Święto ślimaka
Fot. P. Adamczewski
24 maja ogłoszono Świętem Ślimaka. Nie wiem kto to wymyślił i kto jest patronem. Zrozumiałem jednak, ze tego właśnie dnia mój stół nie może obejść się bez dorodnych winniczków.
Na szczęście nie musze ich sam zbierać, bo od zbioru do podania na talerzu ślimak musi przejść kilkudziesięciogodzinną ścisła dietę, by nie doprowadzić zjadających go ludzi do utraty zdrowia a czasem i życia. Ślimaki jedzą bowiem ze smakiem różne roślinki, które dla człowieka są wielce szkodliwe.
Na szczęście jednak można kupić ślimaki już poły przyrządzone. A w każdym razie po głodówce i zapakowane na powrót do muszelek w towarzystwie czosnku, zielonej pietruszki i żółtego sera. Wystarczy je więc wsadzić do piekarnika i po kwadransie ułożyć na stole. Byle nie zapomnieć o stosownym winie. Zwłaszcza, że to winniczki!
Jeśli zaś ma ktoś w domu ślimaki w puszce i to może je przyrządzić według tego przepisu:
Ślimaki po burgundzku
1 kg ślimaków, 10 dag pieczarek, 10 dag szalotki, 15 dag surowego boczku,20 dag masła, 100 ml wytrawnego czerwonego wina, mały pęczek trybulki, sól, pieprz; na sos: 0,5 l bulionu z drobiu, 12 sztuk czerwonej szalotki (może być biała), 15 dag zmrożonego masła, sól, pieprz
1.Szalotkę (białą) pokroić w plastry i zblanszować (czyli wrzucić do wrzątku na 2 – 3 min). Pokroić boczek w słupki i podsmażyć na maśle. Dodać osączoną szalotkę, pokrojone w plastry pieczarki i dusić kilka minut przyprawiając solą i pieprzem.
2.Winniczki podsmażyć na maśle.
3.Przygotować sos: posiekać czerwoną szalotkę (lub białą gdy tamtej nie ma) i zalać winem. Gotować aż płyn zmniejszy objętość o połowę. Dolać bulion i zagotować. Wtedy dodać do sosu zmrożone masło i szybko dokładnie rozbełtać.
4.Wyłożyć na talerz uduszoną szalotkę z pieczarkami, na to winniczki i polać zgęstniałym sosem.
lub według tego:
Ślimaczki w sosie pokrzywowym
50 niedużych winniczków z puszki, duży kieliszek białego wytrawnego wina, tyleż zalewy z puszki po ślimakach, 1 ząbek czosnku, 30 dag pokrzyw, 5 dag masła, 1 łyżeczka oleju, sól, pieprz, gałka muszkatołowa
1.Odcedzić ślimaki. Zalewę (150 ml ) zmieszać z taką samą ilością białego wina i zagotować. Po zagotowaniu zostawić płyn na bardzo małym ogniu by zmniejszył objętość o połowę.
2.Ślimaki podgrzać w pozostałej czystej zalewie.
3.Umyć pokrzywy i pozbawić twardych włókien. Następnie obgotować je we wrzącej wodzie, odcedzić i przetrzeć przez sito.
4.Puree z pokrzyw połączyć z sosem z zalewy i wina. Dodać masło, olej i świeżo zmielony pieprz i gałkę muszkatołową.
5.Ślimaki nakładać na głębokie talerze i polać sosem.
Smacznego świętowania.
Komentarze
Dzien dobry,
miłego dnia,
Ps. w mojej stołówce: slimak zabroniony…nigdy nie probowalem.
Pierwszy raz widze taki przepis na escargopts PO BURGUNDZKU. Bardzo mnie dziwia wzystkie te dodatki wina, bulionu, trybulki etc. Po co? Ale moze istnieje wiecej niz jeden sposob na slimaki po burgundzku. Dotad to po burgundzku bylo z czosnkiem , stopionym maslm i i mala iloscia tartej bulki od wierzchu.
Ale te w sosoie pokrzywowym brzmia nader intrygujaco.
Aaa, wlasnie cos zauwazylem. Puszka ze slimakami nie jest sprzedawana w towarzystwie pudelka z muszelkami i sa to raczej potrawki z escargots, tak?
Dzień dobry!
Zabawne święto i sympatyczny wpis Gospodarza. Nie wiem czemu, na słowo „ślimak” sama gęba mi się uśmiecha. Jadać, to ja tego nie jadam, ale nie mam nic przeciwko, a „na sposób ślimaków” są dwie bardzo lubiane potrawy : pstrągi Alana i pieczarki faszerowane.
Dziecko zaczęło dzisiaj roboczą trzydniówkę, a ja mogę sobie plotkować przy komputerze. Ponieważ mam sporo zajęć (m.in obranie 1,5 kg szparagów) nie będę plotkowała ciurkiem
Po burgundzku inna wersja
Dzień dobry Blogu!
Zimno, śnieg tuż nad dnem doliny, to ma być maj? 🙄
ozzy w tej stolowce nie przeszkadzolo mnie brak slimakow lecz notoryczny brak browara ale dalem rade 😆 czego i tobie zycze
natomiast wspaniale bylo to pomimo posadowienia stolowki na tarasie goniono palaczy gdzie pieprz rosnie, no i ten dostep do wody, rozkosz
teraz palnalem babola, zapodalem dwa linki i czekam az szlaban sie podniesie
👿
Spotykają się dwa ślimaki, jeden ma podbite oko.
– Co się stało?!
– Idę sobie przez las, a tu nagle jak nie wystrzeli grzyb z podłoża… 🙄
@lajares
dziekuje; ze mnie raczej mierny konsument alkoholu – monopol by zbankrutowal, gdyby wszyscy tyle pili.
milego weekendu,
ozzy
Dzień dobry,
dzisiaj znowu mamy zimny dzień. Trochę słońca: http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/147177/48b60d9798acf3943e7a58fdb08c54c3/
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/147252/48b60d9798acf3943e7a58fdb08c54c3/
Przepisów na ślimaki po burgundzku tyle, ilu Burgundczyków, a może w ogóle Francuzów. Najczęściej w przepisach wino białe, ale czerwone może być ciekawe. Proponuję Gevrey-Chambertin, Clos de Beze najlepiej. Szklaneczkę można poświęcić, resztę użyć do popijania. Ale skorupki wydają mi się kluczowe. Najczęściej do ślimaków w puszkach dodają pudełko ze skorupkami. Bulion na pewno nie zaszkodzi, choć w istocie rzadko występuje w przepisach. Występuje za to więcej jarzyn. Bulion będzie tu pewnym skrótem ale raczej poprawiającym niż zubożającym. Czosnek być musi, to fakt. I pietruszka. Nadzienie z wszystkiego i ślimaczka wkłada się do skorupki i korkuje masłem pokrytym pietruszką. To wydaje się obowiązkowe. Smacznego
Escargot serving dish bardzo przydatnym urządzeniem. Przypomina pomniejszoną patelnię do jajek sadzonych. Z innych materiałów oczywiście. Pomysł z kapeluszami pieczarek bardzo dobry, tylko nie wiem, czy to nie będą wówczas pieczarki faszerowane. Ale urządzenie do serwowania ślimaków też najczęściej wykorzystywane do podawania ślimaków w skorupkach. Skorupki nie tańczą przy wydłubywaniu zawartości, jak to ma miejsce na talerzyku. Podawanie bez skorupek ma zdecydowaną zaletę ekonomiczną. Pudełko skorupek dodane do puszki znacznie podnosi cenę.
juz jestem. ponownie. bylem na boisku. przebieglem 15 kilometrow i nie bylo to zadne slimacze tempo. w kosmos poszlo z ciala to, co nie potrzebne 😆
zaczynam wierzyc w istnienie czarnej dziury w kosmosie.
niezle wciaga 😆
😆
😆
Asiu, dziękuję.
byk
24 maja o godz. 7:30
nicht jeder kann so schnell und viel
auch langsam kommt man noch ins ziel
schneller heißt nicht immer gut
für kleine schritte brauchs auch mut
die schnecke soll symbol dir sein
und ist der schritt auch noch so klein
auch dieser schritt bringt dich voran
sei voller mut und denk daran
ponizej dwa obrazki ktore nie udalo mnie sie prawidlowo wkleic o 9: z minutami
https://picasaweb.google.com/118399121099696213754/Stolowka#slideshow/5881435020142831906
no to do potem, bo czuje ze nim pachne po sporcie 😆
Stanisławie,
patelenka z dołkami służy głównie ładnej prezentacji ślimaków prosto z pieca, bo umożliwia takie ułożenie skorupek, by nadzienie nie wyciekało. Do jedzenia służą specjalne szczypce i widelczyk
Przynajmniej ja tu się z takimi narzędziami zetknęłam.
Zimą 1976 doznałam wielkiego „szoku poznawczego”, bo Osobisty dwoił się i troił, aby pokazać mi swój kraj z jak najlepszej strony, także kulinarnie 😉
O postawieniu na nartach (pierwszy raz w życiu) już na drugi dzień po przyjeździe, nawet nie wspominam 🙄
Stanisławie – na osobę 4 piękne, młode pieczarki – nóżki wykręcić, drobniutko usiekać; masło wymieszać z siekanymi nóżkami, czosnkiem, cytryną i natką pietruszki, sól i pieprz; nadziać kapelusze i każdy zawinąć w folię aluminiową zbierając rogi folii centralnie do góry. Ułożyć w naczyniu, zapiekać ok 20-25 minut. Podawać tak, jak są – razem z folią i bardzo ostrożnie, żeby nie rozlać smakowitego sosu. Sos można wypić z czarki grzybowej albo wyjeść maczając w nim gorącą, pszenną grzankę. Jest to jedna z ulubionych moich przystawek.
Ewo,
jestem pod wrażeniem Waszej relacji ze skansenu w Szentendre. Byliśmy tam bodajże w 1981 roku, kiedy przyjaciel Osobistego (ten „wywędrowany” do Tajlandii) mieszkał i pracował w Budapeszcie. Już wówczas bardzo nam się tam podobało, ale teraz ten skansen jest jeszcze bardziej imponujący. Suwenir ze sklepu z ceramiką mam do tej pory.
Skorupek mozna chyba uzywac wielokrotnie, wiec wystarczy raz kupic.
Nasz Waitrose The Supermarket ma wszystko na tacce wylozone i zamrozone, tylko wsadzic do pieca. Nie sa zle, bynajmniej, choc jednak gdzies na tarasie we Framcji , gdzie siedzi wielu glodnych Francuzow i zapach czosnku unosi sie w powietrzu, smakuja znacznie lepiej.
Smakowitego dnia ślimaka dla fanów przysmaku, ja wypadam – nie jadam. Wolę przepis Pyry. Swoją drogą winniczki pozbawione dodatków czosnkowo-pietruszkowo-maślanych są bezsmakowe. To ja już wolę schabowego, albo takie polskie sushi w stylu Sobieskiego – tatara. Może być z dobrze zmrożoną „setuchną”, taką co to w stakanku jak oliwa pływa.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Tatar bez dodatków też smakiem własnym nie powala 😉
U mnie winniczki są pod ochroną. Na Litwie widziałam bardzo dorodne i liczne na jednym nadniemeńskim pagórku i już prawie miałam ochotę nazbierać… 😉
Na majowych praktykach studenckich urządzaliśmy czasem wyścigi ślimaków, ale po jakimś czasie rezygnowaliśmy z dopingowania zawodników i zawodów w ogóle, bo tak się ślimaczyły… 🙄
Uzbierac to glupstwo, ale jak je zabic przed dodaniem do nich czosnku?
Ślimaki po burgundzku są zapiekane (najlepiej w specjalnym naczyniu z dołkami) z masłem, do którego dodajemy drobno pokrojoną pietruszkę, czosnek i szalotkę. Najpierw na dno trochę tego masła, potem ślimaczek i przykrywamy masłem. W piekarniku 180°C od 5 do 10 minut aż masło sie zarumieni. Jeśli nie ma się takiego naczynia, można na dno wysypać gruboziarnistej soli i ułożyć na niej wypełnione skorupki. Smacznego 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=fvfme3Eqsd8
Kocie,
no właśnie 🙁 Dlatego nie zbierałam…
Za to jadłam ślimaki morskie żywcem, prosto z wody 😎 Smakują jak słonawe koreczki żelowe.
Oooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo
dddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddd
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
dddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddd
oooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo
śśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśśś
lllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllllll
iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
kkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkk
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Iiiidziiieeee, iiiiidziiiieee, śśśśliiiiimaaaak poooo szyyyyniiiieeee….
Byku, 😆
Na trawnikach kwiaty mniszka zastąpiły dmuchawce. Jest chłodno i ponuro. Kupiłam puszkę czerwonej fasoli, ananasy, filet z kurczaka, przyprawę do potraw meksykańskich i kukurydzę – będę na jutro prokurowała sałatkę, którą Młodsza może zabrać w pojemniku na swój dzień roboczy (8,30 – 21.00) Dzisiaj też zabrała jadło, a na niedzielę dostanie kurczaka na zimno i surówkę. Zadzwoniłam do Starej Żaby, ale nasz płaz bezogoniasty był bez humoru – proza życia i robota. U niej taka sama pogoda, jak u mnie.
Specjał z Madery
masło, czosnek, kilka sekund pod grillem, skropić cytryną i podawać
… a nie lepiej dać mu sera?
to jeszcze pierogów narobi!
Była Noc Muzeów (i Gospodarz w zabytkowym samochodzie z pięknie różową buzią) a dzisiaj w Poznaniu będzie Noc Restauracji. Od 19.00 do 2.00 w nocy można jeść nowe, doskonałe dania w 17 przybytkach. Będzie m.in perliczka glazurowana pomarańczą na pure z marchwi i grilowanym porze i wiele innych atrakcji. Każda firma przygotowała 3 dania wiodące, wg wyboru swojego szefa kuchni. Stoliki rezerwowane są od dawna, ale ponoć każdy będzie mógł zjeść, kto przyjdzie.
Pyro,
u mnie ta pogoda jest (z malutkimi przerwami) od miesiąca 🙁
Wczoraj odwiedził nas Geolog, ten z rumuńską żoną, i narzekał, że zużył już wszystko drewno przeznaczone na opał na ten rok, a urządzenie do grzania wody przy pomocy energii słonecznej praktycznie nie działa, bo od listopada jak nie mgła, to zachmurzenie 🙁 Wziął sadzonki pomidorów, ale będzie je trzymał w domu, bo na dworze za zimno. Ostatniej nocy w wielu miejscach były przymrozki, nastąpna też nie będzie ciepła 🙁
Mam wieści od Vijaya!
Dostał pracę badacza na CYCU (Chung Yuan Christian University) w Tajwanie, Wydział Chemii, CNT (Center for Nanotechnology).
Już tam jest.
Poliszynel,
lepiej kapusty, a potem… jak zwykle, z czosnkiem i masełkiem 😉
innym specjalem na maderze sa ryby lowione z ponad 2tysiecy metrow. pieczone i podawane wraz ze smazonymi bananami. zdaje sie, ze to jedyne miejsce na planecie by gdzie czarne i dlugie ryby wystepuja. zdaje sie ze zwaly je espado, ale nie jestem pweien
nie kapusty? to pietruszki!
bo od tego rosna rożki…
Te mortskie slimaki (whelks, winkles i cockles) zawsze mozna znalezc na brytyjskim stoisku rybnym (choc raczej nie w supermarketach) , niestety nigdy swieze, zawsze tradycyjnie w zalewie octwoej lub bardzo octwoej galarecie i jest to – let me tell you – absolutnie wstretne. Sprzedawane sa niewielkich pjemniczkakch styropianwych badz z cieniego plastiku. Ten tadycyjny specjal brytyjskiego ludu jest gotowany i wrzucany do zywego octu albo jakos tak. Jest ich ponoc u wybrzezy morskich tak wiele ostatnimi laty (bo dawno stracily na popularnosci), ze wieksozsc zbiorow idzie do Azji, gdzie juz wiedza co z nimi robic i jak.
Tu pokazuja jak je nalezy serwpwac mniej tradycyjnie:
http://www.youtube.com/watch?v=o2By8AJ9U94
Gdybyz jeszcze mozna je bylo zalezc w sprzedazy bez tego wstretnego octu.
– a to feler – westchnal @yurek, znowu mi „ou” nie wychodzi
Ta ryba nazywa sie „espada”, nie „espado”.
Jest bardzo popularna w Portugalii. Moja Stara jak byla w zeszlym roku to nawet nabyla na bazarze bardzo stara i ogromniasta mise ceramiczna przedstawiajaca te rybe i slyzaca do jej podawania:
http://www.flickr.com/photos/77841418@N02/8015202804/
Obecnie misa sluzy glownie do wrzucania do niej nie otwartych rachunkow, tez mosntrulanej wielkosci.
Rzeczony miecznik z Madery :
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/3/39/Espada_in_shop.JPG
Z bananami naprawdę bardzo smaczny.
A ślimaki po burgundzku pyszota,tak jak wspominaliście,przede wszystkim z powodu sosu 🙂
faktycznie, tak wygladala po spozyciu. kamien z serca mnie spadl kiedy dowiedzialem sie ze nie jestem jedynym tutaj ktory czarna rybe pochlanial. w podziekowaniu przesylam do polizania inne pieknosci z sal https://lh5.googleusercontent.com/-YAv6LZakHAU/UTW0VCG7ppI/AAAAAAAAGfo/izZr6OHF-Kk/s912/P1000285.JPG
to byla portugalia
Stara naszego Kota ma genialny pomysł – wielka misa na nieotwarte rachunki… I po kiego czarta ja otwarłam właśnie rachunek za energię?
Nemo – fajnie, że Twój Hindus dostał robotę na uczelni i nie będzie skazany na wegetację tam, gdzie diabeł mówi dobranoc.
………………..LEJKI
Dwa lejki sennie snują się po nocach
.A wzdłóż kadłubów ich zwężonych
… .Płyną odblaski księżycowe
………. Tak pyszne, że aż
………… w szklanki
……………. nalej
……………… .i.t.
…………….. …d.
Christian Morgenstern, i.t d.
@asia:
troche krzywo, ale to dla ciebie,za pamiec, wiec wiem, ze sie nie obrazisz 😉
Pyro, moja Stara opanowala technika radzenia z rachunkami bardzo dawno temu. Mozna je tez klasc (jeszcze skuteczniej) na lodowce i one znikaja stamtad, jak na nich troche polezec.
Odnajduja sie dopiero w czasie przeprowadzki. A wtedy juz i tak za pozno na placenie. .
Mieczniki albo tylko ich głowy ozdobą wszystkich bazarów rybnych śródziemnomorskich
Byku – dziękuję 🙂
Proszę nie wprowadzać konfuzji w sprawie ryb.
Espada preta (port.) = pałasz czarny (pol.) = sabre noir (fr.) = black scabbardfish (ang.) = Schwarzer Degenfisch (deu.)
Miecznik = Swordfish = Schwertfisch = Espadarte (port.)
Po francusku miecznik (także znany jako włócznik) nazywa się „espadon” i tak też nazywała się łódź podwodna, którą zwiedzaliśmy (i nielegalnie robiliśmy zdjęcia 😎 ) w St. Nazaire.
Nemo-miałam lekkie podejrzenie,że wprowadziłam zamieszanie.
Dzięki za wyprostowanie rybnego nazewnictwa 🙂
Osobisty Wędkarz złowił nawet swego czasu dosyć potężnego miecznika podczas swoich senegalskich wypraw,zatem wiem doskonale,jak ta ryba wygląda.
Oglądałam zdjęcia już nie wiem nawet ile razy 😉
Zjadłam swoje obiadowe szparagi – jak zwykle kiedy jest ich dużo – tylko z solą i świeżym masłem. To jest mój cały obiad.
Tak jadam ze dwa razy w tygodniu,. póki trwa sezon. To powinna być kuracja odchudzająca, a nie jest. Nie przejmuję się jednak, bo nie dlatego te szparagi rąbię w ilościach wielkich, a dlatego, że lubię
Witam, póki co czekam na golonkę z drukarki 3D.
http://wyborcza.pl/1,75476,13974269,NASA_oplaci_badania_nad_drukowana_zywnoscia.html
zbyt szybko podrywam
srebrnie błyska brzuch miecznika
i znika w otchłani szmaragdowej toni
Yurek – Ty nie czekaj; Ty padnij do mnie na golonkę kiedy będziesz w kraju.
Pyro dzięki za zaproszenie. Jak Twój komp. stary, nie żyje może jakaś reanimacja?
Yurek – exitus, Czekam na nową dostawę. Mam pytanie : jak będę mogła zgrać sobie z trupa to, co jest ważne dla mnie na twardym dysku/
Pyro, temat rzeka nie na portalu jedzeniowym, bo trupa żadna potrawa nie przywróci do życia. Na Skype mogę Ci pomóc, żeby innych nie zanudzać. yurekphila
yUREK – TO DOPIERO JAK BĘDĘ MIAŁA KOMP I SKYPE. Ania na swoim nie ma i nie chce mieć.
Ślimaki jadłam raz, dawno temu, ale to było w Paryżu i nie wypadało spróbować. Po sporej ilości czerwonego wina dałam się skusić – dla mnie to nie jest.
Skaner się popsował, głupek jeden, właśnie sobie wybrał czas, kiedy mi potrzebny 🙄
Na dworze zimno i deszczowo, w nocy było 3C, ciekawam, czy się pomidory nie obraziły. Trudno, są już w dużych donicach i nie będę do domu targała, albo przeżyją, albo…Teraz 6C, takiego końca maja to nie pamiętam, z końcem maja tutaj lato się zaczynało 😯
Na obiad żurek z białą kiełbasą i jajkiem, o dziwo biała kiełbasa pojawiła się w Bałtyku o nietypowej porze roku. Oraz zła wiadomość, że nasza ulubiona piekarnia w Toronto się zamyka za 2 tygodnie, w związku z czym nie będzie chleba „Od Jędrka”, ani „Zbójeckiego”.
Siła złego na jednego 🙄
Ach, Panie, Panowie …. wyczyście proszę szkło, wstawcie wino i inne trunki do lodówki albo wlejcie w dekanterkę – toż urodziny Cichala dzisiaj. Nie da rady o tzw suchym pysku Janusza uczcić. A na dodatek rocznica powstania nagrodzonego blogu Doroty z S. – same okazje dzisiaj do toastów.
Hop, hop!!! Jubilacie! Gdzieś Waść przepadł? Tu zaraz ustawi się sznureczek do całowania, przytulania, poklepywania po ramionach itp okazywania sympatii.
Tu Danuśka podesłała mi tekst, który chciała wkleić na blog, ale łoter skutecznie się opierał. Od razu zauważycie, dlaczego 😉
Poprawiłam i wklejam:
Szczepan Twardoch, śląski pisarz, postanowił sprzedać swoją alfę romeo. Opisał ją tak wspaniale, że jego ogłoszenie przeczytało już ponad 60 tysięcy osób !
[ Opis pojazdu:
Sprzedaję moją alfę, co nie jest zapewne zaskoczeniem, skoro czytacie ogłoszenie o sprzedaży samochodu. Konkretnie alfę romeo. Konkretnie alfę romeo 156 sportwagon. Czyli kombi, ale alfy nie kala się niemiecką przyziemnością słowa „kombi”. W kombi to się wozi cyklon b albo kompletne wydanie „Bawarskich przygód małej Helgi” na blu-ray. W kombi jeżdżą zombie.
Alfa jest sportwagon i wozi się w niej wino albo narty albo piękne kobiety i w ogóle wiedzie się sportowy i elegancki tryb życia, jak również wygląda stylowo, w granicach budżetu. Bo jednak bardziej stylowo wygląda się w maserati, nie przeczę. Tudzież w ferrari california z otwartym dachem. Tyle, że maserati akurat nie sprzedaję. Jeśli więc szukaliście maserati, to to nie jest maserati. Serio. To jest alfa.
Alfa ma dziesięć lat. Czyli już trochę. Oraz silnik diesla 1.9 JTD, 115 KM, który ma bardzo miły sercu każdego mężczyzny i każdej kobiety moment obrotowy i bardzo ładnie zbiera się od dołu, kiedy tylko wciskać pedał gazu. Czyli fajnie przyspiesza i szybko jeździ. Dwie paczki z biedą poradzi, ale na dłuższą metę się zmęczy, jednakowoż sto osiemdziesiąt pięknie ciągnie bez zadyszki. Pewien taksówkarz o swoim zabytkowym mesiu rzekł, iż „jak przycisnąć, to ciągnie lepiej niż Mariola”, my jednak w tej poetyce rozmawiać nie będziemy. W każdym razie jeździ szybko, albo i wolno, jeśli kto woli, paląc około 6-7 litrów oleju napędowego, czyli niby niedużo, ale patrząc na ceny paliwa, to zdaje mi się, że niedużo to jest pół litra na dwóch.
Alfa ma niezależne zawieszenie z tyłu i z przodu i bardzo ładnie jeździ w zakrętach. Przednionapędowym autem które by ładniej chodziło w zakrętach nie jeździłem jeszcze, a jeździłem wieloma. Generalnie, belka skrętna się nie umywa. Kto lubi samochody, ten wie, kto nie lubi, niech sobie kupi inne.
Jest to samochód dla kogoś, komu się alfy podobają (nie mówię, że tylko dla alfisty, bo trudno się stać alfistą nie posiadając jeszcze alfy). Słowem, jest to samochód dla każdego, obdarzonego dobrym gustem. Jeśli komuś podobają się wyłącznie niemieckie samochody, to niech sobie dalej ogląda bawarskie por-no, skrycie marzy o Endlösung der Judenfrage i w ogóle wiedzie swój niegustowny żywot w polo albo golfie. Passat cc i scirocco i bmw i stare mesie są ładne, nie przeczę, ale ordrobinkę droższe. Jeśli kogoś tym uraziłem, to tym lepiej, może się otrząśnie.
Alfa jest nieco podrapana tu i ówdzie i w tej chwili ma pęknięty spojler przy przednim zderzaku, w efekcie jeżdżenia alfą po wertepach na budowie, czego się alfą robić nie powinno, bo alfą powinno się jeździć po asfalcie przez Passo Tonale, a nie po wertepach na budowie, ale akurat musiałem jeździć po wertepach na budowie a nie miałem pod ręką żadnego prymitywnego auta nadającego się do jeżdżenia po wertepach na budowie i tak nieładnie potraktowałem alfę. Ale to już się nie powtórzy, bo zrobiłem nowe zawieszenie i nie chcę popsuć i do jeżdżenia po wertepach mam terenówkę. Słowem, trzeba więc zderzak wymienić na nowy, albo dać do poklejenia, albo jeździć z pękniętym. Ja bym jeździł z pękniętym, ale wiem, że niektórzy mają tak, że nie potrafią. Jeśli się alfa nie sprzeda, to i tak będę jeździł z pękniętym, aż serce mi pęknie.
Alfa się nie psuje. Albo raczej, bliżej prawdy, psuje się tak samo jak inny samochód. 1.9 JTD był montowany jeszcze oplach, saabach i paru innych autach i nie spodziewam się, aby od znaczka alfy (bardzo ładnego znaczka) psuł się jakoś bardziej. Ale komu ja to mówię? Jeśli ktoś się boi, że alfa się psuje, to niech kupi sobie opla, będzie się psuł opel, a ów ktoś lub ktosia będzie miała czyste sumienie, że to przynajmniej nie alfa się psuje. Tylko opel.
Alfa ma dość delikatne zawieszenie. Dlatego jeździ bardzo ładnie w zakrętach i ładnie przykleja się do asfaltu na autostradzie („pewnie się prowadzi”, jak nieodmiennie o każdym aucie mawiają dziennikarze pism motoryzacyjnych), ale na polskich drogach co jakiś czas trzeba alfę docenić nowymi łącznikami stabilizatora, tudzież innymi – nieprzesadnie drogimi – szpejami sprawiającymi, że kółka trzymają się reszty samochodu, a autko ładnie jeździ i ładnie składa się w zakrętach. Kobietom też trzeba kupować kwiatki, a czasem nawet biżuterię i zdziwienia nie ma, prawda? W każdym razie właśnie wymieniłem w niej wahacze, tulejki i stabilizator, więc na dwa lata z przodem spokój. W zeszłym roku zmieniałem też rozrząd i zrobiłem zawieszenie z tyłu. i każdy serwis (oleje, filtry) był robiony w terminie, co każdemu doradzam. A jeśli komuś nie chce się dbać o wymianę oleju i filtrów, to niech jeździ rowerem albo taksówką.
O alfę trzeba trochę dbać. To znaczy: można jej nie myć i mieć w niej ogólny syf. Ja często mam, bo mam dzieci, a dzieci robią ogólny syf, jedzą bułę, kruszą, i piją soczki, kopią siedzenia i rozrzucają zabawki – ale przed sprzedażą ten ogólny syf starannie wysprzątam. Będzie się świecić i pachnieć i w ogóle. Jednak olej i filtry trzeba zmieniać regularnie, pamiętać, żeby turbina zdążyła się chwilę schłodzić po mocnej jeździe i jak się np. termostat zepsuje, to wymienić, a nie jeździć na zbyt zimnym, albo zbyt ciepłym silniku (hint: na wskaźnik temperatury warto czasem nań zerknąć). To znaczy można nie dbać i mieć w dupie, kto bogatym zabroni, ale wtedy alfa w końcu przestanie jeździć. Jeśli kogoś to dziwi, to ja mu nic na to zdziwienie nie poradzę. Mówię: rower, taksówka, albo transport publiczny, tak świetnie działający w naszym pięknym kraju.
Alfa nie jest bezwypadkowa. Ma 10 lat, cholera, jak miałaby być bezwypadkowa? Jeśli ktoś chce bezwypadkową, to w innych ogłoszeniach są same bezwypadkowe, nawet porannym wietrzykiem niemuśnięte, ani wiosennym deszczem niezroszone. Moja alfa była jednak delikatnie stuknięta z przodu, z tyłu wjechała we mnie miła pani, też niezbyt mocno, oraz była też parę razy podrapana o antropogeniczne elementy przyrody nieożywionej, tzn. jakieś płoty i bramy, jeśli dobrze pamiętam. Nie ma również 5 tysięcy kilometrów przebiegu, tylko 260 tysięcy, bo ile miałaby mieć po 10 latach? Ale spokojnie, jest wiele dziesięcioletnich alf, które mają 60 tysięcy przebiegu, przecież to jasne, że jak się kupuje auto z dieslem, to po to, żeby stało w garażu. A moja trochę po Europie pojeździła, co zaznaczam sam nie wiem dlaczego, ale zaznaczam. Żeby tak bardziej światowo było i w ogóle elegancko, fą, fą, fą.
W alfie świeci się „check engine”, ponieważ dawno temu zepsuł się zawór, odcinający dopływ powietrza przy wyłączaniu silnika i czasem odcinał dopływ powietrza w losowych momentach, co sprawiało, że silnik przestawał działać, a z niedziałającym silnikiem da się jeździć tylko z górki albo na holu, ewentualnie popychu. Co rzadko wystarcza. Mógłbym zawór wymienić i podłączyć na nowo, co sprawiłoby, że kontrolka „check engine” zgasłaby jak nasza młodość, ale w swym głębokim rozumieniu zasady działania silnika diesla ufam, iż odcięcie dopływu paliwa wystarczy, aby silnik gasł wtedy, kiedy człowiek tego od silnika zażąda. Doświadczenie potwierdza tę ufność nieustannie od pięciu lat, więc po prostu zawór ów nieszczęsny odłączyłem i już. Niech się świeci. Gdyby ktoś chciałby, żeby się nie świeciło, to niech sobie ten zasrany zawór sam wymienia, ja nie zamierzam, albowiem znajduję go zbędnym a świecąca kontrolka przesadnie ocząt mych nie uraża, a jeśli alfa się nie sprzeda, to dalej będę nią jeździł i co, miałbym sobie za każdym razem jak wsiądę do auta wyrzucać, że tak pięknie się check engine świecił, a ja zmarnowałem trzysta złotych i już sie nie świeci? Koniec, ani słowa więcej o zaworze.
W alfie coś tam puka, coś tam stuka, bo nic nie puka i nic nie stuka tylko w trumnie albo w sercu komornika. Nie jeździł nią stary Niemiec do kościoła, ani na parteitagi, ani na blitzkriegi, była „jeżdżona przez kobietę”, jak wdzięcznie gwałcą polszczyznę ogłoszenia samochodowe, ale nie tylko, bo ja też nią jeździłem i różni jeszcze nasi znajomi i nawet taki pan, który nas odwoził z imprez, na których i żona i ja spożywaliśmy alkohol w ilości niesprzyjającej prowadzeniu nawet alfy. Jakby to miało jakiekolwiek, ku***, znaczenie. W aucie „nie było palone”, chyba, że rzadko a i przy otwartych oknach latem i noc była ciepła i piękna i byliśmy młodzi i papierosy smakowały tak cudownie. Była alfunia garażowana, ale nie zawsze, bo czasem się nie chciało schować jej do garażu, bo jestem leniwym hedonistą i czasem naprawdę wolę już iść się napić wina, a nie jeszcze chować auto do garażu. I nawet zmokła na deszczu. Nie może to być! O Boże! Ale zimą chowałem.
Właścicielem jestem chyba trzecim, nie wiem, kobiet się o przeszłość nie pyta, alfunia pochodzi z salonu w Polsce, w Częstochowie (co za różnica, w ogóle?) i cholernie alfunię lubię (jeśli ktoś jeszcze nie zauważył), ale niekoniecznie chcę utrzymywać dwa samochody, więc może niech już ją lubi ktoś inny. Nawet zimówki dodam. Ale jak nie, to nie, przymusu nie ma.
Sprzedaję alfę za niewiele więcej niż garść orzechów. Albo dwadzieścia parę dużych żywieniowych z winem zakupów w tesco, za tak 450 złotych jedne. Dziewięć tysięcy dziewięćset złotych polskich, że tak marketingowo zagram i normalnie podaruję tę stówkę. A ma alfunia ładne aluminiowe felgi, ładnie działającego, serwisowanego klimatronika, (lepiej niż w jeepie dwa lata młodszym, którym teraz jeżdżę), ma ESP (w całym koncernie fiata zwanym VDC), ma ABS, przyzwoite, firmowe radio z cd, takie sobie głośniki, które audiofila nie ucieszą, ma elektryczne szyby, lusterka i wycieraczki (serio, nawet wycieraczki – i to e-lek-trycz-ne!!!) i guziczki na kierownicy do robienia głośniej i ciszej i zmieniania piosenki na ulubioną, oraz komputer pokładowy, którego ekranik jak się rozgrzeje, to robi się mniej czytelny, oraz ma też obrotomierz i prędkościomierz (!!!) ze wskazówkami startującymi z godziny 6, czyli z samego dołu, jak w motocyklu. Ale na motocyklu się zmoknie, a w alfie nie, nawet jak zimno i pada na ten kraj w środku Europy, ma alfa ponadto niezwykle wygodne fotele a motocykl nie i można w niej przewieźć dzieci bez ryzyka utraty praw rodzicielskich lub samych dzieci. Ale laski podobno lepiej wyrywa się na motocykl, więc jak tam kto woli, ja się nie upieram, ja mam żonę.
Alfa nie ma uchwytu na kubek z kawą, ponieważ jej projektant uznał widocznie, że tak jest godnie i sprawiedliwie, żeby nie było uchwytu na kubek. Mnie rzeczonego uchwytu brakowało, bo gdzie sobie mam dać tę kawę, jak prowadzę, ściskać kolanami i ryzykować oparzenie w miejscu, którego naprawdę nie chciałbym sobie sparzyć, z przyczyn, których wyszczególniał nie będę? No nic, jakoś sobie radziłem, szczęśliwy nabywca tego pięknego auta też sobie poradzi.
No i tyle. Kupcie sobie, albo i nie. ]
oto link do ogloszenia : http://otomoto.pl/show?id=C23697342
Ogłoszenia nie ma ? Alfa się skutecznie sprzedała?!
Pyro chciałbym pomóc, nie mam jak. Można jeszcze spróbować na stacjonarny tel.
Yurku – poczekamy na mój komputer; wtedy się do Ciebie uśmiechnę.
Cichalowi tylko pomyślnych wiatrów !
Krysiade-dzisiaj w „Co jest grane”o knajpach wegetariańskich w Warszawie:
Tel Aviv
Cafe Tygrys
Plantacja
SmaczneGO
Vega
Loving Hut
Biosfeera
Vege Miasto
Krowarzywa
Kombinuję,jak tym razem zrobić szparagi….
A czy Asia nie ma czasem dzisiaj imienin?
Alicjo co się zepsuło? Obiawy.
Danuśka – Asia jest sierpniową dziewczynką.
Jako że ubiegłoroczna aroniówka jakoś już dziwnie wyparowała postanowiłam zalać owoce naturalnymi sokami kupionymi w sklepie bio:jeżynowym i aroniowym.
Całość zalałam wódką i trochę postało.Wyszło całkiem,całkiem…
W sam raz na dzisiejszą jesień 🙂
Danuśka – nam też to i owo dziwnie wyparowało, to nastawiam cytrynówki tzw „z dnia na dzień”. Kiedy jest gorąco robimy wieczorem drinka – cytrynówka, woda gazowana, sporo lodu i plasterek cytryny; kiedy jest tak, jak teraz, ta sama cytrynówka w gorącej herbacie. Uniwersalna nastojka.
Sto lat Cichalowi , niech żegluje jak najdłużej 🙂
Nie wiedzieć czemu nie opowiedziałam jeszcze o naszym wczorajszym wieczorze
w „Centrum Wina”.Otóż zagnalo nas na degustację win różnych,głównie włoskich(choć nie tylko)którym towarzyszyły włoskie wędliny.Organizatorzy starali się oczywiście dobrać odpowiednie wina do wielkiej rozmaitości italiańskich szynek i kiełbas.W zasadzie udało im się to bardzo dobrze,ale…
Zaprezentowano m.in.polski(sic!)riesling produkowany przez Amerykanina rodem z Kalifornii,który to ożeniony z Polką osiadł gdzieś pod Wrocławiem i postanowił zająć się produkowaniem wina.Riesling był taki sobie mocno przeciętny,a podano doń
plasterki cieniutko krojonej słoniny,która jak się okazuje bywa zakąską nie tylko w Rosji,ale pod lazurowym niebem Italii też.Nie było to niestety szczęśliwe połączenie,
nasz kolega wystąpił z propozycją połączenia tej przekąski z łącką śliwowicą 🙂
Śliwowica nie była jednak przewidziana w programie.
Yurek,
po prostu nic go nie rusza i już, takie ma objawy. Ani dyrgnie 🙄
Jerzor powiada, że chyba wie, o co chodzi – jak przyjdzie z roboty, to się zabierze za.
Cichalu w Krakowie dziś przedłużyli hejnał, bo wiedzieli jakie to święto. A my w deszczu i chłodzie – jak to na wiosnę na Kurpiach – wznieśliśmy kielichy pełne purpurowego barbaresco sprzed trzech lat i wysłaliśmy dobre myśli za Atlantyk.
Alicjo, na blogu nima rady za długo by pisać by innych nie znudzić.
Wczoraj był Dzień żółwia, dziś Dzień Ślimaka. Przypadek 🙄
@Irek, nie.
Cichalu – za lecie kusztyczek i za te, co nadejdą – kusztyczek i za te, co nam przyjdzie już odpuścić – też kusztyczek. A co? Nie wolno?
Cichalu,
Wznoszę toast złocistym tokajem. Wszystkiego dobrego!
Cichalowi przesyłam same serdeczności .
Może u niego jest ciepło, bo u mnie nad morzem jest tak jak i u Was – zimno i mokro. Pogoda dobra dla ślimaków. Żeby te winniczki, które wyrzucam z ogródka, wiedziały, ile mają szczęścia. Mogłyby przecież skończyć żywot na patelni. A takie są grubiutkie. Łatwiej by mi było zrobić puree z pokrzyw, tylko do czego je dodać.
Ślimaki jadłam dwa razy , z umiarkowanym smakiem. Ale nie zasmakowały mi na tyle, żeby je przyrządzać w domu.
Koleżanki piszą o aroniówce. Też przymierzam się do jej zrobienia, ale dopiero póżnym latem, choć podobno lepsza jest aronia mrożona, a tę można kupić w sklepach. O przepisy zapytam w stosownym czasie.
Danuśka (18:32),
Wasz kolega miał rację, taka zagrycha to tylko pod zmrożone mocne procenty 😉
U nas riesling to „icewine” (wina lodowe) z regionu Niagary, ja nie kupuję, bo po pierwsze primo białe, po drugie primo drogie jak licho, po trzecie primo – dla mnie za słodkie. Z tą słodkością jest różnie, ja trafiłam na ulepek, pewnie dobry do polania lodów waniliowych, innym razem poczęstowano mnie półsłodkim, też nie moja półka. Chyba pasowałoby do deserów, ale tych nie jadam 🙄
Cichalu, ach Cichalu ….
Twoje zdrowie 🙂
Dobry wieczor,
Cichalu – najlepszego!
W Albionie pogoda istnie marcowa, dzisiaj 10 stopni i ulewa calodniowa :(. Podobno w weekend termometr siegnie zawrotnych 19! To dobrze, bo poniedzialek wolny, a w niedziele przyjecie ogrodowe z okazji moich sobotnich urodzin zaplanowane :).
Cichalu, wszystkiego najlepszego! Twoje Zdrowie!
Zdaje się, że Sąsiedni Blog zapomniał o swojej rocznicy. Zasłuchali się w jakąś muzykę czy co? 😯
Jolly,
u mnie +8C, niebywałe, jak mieszkam tu (w jednym miejscu!) 32 lata!
Kara za grzechy (jakie?!) czy co?
A już byliśmy w ogródku, witaliśmy się z gąską….
O, to jutro też mamy okazję do toastu 🙂
Cichalu – wszystkiego najlepszego!
Wspomnień czar 🙂 : http://ct.mhk.pl/wps/portal/!ut/p/b1/jZBBboMwEEXPkhN4MI0xS2MSQFAXE5sCG4SUKgpqEhYIFZ–EGXVCNLZjfS-_rxBFSpQdW2G86npz7dr8z3vFakP_gdVcWABeHILkUMyvsfEBm5PQDkBsDAM7nnbDyTl3LEClxGIMpKkW9e3ICeP_BLgwf_6Vwpe5D9RAW_1oaXd-9gXieGDao0cRcuMMOWPUAEWIkyPeaY95kd9J49TpvqjReXcGsbJPiPAsfMEPJ-1Cszed2DlsSK8Xb5QOWHOoiDGSD0Exy5Su9qK3TgVidLGznXOJMMlddVps0HdRWs9dLuMCvYLjALTZw!!/
Ciąg dalszy wojaży u bratanków:
http://www.eryniawtrasie.eu/8793
http://ct.mhk.pl/wps/portal/!ut/p/b1/jZBBboMwEEXPkhN4MI0xS2MSQFAXE5sCG4SUKgpqEhYIFZ–EGXVCNLZjfS-_rxBFSpQdW2G86npz7dr8z3vFakP_gdVcWABeHILkUMyvsfEBm5PQDkBsDAM7nnbDyTl3LEClxGIMpKkW9e3ICeP_BLgwf_6Vwpe5D9RAW_1oaXd-9gXieGDao0cRcuMMOWPUAEWIkyPeaY95kd9J49TpvqjReXcGsbJPiPAsfMEPJ-1Cszed2DlsSK8Xb5QOWHOoiDGSD0Exy5Su9qK3TgVidLGznXOJMMlddVps0HdRWs9dLuMCvYLjALTZw!!/
Cichalu – , naciśnij na czerwoną część linku, otwórz zakładkę zbiory i wybierz fotografie. Ponad 800 zdjęć magicznego Krakowa 🙂
ten link powyżej dziwnie się skopiował.
Alicjo,
W maja na brak deszczu nigdy – Kot mi swiadkiem – nie mozna bylo narzekac, ale temperatury byly co najmniej 10 stopni wyzsze. Ten rok to jakby miesiac – 6 tygodni opozniony (pory roku w stosunku do kalendarza).
Bo to jest „wyjątkowo zimny maj” 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=3Skn4vxU9cA
https://www.youtube.com/watch?v=5W65cgtJJmA
MałgosiaW,
podaj szczegóły, bo w moim kalendarzu nic na jutro nie ma, poza tym, ze sobota…
Alicjo – urodziny Jolly! 🙂
A!
Cichalu, walijską whisky, ponoć najlepszą na świecie 😉 Bądź tak mocarny jak ona 😀
Jolly, córasek&Co będzie się grzała na Twickenham, a w niedzielę na Barbarzyńcach 😀
Młody jutro przylatuje. Bardzo się cieszy na nasze mizerne naście, u siebie ma 7 🙄
Haneczko,
Ciesze sie ze ktos z krewnych i znajomych tam bedzie :)!
Oda do pomidora
Ulica
pęczniała od pomidorów,
południe,
lato,
na dwie połówki pomidora
dzieli się
światło,
płynie
sok
przez ulice.
W grudniu
pomidor
spada
i ląduje w kuchniach
pojawia się przy śniadaniu
siada
spokojnie
wsrod słoików
maselniczek
lazurowych solniczek
promienieje
własnym światłem,
łagodna wyniosłością.
Co za nieszczęście, musimy
go zabić:
nóż tnie
żywy miąższ,
krwistoczerwone
wnętrze,
świeże,
glebokie
niewyczerpane
słońce,
on to czyni
sałatę doskonałą,
święci wesele
z jasną cebulą,
aby to uczcić,
bierze się
oliwę
z oliwek
najczystszą esencję,
kropić
na wpół otwarte półkule
dodać pikantny
aromat pieprzu,
i magnetyzm soli:
To jest wesele
dnia,
pietruszka
potrząsa
zieloną buławą
a pyry
gotują się z całej mocy,
pieczeń
puka do drzwi zapachem
nadszedł czas!
zaczynajmy!
A na stole,
na ciele lata,
pomidor,
konstelacja ziemi
częsta
i płodna gwiazda,
objawia nam,
swoje krągłości
i kanały,
pyszną doskonałość
i pełnię,
bez kości,
bez pancerza
bez łusek i kolców,
przynosi nam dary,
ognistej farby
i świeżości.
Pablo Neruda (1904 -1973) i.t.d.
Przyjaciołom dziękuję za życzenia! Dobre myśli zza oceanu przyleciały! Dzięki Wam lżej mi znosić ciężar lat! Ewa zrobiła tiramisu z serduszkiem, rumem i amarulą, ja wcześniej wypiekłem pyrową babę z rumem. Do ulżenia w/w służył siedmioletni
Flor de Cania – Grand Reserve z Nikaragui oraz Amarula Fruit Cream z Płd Afryki. Ech ta globalna wioska…
https://plus.google.com/photos/100894629673682339984/albums/5881669852862701153?banner=pwa
https://www.youtube.com/watch?v=xLdrtyybM-o
Jakie ładne to tiramisu z serduszkiem, baba też świetna 🙂
Dzisiaj postanowiłam upiec sernikobrownies z wiśniami wg przepisu Liski: http://whiteplate.blogspot.com/2008/03/mj-ostatni-deser.html
Do pieczenia zabrałam się po 22 🙂 i dopiero wyjęłam sernik z pieca.
https://www.youtube.com/watch?v=l7lERccpfk0
https://www.youtube.com/watch?v=9Pes54J8PVw
Pyra wczoraj pisała, że marzy o Samarkandzie. Czytam właśnie książkę, którą napisał Colin Thubron: „Utracone serce Azji”.
Thubron odwiedził Kazachstan, Uzbekistan, Kirgistan, Tadżykistan i Turkmenistan krótko po rozpadzie ZSRR. Odwiedził i Bucharę i Samarkandę. Bardzo ciekawe reportaże.
http://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/utracone-serce-azji
Nowa książka wydana przez „Czarne” też może być ciekawa: „Hartland. Pieszo przez Amerykę”
http://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/hartland
Dobranoc 🙂 https://www.youtube.com/watch?v=zjIcvDm1iC4
Janusz – najlepsze życzenia, żeby Cię zdrowie i humor nigdy nie opuściły, a wiatr chciał wiać zawsze z właściwej strony! Twoje zdrowie!!!
Jestem bardzo zapracowany, doczytam dopiero w ponidziałek – wtorek.
Dzisiaj, poruszony Byka „Piernikiem” do „żywego”, kładę się i będe próbował zasnąć.
Dobranoc 🙂
http://tunein.com/radio/Radio-6-Blues-s100877/
„jak przycisnąć, to ciągnie lepiej niż @licja”?
widac, ze wlasciciel czytal instrukcje obslugi 😉
interesujace, ze alfa ma taki pojemny bagaznik:
bron i amunicja, cyklon b,polityka, parteitag, endlösung der judenfrage,fronda zombie,44, kur***(liczba mnoga)…
no, teraz tylko nobel; z ekonomii.
raz jeden z filozofów, ktorzy czasami odwiedzali luci, zapytał sie,
widzac jak przyszywa ona pilnie łate do sukienki,
-jesli jestes, tak jak mówia, wielka mistrzynia, to dlaczego zajmujesz sie tak błahymi sprawami?
– ludzie mali – odpowiedziała luci – zajmuja sie wielkimi rzeczami; wielcy – małymi.
Jolly, mam nadzieję, że u was temperatura rośnie wraz liczbą gości w ogródku. Wesołej zabawy i sukcesów piłkarskich synka!
@ Alicja,
Kanadyjski i nie tylko „icewine” smakuje jak syrop.
Prawdziwy Riesling to wspaniale wytrawne biale wino.
pl.wikipedia.org/wiki/Riesling.
Alicjo-dzięki za ogłoszenie 🙂
Wstawiłam do piekarnika tartę truskawkową.Warstwę owoców zalałam kremem
ubitym z jajek,cukru i serka mascarpone.Wygląda nieźle,krem właśnie się zrumienił.
Asiu-a jak tam Twoje sernikobrownies ? Kosztowałaś na śniadanie?
Właśnie prawie zakończyłam moją wyprawę „Pieszo przez Amerykę” w towarzystwie Buschera.Polecam !
Pogoda jaka jest każdy widzi,nawet w Kanadzie jesień 🙁
Idę zatem zobaczyć Leonardo DiCaprio w „Wielkim Gatsbym”.Recenzje takie sobie,
ale jakby człowiek miał się przejmować wszystkim tym,co piszą krytycy…
Jolly Rogers-radosnego świętowania i moc uścisków 😀
Jolly – wszystkiego najlepszego! Słońca, słońca, słońca! 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=IIjffKR6mXI
Danusiu – wygląda ładnie, degustacja po południu 😀
Jolly R – pogody , słońca, radosnych wzruszeń (dostarczanych przez Odsasa) udanej imprezy urodzinowej.
U mnie pada od wielu godzin. Powinnam pójść po zakupy, ale nawet psu się nie chce wychodzić. Rano zwizytował dwa krzaczki i już rwał do ciepłego kocyka w koszyku. Może za godzinę przestanie padać? Niczego nie piekę – Młoda w robocie, gości nie będzie, w razie konieczności zawsze są w lodówce lody, kremówka i drobne ciasteczka.
Pada nadal więc nie czekając już na „okienko” poszłam do sklepu (psiak wykorzystał zadaszone schody przed wejściem do sąsiedniej klatki, gdzie moje sklepiki).
Dla siebie na obiad gotuję peklowiznę do chrzanu i kapusty zasmażanej, Dziecku na jutro upiekę wieczorem kuraka; nie jest wielki – Młoda zabierze na zimno z majonezem, ja podzielę się resztą z wychowankiem w niedzielę. Zdecydowałam się jednak upiec placek piaskowy z owocami, bo mam otwartą puszkę z ananasem (reszta od sałatki meksykańskiej) i wyciągnęłam mały pojemnik z malinami. Staram się zawsze wykorzystać wszelkie resztki, póki są w pełni świeże (nie znoszę wyrzucania jedzenia, ani przetrzymywania różnych pozostałości)
Jolly, słonecznych urodzin! Wszystkiego najlepszego!
Dzien dobry,
Dziekuje serdecznie za zyczenia, bardzo jestem wzruszona.
Slonce swieci, ogrod przygotowany na jutro :), a przyznam sie niesmialo, ze nieco ulatwilam sobie zycie i tort smaczny (wyprobowany), kupilam. Salatki juto rano zrobie, mieso ( jagniecina i karkowka) na szaszlyki zamarynowane, panowie beda grilem rzadzic :)!
Jolly – a jak przywędruje do Ciebie mój deszcz? Masz alternatywę?
ND prowadzi „lustrację” p. prof. Marii Janion w aż dwóch dużych artykułach (w tym jeden prof.Ryby osławionego, a drugi p.dr Krupy). Czymże się znowu wybitna znawczyni romantyzmu podłożyła klerykalnej prawicy? A, wszystkim; przede wszystkim po to tyle lat badała twórczość Krasińskiego, żeby go obśmiewać; po wtóre jej wychowankami są : małżeństwo literackie Chwinów, p.Filipiak i o zgrozo : dr K.Szczuka. Po trzecie p.Profesor jest zwolenniczką idei gender, broni np Nieznalskiej, a o rycerskim etosie kibiców wyraża się „homosocjologia”. No i tak nieortodoksyjna osoba ma dostać tytuł honorowego obywatela Warszawy? O tempora! O, mores!
Donosze, ze u Panstwa Bocianstwa wykluly sie juz dwa pisklali, a dwa inne siedza jeszcze w jajkach.
http://www.bociany.edu.pl/stream-ustron.php
https://www.youtube.com/watch?v=pFbjE7NFmUI
u nas na wsi zawsze sa witane bociany piosenka:
storch, storch, guter, bringt mir einen bruder!
storch, storch, bester, bringt mir einer schwerter
Kocie, jesli pierwszego w tym roku bociana widzialas siedzacego badz stojacego, to masz przechlapane. bedziesz caly rok faul.
mialem szczescie i w tym roku widziec pierwszego w locie, co oznacza —> fleißig sein
Pyro,
Pogoda na biezaco sprawdzana, ma byc slonecznie i tego sie trzymam :). A jak bedzie padac w odwodzie przygotowana markiza.
Cichalu, sciskam mocno ( tez wisiorek do kluszy ) i ciebie i Eve.
tul sie przyjacielu i do Ewy i do lodki, tak dlugo, jak tylko masz ochote 🙂 🙂 🙂
Jolly
nie mam zielonego pojecia co naklepac by zyczyc?
pomocy!!!
Jolly,
NAJLEPSZEGO!
Te boćki to my z Kotem obserwujemy od początku 😎
Przychodzi kwiecień – włączam stronę. Niestety, bywają tam nieszczęścia (dwa lata temu), jak to w życiu. Mam nadzieję, że w tym roku wszystko będzie jak należy, obejdzie się bez drastycznych wydarzeń.
http://www.bociany.edu.pl/stream-ustron.php
Nadal zimno (10C, a w nocy było 5C), słonecznie, ale wieje wiatr. 3 małe sadzonki pomidorów ananasowych schowałam na noc do domu.
Duże, już zadoniczkowane na stałe, dały sobie nieźle radę, ale figom nadojadło trochę, liście im podwiędły lekuchno. Trudno, życie jest brutalne!
W Toronto dzisiaj Rolling Stones – dziecko ma u mnie wielki MINUS, bo mieszkając naprzeciwkomiejsca wszelkich koncertów ma obowiązek zawiadamiać mnie o takich wydarzeniach. Sama bym sie zawiadomiła, ale ostatnio nie słuchałam, nie czytałam wiadomości. Se dziecko nagrabiło! I jeszcze mówi – oh, najwyżej innym razem. KIEDY?! Przecież to dziadki, ile razy będą jeszcze jeździć z koncertami po świecie?! Poza tym to ich 50-lecie istnienia!!!
Chociaż…z nimi to nigdy nic nie wiadomo, Mick Jagger energią tryska jak sto lat temu. Ale mi żal 🙁
Polegaj tu na dziecku 🙄
Alicja – kiedyś w Poznaniu był jedyny koncert Okudżawy (syn przy klawiszach). Lena chodziła na zajęcia kursu doktorskiego do Historicum – przez plac od Aulii UAM gdzie miał być ten koncert. Zobowiązała się kupić matce bilet – kupowała, kupowała, aż był ostatni na miejsce stojące na balkonie. Skorzystałam, a po przerwie ulitowała się sprzątaczka i mi jakiś stołek przyniosła. Mamuś, czego się pieklisz? Przecież kupiłam. Miałam 60 lat i byłam jedyną stojącą osobą.
Jolly (ms. Rogers)
Cieszymy się, że też się urodziłaś! Bez Ciebie świat byłby uboższy, choćby o Odsasa! Żyj wiecznie!
🙂
Zaliczylem trzy koncerty The Rolling Stones w Szwecji, moj starszy brat , naowczas student filozofii UW, byl na warszawskim koncercie Stonesów w 1967.r w Sali Kongresowej. Istny chaos.
Jolie Jolly 🙂 najlepsze życzenia i udanego jutrzejszego przyjęcia!
Asiu, Twoj przepis na czekoladowy sernik bardzo apetyczny, do wypróbowania. Czy był dobry?
Danuśko, a Twoja tarta? Dobry pomysł z mascarpone.
Witam, RS będą w Toronto w 6 czerwca, sprawdź czy są bilety.
http://www.ticketmaster.ca/event/10004A81FCD2987C?camefrom=AEGLIVE_TRSTNADK040313ART001
Ja się pieklę nie dlatego, że nie kupił, sama sobie mogę kupić, (rozpiętość cen od 266-900$, w zależności od miejsca).
Ja się pieklę, że nie powiadomił w czas, zakupiłabym sobie „online”, jak zazwyczaj robię. Po prostu z jakichś przyczyn umknęło mi, że będzie taki koncert, pewnie kiedy promowali, to ja byłam na drugiej półkuli albo cuś. Sprawdziłam trasę, niestety, po Toronto będzie Chicago, to jest ode mnie drobne 1100km. co prawda, ale jeszcze na głowę nie upadłam.
Pyro,
przeczytałam ten artykuł. A czego innego się tam spodziewać? Miałam niezłą „rozrywkę” wczoraj, włączyłam sznureczek, który ktoś mi podał, wypowiedź chyba najbardziej znanej obecnie w Polsce pani prof.dr.hab.
Odsłuchałam wypowiedź, a potem następne, z ciekawości. Gdyby nie to, że to się działo (dzieje) naprawdę, pomyślałabym sobie – niezły kabaret.
Nie do pomyślenia w kraju, gdzie mieszkam. Można się różnić poglądami na różne sprawy, ale kultura obowiązuje. Ta pani wydzierała się w sposób urągający wszelkim normom, obrażała z nazwiska niektóre osoby i nikt jej nie powstrzymał. „Pan nie ma racji – to ja mam rację!”. Po obejrzeniu na youtubie paru wypowiedzi tej pani zaczęłam się zastanawiać, czy ona nie leci na jakichś prochach, bo przecież strzela słowami jak karabin maszynowy, czekałam kiedy pojawi się ślinotok.
Przepraszam za ten wtręt nie z naszej półki blogowej, oczy do dzisiaj mam okrągłe ze zdumienia.
Yurek,
dzięki za Zn. Zaraz się rozpatrzę w możliwościach.
Alino – sernik był dobry, ale zrobiłam jeden błąd. Wrzuciłam kilka wiśni na pierwszą warstwę czekoladowego ciasta i w tym miejscu ciasto było niedopieczone. Wiśnie puściły sok. Pocieszam się, że to przecież brownies i powinno być w środku maziste 😀 . Wszystkim smakowało, a to najważniejsze.
.
Rozumiem twoja frustracje Alicjo. Na ogol tak bywa, gdy sie w kraju mieszka a nie zyje
.
Dla jasnosci, mieszkam w mieszkaniu, zyje w raju
.
Ponownie czarna przestrzen wciagnela mnie literke ( k ) od raju
👿
Gdy po całodziennej sobotniej krzątaninie, spożyciu ślimakowej uczty, zakupie alfy i innych przyjemnościach zasiądziecie w fotelu, pewnie z przyjemnością napilibyście się herbatki. Najlepiej z prawdziwej porcelany i zapewnie zaparzonej w czajniczku. Polecam oolong – Da Hong Pao.
Tu szczerze biję się w piersi – sama nie piłam – cena powala nie tylko na kolana. Kosi prosto. Bagatelka 1.250.000.00. Tak, tak – milion dwieście pięćdziesiąt tysięcy za kilogram.
Urodzinowe pozdrowienia Jolly Rogers
http://www.youtube.com/watch?v=xVzIGMqRznk
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Asiu! Dziękuję ślicznie za Krakowską stronę. Powiedziałem Ewie, że do wieczora mnie nie ma i zagłębiam się się w Kraków w którym się przecież urodziłem. Dokonałem tego, jak na porządnego, przedwojennego Krakusa przystało, w Klinice prof. Szwarca przy ul. Kopernika.
Odpowiedź na pytanie Marka Rakowskiego: Stanisław Milewski – prawnik i varsavianista napisał kilka książek. Być może pyta Pan o recenzowaną tu książkę „Ciemne sprawy dawnych warszawiaków”. Długo musiałem się zastanawiać, bo pisałem o tym bardzo dawno temu a pytanie było mało precyzyjne i nie skierowane do konkretnej osoby. Mam nadzieję, że jednak o tę książkę chodzi.
Cichalu – szkoda, że tych zdjęć nie można bardziej powiększyć – tak na cały ekran.
Zrobiłam coś takiego na deser, całkiem dobre 🙂
Shortbread
125 g masła (miękkiego)
125 g mąki
25 g mąki kukurydzianej
25 g cukru pudru
Wierzch:
250 g rabarbaru pokrojonego na małe kawałki
2 duże jaja
25 g mąki
200 g cukru demerara (150g jeżeli rabarbar jest młody i dość słodki)
madagascar vanilla extra (kilka kropli)
Wymieszać mąki, masło i cukier aż się uformuje kulka ciasta. Wylepić
nim dno foremki (20cm okrągła tortownica z luźnym dnem, może być do tarty) Podźgać widelcem i piec ok . 15-20 minut w 180*C aż będzie lekko złociste.
Wymieszać razem wszystkie składniki na ‚wierzch’ i wlać do tortownicy
na podpieczony spód i piec jeszcze ok 40 minut.
Danusiu – jak smakowała twoja tarta truskawkowa?
Mój zapał do pieczenia trwał nadal i zrobiłam tartę z pieczarkami i camembertem. Oczywiście, z lenistwa, na cieście francuskim. 🙂
Ciasto, podduszone wcześniej pieczarki, plasterki sera. To wszystko zalane śmietaną z jajkiem, gałką, odrobiną chilli.
Obejrzałam też pierwszy odcinek nowej serii programu Brzucha. Przygotował keks serowy: tarty Bursztyn, tarty cheddar (produkowany pod Kazimierzem), mąka, piwo, musztarda dijon, wędzona szynka, pokrojona na małe kawałki. Podobno świetna przekąska do piwa.
Jolly…. 😉
http://www.youtube.com/watch?v=3LhizYTDkRM
Ciekawy przepis Małgosiu, trzeba wypróbować dopóki trwa sezon na rabarbar.
Za chwile odpalam rovera,
( tutaj wolno uzywac dopalaczy do 1,8 promila 🙂 🙂 🙂 🙂 )
und udaje sie pod bramke
Oj, bedzie sie dzisiaj sporo dzialo 🙂 🙂 🙂
Od razu uspokajam, wybieram sie tam dla wspanialego nastroju. Panuje zawsze podczas takich eventow mila atmosfera bez wzglegu na aure. Zreszta co ja bede wam tutaj klepal, planeta wie i docenia to co tutaj sie wyprawia
A zatem —>
Oleeee, olaaa, ole oli oleaa laa!
Podobno beda pisac tutaj historie 🙄
…oraz
http://www.youtube.com/watch?v=ztoSUhbNntQ
A na koniec… 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=7umLOJWYHxo
Jolly – wybierz sobie urodzinowy deser 😀 : https://www.youtube.com/watch?v=2h9pU3bG15U
Lajares,
bój się Boga, i Ty powtarzasz za gawiedzią, co to „polskiego się nie nauczyć, angielskiego nie znać” – „eventy”? 🙄
A swoją drogą baw się dobrze 🙂
Małgosiu – przy okazji najbliższej wypróbuję Twój przepis. Mój placek wyszedł właśnie z pieca bardzo śmieszny – taka trumienka się upiekła – wzdłuż wszystkich ścianek jest 3 cm „marginesu”, a potem ciasto jest wyższe gdzieś o 2-3 cm równo, na całej powierzchni. Urósł ładnie, na zakalec nie wygląda. Ciekawe co mu „dopiekło”.
Jolly 😀 słoneczności 😀 No zobacz jaki poczciwy ten Londyn, cały się dla Ciebie rozświecił 😀
MalgosiaW,
przepraszam, ze sie wtracam ,ale do pieczenia Shortbread nie dodaje sie maki kukurydzianej tylko skrobie kukurydziana, u nas nazywa sie to Maisstaerke albo Gustin, jak sie nie ma pod reka moze byc maka (skrobia) ziemniaczana. Ciastka sa znakomite. Pozdrowienia
Maciuś Złota Rączka zawitał i wykonał kilka drobnych prac, których Jerzor, jako niemajsterkowicz bynajmniej, tykać się nie chce. A mnie dawno już odechciało się być Alicją-Samosią.
Maciuś wpada na wezwanie, opowie ze dwadzieścia świńskich kawałów (innych nie zna), zrobi co należy, zainkasuje i wszyscy są zadowoleni.
Jerzor kopsnął się na rower, ja się obijam, wspominając fotograficznie Limę i peruwiańskie klimaty, Argentynę i Chile…
http://www.youtube.com/watch?v=e5WKgLTUNPg
Jestem juz na miejscu. Zaparkowalem na rondelu przy zlotej panience. Reszte trasy podolam z buta. Nie jestem jedynym, ktory na ten pomysl wpadl i zalancuchowal rover przy drzewie. Teraz pozostaly jedynie coraz grubsze drzewa do przywiazania rovera 🙂 🙂 🙂 🙂
Alicjo—> Berlin to nie rezerwat. Co jakis czas jezyk tutejszy jest poszerzany o nowe slowa. Nie moge stawiac sie okoniem przeciw czemus co w powszechnym obiegu jast zrozumiale i akzeptowane.
Zycie wymaga zmian
Zupelnie co innego jak sie gdzies tylko mieszka 🙁 🙁 🙁
Jak nie dam w palnik zbyt mocno, to puszcze jeszcze za jakis czas jakiegos newsa.planeta sie nie zawali jezeli sprawozdanie z eventu urwie sie za chwile 🙂 🙂 🙂
Wampa robie tymczasem
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
O lee, ole slychac
Jest juz milo. i warto bylo tu dojechac pomimo braku slonca 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Ewa47 – nie przepraszaj. Tu się każdy wtrąca – to jest rozmowa przy stole, a nie wykłady. „Wtrącaj się” częściej.
Pyro, że się wtrącę: życie jest piękneeeeeee!
Jolly, serdeczności urodzinowe i duuużo słońca 🙂
Widzę, że dzisiaj pieczemy, ja też. Wyszedł całkiem zręczny i smaczny serniczek na kruchym spodzie, z rodzynkami, skórką pomarańczową, jak należy. Tyle tylko, że poszłam na łatwiznę, zarówno ciasto, jak i masę serową potraktowałam malakserem, bez większych starań, bicia piany itp. Okazuje się, że takie bezstresowe podejście do pieczenia też może dać dobry efekt 🙂
Z rabarbarem piekłam crumble, ale przepis Małgosi też wart wypróbowania 🙂
Przed chwila na talbidach ukazala sie Angela
Takich oklaskow i okrzykow radosci moze zazdroscic jej nie jeden szef rzadu
O leeeee
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Evo47, przepis nie jest mój, nazwa wskazuje skąd pochodzi 🙂 ,zrobiłam z mąką kukurydzianą bo tak mi napisano. A skrobię też miałam w spiżarce 😀 Wyszło bardzo smacznie, spód pozostał dość kruchy mimo mokrej góry.
Ależ lajares,
dokładnie wiesz, o co mi chodzi!
Kingston to też nie Polska, ani nie rezerwat. W którymś momencie przestaniemy się rozumieć i będzie to jakaś wieża Babel. Uważam, że język należy szanować, każdy język, ilekolwiek byśmy ich nie znali.
Nie zaśmiecać byle czym, jeśli w języku polskim mamy odpowiednie (dać) rzeczy słowo.
Dla mnie „wpuszczanie newsa z eventu” zawala wszystko. To jest wielkie niechlujstwo językowe, tyle. Niestety, w internetowych gazetach polskich na porządku dziennym. Rozumiałabym, gdyby to był taki towarzyski slang, ale nie jest.
Język polski w mediach schodzi na psy, bo tak zwani dziennikarze chcą udowodnić, że bywali w świecie i znają się na rzeczy, już im się jezioro za rogiem z lejkiem za kornerem trochę myli. A mówiłam…Bywalec i znawca kilku języków wymyślił piękne słowo – nienawistnik. Niestety, gawiedź woli „hejtera”. No, z angieleska brzmi, czyli lepiej, prawda?
Chyba jestem za stara albo co 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=-J1W_-EhDck
Cichal,
żivot je cudo!
http://www.youtube.com/watch?v=NdLeLiu-4hM
Oj Alicjo, luzik, luzik:-) 🙂 🙂 🙂
Jestes jeszcze chyba zbyt mloda by miec takie piekne wnuczki, ktore tutaj podaja zlocisty plyn:-) 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Prost kolejnym browarem:-) 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
wstawia rzyg i dba o polski, he,he…
nie oddamy ani ogonka!
A może ktoś ma ochotę na lawendowe mojito? 🙂
http://pinterest.com/pin/527836018797147775/
ile dostanie lewandowski?
sto tysiecy? za poltorej godziny, jak dotychczas przecietnego, wystepu…
w-wa!pilne! jak tam beyonce? czy dach funkcjonuje?
@asia:
odjazdowe
Ślimak, ślimak pokaż rogi: http://pinterest.com/pin/512143788844585827/
http://pinterest.com/pin/122934264797875062/
@byk, mam odmienne zdanie, inni oglądający też. Szperanie po cudzych kieszeniach nie przystoi.
Szynka, ogóreczek, ślimaczek 🙂 http://pinterest.com/pin/278801033152310637/
Zmienilismy namiot, po drodze odwiedzilismy jednoosobowe domki. Jest w nich mozliwosc i na stojaca i na siedzaco dac upust temu co cisnac zaczelo. Domkow jest bardzo duzo, stoja szpalerem przy drodze roverovej. Wjazd do domku na friko.
Hindusi z ktorymi rozmawialem za pomocatranslatora w lifetabie sa zauroczeni tak przygotowana impreza dla maluczkich.
Dobrze ze dozylem czasow, kiedy technika umozliwia konversacje z hindusami. Krzywia sie kiedy popijaja browara. Wklepal w tableta, ze na ogol pije sie zloty trunek by sie ochlodzic, a tym razem by nie zamarznac.
Przyjal uwage, ze takie odczucie mija po trzecim kuflu z ulga i wnuczke poprosil o nastepne:-) 🙂 🙂 🙂
Robi sie coraz cieplej
Malo kto jazy jaki wynik w bramkach
Liczy sie jak dotychczas wciagnieta browary
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Jeszcze stoje na dwoch kopytach
Bateria daje powoli ciala, ale dam rade
🙂 🙂 🙂 🙂 :-):-) 🙂 🙂
Oleee,oleee
Prost 🙂 🙂 🙂 🙂
Jeśli chodzi o język – żaden luzik.
A luzik to piwko do wyboru.
Byku,
” byk
25 maja o godz. 21:05
wstawia rzyg i dba o polski, he,he?”
To do mnie? Uściślij, proszę .
bardzo przepraszam, ale dzentelmenem nie jestem i musze dbac,
co sie z moimi podatkami wyprawia, @yurek
Nie czuc i nie widac by ktos ptakami nature rozpieszczal 🙂 🙂 🙂 🙂
Najemnikow nikt nie wyzywa od gebelsow, czarnuchow, zadne panie nie fruwaja w powietrzu,
Okazuje sie ze nie jestesmy tu jedyni, ktorzy nie maja pojecia co robia ci panowie na monitorach. Piszczek jeden ma na plecach:-( 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Prost:-) 🙂 🙂
Byku—-> czyzbys sie najadl bigosu ( rozmrozonego kompostu ) ze takie pierdoly wygadujesz???
Zdaje sie ze sie cos dziwnego wydazylo
Jak sie zorientuje ta zapodam
🙂 🙂 🙂
Nara od ara
Dostalem propozycje bysmy po imprezie wzieli udzial w autocorso, bez wzgledu na wynik.
Dobrze ze zapisalem koordynaty gdzie zaparkowany, czytaj zalancuchowany do drzewa, jest rover
Co nam szkodzi sie puscic dzisiaj w nieznane
Proost
Podobno jeszcze nikt nie prowadzi:-) 🙂 🙂 🙂
🙂 🙂 🙂
Ograniczam relacje z wielu powodow
Prooooost
Ktos wpadl na genialny pomysl
Jak wygraja czerwoni, bedziemy jezdzic tylko na czerwonych swiatlach na skrzyzowaniu
Jak zolci to na zoltych swiatlach,
🙂 🙂 🙂 🙂
Bedzie wesolo
🙂 🙂 🙂 🙂 prooooost:-) 🙂 🙂 🙂
🙂
No to jeździmy na czerwonych ….
@ogonek:
mecz sluchalem jednym uchem i moja wstepna anliza znalazla potwierdzenie w ostatecznym wyniku
@alicja:
kpisz, czy o droge pytasz?
Asia
25 maja o godz. 21:38
wow 🙂
Luuudziiieee! Jadłem najlepsze kopytka millenium! Uwarzyłem gulaszu z „Top sirloin london broil” (pomóżcie, bo nie wiem jak się to po polsku nazywa) a Ewa zaskoczyła mnie kopytkami, że szczęka mi opadła…
Na początek był wczoraj opisywany rum. Do gulaszu Cabernet Souvignon a na deser czyli tiramisu, kusztyczek likieru Amarula. No i jak żywota nie chwalić?
Kod RAT8 – Yurek pamiętasz Nostromo 8? tak to było? To był obcy, ale nie szczur…
moja tuba:
” a bosman tylko zapiał płaszcz,
i westchnał: gdzie ci etniczni slazacy, gdzie te chłopy?
nie daje łajbie zadnych szans, to koniec juz europy”
„Gwiazdka Cieszyńska”, 1889
„Największy cud XIX w. głoszą dzienniki niektóre amerykańskie. Wynalazcą jest zanany mrzygłód dr. Tanner. Szanowny doktor występuje obecnie ze stanowczem twierdzeniem, iż nie tylko zwierzęta posiadają monopol snu zimowego, ale i człowiek. Ile razy zechce, może też wywołać stan odrętwienia, podczas którego staje się zupełnie bezwładnym, nie czuje, nie myśli i nie potrzebuje używać pokarmów. Dr. Tanner ma właśnie w tym tygodniu przystąpić do prób nad samym sobą, polegających na tem, iż każe się zamknąć w skrzynię pozbawioną powietrza, pogrzebać i po pewnym przeciągu czasu przebudzić. Środek wprowadzający w stan odrętwienia jest jakąś substancyą chemiczną, przyjmowaną w bardzo małej ilości; przebudzenie zaś ma nastąpić za pomocą elektryczności i pary amoniaku.”
Ciekawe, czy się obudził 🙂
ppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppp
rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
zzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz
eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
gggggggggggggggggggggggggggggggggggggggggggggggggggggggggggggggggggggggggrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
łłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłł
eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Byku,
wyraźnie napisałam : uściślij, o co Ci chodzi.
ppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppp
……………………………………………………………………………………………………………….sssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssssss
……………………………………………………………………………………………………………….
rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
zzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
ppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppppp
oooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo
mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnn
iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
łłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłł
eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm
😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉 😉
„Apostoł kozactwa.
W jednej z najbardziej uczęszczanych kawiarni berlińskich wywołał pewien cudzoziemiec powszechną sensacyą i … wesołość. Siedział on z futrzaną czapką na głowie, w przestronnym płaszczu, przed nim zaś stała butelka z koniakiem, do której gość często zaglądał. Jegomość ten mustrował pilnie pakiet banknotów, samych rubli, owinięty w kawał gazety. Następnie wyjąwszy jeden banknot resztę zatopił w kieszeni i zawołał kelnera. Ten nie chciał jednak rubli przyjąć.
Jegomościa zdziwiło to: „nie przyjmują rubli. Za 50 lat na całym świecie będzie się płaciło rublami; Francuzi rublami, Prusacy rublami!”
Kelner ostatecznie wymienił ruble, co jednak dziwnego gościa jeszcze nie uspokoiło. „Nie przyjmują rubli, za 50 lat wszędzie ruble, wszystko kozackie! Prusak – kozak, Austryak – kozak, Francuz – kozak, Włoch – kozak, wszyscy – kozacy! Nie, prędzej niż za lat 50 będzie wszystko kozackie!”. I rzuciwszy kelnerowi rubla na piwo, wydalił się mrucząc jeszcze pod nosem: „wszystko – kozackie!”. ”
„Gwiazdka Cieszyńska”, 1889
Pisownia oryginalna
i na dodatek „n”
Dzien dobry!!!
Dzień dobry! 😀
Alicja
25 maja o godz. 23:57
acha,kpisz.
byk
26 maja o godz. 0:34
Alicja
25 maja o godz. 23:57
acha,kpisz.
Nie kpię, nie rozumiem, o co Ci chodzi, byku, dlatego pytałam wcześniej o ten „rzyg i o dbanie o język polski”. To może zakończmy.
Solenizantom, Jolly Rogers i Cichalowi od pepegora samych Naj, Naj!!!
Misio i Slawek z pewnoscia by sie dolaczyli, gdyby nie byli mocno zajeci. Oni jednak ganiaja goraczkowo zajeci od piwnicy do piwnicy i podejmuja rozpaczliwie proby zatkania peknietego doplywu swiezej wody.
Ha, mozna by powiedziec, tu wracasz z parodniowej podrozy, a w piwnicy potop, a pomoc techniczna w jednym wypadku nie odbiera telefonu, a w drugim wypadku ma odlozony telefon.
Dobrze, ze Slawek zostawil mi butelke debowej.
…co sie z moimi podatkami wyprawia, @yurek.
Co mają wspólnego Twoje podatki do Lewego? BD jest spółką akcyjną i nie korzysta z dotacji rządowych.
@yurek:
„czym jest napad na bank, w porównaniu z załozeniem banku?”
pozwole sie zapytac, za b.b( nie mylic z brigitte bardott 😉 )
Byku – nie interesuje mnie jakie masz zdanie o sobie samym (Dżentelmenem nigdy nie byłem) natomiast ja nie siadam do stołu z ludźmi źle się zachowującymi. Jesteś dosyć dorosły, żeby nie wywoływać skandali nieobyczajnym zachowaniem i głupawymi występami. Nad uczestnictwem Lajaresa w imprezie masowej z uwagi na jej radosny charakter, znęcać się nie będę.
Wszystkim Matkom w dniu ich święta niski pokłon. Są wśród nas szczęściarze, którzy jeszcze mają Matki, no i spora grupa matkuje swoim potomkom. Nasze święto!
Niezła zabawa czekała panów po wyprawie na ryby. Widać los doszedł do wniosku, że mieli jeszcze za mało wody wokół, więc dolał w piwnicy.
Dobrze, ze w tym roku przypada Dzien Matki w Polsce w niedziele.
W innych latach niestety nie. A prawie wszedzie na swiecie swietuje sie w druga niedziele maja. Wtedy dzieci i mezowie maja czas zeby zrobic matkom sniadanie i wyprowadzic je na obiad do restauracji.
Ja moim dzieciom juz dawno zabronilam dawac mi kwiaty w panstwowe swieta, przez reszte roku przyjmuje z radoscia.
żó- żó – żółw
„Mam grubo ponad tysiac lat
i bede coraz starszy;
Boleslaw Chrobry, wielki chwat,
wychował mnie na tarczy.
Wiele zdarzylo sie na świecie
(słyszałem bitew mase);
dzis na jar -marku frymarcza mna ciecie
i robia na tym kase.
Coż, nie wdychałem zmagan kurzu,
na temat śmierci tez niewiele wiem:
Ja jestem żó – ja jestem żó-
ja jestem żó- żó – żółwiem. „
Od dwóch tygodni zabierałam się do napisania o moich ostatnich lekturach (a dostęp do nich zawdzięczam Haneczce). Zabierałam się, jak do głaskania jeża, a mówiąc serio, nadal nie jestem do tego gotowa. Jednak jutro już nie będę miała nieograniczonego dostępu do komputera, więc zdecydowałam się jednak podzielić wrażeniami. Jakoś muszę z siebie to wydusić, wyrzucić, odtruć się.
Pierwsza z nich, to pozycja typu popularyzatorskiego – „O sztuce” E.H.Combricha. Tomiszcze okazałe i na naszym rynku wydawniczym od 15 lat, ale ja przeczytałam dopiero teraz. Wrażenia? Ambit mnie boli; kompleksy etniczno – geograficzne obudziły się w starej Pyrze. Na siedmiuset stronicach starannie zilustrowanych i doskonale zredagowanych nie ma jednego słowa o moim kraju. Ba! Ani jednego słowa o naszej części Europy. O, przepraszam – jest króciutki, 3-zdaniowy akapit zaznaczający pozycję Czech w XIV- wiecznej Europie i to tylko za sprawą łączności z Italią. Są Masajowie, Inkowie, Japończycy i Chińczycy, ludy Orientu a Europy na wschód od Łaby nie ma; nie istnieje. To, co powstawało u nas, jest zawsze wtórne, spóźnione , tylko przyswojone. Autor pisze, że przedstawia wątki i wizje u ich źródeł kulturowych i najznakomitsze tego przykłady. Dobra – nie ma Kaplicy Zygmuntowskiej, bo spóźniona o 200 lat, a katedry w Wilnie i Lwowie nawet o lat 400, ale nie ma naszej sztuki fortyfikacji, nszego bursztynu ani Wieliczki. Furda już z nami – nie ma ani Repnina, ani Rublowa, Niżnego Nowgorodu ani fortyfikacji kremli – moskiewskiego i smoleńskiego, nie ma skalnych kościołów i monastyrów bułgarskich. Czarna dziura i naśladownictwo? No i tak to wygląda, a ambit cierpi.
cdn
Wszystkim Pania na tym blogu ktöre sa Matkami:
radosci od dzieci ,milego i mam nadzieje pogodnego dnia!
Mam nadzieję, że u Jolly Rogers jest ładna pogoda na dzisiejsze uroczystości . Jolly – wszystkiego dobrego !
U mnie, niestety brzydko, choć już nie pada. A planowane były atrakcje z okazji Dnia Matki. Ja do licznych świąt podchodzę bez wielkiego entuzjazmu, ale zaprosiliśmy Teściową i jej przyjaciela na obiad do pałacu w Rzucewie k. Pucka. Mieliśmy zamiar pospacerować najpierw w Pucku, a potem w rzucewskim parku, położonym tuż nad Zatoką Pucką. Ale widzę, że będziemy musieli ograniczyć się tylko do obiadu. Trudno.
Dzien dobry,
Serdecznie dziekuje za zyczenia, jest mi niezmiernie cieplo na duszy :).
Pogoda niemal cesarska, moze markiza nie bedzie potrzebna.
Oddalam sie do obierania kartofli na salatke.
Mamom-najlepszego!
cd
Znacznie gorzej jest z moją percepcją książki Tony Judt’a „Powojnie – historia Europy po 1945r” – pozycję tłumaczył Bartołd, a wydał poznański Rebis w 2008r.
Przy pierwszej lekturze jakiś miesiąc temu po prostu zbuntowałam się, odrzuciło mnie; autor podważył całe moje latami budowane, częściowo oparte na doświadczeniach własnych, na przekazach rodzinnych, częściowo o wiedzę zdobytą – wyobrażenie o przebiegu i mechanizmach politycznych II połowy XX wieku i początków obecnego stulecia. Przecież ja to wiem! Przeżyłam! To całe moje, świadome życie – młodość i dorosłość! Co on wypisuje…? A potem przemyślałam to, wróciłam do lektury i jeszcze raz… Beznamiętnie, patrząc z zewnątrz, w oparciu o protokoły, archiwa, skutki polityczne, Judt opisuje ruchy oporu w czasie wojny (od razu: fakty i liczby zgodne ze źródłami) oraz kłopoty jakie te uzbrojone tłumy młodych mężczyzn z natury rzeczy zrewoltowane i poza prawne, przysporzyły Europie po wojnie. Dla nas dzisiaj „niesprawiedliwie potraktowane AK, dla autora – jedna ze ścieżek realizacji pacyfikowania zbrojnego podziemia po wojnie. A jakoś poradzić sobie musiały rządy we Francji, Belgii, Jugosławii, Grecji itd. Njszybciej i bezproblemowo poradziła sobie Francja wcielając wszystkich Wolnych Francuzów do armii – utomatycznie. Potem zdemilitryzować żołnierzy do 2-3 latach było już łatwo i bezpiecznie. Belgia wyznaczyła termin zdawania broni – kto tego nie zrobił, był aresztowany i sądzony. Najgorzej było w Chorwacji i w Grecji. Ale to inny temat. My mówimy „ludobójstwo, rzezie na Wołyniu” – autor nadmienia, że Ukraina była jednym z terenów konkurencyjnej partyzantki (inne to kraje bałkańskie i nadbałtyckie). My się zachwycamy podziemnym państwem, autor stwierdza, że dekompozycja państwa prawa w Europie zaczęła się w czasie wojny od ruchów oporu i już nigdy nie osiągnięto poziomu praworządności sprzed wojny. No i dużo o mizernych wynikach denazyfikacji w Niemczech, o tym, że ocalałych z wojny Żydów nie chciało u siebie żadne, europejskie państwo i tylko w Niemczech mogli się ocaleni czuć względnie bezpiecznie – nie dlatego, że Niemcy mieli wyrzuty sumienia, tylko dlatego, że ich władze okupacyjne pilnowały. Niemcom poświęcono dużo uwagi w pierwszych latach powojennych i bez złudzeń opisano ich mocne i słabe karty w Europie. Natomiast naprawdę dostaje się od Jodta Austriakom – uważa, że niesprawiedliwie dostali przywileje i nie obciążono zbytnio tego narodu karami, podczas gdy ich winy były równe niemieckim, a poziom poparcia idei nazistowskiej, najwyższy w Europie. Wiele jeszcze mitów społecznych (nacjonalizacja, państwa opiekuńcze, planowanie centralne, socjalizacja budżetów) pada na gruncie dokumentów albo zupełnie zmienia charakter. No i chronologia : trzydziestoletnia wojna totalna XX wieku.
Hej@Pyro Młodsza,
wspomnialas Tony Judta -.rzeczywiście imponujące piśmiennictwie. Ostatnio dostałem jego ksiazke „Thinking the Twentieth Century”.napisana z Timothy Snyderem. Judt do końca zycia byl.bardzo aktywny. przyjaźnił sie z.Adamem.Michnikiem.
Głównym zainteresowaniem Judta byla lewica europejska.
Witajcie,
Wszystkim Mamom – serdeczności 🙂
Jolly – najlepsze życzenia!
Przy okazji podrzucam dalszy ciąg wojaży po krainie złocistego trunku:
http://www.eryniawtrasie.eu/8862
Wszystkim MAMOM 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=iml13RIS8U0
I walk with you, Mama – Anne Sofie von Otter
Ja Dzień Matki obchodzę podwójnie 😎
Eva47,
też Ci doradzam podwójne obchody, Dnia Matki nigdy nie za wiele 🙂
Dzień Ojca u nas przypada na trzecią niedzielę czerwca, w Polsce 23 czerwca (wygooglałam).
Takie ruchome święta mają swoją zaletę – jest czas, żeby sie w weekend spotkać.
Pyro,
nie czytałam Twoich lektur, ale o Austriakach Jodt chyba napisał chyba dość celnie. Mieszkaliśmy w Austrii rok i był taki Hans, który chętnie opowiadał o tych czasach, co prawda „ja tylko woły poganiałem”, ale to nieprawda, był oficerem, co wyszło podczas jakichś popijanych winem pogaduch, a wiadomo – in vino veritas. Bywali „bardziej papiescy od papieża”, przyznawał.
http://alicja.homelinux.com/news/165.jpg
Z Hansem bardzo długo utrzymywaliśmy kontakt, będąc już w Kanadzie, ale któregoś dnia nie przyszedł list, ja napisałam, odpowiedź nie nadeszła. Hans obchodził z nami swoje 64 urodziny w ’81 roku.
Alicja – ten oświetlony szczyt skały wapiennej za Wami wygląda zupełnie, jak dziób orła zwrócony w lewo, na lewe skrzydło (też fragment)
Mamom niech się święci!
Pyro, czy spotkałaś się z „Paktem Ribbentrop-Beck” Piotra Zychowicza? Jestem w połowie i miotają mną uczucia ambiwalentne. (uczucie kiedy widzisz teściową spadającą w przepaść w twoim nowym Jaguarze:))
Są momenty, kiedy wierzę w jego teorię, ale potem jednak bierze górę nasz tromtadracko-Bogo-ojczyźniany-ostatnioguzikowy nawyk. Teoria znana, ale on to zręcznie dokumentuje. Co o tym myślisz?
A propos początku Twojego wpisu z 8:48. Jak nazwałem rzecz po imieniu, toście na mnie kobitki (i Placek) naskoczyły jak na burą sukę, że niby to tak obcesowo to nie wypada…Poprawność polityczna?
Pepegor w drodze, pewnie za dwie trzy godziny bedzie w domu. Pogoda we Francji wyjatkowa, jak na te pore roku. Zaklinanie pogody w postaci zabranej czapki z wloczki nie zdalo sie na nic – byla czasem potrzebna 🙂 Jutro w droge . relacja foto w srode.
Odkrycie Ameryki? 😯
http://kobieta.dziennik.pl/piekna-i-zdrowa/artykuly/428181,zamiast-biegac-maratony-zacznij-sprzatac.html?utm_source=link&utm_medium=referral&utm_campaign=nastepny-artykul
O, Panowie nasi pewnie dokładnie wymoczeni wracają. Poczekamy na sprawozdanie. Haneczka od dzisiaj przez 2 tygodnie będzie matką pełnoetatową, a ja w tym tygodniu pewno wręcz przeciwnie. Wpadł Synuś z pękiem bzu dla Mamusi, zjadł pół placka i poleciał.
Cichalu – tej książki nie czytałam, tylko wielką, prasową dyskusję o niej. Nie będę czytać. Zdaniem politologów taka historia nie miała prawa się zdarzyć; nawet nie dlatego, że trudno byłoby o naszej stronie znaleźć chętnych liderów – tacy zawsze się znajdą -po prostu nasze systemy były zupełnie różne.
Marek & Sławek,
przyjmijcie wyrazy. Nie możecie wybrać sobie innego miesiąca? Przecież od stu lat wiadomo, dla kogo kwitnie miesiąc maj 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=a9bfHCrJzUk
Mamom – wszystkiego najlepszego!
https://picasaweb.google.com/104670639946022251378/DzienMamy#slideshow/5882326213011910066
A to moja ulubiona moja piosenka na Dzień Matki.
http://www.youtube.com/watch?v=jrE_tQzzY1g
W lustrze
w lustrze chmur płyną
obłoki słów
niewypowiedzianych
zaklęć
cisza zarasta
niebo i ziemię czasem
odezwie się
wycie wilków
przez sen
Leszek Szaruga
http://www.youtube.com/watch?v=-HrLgCwPOKA
byk
25 maja o godz. 23:57
Spróbuj tego,
http://www.in4.pl/ima_news/2_long_12718.jpg
Uznałam,że skoro moja Latorośl włóczy się po śródziemnomorskich rubieżach,to bukiet z okazji wiadomego Święta muszę zorganizować sobie sama i bez niczyjej pomocy.Zatem zorganizowałam 🙂 Mam białe bzy w wazonie z ogrodu zaprzyjaźnionych,nadbużańskich sąsiadów.Na bzy była już ostatnia chwila,jako że zaczynają przekwitać.
Asiu,Alino-tarta wyszła bardzo dobrze,roboty na 5 minut,a radości na 2 dni 🙂
Alino-mascarpone poniewierało się w lodówce i właściwie głównie z tego powodu
trafiło do ciasta.
„Wielki Gatsby” z Leonardem przypadli mi do gustu.Film zrobiony z rozmachem,ale
i nie pozbawiony refleksji.Moim zdaniem ogląda się bardzo dobrze.
W przyszłym tygodniu wybieram się jeszcze na „U niej w domu” (Dans la maison)
F.Ozona.Na filmy francuskie,jak wiadomomo,chodzę wręcz z obowiązku 😉
Pyro-dzięki za ciekawe refleksje z Twoich lektur.
A i jeszcze o kulinariach ! W sobotę wieczorem na sympatycznej kolacyjce u przyjaciół
pani domu podała surówkę z młodej kapusty w wydrążonych połówkach pomarańczy. Kapustę pożeniono z kawałkami pomarańczy i świeżym koperkiem.Proste,smaczne
i ładnie podane.
po finisage; the picture chamber of bruno schulz, trzy kroki od b. siedziby rsha
(dzisiaj muzeum: topografia terroru);ciekawa ekspozycja holowizyjna freskow b.s.;
wiele pytan, pare odpowiedzi,adres dla ciekawych info@benjamingeissler.de
prognoza pogody
jak manitoba szeroka i długa:
mgła i szaruga, mgła i szaruga.
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Polscy-emigranci-wstydza-sie-mowic-po-polsku-zabraniaja-tez-tego-swoim-dzieciom,wid,15666979,wiadomosc.html
Dla mnie „Wielki Gatsby” tylko z Redfordem.
Leonardo genialny (moim zdaniem) w tym:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Aviator
@yurek:
jasno prosze, jasno!
@yurek – @westalek
przepraszam, uniosłem sie…
niekontrolowana lewitacja 😉
Ponad 3 h, mecz Urszuli i wygrany!!!. byku jaśniej nie mogę 2+2=4 nie około 4.
Yurek,
no właśnie. Język ojczysty masz za darmo i nigdy nie wiesz, kiedy ci się przyda. Pani Polka z Danii świetnie to rozgrywa, bo mąż Duńczyk. Dzieci pojmą jedno i drugie bez problemu, znam taki przykład z Fanoe Island 🙂
Wydaje mi się, że w pn. Ameryce nie ma tego „wstydu”, bo jest to kraj emigrantów, każdy skądś tam gdzieś…
Europa ma swoją specyfikę, tak mi się wydaje. Trochę się na ten temat nasłuchałam, szczególnie od przyjaciół, którzy wyjechali do Niemiec. I to dawno temu. Ja z rozpędu rozmawiam z nimi po polsku na ulicy czy w knajpie, a tu paluszek przy ustach, że cichosza…
A niby dlaczego? Świat jest dla wszystkich.
Wnuki, dzieci moich znajomych mówią po polsku bez akcentu. Uczą się w szkołach niektórzy wyższych i każdy im zazdrości znajomości językowych. Amerykanie doceniają jak ktoś wie więcej. Nie przykładają się może do poprawności tylko do komunikacji.
Dobry wieczór,
nie miałam ostatnio czasu żeby tu zagladać. Pobieżna, z konieczności, lektura komentarzy kazała mi się zawsytydzić z racji moich powinszowaniowych zaniedbań.
Drogi Piotrze, Szanowny Gospodarzu, nieważne jak spóźnione, ale bardzo szczere życzenia od nas obojga 🙂
Cichalu, Jolly, dla Was również 🙂
Mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam.
Małgosiu, piękny fotoreportaż. Życzę Ci wielu wspaniałych podróży 🙂
Dziękuję za życzenia dla Matek i odwzajemniam: wszystkim Matkom przesyłam najlepsze życzenia 😆
@yurek:
rzeczywiscie szaruga ma cos ze slimaka: i tak to one, w sam raz wypełzaja wtedy ..stadnie ze wszelkich zakamarkow bretanii, czy mazowsza, aby zalatwic te siedem,
……. luci ducha winnych, koniczynek…czy ktos sie za nimi ujmie, poza mna?
………………………………………KOCHAJMY KONICZYNKI!………………………………………
@byk, blogi pomyliłeś, lans nie tu.
@yurek:
„o jezu, jezu…”, pozdrowienia dla babci.
Przydatny artykuł