Zgadnij co gotujemy
Dziś do wygrania znów książka. Jej tytuł dość zaskakujący choć usprawiedliwiający wystawienie w kulinarnym blogu: „Kuchnia duchów”. Autorstwa Jael McHenry a w tłumaczeniu Ewy Pankiewicz. Książkę wydał Bukowy Las.
Wprawdzie boję się duchów, zwłaszcza w literaturze, ale tło kulinarne – w tym dość sympatyczne przepisy – spowodowało, że dziełko przeczytałem. Nie żałuję, bo dowiedziałem się wiele o ludziach nękanych przez tzw. zespół Aspergera. Wraz z wiekiem zaś staję się coraz bardziej sentymentalny ale równocześnie coraz bardziej staram się wczuwać w przeżycia innych ludzi. I próbuję ich zrozumieć. W tym i blogowych komentatorów.
A teraz pytania:
1.Co to jest cibilis (wymienia go w swoich przepisach Lucyna Ćwierczakiewiczowa)?
2.Co się kryje pod nazwą marenga?
3.Do czego służył potaż?
Teraz proszę o szybkie wysłanie odpowiedzi na znany adres czyli internet@polityka.com.pl i książka zostanie wyekspediowana pod wskazany adres.
PS.
Na stronie głównej internetowej „Polityki” ogłosiliśmy plebiscyt na najlepsze polskie danie oferowane kibicom z Europy, ktorzy przyjadą na piłkarskie mistrzostwa do naszego kraju. Niektórzy uczestnicy blogu już tę zabawę zauważyli i nawet głosowali. Zapraszam na stronę www.polityka.pl wszystkich pozostałych. Oprócz dań, które tam przedstawiam można zgłaszać i swoje propozycje. Jestem ciekaw, która potrawa zwycięży.
Komentarze
Gospodarzu miły nasz.
Sentymentalizm dopada nas wszystkich, a dobre serce miałeś zawsze, więc nie jest to sprawa duchów. Pyra łasa jest ogromnie na literackie ciekawostki ale duchy pozostają poza moimi zainteresowaniami, a szkoda, bo jak rzadko znam odpowiedzi na pytania. Młoda kiedyś kupiła przewodnik po kraju i jego duchach. Serio – prowadzi nas w miejsca, w których zgodnie z miejscową legendą, duchy są wyjątkowo aktywne, groźne i obecne. Niestety – nie korzystamy z tego przewodnika, a ja nawet nie przeczytałam więcej, niż 1/4 opowieści. To ten mój nieznośny racjonalizm….
To ja jeszcze dodam:
– physalis
– merengue
– fromaż
No kto?
Ciekawe czy Krysia G ma dzisiaj na obiad potaż? 🙂 . A przewodnik po Polsce z duchami w tle wygrałam kiedyś tutaj w konkursie. Przeczytałam cały 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=NiPvz4rjUjk
Dziewczyny,
To były wakacje z duchami:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/100991/wakacje-z-duchami-przewodnik-polityki-po-zamkach-hotelach
Też kiedyś wygrałąm 😉
Asiu,
wygrałyśmy to samo – bardzo przyjemnie się to czytało 🙂
Te drugie, a raczej pierwsze „Wakacje z duchami” też mam bo przecież co będzie rodzic dziecku serwował, jak nie swoje ulubione lektury z dzieciństwa 🙄
No, Siesickiej dziecku nie serwowałam, bo dziecko płci przeciwnej, więc nie sądzę, żeby się zachwyciło.
Ale „Tabliczka mnożenia” (dzięki mt7!) stoi u mnie na poczesnym miejscu (na nowych półkach na książki).
Ło, to jest nas trzy 🙂
Zakładamy klub?
Tak, to ten przewodnik 🙂 . Ostatnio pokazywałam „Wakacje z duchami” moim siostrzenicom (mam na płycie). Strasznie bały się Brunhildy, chociaż wiedzą, że to jest przebrany człowiek. Pamiętam, że też się bałam 🙂
Chyba Nemo też wygrała ten przewodnik? 🙂
Oj, idę dospać. Czwarta nad ranem, wypadałoby 🙄
może trochę inny sernik …
http://zpamietnikapiekarnika.blox.pl/2012/03/Cynamonowy-sernik-z-ryzem.html
Swoją drogą dawniej duchy były chyba bardziej pracowite. Tak sądzę po ilości dość powszechnych jeszcze ok 100 lat temu zabezpieczeń przed ich aktywnością. Jarzębina albo podkowa przybita nad drzwiami, czosnek noszony przy sobie albo na sobie, czerwona tasiemka na rączce dziecka, wszechobecne święte medaliki, łapki królicze w sakiewkach. Ja jeszcze znałam dwie osoby, które przysięgały na wszystkie świętości, że spotkały diabła w znanej postaci bożka Pana. O magicznym zastosowaniu święconej wody i szkaplerza nawet wspominać nie trzeba. I jak my dzisiaj mamy żyć? Jak żyć – panie Premierze? Dobrze, że czosnek jemy, jarzębiak czasem użytkujemy. W oczywistej samoobronie przed ciemnymi mocami.
najlepsza obrona przed złymi mocami to otaczać się dobrymi ludźmi …
Dzien dobry.
Nie chce zbaczac z tematu, ale dzis „swiatowy dzien poezji”!
Danusko i inne, z talentami do mowy wiazanej i zwiezlej – do dziela!
Mądre zdanie napisałaś, Jolinku
Ten klub „Wakacji z duchami” to jakiś tłoczny się nam robi 😉
Książkę wygrałam chyba wtedy,gdy nasz Drogi Gospodarz w środowym
quizie zamieścił jednocześnie i pytania i odpowiedzi 😀
Parę osób to skomentowało radośnie ten fakt i wygrało fuksem nagrodę.
Wczoraj ze znaną niektórym Blogowczom Magdą byłyśmy na wieczorze
flamenco,Słuchajcie,to była prawdziwa uczta.Fantastyczny spektakl !
Oglądałyśmy ten zespół :
http://www.youtube.com/watch?v=t0xDCG9GaB0
Ło Matko Pepegor-to idę szukać natchnienia 🙂
Pepegorku(9:59) roztomiły ( copyright Ciachal), może jednak nie!
Dzisiaj także „dzień lasu”.
Ło matko, za póżno! Idzie szukać (10:20).
Jolinku-zajrzyj do poczty.
Quiz rozstrzygnięty. Książka jedzie do Chrzanowa. Gratulacje! A odpowiedzi były następujące:
1 Bulion;
2 Bezy;
3 Węglan potasowy wytwarzany z popiołu drzew liściastych używany do spulchniania ciast.
Za tydzień kolejna zabawa w zgadywanie. Dziś możemy natomiast typować dania dla kibiców.
Ewo – gratuluję 🙂
A potaż (potaź) to też chyba gęsta zupa.
@agatta:
wszytkim odwiedzajacym berlin polecam KADEWE(Kaufhaus des Westens),
jego piętro kulinarne – dla każdego coś miłego(od ostryg do golonki),
warto sie przespacerować…
Asiu- z francuskiego potage
Pyro – czosnek to raczej na wampiry. Bo czasami bestii nie widać. Głównie w lustrze
http://www.youtube.com/watch?v=mAXVDH_1q_M
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
A z niemieckiego: Pottasche.
Pott to garnek, Asche to popiol i – tu niedaleko do polskiego potasu.
Drewno (bukowe najchetniej) spalano w garnku, aby uchowac wszystkie skladniki. Zalewane woda sluzyly do wytopu kwarcu na szklo (Was-serglas).
Asiu,
Pięknie dziękuję 🙂
Danuśka,
to było chyba rzeczywiście wtedy, bo ja juz nie grałam, tylko się uśmiałam – pytania z odpowiedziami 🙂 🙂 🙂
Nagroda była nie za poprawne odpowiedzi, ale za spostrzegawczość i humorystyczne podejście do sprawy 😉
Zdaje się, że nie za bardzo dospałam. Znowu upały się na dzisiaj szykują, ale podobno za dwa dni wracamy do normalnych, późnomarcowych temperatur.
Na obiad chyba czwarte, czyli suchy prowiant i owoce (kompot prawie ;))
Gratulacje dla Ewy.
Potaż, to, jak słusznie zauważono, zupa, niekoniecznie gęsta. Ale to po francusku, jak zwróciła uwagę Danuśka z francuszczyzną doskonale obznajmiona.
Potasz lub potaż po polsku, choć z niemieckiego, to w samej rzeczy węglan potasu pochodzący z popiołu po wypalaniu węgla drzewnego. Potażem jednak zwano także węglan potasu z wypalania skał zawierających związki potasu. Używany był jednak nie tylko do spulchniania ciasta. Używano go do produkcji szkła, szczególnie potasowego, a także mydła i wielu jeszcze innych rzeczy. Potaż w Polsce wytwarzany był na dużą skalę i eksportowany w wielu kierunkach. Źródło tkwiło w węglarzach wypalających po lasach węgiel drzewnych. Nazwa wypalanie nie oznaczała spalania tylko suchą destylację. W aspekcie praktycznym było to palenie z bardzo ograniczonym dostępem powietrza. Stos drewna przykrywano najczęściej darnią. Węglarzy w ten sposób produkujących węgiel drzewny spotkał Kmicic zraniony przez Bogusława Radziwiłła. W powieści węglarze byli nazwani smolarzami. Taka nazwa też chyba jest prawidłowa. W każdym razie bez węglarzy czy smolarzy potażu byśmy nie mieli.
A Lukrecja z rodu Borgiów nie miałaby rozjaśnionych włosów bez potażu.
Ewo, gratulacje.
probowalem -5 razy – wkleic wiersz,
kompletnie „niewinny”(he,he) ale nie przechodzi…
chetnie porozmawialbym z @dminem…
Cibilis to bulion. W zasadzie. Bo co to jest bulion? W licznych menu znajdujemy np. bulion z jajkiem i jest to właściwie przecedzony rosół. Mamy bulion w formie koncentratu, na którym sporządzamy sosy i parę innych potraw. Mamy wreszcie bulion – koncentrat w formie kostki rosołowej, którą rozpuszczamy w w odzie. Czy każdy z tych bulionów jest cibilisem? Otóż nie, żaden. Najbliższa jest kostka rosołowa, ale nim nie jest, ponieważ cibilis to koncentrat bulionowy w płynie. Zdaje się,. że Gospodarz kiedyś podawał przepis na płynny koncentrat bulionowy choć chyba nie nazwał go cibilisem. Mogę się jednak mylić, po moja pamięć jest zawodna. Wydaje mi się jeszcze, choć też nie dam głowy, że cibilis jest tylko wywarem warzywnym z solą i przyprawami, ale bez mięsa. Ale buliony też takie bywają.
pozor!
stare, ale jare…
koniec lat czterdziestych u.w….
podczas spotkania korpusu dyplomatycznego u de gaulle´e, w pałacu elizejskim,
stoi nuncjusz roncalli(pozniejszy jan XXIII), przypadkowo, na lewo od ambasadora sowieckiego:
„jak to, to watykan stoi teraz na lewo od nas?”
„tak, ale tylko po to aby was na prawo przeciągnąć”
Tu o bulionie wywody długie
U mnie na obiad zupa i drugie
U Kryśki Grubej obiad gotowy,
ja do obiadu nie mam dziś głowy.
myśl odrywają Marengi lube,
Bezy czy nice lepsze na próbę.
Dzień dobry Blogu!
Stanisławie,
jakich skał używa się do wypalania węglanu potasu? I w jakiej temperaturze, skoro staje się płynny przy 891 st.
Stara metoda, a od niej nazwa produktu (Pott+Asche = kociołek+popiół) to wypłukiwanie z popiołu drzewnego (zawiera 14-19 proc. potażu) rozpuszczalnego w wodzie węglanu potasu, a potem odparowanie tej wody. Każdy by mógł zrobić to w domu. Wyciągu wodnego z popiołu używano dawniej do prania, bo w wodzie ma odczyn alkaliczny.
Nowoczesne metody używają soli potasowych ze złóż m.in. w Kanadzie, Rosji, Białorusi i Niemczech. Wodorotlenek potasu uzyskany z soli potasowej karbonizuje się przy pomocy dwutlenku węgla z gazów spalinowych.
Inna metoda to reakcja pod dużym ciśnieniem mleka wapiennego z siarczanem potasu i tlenkiem węgla.
Smolarze jak najbardziej produkowali smołę drzewną (z żywicznej sosny) i dziegieć (z kory brzozowej, czasem bukowej) przez suchą destylację drewna w specjalnych dołach dobrze uszczelnionych gliną, mchem i darnią. Na dnie dołu umieszczone było gliniane naczynie, do którego powolutku skapywała smolista ciecz.
Można też to robić w porządnym piecu 😉
U mnie dzisiaj tylko drugie. Ale jeszcze nie wiem co to będzie 🙂
A tu inspiracja dla tych, którzy codziennie jadają zupy:
„Potaż wiosnowy postny
Wsyp w garnek kwartę grochu młodego, wrzuć trebuli, kurzey nogi ziela, sałaty, szczawiu, trzy albo cztery cebulki, szczubci pietruszki, kawałek masła: zagotuy razem, przełóż potym z polewką czystą grochową: przegrzey potaż z tymże bulionem, resztę zapraw sześcią żółtkami iaiec, które przygrzey przy ogniu, i zmięszay z potaziem, wyday na stół.”
Albo
„Potaż z zielami
Włóż w garnek różne zioła [ziela] obrane i dobrze wypłukane z pasternakiem, marchwią, w zraziki krajaną.
Ziela takowe są: szczaw, sałata, trebula, kurza noga, trochę selerów krajanych, gotuy z dobrym bulionem, przyday trochę soku cielęcego; ugotowawszy i posoliwszy przygrzey, potaż day sam przez się z ziołami na wieczerzą niczym nie garniruiąc.
Możesz przydać do tego potaziu mięso iakie zechcesz, na przykład: kapłona, pulardę, gołąbki, kuropatwę, kaczkę, goleń cielęcą &c. Sposób gotowania iest jednakowy, trzeba wprawiwszy iak się należy, obgotować potym włożysz w garnek, gotować będziesz miernie, ażeby nie przegotować [nieprzegotować w innym wydaniu] ponieważ na ten czas każdy drób smak traci. Na wydaniu włożysz kapłona czyli co innego w śrzodek potaziu, albo osobno na półmisek dasz na przydatek podlawszy trochę bulionem i osoliwszy. Ci, którzy dadzą sok z potaziem, powinni przenosić cielęcy, nad wołowy, który iest chłodzący i lekki, gdy dobrze zrobiony”
„Kucharz doskonały” Wojciech Wielądko (znalezione na blogu „Sto smaków”
http://stosmakow.blox.pl/html
„Cibilis amerykański, czyli bulion płynny, jest wyborny, dolany w pewnej, niewielkiej ilości do rosołu niezbyt słonego, gdyż zawiera już w sobie sól i włoszczyznę.”
Nie wiem,czy duchy buliony jadają,
ale zamczyskom różnym
uroku trochę,a jakże dodają !
U Ewy duchy na książkowych półkach
całkiem dobrze się mają 😉
A przy okazji tu pohukują,
tam podzwaniają,
a Pepegora naszego
serdecznie
w ten Dzień Poezji
całują i pozdrawiają 🙂
Węglan potasu powinien się nazywać po dawnemu „potasz” (Majdanik potaszowy corok półtora sta funtów lutrowanego wydaje potaszu), nie myliłby się z zupą 😉
A mnie interesuje dlaczego do farbowania włosów Wenecjanek i wspomnianej Lukrecji pozyskiwano potaż ze spalanych głąbów kapuścianych. Przecież głąb jest mały, nieco podsuszony jeszcze traci a tu kopczyk trzeba było zrobić żeby uprażyć… Pytałam moich chemików ale mnie zbyli twierdzeniem, że oni się poważnymi sprawami zajmują, a nie lokami wenecjanek.
Pyro,
Zapytam Witka jak wróci z pracy. Sądzę, że się nie obrazi pytaniem o loki wenecjanek 😉
Dzien dobry,
Ewo – gratulacje! Wirus odpuszcza czy jeszcze trzyma?
Alicjo,
te jaja na szkockie to juz mielonym oblepione, a przed smazeniem trzeba w lodowce schlodzic. Ostrzegam lojalnie ze po dwuminutowym gotowaniu sa one baaardzo miekkie i trzeba sie z nimi obchodzic jak z jajkiem ;). Przy pierwszej probie z 10 ugotowanych podanych zostalo szesc …
Po analizie bledow i wypaczen wnioski:
– jajka lepsze mniejsze
– mieso rozwalkowac miedzy folia spozywcza cienko
– nie dociskac skladnikow 🙂
Jolly – albo ugotować na twardo 🙂 Tylko to nie to samo
ewa gratulacje … 🙂
dziś do wygrania książka a tu Polska książka najpiękniejszą książką świata ….
…
http://www.rp.pl/artykul/842385.html#.T2nCkXDW2ds.twitter
Danuśka odpisałam … 🙂
🙂 http://www.youtube.com/watch?v=2P3VLiTTP1k
Asiu 🙂
Hans Magnus Enzensberger
Wskazówki dla Syzyfa
To co czynisz jest beznadziejne. No dobrze:
pojałeś to, przyznaj,
ale nie spocznij na laurach
meżczyzno z kamieniem. Nikt
ci nie podziękuje. Kredowe linie,
deszcz je liże znudzony,
wyznaczają śmierć. Nie ciesz się
za wcześnie, beznadzieja
nie jest karierą. Z własną
tragiką witają się bękarci,
strachy na wróble, augurowie. Milcz,
wymień słowo ze słońcem,
w czas gdy toczy się kamień, lecz
nie rozstrząsaj twojej bezsilności,
tylko zwiększ o centner
gniew w świecie tym, o gram.
Brakuje mężczyzn
co beznadziejne czynią milcząc,
rwąc nadzieję jak trawę,
ich śmiech, przyszłość toczący,
toczy ich gniew na szczyty.
spolszczył @byk
Starasz się, Byku 🙂
Zentner po polsku to „cetnar” (ca 50 kg)
Kochani,
raz jeszcze pięknie dziękuję 🙂
Jolly,
wirus odpuszcza, co widać po częstotliwości moich wpisów 😉
U nas dzisiaj obiad składany – na Młodą czekają ziemniaki, wczorajszy gulasz i mizeria, ja jem śledzie w oliwie i cytrynie.
byku 🙂 dzięki,że zamieściłeś i dzięki,że spolszyłeś.
Na Dzień Poezji nadaje się znakomicie.
Pyro-moja Latorośl uwielbia mariaż oliwy i cytryny we wszelkich okolicznościach !
Witam. Pyro pytałaś wczoraj po co fasola. Dziś mam na obiad kapustę z fasolą, ziemniaczki i schabik obwinięty boczkiem smażony.
Pepe, sam gotuję!
A ja, skórką z boczku karmię rano żółwia z przydomowego stawu!
https://picasaweb.google.com/115740250755148488813/Staw?authkey=Gv1sRgCLy7t8P4543LhwE#slideshow/5722396133189931666
Dobrze ma ten żółwik.
Yurku – jedną z najlepszych potraw z mojej kuchni jest stek z polędwicy wołowej (3-4 cm grubości) wymoczony przez kilka godzin w oleju z czosnkiem (a przedtem rozgnieciony pięścią) potem po obwodzie owinięty paskiem boczku i usmażony z obydwu stron gotowe mięso posolić, posypać grubym świeżo zmielonym pieprzem, zdjąć rumianą „bransoletkę” boczkową i położyć obok mięsa, a na tej samej patelni ułożyć połówki brzoskwiń albo ananasa z puszki, albo połówki średnich jabłek, owoce zasmażyć też po obydwu stronach. Na talerzu kłaść mięso, na mięsie owoc, obok bransoletkę, całość polać sosem z patelni. Robi się to niemal błyskawicznie, a smakuje….!
Cichal, nie lubisz zupy żółwiowej chyba?
A ja wtrząchnęłam „Śledzia po wiejsku” ze słoika. Poza tym jestem posprzątana, wyprana, wysuszona, spakowana, za 2 godziny wybywam do Toronto. Na zewnątrz lato, proszę SzamPaństwa, lato!!!
Pyro za późno, obiad zjedzony, przepis Twój zastosuję następnym razem. Zmienię tylko recepturę, mięsko potraktuję czosnkiem, pieprzem poleję miodem w folię zawinę na cały dzień i wrzucę na grilla elektrycznego.
Alicjo – może zdążę Oto tara (Ewa mnie zborsuczy)
Oraz lunch (das lancz, dla Byka)
Do lunchu ktoś mi się dobiera…
https://picasaweb.google.com/115740250755148488813/Tara?authkey=Gv1sRgCMmtg-eY-4eLLw#
Yureczku – nie wiem czy smakuje mi zupa żółwiowa. Jeszcze nie jadłem i znając swoje dobre serce – jeść nie będę!
chyba dla wszystkich dobra wiadomość …
http://wyborcza.pl/1,75475,11382259,Polskie_biblioteki_cyfrowe__linki__strony__liczby.html
Jolinku – najwięcej pozycji liczy Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa, później Podkarpacka BC i Kujawsko-Pomorska BC. Polona też ma sporo książek w księgozbiorze, ale lepiej się przegląda gazety i książki w WBC, PBC i KPBC :-).
A ta wtyczka? Jak i gdzie się to instaluje?
Kurjer Warszawski / [red. Bruno Kiciński]. 1821, nr 304 z linku od Jolinka 🙂 Pisownia oryginalna „Na podarunki Kolenda zwane, ofiarujące się zwykle na nadchodzące Święta lub na nowyrok, znajdują się u pani Fabre Poirzer (?) przy ulicy długiej N.586 nowo przybyłe z Paryża Kapelusze Damskie, kapelusze, trzewiki futrzanne, pachnidła i rozmaite galanterje – niemniej w cukierni pana Loursa przy ulicy miodowej są bardzo piękne koszyki, skrzyneczki, woreczki, pudełka, wszelkiego rodzaju słodycze, służące na tenże przedmiot – przypominamy oraz iż będzie ukończonym almanach damski Flora z wyborem poezji i pism rozmaitych, ozdobiony rycinami, iako narodowa kolęda dostać go można u p. Letrona”
Nazwy ulic są pisane z małej litery, a kolęda raz tak a drugi raz jako kolenda 🙂
Pyro najlepiej zainstalować ze strony WBC czyli Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej
http://www.wbc.poznan.pl/dlibra
Z boku znajduje się zakładka: informacje techniczne. Lepiej podam link 🙂 http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/text?id=tech-info
tam można pobrać Javę, jeżeli nie masz
Trzeba jeszcze pobrać oprogramowanie DjVu
http://djvu-viewer-plug-in.softonic.pl/
Z tego samego „Kurjera”: „Uboga panienka w Anglji dostała przecież męża, lecz nie miała za co sprawić ślubnej sukni, dowiaduję się, iż pewna Dama postradawszy przez wiek i słabość zęby, szuka zębów młodej i zdrowej dziewczyny dla wprawienia ich sobie. Panna młoda woląc iść do ślubu w pięknej sukni niż mieć zęby przedała ie starej Damie, za znaczną summę co zręczny dentysta wykonał z zadowolnieniem stron obu.”
A w Kartagenie: „36letnia kobieta od 12 lat zamężna wydała już na świat 18 dzieci” 🙂
Asiu – na razie patrzę i nie rozumiem. Może rano mi się uda myśleć.
DjVu można tez pobrać ze strony: http://www.caminova.net/en/downloads/download.aspx?id=1
Może Ania w wolnej chwili będzie mogła zainstalować te programy? To naprawdę nie trwa długo.
W e-bibliotece UW dodano ostatnio: Polski Kurjer Wieczorny Dalekiego Wschodu : pismo narodowe bezpartyjne : organ Polskiego Związku Wojennego w Charbinie. 1919
Asiu – wolę sama niż słuchać o własnej nieudolności. Wiem, że to niedługo ale tam po angielsku…
Teraz by się przydał zdolny informatyk, który mógłby to zrobić zdalnie ze swojego komputera 🙂
„U pana Flagi są złożone kartofle ananasowe, migdałowe i szparagowe, niemniej ocet astraganowy według przepisu francuskiego robiony i co do koloru, smaku i tęgości w niczem francuskiemu nie ustępujący, acz o połowę blisko tańszy.”
I znowu opanowałam wieczorem blog 🙂 Ale to Jolinek mnie sprowokowała tym linkiem o bibliotekach cyfrowych 🙂
Asiu – świetnie, że się tak „panoszysz”, bo blog dzisiaj, jak wymarły. Też teraz na godzinę się wyłączę, idę produkować papierosy. Potem jeszcze przyjdę się pożegnać.
„Szeryfowie londyńscy dali na nowy rok obiad więźniom w Newgate zamkniętym. Było ich 1100. Każdy dostał funt mięsa, funt chleba i dobrą porcję porteru” 1930 r.
1830 r. 🙂
Asiu! Dziękuję za linki. W zamian dałem sobie, na Twoje zdrowie, dobrą porcję rumu!
Ciekawe co więźniowie dostawali w dni nieświąteczne. Pamiętacie menu więzienne z okresu XX-lecia? Umrzeć się na tej diecie nie dało, a żyć się nie chciało.
Asiu, bestyja inteligentna jesteś i pokazuj dalej, na co się jeszcze natknęłaś. Nigdy w życiu bym tam nie trafił.
Pyro, nabijaj pilnie te całe i sztachnij się i za mnie. Ja palacz tylko letni jestem.
Yurku, nie miałem wątpliwości, że ty sam, tylko sam.
Cichal, kto ma dobre serce to twardą musi mieć… już wiesz. Cosik mi się wydaje, że ten żółwik z tych, co to jednym kłapnięciem pyska koniuszek palca potrafią utrącić. Uważaj więc z tą słoniną!
Byku, na początku zdania mopgę przynajmniej z dużej ? brawo, że się stawiłeś na wezwanie.
Podpuściłem dziś rano tylko nasz babiniec do wierszowania, ale po cichu liczyłem na Ciebie (wybacz, że tak z dużej mi wyszło).
Poszłam w ślady Grubej Kryśki i postanowiłam wydać na obiad wczorajszy kapuśniak i ,,szkockie jaja”. Użyłam jaj od kur liliputek . Ugotowane na miękko jaja po wystudzeniu włożyłam w kieliszki i na chwilę do zamrażalnika. Zrobiłam kulki mięsne wycisnęłam odpowiednia dziurę w nią lekko podmarznięte jajo i wedle wskazówek Małgosi na głęboki tłuszcz. Wyszły znakomite.
Cichalu i Pepegorze 🙂 Poszukam jeszcze jakieś ciekawostki, ale już nie dzisiaj, bo jutro nie zdążę do pracy (pociąg nie poczeka 🙂 ). Trzeba iść spać 🙂 . A jadłospis więzienny pamiętam. Kiedyś podawałam tu to więzienne menu – kasza i groch i ziemniaki – na śniadanie, na obiad i na kolację 🙂
Krysia wszystkich inspiruje 🙂
Eska – a dały Ci się obrać takie mięciutkie? Bo to jest największa trudność.
Ja dzisiaj wierszowałam do piątej rano. Chciałam iść spać w miarę rozsądnie, więc o trzeciej zamykałam komputer, kiedy przyszedł mailik od Mędrusia, który to Mędruś trzasnął od ręki poemko na cześć swojej Ani, wczorajszej jubilatki, i nie wiedzieć po co przysłał najpierw do mnie, z prośbą o opinię. Co było robić? Ania cudna kobieta i przyjaciółka serdeczna. Trzasnęłam analogiczny, a łatwo nie było, bo się Mędrula podwiązywał stylowo pod Villona, więc i mnie wypadało – a jednocześnie nie mogło toto być zbyt nadęte. Dalim radę. Dzień pisania wierszy, o którym nie miałam pojęcia, uczciłam w jego zaraniu.
O piątej świta i śpiewają ptaszkowie!
Na dobranoc: http://www.youtube.com/watch?v=c6A8w5c8R2A
PS – najbardziej dało mi w kość szukanie rymu do słowa Szarlemań…
Macie jakiś fajny?
PPS – Ania, prawidłowo, popłakała się przy obydwu poematach… mam nadzieję, że nie z powodu ich jakości, tylko z rzetelnego wzruszenia.
pań, kazań, wyznań, dań, nalewań itd
Szarlemań – kapitanem byłem dlań…
Nisiu domagam sie copy Twej i Kapitana tfórczości! Na cito!
Charlemagne, ja Cię naglem…
To,to,to. Napisz Pani, a ja rano przeczytam.
Bez problemu Pyro.
dzień dobry …
Asiu taki był mój zamiar … 🙂 … i zobacz wszyscy zadowoleni …
Alicja pojechała w świat? …
Witam wszystkich,
Bardzo dziękuję za podpowiedzi berlińskie.
pozdrawiam serdecznie,