Pogoda dla wytrwałych
Prognozy sprzed dwóch tygodni były rewelacyjne. Czym bliżej jednak majowych świąt, tym meteorolodzy bardziej spuszczali z tonu. Tuż przed końcem kwietnia nie było już mowy o słonecznych dniach i temperaturach dochodzących do 30 stopni C. Zamiast majowego lata zapowiedziano zimę, gradobicie i ulewne deszcze. I to się sprawdziło z naddatkiem. Grad wielkości piłek tenisowych zniszczył sporo domów i samochodów na południu kraju.
Na szczęście prognozowane ulewy (do 40 litrów wody na metr kwadratowy) zamieniły się w opady gęste, długotrwałe ale nie potop.
Wystraszeni tym co nas czeka odwołaliśmy udział w nadbużańskim turnieju boule mimo kuszącej oferty dania owerniackiego gotowanego na ognisku, które miał przygotować najwybitniejszy wędkarz okolic Wyszkowa i Pułtuska czyli Danuśkowy Alain. Mamy nadzieję, że co się odwlecze to nie uciecze…
Wcześniej więc wróciliśmy do Warszawy, by przygotować się do tygodnia pełnego pracy. Zdążyliśmy jednak wypróbować jeden nowy przepis (podaję go niżej), który wejdzie do stałego repertuaru, bo jest niezbyt trudny a za to bardzo smakowity. Zwłaszcza podlewany Cotes du Rhone.
Brzoskwinia, która wyrosła z rzuconej pestki
Gdy wreszcie wylazło słońce (a my byliśmy już spakowani do powrotu) w całej krasie pokazały się kwitnące forsycje i… brzoskwinia. Żal więc było odjeżdżać ale jak mus to mus.
Forsycja kwitnie pod kuchennym oknem
Wrócimy przecież w końcu tygodnia.
Fot. Piotr Adamczewski
Udka kacze ze śliwkami, daktylami i miodem
4 kacze udka,2 szklanki wytrawnego czerwonego wina,15 dag suszonych śliwek bez pestek,2 jabłka,4 daktyle, 4 łyżki octu jabłkowego,2 łyżki płynnego miodu,2 łyżki oliwy, sól
1.Umyte i osuszone kuchennym papierowym ręcznikiem udka natrzeć solą i ułożyć w brytfannie na 30 minut.
2.Wymieszać oliwę z miodem i octem. Posmarować tą mieszanką udka.
3.W nagrzanym do 190 st. C piekarniku piec udka polewając wytapiającym się tłuszczem.
4.Śliwki i daktyle namoczyć w czerwonym winie, jabłka pokroić po obraniu na ćwiartki.
5.Po godzinie pieczenia wylać do miseczki tłuszcz spod kaczki, dodać natomiast śliwki, daktyle i jabłka wraz z winem. Piec dalsze 30 minut lub dłużej o ile to konieczne.
Kto się skusi nie będzie żałował!
Komentarze
dzień dobry …
mimo, że pogoda nie była taka super to mało kto narzekał (wyjątkowo jakoś) bo wszyscy są tak spragnieni wiosny i nie chcieli jej obrażać … 😉
mnie akurat pogoda pasowała bo zaplanowałam trochę robótek domowych i w deszczowe dni dobrze mi się pracowało .. a od wczoraj to już właściwie pogoda jak marzenie i wypicie kawy na wysprzątanym balkonie było bardzo przyjemne …
przepis wart posmakowania ….
Nie ma złej pogody – są tylko niewłaściwe nastawienia, ubiory i aktywności.
Zawsze trzeba mieć wariant na ulewę, deszcz, stany umiarkowane, spiekotę. To latem, bo zimą znacznie więcej wariantów 😀
Owszem, słońce się przydaje, zwłaszcza tym, którzy normalnie siedzą długie godziny za biurkiem i chcieliby pohasać w przytomności głównego antyDepresanta*, ale gdy wracasz po sześciu dniach raczej pochmurnych a nawet kapuśniaczkowych i słyszysz na rodzinnej kolacyjce „jacy jesteście opaleni!… czy aż tak inną mieliście pogodę?” — wówczas chyba nie jest źle: słońce (kwietniowo-majowe) przedostaje się i przez chmury, ważne, by być i coś robić na świeżym jak najdłużej w ciągu dnia…
…A upały przyjdą i znów będą pretekstem do drobnych utyskiwań a też pełnoskalowych narzekań – to gwarantowane! 😀
_______
*tak, foty w jego przytomności wychodzą lepiej… lecz nawet najśliczniejsze, najdoskonalsze foty i tak oddają niewiele – może dolne kilka procent na sto?
Dzień dobry 🙂
Oj, narzekać to my bardzo lubimy, a tymczasem świat taki piękny…
A cappella – cudne wycieczki, gratuluję kondycji i wielkiego apetytu na wędrówki bez końca 🙂 Oglądam na raty, dawkując sobie przyjemności. Danuśki majówkowe obrazki też z przyjemnością i smaczkiem na to co w kociołku 🙂
Przepis dzisiejszy też mi zapachniał smakowicie, zanotowałam…
U mnie poza zwyczajnymi wędrówkami z psiarnią, wyprawa spacerkiem po szlaku Królewskim, pozdrowiłam Mickiewicza smętnie spoglądającego na zamkniętą Telimenę (szkoda). Kawą z pysznym ciastem marchewkowym raczyłam się u progu Nowego Miasta. Dużo turystów, wszyscy z aparatami, wielkie dokumentowanie wiosennej Warszawy 🙂
Schronisko na Hali Miziowej to jak powiedział nasz przewodnik kwestia gustu, może …mnie sie podobało, naszkaradniejsze według mnie jest na szlaku na Barnią Górę, betonowy bunkier.
Nowy, dzięki za link, nie sądziłam, że Marek Zając może tak napisać…
Przepis zanotowalam i sprobuje zrobic w srode. U nas w tym tygodniu sroda i czwartek wolne od pracy. Pogoda cudowna i tylko jutro ma padac. Nie bede musiala podlewac kwiatkow. Od srody powrot prawie lata.
Czy w wiatrołapie schroniskowym na Hali Miziowej stoi jeszcze fioletowa krowa Milka?
Z pogody jesteśmy bardzo zadowoleni. W środę jeszcze zachmurzenie, ale w następnych dniach piękne słońce, w niedzielę do tego ciepło. Super. Dzisiaj w pracy zapytano mnie, co za kataklizm dotknął moje dłonie. A ja tylko ciąłem żywopłot i to wcale nie kolczasty tylko dereń biały. Ale skróciłem z 4 m do 1,5 i zcieńciowaciłem (za Panem Jowialskim) z 2,5 m do 1 m. Najcięższa praca była za płotem, gdzie powyrastały odnogi i trzeba było je wyrywać z korzeniami. Na szczęście to była resztka – przy krótkim boku – 25m.
Pierwsze czynności – naprawa instalacji wodnej. Pękł zawór i w innym miejscu wężyk eleastyczny pomimo spuszczonej wody. Trzeba było jechać po zawór 9 km. Przy okazji pojechaliśmy do Bytowa, gdzie dobiegł końca remont układu ulicznego wokół Rynku. Do tego tuż przy Rynku pokazała się kawiarnia na pięterku. Nazwa „Słodka Babeczka” oddaje rzeczywistość. Specjalnością są mufinki. Można też dostać kilka odmian sernika i tort bezowy na bitej śmietanie, bardzo smaczny. Bardzo ładnie umeblowana ze stojakiem prasowym i półeczką z książkami. Bardzo polecam. Kawiarnia działa od sierpnia ubiegłego roku. Poprzednio niczego podobnego w Bytowie nie znaleźliśmy. Kot Mordechaj może mnie pomówić o lobbing, ale po pierwsze nie jestem dziennikarzem, po drugie uważam, że mam prawo zachwalać, co mi się naprawdę podoba.
Stanisławie-zachwalaj,zachwalaj !
Mnie tam i ówdzie zachwalane bardzo cieszy 🙂 Bardzo dobrze,że takich miejsc
w Polsce nieustannie przybywa.
Bardzo mi przypadły do gustu te piotrowe udka 😉
Po wypróbowaniu pewnikiem będę zachwalać 😀
Piotrze,święta prawda,co się odwlecze…..Na grę w bule pogoda będzie zapewne co raz lepsza,a Osobisty Wędkarz ma jeszcze parę owerniackich dań w zanadrzu 🙂
Stanisławie-zachwalaj,zachwalaj !
Mnie tam i ówdzie zachwalane bardzo cieszy 🙂 Bardzo dobrze,że takich miejsc
w Polsce nieustannie przybywa.
Bardzo mi przypadły do gustu te piotrowe udka 😉
Po wypróbowaniu pewnikiem będę zachwalać 😀
Piotrze,święta prawda,co się odwlecze…..Na grę w bule pogoda będzie zapewne co raz lepsza,a Osobisty Wędkarz ma jeszcze parę owerniackich dań w zanadrzu 🙂
Mój komentarz czeka na moderację,na wszelki wypadek zamieszczam raz jeszcze.
Zjadłabym jakieś owerniackie danie… Tylko żeby mi je ktoś pod nos podsunął. Jestem dziś przymułkiem maleńkim – mimo pięknej pogody.
Śniadanie.
Muszę.
Nie owerniackie.
I nikt mi nie podsunie!!!
A jak będzie słońce i pogoda… No i jest. Też sobie oglądam reportaże po kawałku, a bardzo je lubię.
Przepis Piotra na kacze udka odnotowany i z pewnością pyszny. Dzisiaj zaczęłam osobistą sesję remontową, czyli wiosenny przegląd gabinetów lekarskich; pewno potrwa dobry tydzień. Radzio potargał w górach kolejną uprząż i pani kupiła mu w Czechach nową, biedny pies wygląda niezgrabnie i nieszczęśliwie, bo szeleczki są o 2 rozmiary za duże. Młoda mówi, że nie szkodzi – w zimie pies znowu utyje.
Jego panie (żeby z kolei nie utyć za bardzo) zjedzą dzisiaj zimny, wiosenny obiad : sałatkę z pekińskiej z pomarańczami, oliwkami, szczypiorkiem i bazylią i plastry pieczonego kurczaka. Na deser wciąż mamy jeszcze sernik na zimno z truskawkami.
Nie było aż tak dobrze, ani aż tak źle. Tak, jak nasz klimat, na który często psioczymy. Na świecie jest bardzo mało okolic z klimatem zbliżonym do ideału, przeważnie czegoś brakuje: albo za zimno, albo za gorąco, albo za sucho, albo za mokro. A ideał? ciepło, ale nie za ciepło, nie za mokro, nie za sucho. A więc może Riwiera Włoska i Francuska, Nowa Zelandia i parę innych miejsc. W sumie nie narzekajmy na Polskę i jej klimat, mogło być gorzej.
Rozpoczynamy sezon szparagowy.
Wiem,że niektórzy już byli zaczęli 🙂
Na początek chyba po prostu polane oliwą.Może też dam jakieś świeże ziółko…
Szparagi polałam oliwą i w rezultacie posypałam jedynie prażonymi płatkami migdałów,bo były pod ręką.Wystarczyło za cały obiad.No,prawie…..
Na deser-sery i bagietka 🙂
Szparagów łaskawie nie żałujcie.
Kochani-polecam,znakomite !!!
fajny przepis; a brzeg rodanu do kaczki – idealny.
Dobry wieczór Blogu!
Jak się macie, Kochani?
Wracam z krainy z pogodą dla wytrwałych 😉 Dwa tygodnie sypiania w namiocie (jeden nocleg w oberży, bo pobliski camping był jeszcze zamknięty) w temperaturze od +6 do +8 stopni konserwuje i hartuje znakomicie 😉
Na początek kilka impresji z wiosny w Owernii
Danuśka,
czy jadacie w domu „pounti”?
We Francji już kwitnie wisteria. Nemo – czy ten wielki kominek znajduje się w tej oberży? Czy to taki domowy, z dawnych lat? 😀
Co to jest „pounti”?
Pierwsze szparagi już zjedzone – z masłem i bułeczką.
Andrzej ma rację – nie narzekajmy na nasz klimat 🙂 Nie jest tak źle.
Nemo,witaj 😀
Wielkie dzięki za wiosnę w Owernii !
Nie jadamy w domu pounti 🙁 Przepytam Alaina na okoliczność.
Opowiadaj dalej stp (skrót od francuskiego s’il te plait-bardzo proszę)!
Asiu,
kominek (wielki, można do niego wejść) był w tej oberży, gdzie nocowaliśmy i jedliśmy rzeczone pounti – specjał z tamtej okolicy. To jest zapiekana potrawa z boczku, botwiny lub szpinaku, mąki, mleka, jaj i śliwek suszonych. Znakomita na tamtejsze chłody.
Byliśmy jedynymi gośćmi tej oberży na szczycie wzgórza ca 1000 mnpm.
Największą atrakcją tej okolicy jest skonstruowany przez Eiffla wiadukt kolejowy Garabit, nocą oświetlony jak wieża w Paryżu.
We Francji, zależnie od okolicy, widzieliśmy jeszcze nagie drzewa i śnieg, a także kwitnące rzepaki, jabłonie i bzy oraz różne inne kwiecie.
Danuśka 😀
To jest znakomite i bez… cebuli 😉
nemo mamy się dobrze … 🙂 … już czekamy na sprawozdanie z urlopu i robót wokół domu po urlopie …
Kocie ale masz miłe mieszkanko u Starej … 🙂
Nisiu jak tam … lepiej?
ja sobie zrobiłam szparagi z wołowym smażonym mięskiem na krótko .. na masełku oczywiście … rozpusta … 🙂
Dalej opowiem później, bo w końcu muszę zrobić kolację. Odwykłam od gotowania, bo w wakacje robi to Osobisty, a ja najwyżej pomagam i to tylko przy kolacji, śniadania robi sam w 100 procentach, z gorącymi grzankami włącznie 😉
Andrzej-witaj 🙂
Z tą pogodą to oczywiście,że masz rację.
Jak człowiek sobie poogląda te suche,pustynne albo okropnie zimne.czy mokre klimaty,to w Polsce nagle mu się wszystko podoba i chce,żeby tak było zawsze.
Asiu-taki domowy,wielki kominek był w domu dziadków Alain’a.
Witaj Nemo. 15 Lat temu bylam na wakacjach w Owernii. Zatrzymalismy sie kolo tego wiaduktu i podziwialismy prace Eiffla. Bardzo mi sie tam podobalo. Pierwszy raz jadlam tam soczewice . Gotuje teraz czesto soczewice i wszystkim domownikom smakuje
Dosłownie parę minut temu, w TVN posypali popiołem głowy prognostyków. Chodziło, jak to u nich, o głowy bliżej nieokreślonych pogodowych wróżbitów, broń boże własnych !. A tak na serio, to horyzonty 7 dniowe nieźle się sprawdzają, ale tzw prognozy długoterminowe, to już niestety loterie, nie mówiąc już o wróżeniu w maju jaki będzie lipiec. Jak to jaki będzie polski lipiec nad polskim morzem ?. Wiadomo, że do bani!.
Jutro startują matury. Nie ma chyba żadnych dzieci ani wnuków blogowych w tym roku wśród abiturientów? To nic, potrzymamy kciuki za wszystkie dzieciaki. Młoda w tym roku ma ulgowo – jako wychowawca klasy maturalnej dyżuruje tylko na korytarzu, a pyta tylko jeden dzień. Potem oczywiście jeden albo dwa weekendy poprawia matury z dwóch województw. Tego roku nie chce być moderatorem tylko egzaminatorem zwyczajnym – roboty i odpowiedzialności moderator ma więcej, a zapłaty mniej o 35%. Podziękowała za ten zaszczyt. Szparagi będą miały u mnie premierę we środę – będę rano w laboratorium, to kupię na targu. Pierwsze zawsze z masłem i bułeczką – potem już różnie: pod sosem holenderskim, pieczone w oliwie, zapiekane na szynce (patrz przepis Heleny) tarta ze szparagami, zapiekanka, i po prostu szparagi z wody. Wiadomo, że Pyra mogła by przez tydzień żywić się wyłącznie szparagami.
Nemo – hej, Nemo. Dzisiaj po południu przyszła śliczna karta z wybrzeży Langwedocji i opowieść o Bretanii. Dziękuję. Z Twoich kart zrobi się kiedyś album geograficzny (cieplice, wulkan w czasie erupcji, diuna)
Sliczna Owernia. Taka soczysta kolorystycznie.
Dobrze, ze jeszcze ohydny rzepak nie zakwitl na calego. Nie cierpimy niekonczacych sie pol rzepakowych.
A co tam sie jada?
Rozpoczął się także sezon truskawkowy, właściwie trwa już od 2- 3 tygodni. Oznaką tego jest bardzo dużo truskawek w bardzo przyzwoitej cenie – ok. 7 zł. Pochodzą z Grecji lub Hiszpanii, ale są przeważnie dojrzałe i słodkie. Tak jest przynajmniej w Gdyni. Są i truskawki krajowe ze szklarni, ale dwa razy droższe. Na razie smakują mi najbardziej bez żadnych dodatków.
Na pogodę w zasadzie nie narzekam, mam tylko często do niej różne uwagi. Teraz np.przydałoby się u nas trochę deszczu, bo robi się już sucho.
Koty mają dziwny gust. Rozległe pola rzepakowe bardzo podobają się nie- kotom. Ale u nas nie są one aż tak rozległe i pięknie ożywiają krajobraz. Szkoda, że w mojej okolicy nie uprawia się rzepaku, tylko żyto, jęczmień i ziemniaki. Niedawno nawożono pola obornikiem. A że wiało dość mocno, to i zapachy dochodziły bardzo intensywne. Różne są te wiejskie uroki.
Jolinku, dzieki. Nie zauwazylismy ze inne zdjecia tez widac..
Dlaczego nie lubimy rzepaku – bo jego kolor jest tak syntetyczny, ze az slipia bola. My, Anglicy wolimy bardziej stonowane barwy, niezbyt krzykliwe 😈 Nasze ogrody tez sa spokojniejsze w kolrystyce. Nasze niebo i nasze slonce takich sie dopraszaja. Zbyt ostra barwa i sie krzywimy na nia. W tym swietle (podobnym do Framcji) wolimy harmonie, a nie ostre kontrasty w duzej dawce. Jak sie jedzie pociagiem i sie widzi nie konczace sie pola rzepaku, to cos sie w nas buntuje i sprzeciwia takiemu zalaniu krajobrazu ostrym elektrycznym zoltym. ..
To najlepiej jak potrafie wytlumaczyc. 😈
Dobry wieczór 🙂
właśnie wróciłam ze Szkocji. Dużo wrażeń, ale większość z pewnością znana i opisana.
Dla mnie dużym zaskoczeniem była karfka postawiona na stole w pierwszej knajpce. W karfce była woda liście mięty i … zielony ogórek pokrojony na ćwiartki 😯
Zapytałam kelnera o nazwę tego trunku. Nie potrafił mi jej podać 🙁
Nam bardzo smakowało i zamierzamy skorzystać z tego przepisu. Dobrej nocy 🙂
Ohydny rzepak,Kocie? Dobra,wiem de gustibus 🙂
Ja,tak jak Krystyna,lubię te żółte pola rzepaku.
A w Owernii jada się sery,bo to największe plateau de fromage we Francji.
A poza tym,jak w Polsce-ziemniaki,a także ziemniaki z serem,co daje truffade :
http://www.youtube.com/watch?v=r_9nZdmOQv0
Poza tym kapustę i wieprzowinę zupełnie,jak u nas 🙂
W Puy natomiast jada się soczewicę,jak Elap pamięta ze swoich wakacji.
Soczewica może być oczywiście podana z wieprzowiną i będzie bardzo po owerniacku.
Nemo-co do pounti to robimy nadal rodzinny wywiad.
Jagoda-hop,hop 🙂
Danuśka & Co,
pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie 🙂
I odewmeldowywuję się, bo jutro praca. Kolorowych snów 🙂
Asiu,
moje dzisiaj rozkwitły:
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_7256.JPG
Danuśko,
po pounti podano truffade i kurczaka, potem sery 😉
Co do rzepaku, to na wiosennym Podkarpaciu i Opolszczyźnie podobały mi się rozległe żółte pola, ale przyznam, że nieliczne areały rzepaku w Bretanii też mnie raziły swoją nieprzyjemną żółtością. Najbardziej podoba mi się żółć łąk pokrytych kwitnącym mleczem, a już pagórkowate rozległe łąki Lotaryngii świeciły nim na wielkich obszarach.
Pyro,
ta poczta jest niesłychanie szybka 😯
A propos kotów – te brytyjskie mają różnie. Frida, która ma bursztynowe oczy, wyleguje się przy szklanej ścianie i gapi się w rozsłoneczniony dzionek. Nobie ma niebieskie oczy i dopóki słońce sobie nie przejdzie gdzieś za róg, nie pokazuje się na salonach.
Aaa, mlecze to co innego… Mlecze sa ladne.
Alicjo – one wyglądają jak gwiazdy 🙂
Asiu,
pogooglałam, te gwiazdy mają imię „Tarda”. Mam jeszcze dzikie tulipany (tulipa silvestri), ale one będą dopiero jutro, tak podejrzewam.
Alicja, kiedy jeszcze żyła moja siostra, poszukiwałyśmy do ogrodu tulipanów tzw. botanicznych, do których należały właśnie tarda, a poza tym kaufmanniana, greigiana i fosteriana. Jest tego zresztą więcej, ale te pamiętam. Wszystkie kwitną wcześnie, są niewielkie i tworzą śliczne gwiaździste kępki w łysym jeszcze ogrodzie.
Bardzo miłe stworzonka.
U mnie wzięło się do roboty te 240 cebul posadzonych jesienią w szale podobnym do gorączki złota, no i stare robią co mogą. Codziennie zakwita coś nowego.
http://www.empik.com/smacznego-chorzy-z-powodu-zdrowego-jedzenia-pollmer-udo-fock-andrea-gonder-ulrike-haug-karin,prod46310193,ksiazka-p
Polecam znakomitą książkę – coś dla serca prawdziwego łasucha. Mam na myśli rozsądne serce.
U mnie też codziennie cuś, dzisiaj byłam na hektarach prawie cały dzień, bo jest pięknie. Ale państwo meteo straszą weekendowym przymrozkiem 👿
Przed chwilą słuchałam NBC Prime Time News – było o pszczołach (u nas też niedawno było o pszczołach na blogu).
Amerykańscy pszczelarze biją na alarm – u niektórych dochodzi nawet do 45% zmniejszenia uli, pszczoły giną na potęgę, tragedia. Naukowcy twierdzą, że chemia, że w Europie zabroniono niektórych chemikalii w rolnictwie (wymienili z nazwy), ale producenci owego świństwa twierdzą, że nigdy w życiu, że badania nie wykazały itd. Kto będzie zapylał – krasnoludki? 👿
Trochę zapyli Rumik.
Mam zadomowionego trzmiela. Wygląda miło i tłuściutko, ma ładne futerko. Lubi moje bratki.
Hm….to z drugiego maja 2010 roku, a dzisiaj, 6-go, tak bogato jeszcze nie jest. Tu na początku tulipa sylvestris, czyli dzikus. Tarda też tam jest.
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/02Maj2010#
O, to Rumik O’Grodnik 😉
mlecze cacy, rzepak -be?
jesli jakas monokultura zdominuje krajobraz, to zawsze jest to okropne;
w stanach, czy na ukrainie, mozesz isc trzy dni i do konca pola z kukurydza nie dojdziesz;
mysle, ze pola rzepaku biegnace po lagodnych wzgorzach mojej okolicy urozmaicaja wiosenna kolorystyke; namalowalem nawet pare krajobrazków z rzepakiem,
z mleczami zreszta tez 😉
nareszcie deszcz…
najpierw nadleciał wiatr i potrząsnął wiśniowym sadem,
aż śnieżyca płatków zawirowała w powietrzu
teraz,powoli, otwierają się liście .
„niewatpliwie mial przewage; jako katastrofista od urodzenia,
traktowal wszystkie inne katastrofy z przymruzeniem oka. „
moje krajobrazki i fotografie zaczynam teraz powoli digitalizowac;
zoriantowalem sie, ze jest to wyscig z czasem, ktorego chyba nie wygram,
ale jak to sie mowi, raz kozie smierc ;
pociecha w tym, ze mam akurat kacze udka w zamrazarce i zaraz je wyjmuje,
zmodyfikuje przepis @gospodarza, dodam glowke cebuli i dobra szczypte oregano
(butelka vin de pays tez sie znajdzie 😉 )
dzień dobry ….
polecam wyjazd w czerwcu na Morawy bo tam można zobaczyć połacie kwitnących maków … widok niesamowity i są specjalnie organizowane wycieczki by turyści mogli zobaczyć to piękno …
a z wycieczki po Francji pamiętam pola kwitnących słoneczników … tylko byłam zadziwiona, że te słoneczniki rosną tuż przy drogach szybkiego ruchu … gdzie tu rozsądek bo przecież spaliny na pewno osiadają i chyba powstaje niezbyt zdrowy produkt ….
Andrzeju podobno jest takie miejsce na świecie z idealną pogodą … cały rok jest 21 stopni ciepła ….
Nisiu każda przesada jest nie zdrowa a książka mnie zaciekawiła … zamówię sobie ją na jakiś prezent od rodzinki ….
czas na …
http://smakuje.blox.pl/2013/05/Syrop-z-fiolkow.html
Barbaro, Pyro 😀 😀
Nemo 😀
Pola rzepaku?… Jakoś nie pomyślałam, iż można odczuć do nich niechęć… 🙄
A jeśli już idzie o monokultury – podczas licznych podróży po wszystkich zakątkach UK strasznie mnie przygnębiały te ogromne stada osowiałych krów na beztrawnych, niestrawnych klepiskach (ew. urozmaicanych przez białe kamole)… O małych (i starszych) owieczkach, niezabezpieczonych przed ostatnimi śnieżycami, nawet nie wspominając… —
— co tam rzepak, kukurydza czy… pola lawendy! 😈
Zarówno na zdrowy, jak i na niezdrowy tryb życia target się zawsze znajdzie 😉 Teraz tylko poszukać uzasadnień (np. dla swych gustów, przywiązań, niemożności)… potem ew. wykreować potrzeby (np. książkowe, gadżetowe, …), stworzyć i umocnić brands…
Skłamałabym, mówiąc, że mnie nie cieszy wysyp sklepów outdoorowych, serwisów rowerowych, fitnesów i welnesów, sklepów ze zdrową żywnością, literatury zbudowanej wokoło zdrowego stylu życia*… gdy obcokrajowcy zachwycają się urowerowieniem Krakowa (a na międzynarodowej Trasie Bursztynowej – najczęściej korzystam z jej odcinka Kraków-Tyniec – słyszę wszystkie języki ościenne i dalsze)… Nb Wrocław w tamten przepiękny piątek 26.4 wydał mi się jeszcze bardziej urowerowiony… jeśli to w ogóle możliwe 😀 …zaś pod dworcem drezdeńskim, mijanym nocą tej samej daty, wyglądało, jakby rowery pozostawiło pół miasta…
I nie sądzę, by ten styl życia – jeśli się ma go od lat, od dziecka, od zawsze – ktoś specjalnie ‚odtrąbiał’ jako zdrowy, nowoczesny, modny… on jest jaki jest… on jest w odruchu, we krwi… tak jak ja mam we krwi kilka nawyków (np. dietetyczno-gimnastycznych), bez których spełnienia czegoś mi szybko brakuje, dłuższe ich zaniedbanie skutkuje złym samopoczuciem… a które (potrzeby, przyzwyczajenia, zaniechania) ktoś inny może nawet uznać za się-katowanie, umartwianie, nie korzystanie z owoców pracy…
…Ot, rola kształtowania i pielęgnowania… Ale pierwsze jaskółki widać już po trzech tygodniach, więc warto coś zmienić jeśli się rzeczywiście chce i już wie, co (jest polem do realistycznej zmiany, jest ważne, przyszłościowe, jest dobrym przykładem dla dzieci, wnuków, jest dowodem młodości ducha – który zawsze potrafi się ‚porwać’ na jakiś ‚projekt’… :)) ➡
➡ …a Pogoda dla wytrwałych zawsze jest dobra i obiecująca!!! 😎
😀 😀 😀
_______
*początek tworzenia świadomości, myślenia, dociekania, dopasowywania modeli do swoich potrzeb i słabości – nie żadna tam alfa i omega!…