Kuku, kuku, kukurydza

Przed sześćdziesięciu chyba laty była kukurydza opiewana w piosence, bo ukrywała skrzętnie przed okiem widza zabiegi miłosne młodych wieśniaków. Znacznie wcześniej zaś, bo już w XVI wieku, dotarła na Półwysep Iberyjski skąd rozpoczął się triumfalny podbój tego zboża kolejnych krajów, w których często ratowała ludzi przed śmiercią głodową.

W „Sekretach kuchni włoskiej” można przeczytać: „Sytuacja zaczęła się poprawiać w XVIII wieku, gdy większość obszaru północnych Włoch znalazła się pod rządami Habsburgów, którzy z właściwą tej dynastii przedsiębiorczością i rozsądkiem podjęli ener­giczną walkę z nędzą, promując skuteczną i korzystną politykę po­datkową oraz nowoczesne rolnictwo, oparte na naukowych podstawach. Głód na północy został pokonany dzięki wprowadzeniu na wiejskie tereny tego rozległego regionu upraw roślin sprowadzonych półtora wieku wcześniej z Nowego Świata. Rząd austriacki wsparł, upowszech­nił i wprowadził do diety Włochów kukurydzę, a w niektórych regionach ziemniaki.

Tak więc kukurydza, nowość, która pod koniec XVI wieku przybyła do Europy z Ameryki, weszła do powszechnej świadomości Włochów dzięki działaniom Habsburgów, którzy rządzili wówczas Austrią, Węg­rami, Niderlandami, północnymi Włochami i Bałkanami i aż do końca XVII wieku sprawowali władzę także nad Hiszpanią, której zawdzięcza­my odkrycie Nowego Świata. Prawdą jest, że w pozbawionych nauko­wego uzasadnienia ludowych opowieściach przypisywano tej roślinie inne pochodzenie. Toskańczycy nazywali ją (i nadal nazywają) granoturco „tureckim zbożem” – Wenecjanie „tureckim sorgiem”. Jednak Turcy mówią na to samo zboże „pszenica egipska”, a Egipcjanie „pszenica z Syrii”. Francuzi z regionu Pirenejów zwą kukurydzę „hisz­pańskim zbożem”, co jest już bliższe prawdy. Co dziwne, nikt nie określił jej mianem, które byłoby najodpowiedniejsze: „zboże mek­sykańskie”.”

Dziś we włoskiej kuchni polenta nie jest potrawą biedaków. Znaleźć ją można i na stołach wytwornych restauracji. Aczkolwiek nadal znacznie częściej widnieje w menu trattorii Piemontu, Lombardii, Górnej Adygi czy Wenecji niż na południu włoskiego buta. Tam królują przede wszystkim dziesiątki rodzajów pasty.

Gotowanie polenty to meczący i długotrwały proces. Można jednak kupić tzw. polentę ekspresową, którą robi się znacznie szybciej. Pokrojona, wystudzona polenta następnie odsmażana na oliwie jest wspaniałym dodatkiem do potraw mięsnych jak i warzywnych.  Kto chce zrobić tę kaszkę kukurydzianą tak jak ją przygotowują weneckie czy piemonckie gospodynie to musi uzbroić się w cierpliwość. Oto przepis:

Polenta

Sól, 250 g kaszki kukurydzianej, 1,5 litra solanki ze szczyptą kaszki kukurydzianej

1.Zagotować w garnku 1,5 litra osolonej wody ze szczyptą kaszki kukurydzianej.

2.Pozostałą jej część powoli wsy­pywać do gotującej się wody, stale mieszając. Im gęstsza robi się polenta, tym mocniej należy ją mieszać. Gdyby mimo to powstały grudki, trzeba je rozgnieść na brzegu garnka.

3.Gdy cała kasza już jest wsypana, należy zmniejszyć płomień i ciągle miesza­jąc, gotować 45 minut.

4.Na dnie garnka stopniowo tworzy się skorupa. Polenta jest gotowa, gdy odrywa się od sko­rupy na dnie.

5.Polentę wykłada się na deskę i rozsmarowuje odwróconym ostrzem noża. Gorącą tnie się w kostkę nitką, a zimną nożem.

Ostrzeżenie: Papka jest bardzo gorąca i podczas gotowania tworzą się bąble, które pękając rozpryskują się i mo­gą poparzyć.