Zgadnij co gotujemy
Dziś do wygrania kolejna książka. To relacja amerykańskiego reportera Jeffreya Taylora z podróży z Moskwy do Pekinu po drogach i bezdrożach Rosji. Ksiązka nosi tytuł „Moredrcy w mauzoleach” a wydała ją znana oficyna Carta Blanca. A że Wielkanoc tuż za progiem, to i pytania muszą dotyczyć tego święta. Kto pierwszy przyśle odpowiedzi uznane za prawidłowe ten otrzyma nagrodę.
A teraz pytania:
1. Niedziela Palmowa nosi także i inne nazwy, a jakie?
2. Od kiedy Wielkanoc obchodzi się w pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni Księżyca (tj. między 21 marca a 25 kwietnia)?
3.W ostatnie dni wielkiego postu zwyczajowo, zwłaszcza na wsiach, organizowano dwa pogrzeby; co grzebano?
Teraz proszę o szybkie wysłanie odpowiedzi na znany adres czyli internet@polityka.com.pl i książka zostanie wyekspediowana pod wskazany adres.
Komentarze
Bardzo ładne zestawienie: Wielkanoc i mordercy.
Na chwałę Pańską!
Książka wydaje się ciekawa. Nieśmialo planujemy w przyszłym roku dłuższy urlop. Wahamy się pomiedzy USA i Chinami. Na bezdroża Rosji jesteśmy za starzy, ale pociąg może wchodzic w rachubę, jeżeli zmieści się czasowo. Oba krraje ciekawe. Przewodniki czytamy od pau lat. Kulinarnie Chiny górują niebotycznie pomimo paru świetnych kucharzy w USA.
Się czepiasz szczegółów, Kryśka 😉
Państwu Adamczewskim, Brabarze i Ewie Cichalowej – spóźnione serdeczności 🙂
Jeszcze raz wszystkim przyjaciołom dwu i czworonożnym dziękujemy za wyrazy serdeczności.
Nieżyczliwym też dziękujemy, bo dzięki nim bardziej docenia się tych życzliwych i sympatycznych. Zresztą bliskość świąt i wiosna łagodzi obyczaje!
Ewo – dziękuję 🙂
Po wczorajszym dniu obfitującym w tyle miłych zdarzeń, trudno wrócić do prozy codzienności. Myślami jestem w Maglu…
A ja nadal maglowałam dzisiaj od bladego świtu nasze zdjęcia.Utknęłam niestety w martwym punkcie.Latorośl jest w Białce Tatrzańskiej,wraca do domu jutro albo w piątek.Jak wróci to pomoże swojej matce uporać się z techniką komputerową.Proszę Was zatem o cierpliwość.
Eh, pojechałabym BAM-em do Krasnojarska, a stamtąd południową odnogą magistrali do Pekinu. Młodsza stale wspomina podróż nad Bajkał jako jedną z najlepszych przygód wakacyjnych i warunki podróżowania na BAM są oswojone. Natomiast koleje chińskie na międzynarodowych trasach mają wysokie notowania za czystość i doskonałą obsługę.
Goniec Wielkopolski: najtańsze pismo codzienne dla wszystkich stanów 1896 r.
„Śledź – to wielki przysmak podczas postu, osobliwie dla uboższych ludzi. Bo jako najlepszym posiłkiem dla człowieka jest mięso, śledź tez zastępuje mięso, nieźle posila, a przynajmniej lepiej aniżeli ziemniaki (pyrki, kartofle), które tylko rozpychaja, ale mało dają pożytku.
Dlatego też ubogi lud więcej lubi post aniżeli dni wolne od niego, mając chociaż śledzia zamiast mięsa, którego prawie nigdy nie widzi.
Ale każde jadło chociażby najsmaczniejsze oprócz chleba, mięsa, mleka i ziemniaków musi się uprzykrzyć. Kto więc ciągle zjada śledzia przez kilka tygodni, te mu on, jak to powiadają, gordłam wychodzi, nic więc dziwnego, że ludzie się cieszą, gdy nadchodzące święta wielkanocne napowrót godzą ich z mięsem. Dlatego też za dawnych czasów w kraju naszym obchodzono w wielką sobotę dwie wesołe zabawki to jest pogrzeb śledzia i żuru.
Odbywało się to po wszystkich miastach i miasteczkach, a nawet wsiach, a powieważ owe zwyczaje z przyczyny rozmaitych klęsk i nieszczęść ustały, zatem postanowiłem niektóre uroczystości opisać, ażebyście moi mili współczytelnicy wiedzieli jakie nasi pradziadowie mieli zwyczaje.
Otóż po nabożeństwie porannem w wielką sobotę lud po miasteczkach schodził się na rynek, a po wsiach przed karczmą. Tam wykopano dół, a w dole tym umocowano wielki kloc wierzbowy, do którego dawano poprzeczną żerdkę a na niej sznurek z pętelką, jakoby u szubienicy. Potem szli wszyscy gromadą do domu, gdzie śledź nieboraczek przygotowany do tego żałośliwego obchodu smutno oczekiwał końca swego panowania. Wzięto go z misy i położono na długiej desce, którą kilkoro brało na ramiona. I jakoby orszak pogrzebowy wyruszyła cała gromada śpiewając:
Śledziku, sledziku przewielmożny panie
Kończy ci się dzisiaj twoje panowanie
Boć nas dosyć namęczyłeś
Wszystkie gęby nasoliłeś
Requiescat in pace Amen.
Skoro go przyniesiono pod ów pniak, występował jeden oskarżając śledzia iż przez 40 dni postu srodze ludziom dokuczał i wszystkim się solidnie uprzykrzył. Tedy wybrani sędziowie skazywali go na śmierć i wieszano na sznurku nieboraka śledzia wśród wesołych okrzyków tłumu. Gdy już wisiał rozmaici ludzie podchodzili do niego i każdy nawymyślawszy do woli i wymówiwszy mu ostro, że przez 40 dni dokuczał sola chrześcijanom bili go kijami, a chłopaki ciskali nań kamieniami i śpiewali:
A precz, że ty śledziu! Nie nawiedzaj nas
Boś nas dość wymęczył, przez tak długi czas
A precz że ty śledziu! Nie nawiedzja nas
Bo teraz już na szynki, na kiełbasy czas
A precz że ty śledziu! Nuż nam spokój daj
Bo teraz nam mięsa, kołaczów i jaj.
A gdy się już do woli natłukli biednego śledzia, jeden przecinał sznurek, na którym wisiał, śledź spadł w dół i tam go przysypano. Tak kończył śledź swoje krótkie panowanie, ciesząc się w duchu, że swoim nieprzyjaciołom da się dobrze we znaki na następnym roku.
Otóż widzicie moi mili współczytelnicy jaka to wdzięczność ludzi. Kiedy ich żywił 6 niedziel wszyscy mu schlebiali, układali na misach, polewali octem, obsypywali pieprzem i cebulką, a kiedy już przestał być użytecznym i potrzebnym wymyślają i bija dawnego przyjaciela a na dobitek grzebią go w dole!
Tak to nieraz na świecie bywa, że ludzie gdy kogo potrzebują, schlebiają mu i nadskakują, a kiedy już nie potrzebny to mu każdy według woli dokucza i przed wszystkimi nań podwodzi.
Przeciez jak ten śledź tak i ów człowiek sponiewierany i zubożony znowu przychodzi do wzięcia i dostatków, a ci co mu dokuczali znowu poczynaja się łasić.
Dlatego też należy zawsze być ostrożnym, nikim nie poniewierać, aby potem nie potrzeba było przepraszać i łasic się jak gdyby pies o kość.” 🙂
Danuśko 🙂 trzymam kciuki za pomyślność. Napracowałaś się solidnie dokumentując szczegóły wnętrza maglowego, było co fotografować, oj…
Asiu, lat minęło ponad sto, a przesłanie ciągle młode 🙂
jestem w stanie zaakceptowac i nawet zaspiewac pierwsza czesc sledziowej przyspiewki. pomimo ze prymitywne moze byc zabawne:
Śledziku, sledziku przewielmożny panie
Kończy ci się dzisiaj twoje panowanie
Boć nas dosyć namęczyłeś
Wszystkie gęby nasoliłeś
Spoczywaj w pokoju amen.
i na tym amem. koniec kropka
jestem wstrzasniety bezwzgledna agresja jaka tryskali chrzescijanie niespelna 115 lat temu. w tak brutalny sposob dawac ujscie swoim nagatywnym emocja i to zaraz po koscielnym nabozenstwie?
moje stanowcze nie, nie, nie. odcinam sie od tak bestialskich tradycji i na znak protestu nastepne tygodnie spedze nie przy suto zastawionym stole z miesami, z wedlinami, z szynkami i innymi dyrdymalamil.
pozostane przy tym, czym wypelniony jest atlantyk.
tak mi dopomoz posejdonie.
masz jak w banku – uslyszalem glos z przestrzeni 😆
Danke – Danke
Dzisiejsza nagroda poleciała do Nakła nad Notecią. Asi gratuluję! A prawidłowe odpowiedzi są następujące:
1. Niedziela Kwietna lub Wierzbna;
2.Od soboru w Nicei w 325 r.;
3.Żur i śledzia, które jadano w poście bardzo często.
Za tydzień kolejna zabawa.
Asiu – gratuluję 🙂
Dziękuję, bardzo się cieszę z nagrody. Lubię reportaże 🙂
Basiu – przesłanie jest nadal aktualne, nic się nie zmieniło i nic pewnie się nie zmieni bo taka jest ludzka natura – niestety.
Przestało padać, a nie wiadomo jak długo ta przerwa potrwa. Chyba zabiorę pieska i pójdę po zakupy. Dzisiaj przygotowuję mięsa w marynatach, dokonując jednocześnie korekty planów. Jest to związane z obfitością tego, co Ryba przywiezie. Po gruntownym namyśle rezygnuję z planów ozorowych – niech sobie poczeka ozór na inną okazję, bo nie widzę sposobu spałaszowania 2 kg szynki pieczonej, 1,5 kg gotowanej i 80 dkg surowej w 4 osoby w trzy dni (liczę z wtorkiem) Nawet jeżeli przyjdzie Synuś z rodziną, to przyjdzie porą popołudniową, raczej kawowo – łasuchową, niż solidnie mięsną. Zresztą jak doświadczenie uczy, goście rodzinni krzyczą od wejścia „tylko nie dawaj nam jedzenia”. Wszyscy napchani od śniadania do wypęku. Dodatkowo są sałaty i sałatki, zimne nóżki na stópkach i golonce, a w drugie święto, tradycyjnie wszystkie nie zjedzone jajka ugotowane na twardo (łacznie z pisankami) przerabiamy na sałatkę kolacyjną z zieloną cebulą, pieczarkami i czymś tam jeszcze. Obiadu w niedzielę nie ma, natomiast w poniedziałek będzie wołowina z rydzami (Ryba przywozi) a komu nie pasuje, to zawsze może zjeść talerz żurku i plaster pieczonej szynki z sałatą. We wtorek ok południa Matrosy wyjeżdżają, a my z Anią nie będziemy gotowały jeszcze kilka dni, chyba tylko jakieś czyste zupy do popijania z kubeczka żeby coś gorącego w żołądku było.
Dzień dobry 🙂 Gratulacje, Asiu 🙂
Ludzka natura jest, na szczęście, rozmaita i ma także plusy dodatnie, czego żywym dowodem jest zdecydowana większość ludzi na tym blogu 🙂
Sałatka gotowa, makowce też. Odsapuję. Na obiad knedle z truskawkami i śmietaną. Z robót ogródkowych nici, bo niebo się rozkapało na lodowato. Kocham śledzie 😀
Asiu, gratuluję szybkości. Mnie się udało wysłać o 8:05, co się okazało ślimaczeniem na tle Twojej sprawności. Przeczytałem właśnie relację z podróży koleją do Chin z przerwą na Ułan Bator. Autorowi Mongolia bardzo się podoba, a szczególnie brak pośpiechu we wszystkim, co robią. Widać w konkursie idę ich śladem.
Haneczko – dziękuję. Masz rację z tymi plusami dodatnimi! Nie zdążyłam napisać, że ta gorsza natura na szczęście nie jest w przewadze 🙂 Tak myślę 🙂 A śledzia juz nikt nie bije 🙂
Moim zdaniem nawet w święta należy odżywiać się racjonalnie. Ja robię zakupy jutro. Nic specjalnego. Najwyzej zupę ugotuję w większym garku, będzie na parę dni. Drugiego nigdy nie robię na zapas – musi być świeże.
Jeszcze raz dziękuję. Ostanio czytałam drugą część „Wielkiego bazaru kolejowego”, teraz ukazała się część trzecia: „Stary Ekspres Patagoński. Pociągiem przez Ameryki”.
Stanisławie – nie wiem o której dokładnie wysyłałam, nie patrzyłam na zegar 🙂
A w styczniu 2013 r. ukaże się następna część: „Safari mrocznej gwiazdy. Lądem z Kairu do Kapsztadu”
Asiu- pozdrowienia i gratulacje !
Haneczko-ciekawe,że pieczesz makowce na Wielkanoc.One raczej bożonarodzeniowe,ale czego się nie robi dla Kochanej Rodziny.U mnie przygotowania świąteczne ograniczyły się póki co do zakupienia sera na sernik wedle przepisu Haneczki właśnie.Za robotę biorę się dopiero jutro,bo dzisiaj mam paryski wieczór na Powiślu 🙂
http://www.teatrateneum.pl/?p=351
Asiu – gratulacje 🙂 Przyznam sie, że miałam także zamiar zmierzyć się z pytaniami, ale wsiąkłam w „Polskie tradycje świąteczne” zapominając po drodze czego szukałam 🙂
Haneczko, dzielna jesteś, moja sałatka jeszcze w proszku czyli w pęczku warzyw, ale produkty zgromadzone. Makowca nie będzie, za to mazurki do upadłego 🙂 Wszystkjo przede mną…
jeszcze raz dziękuję 🙂
Moi panowie chłoną makowce całorocznie, z okazji i bez 😆 i wcale nie jestem dzielna, bo sałatkę robił robot 😉 Mazurek (jeden) i keks jutro. Sernik był (krótko 🙄 ) na przyjazd Młodego.
Aura taka, że kto wie, czy nie pora na makowce.
Asiu – szybka jesteś; gratulacje. Ja też lubię reportaże, a coraz mniej z wiekiem podoba mi się beletrystyka. Dzienniki, reportaże, wspomnienia, biografie, eseje – to mnie dzisiaj angażuje znacznie bardziej, niż powieści. Zostaje jeszcze poezja nie tracąca uroku i nieco książek wypoczynkowych, które lubię za pogodną mądrość życiową albo literatura fantasy, która przejęła rolę przygodówek i powiastek filozoficznych. Sięgam jeszcze po klasyczne kryminały i powieść polityczną czy batalistykę. I tak nie przeczytam do śmierci nawet ułamka tego, co chciałabym przeczytać.
W maju ukaże się w wydawnictwie „Czarne”: „Utracone serce Azji”. Autor – Colin Thubron. Zapowiedź: „Azja Środkowa ? serce mongolskiego imperium Tamerlana i cel stalinowskich zsyłek, kraina ogromnych przestrzeni, niezliczonych tajemnic i niezwykłych opowieści. Odległy i fascynujący region, w którym bieg zdarzeń zmienia się gwałtownie i zaskakująco jak krajobraz – stepy przechodzą w pustynie i wypiętrzają się w wysokie góry, burzliwa historia obala i wznosi imperia. W Utraconym sercu Azji Colin Thubron, autor bestsellerowych książek podróżniczych, zabiera czytelników w wyjątkową podróż przez ten mało znany, rzadko odwiedzany, ale piękny i ważny zakątek świata.
„Thubron ma czas. Nadkłada drogi, aby obejrzeć zrujnowaną twierdzę na pustyni, kilka dni szuka zapomnianego grobu wodza antybolszewickiej rewolty, zamiast samolotu wybiera zdezelowany autobus. Odwiedza szacowne zabytki i industrialne monstra, metropolie i zabite dechami wioski. Pociąga go przyroda i wszelkie miejsca kultu. Utracone serce Azji można czytać na kilka sposobów ? jako dziennik niespiesznej włóczęgi, erudycyjny przewodnik po regionie albo rzetelny reportaż o państwach Azji Centralnej: Kazachstanie, Kirgistanie, Tadżykistanie, Turkmenistanie i Uzbekistanie (które uzyskały niepodległość zaledwie kilka miesięcy przed przyjazdem pisarza). To jedna z tych lektur, po których chce się spakować plecak i natychmiast wyruszyć w podróż”.
Wojciech Górecki
„Thubron ma wrażliwość pisarza i umysł historyka. Nie można sobie wyobrazić wspanialszego towarzysza podróży przez nieznane krainy”.
„Washington Post Book World”
Dzień dobry Blogu!
Pochmurno, ale widoków na deszcz niet.
Asiu,
jesteś szybka jak naoliwiona błyskawica! Gratulacje 🙂
Dziś na obiad kotleciki jagnięce z czosnkiem i rozmarynem, brukselka (ostatnia z ogrodu) i… Vivaldi. Młode ziemniaki z Izraela.
Moje przygotowania do świąt to na razie… nic.
No, wczoraj nabyłam różne jajeczka czekoladowe. Młodzi chcą szukać po chaszczach, jak w dzieciństwie 😉 Przyznam, że też bym chętnie poszukała, bo dotąd tylko chowałam tj. Zajączek zakładał gniazdka 😉
Makowce na Wielkanoc nie rażą, zwłaszcza jeśli ma być zimna.
Swego czasu Gospodarz podawał mazurki w grudniu i też to nikomu nie przeszkadzało 😉
Naoliwiona błyskawica – dobre 🙂
Znalazłam takie oto ogłoszenie w Gońcu Wielkopolskim z 1896 r.: „Towarzyszki życia życzy sobie kawaler, Polak, 30 lat mający, dobrze wykształcony w swoim zawodzie, prowadzący interes w Berlinie na własną rękę z dobrem powodzeniem. Majątku nie wymaga, ale nie szkodzi jeżeli jest. Panienki od 10 do 25 roku, nie za wielkiego wzrostu, dobrego prowadzenia zechcą swe łaskawe adresy przesłać do Ekspedycji Gońca Wielkopolskiego pod literą AU 1000 Najściślejsza dyskrecyja zapewniona.” Panienki od 10 lat ? zgroza!!!
Kocha to poczeka 😉
Tylko ta panienka dziesięcioletnia na pewno urośnie, a on woli niskie 🙂
Dzien dobry,
Asiu, gratulacje!
Szczerze mowiac, kiedy Ewy i Stanislawa wpisy zobaczylam zaraz po osmej, to myslalam ze konkurs rozstrzygniety :).
Makowiec na Wielkanoc jak najbardziej! U nas w rodzinie duet – makowiec na serniku – rozkosz dla podniebienia.
Pyro,
a czytalas Pratchetta i Bulyczowa?
Przez noc napadało śniegu i pogoda jest jak na Boże Narodzenie. No, ale już i tak bywało w przeszłości. Znajoma jechała dziś do rybaków/ chyba do Władysławowa/ do świeżo wędzone ryby. W planach był m.im. wegorz, ale cena 100 zł za kg jest zaporowa. Przewidywałam to i zamówiłam dla siebie dwa pstrągi. Po południu bedę je miała.
Ustalenie daty świąt wielkanocnych , mimo soborowych okoliczności, bardzo pachnie pięknymi tradycjami pogańskimi. 😉
Obyczaj zakopywania żuru sugeruje, że w jadłospisach światecznych żurek był nieobecny. Teraz jest nieodzowny na światecznym stole.
Dziewczyny – taka projekcja mnie dopadła : zakładam, że znalazła się 20-latka. Mogła się znaleźć, bo majątku epuzer nie wymagał (jakaś uboższa kuzynka w rodzinie, albo panienka, w której rodzinie była spora ilość panien na wydaniu) przez kawalera zaaprobowana , pobrali się, w rok później urodził im się syn, potem następny. W 1914 mili chłopcy po 19, 18 lat, a przed sobą – Flandrię, Bug albo zrewoltowaną Rosję.
Mnie też makowce wydają się właściwe na te Święta. I nie wiadomo, czy nie oczekiwać Św. Mikołaja zamiast Zajączka. Kolega właśnie się zastanawia, czy dostanie gdzieś choinkę.
Żur można zakopać, a potem ekshumować.
Polska tradycja 😉
Jolly – nie czytałam Bułyczowa; nie kojarzę go.
Dzień dobry?
Asiu gratulacje
U nas na święta tez zawsze był makowiec, ale skąd on się wziął na polskich stołach, tego nie wiem. Najlepsze makowce zawsze kupuje w sklepach ortodoksyjnych Żydów.
O nie 👿 Bombek ze strychu znosić nie będę 👿
Jeszcze raz dziękuję 🙂
Pyro – 🙂 Może mieli córki, które czekały na powrót narzeczonych? Też nieciekawa perspektywa.
W zasadzie Bułyczow kojarzy mi się przede wszystkim z tytułowym bohaterem sztuki Gorkiego. Igor mu było, podobnie jak naprawdę temu od dinozaurów, występującemu jako Kir. Ale na nazwisko też ma Możejko jak komendant policji sandomierskiej, a nie Bułyczow. Podejrzewam trochę, że pseudonim zaczerpnął od Gorkiego.
Pyro,
Jesli nie czytalas Kira Bulyczowa ‚Opowiadan Guslarskich’ to zazdroszcze przyjemnosci! Nie jest to stricte fantasy, ale elementy nadprzyrodzone (UFO, czarownice itp) osadzone w Zwiazku Radzieckim cudne
Jego ksiazki to jedne z moich ‚odchandraczy’
A Pratchett jak?
Pyro,
Kir Bułyczow
„Nie bacząc na stosunkowo niską cenę konserwatywni mieszkańcy miasta Wielki Guslar niechętnie kupowali efektowne puszeczki z barwnym portretem jesiotra i napisem „Czarny kawior”. Sokole oko klienta dostrzegało bowiem również wykonany malutkimi literkami dopisek: „syntetyczny”.
Profesor Lew Chrystoforowicz Minc kiedyś tam czytał o uwieńczonych sukcesem badaniach nad syntetycznym kawiorem i wiedział, że w smaku nie ustępuje on prawdziwemu, a jeśli chodzi o wartości odżywcze – nawet go przewyższa. Przy tym kawior syntetyczny miał być absolutnie nieszkodliwy dla zdrowia. Wcześniej jednak nie udało się profesorowi syntetycznego kawioru spróbować. Dlatego właśnie Lew Chrystoforowicz był jednym z trzech mieszkańców Guslaru, którzy nabyli nowy produkt w drodze kupna.
Wieczorem, przy herbacie, profesor Minc otworzył puszkę, posmarował kawiorem kanapkę. Ostrożnie odgryzł kawałek, zżuł i doszedł do wniosku, że kawior rzeczywiście ma walory smakowe, jest odżywczy i absolutnie nieszkodliwy. Ale czegoś mu brakuje…”
Kochani-jakie bombki ?
W stolicy piękne słońce,+13oC i kwitną forsycje.
W Białce Tatrzańskie Latorośl jeździ na nartach tylko rano,bo potem
przy +15oC topi się śnieg i pozostaje jedynie opalanie oraz ?…
oscypek z grila.Na stokach narciarze ścigają się z motylami 🙂
A propos Gorkiego. Stalin cenił go ogromnie, więc specjalnego wysłannika skierował do Sorrento, żeby rewolucyjnego literata ściągnąć do domu. Nie pamiętam, kto nim był. Jakiś kompozytor chodzi mi po głowie, ale skleroza robi swoje. Sorrento było bliskie Gorkiemu od czasów pobytu na Capri w początkach XX wieku.
Pogłoska głosi, że Stalin tak kochał Gorkiego, iż trując pisarza, sam karmił go łyżeczką podając kaszkę z trucizną. Tak opowiadał Andrzej Drawicz na spotkaniu towarzyskim, w którym miałem okazję uczestniczyć. Czy to prawda, nie wiem. Raczej mu wierzyłem zanim nie został prezesem TV. Prezesom TV nie wierzę dla zasady.
jeszcze przed paroma dniami byl widoczny, dzis znikl. 😯
prosze sie nie bac, nikogo nie podejrzewam o nic, a juz brakiem logicznosci byloby myslenie, ze wiatr mozna przywlaszczyc sobie. a bez niego moze byc goraco. uff jak goraco. taki plan zostal juz parokrotnie wdrozony w zycie i sprawdzony, choc latwo nie bylo. w sypialni temperatura jest zawsze podniesiona, ale tamtego wieczora bylo ponad 43°C, na polnocnej scianie w niszy kuchennej 48°C na termometrze. wszystkie pomiary dokonywalem wieczorem. zastanawialem sie, czy czasami wyspa jakimis nadludzkimi silami nie zostala przesunieta blizej rownika. 😮
w mojej glowie w takich przypadkach nic sie nie jest w stanie wydarzyc. zreszta to nic nowego.
http://magazyn-kuchnia.pl/blogi/co-ja-tam-wjem/2012/03/bezwzrokowe_gotowanie/1?bo=1
Dla zostrzenia apetytu:
http://www.literatura.gildia.pl/tworcy/kir_bulyczow/nowi_guslarczycy/fragment
Nowy – zajrzyj na stronę 309 🙂 http://dlibra.umcs.lublin.pl/dlibra/doccontent?id=431&dirids=1
Witam! Wielkanoc a przed nią do pooglądania, może ktoś coś skorzysta? http://www.spryciarze.pl/szukaj/?sq=jajka
„z tego”, w staw tu gdzie powinno być.
Roboty od metra, a tu bezecni przyjaciele lektury wcale nie minutowe podrzucają, własnym Gospodarzem i jego książką każą się zachwycać ze stosownym szacunkiem i biedna Pyra utonęła w blogowych didaskaliach. ot, los taki.
Asiu gratuluję … 🙂
dzisiaj z Amelką pierwsze pachnące fiołki zerwałyśmy na naszej osiedlowej łące … 🙂
Asiu,
Jestes po prostu nieoceniona, to wlasnie jest moj dziadek. Dziekuje.
Zdjecie juz znalem, chociaz akurat tego oryginalu nie ma w naszej rodzinie.
To prawda; Asia jest jedyna w swoim rodzaju i mnie też często ułatwia zbieranie informacji. Czy ja też byłam taka „kumata” w młodości? Nie mam pojęcia. Ja musiałam przejrzeć ciężkie tomidła encyklopedii czy kompendiów. Czy byłam szybka? Nie wiem. Czasu mi starczało. Na Asię patrzę z podziwem. Nie wiem jak się teraz robi kwerendę np do wystawy bibliograficznej albo innej dokumentacyjnej. Nadal w archiwach i bibliotekach, czy wystarczy w sieci zapoznać się, wybrać, zestawić, a potem już tylko wystąpić do placówki o udostępnienie?
Jolly,
Wpis nie zawsze oznacza że brałam udział w konkursie. Akurat dzisiaj sobie odpuściłam…
Znowu wyjeżdżałam, ale już przyjechałam.
Najpierw zaległe.
Basi najserdeczniejsze życzenia wszystkiego smakowitego!
Basi i Piotrowi równie serdeczne życzenia nieustającej pogody wszędzie z kuchnią włącznie… a może nawet i na czele.
Hura, hura, niech nam żyją,
niechaj tyją, ją i piją… itd.
😆
Precedens dla purystów językowych: panstwo się nie krępią, panstwo ją…
Albo coś z Jarossy’ego: my jemy od myć, wy jecie od wyć, oni ją… Jacy oni? Jaką ją?
😆
Z aktualności – dla Alicji. Ej, Marynaro Fruwająca, kurier przyszedł i zadzwonił raz a głośno. Masz swój stateczek na chryzokoli. Trzymam go w depozycie, zachroniony od Rumiczych ząbków.
Hej, Nisiu! Gdzie Ciebie nosi? I nie próbuj pisać, żeś słaba niewiasta. Jaka słaba? Przesz przed się (ładne, co?) jak rewolucja październikowa.
Nisiu – dziękuję 🙂 Czy wczoraj nie czułaś miłego niepokoju, bo telepatycznie próbowałyśmy się z Tobą łączyć z Magla, gdzie fetowałyśmy przyjazd Aliny 🙂
Wiatm SzamPaństwo szampańsko, skoro tyle Rocznic, Imienin i Urodzin było, a jeszcze czeka to i owo.
Wszystkim Solenizantom i Jubilatom życzę wszystkiego NAJLEPSZEGO! Jerzor też 🙂
Byłam wyfrunięta, ale już sfrunęłam. Oj, pogoda nie ta – słońce, ale tylko +12C. Kwiaty się szykują, niektóre już rozkwitły.
Na obiady tylko pierwsze, ale za to takie, że łyżka stoi – solidny kapuśniak. Na drugie szklanka piwa.
Nisiu,
dzięki za zdepozytowanie, odbiorę za następnym wyfruwem.
P.S.
Do Grecji nie ma po co jechać – tam kamień na kamieniu się nie utrzymał, jedna wielka ruina 😯
http://alicja.homelinux.com/news/img_1440.jpg
Alicja ze szwagrem: „Nie takie my rozwalalim” 😉
Telewizyjne: nie takie programy się kładło…
W Chodzieży byłam, Pyro luba, to już niedaleko od Ciebie. Miałam spotkanie w bibliotece, bardzo sympatyczne.
Ech, Maglarki, wolałabym być z Wami niż po raz kolejny odpowiadać na pytanie „dlaczego pani zaczęła pisać”. A jak mówię, ze dla forsy, to się dziwią i trochę nawet gorszą.
Od jutra biorę się za kuchnię. Pasztet i nóżki w galarecie. Dużo!!!
Noooo…jasne! Też się dziwię, a nawet gorszę 😯
Pisze się z potrzeb wyższych, dusza, pompka i te rzeczy, forsa to taka proza, niegodna myśli artysty 🙄
A ja nic na święta nie robię – jadę do Toronto, do niedawno odnalezionego kuzyna Jerzora. Byliśmy już raz tam na chwilę, bo nie było czasu na większe posiedzenie, zaprosili nas na święta.
Nawet okna w salonie nie myję (wszystkie inne nowe i czyste), bo tuż po świętach będzie wymieniane 😎
Nim dzionek minie,
gratulacje dla Asi!
Ani jednego zadania nie dałbym rady z mojego szarogranitowego serwera wyłupać.
A i tak kamień na kamieniu sie nie postał.
Alicjo, nie wiem, czy miałbym sumienie pojechać jeszcze do Grecji po tym jak przeczytałem, ile oni dopłacali do każdego turysty.
To wszystko przed kryzysem – a teraz dopiero ile?
Litości!
Nemo, lub podobnie kumaci,
jak przetłumaczyć:
§…Do kompetencji Zgromadzenia należy:
…
2) Wybór i odwołanie Zarządu: stanowi o kierunkach jego działalności, oraz przyjmowanie sprawozdań z jego działalności.
Słuchajcie, nie mam na serio zamiaru prosić Was o propozycje na ten temat, chciałem się tylko poskarżyć na los tłumacza, co musi tłumaczyć takie g…
Życzę dobrej nocy ze szczególnym uwzględnieniem naszych zaocenianików.
Nie jest tak, że Wasze pisanie tu tonie, a zwłaszcza to popełniane przez Nowego!
Pepegorze,
to ja krzywdę zrobiłam Grekom, że wydałam kupę forsy na tę wyprawę? 😯
Na czym to dopłacanie do mnie polegało?
Pepe, czy by to nie było „Die Befugnisse der Versammlung sindt”?
A w ogóle to Ci współczuwam…Jeśli chodzi o przeklad, to przedkładam nad to rum! Oczywiście na Twoje zdrowie!
dzień dobry …
a pyszne śledziki na jutro zrobione? ….
http://wstarejkuchni.blox.pl/2012/04/Sledzik.html
Dzień Dobry wszystkim,
mam nadzieje, że śledzie znajdą wśród Państwa amatorów. Ogromnie mi miło, że me skromne kuchenne poczynania zauważone zostały. Nieomieszkam często tu wpadać.