Kto nie lubi jamon serrano…
… bo ja tę szynkę uwielbiam. Mogę ją jeść przez cały dzień i do wszystkich posiłków. Choć ostatnio wydaje mi się najpyszniejsza gdy szczelnie owija aromatyczny, soczysty i słodki kawałek melona. I tylko zastanawiam się kto to wymyślił?
Pierwsze pisemne wzmianki o soleniu mięsa wieprzowego pojawiły się w epoce Cesarstwa Rzymskiego, pod koniec II w. p.n.e. Już wtedy pisano o zwyczaju solenia i konserwacji świeżych udźców wieprzowych. Również z tego samego okresu datują się pierwsze wzmianki świadczące o tym, że proces dojrzewania szynek odbywał się na terenie Hiszpanii. Sławne były szynki ceretańskie – „pernac cerretanae”- z Hispanii, co znalazło odbicie w monetach nawiązujących do handlu szynkami w czasach Augusta i Agrypiny.
Ówczesne wskazówki dotyczące procesu uboju, ćwiartowania, solenia i suszenia mięsa są aktualne po dziś dzień, a nawet utrzymał się dawny system produkcji w oparciu o wykorzystanie rocznego cyklu klimatycznego. Proces ten rozpoczynał się ubojem świń pod koniec roku (na św. Marcina, 11 listopada), wykorzystując w ten sposób chłodne miesiące roku na solenie i okres odpoczynku, wymagające koniecznie niskich temperatur. Pozostały proces odbywał się według naturalnego cyklu pór roku. Wraz z nadejściem wiosny i lata wzrastała stopniowo temperatura oraz następował spadek wilgotności powietrza, co sprzyjało procesowi „pocenia” i suszenia szynki serrano.
Dzisiaj produkcja szynki serrano odtwarza metody tradycyjne z uwzględnieniem tych samych etapów, jednakże przy użyciu nowych technologii. Aktualny system produkcji, respektując tradycyjną formułę wytwarzania, dąży do ciągłej poprawy jakości poprzez bardzo staranną selekcję surowca i dbanie o szczegóły na wszystkich etapach procesu produkcji, zapewniając wszystkim wyprodukowanym szynkom serrano idealne warunki dojrzewania, w oparciu o kryteria specjalistów, kontrolujących każdą wyprodukowaną sztukę. W tym celu stosuje się komory ze stałą kontrolą wilgotności, wentylacji i temperatury, pozwalające na odtworzenie takich samych warunków klimatycznych jakie występowały w procesach tradycyjnych. Czynnikiem odróżniającym obydwa procesy jest stosowanie nowoczesnych technologii gwarantujących końcowy produkt najwyższej jakości.
Proces wytwarzania szynki składa się z prostych etapów i pozostał niezmienny od wieków:
1. Selekcja świeżej szynki o odpowiedniej wielkości i zawartości tłuszczu;
2. Solenie: szynkę zanurza się w morskiej soli w celu pozbycia się wilgotności i zachowania masy mięśniowej udźca, przy czym wyrób nabiera koloru i aromatu typowego dla wyrobów w ten sposób konserwowanych. Czas trwania tego etapu zależy od wagi świeżej szynki, z reguły musi leżeć w soli tyle dni, ile kilogramów waży świeży udziec.
3. Mycie i szczotkowanie szynki w celu wyeliminowania soli.
4. Okres odpoczynku (ponad 40 dni) pozwoli na jednolite rozłożenie soli wewnątrz szynki i stopniową eliminację wody z jej powierzchni. Proces ten nada szynce lepszą konsystencję.
5.Suszenie i dojrzewanie (ponad 110 dni). W tym okresie szynka nadal traci wilgotność, następuje jej „pocenie czyli rozprzestrzenianie się tłuszczu we włóknach mięśni.
6. W fazie końcowej, szynka zostaje poddana procesowi starzenia, podczas którego w dalszym ciągu przechodzi biochemiczne procesy. Nadają jej charakterystyczny końcowy smak i zapach.
Produkcja jamon serrrano jest procesem naturalnym i tradycyjnym, stosowanym niezmiennie od wieków. W procesie wytwarzania podstawą i kluczowym, niezastąpionym elementem jest doświadczenie specjalisty, który osobiście nadzoruje każdą sztukę i decyduje o czasie trwania jej procesu dojrzewania.
Nie wynaleziono dotychczas technologii zdolnej zastąpić rękę i doświadczenie specjalisty, co sprawia, że każda szynka serrano jest egzemplarzem jedynym w swoim rodzaju, każda też smakuje nieco inaczej.
Fot. P. Adamczewski
Komentarze
Kto nie lubi?
Ja nie przepadam. Odkąd wiem, że to masowy produkt powstający z milionów katalońskich świń rasy białej (pata blanca) trzymanych w trzypiętrowych farmach i intensywnie tuczonych…
Co innego Jamon Iberico de Bellota albo chociaż de Campo.
Dzień dobry Blogu!
Piękna pogoda chyba już się kończy. Za nami intensywny weekend i wizyta bardzo miłego ugandyjskiego gościa. Pokazaliśmy mu nasze góry i lodowce, włącznie ze spacerem do wnętrza lodowej groty. Gość cmokał z zachwytu, a największe wrażenie zrobiły na nim szwajcarskie drogi i zapory oraz elektrownie wodne.
Dostaliśmy ugandyjski miód z Kigezi.
Żeby nie było, że wybrzydzam bezpodstawnie, to dodam informację, że szynka serrano jest produktem tradycyjnym, ale o różnej jakości i smaku, bo norma EU z roku 2000 nie precyzuje ani pochodzenia surowca, ani dokładnej długości czasu dojrzewania, ani szczegółów technologii, ani regionu produkcji. Wystarczy, że robiona jest w Hiszpanii. To nie szynka parmeńska.
Dzień dobry.
U nas też było wczoraj nieco gości ale nie przyjęcie, tylko „odwiedziny urodzinowe” rodziny. Ja już kiedyś pisałam, że wolę zaprosić nawet na skromną kawę z ciastem na określoną godzinę, potem sprzątnąć i szlus. Inaczej w sumie 8 osób (w tym dwoje dzieci) złażą się całe popołudnie – jedni wychodzą, drudzy przychodzą, zamieszania, jak przy sporym przyjęciu. Jednak terminu wspólnego podwieczorku nie dało się w żaden sposób ustalić. Tak, czy owak miło z Rodziną się spotkać.
Po dwóch dniach ponurych, dzisiaj słońce i cieplutko, jak w lecie. Na obiad wykorzystam resztki wczorajszego obiadu i zrobię kapuśniak z kwaszonej kapusty (do dyspozycji duszone żeberko, sos, porcja zasmażanej kapusty, pół woreczka kaszy gryczanej – coś dogotuję, coś dołożę, pomieszam, dosmaczę i będzie. Na deser jeszcze 1/4 tortu z jeżynami. Doskonale wyszedł.
Dzień dobry,
Słonecznie i jeszcze trochę letnio więc zjadłabym chętnie melona z szynką.
Nemo (9:01), nie zauważyłam od razu ale potem kilkakrotnie przetarłam okulary… 🙂
dzień dobry …
Lenie i Ani podróży pięknych i zdrówka do tego … 🙂
ja do hiszpańskich wyrobów mam bojaźliwy stosunek zwłaszcza na naszym rynku .. w każdym wyrobie jakieś Exx …produkty niby naturalne a sztucznych dodatków sporo ..
melona zawijanego w szynce Szwarcwaldzkiej opiekałam ostatnio z jabłkami i majerankiem i bardzo mi smakowało …
no to jestem ten drugi, co nie lubi takiej szynki jak z obrazka.
przepadam natomiast za cerdo ibericko, ta tzw. oliva na czterech nogach. ich wlascicielki odzywiane sa zoledziami. juz samo krojenie, descorchar, wysmienitosci jaka jest cerdo iberico jest rytualem samym w sobie. nigdy nie widzialem, by ten specjal znajdowal sie w chlodziarce, bez roznicy czy bylo to w barze, czy w supermarkecie hiszpanskim ( super powinienem napisac z duzej litery ). ustawione sa na podstawkach zwanych jamonera, w calosci sprzedawane wraz z nimi. krojona jest ta wysmienitosc, o zawartosci tluszczu do 500% wiecej od pozostalych szynek, dlugim, elastycznym i ostrym nozem, od gory w dol. a dol jest tam gdzie znajduja sie paznokiec. cienkie paseczki kladzione sa, w tapas barach bezposrednio na talerz, nigdy jeden na drugim lecz obok siebie. podobnie jest i w sklepach. paseczki poukladane obok siebie i pakowane sa w specjalnym, uformowanym w prostokat papierze nie wiecej niz po 100gram na raz. nie sciskane, ugniatane, wygladzane.
prosze wlaczyc teraz odrobine wyobrazni. podawane jest opakowanie na wyciagnieteeeeeeej dloni, a usmiechniete usta sprzedawczyni wypowiadaja mniej wiecej cos takiego: por favor, esto es para ti.
kuchenna sciereczka ponownie przykrywa kopytko.
smakuje toto wysmienicie jako …. ? deser po sniadaniu.
to jest rytual i standart zarazem. ale hiszpanie maja krola, a zatem i krolewskie nawyki.
haneczko …. 🙂
kupiłam tanio paprykę czerwona i robię na zimę wg haneczki przepisu .. papryki dużo to może zrobię trochę leczo w słoikach ..
pepegor szkoda, że na parapetówę nie możemy się wprosić bo jednak daleko mieszkasz .. 😉
nemo w tym roku sporo gości się przewija przez Wasz dom .. 🙂
Alino,
ale to nie ja 😉
Moi goście wędrują intensywnie, więc wreszcie mam dostęp do komputra. W sobotę byli pod Matterhornem, wczoraj na lodowcu, dzisiaj na panoramicznej ścieżce z widokami
Do wstawania przed świtem już przywykłam, za chwilę pójdę na zakupy, po obiedzie zrobię ciasto na podwieczorek, potem pomyślę, co na kolację… 🙄 Wieczorem przyjedzie dziecko po DVD z weselem w Ugandzie (dla gościa, który w środę odlatuje) i zdjęcia z sobotniej wycieczki. Osobisty narzeka, że z fotografowaniem czarnoskórych taki sam problem, jak z parowozem – jeśli widać szczegóły obiektu to tło wychodzi za jasne 🙄
Jolinku,
sporo tych gości i same ranne ptaszki 🙄 Za 2 tygodnie mamy wakacje i sobie odpoczniemy
Ogonku,
rozbawiłeś mnie tymi „cerdo iberico”, których właścicielki jedzą żołędzie 😉
cerdo = świnia, wieprzowina
Cerdo iberico to rasa świń hiszpańskich o czarnych raciczkach (pata negra)
nie do wiary!!!
faktycznie.
nie ukazalo sie po cerdo ibericko —> bellota.
arrepentido
Pozdrowienia ze słonecznego Wrocławia – aż szkoda wyjeżdżać, ale jutro skoro świt trza lecieć 🙁
Na szynkach się nie znam – jest albo dobra, albo zła, ja lubię dobrą 🙂
Bardzo mi smakują wszelkie włoskie wędliny. Polskie też, ale to bywa różnie.
Spakowałam walizkę. Jerzor się zainteresował, gdzie się podziała nalewka wiśniowa, którą był otrzymał od Starej Żaby. Była tam, gdzie wszelkie inne cenne prezenty – w bagażniku samochodu. Zakrętkę owinęłam kilkakrotnie taśmą klejącą, zapakowałam w kilka torebek foliowych i upchałam do walizki. Co ja mam w walizce? Prawie samo szkło 😯
Porcelana od Misia, kufel od Pepegora, dwa piękne kielichy do wina z domu rodzinnego, nalewka też jako szkło 😉
Książki idą osobną paką, właśnie idę coś jeszcze dokupić, żeby paka była pełna i nic w niej się nie przewracało. Tyle na zrazie.
Nemo,
zozbawilas mnie natomiast tymi raciczkami. swinki sa cale szaroczarnego koloru. chadzaja na wolnosci w przecudownych krajobrazach sierra aracena w andaluzji. gdybym nie widzial tez by mnie bylo uwierzyc ze maja tak jak maja. mianowicie zoledzie oraz kore debowa, a na deser przeurocze landszafty 😆 z zielonymi lakami, szaro zielone drzewa rosnace tam od stuleci, w sasiedztwie biale wsie, zamki, koscioly itd. zyc nie umierac, co raczej cerdo nie jest przypisane.
Ogonku,
no to się oboje dobrze dziś bawimy 🙂 O raciczkach wspomniałam, bo te zostają przy szynce jako znak rozpoznawczy.
Pata negra = czarne kopytko
Świnie o białych raciczkach bywają białe, rude, łaciate…
W lasach dębowych Korsyki też się pałętają szare, dość kosmate świnie i nie są to dziki 😉
Nemo,
ale tamte, w andaluzyjskich klimatach, wygladaly wysmienicie. ryje nieco wydluzone i dzieki codziennemu joggingowi znacznie chudsze i zgrabniejsze niz ichniejsze leniwe domowe kuzynki. zdaje sie, ze poprzez ruch na swiezym powietrzu tluszcz rozkladal sie rownomiernie w miesniach, co zreszta zaobserwowac mozna w cieniutenkich plasterkach, o marmurkowej strukturze, pokrojonego juz kopytka.
„Przeleć mnie w tej koniczynie” Pamiętacie? Nie, żebym ciągoty jakoweś w samo południe odczuwała, ale piosnka przypomniała mi się kiedy patrzyłam na pięknie kwitnącą wielkolistną, czerwoną koniczynę na moich trawnikach. Pory roku się jej pomyliły czy jak?
Szynki lubię wszystkie – prócz szynek „nowej technologii” co to mają 40% świni, a 60% wody z tablicą Mendelejewa
Moi goście przywieźli surową szynkę z Polski. Kapie z niej woda 🙁
Po jesiennych wakacjach dostanę szynki z takiej świnki
Witajcie połykendowo 😉
Spóźnione serdeczności i uściski dla Młodszych Pyr.
Na swoje usprawiedliwienie dodam, że w sobotę świetowaliśmy pięćdziesięciolecie ślubu moich Rodziców, a wczoraj była druga tura…
Nie przeszkodziło nam to jednak w popełnieniu kolejnego wpisu, tym razem o Skopje
http://www.eryniag.eu/6707
Skopje: https://picasaweb.google.com/104148098181914788065/Skopje?noredirect=1#
Kanion Matka: https://picasaweb.google.com/104148098181914788065/KanionMatka?noredirect=1#
Nemo,
prezentowana swinka jest na dobrej drodze. jednakze do pelni szczescia brakuje jej pelnego zakrecenia …. ogonka 😆 , w tym przypadku radosc osiagnela juz jak widac apogeum 😆
i jak mnie nie omieszkano poinformowac, smakowala wybornie. na jej miejscu jest juz mala nastepczyni. moge miec jedynie nadzieje, ze do polowy grudnia powinna uchronic zycie, za wszelka cene.
co jak co, ale pochodzenie swini ma odzwierciedlenie na podniebieniu. i tu jestesmy tego samego zdania Nemo, i jak sadze nie jedyni.
Rano była piękna pogoda i Ewa mówi – trzeba było wczoraj do Międzyzdrojów…
Pyro. Chciałem złożyć nie tyle zażalenie, ile spostrzeżenie o nadzwyczajnym patriotyźmie Twojej żmudzkiej nalewki. Suponuję, że ona (ta nalewka) na Żmudź podążyła, bo w butelce nijak jej znaleźć nie mogę…
Cichalu, Ty przynajmniej wiesz, dokąd poszła. Nasze wywędrowują niby jawnie a chyłkiem i nie wiadomo, gdzie ich szukać 🙄
Haneczko, to jest właśnie ta przeźpirzność (!?) natury Pyrowych nalewek!
Kilka godzin nie mogłam korzystać z internetu, mimo, że sprzęt mam sprawny. Sygnał był tak słaby, że nijakiej strony odszukać się nie dawało.
Cichalu – jak tę nalewkę znajdujesz? Czy to udana produkcja? Robiłam ją po raz pierwszy, a Ty jesteś królikiem doświadczalnym. Wiem, że jeszcze kilka miesięcy powinna dojrzewać – to Waść jesteś niecierpliwym kosztownikiem (od kosztowania, nie kosztu). Uprzejmie proszę o szczere wyznanie.
Pyro! Szczerze wyznawam. Już Jej nie ma. Wniosek zostawiam Twojej dedukcji!
Pyro,
czyżbyś robiła z przemrożonej ruty
🙄
Jeżeli tak, a Cichal ocenił to kupuję patent 🙂
Pyro, Cichal to wdzięczny królik doświadczalny.
Nie wiem, czy nie należało by, jak to w nauce, poprowadzić dłuższych badań i dłuższych serii, z wieloma uczestnikami. Nie wiem więc co dalej. Przyjąć wotum Cichala za dobrą monetę, albo dalej drążyć. Czujesz się na siłach?
Pozdrawiam Pyrę, Cichala i całą resztę.
Co do szynki, podzielam zdanie Alicji, dobra ta, co smakuje.
U nas dzisiaj były trzy pice z imbisu. Kuchnia w rozdrobnieniu.
Dzien dobry Wszystkim,
Nie wiem czy lubie szynke jamon serrano, bo nie wiem czy kiedys taka jadlem. Przy moich upodobaniach do naszych potraw pewnie nie jadlem.
Chociaz z tymi moimi upodobaniami roznie juz bywa – mam „zaliczone” juz sporo owocow morza, ktorych kiedys bym nie tknal, nieco japonskich przysmakow surowe ryby w to wlaczajac, ostrygi na zywo, koreanskie przysmaki w restauracjach na Korean Way w Nowym Jorku, nie liczac wloskich, greckich, meksykanskich i brazylijskich i zydowskich roznosci, ktore mam tutaj na codzien. Jak na mnie – malenki smakowy sukces.
Wczoraj bylem w New Jersey, poproszono mnie jako przewodnika i kierowce po tamtejszych drogach, ktore przed kilkoma laty poznalem bardzo dobrze. Bylo nas 8 osob, ja z Polski, reszta to rodziny latynoskie z dziecmi. Utwierdzilo sie tylko moje przekonanie o ich umiejetnosci radosnego patrzenia na swiat, smiechu bez odrobiny falszu, lapania milych chwil dopoki sa, przelewania swoich milosnych uczuc na dzieci itd. I naprawde obojetne jest mi ich wyksztalcenie lub po prostu calkowity jego brak – od tych ludzi tez mozna sie czegos nauczyc! Ja sie ucze!
Dobranoc 🙂
Errata- te restauracje są przy Koren Way, a nie „na” 🙂
„Świtem bladym, białym ranem
po niebie, po niebie
czarne chmury rozczochrane
czesał górski grzebień…”
Górskiego grzebienia w rejonie Wrocławia nie ma, do świtu kapkę jeszcze, ale ogarniam sprawy, bo za chwilę trza frunąć. Pójść pod prysznic, wrzucić do walizki maliniak i wreszcie ją zamknąć, jakąś urodę na twarz nałożyć i tak dalej.
Czuję się tak, jakbym była w podróży pół roku, a to zaledwie 3 tygodnie. Owszem, bardzo intensywne, nie da się ukryć.
Książki posłałam morzem, niech sobie płyną, mnie się nie spieszy.
O, Jerzor wstał był, też już zwarty i gotowy przed czasem.
Jak to dobrze, że do lotniska rzut beretem (Oporów), zdajemy samochód i bagaże (walizka z cennymi podarkami blogowiczów!), i lecimy. Pewnie się jeszcze odezwę z lotniska, bo co tam robić, czekając…
A propos, Jerzor wczoraj przy wysyłaniu książek spotkał na poczcie koleżankę ze studiów. Pogadali, ja się zajmowałam nadawaniem paczki, po czym podchodzę i się witam – cześć Ela!
Elę znałam z opowieści i raz jedyny spotkałyśmy się na balu sylwestrowym ‚1974 w „Szklance”. Ela nie poznała Jerzora (biały włos, a przecież taki brunet był), on ją poznał i zaczepił. Ja Elę poznałam do razu i nawet zawołałam – cześć Ela! Jerzor zapomniał imię koleżanki z roku. No wiecie, co?!
No dobra, idę pod prysznic.
Spokojnego fruwania Alicjo!!!!
Pilnuj Jerzora!
Dzięki, Nowy 🙂
Odmeldowuję się z Wrocławia.
Alicjo, dobrej podróży!
Ja z chęcią uzupełnię artykuł o ciekawą infografikę podkreślającą różnicę między hiszpańskimi szynkami – konkretnie między łopatką (paleta) a szynką (jamon). Grafika znajduje się tutaj: http://www.carmona.pl/index.php/tapas/roznice-miedzy-hiszpanskimi-szynkami-jamon-vs-paleta