Przedświąteczny remanent
Do świąt jeszcze trochę czasu i trzeba już zaplanować odpowiednie menu pasujące do uroczystości i liczby stołowników. Ważny jest bowiem plan zakupów i innych wcześniejszych przygotowań, bo robienie wszystkiego w ostatniej minucie męczy, denerwuje i psuje potem radosny nastrój i podczas wigilii, gdy czekamy na pierwszą gwiazdkę oraz św. Mikołaja, i w dwa kolejne dni, które przecież też powinny różnić się od pozostałych w roku. Planowanie ważna rzecz.
Szykując się do Bożego Narodzenia nie powinniśmy zapominać o dniach najbliższych. A to dobry moment, by wypróbować nowe przepisy, które chcielibyśmy wykonać właśnie na świąteczne przyjęcia. Bez próby zaś nie należy ryzykować nowinek, bo nie zawsze się udają, a w tym przypadku byłaby to po prostu kompromitacja totalna.
Sam tak robię od lat, więc i w tym roku podtrzymam te tradycję. Dwa przepisy (na kaczkę z wiśniami i ptysie) już wykonane i zjedzone ze smakiem. Kolejny (na rostbef marynowany w winie i podany na marchewce) jest właśnie w fazie roboczej. Chętnie więc podzielę się i przepisami, i własnym doświadczeniem. Na początek kacze udka.
Kacze udka z wiśniami
4 kacze udka, 20 dag mrożonych wiśni, szklanka czerwonego wytrawnego wina, łyżka suszonego majeranku, łyżeczka suszonego tymianku, 2 łyżki oliwy, szczypta cukru, 3 goździki
1.Wymieszaj majeranek i tymianek z oliwą i cukrem. Natrzyj marynata udka i odstaw na 30 minut w chłodne miejsce.
2.Następnie ułóż w naczyniu do zapiekania, polej winem i piecz około 50 minut, często polewając wytworzonym sosem.
3. Wsyp wiśnie, goździki i piecz jeszcze 30 minut. Podawaj z ziemniakami lub ryżem.
Podczas zakupów, które najczęściej robię w opisywanym tu często mokotowskim Supersamie lub też nieodległym Lidlu, które to sklepy posiadają świetne produkty a także zatrudniają fachowych i sympatycznych sprzedawców (co nie jest bez znaczenia dla kupujących w przedświątecznym tłoku), zauważyłem pięknie zapakowany rostbef. Wyczytałem też na etykietce, że to mięso z krajowych hodowli i produkt rzeźni z małej miejscowości pod Jarocinem. Cena też była zachęcająco niewysoka.
Po powrocie do domu poszukałem w Internecie informacji o rzeźni w Golinie i okazało się, że wprawdzie miejscowość maleńka ale Zakłady Mięsne wprost przeciwnie – duże. Rozpakowane mięso zdaje się świadczyć o wysokich umiejętnościach zarówno hodowców jak i rzeźników. Na dodatek, jako bonus dla kupujących, na opakowaniu znaleźć można przepisy autorstwa Grzegorza Cieleckiego – wybijającego się szefa kuchni, który został trenerem kadry polskich najmłodszych kucharzy startujących w międzynarodowych konkursach.
Chcąc się odmłodzić i poczuć w roli kadrowicza zastosowałem się do przepisu Grzegorza. Wydaje mi się, że warto tę recepturę wpisać na stałe do naszego menu.
Stek z rostbefu w winnej marynacie z pieczoną marchewką
20 dag steku z rostbefu, 1 mała grubo posiekana cebula, 1 posiekany ząbek czosnku, 1 łyżeczka białego octu winnego, 1 łyżeczka musztardy z Dijon, 1 łyżeczka oliwy extra virgin, 10 dag marchwi, świeży rozmaryn, sól morska w płatkach lub gruboziarnista, pieprz świeżo mielony
1.Zmiksować w – malakserze cebulę, czosnek, ocet, musztardę i pieprz na gładki sos.
2.W czasie miksowania dodać trochę oliwy i przelać marynatę na płytki talerz. Ułożyć na nim stek tak by cały był zalany marynatą. Przykryć i wstawić do lodówki na co najmniej 2 godziny.
3.Rozgrzać grill lub patelnię. Usunąć z mięsa większość marynaty i posypać stek z obu stron solą. Smażyć z każdej strony po ok. 5 minut, by był średnio wysmażony.
Przed podaniem dać stekowi odpocząć przez 5 minut w cieple.
4.Marchew pokroić w centymetrowe plastry, wymieszać z oliwą, solą i świeżym rozmarynem. Włożyć do małego naczynia żaroodpornego i piec ok. 40 minut w temperaturze 160°C.
5.Stek ułożyć na pieczonych marchewkach i polać sosem z pieczenia marchewki zagęszczonym łyżką masła.
Wina dobre na każdą okazję
Deser, do którego nie przyłożyłem ręki, bo w naszej kuchni istnieje ścisły podział kompetencji i słodycze to nie moja broszka, jest wg. przepisu mojej teściowej i nigdy dotąd nie był robiony od czasu gdy od nas odeszła. Ta robota była więc podwójnie skomplikowana. Ale warto było się trudzić.
Ptysie z bitą śmietaną
Szklanka wody,8 dag masła, szczypta soli, szklanka mąki, łyżeczka proszku do pieczenia, 4 jajka
Na nadzienie: szklanka słodkiej śmietanki 30- proc., śmietan-fix, cukier puder do śmietanki (według smaku) i do posypania, cukier waniliowy
1.Zagotować wodę z masłem i szczyptą soli.
2.Do wrzącej wsypać przesianą przez sito mąkę i energicznie mieszając połączyć bez grudek. Jeszcze chwilę ucierać po zestawieniu z ognia. Odstawić do wystudzenia.
3.Do ciepłego, ale już nie gorącego ciasta dodać jajka oraz proszek do pieczenia i starannie zmiksować ręcznym mikserem.
4.Szprycą lub przy pomocy łyżki nakładać z ciasta kulki wielkości małych jabłek na blaszkę wyłożona papierem do pieczenia.
5.Piec w temperaturze 200 st. C około 30 minut. Ptysie powinny być rumiane.
6.Przygotować nadzienie: śmietankę – najpierw ubijać chwilę samą, potem dokończyć ubijanie po dodaniu śmietan?fixu i cukru waniliowego. Pod koniec dodać do smaku cukier puder i wymieszać.
7.Ostudzone ptysie przekrawać na połowy i nadziewać śmietanką.
Uwaga. Do śmietanki można dodać nieco likieru adwokat lub kilka kropli cytrynowego soku.
Fot. P.Adamczewski
Komentarze
dzień dobry …
Nisiu z okazji urodzin serdeczne życzenia zdrowia i smakowitości każdego dnia … 🙂
Urodzinową naszą Nisię
mocno ściskamy i pozdrawiamy.
Do raźniejszego blogowania
razem z nami bardzo zachęcamy 🙂
Bardzo podobają mi się dzisiejsze przepisy Gospodarza.
Myślę,że na pierwszy rzut pójdzie kaczka.
Swego czasu robiłam na Wigilię ptysie na ostro- z kapustą i grzybami.
Wszystko po to,by nie lepić pierogów 😉
Dzisiaj rannym świtem atrakcje-pół Ursynowa bez prądu.
Sąsiedzi nie mogli wyjechać z garażu-brama też na prąd.
Rączo pobiegli do autobusu.
Mój lekki makijaż przy świeczce okazał się nawet dosyć udany 🙂
Nisiu – Roztrzepotanych radością życia rzęs i oddechu jak pióro lekkiego życzy Ci wdzięczna młodzież i pewien staruszek 🙂
Nisiu, Zdrowie urodzinowym kompocikiem 🙂
na urodziny, imieniny lub inne okazje śliczna zupa ….
http://lepszysmak.wordpress.com/2012/12/10/dwukolorowy-krem-z-papryki/
w Biedronce jest masło klarowane w przystępnej cenie jakby kogoś interesowało …
o godz.12.12 pomyślcie dzisiaj życzenie dobre bo podobno się spełni … 🙂
Nisiu, przesyłam urodzinowe uściski. Dużo zdrowia, pogody ducha i weny twórczej!
Jolinku, posunęłaś fajny pomysł na zupę 🙂
Jolinku, 😳 , przepraszam bardzo „podsunęłaś”
Och, och, tyle dobrych życzeń od świtu!
Dziękuję jak nie wiem co. To pozwala lepiej znosić białe za oknem!
Placku – OCH!
Możliwe, że nawet przez moment tam byłam, znaczy w czasie kręcenia tego fajnego filmiku, bo widziałam na nim paradę w Lizbonie, a właśnie do Lizbony tym razem dopłynęłam. Za rok znowu „tolszipy”, w przyjaźniejszym dla mnie klimacie, na trasie Arhus w Danii, Helsinki, Ryga, Szczecin.
Ja w zasadzie już się regeneruję po urodzinach, bo gości miałam od soboty do wczoraj, wesoła szantowa rodzina plus dwaj ortopedzi i jeden kapitan luzem. W niedzielę śpiewały w Szczecinie Banany i tak jakoś okołokoncertowo to wyszło.
Szkoda, że nie było w pobliżu blogowych entuzjastów kuchni azjatyckiej, bo ortopedzi-globtroterzy zrobili hinduskie przyjątko. Zupa słodko-kwaśna z mnóstwem paprochów i pływających roślin, chicken-masala i fish-masala. Z tego najbardziej jadalne dla mnie były jajka faszerowane, polskie jak najbardziej. Ale gościom smakowało. Mam jeszcze trochę zupy zamrożonej na kość, może komuś podesłać?
Przeczytałam co napisałam i jakoś mi niefajnie zabrzmiało to o hinduskiej wyżerce. Ona była mistrzowska, ta wyżerka, obaj panowie byli w Indiach, z czego jeden wielokrotnie. Zupka mi została, bo oni wszystkiego narobili w astronomicznych ilościach. Ja po prostu nie przepadam za orientalnymi smakami, a zwłaszcza jak mi gębę wypala. Zgaga tylko na to czeka, i to nie taka miła Zgaga jak nasza blogowa.
Ale nam ten grudzień obrodził urodzinowo.
Nisiu – 100 lat w szczęściu i radości.
Piękna data na urodziny.
Sto lat dla Nisi !!!
Dzien dobry,
Nisiu, najlepszego!
Nisiu – wszystkiego najlepszego!
http://www.youtube.com/watch?v=C1E5iY6n1xk
Dzień dobry,
Nisiu, ściskam Cię urodzinowo. Podróżuj, smakuj i pisz 🙂 Popłynęłam Plackowym dla Ciebie upominkiem i wciąż mi się w głowie kręci 🙂
Dzisiejsza data rzeczywiście niezwykła. Życzmy sobie nawzajem wszystkiego najlepszego i bądźmy przy blogowym stole o 12h12 🙂
Wybaczcie roztargnienie… To pewnie przez te żagle 🙂
Urodzinowe uściski, Nisiu 😀
Hinduskim, podobno lekko przyprawionym, ziałam do łez 😯
Nie mówię,by robić ciasto w filiżance na święta.Natomiast bywają chwile,kiedy ma się ochotę na coś słodkiego,a czasu nie ma za wiele
i wtedy można zrobić mug cake:
http://www.malacukierenka.pl/czekoladowe-ciasto-w-5-minut-z-kubka.html
Jeszcze nie próbowałam,wczoraj mówili o tego rodzaju deserach w telewizorze.
Też ziałam, kiedy próbowałam…
Dzięki za nowe życzenia, kochani jesteście…
Szanowna Marynaro -Żeglaro,
wszystkiego najlepszego w Dniu Urodzin życzy Ci Stara Torba z przyległościami. STO LAT!
Placek zrobił nam przyjemność 🙂
p.s.Przyległość przekazuje usciski dla Jubilatki i wybiera się do fabryki.
Mróz siarczysty, -5C, słoneczko i biały puder.
takie buraczki na zdrowie i świeta ….
http://kuchniazbrzozowej.blox.pl/2012/12/Kiszony-barszczyk-na-zdrowie.html
Dzisiejsze przepisy bardzo mi się podobają, kacze nogi na pewno wykonam 🙂
Gospodarzu, stek szybki, a marchewka wolna. Ona naprawdę musi tak długo siedzie w piekarniku?
Torbencjo, ach, tak! Placek trafił w dychę, wiedziałam, że też się ucieszysz. Dzięki za życzenia, uściskaj Przyległość. W zamian dobra wiadomość: raczej nie będzie Rio… Wnioski se sama wyciągnij. Kapitan dziękuje i pozdrawia wzajem.
Kacze nogi yes, yes. Też je zaplanowałam na święta. Będzie tabun gości, a one wyglądają na łatwe do zrobienia.
Jakos lotr nie lubi Nisi, rzucil sie na moje zyczenia dla niej.
Wyciągnęłam słuszny wniosek z Twojego „Za rok znowu ?tolszipy?, w przyjaźniejszym dla mnie klimacie, na trasie Arhus w Danii, Helsinki, Ryga, Szczecin.” 😎
Znaczy, już nie muszę się stresować 🙂
Na święta planuję polędwiczki wieprzowe z ananasem, a gdyby nie dowieźli ananasów, to ze śliwkami. U nas święta są w zasadzie jednodniowe, ale ja świętuję wszystko, jak leci 😉
Łotr złakniony dobrego słowa 😉
I dalej nie puszcza!
Malo ze dobrym, wyszukanym!
No to Moniko:
Ty juz wiesz, a ja rozumiem:
Niech sie Tobie darzy!
Haneczko, można krócej ale wówczas marchewka bedzie bardzo al dente.
Pepe, buzi!!!
Nisię czcimy dzisiaj od rana, a teraz będziemy toastowały – niech tylko Młoda wróci z lampą, bo w ciemności źle się leje do kieliszków.
Dzisiaj taki dzień (jeden z tych) żeby się jaki chłop w domu przydał, a tak muszę się użerać z majstrami sama. Co jedno naprawią, to co innego wysiada. Przecież mieszkanie mam zmodernizowane po remoncie. Niemożliwe, żeby w instalacjach samo próchno siedziało. Bilans ostatnich 5 dni – 3 dni z nawracającą awarią telefonu , 2 dni bez internetu, wczoraj wysiadła lampa kuchenna. Okazuje się jednorazówka, nie do naprawy, Dzisiaj przyszedł pan z kablówki, mało sympatyczny, wymienił wtyczkę przy modemie i powiedział, że już wszystko dobrze. No, zobaczymy.
Gospodarzu – nogi kacze robię z pewnością, tylko bez marchewki. Ptysie też robię od czasu do czasu. Na razie nie mam w planie. Jutro muszę zrobić paschę, którą Młoda zabierze w sobotę na imprezę, w piątek odbieram mięsiwo na pasztet, a w sobotę będę produkowała. Tyle komunikatu z frontu robót.
Oj, chyba dzisiaj jeden kieliszek za zdrowie Nisi a drugi za moją rowniwagę psychiczną.
Pyro poproszę o przepis na Twój pasztet jeśli będziesz miała czas i ochotę 🙂 pozdrawiam
100 lat w dobrym zdrowiu Nisiu 🙂
od byka (trzecia proba)
sto dla nisi lat pysznych ptysi
Marzena – zastrzeżenie pierwsze – robię z tego, co jest dostępne, nie trzymając się ścisłych ilości, proporcji itd dlatego każdy mój pasztet jest trochę inny;
zastrzeżenie drugie – pasztet nie może być suchy, chudy, dlatego m/w 1/3 mięsa jest tłusta (podgardle, boczek ew. nieco słoniny. Po trzecie, wątroba lepsza jest z dużego zwierza (wieprzowa, wołowa, cielęca, drobiowe tak dobrze nie wiążą masy) Po czwarte wreszcie – najlepiej, jeżeli mięsa są różne. Mój świąteczny pasztet będzie miał taki skład :
1,5 kg podgardla, udziec indyczy (ok 1 kg), łopatka wieprzowa – 1.20, szponder wołowy – 0,5 kg, boczek wędzony – 30 dkg, słonina – 40 dkg, wątroba wieprzowa -40 dkg. Czyli sporo, ale to pasztet na 2 rodziny i część się zamrozi.
Mięso – bez wątroby i słoniny gotuje się do miękkości z połową pęczka włoszczyzny, dyżurnymi, jałowcem, kilkom grzybami suszonymi. Tuż przed końcem gotowania włożyć wątrobę pociętą w plastry i słoninę w kawałku. Niech to sobie pomruga przez 15-20 minut. Wszystko wyjąć, niech ostygnie, w osobnym naczyniu zalać tartą bułkę gorącym rosołem – na każde używane jajko – 1 łyżka bułki. Ja na tę ilość mięsa użyję 6-7 jaj. Mięso, warzywa, grzyby i wątrobę (bez słoniny ew. z połową ilości) przepuścić przez maszynkę przez najdrobniejsze sitko. W dużym garze wymieszać masę mięsną, napęczniałą bułeczkę, jaja, przyprawy (sól, pieprz, ziele angielskie mielone, odrobina gałki, niewiele mielonego imbiru, sporą łychę roztartego majeranku, jałowiec, ze dwa ząbki czosnku, spory kieliszek koniaku albo mocnej nalewki. Do mieszania używam miksera z końcówkami do gęstego ciasta. Jeżeli się nie ma jednorazowych form do pieczenia, to formy wykłada się papierem albo alufolią, na spód idą paseczki słoniny posypane pieprzem, potem ściśle uklepana masa pasztetowa, na wierzchu też kratka słoninowa. Upiec. za chwilkę podam wariacje
Nisiuuuu buuuuuuuuuuzi od Emeryta
Też mam szlaban? Łotrzysko…..
Wariacje pasztetowe :
– pasztet , który ma być podany na ciepło, lepiej upiec w cieście (najlepiej kruche albo francuski, gotowiec) W górnej części wyciąć otwory, żeby para mogła się ulatniać.;
– pasztet na zimno można zrobić pod sztrasburski – włożyć warstwę masy pasztetowej, na niej rozłożyć gęsie wątróbki w całych płatach, można (jeśli się ma) obok dać rydze ze słoika, przykryć drugą warstwą masy;
– w formie ćwibakówce można w pasztet kłaść wzdłuż paski słoniny, a obok nich wybić w rzędzie jajka przepiórcze (surowe) przykryć masą, ipiec – to pięknie wygląda na przekroju. Można zalać galaretą.
Sosy są w każdej książce kucharskiej.
http://www.youtube.com/watch?v=RIUsVMpwMjo
Piosenka dla Nisi.
Nisiu, nie jesteś nudziarą ale stateczną i postrzeloną artystką wędrowną, czasami gosposią prawie do wszystkiego, prowadzącą zapiski stanu poważnego matką wszystkich lalek. W klubie mało używanych dziewic dajesz recepty na romans, a w Zatoce Trujących Jabłuszek
obmyślasz powtórkę z morderstwa podając zupę z ryby fugi dziewicom idącym do boju .
Życzę Ci domu na klifie, przygód niezwykłych i marzeń spełnienia .
Esko-jakie piękne życzenia dla Nisi !
Gratuluję weny twórczej 🙂
Wprawdzie pasztety robiłam już niejeden raz,ale z zainteresowaniem przeczytałam wszystkie uwagi Pyry.Dobrych rad nigdy za wiele, przynajmniej w kuchni 😉
Nisiu – wspaniałych podróży, spełniających się marzeń i zdrówka wybornego 😀
Kochani, ja już RYCZĘ!!!
Wasze zdrówko walnę sobie kieliszkiem chianti albo porto – jeszcze nie zdecydowałam. Może jednym i drugim, to będzie bez problemu.
Yurek, piochnę bardzo lubię, a tej wersji nie znałam! W jednej mojej książce, to znaczy w Matce Wszystkich Lalek śpiewają ją jako „La jument de Michao”.
W polskiej wersji brzmi to tak: http://www.youtube.com/watch?v=jItn3qvvKMM
Dzięki!!! 😆 😆 😆
Esko, niech ja pęknę…
Danuśka, właśnie o tym samym pomyślałam, że choć każdy (prawie) ma swój sposób na pasztet i nie tylko, to przecież tak przyjemnie dowiedzieć się jak pichcą inni 🙂
Na każdym zjeździe był jakiś pasztet – Piotra i Pasztetnika Jagody, Krystyny i nie pamiętam czyj jeszcze; każdy inny, a każdy bardzo dobry. Co, jak co ale Łasuchy potrafią.
Jako Antycypujący Prezent Urodzinowy dostałam kawał leberki podwędzanej przywiezionej z Poznania przez znaną Alicji Mirę-Kaphornówkę. Ludzie, co za delicja! Były też kiełbaski, ale przy danej leberce nie miały szans. Eko, slowfoodowa i rewelacyjna.
A może by pasztet upiec…
Mój pasztet jest jeszcze inny niż Pyry, mocno wytrawny, bo ja swoje mięska (karkówka, wątroba, boczek i co tam popadnie) podsmażam w małych kawałkach i duszę z przyprawami: bobek, ziele angielskie, maryjanek, gałka, sól i pieprz. Mielę toto, ale nie wszystko na cienkim sitku, część wątróbki na grubym. Dodaję surowe jajka ale bez buły. Koniaczek, łaj not. Piekę na żywca, nie w kąpieli. Jest esencją mięcha, a podawać go można rózniście. Na ogół smakuje. To znaczy, zawsze smakował.
Tak się zastanawiam, co by było, gdyby dodać do niego orzechów włoskich…
Zapomniałam napisać, że blaszkę do pieczenia wykładam plasterkami boczku albo słoninki, a wyjąć go z blaszki można dopiero po ostygnięciu, inaczej chce się rozlecieć.
Moje też pieczone na żywca – ino co w osłonce słoninowej, coby nie schły w piecu
Gospodarzu, a tych kaczych nogów nie solisz? Fajny przepis, jedna noga na człowieka, prawda?
W gęsiarce glinianej można upiec?
Pyro-dzięki 🙂
Eska (18:31) 🙂 🙂 🙂
O, wszyscy się wzięli za pasztety. Zanotuję….
Mój pasztet jest też bez bułki, ale dodaję cebulę duszoną i surową. Mięso jest duszone razem, a wątróbka osobno gotowana.
To nie są jaja! To są jajka 🙂
http://wyborcza.pl/1,75476,13032594,Cudowna_moc_jaj.html?utm_source=HP&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=cukierek1&utm_campaign=wyborcza#Cuk
Mnie to cieszy, bo lubie jajka i nie lubie słyszeć, ze za dużo ich jem. Profesor Trziszka już dobrych pare miesiecy temu udzielił obszernego wywiadu na temat jajeczności (na pewno tu zamieściłam sznureczek) i od tego czasu czuję się rozgrzeszona, jem ile chcę!
Nisiu,
życzę Ci dużo zdrowia i pomyślności we wszystkim . 🙂
Jajka zrehabilitowano, a w siemieniu lnianym badacze doszukali się cennych właściwości leczniczych. Można poczytać o tym na blogu medycznym Stefana Karczmarewicza.
Pasztetu na święta nie piekę, ponieważ trochę mi spowszedniał. Piekę go kilka razy w roku i zawsze trochę go mam w zamrażarce.
Menu świąteczne u mnie w domu nie jest zbyt oryginalne, bo pieczona kaczka to przecież danie popularne. Ale święta bez kaczki byłyby niepełne. Ostatnio piekę tylko udka i piersi, bo z całej kaczki zostaje zbyt dużo tłustości. Upiekłabym je z wiśniami, ale na pewno brakowałoby mi jabłek i suszonych śliwek, które zawsze dodaję. Jutro zajrzę na halę targową i kupię śliwki wędzone do wigilijnego kompotu. W zwykłych sklepach ich nie ma, a lubię ich specyficzny smak.
http://www.youtube.com/watch?v=9Vks4C1CJKk&feature=share
W Krakowie 14 grudnia odbędzie się: „premierowy pokaz filmu dokumentalnego ?Śladami Teodora Talowskiego w Małopolsce?.
Materiał zrealizowany zgodnie ze scenariuszem Katarzyny Kotuli i Tadeusza Bystrzaka jest pierwszą filmową opowieścią o Teodorze Talowskim ? jednym z najbardziej utalentowanych polskich architektów, „galicyjskim Gaudim”, który stworzył własny, oryginalny język pełen swobody w tworzeniu układów przestrzennych. Śladami architekta podąża Tadeusz Bystrzak – krakowski artysta, wielki pasjonat twórczości Talowskiego.”
https://www.youtube.com/watch?v=P1AlUiPHiEY
Mam pytanie – nigdy jeszcze nie mroziłam pasztetu (zjadaliśmy od razu). Czy taki zamrożony pasztet powoli rozmrażacie i po rozmrożeniu jest jedzony, czy potem jeszcze odgrzewacie go w piekarniku?
Nisiu, wprawdzie w przepisie o soli nie było mowy ale ja śladowo posoliłem każdą nogę. Potem odczuwa się tylko wiśniowo-winny aromat.
Asiu, ja pasztet wyjmuję wieczorem z zamrażarki i wkładam do lodówki. Rano można już jeść z nim kanapki.
Asiu – najzwyczajniej – kawałki pasztetu zawinięte w folię aluminiową, wyciągnięte z zamrażarki i po 2-3 godzinach lądują na talerzu. To jest zawsze u mnie pasztet podstawowy, bez udziwnień (blaszka do ciasta na 6-8 części).
Dziękuję 🙂 Tym razem zrobię większą ilość i zamrożę.
Nisku, niech Moc i Szwung i wszelka sila z Nieczysta wlacznie, prowadza Cie do Konfitur tak szeroko pojetych, ze juz bardziej wyobrazic sie nie da, serio, bez jaj,
Alicjo, cos widocznie wczesniej przeoczylem, ale z Tym Tsziszka, to mnie mocno zaskoczylo, razem my kiedys te jaja filtrowali, On byl doktorant i jezdzil zolta zastawa, no przeciez, ze nie z porcelany, ja bylem magistrant, a na polibudzie mieli takie lepsze sitka do osmozy, potem ucieklem i nastepna wodke pilismy w Szwajcarii, gdzie jezdzil z kolejnymii juz doktorantami na tak zwane praktyki, co byly po to, zeby chlopaki mogli sie jakos odkuc i rozwody pobrac, bardzo serdecznie te jaja wspominam, choc wtedy nazywalo sie to zupelnie inaczej, niemnije cieszy mnie wielce, ze z tych jaj cos Mu wyszlo, przy nastepnej wizycie we W-wiu pogratuluje Mu osobiscie, jesli ochrona pozwoli
pacz pan jaki ten planet niezgadniety,
Asiu,
ja robię dwie spore foremki i zamrażam w porcjach „na jeden raz” dla dwóch osób, a jak jest wiecej osób, to rozmrażam wiecej porcji.
A widzisz Sławku – kulinarnie się załapał, było nie było, świat jest mały 🙂
Z tego co piszą, dalej działa, więc go znajdziesz we Wrocławiu!
Tak właśnie zrobię, podzielę na kilka części i będę rozmrażać tyle ile będę potrzebowała.
Gospodarzu, dziękuję 🙂 Warzywa lubię dentalne 😉
No dobrze, już dobrze. Też zrobię pasztet 🙄 Ładuję w małe foremki aluminiowe, a potem, sukcesywnie, wyciągam z zamrażalnika.
Eska, przepięknie utkałaś 🙂
Nisiu, Twoje, kolejne, zdrowie 😀
Nisi wszystkiego co najlepsze! Jest fantastyczna kobieta!
o jaki miły dzień na blogu … 🙂
Maryla jest the best … 🙂
Asiu każdą rzecz, którą wyjmujesz z zamrażarki trzeba wolno rozmrażać bo inaczej włóknista jest .. tzn. trzeba robić jak Małgosia rozmrażać w lodówce a nie na stole …
śpicie dobrze .. chociaż ja spać nie mogę bo złe wspomnienia mnie meczą …
Dziesięć minut po urodzinach – mniejsza z tym, których… dziękuję Wam najserdeczniej za komplet życzeń, które jeśli się spełnią, to aż się boję pomyśleć, co będzie!
Dobra wiadomość: za tydzień z kawałkiem dzień zacznie się wydłużać… hura, hura!
Dobrej nocy.
Piotrze, też chyba posolę…
Nisiu sól wyciąga wodę i wtedy suche są mięsiwa to solić po .. ale są różne szkoły …
Nisiu,spóźnione, ale szczerze Wszystkiego Cudownego życzę…
Asiu,
bardzo dziękuję za linki o Talowskim, też bardzo lubię. 🙂
Jolinek51
13 grudnia o godz. 0:08
o jaki miły dzień na blogu ?
Zgadza sie, wystarczy, że „mądralińskiej” nie ma.
Duże M – ciekawy będzie cały film 🙂
Jolinku – zrobię tak jak Małgosia 🙂 dziękuję