Francuski przysmak pochodzi z Węgier

Nie przepadam za croissantami. Zwłaszcza słodkimi lub – jeszcze bardziej – faszerowanymi budyniem czy innymi kremami. Czasem – i to z musu (gdy jadam śniadania we francuskich czy włoskich hotelikach) – zjadam tego kruszącego się rogalika na śniadanie, popijając go kawą. I myślę wówczas z tęsknotą o prawdziwym pierwszym posiłku podawanym w pięknej krainie nad Narwią (tu można wpisać parę innych rzek płynących przez Polskę).

Zawsze też uważałem, że ten rodzaj pieczywa to wynalazek francuski, co sugerowałoby przede wszystkim ciasto mille feuille i powszechna dostępność: od Morza Śródziemnego do Kanału La Manche. Ale człek się uczy aż do końca życia. Wprawdzie więc ze zdumieniem ale przyjąłem za prawdę następującą historyjkę opowiedzianą przez znawców nadsekwańskiej kuchni: „croissant, czyli rogalik, jest najbardziej popularnym francuskim pieczywem śniadaniowym. Jednak ten wydawałoby się tradycyjny francuski przysmak po­chodzi z Węgier. Croissant w dosłownym tłumacze­niu oznacza sierp księżyca, a z nadaniem pieczywu tej nazwy wiąże się cała historia. W XVII wieku Tur­cy oblegający Budapeszt zaczęli drążyć pod murami miasta podkop. Zauważyli to piekarze, którzy o świ­cie podążali do pracy. Wszczęli natychmiast alarm i Turcy musieli się wycofać. Jako znak swojego zwy­cięstwa piekarze uformowali z ciasta francuskiego pieczywo w formie półksiężyca – symbolu potęgi tu­reckiej, przed którą właśnie uratowali współobywateli.

Rogaliki – zapewne spłynąwszy Dunajem z Budy do Wiednia – zrobiły tam furorę. Z wiedeńskich kawiarni i pałaców do­piero w XVIII wieku trafiły do Francji, co się stało za sprawą królowej Marii Antoniny, z pochodzenia Austriaczki. Tu – najpierw w Paryżu – zrobiły oszałamiającą karierę. Dziś Francuzi uważają je – obok bagietki – za najbardziej francuski wyrób piekarniczy.”

Aby uniknąć rozczarowania, o którym wspominałem we wstępie, lepiej prosić u piekarza o croissants au beurre – rogaliki maślane. I w żadnym przypadku  – nie bacząc na robiących to nagminnie Francuzów – nie moczyć rogalików w żadnym napoju! Cóż wtedy pozostałoby z jedynej rozkoszy jaką dają te rogaliki czyli z chrupa­nia?