Jak zwyciężyć z ośmiornicą
W moim ulubionym sklepie rybnym na Mokotowie zobaczyłem tak piękną ośmiornicę, że natychmiast uległem jej wdziękom i po uiszczeniu stosownej kwoty zabrałem pachnącą morzem i świeżością do domu.
W trakcie ważenia i pakowania wymieniliśmy z właścicielem sklepu swoje przepisy na ucztę z głowonoga. Przepis byłego rybaka dalekomorskiego łowiącego przez kilka lat u wybrzeży Afryki Zachodniej, który parę lat temu wrócił na stały ląd i zakotwiczył w pobliżu mojego domu, wydał mi się prosty i smakowity. Zrezygnowałem więc z własnej receptury, którą stosowałem już wielokrotnie, i zaryzykowałem z rybackimi nowinkami.Ośmiornica była dość spora (umyta w zlewie – wyżej). Wypełniła cały duży rondel, w którym znalazły się: 1/2 szklanki dobrej hiszpańskiej oliwy, dwa ząbki czosnku i dwa listki laurowe. Oliwę podgrzałem do temperatury ok. 60 stopni C i rondel przykryłem pokrywką. Trzymałem gar z ośmiornicą na kuchence przez 55 minut. W tym czasie puściła ona swój płyn, który zmieszany z oliwą lekko bulgotał, aż doprowadził głowonoga do miękkości. Ośmiornica wręcz wychodziła z rondla. Wyglądała tak, jakby w procesie gotowania nabrała życia.
Po niecałej godzinie przerzuciłem zwierzę z rondla na grillową patelnię, doprawiając je odrobiną pieprzu i soląc stosownie. Gdy mięso lekko się przyrumieniło, tworząc ozdobne paski w miejscach, w których przylegało do wypukłości patelni, zdjąłem patelnię z ognia, uznając, że danie jest gotowe.Podałem z sałatą i pieczonymi kartoflami. Do tego mocno schłodzone Chablis 1er cru Mont de Milieu z 2010 roku. Barbara, jedyny gość, uznała kolację za niezwykle udaną. Mnie też smakowało.
Na wszelki wypadek podaję także i stary przepis, który przywiozłem przed laty z Chorwacji.
Ośmiornica pieczona w białym winie
Ośmiornica 75-95 dag, 1 kg kartofli, duża cebula, 5 ząbków czosnku, rozmaryn, 10 łyżek oliwy lub oleju, kieliszek białego wytrawnego wina, sól, pieprz lub papryczka peperoncino, natka pietruszki
1. Umytą i sprawioną ośmiornicę posolić i ułożyć w brytfannie z oliwą. Obłożyć pokrojoną w ćwiartki cebulą i obranymi, umytymi kartoflami, posypać roztartym rozmarynem, przykryć folią aluminiową i piec w piekarniku rozgrzanym do 180 st. C przez 60 minut.
2. Po tym czasie odkryć, polać winem, posypać świeżo zmielonym pieprzem lub pokruszoną papryczką oraz wyciśniętym czosnkiem. Piec jeszcze kwadrans.
3. Po wyjęciu ośmiornicę pokroić, posypać posiekaną natką i podawać z białym winem.
Dodaję jeszcze zdjęcie sałatki morskiej z jajkami na twardo, pieczoną ośmiornicą, pomidorami (czasem z dodatkiem truskawek) i winegretem.
Komentarze
Uj, szkoda że mnie nie było w pobliżu…
Dałbyś gryza, Piotrze, nieee???
Oczywiście! Zwłaszcza, że zjedliśmy nie więcej niż ćwierć porcji, bo to była duuuża ośmiornica. Resztę zużyjemy do sałat, które dziś będą pałaszować młodzi rodzinni goście charakteryzujący się gargantuicznym apetytem. Więc spiesz się Moniko.
Piotrze – ja się wproszę kiedy będziesz przyrządzał kotleciki jagnięce albo cielęce. Sama nie mam cierpliwości na dłubanie w maleństwach, natomiast zjadłabym chętnie. Ośmiornicę zostawiam miłośnikom tego stwora.
Dziecko dzisiaj z innymi nauczycielami i uczniami bawi się w teatr, więc nie będzie jej do nocy, a ja po prostu uszczknę z jednych i drugich żeberek po trosze (pieczone i duszone na dni następne) zjem z kromką chleba i sałatą.
dzień dobry …
mam wprawdzie ośmiorniczki z puszki ale zrobię sałatkę … Piotrze jaką Ty będziesz serwował? …
magiczny czy nie? …
http://naturologia.blog.pl/2014/12/30/magiczny-eliksir-z-kurkumy/
Jolinku,
ja też znalazłam ten przepis i zapisałam go sobie do stosowania. Moje znajome twierdzą, że kurkuma bardzo pomaga zwalczać przeziębienia. A napój wygląda na całkiem smaczny.
Dziś pogoda wiosenna i można posprzątać trochę przy domu, bo ostatnie wiatry naniosły różnych śmieci. Rozrzucę też krecie kopczyki.
Nisiu-jeśli nie zdążysz wpaść dzisiaj do Gospodarza,to polecam ośmiornicę z grilla
serwowaną u mnie prawie za rogiem:http://papalina.pl/?id=61499565&name=Przystawki
Bardzo sympatyczne miejsce i smaczna kuchnia.Gdyby tak zrobić jakiś blogowy zjazd
chorwacko-ursynowski to można założyć,że jedna macka na biesiadnika byłaby całkiem przyjemną uwerturą 🙂 Oczywiście dla tych co gustują w morskich stworzeniach.
Póki co dzisiaj na obiad planuję mariaż zapasów z zamrażalnika- bobu oraz opieniek.
A za oknem rzeczywiście piękna wiosna.
Kiedy kilka lat temu spędzałam część sierpnia u Haneczki, mieliśmy zabawny incydent kreci. Otóż z jednej strony Hanczynych posiadłości były jeszcze dwie niezagospodarowane działki (w sumie 2400 m/kw). Na ugorze żadnych śladów po kretach,l a u Haneczki i Pana Męża kilka kretowisk w pasie granicznym. Pan Mąż został wytypowany do wyproszenia kreta za płot. Przyszedł z ogrodu późnym wieczorem i Haneczka pyta, jak tam z kretem. Na to Jurek
„Mówiłem mu, że tam dużo miejsca i nikomu nie będzie przeszkadzał; może nawet pałac sobie wybudować”
I co? Poszedł sobie?”
„Nie. Powiedział, że sam sobie mogę kopać na nowinie. On woli miękką, przekopaną ziemię. I został”.
Krystyno, moj Ukochany codziennie posypuje salate kurukuma i wlasnie jest mocno przeziebiony.
Pyro- i Haneczka i Pan Mąż mają znakomite poczucie humoru,które bardzo lubię i cenię 🙂
Zadzwoniła Żaba, żeby dokładnie opowiedzieć o najnowszym nabytku Żabich Błot. Otóż jest rozkochaną właścicielką 9 tygodniowego szczeniaka mastifa pirenejskiego. Malec ma bogate futerko i już w tej chwili 12 kg wagi. Jest dosyć nieszczęśliwy, bo miał jeszcze dwie siostry, a teraz jest sam z obcymi pieskami. Siostry z kolei pojechały do koleżanki Żaby, która od dawna szukała psa chroniącego przed wilkami. A te mastify potrafią strzec stad przed niedźwiedziem i wilkiem, a dla ludzi są przyjazne i spokojne. Nie tylko Żaba zakochała się w szczeniaku, ale i siostra Żaby, która stanowczo odmówiła powrotu do Warszawy, wyprowadza pieska na smyczy (jeszcze nie można go puścić luzem, bo nie kojarzy gospodarstwa ze swoim domem) i obydwie panie twierdzą, że to nader urocze stworzonko. Zapomniałam zapytać jak nazwano najmłodsze dziecko Żabich Błot.
Dla wszystkich przerażonych malych dzieci i Nowego
Pro-krecie pranie mózgów – wersja wigilijna
Założę się, że ośmiornicę można nauczyć gry w szachy w 10 minut, a kreta nie. Ośmiornice nie szkodzą trawnikom. Szczury i myszy są także traktowane po macoszemu. Tylko pradziadek potrafi to wszystko zrozumieć i wyjaśnić (po konsultacjach z prababcią i paru kielichach).
Jolinku, dołożyłem zdjęcie (na końcu tekstu) takiej sałatki możesz więc ją zobaczyć i – jeśli się spodoba – przyrządzić. Dodatków do niej może być więcej niż tylko małe ośmiorniczki.
Piotrze dziekuję … 🙂 … pychota wygląda ….
Elap,
no proszę, nie ma jednak cudownych środków na przeziębienie. A szkoda.
Oj, jejku, jej! Znowu walczyłam z logowaniem godzinę; dobrze, że „puściło”. Czy ci informatycy nie mają co robić i co 2 tygodnie fundują nam rozrywkę? Cholera by to wzięła.
Witam, Pyro zaloguj się na adres e mail następnie wpisz podpis „Pyra” jak jest inny.To nie informatycy tylko system jaki zainstalowali dla naszego bezpieczeństwa.
Yurek – nie mam „głosu” a jest zasilanie na głośniku (światełko) co robić?
nemo pewnie stoi w kolejce pod kantorem bo donoszą ze Szwajcarii, że się ludzie ustawili po zakup walut obcych …
dziś był +10 i słonko … spacery bardzo udane …
Podejrzewam że na Skyp, wejdź na narzędzia-opcje-ustawienia audio-zaptaszkuj-Automatycznie dostosuj…… Następnie wykonaj rozmowę testową.
Nie stoję w kolejce, ale obserwuję rozwój sytuacji. Wygląda na to, że dolary trzeba było kupować o trzeciej nad ranem poprzedniej nocy 😉
Dziś drugi wieczór montowania nowej szafki 😎 Szufladki jakieś małe wyszły 🙁
Chyba już mogę zacząć opróżniać starą. Przy okazji rozkręcę i wyczyszczę syfon.
To mi wolno 🙄
Yurek – nie działa. Na tubce też nie mogę posłuchać. Zaprosiłam na jutro 14-latka; pewnie poradzi.
Pyro,
a sprawdziłaś na Youtubie, czy tam nie jest wyłączona głośność?
Pod obrazkiem jest znaczek z głośnikiem, nakliknij, czy nie jest wyłączony (mute).
Sprawdź kabelki od głośników które idą do komputera, dociśnij go.
Jak na razie głucho. Pewnie znowu coś nie tak nacisnęłam. Poczekam do jutra na młodzianka, bo sprytny do ustrojstwa.
Polecam carpaccio z ośmiornicy. W Lublinie słynie z tego restauracja Arte del Gusto
Żaba przysłała zdjęcie Miśka (12 kg do przytulania) chętnie bym pokazała na blogu, ale nie umiem. Wyślę jutro do Alicji i ona pokaże.
Pyro,
psiaczek w tym stylu?
W tym, tylko plamy ma płowe, nawet z lekka szarawe. No i merdający ogonek – sama słodycz.
… a jak dorośnie…
Widziałam raz na Sardynii stado owiec cichutko przemierzające górskie bezdroża, a na końcu szła jedna, największa, z dzwonkiem. To był biały pies pirenejski 😎
Żaba żartuje, że jak dorośnie, będzie mógł sam wymieniać żarówki ( 1 m wysokości i m/w takaż długość.
Przy okazji Żaba opowiedziała dlaczego nigdy nie chciała (ona i jej znajome, hodowcy tego i owego)kaukaza ani owczarka syberyjskiego i to pomimo, że owe wilki nie są z bajek, tylko z lasu i p.Danusi zagryzły rok temu 3 daniele. A opowieść Żaby była taka : kaukazczyk zbyt serio traktuje swoje obowiązki i żadna tresura na to nie pomoże, bo do niego mówią 4 tys lat jego rasy : swojego pilnować, co obce przeganiać a najlepiej zjeść. Żaba opowiadała, że znajome małżeństwo , właściciele jakiegoś sklepu kupili szczeniaczka kaukaza i mieli 2 konie u Żaby, w „hotelu”. Przyjeżdżali kilka razy w miesiącu, wsiadali na konie i ruszali w teren, a szczeniak siedział w otwartym bagażniku. Żabę widywał dziesiątki razy jak kręciła się po obejściu i zupełnie na nią, na konie itp nie reagował. Aż kiedyś jego pan zanim wsiadł na konia, wyciągnął z samochodu worek owsa i powiedział, że jak wrócą, to on owies przeniesie i wysypie do skrzyni. Tymczasem Żaba doszła do wniosku, że ona ten owies już wsypie, bo jej przeszkadzał. Żaba za worek, pies za Żabę – zdążyła się wycofać chociaż bez jednego buta. Państwo wrócili,. a pies zdenerwowany „opowiadał”, że Żaba chciała ukraść owies, ale obronił. Czort zapamiętał to na całe życie – normalnie leżał w sklepie za ladą i nie było go widać. Wystarczyło, że weszła Żaba i pies oznajmiał całemu światu, że przyszedł złodziej owsa. Więc nie da rtady mieć takiego obowiązkowego psa ani tam, gdzie są robotnicy (trzymają narzędzia pana) ani tam gdzie dużo gości i turystów albo jeźdźców okazjonalnych. Nie jest to do wytrzymania dla kaukaza.
Pyro,
trzeba spróbować, jak nie smakuje, nie jeść. Ale spróbować zawsze warto!
dzień dobry ….
Żaba taka zajęta piesełem, że sama to nic nie napisze … 😉
zaczęły się ferie zimowe … pogoda jak na Wielkanoc …
dzień dobry …
napisałam rano i komentarz gdzieś wisi …
miłej soboty … 🙂
Za chwilkę zabiorę się za pieczenie sernika. Rzadko to robię, bo moje serniki, jakkolwiek smaczne nieodmiennie – miewają zakalce czasem, a nigdy nie wiem dlaczego akurat ten, a nie inny. Przecież piekę tak samo… Ten z zakalcem zresztą też znika szybko, więc nie jest to najważniejsze. Irytujące owszem. Dziecko od dzisiaj wraca do reżimu diety, czyli sernik nie dla niej.
Ciepło, 12 gradusów na termometrze, pełne zachmurzenie ale wysokie chmury, więc dosyć jasno, ptaki kołują nad i między blokami, już z wiosennym ożywieniem, a tu jeszcze dwa miesiące zimy i jeszcze możemy solidnie zmarznąć.
-20, a miała być odwilż.
Na śniadanie polska herbatka z czarnej porzeczki i róży, twaróg na chlebie. Obiad proszony, więc gotowanie z głowy.
70 rocznica wyzwolenia Warszawy.
Kto zmarznie to zmarznie 🙄
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,138262,17264202,Jak_wyglada_najlepsza_restauracja_swiata_od_kuchni_.html#TRwknd
To przykre, że w mediach zapadła grobowa cisza nad kolejną rocznicą (już 70) wyzwolenia Warszawy. Tym większe podziękowania dla Alicji za
wpis o 14;59.
A u nas na Podlasiu wiosna .
Po burzy
Do Przybocznego Krysiade – w Polsce istnieje moda na kraj znikąd, spadły z nieba albo przebudzony po półwieczu (które się nie liczy albo powinno być dopisane do krzywd polskich). Nic na to nie poradzę – przez kilka lat razem z Panem Lulkiem i jeszcze jednym Blogowiczem, pamiętaliśmy o 17 stycznia. Dla starych warszawiaków to była ważna data. Dla mnie 23 lutego (wyzwolenie Poznania) to też ważny dzień. I dzień wyzwolenia, a nie nowej okupacji. Cóż robić – ja pamiętam inną Polskę i oni inną – ci od zapominania. Czasem nawet wydaje się, że nie mówimy o tym samym kraju.
Nie będę miała odbioru muzyki przez jakieś dwa tygodnie, bo zbuntowały mi się głośniki niegdyś przez Nisię ofiarowane.
Kupię sobie nowe na przełomie miesiąca. Te Nisiowe działały 5 lat, wcale nieźle.
Pyro,
Na takie psy trzeba nasłać Witka albo jego Mamę. Osobiście uważam, że oni mają dodatkowo jakieś „psie” geny. Sama byłam świadkiem, jak w Gruzji Chłop wlazł na „teren” kaukaza i jeszcze wygłaskał zwierza: http://www.eryniawtrasie.eu/13265
Ewa – to są wierne i mądre psy, nie nadają się tylko na teren dużego przepływu obcych ludzi, o ile wyznaczono im tam stróżowanie.
Pyro,
Ten toż ten pies tam właśnie stróżował i W. był jedyną osobą, która weszła na teren karawanseraju. My daliśmy sobie spokój…
Straszliwie macie wyładowany samochód – zdobyczne? 😉
Misiek Żaby potwierdza, że psy stróżująco – pasterskie uczą się chętnie i szybko. Misiak dopiero drugi dzień wyprowadzany na smyczy, już po trzeciej komendzie „spacer” nieodmiennie biegnie pod drzwi wejściowe i czeka, żeby mu ubrać szeleczki (panie zdejmują uprząż po każdym spacerku). My zdejmujemy Radkowi szelki tylko na noc, a on rano wyprawia bieg z przeszkodami, zanim da się ubrać. W odróżnieniu od Miśka jest samowolny i niereformowalny, jak ustrój socjalistyczny.
Witam, ukazał się „Czarny anioł” ? opowieść o Ewie Demarczyk.
Dzięki – znasz autora?
„Czarny Anioł „- Angelika Kuźniak , Ewelina Karpacz-Oboładze
Nazwisko pierwszej autorki jest gwarancją ciekawej lektury. Drugiej autorki nie znam.
Pyro,
wiadomo, że jamniki są nie tylko odrębną rasą, ale w ogóle psią kategorią. Tak twierdzą specjaliści od psów, a Ty jako jego pani to potwierdzasz. Osobiście o Radziu mam bardzo dobre zdanie.
Misiek – kiedyś pospolite imię mieszańców dziś brzmi całkiem oryginalnie. Mnie się podoba.
Pyro – są psy i są jamniki. Zgadzam się z Krystyną.
Wcieło mi niewinny komentarz.
To jest mój ulubiony Kanadyjczyk. Sporo ludzi (relatywnie, oczywiście) lata w kosmos, ale nikt nie wyjaśniał nam tego kosmosu tak, jak Chris. Bardzo pozytywna osoba. Mnie z nim łączy to, że obydwoje mieszkamy w Kanadzie i obydwoje znamy osobiście Hermaszewskiego 😉 Moja znajomość wybitnie przelotna, ale zapamiętałam.
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,138589,17257797,Chris_Hadfield__W_kosmosie_i_w_zyciu_najwazniejsza.html#TRwknd
Dzięki Przyboczny i Krystyna, już znalazłam. Powoli robię listę, będę wdzięczna za podpowiedzi (Haneczka?).
Fragment książki Angeliki Kuźniak i Eweliny Karpacz-Oboładze „Czarny Anioł” ….
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,127763,17254602,Czarna_Madonna__Ewa_Demarczyk.html#TRwknd#BoxGWImg
Przeczytałam, nie posłucham bez głośników, zostawię to na potem. Jej interpretacje tak mi się utrwaliły, że jakiekolwiek późniejsze zawsze wydawały mi się znacznie gorsze.
kolega z podróży poleca … Słupsk .. polska gastronomia w bardzo dobrym wydaniu …
https://www.facebook.com/atmosphere.slupsk
dzień dobry …
Pyro z okazji imienin zdrowia … zdrowia … zdrowia … 🙂
Pyro-zapowiada Ci się zatem miła niedziela i takich sympatycznych dni życzę Ci przez cały rok jak najwięcej.No i oby w końcu Totolotek obsypał Cię workiem pieniędzy 🙂
Udało mi się nareszcie posłuchać,chociaż fragmentu radiowej audycji naszego Gospodarza.
Dobrze się słuchało,bo było akurat Balzaku,jego opisach kulinarnych i sławnym omlecie
Mere Poulard:http://en.merepoulard.com/255-restaurant
Dzień dobry! Dzięki za życzenia, ale dajcie spokój – miesiąc temu opijaliśmy moje urodziny. Imieniny to już popłuczka.
Danuśka – mnie są właściwie pieniądze w większej ilości niepotrzebne, ale mam sporo rodziny i przyjaciół, którym Pyra chętnie dosypałaby, bo oni potrzebują i dlatego ja tego totka…
Sama już ani domu nie zbuduję, ani w podróż daleką się nie wybiorę, ani ciuchów w modnych butikach nie nabędę i brylanty też na babciach głupio wyglądają. Więc nie tego, ale innym czemu nie?
Pyro dobrych życzeń nigdy za wiele … a kasa poprawia zawsze samopoczucie nawet przez dawanie prezentów … 🙂 … no a jakbyś miała miliony to może jakaś klinika zdrowia by Cię postawiła do pionu a wtedy i podróże byłyby w Twoim zasiegu … 🙂
miłego dnia Pyro … 🙂
Pyro, z okazji imienin zycze Ci jak najlepszego zdrowia i dobrego nastroju na co dzien.
Tutaj zapowiada sie ladny sloneczny dzien, lekko mrozny, ale naprawde lekko, daleko nam do kanadyjskich temperatur, ktorych nie zazdroszcze.
U nas był lekki przymrozek, a teraz jest mglisto. Było ciepło i mokro, to teraz mgła, jak mleko. Prawdziwej zimy jeszcze tego roku nie widziałam, chociaż było kilka mroźnych nocy.
Pyro-niby wiadomo,że pieniądze szczęścia nie dają,ale…..
Wczoraj oglądałam program o domu do wynajęcia na wakacje lub na dłużej:
siedem sypialni i każda oczywiście z łazienką,ogółem z salonami,jadalniami,werandami etc circa about 1000m2.Z tarasu widok,jak z bajki.Cena też cudownie bajeczna 9000 euro/ dobę.Ale nie jadę i nie planuję wynajmować,podróż na Bali strasznie daleka i męcząca 😉
Pyro-ściskam Cię mocno i niech Ci będzie,pal licho te miliony,zdrowie i dobre samopoczucie najważniejsze !
https://video.search.yahoo.com/yhs/search;_ylt=A0LEVi_8k7tU4B8AIbwlnIlQ;_ylu=X3oDMTB0ZjNuMHJ1BHNlYwNzYwRjb2xvA2JmMQR2dGlkA1lIUzAwM18x?p=danuta+rinn+%2B+wszystkiego+najlepszego&hspart=mozilla&hsimp=yhs-001 🙂
E tam…nie dają 🙄
Dają, dają! Tylko trzeba je wydawać na to, na co się chce 😉
czytam sobie mój ulubiony kryminał „Róże pani Cherington” Craiga Rice a w nim przepis na ulubioną kanapkę chłopczyka Archie – „Posmarował chleb masłem kakaowym, na to serem śmietankowym, na to dżemem, dodał plasterek szynki i ukoronował to wszystko kawałkami banana a na wierzch wetknął jeszcze oliwkę ku ozdobie … ” … 🙂
Masło kakaowe, czy też orzechowe to nie moja bajka.
Powróciłam z Albionu, tam wczoraj rano prószył śnieg 😀
Pyrę ściskam imieninowo, życzę zdrowia i wszystkiego najlepszego.
Pyro – wszystkiego naj… najlepszego na imieniny – od krysiade i przybocznego
Kochani jesteście. A ja sobie imieninowo zrobiłam obiad, że klękajcie narody i to zrobiłam tylko dla siebie, a potem jadłam łyżką z miski – smakowało ogromnie, a teraz myślę – zaszkodzi? Nie zaszkodzi? Obżarstwo nieprzyzwoite i znam co najmniej kilka wątrób, które by się zbuntowały dokumentnie. Otóz przez kilka dni jadłam żeberka – najpierw wieprzowe, potem cielęce, a sos miały wspólny – czyli dość tłusty i esencjonalny, niczym nie zagęszczany. Na dzisiaj została mi spora porcja cielęciny i dużo sosu. Otóż Pyra mięso pokroiła sobie w kostki (zawsze z żeberek wyciągam po upieczeniu kości i zostawiam pasy czystego mięsa) a w gotujący się sos wsypałam woreczek ryżu średnioziarnistego. Już po 6 min wchłonął sos zupełnie, więc wyłączyłam palnik, wsypałam kostki mięsa, przykryłam i trzymałam tak jakieś 5 – 7 minut. Jadłam z lubością lekko twardawy ryż przesycony sosem i kostki mięsa w tym misz maszu. I teraz myślę – wytrzyma ta moja wątroba? Jak dotąd kłopotów mi nie robiła.
Pyro
Wszystkiego najlepszego imieninowego!
Duzo zdrowia!
Wczoraj na pozny obiad mialem zapiekanke ziemniaczana z szynka jaka polecal Gospodarz. Dla mnie dobra, nawet bardzo dobra. Mialem tez wloskie wino – Montepulciano D’Abruzzo. Cene poda zapewne Placek.
Milej resztki niedzieli wszystkim zycze.
🙂
Pyro,
jakby tak poprawic surowka z czarnej rzepy(albo tabletka Sylimarolu) albo salatka z karczocha(albo tabletka Cynarexu), to zolc ochoczo na to wszystko trysnie i watroba sie usmiechnie 🙂
Krzychu – surówkę to ja do obiadu (rzodkiew); wątroba milczy bez wsparcia. Porządna ta moja wątroba.
Miłośników pierogów oraz kuchni chińskiej uprzejmie informuję,że na razie mamy przetestowane trzy smaki i złoty medal przyznajemy pierożkom ze szpinakiem i serem:
http://totupierogi.pl/#home Ten szpinak z fetą cokolwiek mało azjatycki,ale smaczny.
Przestrzegamy natomiast przed farszem krewetki i seler naciowy,bo całość tworzy dziwną w smaku breję.
Barbaro-zwróć uwagę,że mamy filię”To Tu” na Ursynowie 🙂
To chińskie ciasto pierogowe,które jest elastyczne i tak cienkie,że aż przezroczyste fascynuje mnie już od dawna.
Pyro, najlepsze imieninowe 🙂
test…
Zbiłam swój ulubiony kubek. Miał już z 10 lat i co i raz kazali mi go wyrzucić – że niby już brzydka powierzchnia, szczerby na obwodzie itp. Mnie tam był wygodny i już. W końcu kubków w domu jak mrówków i gdybym chciała, to każdą kawę / herbatę mogłabym pić w innym kubku przez kilka dni. Trudno – zwaliłam ze stołu, zbiła się rączka, kubek trafił do śmieci. Dziecko od tego poweselało. Też dobrze.
W Polsce dochodzi ósma – Twoje zdrowie Pyro!
Chociaż tutaj dopiero druga, ale nalałem sobie kieliszek czerwonego wina, żeby życzenia się spełniły.
Danusko,
Mnie tez fascynuje, w Korei maja podobne, a dla wygody mozna kupic gotowe koleczka, swieze lub mrozone.
Pyro – przesyłam serdeczności 🙂
Kilka dni temu zostały spakowane wszystkie ozdoby świąteczne. Przy te okazji stwierdziłam, że te obecnie kupowane bombki będą chyba wieczne, bo są nietłukące . I traf chciał, że już w kartonie potrąciłam piękną dużą bombkę , jak się okazało, wykonaną ze szkła. I po bombce. Też było mi jej szkoda, jak Pyrze starego ale ulubionego kubka.
Poczytałam o cieście na chińskie pierożki i okazuje się, że w zasadzie robi się je tak jak na polskie pierogi. Tylko mąka i gorąca woda. Myślę więc, że o jego delikatności decyduje staranność wykonania. Grube i twarde ciasto dyskwalifikuje pierogi i najlepszy farsz nic nie pomoże.
test….
Towarzyszę tym, którzy piją zdrowie Pyry – nalałam sobie nalewki farmaceutów, która smakuje jak zwykle, czyli znakomicie, ale wygląda niespecjalnie: po dwóch dniach cedzenia, klarowania, przelewania nadal nie jest klarowna i jaśniutka jak zwykle, tylko mleczna. Wytłumaczyła mi Inka, której też tak wyszło: to jest sprawa mleka. Świeże pełne mleko wymieszane z sokiem cytrynowym szybko tworzy skrzep serowy, który z czasem oddziela się od płynu i daje się odcedzić na gęstej tkaninie. Używane przez nas UHT prawie nie tworzy sera, to co i jak mamy rozdzielać? Była mieszanina mleka z cytryną i spirytusem i nadal jest ta mieszanina, przynajmniej w 40%. Inka jest chemikiem i pewnie wie co mówi.
No masz, test jest, a chwilę przedtem pożarło mi wpis. HA! Już wiem, dlaczego! Bo wtrąciłam link do wpisu Danuśki sprzed roku, a tytuł był nie do przełknięcia przez łotra – „Rocznica s-po-rnego powstania”.
To tak przy okazji spo-rnego wyzwolenia Warszawy. W szkole mnie uczono, że 17 stycznia 1945. W ubiegłym roku też tak jakoś cicho było pod tą datą w prasie.
Ale nie o tym chciałam. Otóż rok czy dwa temu (już pisałam o tym na blogu kiedyś) Roger, buszujący po tak zwanych sprzedażach garażowych-śmieciowych (dla jednych śmieci, dla drugich wspaniałości albo „przydasie”) znalazł coś, co przydało mi się.
Jest to wspaniały album (ponad 300 stron formatu a-4), wydany w roku 1957 przez PAX, oprawiony w twardą okładkę „szmacianą”, jak to ja mówię.
Na okładce nie ma tytułu, tylko znak PW (ta kotwica, co to wiecie…Polska Walcząca). Album ma tytuł „Dni Powstania”.
Na jednej z pierwszych kart jest pieczątka, że nie jest to egzemplarz do sprzedaży. Ktoś z Polski wysłał ten album do cioci w Kanadzie w ’58 roku. Zamieszczam fotkę.
http://bartniki.noip.me/news/IMG_6005.JPG
Zastanawiam się, co z tym zrobić, bo nie chcę, żeby – być może unikalne wydanie – za 50 lat znalazł to ktoś gdzieś w śmieciach. Jest tam cała masa unikalnych zdjęć i prawie zero tekstu, tylko podpisy, a i często bez.
Macie jakiś pomysł? Haneczka, tyś w biznesie…
Alicja – napisz maila do Muzeum PW i zapytaj o to wydawnictwo: czy mają i czy chcą mieć jeżeli nie mają. Przy okazji zapytaj co z tym zrobić.
U nas w sklepie azjatyckim (i nie tylko!) jest mrożone ciasto na pierogi, pięknie wykrojone krążki na „ruskie” czy jakie tam, i kwadraty na różne inne pierogowate. Ciasto jest bardzo cienkie, kiedyś z lenistwa korzystałam z niego, ale nam jakoś nie podeszło. Lubię w miarę cienkie ciasto, ale nie takie, żeby przez nie widać było Kraków 🙄
Ale jeśli chodzi o pierogi z owocami – to się sprawdza znakomicie 🙂
Dzięki, Pyro.
*owa
To może być ten album : http://fotopolska.eu/94,zrodlo.html
Raczej nie jest to wydawnictwo unikatowe, ale na pewno wartościowa pamiątka, zważywszy i na treść, datę wydania/ krótkie czasy odwilży/, i na drogę, jaką przebyła.
https://images.search.yahoo.com/images/view;_ylt=A0LEVvFkFbxU12UAWwElnIlQ;_ylu=X3oDMTB0ZjNuMHJ1BHNlYwNzYwRjb2xvA2JmMQR2dGlkA1lIUzAwM18x?p=oleg+protopopov&back=https%3A%2F%2Fsearch.yahoo.com%2Fyhs%2Fsearch%3Fp%3Doleg%2Bprotopopow%26ei%3DUTF-8%26hsimp%3Dyhs-001%26hspart%3Dmozilla&w=408&h=450&imgurl=photography.ice-dance.com%2F2011-12%2Fcache%2F2011EWC%2FActTwo%2F11EWC-A2-0072-PP-RR_450.jpg&size=114KB&name=11EWC-A2-0072-PP-RR_450.jpg&rcurl=http%3A%2F%2Fphotography.ice-dance.com%2F2011-12%2F2011EWC%2FActTwo%2F11EWC-A2-0072-PP-RR.jpg.php&rurl=http%3A%2F%2Fphotography.ice-dance.com%2F2011-12%2F2011EWC%2FActTwo%2F11EWC-A2-0072-PP-RR.jpg.php&type=&no=6&tt=120&oid=fff1b5eb8e0870d5d1aedba3c8263a49&tit=Ludmila+Protopopov+%26+Oleg+Protopopov&sigr=12jsjseu6&sigi=12io5dvaq&sign=10rvq3tm0&sigt=103vg5ole&sigb=12rnsr19q&fr=yhs-mozilla-001&hspart=mozilla&hsimp=yhs-001
Sznureczek długi (jeszcze się nie nauczyłam) ale popatrzcie na tę parę nie do zdarcia 🙂
Rzeczywiście,gotowe,wykrojone krążki to już bardzo duże ułatwienie,ale smak i jakość
ciasta najważniejsza.
Pyro, imieninowe serdeczności 🙂
Najbardziej smakują mi pierogi własnej roboty, właśnie takie z cieniutkiego ciasta. Ale jakoś marnie z mobilizacją, raz w roku to jeszcze, ale żeby częściej, to już gorzej.
Pyro
dla Ciebie dzisiejsza prawdziwa zima
Biełousowa i Protopopow od 36 lat mieszkają 20 km od mojego miejsca zamieszkania. Od 20 lat mają tutejsze obywatelstwo.
Zima piękna. Czy oni prowadzą szkołę, czy tylko dają pokazy?
Pyro,
ona skończy w tym roku 80 lat, on 83, ale podobno codziennie jeszcze kreślą łyżwami swoje słynne figury na lokalnym lodowisku, nie wiem czy włącznie ze spiralą śmierci. Kiedyś słyszałam, że prowadzą szkółkę dla dzieci, ale czy jeszcze…
Mieszkają ładnie i mówią, że lubią wszystkie szwajcarskie specjały 😉
Dzięki Nemo; sympatyczny ten reportażyk (i całe szczęście, że z tekstem niemieckim jakoś sobie radzę w piśmie. Gorzej z rozumieniem ze słuchu)
Pyro – Alles Gute zum Imieniny, z łyżwami lub w butach, bez tryskającej żółci 🙂
Młoda łyżwiarska para mieszka także w Lake Placid, bo wino Nowego w Stanach jest prawie za darmo, a w Szwajcarii kosztuje milion franków.
Alicja zapomniała o rocznicy Niemena, ale to dobrze. Czasami mam ochotę na kiełbaski pieczone w ognisku z kalendarzy.
Dzisiaj też 80 lat kończy Ernest Skalski. Na SO składamy życzenia Jubilatowi. Ja cenię Jego dziennikarstwo.
Poczekamy do naszej 8:00 i wychylimy za Ciebie Jarutko! Trzymaj się i nie daj się!