Pięknie pachną i smakują te sakiewki
Moja zapowiadana wczesną wiosna podróż do Gruzji uległa odroczeniu. Podejrzewam, że na wieki, albo i na zawsze. Gospodarze najpierw zapowiadali złote góry (poczułem się jak uczestnik wyprawy do Kolchidy) a potem zwlekali, zmieniali terminy i wreszcie zniecierpliwiony uznałem, że i tak znam już Gruzję dostatecznie, bo przeczytałem (jak zwykle przed podróżą) wszystko co na ten temat opublikowano w Polsce. Nie ma więc potrzeby jeszcze jechać tak daleko.
Odwiedziłem też kilka lokali gruzińskich dobrze egzystujących na polskiej ziemi. Ostatnim akcentem będzie więc cytat z „Czasu Wina” dotyczący niezwykłych pierożków. Lubię je tak dalece, że nauczyłem się je robić własnoręcznie.
„Na gruzińskim stole – pisze Anna Miodońska – znajdziemy mnóstwo smacznych przekąsek, począwszy od warzyw w occie, poprzez sałatki, kiełbaski, aż po wspaniale lokalnie produkowane sery, jak delikatny sulguni czy długo dojrzewający pleśniowy damali chaczo. Nie zabraknie też lobio – przecieranej fasoli, nadziewanych bakłażanów, duszonych warzyw, podawanego na zimno kurczaka w sosie orzechowym oraz najbardziej kojarzonego z gruzińską kuchnią chaczapuri. Głównym daniem bywa często rncwadi, czyli szaszłyk przyrządzany na wiele sposobów, oraz wyborne chinkali.
Chinkali to rodzaj pierogów z mięsnym farszem o kształcie sakiewki. Do sporządzenia oryginalnego farszu używa się mięsa wolowego i wieprzowego z dodatkiem cebuli oraz świeżej kolendry, choć spotkać można również nadzienie z mięsa baraniego. Sakiewki – zdecydowanie większe od naszych pierogów – podawane są na gorąco, wypełnione soczystym mięsem i aromatycznym rosołem. Potrawę je się palcami, trzymając za charakterystyczne zgrubienie, które w zależności od upodobań zostaje skonsumowane lub nie. Przy pierwszym kęsie wysysa się sos będący esencją dania.
Sakiewki są przedmiotem międzynarodowych sporów. Do ich wynalezienia chętnie przyznają się Ormianie, awarscy mieszkańcy Dagestanu, Czeczeni, Kurdowie oraz wiele innych ludów Kaukazu oraz Bliskiego i Środkowego Wschodu. Takie lub podobne potrawy robi się od wieków w wielu miejscach na tym rozległym obszarze. Ale nie tylko, bo chinkali mają bardzo wiele wspólnego zarówno z naszymi pierogami z mięsem, jak i niemal identycznymi, które spotkać można np. w Japonii. Wątkiem wspólnym łączącym pierogi, jakkolwiek nazywa się je w różnych zakątkach świata, są… Mongołowie. Ich plemiona opanowały w XIII wieku gigantyczne tereny od Dalekiego Wschodu, poprzez Ruś aż po Legnicę. Dlatego wiele wskazuje, że to właśnie Mongołowie pierwsi zaczęli kleić pierogi.
Chinkali
Na ciasto: 600 g mąki pszennej, 150 ml letniej wody, szczypta soli
Na farsz: 300 g mielonego mięsa wolowego, 300 g mielonego mięsa wieprzowego, 2 posiekane w kostkę cebule, kilka gałązek kolendry,
1 łyżeczka czarnego pieprzu, sól
1.Zagnieść ciasto, używając mąki, wody i doprawiając je solą; następnie rozwałkować dość grubo.
2.Przygotować farsz, mieszając wszystkie jego składniki w misce.
3.Za pomocą szklanki wyciąć koła w cieście. Na środek każdego placka nałożyć łyżkę farszu i chwytając za przeciwległe krańce, zlepiać je pośrodku, tak aby gotowy pieróg stworzył formę sakiewki.
4.Chinkali wrzucamy do gorącej, osolonej wody, gotujemy na małym ogniu, aż wypłyną (około 15 minut), co jakiś czas mieszając, by nie przywarły do dna garnka.”
Komentarze
Dzień dobry!
Niech żyją pierogi (od czasu do czasu). Gospodarzu miły – wszystko się pięknie zgadza w Twoim przepisie, prócz kształtu ciasta. Wykrawanie szklanką to chyba współczesna modyfikacja; bo właściwie ciasto było cięte w prostokąty 2:1, więc po napchaniu i złożeniu do sklejenia powstawała pękata sakiewka. Jak by jednak nie wykrawać, rezultat jest smakowity.
Pyry dzisiaj powtarzają obiad wczorajszy, czyli zraz wołowy zawijany, pieczarki w całości (malutkie były) duszone w maśle, kasza gryczana, surówka wielowarzywna. Na dwie osoby wiadomo, że się kiepsko gotuje, więc niedzielny obiad gotuję podwójny i wtedy wystarcza i na poniedziałek.
Młodsza już jedną nogą na swoich wulkanach więc w domu też tylko jedną nogą i do tego z 15 genialnymi pomysłami na godzinę. Byle do czwartku wieczora – pewnie przeżyję.
Pyro, to nie mój przepis lecz gruziński, podany przez autorkę tekstu w „Czasie Wina”. A co do lepienia sakiewek, to jak we wszystkim są dwie szkoly: falenicka i otwocka tzn. okrągła i kwadratowa.
Pierogi 🙂 Niech żyją,niech żyją,niech żyją !!!
Mogę jeść co drugi dzień,tylko niech ktoś za mnie wałkuje i lepi.
Przypomnę,że zapoznawaliśmy się wespół w zespół z kuchnią gruzińską podczas mini zjazdu ursynowskiego dnia 21 stycznia tegoż roku 🙂
Wczoraj wieczorem jedliśmy natomiast u naszych przyjaciół znakomitą kuchnię chińską-jagnięcina z sezamem na materacyku
porowo-marchewkowm.A na deser gospodarze podali szyszki krówkowe,które jadłam po raz pierwszy.Pyszne,ale bardzo słodkie.
Jak to krówki 🙂
http://smakowyraj.blogspot.com/2012/05/szyszki-z-masy-krowkowej-i-ryzu.html
Krystyno-ja postanowiłam recenzjami się nie przejmować i na „Danutę W”już kupiłam bilety.Po pierwsze bardzo lubię Jandę,więc idę zobaczyć
„moją” aktorkę na scenie.Poza tym ciekawa jestem rezultatów przeniesienia książki,która mi podobała,do teatru.
Dłużej już nie wytrzymałam i zadzwoniłam do Haneczki, wielkim głosem domagając się sprawozdania. Dowiedziałam się, że mogę żółknąć, a nawet zielenieć z zazdrości, że wszystko dopisało (łącznie z pogodą) że teraz grono pracusiów sprząta całe zamieszanie i żebym nie przeszkadzała. Wracają wieczorem i sprawozdanie będzie już z pieleszy.
Pyro (spod weekendowego wpisu),
toż to krupiak Brzucha, a nie żaden piróg 🙄
I dla miłośników kaszy gryczanej polecam wspaniałe gołąbki według Teresy Pomorskiej, wspaniałe na jesienno-zimowe dni. Tylko skąd ja wezmę grzyby 🙁 Pieczarki to nie to.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/12.WARZYWNIE/Golabki_Teresy_z_Pomorza/
O, widzisz Danuśka… a ja nie cierpię „maniery” Krystyny Jandy, dla mnie ona zawsze gra Agnieszkę z „Człowieka z marmuru”, choć przecież też były inne, bardziej wyciszone role. Ale dla mnie – zawsze przebija ta nadpobudliwa, rozedrgana Agnieszka.
Chciałabym ją zobaczyć na scenie. Zastanawiam się, jak będzie wyglądała adaptacja powieści, bo podobnie jak Jolinek mam wątpliwości, czy to się da zrobić z powodzeniem. Książkę przeczytałam i wychodzi mi na to, że Pani Danuta jest oazą spokoju i spokojnego ogarniania zagmatwanego świata wokół siebie – i tu mi Janda jako odtwórczyni głównej roli nie bardzo pasuje.
Bardzo ciekawa jestem Twoich wrażeń
Czy otwierał ktoś dzisiaj google? U mnie tak to wygląda 😉
Trzeba klikać na tę strzałkę w dół na prawym końcu pod napisem, tam jest cała historia.
http://alicja.homelinux.com/news/snapshot3.jpg
Alicja – biorąc pod uwagę ceny, jakie poczty dzisiaj sobie życzą za najmniejszą przesyłkę, Ty się lepiej przetuptaj po sklepach polskich, niemieckich i włoskich. Rosjanie też powinni mieć. Echidna też teraz kupuje w sklepie – ile by nie kosztowały, to raz w roku można. Dlaczego nie kupiłaś w kraju? Były suszone od 50 – 80,- złotych.
Alicjo-Jandę widziałam już na scenie kilka razy i zawsze ręce same składały mi się do oklasków.Rzeczywiście jest to chyba aktorka raczej stworzona do ról pełnych życia i temperamentu.Zatem bardzo jestem ciekawa jak zagra Danutę Wałęsową.
Wszystko sprawozdam i opowiem,jak na spowiedzi,ale proszę Szanowny Blog o cierpliwość,bo do teatru idę dopiero 8 listopada.
Pyro,
ja nie chodzę po sklepach w Polsce (chyba, że po księgarniach i po wino 😉 ) i nawet nie wiedziałabym, gdzie te grzyby znaleźć, poza lasem, ale tam było wtedy ubogo w grzyby. Jeden podgrzybek to nie grzyb, a taki był mój grzybowy „urobek”, plus troche kurek.
Owszem, można w sklepie polskim, ale TO NIE TO SAMO!
Zawsze miałam grzyby z Polski, wielki słój onych, aż wyszedł był i nikt nie przewidział tegorocznej grzybowej posuchy 🙁
Wredoty pojawiły się dopiero wtedy, jak ja wyjechałam 🙄
A ja właśnie gotuję dziś pierogi. Na etapie planowania jestem zawsze pełna entuzjazmu, który ulatuje ze mnie tuż przed przystapieniem do pracy. Farsz już zrobiony, zaraz wezmę się za ciasto.
Co do chinkali : Gospodarz pisze, że są one większe od naszych pierogów. Wydaje mi się, że z krążka ciasta wyciętego przy pomocy szklanki jedno i drugie będzie niezbyt wielkie, mniej wiecej takiej samej wielkości. Ale zaraz sama to sprawdzę. Ja wykrawam krążki ciasta małym spodeczkiem, takim który stanowił podstawkę do szklanki.
Danuśka,
to jednak miałam intuicję co do „Danuty W.” 🙂 Ciekawa jestem Twoich wrażeń.
Alicja – u nas na targowiskach. W sklepach, w paczuszkach nie wiem, czy jest cały jeden grzyb, czy dwa.. Też nie chodzę, a grzyby podobno teraz są w Białowieskiej i w Beskidzie Wschodnim. W innych lasach bez grzybowy rok.
Alicjo, ja w Ziebicach kupowalam w sklepie suszone borowiki i podgrzybki. Czy byly dobre ? Nie wiem. U mnie w rodzinie nikt nie zbiera grzybow to nie moge porownac. Mnie grzyby tez sie skonczyly. Nie pojechalam do Polski i nikt w tym roku nie przyjechal do mnie. Trzeba przyznac, ze mieszkam na koncu swiata a raczej Europy.
Ciekawostka, nawiązująca do wczorajszego skoku. Ha…
http://balonowemiasto.republika.pl/html/gwiazda.html
Dzien dobry,
Alicjo,
tymi recami borowiki byly zebrane, ale w sierpniu, w Polsce.
Asiu,
Trafiony, zatopiony – wyspa ze zdjec to Zante/ Zakinthos :).
A propos grzybow, z pierwszej reki wiadomosc, w Bialowieskiej grzyby ku koncowi sie maja, prawdziwkow niet od sierpnia, teraz podgrzybki i gaski zaczynaja sie niesmialo pojawiac.
Dzisiaj imieniny obchodzą Jadwigi. Czy Jagoda dzisiaj święuje? Jeżeli tak, to zyczę wszystkiego najlepszego! 🙂
Jagoda pewnie świętuje i życzę Jej serdecznie dużo zdrowia, mądrych i kulturalnych studentów, pięknych podróży i optymizmu na co dzień!
Jagodo,
dużo zdrowia i samych sukcesów ! 🙂
Przy okazji lepienia pierogów dokonałam kilku obserwacji. Mianowicie : krążek ciasta wycinany tradycyjną szklanką na 6,5 cm średnicy i pierożek z niego jest malutki. A sakiewkę trudno jest skleić. Krążek wycinany podstawką do szklanki ma średnicę 9,5 cm i taki rozmiar, moim zdaniem jest najlepszy. A do sakiewki odpowiedni jest jednak kwadrat lub prostokąt, tak jak sugerowała Pyra. Każdy oczywiście ma swoje metody i przyzwyczajenia, ale te „pomiary” urozmaiciły mi trochę nużącą pracę.
Witam, odpowiedź dla Alicji, Google upamiętnia 107. rocznicę wydania pierwszego odcinka komiksu „Little Nemo in Slumberland?. Wczoraj też było inne poświęcone Dniu Nauczyciela.
Ciekawe czy na „Balu gruzińskim” mozna było posmakować chinkali? 🙂
http://www.audiovis.nac.gov.pl/obraz/127847/f77bc69fcba2c4c423f78ad40ec3ff7a/
Dzień dobry,
Po bardzo krótkim bo tylko jednodniowym pobycie w Strasburgu (pomagałam synowi w przeprowadzce), pozdrawiam Was serdecznie, blogowej Jadwidze życzę wszystkiego najlepszego i dołączam do amatorów wszelakich pierogów.
Yurek,
toż dlatego podałam ten sznureczek…doczytałam do końca i wiem, „osochozi” 😉
Pytałam tylko, czy ktoś z blogowiczów zwrócił uwagę.
Kliknij na tą ikonkę zobaczysz więcej.
Toteż klikałam…i podając sznureczek napisałam, gdzie klikać 😉
Jagodzie życzę:
-niech Włodek-Pasztetnik-Chórzysta doprawia pasztety i Wasz wspólny żywot,
z należytym wyczuciem smaku oraz śpiewa śpiewająco,również w domowych pieleszach
-niech chińskie,jedwabne kordełki zapewniają w Waszym domu tylko piękne i
dobre sny
-niech przy Twoim stole zasiadają,jak najczęściej mili goście godni docenić te kilkuletnie,specjalnie w piwnicznej izbie odłożone nalewki 😉
W sumie Jagoda co roku między 14 a 15 października świętuje podwójnie i jako belfer i jako solenizantka.Ma kobita szczęście 😀
Alino-bon soir !
A gdzie jest Nisia ???
Bonsoir i bonne soiree dla Aliny i naszych pozostałych „Francuzów”
Oczywiście bonsoir,po polsku dobry wieczór 🙂
Przepraszam za roztargnienie.
Orzechówką wznoszę zdrowie Jagody – jest krepka, aromatyczna i słodka; czyli likier orzechowy a’la Stara Żaba. Z pewnością taki toast zdrowia doda!
Dwie godziny była odstawiona od sieci – sygnał był, tylko internetu nie yło.
Ooo, kochani, jak miło 😆
Owszem świętuję. Już od wczoraj, bo to dzień befra a dzisiaj imieniny. W międzyczasie pobelfrowałam. Ciągle mnie jeszcze chcą w tej robocie – studenci też, dziwacy jacyś czy cóś? 🙄
Naprawdę jestem wzruszona Waszą pamięcią. Dziękuję z całego serca 🙂
Idę dalej raczyć się trunkami. Muszę w porę skończyć, coby jutro bez promili za kierownicę usiąść. Nie ma róży bez kolcy 🙁
Ale na szczęcie jest Blog Łasuchów 🙂
Jagodo – wszystkiego najlepszego imieninowo i miłego wieczoru 🙂
Jagodo, jak najwięcej codziennej radości, jak najmniej trosk, niech wszystko toczy się po Twojej myśli i zdrowie niech dopisuje!
Nadbużańskie okolice w jesiennej mgle: http://www.polskiekrajobrazy.pl/Galerie/6:Jeziora_rzeki/116009:Szeroko_rozlane_wody_Bugu._Podlasie.html
Jagodo,
Życzę Ci dni pełnych smaku i smakołyków 🙂
Panie Piotrze,
Proszę tak łatwo nie rezygnować z marzeń. W Gruzji znajdzie się nie jeden hotel czy pensjonat, nie jeden Gospodarz, nie jedno piękne miejsce. Przecież nie można się ograniczać do chinkali, gruzińskich restauracji w Polsce i przewodników 😉
A nasza Nisia jest chyba na urlopie blogowym albo nawet na odwyku. Robota, robotą aliści ez przesady.
a do tego koniecznie wino @gospodarzu, ktore kultywuje sie w gruzji od 5 000 lat!
oto kilka gatunkow, ktore – w miedzyczasie – zawedrowaly nawet do… kalifornii:
aladasturi, alexandrouli, tszinuri, tszczaweri, coruli mzwane, dswelszwari obtszuri, katsztczi, czichwi, kratcuna, mudszuretuli, mswane, odszaleszi, orbeluri, rkacziteli, saperawi, siska, zolikuri, ussatszeluri…
rkacziteli(biale, wytrawne) i saperawi(czerwone, wytrawne) pilem- bodajze dwa tygodnie temu- do kurczaka po gruzinsku w orzechach…pycha.
Byku – wino gruzińskie piłam i mi smakowało, natomiast nie jestem w stanie wymówić nazw, a nawet biegle ich przeczytać. Pozstanie u mnie bezimienne.
Elap,
byłam w Ziębicach jak co roku (ziębiczanka jestem z urodzenia i zawsze mi one po drodze!), ale jak zwykle tylko u ulubionych kuzynek i zaprzyjaźnionej dentystki. Przejazdem, ledwie parę godzin przegadałyśmy, gdzie tam latanie po sklepach 🙄
Zajrzałam jedynie do księgarni na Rynku, ale Jerzor skutecznie mnie powstrzymywał przed ekscesami, nie było tam zresztą nic godnego targania za Ocean.
Jagoda,
Wszystkiego najlepszego i przyjaźni wokół
Och, zapomniałem dodać 🙂 🙂 🙂
Jadwigom, Jagodom i Jagom – NAJLEPSZEGO!
Wyborcza pisze, że w „Słodko – słono” p. Gessler malutka kostka szarlotki kosztuje 15 złotych, a drożdżówka z serem i wiśnia 12,-, Indagowana na tę okoliczność właścicielka orzekła, że za markę trzeba płacić. Jestem ciekawa ile jest warta porcja tortu Eski, Żaby, Pyry, placki owocowe Haneczki i drożdżówki Inki albo rękodzieła „grupy warszawskiej” . Okazuje się, że nie na darmo Baby nie znoszę…
Moje popołudnie (16:50) sprzed chwili. Miało być deszczowo – a nie jest! Tyle, że chłodnawo.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_4339.JPG
Pyro,
jestem całkowicie zgodna z Tobą w tym temacie. Nie znoszę wulgaryzmu tej baby. „Marka” się znalazła 🙄
Stęskniłam się za Nemo. Ona jest, jak szczypta pieprzu na blogu. Teraz, kiedy nie ma Aszysza, Sławka i Pana Lulka – Nemo „robi” u mnie za faceta zbiorowego. Niech już wraca.
Pyra, Alicja – odnośnie Gessler mam podobną opinię. 🙁
Ja jeszcze o naszej kultowej aktorce…
Jak najbardziej popieram zdanie Alicji. Dla mnie, Janda zawsze gra sama siebie.
A Nemo brakuje napewno wszystkim. Mnie, bardzo!
Nie na pewno i nie wszystkim 😉
Jagodo – W Kanadzie uczniowie wręczają swym ulubionym pedagogom po jednym jabłuszku. Ty zasłużyłaś sobie na całą szarlotkę z nesłychanie drogich jabłek 🙂
Tym którzy podejrzewają mnie o podlizywanie się Jagodzie tylko dlatego, że i ja mam ochotę na Jej nalewkę z pigwy mam tylko to do powiedzenia – Oooooo hejterzy, nie tylko dlatego, OK? 🙂
Placek, przebijam, całe drzewo złotej renety.
i Betowena. http://www.youtube.com/watch?v=PLNR4xfh1Qc
Panowie,
jesteście wspaniali, dziękuję 😆
Uwielbiam złote renety i szarlotki, zwłaszcza te, które się same przygotowują. Kocham muzykę Betowena i uśmiechniętych ludzi.
Placku, wiem, że nie tylko dlatego 😉
Ale bądź pewien, że jak zjawisz się w naszym domu, to z całą pewnością będzie to właśnie ta chwila, najlepsza do delektowania się najstraszą pigwówką 😆
Przychodzi Stalin do Biedronki i mówi – a świeże te Inflanty?