Co to znaczy: dobre wino?

Na to pytanie zapewne każdy z Was odpowiedział by inaczej. Ja od pewnego czasu twierdzę, że dobre wino to takie, które mi smakuje. I pochlebiam sobie, że mam na tyle wyrobiony smak, iż mój gust pokrywa się z gustem moich przyjaciól a nawet sporej grupy dalszych znajomych. Dlatego też z wielką przyjemnościa przeczytałem wywiad zamieszczony w najnowszym numerze „Czasu wina” a przeprowadzony przez Wojciecha Gogolińskiego z Axelem Heinzem głównym winemakerem słynnej włoskiej posiadłości Tenuta dell’Ornellaia.

Mocno przyciskany do ściany pytaniami o DOBRE wino bawarsko-francuski Włoch (taki skomplikowany rodowód ma ów enolog) odpowiada tak:
„Europa jest bardzo zadufana w sobie, za oceanem jest inaczej. Oni nie mają żadnych oporów ani kompleksów, by podpatrywać
najlepsze europejskie rozwiązania. Łączą je ze swoimi osiągnięciami i wyciągają wnioski. Proste!
U nas, na Starym Kontynencie, jest odwrotnie -jeśli wino jest dobre, to znaczy, że musi być go mało, ma być drogie, niszowe, butikowe, kultowe, dla nielicznych… Otacza go nimb tajemnicy. W Stanach, jeśli ktoś zrobi świetne wino, wino, które jest wysoko oceniane, winiarze mówią: „Wow! Odnieśliśmy sukces! Zrobiliśmy świetne wino! Więc zróbmy go więcej, tyle, ile się da!”. Rzecz jasna – tej samej jakości. Jeśli brakuje im własnych winogron, kupują u innych. Jeśli są z Napy, kupują w Sonomie, jeśli tam nie ma odpowiednich -to biorą z Mendocino itp. Zamiast „Napa Valley” na etykiecie piszą „California”

-Amerykanów guzik obchodzą apelacje, dla nich ważny jest producent i nazwa wina, bo to jest gwarantem jakości. Tak było zawsze na świecie. Jeśli producent „przedobrzy”, zrobi raz i drugi złe wino, spada do niższej ligi. niższego segmentu (tam to ważne) lub wypada z rynku w ogóle albo musi sprzedać wino luzem lub w kartonach.
Lejesz miód na moje serce, mam identyczny ogląd sytuacji…
… ale tak zbudowano Amerykę. Na sukcesie i mnożeniu wyrobów stałej jakości. Po co komu trzy tysiące butelek topowego wina opiewanego przez kilku dziennikarzy, skoro i tak nikt go nie może spróbować, nawet jeśli ma fortunę, a już na pewno nie zwykły śmiertelnik. To jak oglądanie superluksusowych towarów przez szybę.”

W dalszej części rozmowy obaj miłośnicy wina potwierdzają: dobre jest to co nam smakuje.