Szczygieł ćwierka po czesku

Od dawna kocham czeską literaturę. Znam niemal na pamięć Szwejka, stale sięgam po  Karela Czapka np. cudowne „Listy z podróży”, podobnie z książkami Kundery czy Hrabala. A ostatnio moim ulubionym czeskim pisarzem został Mariusz Szczygieł – prawdziwy, szczery Polak ale o czeskiej mentalności. I też zakochany w czeskim poczuciu humoru i sposobie myślenia ludzi znad Wełtawy. Polecam – zwłaszcza wszystkim smutasom – książeczkę Mariusza Szczygła „Laska nebeska”.  Sam czytałem ją często płacząc…  ze śmiechu.Książeczka jest zbiorem felietonów pisanych z myślą o wybranych a ważnych książkach czeskich pisarzy. Aby zachęcić smakoszy do tej lektury przytoczę mały acz wielce stosowny i smakowity fragment:
„Dziesięć lat temu pan Krzysztof Zajdel, nauczyciel z Wilkszyna, dostał od urzędującego prezydenta Havla przepis na kurczaka.
Postanowił wydać książkę „101 potraw znanych osobistości z Polski i ze świata” i zaczął pisać do różnych sław. „Sam pan wie, jak to jest, kiedy pisze ktoś z wiejskiej szkółki do osoby znanej” – wyznał, kiedy poprosiłem o szczegóły. „Napisałem do prezydenta Rosji, Ukrainy, Białorusi, bo moim marzeniem było pokazanie, że jesteśmy normalnymi ludźmi, że przy stole wszyscy mogą usiąść. Z tych osób jedynie prezydent Czech mi odpisał. Taki np. już nie prezydent, ale znany aktor Pierce Brosnan odpisał (to znaczy jakiś jego sekretarz), że mogę kupić koszulkę z jego portretem lub zdjęcie (za jakąś znaczną kwotę), a autograf aktora dostanę w specjalistycznych sklepach.”
Kurczaka a la Havel (którego prezydent sam wymyślił) przygotowuje się tak: ptaka dzielimy na cztery części, nacieramy smalcem i solimy. Pieczemy w piekarniku 20 – 30 minut. Z szyjki i skrzydełek gotujemy odrobinę bulionu. Bulion mieszamy ze szklanką białego wina, dwiema łyżkami miodu, dwiema łyżkami sosu sojowego, majerankiem, oregano, pieprzem, wegetą i łyżeczką mielonego imbiru. Do tak powstałego sosu dodajemy posiekane dwie papryczki chilli. Sosem polewamy podpieczonego kurczaka i wkładamy znów do piekarnika, żeby się dopiekł.”
W tym fragmencie nie ma wprawdzie nic do śmiechu ale do smutku też nie. A Vaclaw Havel prezentuje się jako człowiek sympatyczny i nie tak zarozumiały jak jakiś amerykański aktor. Prawdę mówiąc akapity o kurczaku a la Havel były jedynymi przy których nie rżałem ze śmiechu. Aby sprawdzić moją prawdomówność musicie  sięgnąć po „Laskę nebeską”.