To święto można uczcić zupą
Polska kuchnia zawsze szczyciła się doskonałymi zupami. Potwierdzają tę opinie i cudzoziemcy. Moim zdaniem zaś nasze zupy – i te ze starych przepisów, i te nowe przywiezione ze świata lecz na polska modłę przerobione – bija na głowę (czy raczej na podniebienie) wszystkie inne wyroby zupo podobne. Nawet z krajów uchodzących w powszechnej opinii za wzorzec dobrych smaków.
Na jutrzejsze święto więc trzeba przygotować jakąś pyszną i stosowną do okazji (święto Wojska Polskiego) zupę!
Zupa bazyliowa
1 kg fasoli, 1 kg fasolki szparagowej, 5 pomidorów, 4 cukinie, 4 ziemniaki, 3 plus 4 ząbki czosnku, 3 marchewki, 12 dag cienkiego makaronu, 12 sera gruyer, sól, pieprz, 1 pęczek bazylii, 1/2 szklanki oliwy
1.Białą fasolę i oczyszczoną szparagową oraz pokrojone w kostkę cukinie, rozgnieciony z solą czosnek (3 ząbki), obrane i pokrojone ziemniaki i marchewkę, obrane pokrojone w kostkę pomidory wrzucić do garnka z wodą, doprawić do smaku sola i świeżo zmielonym pieprzem, gotować przez 2 godziny. Często mieszając.
2.Gdy jarzyny zmiękną dodać makaron.
3.Umyte listki bazylii rozetrzeć z czosnkiem (4 ząbki) i oliwą. Dodawać starty ser i rozcierać dalej aż powstanie gładki sos.
4.Dodać sos do zupy w momencie podawania na talerze. Resztę startego gruyera podać na osobnym talerzyku.
Zupa z bryndzą i boczkiem
20 dag bryndzy, 10 dag boczku, 3 ząbki czosnku, 1 cebula, 1 l maślanki, po jednej łyżce mąki i śmietany, 2 kromki żytniego chleba, sól
1.Czosnek po obraniu rozetrzeć z solą. Cebulę drobno posiekać. Wrzucić pół litra wrzątku. Gotować pod pokrywką 10 minut.
2.Rozprowadzić mąkę ze śmietaną tak by nie było grudek. Dodać trochę odrobinę przestudzonego wrzątku, zamieszać i wlać do garnka z gotującą się cebulą. Zagotować i zdjąć z kuchenki.
3.Maślankę dokładnie zmiksować z bryndzą. Dodać do garnka z ostudzonym wywarem cebulowo-czosnkowym. Podgrzać uważając by nie wrzało ze względu na maślankę, która się wtedy zwarzy. Posolić do smaku.
4.Pokroić chleb w kostkę i podsmażyć na maśle na rumiano. Boczek pokrojony w kostkę wrzucić na patelnię i zrobić skwarki.
5. Podawać zupę wrzucając na talerze grzanki i skwarki.
Kartoflanka z parmezanem
1 kg kartofli, 1 por, 15 dag chudego boczku, 1,5 l bulionu wołowego, 1 pojemnik śmietany, 3 łyżki startego parmezanu, 1 łyżka listków świeżego tymianku, sól, pieprz, 1 łyżka oliwy
1.Obrane kartofle umyć i pokroić w kostkę. Gotować w osolonej wodzie przez kwadrans.
2.Oczyścić pora, usunąć zwiędle liście oraz piętę korzeniową. Warzywo pokroić w cienkie plasterki i gotować kwadrans w osobnym rondelku. Posolić.
3.Odcedzić w sicie kartofle i pora.
4.Obrać i posiekać drobno cebulę a boczek pokroić w kostkę. Rozgrzać oliwę i cebulę z boczkiem smażyć mieszając. Gdy boczek się zrumieni a cebula zeszkli wlać ciepły bulion, dodać kartofle z porem i zagotować.
5.Śmietanę rozprowadzić ciepłą zupą i wlać do garnka. Doprawić solą i świeżo zmielonym pieprzem. Wsypać parmezan.
6.Na talerzach posypać wg. gustu listkami tymianku.
Jest w czym wybierać. Można kierować się intuicją i własnym gustem.
Komentarze
Gospodarzu- z tymi zupami święta racja 🙂
Wczoraj zabraliśmy naszych Francuzów do „Stajni”.
Zamówiliśmy-dla nich barszcz czerwony z uszkami i flaczki.
Osobisty Wędkarz,jak zwykle,spałaszował grzybową.Wszystkie zupy
były znakomite,drugie dania zresztą też-kaczka z jabłkami, golonka i sztuka mięs z sosem chrzanowym.Na deser racuszki z jabłkami-delicje!Ledwo doturlaliśmy się do domu.Jak dotąd nasi przyjaciele mają doskonałą opinię o polskiej kuchni.Będziemy nadal pracować nad tym,by tę opinię dobrze utrwalić 😀
Smakowitego dnia,Kochani !
Dzień dobry 🙂
Zainteresowanym Indiami gorąco polecam:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/112613/lalki-w-ogniu-opowiesci-z-indii
czyta się wprost fantastycznie, choć autorka nie stroni od opisów brutalnych i nędznych stron życia w Indiach. Ale nimi nie epatuje. Książka napisana z ogromnym talentem i znajomością tematu. Indie jakich nie pokażą nam nawet najlepsze filmy. Nie mówiąc o przewodnikach turystycznych.
Przeczytaliśmy jednym tchem. Teraz czyta koleżanka. W kolejce następne.
Dzień dobry 🙂
Kilka migawek z wędrówki po Roztoczu
https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/RoztoczeSzumi02#slideshow/5911667825935719154
Polecam pub ” Knieja” w Józefowie z regionalnymi daniami: pirogiem biłgorajskim i tarciuchem
Zainteresowanie dobrym jedzeniem zatacza coraz szersze kręgi.
Wpadła mi ostatnio w ręce ulotka na temat rekolekcji z dietą oczyszczającą według św. Hildegardy z Bingem:
http://eccc.pl/i/index.php?option=com_content&view=category&layout=blog&id=78&Itemid=268&lang=pl
Słyszałam już wcześniej o nadzwyczajnych wartościach orkiszu, ale nie stosowałam. Czy macie jakieś orkiszowe doświadczenia?
Jagodo, piekę chleb z dodatkiem mąki orkiszowej 🙂
Irku,
piękne, jak zawsze 🙂
Małgosiu, czy produkty orkiszowe można dostać w „normalnych” sklepach?
Święto Wniebowzięcia Wojska Polskiego? 😉
Do kartoflanki można pora udusić z dodatkiem małej ilości masła lub oliwy i łyżki wody.
Odcedzać ugotowane w wodzie świeże warzywa, aby potem dodawać bulionu?
Chleb orkiszowy kupuję Po kilku próbach domowych zaprzestałam wysiłków. Nawet kiedy już chleb spełniał podstawowe parametry, Młodsza go nie jadła – to co się będę wysilała. Mam nadzieję kiedyś naciągnąć Małgosię W. na chlebny poczęstunek. Bardzo lubię domowe chleby. Szkoda, że te maszyny do chleba zabierają tyle miejsca i nie mam jej gdzie postawić.
Gospodarz ma świętą rację z tymi zupami. Polecam jeszcze zupę z młodego bobu posypaną tartym oscypkiem, zupę brokułową na ostro, z imbirem i zupę ze świeżych grzybów (może za kilka ni będą po deszczach) do tłuczonych z masłem ziemniaków.
Jagodo – czy jedziesz w tym roku na Zjazd? Jeżeli jedziesz – może zabierzesz od Pyry „przesyłkę” ?
Pyro, a kiedy jest zjazd i gdzie? Przepraszam, że pytam, ale jestem w ciągłych rozjazdach i na blog wpadam rzadko, czytam tylko bieżące komentarze i jakoś mi umknęły informacje o zjeździe 😳
Gdzie kupujesz chleb orkiszowy?
Podoba mi się:
Koszty: ofiara na fundusz rekolekcyjny.
Szacunkowy koszt uczestnictwa jednej osoby wraz z wyżywieniem i zakwaterowaniem w pok. 1 osobowym z łazienką wynosi 390 PLN
(2 noclegi)
Czyli co łaska, ale nie mniej niż.
Konkretnie.
Od ofiar nie płaci się podatku?
Ja też dodaję orkisza do wypieków – chleba, ciabatty, chałki.
Taaaaa, ja też uwielbiam te „ofiary” 👿
Jagodo – orkiszowy chleb ma nasza lokalna piekarnia na osiedlu (pieką pod Poznaniem, u nas mają jeden ze sklepów. Doskonałe ciasta, do kitu ciasteczka). Młoda kupuje czasem na pętli jeżyckiej. Zjazd jest w krzakach u Danuśki 8-9 września.
Pyro,
8 września nasz chór koncertuje za żywą gotówkę 😉 a tej zawsze mało 🙁
Już przyrzekliśmy, że będziemy. Szkoda, że nie da się rozdwoić, bo krzaki u Danuśki urokliwe, sprawdziliśmy 😎 i towarzystwo zacne 😆
Ale słowo się rzekło …
Na pętli jeżyckiej bywam często. Dzięki za namiary 🙂
A co z ta woda z gotowania jarzyn, wylac do zlewu?
Pyro, jakie tam krzaki u Danuśki, pięknie zadbana działka!
Jagodo, to zależy co się rozumie pod hasłem normalny sklep. W dyskontach raczej tego nie zobaczysz. Dla mnie podstawowym sklepem jest Hala Wola, dawny duży sam Społem. Mają tam pewien wybór różnych mąk, miedzy innymi orkiszową. Można to kupić w Auchan. Lubella ma fajny mix chlebowy pełnoziarnisty żyto-pszenica-orkisz. Jak w google wpiszesz „mąka orkiszowa” pojawi mnóstwo stron oferujących taką mąkę.
Bardzo proszę o podpowiedź, gdzie w okolicach Fromborka można coś dobrego zjeść. Chciałam oprowadzić gości po tym regionie również obiadowo i zależy mi na czymś smacznym. Serdeczności. Nana
Małgosiu – zaraz na początku istnienia naszego saloniku zgodziliśmy się, że każde letnisko /własne, stałe/ to krzaki z przynależnością. Bywa się więc w krzakach u Piotra, u Danuśki i jeszcze gdzieś, ale już działka, stałe gospodarstwo (Żaba) to nie krzaki. To tak gwoli wyjaśnienia.
Na obiad dzisiaj smażone świeże śledzie (tzw zielone) pod kiszonego ogórka i pomidory – zjemy z bułką Upiekę dzisiaj 3×10 ze śliwkami , jabłkiem i brzoskwinią. Powinno starczyć na 2 dni.
Jagodo,
mąka orkiszowa jak i np. gryczana czy razowa i inne są do kupienia w Piotrze i Pawle w dziale z produktami ekologicznymi czy bio, dobre jest też pieczywo ( to w specjalnych pojemniakch nie foliowane na półkach), ale czy orkiszowe nie wiem
tu masz przykładowy link
https://www.e-piotripawel.pl/zakupywarszawa/towar/maka-orkiszowa-razowa-bio-planet/234655
A ja piłem piwo orkiszowe. Niezłe
http://browarkormoran.pl/Nasze-piwa/Orkiszowe.html
Coś mi się po głowie telepie, że orkisz to jest prymitywna odmiana pszenicy, że przed wiekami był powszechnie uprawiany i z niego wyhodowano współczesne pszenice.
Pyro, może nie prymitywna, ale starożytna i zdrowa.
Chleb z dodatkiem orkiszu i dużą ilością ziarenek można kupić w Lidlu – dobry jak świeży. A moja ulubiona gdańska piekarnia piecze chleb całkiem orkiszowy, który kupuje się na kromki (na wagę). Jest drogi, ale pyszny nawet po 4 dniach. Niestety, jest tylko w sklepach firmowych tej piekarni, nie ma go w sklepach, które biorą z niej pieczywo 🙁
Nana – musisz poczekać na Gospodarza albo Krystynę. Oni ostatnimi czasy jedli w okolicy Malborka.
Małgosiu – w tym kontekście „prymitywna” znaczy tyle, co pierwotna, stara, dawna, nie poddawana obróbce hodowlanej.
Zupa i orkisz. Co powiecie na taka wiejska zupe, jak ponizej?
http://www.france3.fr/emissions/les-carnets-de-julie/recettes/soupe-d-epeautre-d-annie_63177
Drobno pokrojone warzywa (cebula, czosnek, por, seler, marchewka, ziemniak, pomidor) podsmazone na oliwie plus boczek i kawalki surowej szynki, podlane woda i dodany orkisz, gotowane razem przez godzine. Taka zupa wystarczy za caly obiad 🙂
Orkisz jest starą odmianą zboża, które powstało prawdopodobnie przez mutację ze zbóż prehistorycznych o prostszym zestawie chromosomów jak pszenica płaskurka, samopsza lub durum. Orkisz jest heksaploidalny (6-krotny komplet chromosomów) jak i „zwykła” pszenica.
Ani pszenica, ani orkisz nie występują w formie dzikiej, stąd sądzi się, że oba rodzaje zbóż pochodzą od wymienionych wyżej pszenic, których ziarna znajdują archeolodzy w śladach z epoki kamiennej.
Ze względu na bliskie pokrewieństwo i krzyżowanie orkisza i pszenicy w przeciągu wieków istnieje wiele odmian pośrednich tych zbóż. Nieliczne odmiany „czystego” orkisza udało się wyhodować przez krzyżowanie wsteczne.
Dlaczego orkisz jest lepiej tolerowany przez niektórych alergików wrażliwych na pszenicę, dokładnie nie wiadomo.
Na pewno nie ze względu na gluten, którego zawiera nawet więcej niż pszenica i nie powinien być spożywany przez chorych na celiakię.
Również własności piekarnicze ma gorsze niż pszenica, dlatego miesza się go z inną mąką, dodaje kwas askorbinowy lub stosuje zakwas.
Znakomicie sprawdza się właśnie przy pieczeniu ciabatty, której ciasto dojrzewa przez kilkanaście godzin.
Pieczywo orkiszowe bardzo szybko wysycha i staje się twarde.
Hildegarda z Bingen uważała orkisz za bardzo zdrowe zboże
„ciepłe, tłuste i mocne, a także łagodniejsze niż inne zboża i daje temu, kto je spożywa dobre ciało i krew, daje dobry nastrój i radość w usposobieniu”
Poza orkiszem Hildegarda zalecała także seler, fenkuł i kasztany jadalne. Do tego różne zioła i przyprawy.
Modę na „medycynę Hildegardy” wylansował w latach 70. ubiegłego wieku austriacki lekarz Gottfried Hertzka.
Powołując się na pisma wielkiej mistyczki zalecał on także upust krwi, bańki, post, kąpiele napotne, terapię przy pomocy kamieni szlachetnych itd. z uwzględnieniem (niekiedy) faz Księżyca.
Oraz oczyszczenie duszy poprzez miłość i nadzieję, muzykę, modlitwę i medytację.
W społeczeństwach trapionych chorobami cywilizacyjnymi nowe metody poprawiania samopoczucia trafiły na podatny grunt i w ten sposób orkisz wrócił do łask 🙂
Orkisz i św. Hildegarda
http://www.swiat-orkiszu.pl/webpage/swieta-hildegarda-dieta.html?gclid=COP41oLy_LgCFYWN3god1xkAXQ
Hildegarda z Bingen czyli jak sprzedać 100 g kminu rzymskiego za 25 złotych 😉
… i 50 g bluszczyka kurdybanka za jedne 24,60 😀
I bez spożywania orkiszu mam całkiem dobre ciało i krew. Niestety dobry nastrój i radość w usposobieniu bywają chwiejne, a to z różnych powodów. Obawiam się że nawet upust krwi, bańki, post oraz kąpiele napotne na tę huśtawkę nie pomogą.
Opcja terapii przy pomocy kamieni szlachetnych odpada z braku wyżej wymienionych. Pozostają fazy Księżyca.
Oczyszczenie duszy poprzez miłość i nadzieję, muzykę, modlitwę i medytację propaguje od lat Vissarion, hen na dalekiej Syberii
http://www.youtube.com/watch?v=K8oKD66yXCg
A ja w ramach rehabilitacji oczyszczających sprokurowałam najzwyklejszą pod słońcem zupę ogórkową na wywarze z wędzonki. I już nam było lepiej, tym bardziej że za oknem wieje, pada i zimno.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Alino – Powiem, że za godzinę będę w raju 🙂
W zeszły czwartek Gospodarz odwiedził młyn „Bracia Górscy” w Repkach i jest teraz mącznym potentatem. Czy to mąka pytlowa czy cała góra mąk?
Mąka bez piekarzy to jak świnia bez boczku.
Inwektywa dnia – orkiszon.
Szpelc – orkisz dla ateistów.
Mam nadzieję, że Pepegor uczci Zjazd koncertem na organki. „Płonie ognisko w lesie”, kociołek i horda 🙂
Czerkieska jest teraz tutaj
Nastawiłam „zdrowy” chleb – ciabattę z orkisza i mąki pszennej pół na pół. Z dodatkiem słodu, oliwy, soli morskiej z Ile de Re. Posypię czarnuszką.
Na kolację planuję tybetańską zupę ten tuk.
O, teraz się zrobiła dostępna…
Zmienili nazwę miejscowości, a teraz ją przenieśli. Oni 🙂
Dobra mąka to świeża mąka. Młynek pod choinkę
Z medycyny Hildegardy od zawsze nastrój paniom poprawiały kamienie. Mężczyznom mniej, bo to najczęściej oni za nie płacili. A tak poza wszystkim mam w nosie poprawę, przy której człek się natyra, jak głupi.
Placku – Pepegor na Zjazd nie jedzie w tym roku – za daleko.
A ja nastawiłam morelówkę Irka i zlałam wisielca z czarnej porzeczki 🙂 Obiadowo wołowina z różnościami i ryż. Teraz herbata czarna i zielona, ale osobno 😉 Potem łapy w ziemię 😀
Witam, poznałem nowy przepis na ogórki kiszone.
http://eterycznegotowanie.bloog.pl/id,337814775,title,Ogorki-kiszone-w-butelce-plastikowej,index.html?smoybbtticaid=6111ff
Orkisz-smorkisz…
idę sobie zrobić kromuchę ze smalcem skwarkowatym! Podobno to niezdrowe i szybko umrę, ale co mi tam, przynajmniej żyję smakowicie 🙂
Na Najpiękniejszym Statku Świata w pentrze w lodówce zawsze jest smalec skwarkowaty, w tym roku był z dodatkiem cebuli.
To jest dopiero smakowitość, szczególnie jak w środku nocy żołądek daje znać, że jest pusty 😎
Chleba orkiszowego ostatnimi czasy w naszych sklepach dostatek.
Można nawet wybierać i marudzić 🙂
Teraz kupuję dla naszych gości bardzo różne rodzaje pieczywa,
by zaprezentować polską rozmaitość w tym względzie.
Wczoraj podczas wspólnych zakupów zadziwili się głównie wielką ilością żółtych serów i ich pięknymi stosami już pokrojonymi na plasterki.Nawet Francuzów daje się zaskoczyć serami w Polsce 😉
W kwestii nadbużańskich krzaków wyjaśnię,że w naszych okolicach mamy:
-najprawdziwsze chaszcze i krzaki na działce obok,nieużytkowanej przez właścicieli
-bezkresne,mazowieckie łąki nad rzeką
-las głównie sosnowy z dziką zwierzyną oraz czasem zwierzyną domową wyprowadzaną na długie spacery 🙂
-i w końcu ogród w stylu wręcz francuskim 😉 na naszych włościach,
bo Osobisty Wędkarz uwielbia symetrię i porządek
Zjazd odbywa się 7 i 8 września.Noclegi dostępne u nas w domu już porezerwowane.Pozostali mogą ewentualnie nocować w okolicznych gospodarstwach agroturystycznych lub hotelach.
Pyro – coś prostego
Kuk, pentra, kambuz, mesa, kingston, kajuta, Conrad – coś tam jeszcze pamiętam 🙂
Palcku – wszystko ładnie, pięknie, tylko dlaczego zupa na fotografii nosi podpis zupy z pieczonych pomidorów? Ot zagadka przyrodnicza.
E.
Echidno – Ktoś był głodny (umowa śmieciowa) i się pomylił, „cut and paste”, legendarna włoska fantazja, wina pewnego polityka, przesadna wiara w talent maszyny, szyfr wywiadu? „Palcku” to prawdopodobnie sygnał, że zbyt ciężko pracujesz 🙂
Placku,
wszyscy znajomi żeglarze najchętniej pamiętają „kingston” w mojej obecności, ale to funkcjonuje na jachtach, a nie na wielkich żaglowcach. Na szczęście 🙄
Dzisiaj robię sałatkę z tego czegoś, nie znałam tego w Polsce.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bulgur
Gotuję wcześniej i chłodzę, dodaję do tego mnóstwo posiekanych drobniutko warzyw – ogórek, pomidory, kolorowe papryki (w tym koniecznie ostra!) cebulę czerwoną, groszek zielony łuskany i co mi się nawinie, a sos do polania zasadniczo podstawowy (oliwa, ocet balsamiczny, dyżurne, bazylia z ogródka) i bardzo czosnkowy.
Dzisiaj goszczę na drobnym wieczornym spotkaniu wegetarian, tych od Mrusi – Mrusia była podobno (Jerzor mi przypomniał) „na praktyce” u nas i jak się nie spodobała, to ją zabiorą i oddadzą gdzie indziej.
No jeszcze co 😯 Tyle udeptywania zniosłam na darmo?!
Nie oddaję!
Placku – ja lubię zupy hurtem (z wyjątkiem mlecznych i słodkich – też z wyjątkami) Teraz gotuję ich mniej, bo Dziecko się zupowo zbiesiło. No wiecie co? (jak mawiają w Kingston) Mój pies , któremu kiedyś ryby tak strasznie cuchnęły, że za nic nie chciał iść od strony niesionej w siatce makreli, dzisiaj (gdybym mu pozwoliła) zjadły chętnie moje smażone śledzie! Żebrał bezwstydnie i parę kawałków z ręki dostał.
Irek – toż wspaniałe małosolne i kiszone Żabie ogórki są z plastykowych 5 l butli.
Placku – przepraszam.
Tak. Pracuję okrutniasto, żeby nie powiedzieć HARUJĘ.
Jak widać na załączonym przykładzie pomyłki nie omijają nikogo. A głodna nie byłam.
E.
Irek, piłeś może przypadkiem na Moście Lustosławskiego?
Wiecie, co sobie zrobiłam w poniedziałek?
Oglądałam telewizję arte. I teraz mi się śni Yves Montand w białym garbusie, niewinnie zgniatany przez dwie ciężarówki 😯 ( La menace) oraz śpiewająca Catherine Deneuve 🙄
Przez tyle lat udało mi się nie obejrzeć „Parasolek z Cherbourga”, do czasu…
Osobisty wymiękł w połowie (było późno) i poszedł spać napomykając nieśmiało
– Ale my tego nie wprowadzimy?
– Czego? Czego nie wprowadzimy?
– No, tego ciągłego śpiewania… 🙄
Hmmm…
Właściwie, dlaczego nie?
😆
Przy „Parasolkach…” konsekwentnie odpadam, kiedyś po kwadransie, teraz natychmiast 😕
Nemo, biorąc pod uwagę Twoje krajobrazy to raczej chyba bardziej pasowałyby ” Dźwięki muzyki” 🙂
Mamy się porozumiewać w stylu Harpo Marxa? 😉
A pamięta ktoś takie „Parasolki”?
http://www.youtube.com/watch?v=j_duB59XsT4
Ja pamiętam. Rodzice kupili naonczas radio z adapterem, a do tego płytę tej Pani. Wchodziłam wtedy na stojąco pod stół, ale dokładnie pamiętam, jak wyglądała okładka – Maria ubrana w dość krótką jak na tamte czasy (do pół kolana) sukienkę bez rękawów, złota ci ona była ta sukienka, a Maria w takiej pozie, jakby tańczyła twista. Ta Pani do dziś urzeka głosem.
Marzeno, jeszcze nie piłem na Moście Lutosławskiego. Ale wszystko przed nami 😉
Wróciłem z łazęgi po Szczebrzeszynie. Odwiedziłem Restaurację Chrząszcza. Świetna kaczka
https://picasaweb.google.com/111628522190938769684/Szczebrzeszyn#slideshow/5912024298387182706
Echidno – Nie ma za co, zabawny przypadek, poza tym Palcek brzmi lepiej 🙂
Upiekłam placek z owocami (wnuczka z rodziną spodziewana jutro) i zamarynowałam wołowinę na sztufadę.Gości na obiedzie nie będzie ale to jedno z niewielu mięs jedzonych przez Dziecko (nawet paski słoninki nie przeszkadzają). Przeczytałam też rządowy program działań dla osób starszych na lata 2012-2013. Nie wiem skąd mam wrażenie, że obszerny, 30- stronicowy dokument napisany „piękną” nowomową o kapitale ludzkim i pozyskiwaniu, inspiracji i kształtowaniu, ma baaardzo dużo wspólnego z uchwałami kolejnych Plenów KC o sznurku do snopowiązałek. Poetyka tylko była inna – skutek ten sam.
Pyro – „Integracja wewnątrz i międzypokoleniowej osób starszych przy wykorzystaniu istniejącej infrastruktury społecznej” to pewnie fejsbukowanie, a „upowszechnianie wolontariatu” to bezpłatna opieka nad wnuczkami sąsiadów. Tylko się starzeć.
Radio z adapterem marki Aga się to nazywało, tato przyniósł do domu i co? Wolna Europa działa.To było najwarzniejsze. Adapter tylko na pożyczonej płycie. Była, to Mirska Marta piękny głos . Najstarszy byłem dzieckiem i do moich obowiązków należało sprawdzać, czy kogoś obcego nie ma na klatkce schodowej (4 rodziny). Słuchaliśmy sobie nie wiele z tego rozumiałem Gomułka be, Rosja be. Ameryka, to jest, to. Qrde, o co chodzi? Jak wysuszyłem buty w piekarniku po kąpieli w przerębli, za późno wyciągnąłem były deczko za sztywne. Przed gwiazdką, to było tydzień do szkoły nie chodziłem, bo nie miałem butów. Pod choinkę dostałem upragniony prezent.
Yurek,
stuprocentowej pewności nie mam (98%), ale to chyba było to:
http://www.radio.bialystok.pl/magiaradia/odbiorniki/id/24134
Nana,
niestety, wbrew sugestiom Pyry, nie mogę Ci powiedzieć, gdzie można dobrze zjeść w okolicach Fromborka. Byłam tam pewnie z siedem lat temu, o ile nie wcześniej. Pamiętam tylko, że w drodze powrotnej zjedliśmy coś w Elblągu. Oprócz Fromborka odwiedziliśmy wtedy także pobliskie Braniewo, zniszczone prawie całkowicie w czasie wojny. Ten fakt, a także położenie przy nowej granicy całkowicie zmarginalizowały to miasto z rozwiniętym nigdyś zyciem gospodarczym. Warto też zatrzymać się w Kadynach – tam też jest restauracja. Na pewno będzie to ciekawa wycieczka. Frombork , choć niewielki,jest bardzo piękny. Warto zaraz po przyjeździe tam dowiedzieć się, w jakich godzinach są koncerty organowe w katedrze.
Nie wiem, czy Gospodarz miał okazję coś jeść w tamtych okolicach. Pamiętam tylko, że zachwalał Zajazd pod Kłobukiem w Małdytach na trasie między Ostródą a Pasłękiem, ale to jest daleko i raczej nie po drodze.
Yurku,
patent na ogórki w butelce wypraktykowany został już u Żaby w Żabich Błotach. Nie wiem, czy o smaku decydowała plastykowa butelka, ale chyba nie, w każdym razie były doskonałe, twarde, jędrne i bardzo smaczne. Górę butelki obcinano nożyczkami , więc butelka wykorzystana była tylko raz. Wzdycham do takich ogórków.
A chleb domowy, ktory bardzo rzadko mam okazję jeść, bo osoba piekąca mieszka daleko, pieczony jest tradycyjnie, bez użycia maszyny. Wyrabiany jest w misce i pieczony w podłużnej foremce.
Haneczko, a może „Flaczki z Portugalii”?
Nano, zajrzyj na stronę Gastronauci
http://www.gastronauci.pl/
wpisz tam Frombork, albo województwo warmińsko-mazurskie i powinna się pojawić lista restauracji wraz komentarzami. Może to Ci ułatwi trochę szukanie.
Filmy muzyczne z lat 30 – 40 (a i nieco późniejsze też) niektórych irytują, a mnie śmieszą nieodmiennie. Jak w starej operze: solista zanim ducha wyzionie, na łożu śmierci albo ze sztyletem w sercu, arię musiał wyśpiewać do ostatniej nutki. Tak i w tych filmach – tu przegon bydła, świnie oknem wchodzą, chłopi padają na pysk z zmęczenia (wszyscy w czyściuteńloch, wyprasowanych kostiumach, a tu Lubow Orłowa arietkę snuje, o sercu miłością trafionym, albo bój na śmierć i życie, a bojcy na 4 głosy pieśni chórem znakomitym śpiewają. Radzieccy nie mieli monopolu – Amerykańcy też patriotyczną propagandę śpiewali, a nawet dziewczyny mieli ciut ładniejsze i w kuse kiecki ubrane. Takie czasy – a mnie to śmieszy, jak śmieszą heroiny na wozach pionierów po 3 tygodniach drogi pięknie uczesane i w batystowych, krochmalonych sukienkach – najlepiej białych i żeby bufki i falbanki były.
Pepegorku, jak Cię lubię, tak nie kumam 😉
Wtedy, gdy u nas pojawił się telewizor, pojawiły się masowo te filmy.
Nie powiem, widziałem wiele ciekawych, zabawnych może, ale gdy były te estradowe, gdzie po szalenie szerokich schodach schodziły niezliczone szeregi nagich ud i kolan, to ja tego nie wytrzymywałem. I tak zostało mi do dziś.
Flaczki z Portugalii 😉 http://pinterest.com/pin/106819822382047177/
Mnie te filmy bawią tak samo, jak amanci budzący się po upojnej nocy – ogoleni i z nienaruszoną fryzurą, a panie w pełnym makijażu i też nie rozczochrane 🙂
Oglądam stare filmy z melancholią, czasem wzruszeniem na widok „przedpotopowych” telefonów z tarczą, jeszcze nie tak dawno używanych przeze mnie osobiście, a teraz to już lamus historii 🙁
Jak zmieniają się scenariusze, kiedy bohaterowie nie otrzymują telegramów, nie zamawiają rozmowy międzymiastowej, nie mówiąc już o listach pisanych na papierze…
A „Świat się śmieje” należał zawsze do moich ulubionych komedii.
Haneczko, odpowiem Plackiem o tyle że http://www.youtube.com/watch?v=1VUK_3_WzhM
śmieciowa emerytura morzy mnie głodem i z tąd ta literówka.
I trzydziestoletnie pensjonarki 🙂 https://www.youtube.com/watch?v=9dQtTFNwgYQ
Helena Grossówna miała 34 lata
Pepegor – 😀
Nemo – jakaś dramatyczna scena, za chwilę przesilenie…a guzik. Lokaj wnosi wizytówkę na srebrnej tacce:
– Pani hrabina proszona o zejście do biblioteki.
I już – epuzer nie musi się strzelać, pani nie musi szukać oparcia do zemdlenia, jakaż ulga!
Asiu, zgłodniałam sztucznie i kulinarnie 🙂
Filipinkowo młodnieję 😉
Dziękuję za podpowiedzi. Jeżeli spotkamy jakieś rewelacje kulinarne, to opiszę. Nana
eva47 -10.53
Jaka Ty jestes niedomyslna.
Pisza Ci warzywa odcedzic.
To trzeba odcedzic.
A co Ty zrobisz z tym ,,odcedzonym ´´
to juz Twoja sprawa.
„Czarne” podaje: „Od dzisiaj w księgarniach „Papusza” Angeliki Kuźniak”. Film w kinach jesienią.
Nic się nie zmieniło tylko przesunęła się granica wieku; dzisiaj 50-latki występują z rozpuszczonymi włosami i „robią” podfruwajki, a brzuchate, łysiejące paniska chcą uchodzić za małolatów.
Ilustrowany Kuryer Codzienny. 1923
„Poszukuję dwu modelek do pół-aktu tylko inteligentnych blondynek, wysokich, różniących się tuszą. Zgłoszenia pisemne do biura ogłoszeń, pod PRIM” 🙂
Wiadomości Literackie. 1936
„Jak wynika z notatki, w Warszawie mówi się panno „Manju” i „drobjazg”, wbrew obserwacjom wymowy pewnej z Krakowa pochodzącej „spjewaczki” i wbrew odbijającej właśnie to nieodróżnianie „nja” od „nia”, transkrypcji rosyjskich „Borja”, „Fiedja”, wprowadzonej przez galicyjskie przekłady przedwojenne.
Na pewno też „warszawiści” mówią „szczał” i „czymać” zamiast „strzał” i „trzymać”, a nie Kraków jak zaobserwował Nowakowski w „Rubikonie”.”
Nomen, omen – Lubow O.
Przyznam się, że moja delikatnie rozwijające się wrażliwość na kobiece wdzięki powodowała, że na „Pieśń tajgi” chodziłem parę razy (kino „Słońce”, 13.30, szkolny 3 zł).
Lubov: https://www.youtube.com/watch?v=TKWrDvXC7Xo
Do kina chodziłam na Gerarda Philipe i jeszcze na kilku Francuzów i Włochów. Gerard długo miału mnie nr 1.
Wiadomości Literackie. 1939
„Pani! Panie! Słabe ułomne osoby!
Cierpliwy rozporządza kilkoma wolnymi godzinami na: polektorowanie, potowarzyszenie, popisanie, popielęgnowanie, zastąpienie – słowem wypożytkowanie za wikt. Emeryt poszukujacy.”
Czy ktoś jest chętny 🙂
Wątpię, czy bym chciał.
Jednak wobec już wyżej wspomnianego przyznam, że harowałem z trzecim pokolenien w ubiegłym tygodniu.
Się nadam, ale bez popisania 😉 Dobranoc 🙂
Dobranoc.
Dobranoc
Dobranoc
https://www.youtube.com/watch?v=i4V2ykMjE_g
Dzień dobry 🙂
kiedy ranne wstają zorze…
Dzień dobry 🙂
Irku – piękne te zdjęcia o poranku. I wczorajsze z Roztocza.
https://www.youtube.com/watch?v=6CFW4ld2zns
We Froborku byłem 40 lat temu. Wtedy jadałem przy harcerskim ognisku na którym gotowala późniejsza świetna aktorka Daria Trafankowska. A knajpek w miasteczku chyba nie było. Dzis napewno są i dobra lub bardzo dobra też się znajdzie. Trzeba poszukać – jak radzi Małgosia W. – w internecie i poczytać (z pewna doza sceptycyzmu) komentarze. A potem zdać nam sprawozdanie.
Wszystkim Mariom, Marysiom, Marysieńkom, Mańkom – NAJLEPSZEGO!
Odszedł na niebiańskie polany Sławomir Mrożek.
Alicjo – odszedł dość dawno; potem jeszcze walczył o powrót, uczył się pisać, mówić, nawet nauczył się, ale to już nie był Mrożek. Niemniej – RIP
No tak, światowiec stał się zaświatowcem 🙁
Odszedł w zaświaty autor tego aforyzmu:
Życie jest niemożliwe bez przyzwyczajenia. Ale jednocześnie przyzwyczajenie jest wrogiem życia. Najbardziej przyzwyczajony jest trup.
A mój ulubiony jest ten:
Człowiek myśli sobie to i owo, ale jednak najczęściej to.
Była na obiedzie Teściowa.
Podałam zieloną sałatę z wędzonym łososiem i ciabattą, potem ossobuco, pieczone ziemniaki, duszoną kapustę i marchewkę z imbirem. Na deser zaimprowizowałam taki sorbet
Potrzebne: mrożone truskawki, świeży sok z pomarańczy, nieco soku cytrynowego, cukier puder, mięta, poziomka.
Ależ jestem gapa – patrzę na sorbet Nemo i zastanawiam się co to za trawki gęsto snują się bokami. Chwilkę trwało zanim zrozumiałam, że z góry patrzę na szlify pucharka
Nie pamiętam tytułu miniatury S.Mrożka, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Czytałam bardzo dawno. Historyjka jest o penitentce, która spowiada się ze swego dość długiego pożycia małżeńskiego. Kwestie spowiednika są domyślne, więc mamy prawie monolog kobiety, w którym jak refren pojawia się kwestia „A ja, proszę Księdza nie wiedziałam…” I tak przez 2 stronice – co chwilę, że ona nie wiedziała. Wreszcie na koniec wykrzyczane „Nie wiedziałam, że on jest z plasteliny!” Do dzisiaj czasem rozważam jaką technikę kamuflażu stosował mąż z plasteliny przez 20 lat…
Pyro, 😀
To są moje staromodne szampanki.
Dawno, dawno temu czytałam takie opowiadanie o kotku, który ponosił zdrowotne konsekwencje swawolnego trybu życia swojego właściciela (personelu). Im bardziej łajdaczył się pan, tym bardziej wrzodami i skrofułami pokrywał się kotek. Gdy pan dostrzegł konsekwencje swojego postępowania, a kotek bliski był zgonu, zaczął się lepiej zachowywać, przestał krzywdzić niewinne panienki, a nawet niekiedy przeprowadzał staruszki przez ulicę.
Zachowywał się tak przykładnie, że kotek odzyskał siły i piękny wygląd, i sam zaczął wybywać na całe noce.
Od tego czasu pan zaczął zapadać na zdrowiu… 😎
Stosując wulgarny język trzeba się liczyć z podobnymi odpowiedziami. Nie można być przeczulonym na własnym punkcie gdy ordynarnie traktuje sie innych. A od chamstwa do ludobójstwa jest jednak kawałek drogi.
Witam, proponuję po cichu traktować niektóre wpisy.
http://www.youtube.com/watch?v=W59jwF9rW28
Dwie osoby pojmują tę samą sytuację tak różnie, aż nasuwa się wątpliwość, czy to istotnie ta sama sytuacja. Mnie, jednej i tej samej osobie, zdarza się pojmować jedną i tę samą sytuację tak różnie, aż nasuwa się pytanie, czy chodzi o tę samą osobę.
(Sławomir Mrożek)
Hej Byku,
nieźle cię poniosło.
Semantyka ludobójstwa?
Gdzie w tej obraźliwej dla Ciebie wypowiedzi widzisz motywy rasistowskie, seksistowskie lub religijne, a także nawoływanie do mordowania byków?
Do więzienia idzie się za to:
Den Tatbestand einer Volksverhetzung definiert § 130 Absatz 1 des Strafgesetzbuchs:
Wer in einer Weise, die geeignet ist, den öffentlichen Frieden zu stören,
1. gegen eine nationale, rassische, religiöse oder durch ihre ethnische Herkunft bestimmte Gruppe, gegen Teile der Bevölkerung oder gegen einen Einzelnen wegen seiner Zugehörigkeit zu einer vorbezeichneten Gruppe oder zu einem Teil der Bevölkerung zum Hass aufstachelt, zu Gewalt- oder Willkürmaßnahmen auffordert oder
2. die Menschenwürde anderer dadurch angreift, dass er eine vorbezeichnete Gruppe, Teile der Bevölkerung oder einen Einzelnen wegen seiner Zugehörigkeit zu einer vorbezeichneten Gruppe oder zu einem Teil der Bevölkerung beschimpft, böswillig verächtlich macht oder verleumdet,
wird mit Freiheitsstrafe von drei Monaten bis zu fünf Jahren bestraft.
To w Niemczech.
W Polsce nie ma na to nawet odpowiedniego terminu. Nawet Ty, taki dobry tłumacz, używasz określenia niemieckiego 🙁
Rozumiem, że czujesz się obrażony i żądasz usunięcia tamtego komentarza, ale jeśli nie chcesz deprecjonować ofiar, z powodu których w Niemczech ustalono ten paragraf, to nie przesadzaj z kwalifikacją czynu (wypowiedzi) jako zagrożenia dla pokoju społecznego.
Sorry, Winnetou.
O, trochę mnie tu nie było i ominął mnie i ostry atak buty Byczej i rzadki przypadek surowości Gospodarza.
Mam ochotę na odwieczne, kobiece „a nie mówiłam?”
🙄
Nie dziw się Alicjo nie dziw, bo możesz zostać, zapomniałem jak dalej to było.
yurek,
tego nie znałam, domyślam się dalszego ciągu, co to go „zapomniałeś” 😉
Kota śpi, odrabia nocne harce, w nosie ma darowany fotel z poduszeczką całkiem fajną, moja poduszka jest jej poduszką. Nie ustąpię! Trafiła kotka na kamień!
Na obiad wczorajsze, bo zostało. I ewentualnie kaszanka z Baltic Deli (jak będzie), bo się Jerzu zatęskniło.
Słonecznie, ale chłodno i tak jakoś jesienią zawiało…
„Pyra
14 sierpnia o godz. 23:28
Nic się nie zmieniło tylko przesunęła się granica wieku; dzisiaj 50-latki występują z rozpuszczonymi włosami i ?robią? podfruwajki, a brzuchate, łysiejące paniska chcą uchodzić za małolatów.”
E tam.
Owszem, jestem po drugiej stronie tęczy, nie przewiduję, że pożyję 120 lat, ani w ogóle nic nie przewiduję, rozpuszczone włosy o niczym nie świadczą, a co – mam zrobić – ondulację „na barana” i zasiąść przed telewizorem, jak to moja babcia robiła, kiedy miała mniej więcej 50 lat? Ja jestem teraz starsza o tę prawie dychę od niej wtedy i świat się zmienił, są możliwości rozmaite, tylko korzystać.
Dopóki życie trwa, dopóki są siły i chęci – łykać, drugiego życia nie będzie.
Słodko, słodko 🙂 : http://ninateka.pl/film/maria-kwiatkowska-kronikarz
Alicja – nie o kobietach, jak Ty, ale b.piękna niegdyś p. b rzecznik rządu, z rozwianymi, sztywnymi blond splotami, wygląda wręcz upiornie. Dobra, nie czepiam się już. W Poznaniu siódma już edycja Festiwalu Dobrego Smaku i IV konkurs nalewki polskiej.130 stoisk i straganów – polskich, sąsiedzkich ze stron dalszych też Zakupy, degustacje, pokazy, warsztaty i spotkania z ludźmi popularyzującymi. Piotrze, wzywam do apelu! Moglibyście moi drodzy w przyszłym roku? C.d. imprezy u nas? Ludzie wymyślają nazwy dla nalewek „Komisja trójstronna”, „Wspomnienie lata 2011” itd.
Nie ważne jak wyglądasz ważne jak się czujesz mówi stare powiedzenie. Ale co kraj, to obyczaj. Wolę ten w którym jestem.
ASIU – Nostalgia słodko – gorzka, a bardzo powściągliwa. STARSZY PAN UROCZY. dOBRZE, ŻE NAKRĘCONO TEN DOKUMENT. Przepraszam – znowu nie to nacisnęłam (uderzam w caps lock naciskając „a”, bokiem palca.
„Była na obiedzie Teściowa’
Nemo, jeśli wolno, czy Osobisty odziedziczył urodę po Mamusi?
Zacna to musi być kobieta, bardzo zacna.
Pyro – pan uroczy, a wspomnienia bezcenne. Wyobrażam sobie te bzy z cukru, które wyglądały jak prawdziwe. „Nie żałowano żółtek”, „na śmietance” – jak to apetycznie brzmi 🙂 . I niech nikt nie pisze o cholesterolu ! 🙂
Pyro,
niechby i rozpuszczone, ale tleniła się blondnie upiornie, też tak myślę 😉
Czy ja już wspominałam na łamach, że wszyscy w Polsce robią nalewki? Gdzie człowiek nie pojedzie, tam nalewkami częstują osobiście zrobionymi – i nie wypada odmówić degustacji, większość (zdecydowana) to słodkie, ja po tej wytrawnej stronie, ale próbuję. Są to znakomite rzeczy do próbowania ździebko-ździebko, ale do nocnych Polaków rozmów mnie pasuje wino czerwone.
Ostatecznie…in vino veritas 😉
Chociaż bywało i tak: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/137499/ebb2845728941f57abb28cb31c9e9873/
I tak: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/137509/ebb2845728941f57abb28cb31c9e9873/
Muzycy grają, więc goście pewnie siedzą przy stolikach. Ciekawe kto obsługuje? Właściciele? 🙂
Asiu,
ja za. Niech mi nikt nie mówi o tym, że zaraz „zejdę”, bo kromuchę ze smalcem zjadłam. Cholesterol-szmerol 🙄
Nie jadamy tego codziennie i w ilościach, do licha!
http://ninateka.pl/film/andrzej-brzozowski-hotel-calendarium-wfdif
Uroczystości w Bydgoszczy z okazji rocznicy Bitwy Warszawskiej 1920 roku zwanej „cudem nad Wisłą”
Opis obrazu: Niewidomi uczestnicy bitwy warszawskiej podczas uroczystości. Od lewej widoczni m.in.: starszy ułan Stanisław Grabarek (1.) i chorąży Mikołaj Wałoszewski (2.) z psami.
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/158654/
Pyro – gdzie to było? Ciekawe kto wymyślił taką nazwę – „wesołe miasteczko”? A w tle olbrzymia restauracja dancingowa.
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/88444/03e8dd07ea822a2818c9bc1c64e8e28d/
Każden wi, namo wi, pyra wi, że dziń wojska, to tam w październiku, kiedu to pod Lenino, a nie tam jakieś cuda wianki nad Wisłą.
Asiu – były takie trzy enklawy w Poznaniu – budynki na ul Zawady i Wildzie wzniosło miasto, a na Naramowicach = miasto we współpracy z Caritasem(do dzisiaj nie możemy się wypłacić za tę współpracę). Wesołe Miasteczko to niechętna reakcja mieszczan na niesforność enklaw.
Asiu – film o Bristolu rozpaczliwie smutny, a już szczytem upadku wydają się te metalowe, dermą obite krzesła stołowkowe albo biurowe. Kto wpadł na pomysł dokumentacji budynku oddawanego na kilka lat budowlańcom?
Asiu – zanim wybudowano te budynki socjalne, o których wyżej, rodziny lokowano w pustych pawilonach po Wystawie Krajowej (1928-29) Pawilony w żaden sposób nie były dostosowane do celów mieszkaniowych – nie ogrzewane, ściany nie izolowane, warunki fatalne. Ten budynek z dancingiem to dyrekcja targ ow – na wprost Dworca zachodniego i kawiarnia Adria.
Nareszcie!
Miałam przeczucie i nakłoniłam Osobistego, choć był sceptyczny.
W sumie 2,5 kg grzybów, w tym moich 1,9 kg! Ten wielki borowik ważył 650 gramów 😎 Dużo kurek (rozdam) i kołpaków (zamarynuję).
Dziś w sklepie widziałam kurki litewskie w 40-proc. promocji, po ok. 20 Fr/kg.
Osobisty czyści i narzeka, że tyle roboty o tej porze, ale mi nie pozwala pomagać 🙄
Pyro – ten budynek restauracyjny wydawał mi się znajomy. Film o Bristolu był nakręcony na początku lat osiemdziesiątych. Teraz hotel odzyskał dawny blask.
Upiornie to Nosferatu wyglądał, a przecież nie tlenił, a ja wyglądam jak George Clooney i też muszę z tym żyć. Wszyscy wyglądamy kwitnąco 🙂
Coś po angielsku
Nemo – gratuluję 🙂 . Mój wujek był dzisiaj w lesie i przywiózł same kurki.
„ja przez Ciebia bede w nieba” 😀 Placku 🙂
Pyro – jeżeli to są tereny po Wystawie Krajowej to może stąd nazwa. Wesołe miasteczko było jedną z atrakcji. Moja babcia jako dziewczynka była na wystawie z rodzicami i wspominała wspaniałe karuzele i diabelski młyn.
„A kolega/ mnie ostrzega – ratuj się Pan!”
Nemo – ja Cię kiedyś znienawidzę przez te grzyby. Nie, żeby mi potem suszonych brakowało, bo pp Adamczewscy, Mama JollyR i Pepegor zadbali i dopieścili Pyrę, że hej! Ale te świeże, pachnące lasem… Świat nie jest sprawiedliwy!
„Jak się topić, to się topić” – hasło na sezon letni 2013?
Asiu,
dziękuję 🙂 Jeszcze nigdy nie zaczynaliśmy zbierać grzybów tak późno.
Dobrej nocy wszystkim.
Idę poczytać trochę Mrożka
Jedno ze słynnych „Kazań na górce” Sławomira Mrożka:
Nie rób drugiemu co tobie niemiło. Chyba, że to ci sprawia przyjemność.
http://www.otwartaszuflada.republika.pl/kazanie.htm
Mrożek z Lemem – listy! „Lem Mrożek Listy”(wydane 2011, Wydawnictwo literackie, listy z lat 1956-1978)
To jest kobyła, ale fajnie się czyta.
p.s. Za moich czasów istniało takie pojęcie „kobyła” – czyli gruba książka.
Od lat nie czytałam Mrożka. Jak się trafi, że mogę obejrzeć któryś z dramatów, to chętnie „Policję”. „Tango”, Emigrantów, Iwonę księżniczkę Burgunda. Był czas, kiedy Mrożek mówił dla mnie bardzo ważne rzeczy, a potem jakoś jego analizy i przeczucia a nawet parabole przestały do mnie przemawiać. Natomiast ogromnego znaczenia nabrał Lem i wiernie towarzyszy mi do dzisiaj (razem z Kołakowskim)
Gdybyś byku cicho w mateczniku siedział…
Tu masz coś o ludobójstwie
http://wyborcza.pl/1,127462,14445583,Kronika_zycia_i_smierci__Likwidacja_bialostockiego.html?as=5
I przestań płakać
Wiem, że nie ten stół, więc przepraszam, ale na tą nitkę musiałem odpowiedzieć,
Dobranoc.
Kuchnia polowa – świeża konina. Nad Berezyną bazylia nie rośnie, a i o parmezan trudno. Takie są wojenne realia. Obejrzałem defiladę wojskową – kawaleria to przyszłość.
Żołnierska grochówka
Dzien dobry,
tylko pare slow
@pepegor
replika @bykowi nie na miejscu, mam na mysli tekst o getcie bialostockim – wiecej powagi i szacunku.
Stad pochodzilo wielu moich przodkow.
_______________
@pyra
„Iwona” – autor Gombrowicz.