Grzaniec najlepszy na jesienne słoty

Jesienne pluchy i chłody są bardzo niebezpieczne. Zwłaszcza dla delikatnych mężczyzn. Są jednak sposoby wzmacniające odporność a przy okazji sprawiające sporo przyjemności.
Właśnie przeglądam kolejny (październikowo-listopadowy) numer „Czasu Wina” pełen interesujących tekstów. Na pierwszy ogień wziąłem wywiad z młodą gwiazdą polskiej kuchni i córką wybitnego kolekcjonera sztuki oraz marszanda  Andrzeja Starmacha – Anną. Warto przeczytać tę rozmowę, która pokazuje drogę do profesjonalnego gotowania. Od historii sztuki do historii patelni. I do jurorowania telewizyjnego konkursu „Master Chef” co zbulwersowało środowisko szefów kuchni.
Drugim tekstem (czy raczej tekścikiem jeśli idzie o rozmiary lecz nie o wagę problemu) przy którym się zatrzymałem był „Grzaniec” polecany przez Artura Borutę. Warto go tu przytoczyć i zapamiętać jak to się robi. Dzięki temu jesień na wsi nie będzie już straszna:
„Zdecydowałem się zaprezentować grzańca według naszego firmowego przepisu, bowiem uważam, że udał nam się przednio! Na co dzień ten rodzaj trunku traktuję raczej niepoważnie, ale o tej porze roku, gdy zimno i słota – warto zabawić się w winowara. (…)
Mało kto zdaje sobie sprawę, że w Polsce tradycja picia grzańca sięga XVI wieku, a wzmianki o tym trunku można znaleźć w rozbudowanej formie w dziele Marcina z Urzędowa, wykładowcy Akademii Krakowskiej z lat 1525-1531, zatytułowanym Herbarz Polski to iest o przyrodzeniv zioł y drzew rozmaitych, y innych rzeczy do lekarztw należących. Grzaniec -według ówczesnego przepisu – miał być medykamentem chroniącym przed zapadaniem na choroby w zimne dni i ogólnie wzmacniającym organizm lekiem prewencyjnym.
W Europie znany był już w starożytności – przeszedł dość długą drogę przemian i wariacji recepturowych – by ostatecznie na stałe zagościć w różnych strefach kulturowych jako nieodłączny atrybut późnojesiennych festynów, kramów i jarmarków. W Niemczech znany jako gluhwein, w Skandynawii -glogg, w Norwegii i Danii – gl0gg, w Finlandii i Estonii – głogi. Na Wyspach Brytyjskich – mulled winę. Wszystkie odmiany tego napitku mają swoje charakterystyczne cechy.
Nasz redakcyjny kolega Wojtek Bosak upiera się, że klasyczny polski grzaniec najbardziej przypomina obecnie niemiecką odmianę tego napoju i prawdopodobnie wywodzi się z podobnego kręgu kulturowego. A jego prawzorem miałby być średniowieczny hypokras sporządzany z czerwonego wina jako luksusowy napitek najzamożniejszych mieszczan, słodzony cukrem (co było w tamtych czasach wyjątkowym luksusem), z dodatkiem określonej kompozycji przypraw korzennych: cynamonu, goździków, imbiru, a także pieprzu gwinejskiego, kardamonu, gałki muszkatołowej, majeranku…
My do przygotowania naszego grzańca wykorzystamy raczej klasyczny melanż składników, które przetestowaliśmy w naszej winiarni i podczas przeróżnych spotkań klubowych. Życzę dobrej zabawy!”
Grzaniec
2 limonki,2 pomarańcze, 1 butelka czerwonego wina, 300 ml sherry carem, 1/2 szklanki cukru, gałka muszkatołowa, goździki, 4 duże laski cynamonu
1.Pociąć pomarańcze i limonki w plasterki.
2.Podgrzac wino i sherry.
3.Dodac do wina kawałki owoców, goździki i świeżo startą gałkę muszkatołową. Ponownie podgrzać nie dopuszczając do zagotowania. Na koniec dodać cukier.
4.Wlać do kubków do grzańca i udekorować laskami cynamonu.