Zbrodnia to niesłychana…
… wylać wino ze dzbana. Ta parafraza ballady Mistrza Adama M. nie oddaje precyzyjnie owego wstrząsającego przestępstwa. Wino bowiem wylano i trafiło ono do ścieków nie z największego nawet dzbana lecz z 10 beczek, w każda z nich o pojemności około 7 tys. litrów. Była to więc istna rzeka brunello di Montalcino. O tym wstrząsającym fakcie przeczytałem w „Czasie Wina”.
Fot. P. Adamczewski
„Rankiem 3 grudnia 2012 roku Gianfranco Soldera, 75-letni właściciel słynnej posiadłości Case Basse, otworzył drzwi swojej piwnicy w Montalcino i o mały włos nie dostał wylewu. Podłoga była czerwona od krwi. Kiedy po chwili uświadomił sobie, że to jednak nie krew, a sześć kolejnych roczników starzonego w potężnych botti brunello, o mały włos nie dostał dodatkowo ataku serca. Dziesięć wielkich beczek (każda o pojemności 6 – 7 tys. litrów) zostało przez noc całkowicie opróżnionych. Kanałami pod Montalcino spłynęło lekko licząc 80 tysięcy butelek brunello o łącznej wartości szacowanej na 6 milionów euro (najtańsza butelka brunello od Soldery to koszt kilkudziesięciu euro). Sabotażyści dostali się do piwnicy przez okno. Okno antywłamaniowe, którego resztki zwisały smętnie w ościeżach.(…)
Soldera na pierwsze swoje brunello po katastrofie będzie musiał poczekać… sześć lat!
Jak łatwo sobie wyobrazić, prasa włoska szybko podchwyciła inny interesujący, ale i mrożący krew w żyłach wątek. Gianfranco Soldera robi wina znakomite, ale nie ma w Toskanii najlepszej opinii. Nie tylko dlatego, że naturę ma mruka i poczucie humoru, które nie każdemu odpowiada. Jego nazwisko zbyt często pojawiało się w 2008 roku w tle skandalu, który przeszedł do historii pod wdzięczną nazwą Brunellopoli. Na toskańskich producentów (w tym takie znakomitości jak Frescobaldi, Banfi czy Antinori) padło wówczas podejrzenie, że ich brunello – wbrew świętym zasadom apelacji – nie pochodzi w 100 procentach z odmiany sangiovese. Znany z niemal fanatycznego przywiązania do reguł apelacji Gianfranco Soldera nie zrobił wówczas zbyt wiele, by zrzucić z siebie oskarżenie, iż to on właśnie doniósł władzom apelacji o niecnych praktykach swoich kolegów. Jak było naprawdę, do dziś nie wiadomo.
Dość na tym, że sabotaż w piwnicach Case Basse zburzył spokój miejscowych winiarzy. Przez dwa długie tygodnie spekulowano na temat charakteru tej, jak sądzono, klasycznej zemsty. Nad winogradami Toskanii po raz pierwszy przesunął się ponury cień włoskiej camorry…
Sieneńscy karabinierzy wraz z miejscową prokuraturą dotarli do Andrei di Gisi, byłego pracownika w Case Basse, którego od pewnego czasu intensywnie śledzili. Di Gisi był już wcześniej karany za niszczenie mienia publicznego, nagrania z monitoringu pozwalały stwierdzić, że tragicznej nocy znajdował się w pobliżu winiarni Soldery, wreszcie: podsłuch założony na jego telefonie ujawnił nadzwyczaj interesującą dla policji wymianę uwag z bratankiem: „Wino to nie krew – miał przekonywać. – Dwa razy wypiorę i zejdzie…”. (…) Dżinsy Andrei di Gisi zostały skonfiskowane i przekazane do laboratorium kryminalistycznego w Rzymie, gdzie są badane na okoliczność obecności polifenoli. Kolejnym etapem analizy ma być stwierdzenie, czy polifenole pochodzą z wina Soldery, czy jakiegoś taniego chianti, którym się di Gisi przypadkowo i całkiem niewinnie ubrudził przy obiedzie. (…)
Świat winiarski z niecierpliwością czeka na oficjalne zakończenie toskańskiego procesu.”
Amatorzy win z Montalcino także. W tej grupie i ja. Wprawdzie w tym uroczym miasteczku byłem w ubiegłym roku lecz przywiezione wówczas brunello już dawno zniknęło i z mojej piwnicy. A teraz zapas chciałoby się odnowić, tymczasem wino odpłynęło ze ściekami.
Komentarze
Impreza u Alicji była chyba bardzo udana i pewnie wszyscy odsypiają 🙂
Zdarzyło mi się niedawno wylać wino, było niestety skorkowane 🙁
Malgosiu, nam tez. Trzy butelki.
przyznaje sie do popelnienia czynu zaslugujacego na powtorzenie.
miejsce postepku widac doskonale z kosmosu pod koordynatami szerokosc 27.994° oraz dlugosc – 15.804°
czas uczynku —> przelom 03/04 2013
na ponad hektarowej powierzchni znajdujacej sie na skalistych zboczach zachodniego wybrzeza wyspy gran canaria zalozono jakis czas temu ogrod. taki troszeczke inny od powszechnego wyobrazenia bo bez grzadek na marchewke, truskawki, kartofle badz krzewy agrestowe czy porzeczkowe, bez zielonej trawy i mechanicznego odglosu kosiarki doprowadzajacej sasiadow do drgawek. z trudem odnalazlem z tak dziwnym ogrodzie kwitnacy na okraglo caly rok krzew bazylii. jej kwiatami zrywanymi tuz przed sniadaniem posypywalem nagrzane cieplem pomidory. to byl prawdziwy orgazm kulinarny.
w ogrodzie posrod roslinnosci z pieciu kontynentow czuc mozna sie znakomicie. dla wlascicielki ogrodu jest to raj, i jak sama mowi nie ma ochoty zamieniac go na inny 🙂
zrobilem pare obrazkow, jednak klimatu tego miejsca nie oddaja
Brunello Case Basse 2003 – próba opisu
W kieliszku – średnia ciemna czerwień (bliżej caberneta niż pinot), mało „łez” – wygląda na lekkie, sugeruje wczesny zbiór.
W nosie – dojrzałe, świeżo przetarte owoce: maliny, wiśnie, czereśnie. Więcej czerwonych niż czarnych. Nieco mięty, troszkę popielniczki, siana w stodole, ziemi, mokrego betonu na budowie wielkopłytowej, trochę pomidora, więcej pomidora… (gorący rok), orzech kokosowy, proszek do pieczenia, krótkie użądlenie alkoholem (13,5 proc.) i znowu kwas i elegancja. Też wskazują wczesny zbiór.
W ustach – bardzo eleganckie, skomplikowane, pełne finezji, na języku lżejsze niż sugeruje nos…
Znowu czerwone jagody, dobrze związany kwas, drewno, silny „terroir” (od raz wiadomo, skąd to wino) belgijskie piwo malinowe, posmak noża z Solingen, chłód przechodzący w ciepło. Po godzinie dramatycznie wielowarstwowe, po 3 godzinach bardzo płytkie, następnego dnia – wybitne.
Więcej o tym winie nie da się powiedzieć, poza:
Kupić! Położyć w piwnicy! Pić od 2015.
Od czasu do czasu pójść do piwnicy i pogłaskać. Caaałkiem delikaaatnie…
Czy puszczać mu w tej piwnicy Beethovena, Mozarta czy raczej Sisters of Mercy, to już kwestia indywidualnego gustu 😉
Cena za butelkę ca 170 euro.
Włoskie wino, włoskie słońce, włoski temperament…
Życzę Wam udanego dnia i uśmiechu, oglądając Aldo Maccione (Aldo la classe), w towarzystwie J. Brela i Lino Ventura 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=eTm0X93l8vk
Dzień dobry Blogu!
Jakie piękne niebo na tych Kanarach…
a tutaj nagle zimno, mgła, deszcz, powyżej 1000 m – śnieg.
Mój komentarz od pół godziny czeka na moderację (Ba-sse :roll:)
Eh…
Mój też czeka na moderację i nie wiem dlaczego…
Alino,
wreszcie przeszły. Użyłaś „la clas-se” 😉
Nemo-za 170 EURO to przecież,aż dreszcz po plecach przechodzi i strach pić 😉
Lepiej tylko głaskać 🙂
No cóż,dobre toskany są niestety drogie.
Danuśko,
to jedna z tańszych butelek z tej winnicy 🙄
Nieszczęście wybitnego producenta win zdaje się nie wzruszać zbyt wielu tutejszych bywalców, może trzeba zmienić temat?
Moja znajoma ostatnio jest poruszona wiadomością usłyszaną na prelekcji w berneńskiej katedrze.
Dowiedziała się otóż, że Ewa wcale nie powstała z żebra Adama 😯
„American Journal of Medical Genetics” podaje, że być może teologom zdarzyło się niewłaściwe zrozumienie hebrajskiego słowa „tzela”, które może oznaczać każdą wzmacniającą strukturę belkową i przyjęli, że to było „żebro”. Tymczasem mężczyźnie nie brakuje ani jednego żebra 😉
Jak się okazuje, samce większości ssaków, z dumnymi przedstawicielami prymatów na czele, posiadają pewną kość, której nie ma męski rodzaj człowieka, a mianowicie tzw. baculum lub os p-enis 😎
I z tego powstała kobieta…
Cholera,
80 tys. butelek! 👿
Zaiste, zbrodnia to niesłychana, tym sabotażystom ukręciłabym łeb przy samej…nie chcę się wyrażać, a zwłaszcza po angielsku, bo Łoter by nie pozwolił 😉
A propos wczorajszej imprezy – Jerzor przytargał „szampana” (najtańszy jest za ok.60$, więc doceniam wino musujące!).
Tym razem z okolic echidny – „yellow tail”. Bardzo dobre to było, ale po raz pierwszy (ja zawsze otwieram szampany z okazji i na Sylwestra)) zdumiałam się. Otóż korek 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_7165.JPG
Wystrzelił, rozpracowałam go 😎
Ale to już nie to – zgadzam się z zakrętkami (dęby korkowe nie wyrabiają na potrzeby), ale szampanu (nie poprawiać!) czy winu musującemu należy się tradycyjny korek!
P.S. Nie wiem, czy wiecie, ale w Polsce dąb korkowy też wystepuje, i nawet wiem, gdzie – w Lwówku Śląskim. Jedna sztuka!
Witam.
W Lubawce też rośnie pamiętam z rajdów.
O masz! To nam się dodaje. O Lwówku pamiętam dlatego, że pod koniec lat 70-tych byłam u znajomych, którzy chwilowo zamieszkali tam i oprowadzali mnie po miasteczku, bardzo uroczym.
O, to złoczyńcy zrobili dokładnie to samo, co Janek Kos (żeby uchronić załogę przed pijaństwem) tyle, że najpierw sam wtrąbił się porządnie, a przy okazji i Szarik nadużył.
Nie posłużył mi dzisiaj obiad (filet z łososia i sałatka z pomidorów). Za jakość ryby ręczę w ciemno, bo Młodsza sensacji nie miała, a ona delikatna nader. To niby co? Pomidory ze szczypiorkiem dla koloru?
Na dzisiejszy wieczór polecam perfumy.
http://seanse.org/filmy/thriller/34228-pachnido-historia-mordercy-perfume-the-story-of-a-murderer-2006-lektor.html
otwieramy dolny ekran Free.
Ani chybi – szczypiorek. Za pomidory ręczę!
Yurek,
mam książkę (dostałam na któreś urodziny), czytałam ją z gęsią skórką i pewnie bym nie doczytała, tyle że ciekawość zwyciężyła (pierwszy stopień do piekła, a niektórzy mówią, że wiedzy).
No to zajrzę pod sznureczek….
O, mam się zalogować, zarejestrować i Bóg wi co… senkju wery muczos, maniana w mordę kopana…
Nie korzystam z żadnych usług, przy których trzeba się zalogować. Mam dość Wielkiego Brata na całe życie.
a malego?
terrorysta wylal flaszki po solidnych cenach wiec tez mam dosc
Ja omijam wszystkie rejestracje i logowanie. Nie wchodzę i już. Chrzanię, pieprzę, a w porywach mogę dosolić, kulinarnie 😉
Cena 170 EURO nie szokuje.
https://winezja.pl/wino/chateau-petrus-pomerol-aoc
U mnie w Almie, za rogiem jest rocznik 1997 – 7500 PLN
Irek…
„chwilowo brak” 😉
A z marnowaniem alkoholu Piotr Skrzynecki zobaczywszy wieloryba w Muzeum Naturalnym w Paryżu napisał krótko do przyjaciół z Piwnicy ” 6 000 000 litrów zmarnowanego spirytusu” 😉
Czekam niecierpliwie na dostawę. Ma być we wtorek 😉
Irek – do mnie już dotarło; nie było to wino, a’170 euro butelka. Tez sie przyda, jak Irek dośle ziele.
Po co chcecie się rejestrować? Wystarczy otworzyć film.
Ja się nie chcę, ale wyskakuje mi po pierwsze primo właśnie stronica, że mam się zarejestrować i zalogować. Z mety omijam takie miejsca i szlus.
A z drugiej strony…znam książkę, wystarczy 😉
Irek,
jak dostawa we wtorek – kup całą skrzynkę (albo i dwie) na następny Zjazd 🙂
Wytłumacz, że wielka międzynarodowa impreza i właściwie to powinni nam dać za darmo. O, to jest pomysł!
Alicjo, to naprawdę nie jest głupi pomysł 🙂
Byłam na Pachnidle w kinie. Film robi duże wrażenie.
Małgosiu,
czytałaś książkę? Ja z gęsią skórką…doczytałam. To już wolę straszydła Marka Krajewskiego.
Ale zerknę, o ile mi się uda przeskoczyć rejestracje itp.
Rozchlapało się u nas znowu, Jerzoru zabrakło ostatniego kilometra do domu, lunęło!
A ja nie doczytałam książki, a filmu nie chcę oglądać. Jakoś z wiekiem wolę żeby mnie nie straszono. Znam kilka nader realnych strachów, literackich nie trzeba, a filmowych tym bardziej.
Książka bardzo dobra i film, o dziwo, też. Z książką mi bardziej po drodze, papierowa jestem. No i mam znacznie więcej niezapomnianych lektur, niż filmów 🙂
Z wylanych win szczególnie pamiętam myszate. Aż dziw, że koty nie rzuciły się na to paskudztwo 😉
Ze sfery prywatnych zainteresowań wykreśliłam obsesje, uzależnienia, dewiacje i tym podobne przykłady ludzkiej nędzy. Czasem muszę się z tym mierzyć zawodowo. Wystarczy.
Tę książkę zabrałam ze sobą na bardzo pracowity i stresujący wyjazd służbowy (do Widnia zresztą), miała mi służyć jako miła odskocznia. Doczytałam, ale w nocy bałam się lecieć do łazienki.
Książki nie czytałam. Film można obejrzeć bez rejestracji jak się kliknie na ten drugi.
Jako odskocznia służą mi współczesne bajki typu fantasy (sf) wielka batalistyka, pamiętniki i dzienniki, niektóre powieści historyczne i political fiction. Im jestem starsza, tym bardziej interesują mnie procesy społeczne, a mniej pojedynczy człowiek.
Chłe chłe, Barbaro!
Też tak miałam – uzasadnienie (tak mi sie wydaje) – DOBRZE napisana książka wywołuje dreszcze i tę gęsią skórkę. Niekoniecznie musi to być makabra.
Nigdy nie omijałam „opisów okoliczności przyrody” w książce, jakoś mi to pasowało, wyobrażałam sobie te krajobrazy. Jeszcze raz dzięki za „Wierną rzekę”, haneczko, dla mnie to poezja do tych pór 🙂
Orzeszkowa przychodzi na myśl, i nawet nasz Wieszcz (a może przede wszystkim), Adam.
Pyruś, po to jest tyle tego, żeby każdy znalazł coś dla siebie, a czasem, na nie swoje, się skusił 😉
Alicjo, powiedz tylko, co by tu jeszcze 😀 Dostarczę 😀
Haniś – wiem to. I tak jest dobrze, tylko…. Kiedyś np erotyki zachwycały się urodą, głosem, przymiotami; współczesne zaglądają pod skórę pisząc o niebieskich miechach płuc ukochanej, albo o innych szczegółach anatomii. A mnie się po staremu wydaje, że literatura nie powinna wyręczać ani podręcznika anatomii, ani psychiatrii. Nie jest w stanie zastąpić wiedzy, a zatraca komplementarny ogląd rzeczywistości.
Pyreńko, to nie są erotyki. To nawet nie szklanka wody zamiast 😉 To żałośnie wyjące bebeszenie.
Kiedy w 1982 roku ukazało się po niemiecku „Imię róży” – czytałam z zapartym tchem. Trzy lata później wyszło „Pachnidło”- fascynujące, pamiętam dotąd ze szczegółami… Już pierwsza strona z opisem zapachów Paryża…
Szukałam potem „śladów” w Paryżu, ale tam tylko cuchnęło w metrze 😉 i w Grasse, w fabryce perfum – pachniało jaśminem…
Wersje filmowe były udane, ale „Pachnidło” po 25 latach od lektury nie wywarło tak piorunującego wrażenia. Byłam już o tyle starsza…
Był jeszcze „Angielski pacjent”, sfilmowany bardzo szybko, obie wersje bardzo dobre, książka też chyba lepsza niż jej ekranizacja, ale Sahara w filmie piękniejsza niż w wyobraźni 🙂
Na dworze leje bez przerwy, +4, góry pobielały prawie do samego dołu 🙁
Haneczko, przecież mówię, żeś rozumna niewiasta. Dobranoc.
A niech to, znowu moderacja 🙄
Powtórzę, bo nie chce mi się czekać.
Kiedy w 1982 roku ukazało się po niemiecku „Imię róży” – czytałam z zapartym tchem. Trzy lata później wyszło „Pachnidło”- fascynujące, pamiętam dotąd ze szczegółami… Już pierwsza strona z opisem zapachów Paryża…
Szukałam potem „śladów” w Paryżu, ale tam tylko cuchnęło w metrze 😉 i w Gras-se, w fabryce perfum – pachniało jaśminem…
Wersje filmowe były udane, ale „Pachnidło” po 25 latach od lektury nie wywarło tak piorunującego wrażenia. Byłam już o tyle starsza…
Był jeszcze „Angielski pacjent”, sfilmowany bardzo szybko, obie wersje bardzo dobre, książka też chyba lepsza niż jej ekranizacja, ale Sahara w filmie piękniejsza niż w wyobraźni 🙂
Na dworze leje bez przerwy, +4, góry pobielały prawie do samego dołu 🙁
A ja ciągle z zapartym. Jedno, drugie, ale nie trzecie 🙂
Nie leje, wysusza 😕
Nacisnąć na szary guzik i nacisnąć na szary guzik
Lub nie 🙂
Zbrodnia to niesłychana minąć się z Jubileuszem Alicji!
Byliśmy moczyć kil w wodach Bahamów i dopiero teraz mogę nadrobić:
Alicjo, spełnienia marzeń i obyś je miała – w co absolutnie nie wątpię!
Kochamy Cię
Do zobaczenia, rychlego.
Ty mnie Haneczko nie kuś – wzięłam się na sposób, kupuję książki w ilościach i wysyłam z Polski paczką. Stąd się wzięło powiedzenie „16 kilogramów książek” 😉
Tak dokładnie to było 16 i pół 🙂
Bardzo chętnie posłucham podpowiedzi co warto przeczytać jeśli chodzi o literaturę polską, sama śledzę, co wychodzi. Już chyba kiedyś pisałam – mieszkając w Polsce, czytałam wszystko zagramaniczne i krajowe, a teraz mam na odwyrtkę, przede wszystkim krajowe, który to *trynd* moja biblioteka odzwierciedla. Jak ktoś coś nowego przeczytał i się spodobało – niech podpowie.
Kapitanie,
Pierwszy rozumiem zawirowania morskie i oceaniczne! Jak już będziecie w tych stronach, coś wykombinujemy, mam nadzieję, że z Nowym 🙂
Oczywizda – rzekła glizda!
Nasza nowa durnostka.
O ty glizdo wręcz paskudna
nie bądź w mowie taka cudna,
bo cię żaba połknie żwawo,
trochę w lewo, trochę w prawo 😉
A to jest najprawdziwszy el condor, po argentyńskiej stronie popasał!
http://alicja.homelinux.com/news/El_condor.jpg
El Kozioł się z kozą pasał…
E tam… sam był!
dzień dobry …
dzisiaj u Danuśki w domu świętują Alana (okrągłe) urodziny … 🙂 … dla jubilata dużo zdrowia by mógł spełniać wszystkie marzenia na nowej drodze życia … 🙂 ..
byłam wczoraj na Koszykach i zajrzałam do otwartego mini bazarku … mini bo otwartego w małym niezburzonym budynku z małym placem na zapleczu … w zasadzie żadnej nie ma reklamy, że jest tam coś otwarte i wśród ruin i bałaganu … można przejść obok bez zainteresowania … ludzi mało … towar drogi i jakby zleżały … słabo wypadła moja wizyta tam … zajrzę jeszcze kiedyś może coś się zmieni na korzyść bo dzisiaj nie polecam …
Dzień dobry 🙂
Jolinku – okazuje się, że ten „bazar na koszykach” odbywa się tylko w określonych dniach. Tu: http://www.chillibite.pl/2013/04/sobota-bedzie-sie-dziao.html#more
Danuśka, na Twoje ręce serdeczności dla Jubilata 😀
…i tu bardziej obszerny opis tegoż bazarku
http://www.chillibite.pl/2013/04/bazar-koszyki-juz-jest.html
W tym blogu można też poczytać o Grupie Solidarnych Zakupów, o czym już kiedyś tu była mowa.
Barbaro pan sprzedawca mi powiedział, że jest otwarte codziennie oprócz poniedziałku … tak jest od 16 kwietnia …
Dzien dobry,
milej soboty zycze
dzisiaj Record Store Day / wiecej informacji na blogu Bartka Chacinskiego
wybieram sie na zakupy, zwlaszcza winyle – Dylan, Nick Cave i….Jack White http://www.youtube.com/watch?v=etxYxIfDhXc
zamiast wina – winyl, folks….
Dzisiaj trzeba uporządkować balkon po zimie i rozstawić suszarkę. Kaloryfery grzeją już b.słabo i w łazience przestajemy suszyć. Mamy dzisiaj doskonały obiad – resztę białej kiełbasy z wielkanocnego wyrobu. Zjemy z chrzanem i kawałkiem chleba. Teraz potuptam z pieskiem i przy okazji zrobię zakupy.
z ciekawostek z mini bazarku na Koszykach trzeba odnotować, że jest tam w sprzedaży konina ….
Jolinku, to wróciła na Koszyki konina, była tam zawsze przed zburzeniem.
Kwiecień-plecień 🙁
Dzień dobry!
Mamy chwilowy powrót zimy.
Pojechałam rowerem do biblioteki i sklepu. Po śniegu jak po mydle, tak ślisko 😉
Przed sklepem – Dzień Mleka.
Rozdają kubeczki z mlekem w różnych smakach. Nie skusiłam się, bo nie lubię.
W sklepie – Dzień Ementalera.
Gra trio rogów alpejskich, rozdają ulotki, ser do degustacji i do kupienia. Za ementalerem nie przepadam, ale spróbowałam kawałeczek. Nadal nie przepadam.
Na balkon przyleciały kosy, dojadają to, czym wzgardziły w ładną pogodę. Dosypałam rodzynków.
Danuśko,
przekaż Twojemu Osobistemu najlepsze okrągłe życzenia 🙂
U nas wprawdzie śnieg nie spadł, ale rześko się zrobiło. Do bazarku na Koszykach nie dojechałam, odwiedziłam bliższy mi, podobny przybytek. Niestety, ostały się jedynie trzy stanowiska z zieleniną (dość obficie zaopatrzone), dwa spożywcze, dość skromne i jedno drogeryjne. Wokół trwa budowa, kurczą się miejsca na bazarki, a szkoda.
Danusinemu Wędkarzowi, rybnemu Kucharzowi i uroczemu Panu – same dobre życzenia i serdeczności urodzinowe
Danuśko, przekaż Alainowi najlepsze życzenia, Bon Anniversaire!
A skoro od wczoraj tematem jest wino, krótki reportaż z Tokyo. Wygrał Szwajcar włoskiego pochodzenia 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=2Mry8DwlKuY
Bravo, Paolo!
W 2010 najlepszy w Europie, przedtem drugie miejsca w konkurencji światowej i europejskiej, teraz wreszcie otrzymał ten wymarzony korkociąg z drewna japońskiej wiśni 🙂
Kto go chce odwiedzić, może to zrobić tutaj na kilometr przed włoską granicą.
Zza chmur wygląda chwilami słoneczko i suszy asfalt, niebawem spod śniegu wyjrzy moja sałata. Chłodno i jeszcze ma padać.
W górach 80 cm świeżego śniegu, drogi poblokowane przez przewrócone drzewa i samochody z letnimi oponami 🙄 My też już zmieniliśmy koła i w góry się nie wybieramy.
Pozamykano też niektóre ważne tunele (San Bernardino), bo padające pod ciężarem śniegu drzewa oraz lawiny blokują dojazd lub zerwane są przewody elektryczne i w tunelach jest… ciemno 😯
Co prawda dzisiaj jest 20.04, ale za chwilę będzie 25.04.
Trzy lata temu 25-go na Górce było tak:
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/25052010
Ciekawa jestem, jak będzie w tym roku, jakoś szaro to widzę, wszystko znowu stoi, zaledwie +3C na termometrze. Przypadkiem trafiłam na te zdjęcia, jak zwykle szukając czego innego. Robić co roku zdjęcie tego samego miejsca w tym samym dniu – dobry pomysł (zapisuję!)
Danuśko przekaż najlepszemu wędkarzowi okolic Wyszkowa i Pułtuska, że o Afryce nie wspomnę życzenia rekordowej ryby w każdym sezonie przez najbliższy wiek.
Osobisty Wędkarz wzruszony niezmiernie,że Blog pamięta o jego urodzinach i bardzo Wam dziękuje za ciepłe słowa i życzenia 🙂
Rzeczywiście urodziny okrągłe,roboty mamy co nieco,bo dosyć liczni goście przewidziani wieczorową porą.Impreza odbywa się pod hasłem”Wyprawa na ryby”.Pogoda trochę mniej słoneczna niż w ostatnich dniach,zatem biesiadujemy na Ursynowie.
Po salonach rozstawione różne wędkarskie dekoracje,a i menu też stosowne.Goście byli
proszeni o przyjście w strojach wędkarsko-piknikowych.Zobaczymy,co wymyślą 🙂
Tort zrobiłam wedle patentu Nisi-krem mascarponowy na trzech warstwach biszkoptu.
Biszkopt potraktowany kawą z koniakiem,a krem przypruszony tartą,gorzką czekoladą.
Świeczki 6 oraz 0 oczywiście przewidziane 🙂
Aha,doczytałam,że blog się co nieco zastanawiał z kim ja do tej Jordanii pojechałam.
No cóż,to żaden sekret: z Magdą-kuzynką-malarką.Osobisty Wędkarz nie mógł wyrwać się w kwietniu na żaden urlop.
Dzisiaj mamy jeszcze jednego Jubilata-syna Aliny,który świętuje piękne 25 lat !
Alino-wyściskaj Michela od nas bardzo serdecznie 🙂
Pa,lecę mierzyć kalosze(a może tenisówki?) i wędkarskie podkoszulki tudzież kapelusze !
Danuśka,
Uściski dla Twojego i jednocześnie naszego blogowego Francuza (Żabojadem Go nazywam, ale w serdecznym tego słowa znaczeniu!)
bo przecież na Zjazdach bywał.
Zdrowie w stosownym czasie wypije kumpel od pogaduch 😉
Jerzor też żaby jadał, sama mu przyrządzałam – może dlatego sobie przypadli do gustu z Twoim? 😉
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/Polska2009ZabieBOtaIIIMiedzynarodowyZjazdAsuchow#5388996673284310370
p.s.Tę flachę to oni obracali…ale nie do końca, nie do końca!
Danuśko, dziękuję w imieniu syna 🙂 Właśnie z nim rozmawiałam przez telefon. Przygotowuje wołowinę po burgundzku, pewnie ma jakieś odpowiednie wino i mam nadzieję, że nie będzie pałaszował tego dania sam 🙂
Wszystkiego dobrego Alinowemu Młodemu 🙂
Konkursy bywają różne i kanony urody też zróżnicowane. Popatrzcie na Afrykanki z Wybrzeża Kości Słoniowej 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=sOvORkhse8M
Alino,
dla siebie samego by chyba nie gotował? 😉
Na pewno będzie towarzystwo!
czeski korpus dyplomatyczny ma wiele roboty w ten weekend:
stara sie wytlumaczyc ameryce, no i paru innym kontynentom,
ze czechy to nie czeczenia 😉
Raczej Ameryce, byku…
http://alicja.homelinux.com/news/Mapa_swiata_wg_Amerykanow.JPG
Alicjo, on często dla siebie gotuje ale dziś na pewno ma gości 🙂
Wszystkiego najlepszego dla Alaina i Michela 🙂 https://www.youtube.com/watch?v=N5EmuRq5opY
A, to Młodego Aliny dołączymy do toastu. Najlepszego Michel. Przyjęcie u Danuśki będzie pewnie wesołe, kolorowe i smaczne; Gospodarze potrafią. Chyba zarobię ciasteczka jakieś, wpakuję do lodówki, a jutro upiekę żeby świeże były. Nasza panieneczka dzisiaj opuściła szpital i pojechała do domu.
Już dobrze żarło, słoneczko o ósmej rano i te rzeczy, aż tu nagle….gradzisko 😯 (to białe na poręczy).
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_7169.JPG
Teraz znowu słońce, ale jest zimno 🙁
Nie tylko dla Krystyny 🙂 : https://www.youtube.com/watch?v=cIWDXcSeSMY
Pyro: https://www.youtube.com/watch?v=8L56RzeYD1w 🙂
U nas też świeci słońce, ale wieje zimny wiatr i jest chłodno.
Najserdeczniejsze życzenia urodzinowe dla Alaina i Michela, dużo zdrowia, radości i spełnienia marzeń. Sto Lat! Wasze zdrowie!
Asiu,
o właśnie…2 dni temu podesłałaś mi ten „Famous Blue Raincoat”, co udało mi się usłyszeć i obejrzeć w wersji na żywo z grudniu ub. roku. u mnie we wsi. Tutaj jest wersja z Londynu sprzed paru lat – brzmi teraz tak. Kocham tego pana od lat…”Suzanne”? A to było dawno temu, koniec lat 60tych czy jakoś tak. Rzecz ciekawa – nie znałam języka, bo muzyka przemawia sama przez się. Znając język, doceniam potrójnie, bo przecież to jest doskonały poeta, Cohen.
http://www.youtube.com/watch?v=hAanOLTsFGc
pracowalem raz, kiedys z jednym czeczenem; niesamowicie twardy byl facet;
zawsze czysty, punktualny;osiem godzin potrafil siedziec w bezruchu, bez szklanki wody, o innych rzeczach nie mowiac, a jak sie raz zdenerwowal na mnie… 😉
Cohen chyba często u Was koncertuje?
Moja siostra była w czwartek na koncercie tego zespołu: https://www.youtube.com/watch?v=QuIflRajVvw
gdyby milosc i nienawisc daloby sie wykorzystac energetycznie, na codzien,
to elektrownie nie bylyby potrzebne.
Witam.
„Alicja
20 kwietnia o godz. 16:43
Raczej Ameryce, byku?”
No comment.
http://www.topuniversities.com/university-rankings/world-university-rankings/2011
Asiu,
niestety, on bardzo rzadko koncertuje. Ostatnio zmusiła go sytuacja finansowa, pani prowadząca jego finanse wyczyściła mu konto. A że była to pani nie tylko od finansów, ale i chwilowo od serca, zrobiła to koncertowo, w białych rękawiczkach. A on artysta durny 🙄
Cohen nie za bardzo był wyrywny do koncertowania, a kiedyś zniknął nam z pola widzenia w jakimś klasztorze buddystów (do wygooglania), i wydawało się, że już nie wróci na na estradę, ani do pisania, ale na szczęście…
Dał niesamowity koncert 13 grudnia u nas w Kingston, ponad 4 godziny!!! To znaczy, „przepisowo” miało być około 2 godzin, ale potem dodatkowo, i to nawet nie były tak zwane bisy, tylko spiewał…a ludziska z zapartym dechem słuchali.
Zapomniał, ile ma lat, zapomniał o zmęczeniu, po prostu śpiewał i widać było, że go to raduje. Koncert zaczął się o 20-tej, a skończył po północy (z małą przerwą na „papierosa”). Siedziałam strasznie daleko od sceny 🙁
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_4561.JPG
Dodam, że przez ponad rok był mieszkańcem mojej wsi, ale to długo przedtem, zanim ja tu nastałam.
zawsze mowie:
szkoda czasu na dementi, ale czasami trzeba 🙂
Yurek,
to nie ma nic do rzeczy, ile najlepszych uniwersytetów w jakim kraju, dobrze wiesz. Ja mówię o zwyczajnym obywatelu, niekoniecznie po tych wielkich szkołach (a i ci potrafią zaskoczyć niewiedzą na temat świata, taka ogólną, na poziomie szkoły średniej). Ten obrazek, który zamieściłam, dobrze określa poziom wiedzy o świecie wielu obywateli tego kontynentu. Poza Ameryką nie ma nic! To zreszta złożona sprawa, faktycznie – mają wszystko, niespecjalnie ich obchodzi, co tam za płotem.
A takie rankingi to też można sobie między bajki…jakie kryteria?
Uniwersytet Warszawski słynie w świecie z doskonałych informatyków podobno. Chyba coś jest na rzeczy, skoro się ich zaprasza na miedzynarodowe konferencje na szczycie. Podobnie z neurochirurgami polskimi 🙂
Asiu – piękne dzięki, ale ja mam mieszane uczucia. Część tego dawnego miasta pamiętam jeszcze i najpiękniejsze to ono nie było. Zauważcie na pl Mickiewicza ten pomnik wdzięczności, ten, co to go chcą odbudowywać. Wdzięczna to ja jestem Niemcom, że brzydactwo rozwalili. Tamta katedra w stylu stanisławowskim jest znacznie mniej imponująca od tej zrekonstruowanej gotyckiej i więcej dość obrzydliwych budynków (nowy ratusz, Bank Cukrownictwa, pierzeja al. Marcinkowskiego, kościół ewangelicki zwany „długie portki” w zamknięciu perspektywy pl Świętokrzyskiego (dzisiaj Wiosny Ludów) Zawsze żal utraconej w wojnę substancji ale chyba miasto jako całość zyskało.
Yurku,
znasz może jeszcze procent Amerykanów kończących te renomowane uczelnie? 😉
Mnie się zawsze przypomina scena z „Simpsonów”, gdzie los (palec na kręcącym się globusie) ma zdecydować, dokąd rodzina ma pojechać na wakacje i wybiera cel podróży – „Rand McNally” 😉
fajne brzmienie, taka sobie grafika, @asia…
na zywca na pewno lepsi?
@byku
gdyby głupota mogła unosić, wielu latałoby na wiosnę niczym bociany
🙂 🙂 🙂
dla równowagi 😉
stany to latajacy potwor spaghetti; objac tego nie w sposob,
ale szkicowac mozna, patrz n.p. „widzenia nad zatoka san francisko” cz. m.
nemo
popsułaś mi nieco humor zaprezentowanym obrazkiem. 🙁 🙁 🙁
Byku – lepsi 🙂 tak słyszałam, bo sama nie byłam
Islandia jest ciepła w miarę (sprawdziłam 2 lata temu leptycznie i organo), bo ten jakis prąd ją grzeje. Ale wieje, jak na dworcu w Kielcach, a nawet bardziej 🙄
Lajares,
coś dla Ciebie – Islandia!
😉
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/IslandiaKwiecien2011#slideshow/5597681473241759042
Pyro – najbardziej jest mi żal tych drzew na przedwojennych ulicach. Teraz wracają na główne ulice kwietniki, drzewka w donicach, ale często przegrywają z miejscami parkingowymi. Na starych zdjęciach ulica Gdańska w Bydgoszczy wygląda pięknie. Teraz upiększyli ją ławeczkami, kwietnikami itd. W tym roku jednak stwierdzono, że na jezdni powstanie specjalny pas dla rowerzystów. Zaprotestowali mieszkańcy (nie mają gdzie parkować 😯 ). Dlatego w tym roku ławeczki i donice nie pojawią się, za to na chodnikach będzie można parkować. Zamiast zieleni samochody. Na pewno brakuje parkingów miejskich, ale na tych wielopoziomowych w centrum, które już istnieją ludzie i tak nie parkują (są wolne miejsca), bo muszą mieć samochód pod domem 👿
@nemo:
trzesidupa na truskawkach – pasuje do takiego cygana(ja) jak ulał 😉
Alino dla Michała cała fura pozytywnych myśli na każdy dzień … 🙂
Asiu na żywo pewnie dali czadu … 😉
Danuśka i Alan udanej imprezki … 🙂
Jolinku – koncert był udany, ale kameralny, dlatego był kłopot z biletami. Znajomy miał dwa dodatkowe i moja siostra z mężem skorzystali 🙂
Zimno Alicjo, u hitlera na tempelhofie jest znacznie przyjemniej 🙂 🙂 🙂 10 minut drogi autem:-) 🙂 🙂 . Nie wiem czy wiesz, ze lotniskowa budowla na tempelhofie jest najwieksza na planecie w obwodzie 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Islandia ! Jak ja kocham ten kraj. Nie chcialam tam jechac, bo ja lubie cieplo a wrocilam oczarowana. Ja ta musze jeszcze raz pojechac.
Dlaczego jestesmy ” trzesiodupy ” ?
Może w związku z II wojną światową?
Podobno francuskie czołgi miały pięć biegów, w tym cztery wsteczne 😉
@nemo:
niemcow te trzy do przodu, tez niedaleko zawiodły.
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Oni nie byli samobojcami
…wyzej pepka nie podskoczysz, ale probuja wszyscy 😉
Lajares,
w tym roku ląduję w Hamburgu, bo będzie mi bliżej do portu (Bremerhaven). Oraz startuję z Hamburga, bo będzie mi bliżej z drugiego portu (Rostock) 😉
Kiedyś były bezpośrednie loty naszej ulubionej firmy lotniczej do Berlina (Tegel), a teraz się pokićkało 🙄
No to grubaśny ten Tempelhof.
Ja źle wspominam Frankfurt, gdzie miałam przesiadkę do Warszawy (leciałam na ostatnie pamiętne dla niektórych Targi Książki). Mój samolot się spóźnił, ten do Warszawy chyba by nie czekał, gnałam (dosłownie!) prawie godzinę do samolotu warszawskiego, takie to rozległe lotnisko 😯
Ale dałam radę 🙂
Co za roznica elapku na wojnie czy sam sobie czy drugiemu w leb strzelisz? 🙁 🙁 🙁
We wloszech gorzej niz dawniej na kremlu 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Elap,
tam nigdy nie jest zimno (nazwa tylko od lodowców), tylko zawsze wietrznie 🙂
Też mi się podobało…a prawdopodobnie bym nie pojechała ani nawet nie pomyślała, gdyby nie znajomi namawiający. Podobno nienajlepszą wybraliśmy porę, czerwiec-lipiec byłby lepszy.
Ale…i tak było ciekawie 🙂
A ja czekem juz piaty dzien az mi z frankfurtu moje klamoty do domu dostarcza po ostatnim wypadzie na truskawki oceaniczne 🙂 🙂 🙂 🙂
Ale daj znac kiedy bedziesz u hitlera, z berlina nigdzie nie jest daleko jechac na browara:-) 🙂 🙂 🙂
To jest polski resentyment, bo nie chcieli umierać za Gdańsk 🙄
Tak przypuszczam, nie jestem autorką obrazka.
W Mali są już inne priorytety.
Pozostałe kraje na obrazku zdają się pasować? 😉
Poczytalam sobie znow troche wstecz i jednak stwierdzam – nie da sie. Nemo jest kompletnie niestrawna. Ewidentnie zazdrosci Nisi sukcesu, samodzielnosci, popularnosci, tego, ze ja ludzie lubia? – i dlatego ja niszczy i prowokuje, bo sama nie ma sie przed kim popisywac, siedzac na szwarcarskiej wsi, kariery nie zrobila… A tak chcialoby sie publicznosci imponowac…, no to sobie znalazla bloga i sie lansuje newsami o jadlospisie (to akurat na temat przypadkowo) i wykopkach lub sadzonkach, nie omieszkajac przy okazji wszystkich dookola pouczac wyniosle.
A szkoda rezygnowac z fajnego bloga i fajnego towarzystwa z powodu jednej dziwnej pani 🙁
Nemo, ilu obcokrajowców kończy uczelnie polskie? Nie chodzi o licytacje, kto lepszy. Faktów nie podważysz. Filmy oglądam i życie też. Póki, co to robię udko posypane ziółkami przykryte plasterkiem serka, którego normalnie nie dało się zjeść, taki ostry (nazwy nie znam). Toto zawinąłem w sreberko i do kąpieli parowej. Na górze ziemniaczek nieobrany. Wiecie dla czego ziemniaków nie obieram, jak będąc w wojsku musiałem obierać z kolegami pół tony ziemniaków….. i tak mi zostało.
Alicjo, ja bylam w tym okresie koniec czerwca i poczatek lipca. Do wiatru jestem przyzwyczajona, ale tam wialo dobrze. Byly , ze w czapce i szaliku bylo mi zimno, ale nosilam tez bluzke z krotkim rekawem. Jestem oczarowana tym krajem. Znalazlysmy z corka polskie prince – polo w sklepie. To bylo 10 lat temu;
Dzisiaj jadlam pierwszy raz w tym roku nowe i nasze bretonskie ziemniaki. Rozplywaly sie w buzi. Dorzucilam polski koperek ale brakowalo mi kefiru.
Ziemniaczek nieobrany lepszy. Obrać sobie można bardzo łatwo na talerzu, już ugotowany. A przypieczona skórka – bardzo, bardzo!
Ziemniaków różnej urody i smaku najadłam się niedawno w Krainie Ziemniaka 🙂
Dżizas, Yurku, jakich faktów? 😯
Czy ja coś podważam?
Nie pytałam jaki procent stanowią Amerykanie na tych uczelniach, tylko jaki procent (promile?) społeczeństwa amerykańskiego może się pochwalić dyplomem tych elitarnych uczelni?
Mogłabym sama poszukać, ale nie mam czasu, ani też mi się nie chce…
Ja też oglądam filmy. Wczoraj – siekankę-rąbankę o łapaniu Dillingera.
Ogólnie jednak wolę kinematografię nie-hollywoodzką.
Elap,
myśmy byli dwa lata temu – i znaleźliśmy taki sklep (Akureyri):
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/IslandiaKwiecien2011#5599227237701893746
Możesz poklikać dalej – nie było zielono, ale ciekawie na pewno.
Obrazek, który przytoczyła Alicja dzisiaj, a ja ze 4 lata temu, to żart obrazujący pojęcie o świecie tzw. Joe Sixpacka, które nie różni się wiele od pojęcia jego odpowiedników w innych krajach 😉
Nemo, życie jest takie piękne i niech takie będzie. Ja nic nie wolę.
To może lepsze. Nie było zimno, zawsze powyżej zera (jakieś parę plusów), ale wiatry, wiatry, wiatry…
Wiele osób mówi, że to nudny krajobrazowo kraj. A mnie się podoba, dla mnie nie ma nudnych krajobrazów. „Se” powspominałam przy okazji 🙂
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/IslandiaKwiecien2011#slideshow/5597677388764600450
Po co Amerykanom mapy? Z lenistwa i głupoty wynaleźli GPS i jakoś sobie radzą, a tak nawiasem mówiąc, gdzie jest ta Czecznia i jak się nazywa stolica Nebraski? 🙂
Angela Merkel usiłuje znaleźć Berlin w Rosji
Przeciętny Amerykanin niczym się od przeciętnego Polaka nie różni. Jest przeciętny, ale mieszka w krainie nieprzeciętnych uczelni, w których wykładają nieprzeciętni profesorowie. Niektórzy z nich są Polakami 🙂
Co za wstyd – W Polsce mówi się Czeczenia.
Wiem, że w Polsce każde dziecko wie gdzie Czeczenia leży, ale z ręką na sercu wyznaję, że już dzieckiem nie jestem i musiałem to sobie przypomnieć.
W Islandii skradziono mi portfel. Narodowości złodzieja nie znam.
Przelecialam sobie Alicjo po Twoich zdjeciach i wrocily pewne wspomnienia. A ” zapaszek ” byl w Waszej hotelowej lazience ?
Placku,
Ty to masz pecha z tym portfelem 🙁
W 1983, w samym sercu Genewy też Ci go skradziono.
Czy teraz nosisz go mniej nonszalancko? 😉
No prosze , nawet przecietnemu plazkowi patrzacemu na nieprzecietny berlinski arsch zaczyna sie lasowac mozgownica i klepie 3 po trzy:-) 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Namieszałam, a nic złego nie miałam na myśli 🙄
Amerykanie mają poczucie humoru i dystans do siebie, jeśli chodzi o „branie siebie poważnie” (choćby „The Simpsons” ;).
Zdają sobie sprawę z zadów i waletów, takie mam wrażenie, mieszkając – no dobra, w Kanadzie, ale pogląd i ogląd mam, bo to blisko i ta sama kultura.
Placku,
stolica Nebraski nazywa się Oklahoma City, albo Wyoming 🙂
Dobra, dobra….każdy może sobie wygooglać, skłamałam.
Jest to chyba najnudniejszy stan w Stanach, ta Nebraska, przejeżdzaliśmy go kilkanaście razy w drodze na Zachód i z powrotem.
Elap,
nie pamiętam o zapaszkach w hotelowych łazienkach, pamiętam tylko, że byliśmy przed sezonem i zawsze jedynymi gośćmi w hotelu, co też zdarzyło nam się w Grecji w ub. roku, też kwiecień, chyba dobry miesiąc do podróżowania, jeśli się chce ominąć stonkę turystyczna 🙂
🙂
Kot i myszka
Marek Majewski
Mój kot Sam, gdy weń wstąpił zapał
na moim biurku mysz raz złapał
i zdziwił się ogromnie, gdyż
była to jakaś dziwna mysz.
Trochę za duża na mysz zwykłą,
ogon tak długi miała, że
ciągnął się, ciągnął, potem niknął
i Sam nie wiedział nawet gdzie.
Być może przez to ta istota
nie mogła zwiać na widok kota,
że ogon przytwierdzony był
a zerwać go nie miała sił.
Brak jej też było wąsów, uszek
i oczek. Miała płaski brzuszek,
a gdy w grzbiet kot jej dawał pstryk
mówiła cicho – klik, klik, klik.
Sam się przestraszył. Skoczył w górę.
Spadł na otwartą klawiaturę
i wcisnął małpę. A tak bywa,
że małpa umie być złośliwa.
Więc do tej pory, gdy Sam słyszy,
że każdy kot to pies na myszy,
wnet miauknąć gniewnie jest gotowy:
– Z wyjątkiem tych komputerowych.
Alicjo,
nawiązując do nocnych rozmów o książkach – może zaintersuje Cię nowa książka Eustachego Rylskiego ” Obok Julii”. Jeszcze jej nie czytałam, ale recenzje ma bardzo dobre, a książki tego autora bardzo mi się podobały. Tutaj recenzja : http://krytycznymokiem.blogspot.com/2013/04/obok-julii-eustachy-rylski.html
A jeśli lubisz Jerzego Pilcha, to do tych 16 kg książek możesz dorzucić takze” Wiele demonów ” . Tutaj recenzja i fragment powieści : http://kultura.onet.pl/ksiazki/fragmenty/fragment-wiele-demonow-jerzy-pilch,2,5465995,artykul.html
Witaj Krystyno
Jesli robisz zakupy we wtorek na gdynskiej hali to istnieje mozliwosc ze wejdzemy na siebie 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
Asiu,
dziękuję za filmik o Gdyni. Zawsze z wielką ciekawością oglądam stare filmy i fotografie Gdyni. Nie przepadam natomiast za albumami typu ” zachód słońca nad Zatoką Gdańską” albo ” mglisty poranek w porcie”.
Krystyno,
Eustachego Rylskiego jak najbardziej, mam prawie wszystkie jego książki i zbiory opowiadań, oprócz dwóch ostatnich.
Zapisuję!
Alain! Już od Twojej 20 tej pijemy toasty za Twoje zdrowie (i ten tylko się dowie, kogo we dwa kije)
Na lat 200 się Zanussi
U boku Danussi!
Lajaresie,
w najbliższy wtorek zajrzę na halę przed południem. Będę się rozglądać. 🙂
ja rowniez 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
I dodatkowo wyczyszcze szkielka w okularach 🙂 🙂 🙂 🙂
Danuśka, urodzinowe uściski dla Alaina 😀 Niezawodnej wędki i rybnych wód 😀
Alino, ciepłe życzenia dla Twojego Archanioła 😀 Też mam takiego 😉
Jesli Alan obchodzi to co Alicja wprzed paroma dniami, to zycze obojgu, by nie liczyli tych lat co przezyli, lecz tylko te chwile, ktore wstrzymaly oddech u innych
🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂
🙂 🙂
🙂
Lajaresie,
niestety, w Gdyni musisz być przygotowany na korki drogowe. Ponad tydzień temu rozpoczął sie remont podpór pod Estakadą Kwiatkowskiego i trzeba dużo cierpliwości i czasu na poruszanie się w tamtym rejonie.
„Kurjer Warszawski / [red. W. Szymanowski]. 1886”
„Fortuna kołem.
Jeżeli do kogo, to do niejakiego B. można zastosować powyższe przysłowie.
Był on przed kilkunastu laty garsonem w jednej z tutejszych pierwszorzędnych restauracyj. Zwinny, przystojny, z pewnem powierzownem wykształceniem, potrafił rozromansować jakąś „ciepłą” wdówkę i ożeniwszy się z nią używał świata
Ex kelner w ciągu kilku lat podróżował za granicą, trwoniąc pieniądze, a rozkochana małżonka nie śmiała postawić tamy marnotrawstwu.
Kiedy się wszystkie fundusze wyczerpały, B. znów powrócił do dawnego zajęcia, a zonę przyjęli na łaskawy chleb krewni, przebaczając jej popełniony mezalians.
Trzeba trafu, że brat opuszczonej umiera bezdzietnie zapisując siostrze fortunę wynosząca ok. 50.000 rs.
Dzięki temu małżonkowie znów się połączyli i niepoprawny B. rozpoczął znów dawne życie, z łatwością z kelnera stając się panem. Nie zdążył jednak wszystkiego wydać, gdy umiera mu małżonka. Dla pocieszenia się po tej stracie B. podróżował przez cały rok za granicą i resztkę fortuny stracił w Monaco.
Przeżyty moralnie i fizycznie człowiek powrócił do kraju bez żadnych zasobów, a przy protekcji znajomych otrzymał posadę konduktora tramwajowego.
To zajęcie nie przypadło mu jednak do gustu i rychło je porzucił.
obecnie B. widzimy kelnerem w znanej restauracji…
Powrócił więc do dawnego zawodu, a przepuszczone krocie zostawiły mu tylko wspomnienia.
naturalnie, że ex-panek z zyskanemi manierami i znajomością kilku języków europejskich jest dzisiaj modnym kelnerem…”
Najważniejsze to zdobyć dobry zawód, do którego można zawsze wrócić 😀
Alez to zaden problem Krystyno, no przynajmniej dla mnie 🙂 🙂 🙂
Udam sie w droge juz jutro, zaraz po surfowaniu na tempelhofskim spocie 🙂 🙂 🙂 🙂
Tak sie ciesze 🙂 🙂 🙂 🙂 , ze moge miec dzis i jutro problemy z zasnieciem 🙂 🙂 🙂 🙂
Nemo – Nie pech a amerykańsko-kanadyjski system. Pieniądze przechowywałem w nogawce spodni, a teraz wystarczają mi już same spodnie 🙂
Zdrowie czarujących Francuzów
Lajares,
ja liczę i cieszę się, że udało mi się doczłapać, bo nigdy nie wiadomo, kiedy ścieżka się urwie i spadniemy w przepaść.
Czytam listy Mrożka i Lema, trochę mnie to denerwuje. A nawet bardzo, stosowne skany zrobię później i zapodam z wyjaśnieniem, dlaczego mnie to denerwuje.
p.s.
Stacjonarny komputer Jerzor rozbiera na części pierwsze, dlatego występuję jako Della, z podróżnego malucha
zzbrobrodnia ttto nieeesłychana…
z juliuszem mylić adama 😉
a „balladyna” to swietny kryminał; dobry spektakl z tego zrobił hanuszkiewicz w w-wie
(chyba teatr narodowy, 1974?)
motocyklami tam jezdzono po scenie, pamietam;
bilety, oczywizda, tylko po zajomosci, albo od konika
(ktory, wraz z cinkciarzem, tworzyl specyficzny folklor uliczny miast prl-u)
dzień dobry …
chłodno … tylko +3 …
sobie można zobaczyć ….
http://thedailyedge.thejournal.ie/things-shouldnt-make-you-laugh-874053-Apr2013/
hej,
milej niedzieli wszystkim na tym blogu – jest slonecznie a przy tym bardzo nordycko, +3 C. Pejzaz nordycki to jego swiatlo. Jak na plotnach u artystow z XIX wiecznej kolonii dunskiej Skagen. http://www.skagensmuseum.dk/
Lubie ten klimat tutejszy az po najbardziej oddalona polnocna Skandynawie. Unikam tzw. cieplych krajow.
W Polsce bylem 15 lat temu a z tej racji, ze nikogo tam nie mam. Jedyny sentyment to polska kultura z jej wieloetnicznoscia, ktora juz jest w zaniku. Moja fascynacja prowincja polska i kazdy z nas ma taka, jaka sobie wybiera. A ta pojawia sie w sztuce czy tez w literaturze. Co innego bowiem znaczy prowincja dla Kantora (zreszta moja fascynacja ) czy Schulza, a co innego dla pana Pipki z Wielopola albo towarzysza Pipkina z Drohobycza. A dla mnie swiat prowincji (urodzilem w Bialymstoku) to ma range mitu, stad tez mnie interesuje i pisze po polsku, chociaz bardzo sporadycznie a juz konwersuje raczej przygodnie.Interesuje mnie mitologia jako projekcja psyche a ta sie zmienia w roznych warunkach historycznych i spolecznych. Odpycha mnie ow „garb” polskosci, jakim jest specyficznie rozumiany katolicyzm z cala ta martyrologia i mesjanizmem, ta kultywacja „cierpietnictwa”.
Dzieci nie znaja mego jezyka ojczystego. Moze moja w tym „wina” a takze fakt, ze ich matka opuscila Polske w okolicznosciach nie sprzyjajacych kultywowaniu polszczyzny w owczesnym wydaniu.
Powyzsze napisalem, poniewaz wiele spraw o ktorych Panstwo tu pisza jest mi nieznanych. A z kolei kulinaria i jej okolice sa bardzo kosmopolityczne. Ale to juz domena tego bloga.
pozdrawiam, ozzy
Dzień dobry.
Bardzo słonecznie , a duje jak na Islandii. Wybrałam się z gołą głową i w rozpiętej kurtce; kurtkę zapięłam co szybciej, ale głowa już została jaka była, czyli wiatr mógł swobodnie wywiać resztki rozsądku z Pyrowej głowy. Co gorsza ten wiatr jest lodowaty, północno-zachodni. Za chwilę przeniosę się w rejony kuchenne, gdzie czeka kawał łopatki na przerobienie w pieczeń wieprzową na 2-3 razy i te ciastka krucho-drożdżowe z czarną porzeczką. Po południu komputer będzie wykorzystywany przez Młodszą, a ja powrócę na ojczysty blog wieczorem. Pa
Co tam zdrowie uroczych francuzów, Ważne że amerykanie potrafią grać francuską muzykę. Słuchałem do drugiej w nocy. Nie mogłem przestać. Pewnie Plackowi też będzie się podobało:
http://www.youtube.com/watch?v=Y92gL7uiLcE
do pośmiania ….. 😉
http://www.youtube.com/watch?v=WhqfI5IvIJU
a ja idę pospacerować przed obiadem …..
Dzień dobry,
Dziękuję serdecznie w imieniu syna za wczorajsze życzenia 🙂
Marku, piękny francusko-amerykański koncert.
U mnie też słonecznie, ale wietrznie. W sumie pogoda piękna, tylko że czwartkowy upał / 26,5 st.C/ sprawił, że teraz + 10 st. odczuwa się jako nieprzyjemne zimno. Mimo to poranny spacer zaliczony, choć bez żadnych atrakcji przyrodniczych.
Ozzy,
na naszym blogu jest trochę osób, które lubią prowincjonalne klimaty. Kilka razy podróżowałam po Polsce północno- wschodniej – Gołdap, Olecko, Wigry, Białystok i okolice , Supraśl, Krynki, Kruszyniany, Tykocin, Białowieża. Bywał tam też Irek, Nemo, Gospodarz, Ewa. Tam zmiany są wolniejsze niż gdzie indziej, a ślady wielokulturowości jeszcze dość dobrze zachowane. Zawsze zachęcam tych, którzy tam jeszcze nie byli, do odwiedzenia tego rejonu.
Ozzy – hurra – patriotyzm i kultowa martyrologia rzeczywiście mogą być dla obcych irytujące. Dla nas też często są. Ale tu, to przyganiał kocioł garnkowi : nie ma większych mistrzów celebrowania żałoby narodowej, niż Żydzi. Pokaż mi inny lud, który 2 tys lat obchodzi zburzenie Świątyni osobnym świętem. Rozumiem, że Ty jesteś obciążony w dwójnasób – polską i żydowską tradycją. To musi być trudne.
https://www.youtube.com/watch?v=UdshwrfKh_A
Po wczorajszym dosyć hucznym i zwariowanym wieczorze szukaliśmy dzisiaj ciszy i spokoju na wsi,wprawdzie nie była to wieś na Podlasiu tylko na Mazowszu,ale też sielsko
i anielsko 🙂 Ptaszęta śpiewały,żaby się rozmnażały na potęgę bociany miały więc pięciogwiazdkową stołówkę na zalanych wodą łąkach.Taki bociani Sheraton w tych naszych nadbużańskich okolicach 😉
Jaszczurki wygrzewały się na słońcu,a że one wiedzą co dobre,więc my też się powygrzewaliśmy.
Sprzęt wędkarski,co robił wczoraj za scenografię wrócił na swoje miejsce.
Goście wystąpili w stosownych szortach,kaloszach,wędkarskich kapeluszach oraz biżuterii wykonanej z drobnego sprzętu wędkarskiego.W wędkarskich podbierakach przynieśli pstrąga prawdziwego oraz gadżeciarskiego.Mieliśmy też złotą rybkę (odpowiednia bluzka) oraz zwiewną rusałkę (odpowiednia sukienka).
Osobisty Wędkarz raz jeszcze wszystkim BARDZO DZIĘKUJE za życzenia urodzinowe.
Merci beaucoup Drogi Blogu 🙂
do towarzyszy odysa
nie wrócimy
choc grecja w naszych sercach
jeden wybrał kraine lotofagów, innego oczarowała circe
nie wrócimy
(może to i lepiej patrzac na kolege agamemnona)
nie wrócimy
pozostaje tylko
droga do przodu
Słonecznie, ale zimno, coś ta wiosna się ociąga. Tymczasem jedna z młodych, parapetowych fig wypuściła owocka 😯
Do Zimnej Zośki jeszcze daleko, a u nas zaleca się wszelkie roboty polowe zaczynać. To znaczy, można zacząć wcześniej, ale siać i sadzić – dopiero w ostatniej dekadzie maja.
Lajares (20:15),
W Niemczech muszę być 25, a najpźniej 26-go, bo bo 27-go muszę zamustrować się na statek. Może wykombinuję inaczej – polecę do Berlina, a wracać będę z Hamburgera (8-10 sierpnia, jakoś tak).
Z przyjemnością spotkalibyśmy się na browarku, chyba, że zajęty byłbyś wiatrami. No ale nie przez cały czas te wiatry uskuteczniasz, prawda? 🙂
Danuśka,
nie foto-zilustrowałaś imprezy? Daj coś dla oka 🙂
Ja tu podchodzę do maszyny ze strachem, bo Jerzor pracował nad nią cały dzień i pół nocy 🙄
Wyszło mu tak, że głos działa, ale tylko w Skype, i to słuchawkowo.
Natomiast nie działa youtuba, ani muzyka puszczana z dysku, ani (tu na szczęście!) żadna reklama nie ryczy znienacka.
Rzekomo wszystko jest skopiowane, jeszcze nie sprawdzałam. Szwed narzekał, że jego konto zablokowane „matsp888: every time jurek updates the system i’m knocking on wood”.
Cierpliwości 🙄 Wszystko gra, oprócz muzyki 🙁
dzisiaj derby lombardii w mediolanie, @pepe, komu trzymasz kciuki?
Dobry wieczor,
Blogowym Francuzom, Alainowi i Michaelowi najlepszego!
Pogoda piekna, a poza tym 🙂 :
https://picasaweb.google.com/110634308863197506490/ChingfordFestival?authkey=Gv1sRgCLDEmu2i97X8RA#5869359946701406194
Witam, nie ma głosu, wejdź do panelu sterowania, dźwięki przełącz na domyślne.
ozzy,zuważyłam,że tegoroczne obchody i otwarcie Muzeum Żydów Polskich wywarło jakiś pozytywny wpływ na część naszego społeczeństwa, chwila zadumy i refleksji nad przeszłością spowodowała bardziej przyjazne nastawienie do tego co się wiąże z kulturą żydowską.
yurek
21 kwietnia o godz. 20:01
a propos kelnerow:
podobno sztucce na stole stalina kladzine byly na sposob francuski
Yurku,
to jest linux i domyślać to się tu wiele można 😉
Ja nic nie tykam – nie ja skopałam, a jak zacznę kombinować, to dopiero będzie 🙄
najlepsi sa dziwisz i szostkiewicz;
maczuga dobroci.
Jak podali pałeczki do chińskiej potrawy, to się wkurzył, że nie przyszedł grać na perkusji.
Na Linuksie, to się nie znam, ale każdy system ma przywracanie systemu.
@marzena
ogladalem fragmenty w CNN i BBC a takze znam relacje prasowe z Haaretz, Yediot Ahronoth, The Tablet Magazine (internet) – w niedziele w Izraelu ukazuja sie dzienniki.
————-
ponizej tekst dot. wypowiedzi Rogera Watersa /ex-Pink Floyd/ w sprawie Izraela
http://www.ynetnews.com/articles/0,7340,L-4369754,00.html
Chłe chłe chłe….niedawno była tu mowa o rosołku z leszcza i z tegoż leszcza znakomitych pierożków (w sercu mam zapamiętane). Coś w tym Nowym Warpnie na rzeczy jest 😉
http://wyborcza.biz/biznes/51,101716,13060681.html?i=2
Odsas jest małym człowiekiem i wielkim sportowcem. Gratulacje dla Syna, JollyR.
Wygląda na to, że od jutra będziecie mieli odpoczynek od Pyry – Młodsza zabiera pudło swoje do przeglądu i odłączy mi internet, zaś we wtorek ja się wybieram na kilka dni do Żabich Błot i jeżeli Żaba zniosła komputer na dół, będę nadawała. Jeżeli natomiast będzie on nadal w górnej lodówce (wróć =- w sypialni Pani Domu) to ja będę na odwyku.
…czyli na głodzie, Pyro 🙄
byku,
nie interesują mnie derby Mediolanu, a „nogę” mam na razie dosyć, jak musiałem wczoraj oglądać, jak się „Baworaki” przejechali po naszych. 1:6 w domu, a to z naszej strony w stylu kandydata do spadku, na razie starczy. Pojedynki hiszpańsko – niemieckie zapowiadają się znacznie ciekawiej.
Dalszy dzień wiosny. Pojechałem na dzisiejsze grilowanie u córki rowerem. Tzn, nie my wszyscy razem, bo to było by nas oboje i dobry przyjaciel, ale ja sam jedynie miałem odwagę przejechać te ok 35 km, przez nie znany mi teren. Byłem nieskromny bo uważałem, że będę potrzebował ok 75 min, aczkolwiek GPS proponował 2 godz. Z całą masą przerw na czytanie mapy wyszło mi jednak 1 goz, 55 min. Chcialem też tak wrócić ale moja LP wymusiła na mnie kierowanie wozem którym przybyli (powody wiadome). Przynajmniej rower jakoś zapakowałem do mojego combika i odwiozłem, i dowiozłem kogo trzeb tam gdzie należy. Forma zwyżkuje.
Wczorajszym solenizantom składam spóźnione, ale tym serdeczniejsze życzenia!
Na głodzie, Alicjo, a poranna prasówka to silne uzależnienie.
Jolly – gratulacje dla Stasia i całej drużyny 🙂
Pyro, zabiera kompa niech zostawi router.
„Zielono mam w głowie
Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną
na klombach mych myśli sadzone za młodu
Pod słońcem co dało mi duszę błękitną
i które mi świeci bez trosk i zachodu.
Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
rozdaję wokoło i jestem radosną
wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną.”
Kazimierz Wierzyński
https://picasaweb.google.com/104670639946022251378/FioKi?authkey=Gv1sRgCMXQtK2Lqfb5vgE#slideshow/5869398533968738882 🙂
Pyra na wywczasach u Żaby,Nemo też jedzie na wakacje,a za chwilę w Polsce długi majowy weekend i prawie wszyscy gdzieś odfruną.Zapowiadają się blogowe pustki 🙁
I Pyrze i Nemo życzę udanego wypoczynku ! Dziewczyny,bawcie się dobrze 🙂
Nemo,a gdzie będziesz wakacjować ?
Alicjo-o zdjęciach to sobie wszyscy przypomnieli,jak już pozdejmowali te kapelusze,kalosze i inne wędkarskie akcesoria.Tylko rusałka i złota rybka pozostały do końca wieczoru w swoich kreacjach.
Yurek – to tylko jeden, jutrzejszy dzień, potem jadę z Żabą. Przeżyję.
Danuśka – nie wiem dokąd jedzie Nemo ale ona miała do wykorzystania ten nagrodowy pobyt w paryskim hotelu. Może wykorzysta teraz?
Do Żaby zabieram zapas nalewek – Żabie i Esce z Leszkiem jako gościńce i panience Sylwii na pożegnanie i osiedliny. Sylwia kończy pracę u Żaby i wyprowadza się do Szczecina.
Chwileczkę, ja nie frunę i nie wybywam, a nawet gdyby, to nadaję więcej, niż ustawa przewiduje.
Danuśka, daliście ciała, jakby to Jerzor (dosadniej nawet) powiedział.A ja od zawsze powtarzam – aparat noś i przy pogodzie!
Zimno dzisiaj, choć pogodnie i słonecznie.
Yurek,
tu akurat nie chodziło o przywrócenie systemu, tylko nową wersję – Jerzor się na tym zna, bo od lat to robi, ale tym razem coś mu się pochachmęciło, radocha wielka, bo problem do rozwiązania 🙄
W razie draki zawsze mam 3 inne komputry do wykorzystania, a on niech tam sobie „walczy”.
Pyro,
przyjmij wyrazy, ja też tak mam o mniej więcej 7-mej rano. Prasówka 🙄
Tym, którzy bywają w żabich ostatnie zwierzęce wieści: po śmierci Krótkiego Żaba doszła do wniosku, że jamnika już nie chce (a Radek jedzie ze mną)ale pies by się przydał, wiec wzięła kolejnego doga. Ponoć kiedy Hanczynemu Panu Mężowi położył łapy na ramionach, był dobrze o głowę wyższy od Jurka. Jestem ciekawa jak dogadają się z Radkiem – dwa chłopaki.
Alicjo, życzę wszystkiego najlepszego Jerzorowi z okazji nadchodzących imienin.
Dobry wieczór Blogu!
Przez nagły atak zimy musieliśmy trochę opóźnić wyjazd i poczekać na ocieplenie w szklarni. Nie wystawimy przecież malutkich pomidorków na te chłody 🙄 Dziś zrobiło się cieplej i zaryzykowaliśmy.
Pomidory w szklarni, bagaże spakowane, wyjazd o świcie.
Danuśko,
jedziemy zobaczyć największą ruchomą kupę piasku w Europie, królewską latarnię morską i malowidła w jaskini. To wszystko są życzenia Osobistego, a ja sobie coś wymyślę po drodze 😉
Bywajcie zdrowi!
Asiu – dzięki za Wierzyńskiego. Swoją drogą jest ironią losu, że z całego, niemałego dorobku Wierzyńskiego do dzisiaj egzystuje wśród czytelników właściwie tylko ten drobiazg. I przypuszczam, że i to tylko dzięki Makuszyńskiemu, który go cytuje w dwóch książkach.
Nemo – udanego wyjazdu. Pozdrów ode mnie południowy zachód i to miejsce na mapie, gdzie po drugiej stronie Manhattan
Yurek,
to chyba razem będziecie obchodzili Jerzego Wojciecha.
No i jest Jurek Haneczcyn i pewnie inne Jurki oraz Wojciechy 🙂
Mimo wiosny dzisiaj jakiś senny dzień. Przesilenie wiosenne?
http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35636,13768737,Nowa_restauracja_Adama_Gesslera_nalezy_do____konsula.html#MT
Dzień dobry,
Już prawie ósma, a Jolinka nie ma…
W „Polityce” zawsze czytam artykuły Edyty Gietki – wachlarz zainteresowań, tematy, doskonały język – to skłania mnie do zaglądania tam, gdzie jej nazwisko…
Wszyskim życzę udanego, miłego tygodnia.
🙂 🙂 🙂
Alicjo, od lat nie mogę zrozumieć jak można tak funkcjonować jak wskazany przez Ciebie restaurator i cieszyć się powodzeniem wśród klienteli oraz tak daleko posuniętą tolerancją urzędników. Ściga się zajadle małych dłużników i… zachęca ich do robienia wielkich długów!