Jaka piękna noga
I jak wspaniale pachnie. Należy do niej podchodzić z należytą atencją. Delikatnie głaskać cienkim, niezwykle ostrym nożem odkrawając plasterki tak cienkie, by przez nie było widać świat. Wtedy dopiero pokazuje ona wszystkie swoje zalety. A przede wszystkim niezwykły, subtelny a przy tym bardzo wyrazisty smak. Jeśli jeszcze tym pieszczotom towarzyszy kieliszek dobrego wina, to nasza miłość może okazać się trwalsza niż jakakolwiek inna. Ten pean jest na cześć hiszpańskiej szynki suszonej czyli jamon serrano.
Fot. P. Adamczewski
Jamon serrano produkowany jest z białej świni. Świńskie nogi i udźce najpierw się obficie posypuje (wręcz naciera) solą z Atlantyku i układa w stosy. To odpowiednio wpływa na jakość mięsa. Do tego celu służą wielkie secadoras czyli suszarnie rozlokowane w regionach Hiszpanii, wyspecjalizowanych w produkcji jamonu. Zwykle znajdują się w regionach górskich, wysoko nad poziomem morza. Mięso w soli pozostaje minimum 2 tygodnie w zależności od rodzaju szynki. Niektóre gatunki leżakują w soli nawet po kilka miesięcy, nawet do roku. Następnie wyjmuje się je i jest płukane w bieżącej wodzie.
Pracownicy suszarni dzięki specjalnym igłom wkręcanym w mięso są w stanie po zapachu rozróżnić stan dojrzałości i jakość jamon serrano. Po tym badaniu podejmowane są decyzje o przeniesieniu jamon do chłodnej i przewiewnej części suszarni. Tam pozostają na kolejne 6 lub nawet 18 miesięcy, w zależności od rodzajów produkowanego jamon.
W Andaluzji specjalizuje się w produkcji jamon iberico. Tamtejsze świnie pasą się na wolnym wybiegu, żywią się korzonkami wykopywanymi z ziemi, ziołami, trawą, a przede wszystkim żołędziami spadłymi z drzew dębowych, porastających pastwiska. Z tak wypasionych zwierząt produkuje się Jamon de Huelva z miasta Jabugo, oraz jamon Los Pedroches z okolic Cordoby. Inne miejscowości Andaluzji znane z produkcji jamon to malutka wioska Cumbres Mayores oraz miasteczko Cortagena. Najdroższy gatunek hiszpańskiej szynki suszonej to słynna pata negra czyli czarna łapa. Taki jamon jest produkowany tylko z czarnych świń, które pasły się tylko i wyłącznie w lasach dębowych i żarły żołędzie.
Inny rodzaj popularnego jamonu pochodzi z malutkiej wioski w górach Alpujarra, o nazwie Trevelez. Tutaj produkuje się jamon serrano (z białej świni). Czyste i rzadkie górskie powietrze jest idealne w procesie wędzenia i przygotowywania jamonu. Tutaj wytwarza się jamon od XVIII wieku. Inne znane miasta z produkcji tego typowo hiszpańskiego specjału to Orgiva, Lanjaron, oraz Capileira. Wszystkie leżą w dolinie El Valle de los Pedroches w prowincji Cordoba w Andaluzji.
Pierwsze plasterki jamon serrano jadłem na Majorce, gdzie spędzałem wakacje małymi wnuczętami. Od tej pory sama nazwa wprawia mnie w euforię i przysparza apetytu. Z całą nogą wieprzową umieszczoną specjalnym rusztowaniu zetknąłem się na II Zjeździe Blogu Gotuj się!. Ten delikates przywiózł na spotkanie łasuchów członek blogu mieszkający w Berlinie i noszący wówczas nick Arcadius. Do dziś mam przed oczyma widok Brzucha, który jako jedyny z nas potrafił właściwie pokroić tę szynkę.
Prezentowana na zdjęciu noga odwiedziła mnie z okazji tegorocznej Wielkanocy. A ponieważ przy stole było nas dwanaścioro to poradziliśmy sobie z tym przysmakiem dość łatwo. Zwłaszcza, że było też i andaluzyjskie wytrawne, czerwone wino.
Komentarze
Nowy – wszystkiego najlepszego! I żebyś już niedługo mógł więcej czasu spędzać na przykład w tym klubie 😀 : http://www.youtube.com/watch?v=NBlzdt4bpxI&list=UUkg5N2ArZd8ZzmJECAD_Upg&index=79
Dzień dobry.
Jako zaprzysięgły mięsożerca, Pyra lubi wszelakie dobre jakościowo szynki – i litewskie kumpie, i śląskie pieczone w chlebie i nasze parzone w przyprawach i włoskie suszone i hiszpańskie tak samo. A tak ogółem, to mi się wydaje, że linia Renu oddziela wędliny wędzone od suszonych – na południe i zachód od Renu więcej się suszy w specjalnych warunkach, na północ i wschód – wędzi w aromatycznych dymach. Jeden i drugi proces jest długotrwały i wymaga wiele staranności. Bo przecież i nasze synki najpierw się peklowały ok 6 tygodni, a potem jeszcze tyle samo czasu wędziły w zimnym dymie codziennie po parę godzin. To, co kupujemy w sklepach tylko nazywa się tak samo.
A Nowego też bardzo lubię i uczczę w stosownej porze.
„Opis obrazu: Ekspedientka waży klientowi szynkę na stoisku z wędlinami i konserwami.
Data wydarzenia: 1967”
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/166695/35e602fadf8cb4224abb609c0cd858a4/
Pyro,
aż mnie dreszcz przeszedł
„nasze synki najpierw się peklowały…” 😯 😆
Dzień dobry Blogu!
Słoneczko nieśmiało próbuje przedrzeć się przez chmury, podobno od soboty będzie wiosna!
Nowy,
życzę Ci pięknych dni, interesujących nocy i czasu na odpoczynek, abyś w zdrowiu i kondycji długo cieszył się z nadchodzących lat 🙂
Dzien dobry,
Nowy – najlepszego!
Na temat: http://www.youtube.com/watch?v=2xTCumInQhU 😀
Nemo – to seplenienie, nie kanibalizm rodzinny, jak doskonale zapewne wiesz. Najśmieszniejsze literówki mają czasem zły koniec. Była maszynistka, bardzo dobra zresztą, która nie była w stanie napisać „Stalin”, zawsze wychodzi jej „Sralin”. Miała ponoć mnóstwo kłopotów, a potem specjalnie dla niej, ktoś z prywatnych pieniędzy kupił szalenie wtedy rzadkie i drogie korektory. O mało kobieciny nie posadzili, a była wdową po żołnierzu i miała dwoje dzieci na utrzymaniu.
Nogi?
Preferuję raczej takie
http://www.kosmetyczkaspa.com.pl/wp-content/uploads/2011/12/zgrabne_nogi4.jpg
Pyro, 😆
Pani maszynistka przepisująca moją pracę magisterską na papier kredowy skorygowała całkiem świadomie wszystkie „łyszczyki” na „błyszczyki”…
Do dziś pewnie czeka na podziękowanie 🙄
http://www.youtube.com/watch?v=P1-LuzpIPdw
Nemo – a nie mogłaś napisać „miki”? Pani nie miałaby pokus.
Pyro,
Nemo widocznie już wówczas miała inklinacje do wybierania trudniejszej drogi… 😉 I ten papier kredowy – łał! 😀
Najlepsze życzenia dla wszystkich okolicznych Życzeniobiorców, z Nowym, Żabą i Pepegorem na czele!
😀 😀 😀
Nowy, wszystkiego co najlepsze z okazji urodzin a do posłuchania młoda Amerykanka, o której coraz głośniej we Francji. Nagrała ostatnio „Blue Room”. A tu śpiewa Cohena.
Twoje zdrowie!
http://www.youtube.com/watch?v=Ch6h278GEpA
Jeszcze to, życząc Wam udanego dnia, jedząc szynkę czy coś innego 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=7Q6FnjlprAs
A Cappella – trochę tych prac przepisywałam przyjaciołom i znajomym; zawsze starali się o kredę, a najmarniej pół kredę na pierwszy egzemplarz. To dużo lepiej wyglądało. Były i inne smaczki. Nasza klawiatura nie miała liter greckich, znaków matematycznych niektórych itp. Zostawiałam wtedy spację, a delikwent tuszem ręcznie nanosił to, czego brakowało. Nie wspominając o ręcznie wykreślanych mapach, funkcjach, przekrojach. Ostatnie takie przepisywałam dla mojej Ani 22 lata temu
U nas 20 lat temu był już szyk „jak najmniej ceregieli”… Niektórzy posuwali się do nie-oprawiania, nie-zszywania, oddawania w szarej teczce z bylejakiej tektury*. Zbiegło się to z upowszechnieniem pecetów i samodzielnym przepisywaniem (nawet mniej wprawnych „maszynistów”)… 🙂
______
*inna rzecz, że dla polonisty był to tekst czasem tylko trochę dłuższy, niż niektóre roczne; poza tym wielu miało całkiem bogaty dorobek-zarobek z ostatnich lat studiów — zatem formalność: zrobić, zaliczyć…
W tamtych czasach żaden z moich profesorów nie używał terminu „miki”, obowiązywały „łyszczyki”, porządne polskie słowo.
„Mika” mówił zwykły lud, co kocie złoto zbierał 😉
Papier kredowy był trudny do zdobycia, ale gwarantował, że „wiekopomne dzieło” nie rozpadnie się już po kilku latach, co widzę teraz po żółtych i kruchych stronicach niektórych słowników z tamtych lat, o gazetach nawet nie ma co mówić 🙄
Praca magisterska z geologii musiała się przyzwoicie prezentować. Zawierała zdjęcia i rysunki, a oprawę miała płócienną ze specjalną kieszonką na dołączone mapy.
O komputerach osobistych nikt jeszcze nawet nie śnił, kalkulator z funkcjami trygonometrycznymi był obiektem marzeń. Ja miałam jeden na całym roku i na praktyce geofizycznej wszyscy na nim robili wyliczenia. Dzięki temu mieliśmy wieczorami wiele wolnego czasu 😉
mój komentarz z rana wcale się nie ukazał … 🙁 a nie był tam nic oprócz życzeń dla Nowego i o gęsiach parę słów …
ja też mało z pracy nie wyleciałam jak w tytule maila do dyrekcji zamiast strategia napisałam sratategia .. no ale mieli poczucie humoru i mi darowali …
Nowy – spełnienia wszystkich marzeń. 100 LAT !!!
Nowy – najlepszego!
I Pepegorka zalegle ściskam.
Trzymajcie się nam, chłopaki!
W wielu przekazach „z epoki” czytamy, że widmo wiadomego lapsusu w nazwisku Wielkiego Językoznawcy nie pozwalało spać po nocach wielu redaktorom, korektorom, zecerom…
Trochę tego nie rozumiałam (bo jak to – pszesz wystarczy uważać) pokąd sama nie ‚machnęłam się’ kiedyś…
http://basiaacappella.wordpress.com/2009/01/14/_-_-_-____-_-_/
Co prawda w tekście baaaardzo niszowym, na dodatek jedynym napisanym morsem (trudniej dostrzec błąd na pierwszy rzut oka, ale i łatwiej się auto-poprawić… powiedziałby ktoś)… i też w „newralgicznym” miejscu (ze wszystkimi proporcjami, mocium panie :))
Kto chce – może zgadnąć, co to była za pomyłka – morsa sobie odświeżając przy okazji (bo poprawiłam oczywiście, po interwencji bystrych komentatorów) 🙂
Nemo – masz rację : płótno, tłoczone napisy, kieszonka na mapy i opaska, jeżeli jakiś wykres musiał być wielokrotnie składany, a czasem swoisty tom II – pudełko, jak oprawa pracy, format ten sam, a w środku mapy itp. Fotografie wklejane w tekst, a wykresy i ryciny też ręcznie na wkładkach albo w tekście.
Nowy, niech Ci się szczęści co najmniej przez najbliższy rok i radość adekwatna niech Cię nie opuszcza.
Nowy – sto lat wśród samych przyjaciół! A jak najmniej „przyjaciół”. Dużo zaś dobrej muzyki!
Nowy, wszystkiego najlepszego! Sto Lat!
A cappello,
czy chodziło o „skauting”? 😉
Odkurzyłam moją „w płótno oprawną i tłoczoną” i się wzruszyłam pracowicie poprawianymi literkami 😉
Ja pisałam o „górnoturnejskich zlepieńcach z olistolitami”, pani maszynistka „…stolikami”…
Hej, słoneczko na dworze, sucho, chłodny wiatr, pora siać, siać, siać!
Pepegor – spóźnione ,ale najlepsze życzenia urodzinowe 🙂
Nowy, radości i zdrowia z okazji urodzin 🙂
Córka naszego v-ce zdawała maturę. Dziewczę było mało lotne, ale tato pilnował. Z przedmiotami ścisłymi i zawodowymi (technik technologii chemicznej) pół biedy, matura z polskiego stanowczo ponad możliwościami. Tato poprosił, napisałam ścigę, tato wniósł. Polonistka dwa dni dumała „co autor miał na myśli” pisząc o Dantem z Algierii, uniwersytecie w Kolonii i córce pana Artura – Izoldzie złotowłosej. A Blogowisko już wie, co panna winna odczytać zamiast tego, co odczytała?
Tak to jest, jak się niewyraźnie pisze 🙄 😆
Dante z Algierii podoba mi się najlepiej 😉
Nowy,
będziesz dzisiaj oblewany malbecem z Mendozy – Sto lat, Bracie!
Mam nadzieję, że z wiosną urządzimy jakiś malutki zjazd, niech no tylko te Kapitanostwo powróci z Sarasoty.
Jak zapewnisz świeżą rybkę z oceanu, zrobię sewicze. Gorzej z pisco sour, bo tego nigdzie nie widziałam, ale jak mnie zapwnił mistrz od pisco – jak nie ma pisco, to może być grappa albo wódka czysta.
Se poradzimy, chyba od razu spakuję mój cheffowski fartuch do torby podróżnej 🙂
A propos nogi ze zdjęcia Gospodarza, mam skojarzenia 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Zjazd-2008/img_5315.jpg
Kochani,
Bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie życzenia i serdeczności. Spełnią się na pewno!
Niestety muszę szykować się do pracy.
Dla Wszystkich – miłego dnia. 🙂
Do później.
Alicjo,
Zjazd koniecznie! O świeżą rybkę tutaj nie jest trudno – do portu kutrów rybackich jedzie się 15 minut!
No to mamy rozwiązane, tylko Kapitanostwo niech wróci i coś ustalimy 🙂
Nogi po raz pierwszy 🙂 : http://www.youtube.com/watch?v=_pv9tmptvXk
Torlin, specjalnie dla Ciebie a propos nóg.
Wiekowy myśliwy w klubie opowiada, jak to upolował łanię. Upolował i musiał przeciągnąć, nie miał pomocników. „Więc jedną nogę na jedno ramię, drugą nogę na drugie…”. W tym momencie podano do stołu, więc panowie przeszli. Myśliwy siada i pyta, na czym to skończył. Jedno ramię .. „Aha, tak panowie, to była wspaniała kobieta”. Można więc różne preferencje pogodzić, jak widać.
Peklowanie synka nic niezwykłego. Jeśli synek miał na imię Jaś i był partnerem Małgosi…
Myślę, że dzisiaj takie baśnie by nie przeszły. Harry Potter i Gumisie się nie nadają a bracia Grimm się nadawali.
To, co nożami wyprawiają z szynką w hiszpańskich barach, wydaje się zdecydowanie ponad biegłością cyrkowców. Wielachnym nożem z szynki wiszącej ponad głową odcinają plasterki cieńsze od bibułki.
Nogi po raz drugi 😀 : http://www.youtube.com/watch?v=yeOOV88XoS8
A może od razu 4 nogi 😀 http://www.youtube.com/watch?v=s0-0Zxb8has
Współczesne nogi 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=n4-voMrvIXA
I na koniec noga poetycka 😉 http://www.youtube.com/watch?v=vK2fqJ9krFg
Szkoda, że konkursy się skończyły. Może byłaby taka noga do wygrania.
Ze zdjęcia Gospodarza pewnie nie, ale taka poetycka?
Pyro, Echidno,
to była tylko próba, wiadomo, że cuś trzeba wymienić. Jerzor sie tym zajmie. Ja słyszę wszystkich świetnie, a mnie wszyscy słabo, chociaż się wydzieram 🙄
A czy pamięta ktoś
„Daj mi nogę, daj mi nogę, daj mi nogę!
Ja ci nogi, ja ci nogi dać nie mogę!”
Jestem z doskoku przy maszynie, moze to ktoś już podał….
No i kłopot z Nowym. Malbec był wyszedł, samochód na dwa dni w serwisie a „źródełko” na stare nogi za daleko. No cóż, będziesz musiał się obyć stołowym Cabernetem. Nadrobimy, Noweńki, nadrobimy na rychłym spotkaniu.
W poniedziałek ciagniemy na Miami a potem do domu Północnego.
Tadzinku, Twoje zdrowie!
Bo mi mama, bo mi mama nakazała,
żebym nogi nie dawała…
UAU4 (!?)
http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=dykIxVzHVoY&NR=1
Nowy, serdeczne życzenia, zdrowia i zadowolenia z życia.
Nowy, starzej się i młodniej razem z jazzem 😀
Nemo, naturalnie! 😀
Przyznasz, że potencjał obrazy prawie 😉 tak wielki w jednych kręgach, jak przy tej wyjściowej ‚oszybce’ – w innych 😐
(Ha, może ew. wyrok nieco łagodniejszy…)
Nowy,
Serdeczności i uściski urodzinowe 🙂
A propos przeróbek, również współczesne edytory tekstów są niebezpieczne dla użytkowników. Kilka lat temu koleżanka wysłała do klienta (wrzucając kilka osób w kopię) e-mail z podziękowaniem za szybką „reakcję”, które to słowo zostało przerobione automatycznie na „erekcję”. Później pół firmy gratulowało panu K. … możliwości… Na szczęście klient ma duże poczucie humoru 😉
Nie tylko na naszym portalu czarna dziura pochłania teksty. W „Studio opinii” jest artykuł Obirka, pod nim kilka komentarzy (m.in.Kota Mordechaja) i ja chciałam 3 grosze dorzucić. Wrzuciłam, tylko nie wiadomo gdzie się podziały te moje grosze. Drugi raz nie piszę; nie mam cierpliwości na walkę z kosmosem. Idę sobie wyprodukować paliwo, doczytać kawałek papierówki, wypić jakąś kawę. Jak to mówi Nowy? Do później.
Witam, fajny film wczoraj widziałem.
Konflikt pokoleń. Obsada niezła.
http://www.filmy.ptt-klan.pl/m/videos/view/Ca-y-film-That-Evening-Sun-2009-iPtak-pl-obyczajowy
Ja znowu po prośbie – najprawdopodobniej w maju wyskoczymy z Witkiem na tydzień do Budapesztu. Czy moglibyście polecić jakieś dobre a nie drenujące kieszeni knajpki?
Z góry dziękuję i obiecuję sprawozdać po powrocie 🙂
Nowemu dedykuję pierwsze tulipany w moim ogrodzie
Wybacz jakość, ale miałam przy sobie tylko mój mizerny telefon. Nie spodziewałam się, że tak nagle zakwitną… Narcyzy i żonkile dopiero nie.miało się otwierają, inne tulipany mają pączki, a te takie niecierpliwe 🙂
Było parę godzin słońca, nawet na krótki rękawek, ale znowu się zasnuło i ma padać. I dobrze.
Zasiałam szpinak, rzodkiewkę, groszek, zasadziłam szalotki i czosnek i… miałam dość 🙄
Zebrałam jeszcze brukselkę i kilka porów oraz czosnek niedźwiedzi i trochę dzikiej roszponki, wykopałam dwie marne skorzonery (resztę coś pożarło), pobawiłam się z kotem Chili, pogadałam z sąsiadką i wróciłam. I jestem zmęczona 😯 a tu tyle jeszcze do zrobienia…
Ten deszcz jest w samą porę 😉
Weekend ma być słoneczny, to się zabierzemy ze zdwojoną siłą do roboty 😎
(Baby, ach te baby!)
Nowy, miły Nowy!
Człek by zdrowie z Nowym pił…
Piłby społem, oj, gdyby nie kałuża,
na kalosze Pyrowe ona całkiem duża.
Nowy, poczekamy.
czas szybko mija w końcu się spotkamy
czy malbekiem, czy shirazem
wzniesiemy kielich wypijemy razem.
A teraz, Kolego
życzenia – najlepszego!!!
Zgroza – zapomniałam jak się kończy melodycznie refren Bab; ale nic to.
100 lat Nowy i czekamy na Ciebie
Baby, ach te baby, czlek by je lyzkami jadl.
http://www.youtube.com/watch?v=xvXyhC27buU
Jeszc raz bardzo, bardzo dziekuje za dzisiajsze zyczenia, za dzisiajszy dzień,
Pyro – śliczne, Nemo dzięki za kwiatki, wszystkim jeszcze raz za życzenia.
Muszę wyjść ale wracam za 1/2 godziny.
Do później. 🙂
Nowy – na pewno czytałeś już ten artykuł: http://www.naleczow.com.pl/gazeta/2004/36/index.php?id=19
I dlaczego zburzono te budynki na ul. T. Kościuszki? 🙁
oj, yurek…
zazwyczaj jak mam coś ręcznego do roboty i tu siedzę, to klikam na sznureczek filmowy. Teraz zabieraj mi ten kamień, co mi siedzi na pierwsi, i to już!
Nowy,
urodzinowo wszystkiego dobrego – niech spełnią się wszystkie Twoje plany. 🙂
Nemo sieje i sadzi, a u mnie dopiero krokusy zakwitają tam, gdzie stopniał śnieg. Bardzo powoli zbliża się ta wiosna. Tymczasem posiałam w doniczce lubczyk. Mam nadzieję, że wykiełkuje, a potem powędruje do ogródka.
Nowy, oglądałeś?
http://www.mapofpoland.pl/Naleczow,galeria.html
Alicjo, cóż ja mogę?
halo nowy, ja nie klepię, lecz tym razem mówię 🙂 🙂 🙂 🙂
kiedy będziesz następnym razem w klubie słuchał blusa i poczujesz, że pod stołem pieści ktoś twoją łydkę, życzę tobie, by nie było to świńskie kopyto prezentowane w dzisiejszym wpisie bądź barania noga. to nie wszystko jest jeszcze. niech właścicielka tych zaczepnych kończyn potrafi tak samo pięknie mówić jak wyglądają jej nogi.
_______________
powyższy tekst został przeze mnie wypowiedziany a nie wklepany i dlaczego posiada ogonki, kreseczki, kropeczki 🙂 🙂 🙂 🙂
Yurek,
nic nie możesz, akurat tak trafiło, że okoliczności życiowe, i niektóre bardzo podobne do tych, co na tym filmie, tak jakoś koło mnie od jakiegoś czasu wirują. Frank mi się przypomniał i takie tam różne…
Przy okazji przypomniał mi się też piękny film z Szaflarską („Pora umierać”) i amerykański film z Jessicą Tandy i Hume Cronyn, tytuł filmu mi uleciał, ale grali starą parę małżeńską, którą zresztą byli poza filmową karierą.
A na dworze deszczowo i ponuro 🙁
Nowy, Twoje zdrowie!
Tutaj 30°C. klimę w aucie doładowałem. Filmy ma jakieś przesłanie i co z tego jak nie wiadomo czy zapamiętamy. Samo życie.
Nowy – jeszcze jedna lektura 😀 : http://www.polona.pl/dlibra/doccontent?id=23785&from=FBC
Dzięki Wszystkim !!!!!
Ja niestety jestem jeszcze w pracy, więc wino będzie później, ale niezbyt długo, wkrótce wychodzę.
Nowy włącz.
http://tunein.com/radio/Radio-6-Blues-s100877/
też macie się czym chwalić, u mnie 36 , 6 stopnie celsjusza, pod pachą
nie mam się czym chwalić
🙁 🙁 🙁
🙂
Zdrowie Nowego!
U mnie jakieś burze od czasu do czasu i leje, leje…. +11C.
Spojrzałam w prasę, niestety. Jaś doczeka? 😯
O rany…idę do zajęć w kuchni.
Nowy rozglądaj się za tym dookoła, może trafić na te piękne nogi 🙂 🙂 🙂
Oj, nie fikaj lajares, niedawno ja też miałam takie temperatury, wielkiemico, Danuśka z Żabojadem też będzie miała 🙄
Nowy – Uśmiechu, pokoju ducha i czasu na „relaksację”. Za Twoje zdrowie 🙂
Alicjo, Danuśka tym razem nie z Żabojadem 🙂
O kurka siwa….samotnie?! Czy z kochasiem? 😉
Alicjo, być może jesteś chora skoro nie masz 36 , 6 stopnia celsjusza—> pod pachą
🙂 🙂 🙂
Nie sama i nie z kochasiem 😀
Lajares, o moją tępą się nie martw, dam se radę 😉
+ naturę
Szaro
Nowy,
dziel dni i noce tak zręcznie, aby Tobie sił starczyło na wiele, wiele tego dobrego i – niech czerwone smakuje nadal!
Nowy – zdrowia i spełniających się marzeń 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=ozpfL9H1-2M
Hiszpański jamon, na miejscu, znam właściwie tylko z zestawów menu, jako dodatek typu tapas.
Nieraz, po latach – a, to 30 lat – pytam się natomiast, jak mogły smakować te szynki, co wisiały w przydrożnych barach, do których zachodzili kierowcy TIRów i np ja, pielgrzym na rowerze. Dla mnie, co zrywał się o wschodzie słońca i składał swój namiocik, i wsiadał na rower, te bary były jedyną możliwościa napicia się kawy. I tylko tą tam zamawiałem.
Otóż, zakładam, że tamtejsze szynki też były produkowane solidnie i uczciwie, wg ww zasad. Jeśli ktoś natomiast jest w stanie sobie wyobrazić jak tam wtedy palono i kopcono przy barze to zrozumie, że odrzucało mnie od spróbowania tam czegokolwiek innego niż podstawowe napoje.
Nie zapomnę: ranek, ca 7.30 (to tam, w Galicji, jeszcze nocna godzina) jestem w takim przydrożnym barze, rzucam się na moje cafe con leche, zapalam swojego „cowboya” i – pytam nieopatrznie — o popielniczkę. Baba najpierw wydęła wargi ale zaraz, jak zauważyła, że nia ma do czynienia ze zwykłym klijentem jaki tam zajeżdża, zaczęła rozpaczliwie szukać czegoś pod ladą. Zobaczyłem wreszcie coś w rodzaju ceramicznej miseczki, którą ona „wypucowała” jakąś suchą, kurzącą szmatą.
Buchające w górę cząsteczki kurzu przypominały mi to, co moja matka opowiadała o swej teściowej: tylko nie odsuwać zasłon i nie otwierać okien, bo kurz wdziera do mieszkania – całkiem to wyrażnie widać.
Nowy,
tu piliśmy pisco, Twoje zdrowie dzisiejsze (malbec) 🙂
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/March29201308#5860920548869373202
Alicjo, dzięki!!!
Od ponad godziny siedzę przy komputerze – oglądam i słucham załączonych prezentów.
Asiu, jeśli Ciebie kiedyś spotkam (już Ci to chyba mówiłem), a mam nadzieję, że to wcześniej czy później, ale nastąpi, to za linki i wiadomości o moim Nałęczowie czeka Cię wielkie ściskanko. Bądź przygotowana. 🙂
Placku, a jak Ty znowu znalazłeś tak bliskie mi Sanatorium, Stare Łazienki, park, rzeźby i pijalnię wody ze Źródła Miłości, z którego pijała moja Mama, i ja też. Bardzo Ci dziękuję.
Na zakończenie, skoro było trochę o dietach….pamiętajcie kobiety, ma przywracać oczom blask a policzkom rumieńce, zwłaszcza w czarno-białych filmach te rumieńce 🙄
http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,127066,13652338,Smieszno_straszna_dieta_Grety_Garbo.html#Cuk
hm.
Asiu,
Artykuł oczywiście czytałem, a w naszym domu i na posesji o których mowa (dot. Jackowskich) spędziłem najpiękniejsze, nigdy niezapomniane chwile swojego dzieciństwa i wczesnej młodości.
We wczesnych latach siedemdziesiątych komuna nam to po prostu zabrała wypłacając po 3 ówczesne złote za 1 metr kwadratowy gruntu. Jeśli piekło istnieje, to tam z pewnością znajdują się ówcześni decydenci z gminy, powiatu i Lublina.
Nasza sąsiadka przepłaciłą to życiem – zmarła na zawał, gdy przyszła chwila wyprowadzki, nasz sąsiad od ul. Kościuszki, wyciągany siłą z własnego domu przez milicję używającą gumowych pałek również szybko zmarł w przydzielonej mu klitce w bloku. Nie mógł przeboleć utraconej swobody. Przypuszczam, że tak czują się ptaki zamkinęte w małej, żelaznej klatce.
Moje Ciotki, zaprawione w „bolszewickich”, jak powiadały świństwach, jakoś przeżyły dłużej, ale to „nasze” miejsce było dla nich zawsze żywe. Dla mnie jest do dzisiaj. Ja tego nigdy nie zapomnę, a komunie nigdy nie wybaczę. Tym bardziej, że tam do dzisiaj nic nie zbudowano. Po prostu tylko nam to zabrano, bo miejsce było naprawdę przeurocze.
Yurek – też dzięki wielkie!
To już dzisiejszy Nałęczów, znany mi bardzo dobrze>
agnieszka h. sie myli:
polska to nie druga bialorus, tylko trzecia korea 😉