Japonia jest pełna słodyczy

Przez długie lata żyłem w przekonaniu, że w Japonii nie przepadają za słodyczami. Nigdy tam nie byłem ale mam przyjaciół, którzy na wyspach japońskich spędzili wiele miesięcy. I jeden z nich wmówił mi, że mieszkańcy tych wysp po prostu nie znoszą i nie jedzą słodkich deserów. Z tym większym zdumieniem dowiedziałem się niedawno, iż  Japonia to kraj pełen słodyczy. Liczba deserów – różnorodnych, smakowitych i przepięknych – jest wręcz nie do opisania.
Użyłem tu słowa przepięknych całkiem świadomie. Japońskie dania, w tym oczywiście i wszelkie słodycze, podawane są na deseczkach, półmiskach czy talerzach w formie niebywale pięknych dzieł plastycznych. Czasem aż żal ukroić nożem czy nadziać na widelec jakiś japoński smakołyk, bo rujnuje się obrazek. Ale trudno. Zgodnie z porzekadłem nie można zjeść ciastka i mieć ciastko.


Dostałem właśnie od autorki, znanej japonistki i specjalistki kulinarnej Magdaleny Tomaszewskiej-Bolałek jej ostatnio wydane dzieło pt. „Japońskie słodycze” opublikowane przez oficynę Hanami. I musze przyznać, że książka dorównuje (a może nawet przewyższa) swoim pięknem dania kuchni japońskiej. Dzieło jest bardzo bogato zilustrowane. A każde zdjęcie tak sugestywnie namawia czytelnika do sięgnięcia po prezentowane desery, że resztę życia powinno się spędzić w cukierni specjalizującej się dalekowschodnich słodkościach.
Książki nie daje się przeczytać jednym tchem, bo można dostać pomieszania zmysłów (z nadmiaru doznań). Autorka, która spędziła w Japonii wiele miesięcy (a może i lat) zaznacza, że prezentuje zaledwie część tego co mieszkańcy tego kraju pałaszują dla rozkoszy podniebienia. Nie ogranicza się ona zresztą wyłącznie do kuchni japońskiej. Pisze także o wpływach (deserowych) kuchni  koreańskiej i innych.
Zacięcie naukowe Magdaleny Tomaszewskiej-Bolałek widać w rozdziałach dotyczących historii słodyczy w kuchni światowej i to od czasów prehistorycznych a także we fragmentach poświęconych obrazowi słodyczy w literaturze, sztuce, modzie a nawet popkulturze.
Na koniec  – łasuchy znajdą kilkanaście przepisów na wybrane desery. Na szczęście autorka pomyślała o mieszkańcach naszego kraju i wybrała takie receptury, do których produkty można kupić w polskich sklepach z żywnością Dalekiego Wschodu.
Jeszcze nie raz będę sięgał do tego słodkiego dzieła i mam nadzieję, że zarażę część czytelników ochotą na podróż na Daleki Wschód.