Jabłuszko pełne snów

Dziś święto Wojska Polskiego! Defilady, salwy, biją w tarabany. Miłośnicy armat, czołgów i rakiet cieszą się i podziwiają zabawki za miliardy złotych. Niektórzy cieszą się w dwójnasób, bo dzisiejsze święto wypada w rocznicę bitwy warszawskiej, która podobno odwróciła losy świata. A to nasi chłopcy spuścili baty czerwonoarmiejcom. Wieczorem będą więc bankiety i przyjęcia, a nowo mianowani awansowani generałowie i oficerowie będą oblewać dodatkowe gwiazdki. Słowem: radośnie i smakowicie.

Parę dni temu cała Polska – zachęcana przez prasę, radio i telewizję (wziąłem i ja w tym swój udział) – wypowiedziała bój Rosji, a właściwie Putinowi. Każdy obywatel miał zjeść choć jedno dodatkowe jabłko, by i w wojnie owocowo-warzywnej wróg ze wschodu poległ jak pod Radzyminem.

Euforia trwała przez kilka dni. Wszyscy ścigali się w pomysłach, jak zrobić cydr, upiec napoleonkę czy też iloma jabłkami nadziać kaczkę. Wydawało się, że sukces jest blisko. Tymczasem w środę i czwartek, gdy podano wyniki sprzedaży jabłek w wielkich sieciach handlowych, okazało się, że rodacy wprawdzie są „mocni w pysku”, ale tylko podczas wznoszenia okrzyków i składania obietnic. Jak Polska długa i szeroka, nigdzie nie zanotowano wzrostu popytu na jabłka. Czyli jak zwykle: im więcej krzyku, tym niklejsze rezultaty.

Tę krytykę i gorzkie słowa kieruję także do siebie. Wprawdzie dwukrotnie gościła na moim stole szarlotka, ale i bez wojennej atmosfery to ciasto jest w naszym domu co kilka dni obecne. Stale też jabłuszka wkrawane bywają do sałatki jarzynowej tudzież pieczone z kaczymi lub gęsimi piersiami. A gdzie to wojenne wzmożenie?!

A można przecież korzystać z jabłek niemal na okrągło: zjadać je na śniadanie, obiad, kolację oraz między posiłkami. Nic smaczniejszego bowiem na letnie śniadanie niż naleśniki z jabłecznym farszem. Mięsożercom można podpowiedzieć chutney z jabłek, nadający egzotyczny wymiar wszelkim wędlinom, podawanym z chrupiącym pieczywem. W upalne dni (a takie jeszcze całkiem nie minęły) chłodnik z jabłek daje ulgę i smakuje w dwójnasób. Nawet najbardziej wyrafinowanych smakoszy usatysfakcjonuje na deser pieczone faszerowane jabłuszko pełne orzechów, miodu ze szczyptą cynamonu. Jakość pieczeni ze schabu wieprzowego podnosi znakomicie zaś jabłko mocno posypane majerankiem. Nawet śledzie lepiej wypadają, gdy podawane są pod szubą, w skład której wchodzą przecież także winne jabłuszka.

Nie sadzę, by moje narzekania zmobilizowały smakoszy do zwiększonego kupowania owoców z grójeckich sadów, ale przynajmniej sam nie będę miał wyrzutów sumienia, że tylko krzyczę: jedzcie jabłka!

Zabieram się bowiem do przygotowywania słoików z jabłeczną pulpą, czyli półproduktem szarlotkowo-naleśnikowym, oraz z ostrym, jabłkowym chutneyem, który może stać dość długo w spiżarni, czekając na swoją kolej, czyli na jesienne lub zimowe śniadanie.

Jabłuszko, jabłuszko, jabłuszko pełne snów… o potędze!