Rozmowy o życiu prawdziwym
Upalne dni sprzyjają lekturze. Wystarczy schować się w cieniu, siedzieć w wygodnym fotelu, mieć w zasięgu ręki coś zimnego do picia (najlepiej wino różowe) i ulegać czarowi słów, które specjalnie dla nas napisał autor. Mam kilka takich nowych książek, do których będę wszystkich zachęcał. (Mają one oczywiście pewien związek z tematyką bloga, ale nienachalnie bezpośredni).
Pierwsza książka to cykl rozmów z filozofem i religioznawcą prof. Zbigniewem Mikołejką „Jak błądzić skutecznie”. Tytuł można tez odwrócić i zapisać: „Jak omijać błędy”. Mikołejko bowiem swoją opowieścią stara się nam podpowiedzieć, jak posklejać świat, który właśnie nam się rozpadł w drobny mak. Opowiada więc o swej fascynacji kobietami, śmiercią, zmysłami.
Zanim jednak przytoczę jeden krótki fragment, przedrukuję krótką notkę o współautorce książki, czyli rozmówczyni profesora. Ta notka bowiem zadecydowała, że wydałem na księgę niemałą wcale sumę:
Dorota Kowalska. Dziś dziennikarka „Polski The Times”, była paryską korespondentką „Gazety Opolskiej”, reporterką działu krajowego i działu reportażu „Super Expressu”, wreszcie działu społecznego „Newsweeka”. Absolwentka Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach i paryskiej Sorbony. Od dzieciństwa związana ze sportem, głównie siatkówką, zawodniczka pierwszoligowego Płomienia Milowice i drugoligowego AZS AWF Katowice. Drugą jej pasją są książki, zwłaszcza mroczne kryminały. Jest autorką sylwetek polskich polityków zebranych w książce „Gracze. Ich tajemnice” oraz wywiadu rzeki z Krzysztofem Liedelem, ekspertem od spraw terroryzmu, pracownikiem Biura Bezpieczeństwa Narodowego – „Oswoić strach. Rozmowa o dekadzie terroryzmu”.
Zaciekawiło mnie, dlaczego znawca Biblii wybrał ją na swoją rozmówczynię. Po zakończeniu lektury uznałem, że ten wybór był ze wszech miar trafny.
Z rozmowy o zmysłach zaś wybrałem fragment biblijno-rodzinny:
Biblia nie mówi zatem, że jedzenie czy ucztowanie jest czymś złym. Mówi nam: „Jedzcie, pijcie, bawcie się, bo nie wiadomo, co będzie jutro”. Jednego dnia możecie mieć tysiąc powodów do radości, drugiego – tyleż samo powodów do łez. Więc korzystajcie z tego, co niesie chwila, cieszcie się – oczywiście wszystko w granicach rozsądku, „bez przegięć”, jak by to powiedzieli młodzi ludzie. Tu nie ma żadnych sprzeczności: Palestyńczycy byli biedni, ale kiedy zabijali już koźlę czy jagnię – świętowali, pili wino i korzystali z życia. Nie umartwiali się dietami.
Biblia mówi o umiarze. To mądre przesłanie. W Kanie Galilejskiej uczestnicy wesela bawili się przez kilka dni – aż zabrakło wina. Być może, gdyby rolnictwo było wtedy na wyższym poziomie, a w domach stały zamrażarki, na ich stolach znalazłyby się sałatki, jakieś kotlety z jagnięcia, więcej rodzajów sera. Oni natomiast jedli po prostu to, co rodziły pola i sady. Bo chodzi o to, żeby w jedzeniu, jak we wszystkim w życiu, zachować zdrowy rozsądek.
– Ma Pan ulubione smaki? Smaki dzieciństwa, jak można się domyślać.
O cieście mówiliśmy. Ale czy tak dobrze smakowało, jak pachniało? Tak, było rewelacyjne. Babcia specjalizowała się też w pierogach.
Z czym były te pierogi? Najbardziej lubiłem te z jagodami. I babciną zupę grzybową. Babcia gotowała w sposób arcywyborny, mówię to bez żadnych przekłamań naznaczonych sentymentem. Moja matka, owszem, pichciła dobrze, ale nigdy nie była w tej sztuce mocna. Babcia miała zaś w sobie zmysł artysty. (…)
I kolejny przysmak z rąk mojej babci: polędwice. Kupowane gdzieś pokątnie na lewo, bo po osiedlu bardzo szybko rozchodziły się wieści, że jakiś wieśniak pod Lidzbarkiem zabija świniaka. W nocy, nielegalnie rzecz jasna – choć potem weterynarz, przekupiony kawałem mięsa, badał je starannie. Polędwice nie były wędzone, nie były zaprawiane, ale suszone na strychu. Niebywale smaczne! W życiu takiego mięsa nie jadłem. Gdybym jednak miał wybierać swoją ulubioną kuchnię, na pierwszym miejscu jest bezsprzecznie ta włoska.
Miłość do kuchni włoskiej wzmogła moją sympatię do profesora. A powolna lektura grubego tomiska dała przyjemność na wiele dni. Warto obcować z kimś mądrym i potrafiącym wskazywać, jak wyszukiwać właściwą dróżkę spośród plątaniny tysięcy ścieżek.
Komentarze
„świente słowa” jak mawiała moja Bunia – nie święte lecz „świente” z akcentem na „en” – zaznaczając w ten sposób laickie podejście do tematu. Obcowanie z mądrymi ludźmi niesie ze sobą moc wszelakich korzyści, problem polega na jednym – umiejętności słuchania (czytania), zadawania pytań (przy kontakcie bezpośrednim) i wyciąganiu wniosków dla siebie. A wbrew pozorom jest to sztuka jaką wielu, mimo zapewnień i bicia w piersi, niestety nie posiada.
Ploteczka z mych ugorów kuchennych – bo to nie ja wczoraj siałam, choć z wielką ochotą i apetytem partycypowałam w żniwach – grecka kuchnia w wydaniu Wombata: pyszności!
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna (zatyrana)
@Nowy,
http://adamczewski.blog.polityka.pl/2014/05/30/skradziona-anegdota-zrobiona-tarta/#comment-490843
Niepokalane poczęcie? 😉
Piotrze,
dziękuje za rekomendację 🙂
Bardzo lubię czytać książki, artykuły profesora. Ale tyle ciekawych pozycji jest na rynku, że łatwo o przeoczenie.
Ewa,
raczej poczynania, skoro wielo…
😆 😆 😆
Nie jestem zwolennikiem biblijnych cytatow. Biblia wszystkie istotne rozboje, niesprawiedliwosci oraz wyzysk przedstawia jako ,, slowo Boze ,,
👿
Kto nie wierzy, prosze uwaznie przeczytac a nie opierac sie na interpretatorach.
Pozdrwaiam slonecznie 🙂 🙂 🙂 🙂
Poprzednia książka rekomendowana przez Gospodarza(jego własna) wybiera się do nas w paczce od Mamy. Są rzeczy, bez których nie chcemy się tutaj obywać 🙂
A Was zapraszam do przeczytania, czego może brakować i jakie mają codzienne problemy w Korei Północnej.
Jagoda,
A ciąża mnoga? 😉 Po ostatnich wydarzeniach w świecie religijno-medycznym, dochodzę do wniosku, że w tym kraju wszystko jest możliwe 😕
MałgosiuW – ślicznie dziękuję w imieniu Ewy i własnych kubków smakowych!
Przeglądając zdjęcia z Rapa Nui…fala i owszem!
http://bartniki.noip.me/news/IMG_4260.JPG
Kawałek mięska? Targ w Hanga Roa:
http://bartniki.noip.me/news/IMG_4300.JPG
Oczywiscie tylko ktos kto Biblkii nie mial w reku albo zna ja wylacznie z lekcji religii w polskim systemie oswiatowym, moze takie glupstwa wypisywac co Szarak.
Biblia sporo mowi o cieszeniu sie zyciem i… jedzeniem. Najwiecej w Ksiedze Koheleta (to ta stara Biblia): „W weselu chleb swoj spozywaj, w radosci pij swoje wino” – powiada anonimowy biblijny medrzec, ktorego nazywamy tradycyjnie Koheletem – wcale nie Bog. Kohelet, jak wynika z tekstu ma za soba dlugie i bogate w doznania i doswiadczenia zycie. On juz wszystklo przerobil. I podsumowuje je przejmujaco pieknymi, madrymi slowami:
Jest czas rodzenia i czas umierania; jest czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono.
Jest czas zabijania i czas leczenia; jest czas burzenia i czas budowania.
Jest czas płaczu i czas śmiechu; jest czas narzekania i czas pląsów.
Jest czas rozrzucania kamieni i czas zbierania kamieni; jest czas pieszczot i czas wstrzymywania się od pieszczot.
Jest czas szukania i czas gubienia; jest czas przechowywania i czas odrzucania.
Jest czas rozdzierania i czas zszywania; jest czas milczenia i czas mówienia.
Jest czas miłowania i czas nienawidzenia; jest czas wojny i czas pokoju.
Jaki pożytek ma pracujący z tego, że się trudzi?
Widziałem żmudne zadania, które Bóg zadał ludziom, aby się nimi trudzili.
Wszystko pięknie uczynił w swoim czasie, nawet wieczność włożył w ich serca; a jednak człowiek nie może pojąć dzieła, którego dokonał Bóg od początku do końca.
Poznałem więc, że dla ludzi nie ma nic lepszego, jak tylko radować się i używać, póki żyją.
Alicjo,
Są kraje, gdzie jatki na świeżym powietrzu budzą we mnie wegetarianina, a są takie, że kupienie mięsa na ulicy wydaje się całkiem naturalne.
Jakie były Wasze odczucia na Rapa Nui?
… „dla ludzi nie ma nic lepszego, jak tylko radować się i używać, póki żyją.”
Wiedzialem, ze Ci sie spodoba, Alicjo! 😈
Krzychu,
myśmy byli tam za krótko, żeby poznać życie mieszkańców, a poza tym jadaliśmy w knajpie, nie kupowaliśmy nic do jedzenia na targu .
To zdjęcie trzasnęłam przechodząc, much nie było, bo i temperatura umiarkowana. Mnie się tam bardzo podobało, to jest maciupeńka wysepka pośrodku Pacyfiku, stąd jest wszędzie daleko, i jak to się sobie uświadomi, to faktycznie człowiek się czuje… no, trudno to opisać, ja nie umiem.
Przydałoby się więcej czasu, ale i tak się cieszę, że było, ile było i w ogóle, że się zdarzyło.
https://www.youtube.com/watch?v=54H_RB3PPE8
Dzień dobry.
Nasz Kot M. zacytował jeden z moich ulubionych fragmentów Księgi. Mam takich 5 i dosyć często wracam do któregoś z nich. Już w tych dniach cytowałam w innym miejscu zdanie Anny Świderkówny : „Nawet jeżeli to mit, to jakże wspaniały. I jaka literatura!” Jakoś nam z Gospodarzem lektury wypadły równolegle – Piotr za sprawą prof. Mikołejki znajduje radość życia w Biblii, a ja w ślad za Alainem de Botton w pocieszeniach wielkich filozofów. Duch nasz też strawy czasem potrzebuje.
Dzisiaj zjadałyśmy zielone śledzie (jeszcze zostały, mimo trzech stołowniczek dzisiaj) smażona ryba w cytrynach i ziołach, ziemniaki pod kołderką smażonej cebuli, surówka z młodej, kiszonej kapusty i owoce . W domu błysk (p.Ola) w przyrodzie ziąb, wiatr i deszcz, w wielkim kubku zaparzona herbatkamiętowa i pewno coś do niej doleję, bo mi po prostu chłodno.
Jest, Pyro, przepiekna ksiazka amerykanskiego rabina, pisana dla wszyskich, takze ateuszy „Gdy wszysko to jeszcze nie dosc”. Jest ona poswiecona egzegezie Ksiegi Koheleta. Autor nazywa sie Harold S.Kushner, tlumaczyla na polski Malgosia Koraszewska, a moja Stara tez sie przed laty natyrala przy tlumaczeniu tej i innych jego egzegez biblijnych tekstow i przy tym by ukazaly sie w jezyku polskim. To ona znalazla wydawce i bez wiekszych problemow namowila na wydanie. Pierwsze ich wydania ukazaly sie nakladem oficyny ojcow-werbistow Verbinum, ale byly tez pozniejsze, wydane juz przez kogos innego. Niestety nowy wyadawca pozmienial niektore tytuly – na glupsze. Bardzo, bardzo polecam, podobnie jak najnowszego Alaina de Bottona „Niusy. Instrukcje dla uzytkownika”. Tego jeszcze chyba nie ma po polsku, ale pewnie lata moment wyjdzie, gdyz de Botton, znakomity brytyjski filozof i zalozyciel „Szkoly Zycia” jest dosc szybko w Polsce wydawany.
Ciesze sie, ze ci sie podobaja „pocieszenia filozofii”. On ma wspaniale ksiazki dla nas, nie filozofow. Chyba moja ukochana jest „Architektura szczescia” , poswiecona wlasnie wsopolczesnej i dawnej architekturze. Uwielbiam takie ksiazki. Jest bardzi zabawnie napisana.
Ten sam cytat z Biblii, w innych okolicznosciach, opublikowalam niedawno na blogu En passant. Wielu muzykow, szczegolnie stylu folk spiewa te slowa w piosence „Turn, Turn, Turn”.
To everything turn, turn, turn
There is a season turn turn turn
And a time to every purpose under heaven
I tak dalej…
Najpopularniejsza jest chyba wersja tej piosenki w wykonaniu The Byrds.
Na inny temat.
Kilka dni temu, kiedy rozmawialismy o drzewie wisni, ktore dziadek Mr. Thompson przywiozl wozem ze wschodu kraju do Naches, WA poradziliscie ksiazke The Emigrants. Pisalam, ze ta ksiazka jest dostepna w Seattle Public Library. U nas biblioteki przesylaja kopie zamowionej ksiazki do najblizszej biblioteki w okolicy. Robia to dlatego, aby czytelnik nie musial jechac przez pol miasta do centralnej biblioteki, aby odebrac ksiazke.
No wiec w tym tygodniu zaczne czytac The Emigrants. Ale to nie koniec. Podzielilam sie ze znajoma informacja o tej ksiazce. Okazuje sie, ze prababka znajomej razem z wieloma przybyszami z Europy, przyplynela statkiem na poczatku 20 wieku na kontynent amerykanski z Norwegii. Rodzina przeszla przez formalnosci na Ellis Island I osiedlila sie w stanie Wisconsin. Minelo wiele lat I w Wisconsin urodzil sie ojciec mojej znajomej. W wieku 17 lat, kiedy zaczela sie II wojna swiatowa, ojciec wstapil do U.S. Navy. Po wojnie Navy przenioslo ojca znajomej do stanu WA I od wtedy rodzina mieszka tu. Kilka lat pozniej urodzila sie Liz.
Liz zaluje, ze nie zna jezyka polskiego, bo lubi gotowac. Czesto przekazuje jej rozne porady I przepisy publikowane przez czytelnikow na blogu „Gotuj sie”.
Z centralnej bibiloteki zamowilam rowniez ksiazke Marii Nurowskiej pod tytulem „Moj Przyjaciel Zdrajca”. Ta ksiazka dotrze za dwa tygodnie.
Kocie – poszukam w lipcu, teraz jestem zajęta, a obydwu pozycji, które czytam (de Botton i Lanzman) nie się natychmiast i od ręki (wolę Bottona)
Orca – nie przeklinaj od rana. Poczekaj do wieczora…
Orca
2 czerwca o godz. 17:41
Ten sam cytat z Biblii, w innych okolicznosciach, opublikowalam niedawno na blogu En p a s s a nt. Wielu muzykow, szczegolnie stylu folk spiewa te slowa w piosence „Turn, Turn, Turn”.
To everything turn, turn, turn
There is a season turn turn turn
And a time to every purpose under heaven
I tak dalej…
Najpopularniejsza jest chyba wersja tej piosenki w wykonaniu The Byrds.
Na inny temat.
Kilka dni temu, kiedy rozmawialismy o drzewie wisni, ktore dziadek Mr. Thompson przywiozl wozem ze wschodu kraju do Naches, WA poradziliscie ksiazke The Emigrants. Pisalam, ze ta ksiazka jest dostepna w Seattle Public Library. U nas biblioteki przesylaja kopie zamowionej ksiazki do najblizszej biblioteki w okolicy. Robia to dlatego, aby czytelnik nie musial jechac przez pol miasta do centralnej biblioteki, aby odebrac ksiazke.
No wiec w tym tygodniu zaczne czytac The Emigrants. Ale to nie koniec. Podzielilam sie ze znajoma informacja o tej ksiazce. Okazuje sie, ze prababka znajomej razem z wieloma przybyszami z Europy, przyplynela statkiem na poczatku 20 wieku na kontynent amerykanski z Norwegii. Rodzina przeszla przez formalnosci na Ellis Island I osiedlila sie w stanie Wisconsin. Minelo wiele lat I w Wisconsin urodzil sie ojciec mojej znajomej. W wieku 17 lat, kiedy zaczela sie II wojna swiatowa, ojciec wstapil do U.S. Navy. Po wojnie Navy przenioslo ojca znajomej do stanu WA I od wtedy rodzina mieszka tu. Kilka lat pozniej urodzila sie Liz.
Liz zaluje, ze nie zna jezyka polskiego, bo lubi gotowac. Czesto przekazuje jej rozne porady I przepisy publikowane przez czytelnikow na blogu „Gotuj sie”.
Z centralnej bibiloteki zamowilam rowniez ksiazke Marii Nurowskiej pod tytulem „Moj Przyjaciel Zdrajca”. Ta ksiazka dotrze za dwa tygodnie.
Twój komentarz czeka na moderację.
Orco,
będę bardzo ciekawa Twoich wrażeń z lektury 🙂
Jagoda,
Ja rowniez czekam na te podroz. Liz rowniez wypozyczyla te ksiazke i planuje przeczytac wszystkie tomy. Liz i ja jestesmy wdzieczne za informacje o tej ksiazce.
😆
U nas też sezon na szparagi 🙂
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16082399,Szparagi_z_olejem_bukowym__dorsz_w_kwiatach_lawendy.html#BoxSlotI3img
Kot Mordechai -> brak argumentow z twojej strony, nie upowaznia jeszcze do aroganckiego klepania 👿
Podpierasz sie tez tylko wygodnymi cytatami w danej chwili. W mysl zasady, ze w tym co zapisano pare tysiecy lat temu, nie moze byc nic zlego. Myslenie ktore ma byc juz przypieczetowane na zawsze.
Cos takiego to brzmi podobnie, jak karkolomna wiara naszych przodkow, ze nasza planeta jest plaska szajba. Daj starej do poczytania stary testament. Tam jest wiecej takich rodzynkow 🙂 ze nie wspomne o tym, ze my jestesmy srodkiem uniwersum i tutaj przyszedl mesjasz. I to, ze jeden lud, zydowski, jest wybrany przez PB, ze drugi, tym razem katolicki, uszczesliwiony jest jedynie sluszna wiara.
Niech ci stara wyraznie przeczyta, ze kobieta jest poddana meszczyzny 🙂 🙂 🙂 🙂
I niech ci stara wyjasni, dlaczego czarnoskorzy nie maja duszy?
Myli sie, i to okropnie Kot Mordechai 👿 nie mozesz wiedziec czy chodzilem na religie, a gdybym czytal Biblie jako bachor, to mialbym dzis, o jej zawartosci tez tylko tak metne i wyrywkowe pojecie jakie prezentujesz 👿
Oj, Szaraku, pleć pleciugo. Czyś Ty w ogóle przeczytał to, co Kot napisał? Czy złapałeś tylko temat i poleciałeś wg wzoru „jak Jasio wyobraża sobie dyskusję o Biblii”. Widzisz, Szaraku – Kot wcale nie pisał o religii; ani żydowskiej, ani katolickiej. Kot pisał o archetypie ludzkiej egzystencji. Mądry, dawny myśliciel radził, jak z zgodzie z naturą, ludzkim losem, pogodzeniem się z rytmem życia i przemijania, czerpać radość z istnienia. To wielka literatura, Szaraku. Literatura, nie religia.
Orca 😉
http://www.youtube.com/watch?v=fHvf20Y6eoM
Oj Pyro, Pyro.
Uwazwj bys sie ponownie nie zagalopowala jak ostatnio. Cos klepnac co nie ma zadnego pokrycia w rzeczywistosci, jak sama wiesz przychodzi bardzo szybko. Ale zeby to odkrecic, wyciaga sie przerozne dyrdymaly nie zawierajace zadnej tresci. I nie starcza juz odwagi by uderzyc sie w piersi i klepnac, tak, walnela jak lysy warkoczem o beton 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Tak, to naprawde jest wielkie, zabijac po to, by pozniej leczyc rany 👿
burzyc dlatego by odbudowac 👿
…..
rozdzierac szaty by je potem sklejac 🙂 🙂 🙂
To tak samo, jakby nie mozna byc od poczatku dobrym, skoro nie bylo sie najpierw zlym 👿
Wrzuc na luz Pyro 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Szarak – jestem na totalnym luzie. Po prostu nie zrozumiałeś Kota. Kula ziemska od tego nie zwolni, nie ma obawy.
Oj Szaraku, ty istna Marysia z Gorzowa. Cos tam przelecialo kolo uszu, ale nie wpadlo. Wiec walic na odlew.
There is truth, half-truth and the Bible 😉
Są trzy prawdy: świento prawda, tys prawda i gówno prawda. (Józef Tischner)
Alicja
Jak Ty brzydko sie wyrazasz
🙂
Witaj Orco!
W temacie Alaskan salmons donosze, ze tutaj NY LI w sklepach rybnych nie ma. Mozna zamowic z wysylkowej, za niebotyczne pieniadze.
A wiec czekamy, az ceny spadna. Bo chyba spadna do licha?
Pozdrawiam Cie.
Niunia,
Zadzwon do Costco na 32-50 Vernon Blvd, L.I. Nie mam numeru telefonu ale latwo znajdziesz.
Podobno maja copper river salmon
Orco,
jestes niesamowita, dziekuje!
Niunia,
Mam nadzieje, ze Costco na LI ma łososia z Alaski. Jesli ten, ktory podalam nie ma, zapytaj czy wiedza, w ktorym Costco w Twojej okolicy mozna kupic tego łososia.
Powodzenia!