Dieta rzymska sprzed 2000 lat

Warto czytać historyczne teksty, bo często można w nich spostrzec i swoje własne odbicie. Czasem zaś i wyciągnąć z lektury jakąś naukę na przyszłość. Choć historycy przestrzegają przed naiwną wiarą w przysłowie brzmiące „historia magistra vitae est” .

Fot. P. Adamczewski

Ostatnio z dodatku historycznym do „GW” znalazłem artykuł pióra Beaty Maciejewskiej opisującej badania archeologiczne i historyczne dotyczące produkcji i obyczaju picia wina w starożytnym Rzymie. Zainteresowały mnie zwłaszcza fragmenty dotyczące obyczaju ucztowania i związanego z tym snobizmu, który cechował rzymskie elity.

W II w. p.n.e. w Rzymie mieszkali trzej ludzie, którzy propagowali styl życia oparty na ką­pielach, piciu falernu i jedzeniu ostryg z jezio­ra Lucrinum w Kampanii. Byli to Sergiusz Orata, światowiec i pomysłodawca hodowli ostryg, ary­stokrata Lucjusz Korneliusz Krassus i znany lekarz Asklepiades.

Orata wylansował modę na wino falerneńskie, Krassus zasłynął z wystawnych bankietów, a Asklepiades dowodził, że kąpiele, falern i ostrygi ( i to tylko z je­ziora Lucrinum) są wręcz niezbędne dla zdrowia.

Jeśli Rzymianin chciał należeć do tego ele­ganckiego świata, musiał naśladować Oratę i Krassusa. Na jednym z rzymskich nagrobków z I w. n.e. czytamy wyznanie niejakiego Tiberiusa Claudiusa Secundusa, który prze­żywszy 52 lata, doszedł do wniosku, że jakkol­wiek kąpiele, wino i miłość niszczą ciało, to właśnie te przyjemności wg. niego  stanowią  sens życia.

Nadużywanie wina nie było jednak dobrze widziane. Człowiek światowy nie pił nierozcieńczonego wina i zachowywał jasny umysł.

Następca Augusta cesarz Tyberiusz (panował od 14 do 37 r n.e.) z powodu zbytniej skłonności do wina nazywany był za młodu Biberiuszem Kaldiuszem Meronem (Biberius – Bibosz, Caldius – zwolennik gorącego wina,   Mero – pijący tylko czyste wino). Swetoniusz n    wspomina, jak Tyberiusz pił dwa dni i noc bez     przerwy z Pomponiuszem Flakkiem i Lucjuszem Pizonem, a zaraz potem jednemu dał w zarząd prowincję syryjską, a drugiemu prefekturę stolicy. Według Swetoniusza przy wy­borze na kwestora Tyberiusz miał pominąć   lepszych kandydatów na rzecz człowieka, którego największym osiągnięciem było wypicie amfory wina podczas uczty.

Prawdę mówiąc Tyberiusza można było potępiać nie tylko za nadmierną skłonność do pijaństwa i nepotyzmu.

Warto wiedzieć, że w starożytnym Rzymie wino pijano już od śniadania. A średnia spożycia wynosiła ok. 260 litrów rocznie na osobę. Pili wino zaś wszyscy. I tylko jakość trunku zależała od statusu społecznego człowieka.

W tym samym tekście znalazłem też rady jakich udzielał współczesnym Pliniusz Starszy. W „Historii naturalnej” można przeczytać:

Najzdrowsze dla człowieka jest jedzenie proste. Wielka ilość potraw
wyszukanych przynosi szkodę, tym bardziej niechybną, jeśli dochodzą
do tego przyprawy korzenne. Trudno strawne są wszystkie potrawy kwa­-
śne, ostre, wyszukane, zanadto uroz­maicone, zbyt obficie i chciwie
połykane; przy czym trudniej straw­ne w lecie niż w zimie, w starości niż
w młodości… Tyje się od potraw słodkich i tłustych, a także od picia,
chudnie od suchych, kruchych, zim­nych i od pragnienia. (…) Najbardziej
zaś szkodliwy jest nadmiar, i to szczególnie gdy chodzi o zdrowie;
korzystniej jest ograniczać w jaki­kolwiek sposób to, co by żołądek
obciążało.

Podobne rady można usłyszeć i dziś gdy odwiedza się dietetyka lub lekarza.