Zgadnij co gotujemy
W tym tygodniu nagrodą jest książka dziennikarki „Daily Telegraph”, która osiągnęła sukces międzynarodowy swoją pierwszą książką przetłumaczoną na 32 języki i długo znajdującą się na listach bestsellerów. „Myślę, że cię kocham” jest drugą książką tej autorki i krytycy też rokują jej spore powodzenie. Książkę przetłumaczyła Anna Dobrzańska a opublikowało Wydawnictwo Albatros.
A teraz pytania:
1.Jak się nazywa i gdzie jest restauracja uznana w ostatnich latach przez kilkuset krytyków kulinarnych za najlepszy lokal świata ?
2. Jak się nazywa szef słynnej restauracji El Buli, która ostatnio zawiesiła swoja działalność?
3.Rodzina Kręglickich, należąca do czołówki polskich restauratorów, ma 6 lokali – wymień choć trzy z nich ?
Teraz proszę o szybkie wysłanie odpowiedzi na znany adres czyli internet@polityka.com.pl i książka zostanie wyekspediowana pod wskazany adres.
Komentarze
Powodzenia grającym. Pyra nie gra, bo nie zna odpowiedzi na 3 pytanie. Głupio nawet, że lepiej się orientujemy w obcej gastronomii, niż w rodzimej.
W Poznaniu słonecznie i mroźno – 7 stopni na minusie. Tak zimno nie było już od trzech tygodni. PijĘ kawę, przeczytam teraz prasę i za godzinkę sprawdzę komu dzisiaj dopisało szczęście.
Ja też nie gram, bo nie wiem. Ale za to:
Kącik Majsterkowicza Grubej Kryśki
Dziś napiszę jak zreperować sznur do żelazka. Niejednej gospodyni zdarzyło się zapewne nieszczęście, gdy stary sznur od żelazka spowodował spięcie elektryczne i wyleciały korki.
Sznur do żelazka – zwłaszcza gdy gospodyni jest prasowita – zużywa się i po jakimś czasie przeciera. Robi to najczęściej w niewielkiej odległości od nasadki. Nasadka, to ta część sznura, którą wciskamy do żelazka.
Nasadkę należy rozkręcić – po uprzednim wyjęciu z gniazdka wtyczki, która znajduje się na drugim końcu sznura oczywiście, ale przecież nie muszę wam wszystkiego tłumaczyć jak dzieciom. Jeżeli nie ma pod ręką śrubokrętu wystarczy wziąć zwykły nóż stołowy, taki z zaokrąglonym końcem. Po rozkręceniu nasadki należy zapamiętać w których miejscach powkręcane są kabelki znajdujące się w środku sznura. Jest to o tyle łatwe, że każdy kabelek jest innego koloru. Najlepiej zapisać na kartce, żeby się nie pokręciło.
Następnie należy sznur skrócić o tę część, która się przetarła. Tu przyda się porządny nóż kuchenny albo nożyce ogrodowe, takie do przycinania róż. Po skróceniu sznura trzeba jeszcze wyłuskać te kabelki, co są w środku – tak jak tym odciętym końcu sznura. Końce tych kabelków należy obrać z gumy, żeby było widać goły drut. Tu można użyć nożyka do obierania ziemniaków.
Teraz pozostaje już tylko poskręcanie wszystkiego tak jak było na samym początku i sznur jest jak nowy, choć nieco krótszy.
Jak nie ma w domu chłopa, to musimy sobie radzić same – co nie?
Gruba Kryśko – niestety, współczesne wtyczki są nierozbieralne – to monolit z zewnątrz i co wtedy?
a ja mimo że wiem iż ziemniaki młode o tej porze nic nie warte to zakupiłam sobie młode z Cypru i dzisiaj śledzik w jogurcie, kartofelki z koperkiem a na deser galaretka z jagodami (z własnych zapasów) i jogurtem posypanym płatkami migdałow …
do żelazka pożyczam własnych lub cudzych chłopów .. bym potrafiła ale mi się nie chce .. zresztą ja nie prasuję bo nie lubię …
W sklepie elektrycznym można kupić osobno wtyczki i nasadki. Te dają się rozkręcić, choć nie zawsze wystarczy nóż stołowy. Teraz takie śrubki porobili, że czasem potrzebny jest śrubokręt.
I tak wychodzi taniej niż nowy sznur albo nowe żelazko.
Jolinku-nim zabierzesz się za tego śledzika poczytaj proszę pocztę.
Proponujemy obiad z Nisią w sobotę o 14.30.
Wygląda na to,że jest to godzina optymalna dla większości zjazdowiczek.
Dzień dobry Blogu!
Obejrzałam moje 30-letnie żelazko (nie jestem prasowita, to i jeszcze działa) i co widzę? Kabel przetarty, ale równo w połowie długości 😯 Spod tej dzianiny na wierzchu kabelki widać – czerwony, niebieski i żółto-zielony…
Co robić?
W odkurzaczu było tak jak u Kryśki, tuż przy wtyczce, takiej nierozkręcalnej. Osobisty przerobił na rozkręcalną. Też bym umiała.
Droga czytelniczko Pyro,
Dzisiejsza porada dotyczy naprawy sznura z tej strony, gdzie znajduje się żelazko. Wtyczka znajduje się po przeciwnej stronie, o ile sznur ma dwa końce.
Reasumując: wtyczka – sznur – żelazko. Albo odwrotnie, gdy się patrzy z drugiej strony.
Czuwaj!
Nemo – też umiem, tylko wtyczek do skręcania takich nie mam. Kiedyś, ktoś przy porządkach w domu wyrzucił te, które Jarek zbierał ze starych sznurów. Chociaż mam dwie lewe ręce, takie prace, jak przykręcenie wtyczki, wyczyszczenie kolanka w zlewie itp są w pełni dla mnie dostępne. Też sobie w razie potrzeby chłopa pożyczam.
nemo,
Ja jestem prosta, gruba kobieta. Odpowiedzi na pytania egzystencjalne szukaj u innych.
Danuśka już się właśnie zameldowałam .. 🙂
Jolinku-dzięki za odpowiedź.
Przed chwilą wysłałam jeszcze jedno pytanie do wszystkich zjazdowiczek.
Mam nadzieję,że już ostatnie 😉
Droga czytelniczko Nemo,
Przeciąć kabel w miejscu gdzie spod dzianiny wychodzą kabelki.
Dokupić jeszcze jedną wtyczkę i żelazko. Z tego ostatniego wyrwać niepotrzebny nam kabel. Stare żelazko i to nowe podłączyć z połówkami wcześniej przeciętego sznura.
Kabelki, te co każdy innego koloru, połaczyć losowo. Spodziewajmy się sześciu kombinacji: 3! (trzy – silnia). W czterech przypadkach prąd może nas kopnąć, ale to i tak nie umniejszy satysfakcji z samodzielnie przeprowadzonej naprawy.
Czuwaj!
Kryśko,
to są porady do Nietzschego 🙄
Na dworze słonecznie, ale zimno, jutro ma lać i śnieżyć, zima nie ustępuje tak łatwo. Lubię zimę, więc mnie to nie martwi. Dołożyłam obrazków z weekendu w śniegu Sobotniej wędrówki do szałasów i niedzielnych saneczek z Młodymi. Fajnie było.
Pepegor,
dziękuję za pamięć i … „z pewną taką nieśmiałością” … czekam na przepis 🙄
Co do feminizmu. Nigdzie i nigdy nie powiedziałam, że jestem feministką. Nie czuję się nią. Nie jestem też Murzynką …. etcetera. Co nie znaczy, że mam być obojętna na czyjąkolwiek krzywdę. Czy też robić sobie żarty z tych, którzy się o swoje prawa upominają.
W feminiźmie, jak we wszystkim czym się zajmuje ten niezbyt udany twór panbuczka, są pewne skrajności a nawet chwilami patologie. A gdzie ich nie ma? Są w rodzinie, w szkole … i co zakazać, wyśmiać … zaorać?!
Warto przeczytać artykuł w najnowszej Polityce, poświęcony biografii Daunty Wałęsy. „TO MY, te szare” Ryszardy Sochy. Wałęsowa odżegnuje się od feminizmu. A mimo to Szczuka, Środa, Chutnik i wiele innych pań zgodnym chórem twierdzi, że jej autobiografia, to wielki sukces polskiego feminizmu. Na spotkania z Wałęsową przychodzą tłumy kobiet. One nie chcą już żyć, tak jak dotychczas. Sztandarowe polskie feministki nigdy nie odniosły takiego sukcesu. To pokazuje specyfikę i polskich kobiet i … chyba … nie wiem … drogę …
Pożyjemy, zobaczymy …
Antek,
staram się, jak mogę, kontynuować szczytne tradycje „Polityki”. Przyznawała kiedyś nagrodę … Drożdże … za ferment właśnie 😯
Pamiętasz? Wokół front jedności … buzia, rąsia, klapa, goździk … a oni Drożdże … żartownisie jacyś czy co ? 🙄
Pyra (21:39),
niestety, muszą się zgodzić z tym co piszesz … 🙁
Nie dodam co myślę i co czuję, bo mnie zbanują z paragrafu nieobyczajność 👿
Nisiu ((20:44), tak, to jest ten francuski odpowiednik, dziękuję 🙂
Żaba o północy, nieśpiąca nie tylko o północy 🙂 , dzięki Tobie poranek jest pogodny.
Barbaro, Krysiade, pozdrowienia.
Zuzanno-dzięki za zwrócenie uwagi na artykuł R.Sochy w ostatniej „Polityce”.Jestem świeżo po lekturze rzeczonej biografii,więc
chętnie zajrzę.Danutę przeczytać musiałam absolutnie i obowiązkowo, również dlatego,że to moja imienniczka 🙂
Teraz mam na tapecie Pas-senta.On wprawdzie nie jest moim imiennikiem,ale też na Da…. 😉
Sobotni mini-zjazd zapowiada się smakowicie i z obecnością licznego
towarzystwa.Oj,będzie się działo !
Danuśka 🙂
podobała Ci się książka?
Zuzanno-bardzo !
I książka i bohaterka,chociaż muszę przyznać,że w czasach,kiedy była prezydentową i mieliśmy okazję widywać Ją często w telewizorze nie robiła na mnie najlepszego wrażenia.
Quiz rozwiązany. Nagrodę otrzymuje (po raz pierwszy) Bogda. Gratulacje! A odpowiedzi są następujące:
1Noma w Kopenhadze;
2Ferran Adria;
3Chianti, Forteca, Santorini, Meltemi, Opasły Tom PIW, Piata Ćwiartka.
Za tydzień kolejna zgadywanka a nagrodą tym razem będzie fartuch barmański z logo słynnej firmy herbacianej.
Słoneczne dzień dobry z mojego zakątka. 😀
Danuśko też mam za sobą obie lektury i jeśli chodzi o Twoją imienniczkę, to potwierdziła moje przypuszczenia, że cały dom był na Jej głowie a liczyć mogła tylko na siebie. Powiedziałabym, ogólnie przyjęty standard lat 50 i 60 ub.w.
Pan „Da..” sama przyjemność czytania. 🙂
HA ! więc się spóźniłam (za późno dziś zerknęłam na stronkę – 🙁 a odpowiedzi miałam dobre).
Więc uzupełnię dla ewtl. ciekawości SzanPaństwa (może się przyda w zagranicznych wojażach?)
Restauracja „Noma” w Kopenhadze drugi raz z rzędu została uznana za najlepszy lokal na świecie na dorocznej liście brytyjskiego magazynu „Restaurant” (publikowanej od dziesięciu lat ). Wygrała w głosowaniu, w którym uczestniczyło ponad 800 osób: szefów kuchni, restauratorów, ekspertów i dziennikarzy kulinarnych.
Duński lokal pozostawił w tyle restauracje w Hiszpanii, Włoszech i wszędzie indziej .
33-letni szef „Nomy” Rene Redzepi zbudował reputację swego lokalu na „neonordyckiej” kuchni, w której można spróbować wędzonego szpiku, a także ślimaków, morskich wodorostów i dzikich ziół.
Na drugim miejscu uplasowały się hiszpańskie restauracje :
– El Celler de Can Roca ( w Geronie) i
– Mugaritz ( w San Sebastian)
„Osteria Frncescana” we włoskiej Modenie zajęła miejsce czwarte. Piąte przypadło brytyjskiemu „The Fat Duck”.
Wśród 10 najlepszych dominują lokale europejskie, lecz na liście znalazły się lokale z 20 krajów, w tym z Peru, Chin, Rosji i Meksyku
Szanowny Gospodarzu !
A restauracja meksykańska El Popo ? już nie jest Kręglickich ?
A hiszpańska Mirador ?
( Chianti to trattoria)
pozdrawiam
Bogda,
gratulacje!
Na obiad brukselka, ziemniaki, sznycelki wieprzowe duszone z cebulką.
Po obiedzie spacer.
Bogdo, gratulacje
Bogdo – gratulacje! 🙂
Jestem po kolejnym treningu szkoły przetrwania, czyli spaceru i zakupów z psem. Właśnie skończyłam dyszeć i przejrzałam jasno na oczy. To półdiablę mnie kiedyś wykończy (albo ja nauczę się latać). Z nabytków na uwagę zasługuje piękny, pachnący pomidor krajowy i zgrabny zielony ogórek z tych średnich, też miejscowej uprawy. Ten ogórek jutro będzie stanowił bazę mizerii, a pomidor ma kanapkowe przeznaczenie. Teraz idę do kuchni, gdzie ugotuję Radziowi jedzenie na 4 dni, dla siebie wyprodukuję papierosy i dokończę drugą porcję nóżek kurzych na dzisiejszy obia.
Przeoczyłam – gratulacje dla Bogdy. Zapraszamy do naszego stołu.
@zuzanna:
ferment? drozdze?
atakujesz stekiem bzdur.
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/56,34862,11283295,Najstarsze_zachowane_zdjecia_Warszawy__Naprawde_stare_.html#galeria?bo=1
Dziękuję bardzo . Taka mądra to ja nie jestem. Ściągnęłam z internetu.
Pozdrawiam Wszystkich i zapewniam , że kibicuję na forum od dawna.
Dziękuję za zaproszenie do stołu –
ouuuu 🙁 ale tu niegościnnie…:(
moje króciutkie wpisiki (bez linków oraz słów potocznie uważanych za niecenzuralne) czekają od ponad gdziny na ukazanie się… WHY oh WHY ??!
Oj,Byku- to nie corrida 😉
Skąd taki ostry komentarz ? Dolewasz oliwy do ognia.
@danuska:
przeczytaj sobie ten stek
Zuzanna
6 marca o godz. 8:15
Dzień dobry …
Byku-przeczytałam,już zresztą drugi raz. I żyję 🙂
Piję drugą herbatę.
Byku-nie nierwujsia 😉
Witam Szampaństwo i ogłaszam koniec fali mrozów, o 7 rano było +7C. Słońce wstało 🙂
Wypiłam pierwszą poranną herbatę zieloną, paskudztwo, ale podobno dobrze robi. Może się przyzwyczaję.
Mam namoczonego jaśka – jakieś pomysły, co z nim zrobić, poza nieśmiertelną fasolką po bretońsku?
Witaj, Gruba Kresko – tęskno nam bez Ciebie, więc pilnuj stołka przy stole i nie szlajaj się po świecie.
Alicjo-fasolowa na wędzonce albo barszcz czerwony z fasolą.
Moja Mama czasem podawała taki barszczyk.
Danuśka
7 marca o godz. 13:16
ja? nie…
ale klara z. i róża l. przewracaja sie w grobie…
Dziś na obiad zupa, drugie i kompot. Zupa z przedwczoraj. Resztę wczorajszej zupy zjem jutro. Dzisiejsza będzie na pojutrze.
Pyro,
fasolowa była parę dni temu, ja bym chciała zrobić z tego drugie danie. Pierwszego nie będzie 😉
O, jest w przepisach 🙄
Jasiek zapiekany z pomidorami, cebulą i ziołami. Jak znalazł!
http://alicja.dyns.cx/news/Gotuj_sie/Przepisy/12.WARZYWNIE/Glupi_jasiek/img_1943.jpg
…a barszcz czerwony z jaśkiem też podaję czasami.
Bogdo, gratuluję wygranej.
Mnie od wczorajszego wpisu, na samo wspomnienie jagnięciny leci ślinka. Jako, że dla mnie nieosiągalna jest jagnięcina, postanowiłam skorzystać z pomysłu Pyry i Alicji, urozmaicając zwykłe udko kurczacze smakiem grzybowym. 🙂 Mam małą garsteczkę suszonych kapeluszy i kilka z nich starłam na proch. Właśnie się duszą z udkiem – zapach w całym mieszkaniu zniewalający. 😆
Nemo, miałaś szczególnie dobry weekend. 😀 Zdjęcia mówią same za siebie. 😀
Dzien dobry,
Bogdo, gratuluje!
Wzorem Kryski zupa niedzielna bedzie dzisiaj na obiad.
Z rosolu kurczakowego zrobie grecka zupe jajeczno – cytrynowa, avgolemono.
Pogoda pod psem, ulewa od rana i wiatr, zupa jak znalazl.
Asiu (12:11), wspaniałe stare zdjęcia Warszawy. Przesłałam dalej 🙂
Gruba Kryśko powiedz jak to jest – tęsknią wspominają z czułościa a teraz ignorują ?
Nie wiem jak to jest.
Może ja powinnam założyć Grubej Kryśki Kącik Porad Dla Złamanych Serc na tym blogu?
Albo niech jakaś inna gruba odpowie.
Fanko blogu – mylisz Kreskę z Kryśką (obydwie grube)
Alino – szkoda, że pokazali tak mało zdjęć. Ale mieszkańcy Warszawy mogą zobaczyć więcej na wystawie plenerowej: „Już od wtorku (6 marca) na skwerze z pomnikiem Bolesława Prusa przy Krakowskim Przedmieściu będzie można oglądać przygotowaną przez Dom Spotkań z Historią plenerową wystawę zdjęć Warszawy autorstwa Karola Beyera”
Gratulacje, Bogdo 🙂
Nie mylę Pyro – Kryśka to Kryśka , a Kreska to ten pan wielu imion z Ostrołeki
Fonko Bloga, na Boga, a jednak? „Misio o małym rozumku” (cytat)?
Chociaż, sprawiedliwie trzeba dać, zdjęcia robi niezłe.
Fanko,
taka blogowa specyfika. Jedni tęsknią, inni ignorują, jeszcze inni troszczą się o cudze samopoczucie zamiast opowiedzieć coś o swoim 😉
To już kilku imion przed nazwiskiem nie można mieć? 🙂
Wróciłem ze szpitala. Nie korzystałem ponad 40 lat. Nie zaszkodzili ani nie pomogli. Jak było tak jest. Znaczy się stara kaczka, albo młody wilczek. Diagnozy brak . Jak leczyć nie wiadomo …
Siedem dni nic nie robiłem. Pierwszy raz w życiu. Kroplówki zastrzyki tabletki. Telewizja kapcie korytarz. Jest fajnie.
I tak dobrze, że niczym dodatkowym nie zarazili 🙄
Czytam o zużyciu antybiotyków w Szwajcarii. 66 ton na rok, z tego w rolnictwie 58 ton. Cielę oderwane od matki i tuczone w zbiorowej tuczarni cieląt pije mleko z antybiotykami przez 34 ze 100 dni swojego całego życia. Gdyby bowiem zachorowało i zaraziło inne, straty materialne byłyby ogromne 🙄
A potem zdziwienie, że tyle szczepów bakterii pochodzących od zwierząt jest odpor-nych na wszystkie antybiotyki.
Podobno w wypadku gorączki popołogowej położnicom grozi znowu śmierć jak 80 lat temu, przed odkryciem penicyliny 🙄
Od kilku dni na oddziale lekarz mówi do pacjentów:
Wypis wyślemy pocztą bo skończył się tusz w drukarce …
gorączki połogowej…
Jaką pocztą? Elektroniczną?
Listem poleconym.
Gruba Kresko…się przerwało 🙄
…wreszcie !
wpisy, które pozwoliłam sobie tu poczynić
czekały z 5 godzin na ukazanie się
a tymczasem życie toczyło się tu wartko
ouuuu… ale tu niegościnnie 🙁
WHY oh WHY ?
AniaQ,
dobrze, że nie straciłaś nadziei i się nie poddałaś 😉
To jest blog sterowany ręcznie, więc zanim ktoś nowy zostanie dostrzeżony, to może potrwać… Ale od teraz wchodzisz błyskawicznie 🙂
Drogi „zrób to sam”,
dziękuję za dobrą radę. Dokupiłam wtyczkę i jeszcze jedno żelazko . Ponieważ radzisz, by „Z tego ostatniego wyrwać niepotrzebny nam kabel”, to kupiłam żelazko od razu bez kabla. Teraz nie wiem, co z czym mam połączyć… 🙄
Czuwam z nadzieją na kolejną poradę
Osobisty mówi, żebym nie „puszczała wszystkich kabelków na masę” 😯
Co to znaczy?
I dobrze, że rączka jest drewniana…
aniuQ,
tak jest zawsze przy pierwszym wpisie.
Ciekawe są te opisane przez Ciebie restauracje, ale chyba trudno byłoby znaleźć kogoś, kto był w którejś z nich.
Ostatnio piszemy trochę o zupach. W sobotę zdarzyło mi się jeść smaczną ogórkową. A jedząc, zastanawiałam się, dlaczego ja sama jej nie gotuję. I nie znalazłam odpowiedzi. Po prostu , nie gotuję i już, choć nawet ją lubię. Mam stały repertuar zup : rosół, jarzynowa w różnych odmianach, krupnik, barszcz ukraiński, czasami barszcz czerwony, dwa razy w roku grzybowa i raz na 3 lata szczawiowa. A gdzie fasolowa , grochowa, ogórkowa, kwaśnica ? Muszę się poprawić.
Nemo,
czy to żelazko przykryłaś czapką niewidką, bo go nie widać ?
Nemo, mam w lodówce ciasto francuskie (gotowca) a w zamrażalniku obraną połówkę ananasa i mam ogromną ochotę na „żaluzje”, które kiedyś zrobiłam z jabłkami wg Twojego opisu. Były pyszne a miałabym ochotę zrobić takie z ananasem. Boję się czy wyrosną, bo ananas ma więcej soku.
Poradź, proszę, czym lepiej „wymościć” ciastka przed ułożeniem ananasa – zmielonymi orzechami (migdałami), czy zwykłą tartą bułką ?
Krystyno,
naprawdę nie widać? 🙁
Zgago,
z ananasem nigdy nie robiłam. Żaluzji z jabłkami nie mościłam niczym. Ja bym wypróbowała kilka wersji (z podsypką migdałową i bez) i już 😉
Ciasto francuskie i tak wyrośnie tylko po brzegach, więc nadmiar soku nie powinien wypłynąć, a raczej odparuje. Odstęp owoców od krawędzi ciasta nie powinien być zbyt mały, jakieś 2 cm.
Nemo, bardzo dziękuję. 🙂 Spróbuję z mielonymi migdałami.
Właśnie skończyłam ziewać :
http://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/10,112276,11291000,Ziewanie___dlaczego_to_robimy__Czy_jest_zarazliwe_.html
😉 Myślałam, że tylko w realu działa sugestia. 😀
Na czołowej stronie portalu Gazeta pl, pokazują wnętrze stadionu Narodowego – biura i loże VIP. W komentarzach aż gęsto od przymiotnika „ekskluzywny” we wszystkich rodzajach i odmianach – a mnie się podoba tylko przestrzeń i ruchome schody; nie podobają mi się meble, wyposażenie, elementy architektury wnętrz. W końcu kubizm to dosyć dawny prąd w sztukach plastycznych. Tyle, że ja się nie znam na ekskluzywności.
Pyro,
już lepiej by napisali – wypasiony, przynajmniej byłoby kulinarnie 😉
Przeszłam się za róg po pomidory do tego jaśka. Odwrotność wczorajszej temperatury porannej, dzisiaj 13C, ale na plusie. I przyjemnie, wiosennie 🙂
Nemo,
niestety nie widać. Pozostałe zdjęcia pokazują się bez problemu. No, trudno.
Zgago,
ziewanie udziela się na wszelkie możliwe sposoby. Wystarczy samo słowo usłyszane czy przeczytane. Piszę to, oczywiscie ziewając. 🙂
Krystyno,
a teraz?
Teraz tak. 🙂 Piękne.
Skoro lista restauracji jest tematem dyskusji to rzucam pytanie do Gospodarza i blogowiczow. W przyszlym tygodniu lece do Polski. Jak zwykle odwiedze „7 Niebo” w Ustce i „Le Palais du Jardin” w Poznaniu, ale jakie lokale byscie polecali w Warszawie (3 dni pobytu), Sopocie lub Gdansku (2 dni) i Wroclawiu (1 dzien). W stolicy na razie mysle o pojsciu do CK Obozna, bo to podobno kuchnia austriacka, o ktorej niedawno dyskutowalismy, ale to tylko jeden posilek. Czekam na rady i rekomendacje.
Romek – w Poznaniu na dniach otwarto (ponoć) b.dobrą restaurację przy Dąbrowskiego – jakieś 200 m od skrzyżowania z Roosevelta, w zabytkowej, odrestaurowanej kamieniczce szachulcowej. Nazwy nie znam ale to centrum i taki dom jest tam tylko jeden – wszędzie blisko piechotą.
ROMek masz byc zdaje sie w Austrii i to pare miesiecy to ja bym zostawil austryjackie na Austrie. Nam sie w Poznaniu podobalo takze w „Bazanciarni” na rynku a bazant byl calkiem udany. Chyba tez jadlem rosol z bazanta (tez dobry) wiec byl bazanci wieczor. Chcielismy tam wziac Briana i Cheryl ale juz nie bylo czasu. Oni jednak pamietali i poszli tam na kolacje przed wylotem i sobie bardzo chwalili. Jak wyjdziesz z „Le Palais du Jardin” to idz prosto i po prawej jest „Bazanciarnia”. No moze nie idz od razu jak wyjdziesz bo dwa obiady moga byc za duzo nawet dla Ciebie 🙂
Przypomnialo mi sie, ze pewnie Ci sie uda Kalmar w Kaliszu.
Pisalismy tu o nim no i sie knajpka zamyka po 40 latach. Wlasciciel sie starzeje, czynsz rosnie i tradycja sie konczy. Samo zycie. Mnie sie udalo we wrzesniu ostatni raz wpasc na flaczki z kalmara. Jak w czasach licealnych.
Bylam w dwoch znanych restauracjach – Tlustej Kaczce p. Blumenthala i Nobu.
Fat Duck – nie jestem fanka kuchni molekularnej, ale bylo smacznie i wesolo.
Po Nobu bylam glodna i zla, lokale snobistyczne sa nie dla mnie.
Ja, tak jak Nemo – lubię jadać w domu albo u przyjaciół. W restauracjach jadam rzadko, a ostatnio złoszczą mnie kuchenki mikrofalowe i urządzenia do odgrzewania – odpiekania potraw.
Pyro,
nie ma jak w domu z przyjaciolmi lub u przyjaciol.
Ale od czasu do czasu wyjscie do restauracji tez jest mile, zwlaszcza jak towarzystwo dobrane, jedzenie przednie i sprzatac nie trzeba :).
W lokalach wymienionych powyzej bylam z okazji rocznicy i moich urodzin.
Bez okazji chodzimy przewaznie do greckiej knajpki, gdzie jedzenie pyszne, porcje sluszne i atmosfera przyjazna.
Jolly R. – o tym mówię – albo domowo, albo knajpki gdzie smacznie i świeżo. Nie znoszę snobistycznych wspaniałości, obrazów impresjonistów na talerzu z kilkoma kęsami potrawy, a jeszcze nie daj Bóg, odgrzewanej.
Warszawskie restauracje Kręglickich są warte polecenia, szczególnie lubię tawernę Santorini. Bardzo żałuję, że zniknął Absynt. Doskonałą zupę rybną serwuje Boston Port, ale sama restauracja to raczej mało przyjemy baraczek. Nie wiem Romku jaka kuchnia Cię interesuje. Polecam portal gastronauci http://www.gastronauci.pl/ , tam można poszukać i zobaczyć opinie.
Mozna rzucic na talerz gore zeberek i kiszonej kapusty.
Mozna tez zjesc szesciodaniowy obiad, spokojnie, nie spieszac sie, powoli sie delektowac zarowno jedzeniem jak i towarzystwem. Popijajac winem (nie wschodnioeuropejskimi erzatzami) specjalnie dobranym do kazdej potrawy i powoli, jakzesz przyjemnie sie wypelniac. Mozna tez zakonczyc taki obiad deserem, serami oraz dekadenckim kieliszkiem koniaku. Wyjdziemy z restauracji wspaniale najedzeni a nie obzarci. Po takim objedzie przyjemnie snobistycznie zajrzec do Jeu de Paume.
Ale znowuz, mozna napchac sie micha kartofli, cynaderek i popic piwem.
Wszystko dla ludzi 🙂
Wybieranie najlepszej restauracji swiata jest bzdeta i niczym wiecej 🙂
O to to, Pyro.
Po Nobu ma przekorna dusza wolala o setke i sledzia :).
Pyro, chyba niedługo będziemy musiały wszystko do jedzenia same przygotowywać – znowu afera, tym razem z jajkami w proszku 🙁 :
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,11300884,Afera_spozywcza_z_suszem_jajecznym__Producent_aresztowany.html
Życzę Blogowisku spokojnej, dobrej nocy. 😀
ROMek słusznie pyta, bo kto pyta, nie błądzi – dobrze jest mieć niekoniecznie Michelina za przewodnika („top and trendy”), tylko kogoś, kto mieszka w rejonie i bywa tu i tam. I tak jak MałgosiaW powiada, nie zawsze to, co pieknie wygląda, jest smaczne.
W podróży trudno się obejść bez knajpianego jedzenia, dlatego dobrze wiedzieć, co miejscowe łasuchy polecają 😎
We Wrocławiu malutka knajpka ormiańska Armine, tuż koło Dworca Głównego, w pomieszczeniach po garażach pod torami (dodatkowe wrażenia, jak pociągi nad głową przejeżdzają! Ale nie ma się czego bać) bardzo mi się podobała. SerwujA wino gruzińskie 🙂
Poza tym Alladins na Odrzańskiej, ale kuchni arabskiej chyba niejeden raz próbowałeś, ROMek.
Ja się stołuję we Wrocławiu u Alsy 😎
Czasem tylko spotkania wiekszych grup po knajpach.
We Wrocławiu swojska, obfita i smaczna była Lwowska na Rynku (albo tu obok, ale chyba na.)
http://www.lwowska.com.pl/
To na zachodniej ścianie Rynku Wrocławskiego, ta Lwowska.
Byłam tam tylko na lampce wina, korzystając z internetowego *hot spot* dla Delli, nadając jakieś wiadomości – było to o godzinie nie bardzo posiłkowej, pustki.
Dobranoc
Bylismy w Karczmie Lwowskiej ale przyznam, ze bylo to rozczarowanie. Wybor dan taki sobie. Jakies golabki wypelnione masa ziemniaczana (golabki lwowskie?). Nie bylo to specjalnie ani smaczne ani ladnie wygladajace. Kosztowalo to zdaje sie troche jak na kawlek liscia kapuscianego z ziemniaczana papka w srodku. W menu standard jak z pubow bardziej niz restauracji. Siedzialo paru Germancow i jacys Holendrzy bo to jednak rynek. Moze zle trafilismy. Nie polecilbym jednak. Za rogiem byla jakas gruzinska (Chaczapuri zdaje sie?) i tam tez bylismy w pare osob (kiedys na blogu bylo o gruzinskiej kuchni i namowilem towarzystwo) ale znowuz nic wielkiego. Wino gruzinskie polecone przez kelnera takie sobie, chaczapuri takie sobie i ogolnie (wystrojowo, obslugowo) takie sobie. Kiedys we Wroclawiu zjadlem natomiast pyszna pieczen z dzika przy rogu Rynku z Kuznicza? jesli dobrze pamietam. W ogrodku na zewnatrz wiec nie bylem w srodku. No ale to dobrych 10 lat temu albo i wiecej.
Pod Zlotym Jeleniem? Pamietam ze podali tez kieliszek jakies dobrze schlodzonego Jägermeister, kolejny sam zamowilem 🙂
Kabel przetarty po środku – owinąć taśmą izolacyjną (ale nie makgajwerką, bo ta przewodzi prąd).
Dziewczyny skręciły jeden regal bezpowrotnie. Drugi skręcony rozkręciły, bo moje żabie oko dostrzegło pewne zaokrąglenia i załamania linii prostej – kazdy regał z ośmiu części i jeszcze dwie na górze.
Pod Złotym Jeleniem serwuje dziczyznę przede wszystkim – to na północnej pierzei Rynku, byliśmy na piwie z Jerzorem po drodze z wędrówek po mieście niejeden raz. Chyba jakies frytki dla przyzwoitości wzięliśmy, bo raczej chciało nam się pić po paru godzinach łażenia, niż coś konkretnego do jedzenia. Frytki jak frytki, zwyczajne.
Dziekuje za komentarze. portal gastronauci.pl znam (tam znalazlem CK Obozna), ale chodzilo mi o cos co Wy znacie i polecacie. Najwiecej porad dostalem do miast gdzie bede najkrocej czyli we Wroclawiu i Poznaniu. Poniewaz jade pociagiem to ta ormianska przy Dw. Glownym we Wroclawiu brzmi zachecajaco. Kalmar w Kaliszu, ostatni weteran PRL-u, niestety podobno zamkniety. W Warszawie chyba rzeczywiscie wybiore sie do ktoregos z lokali Kreglickich, bo roznych Gesslerow odwiedzilem w zeszlym roku. Kazda kuchnia mi odpowiada, a z bliskowschodnich najlepsza dla mnie jest turecka, w Polsce niestety wylacznie znana w formie budek z kebabami.
Teraz „Lwowska” w nazwie ma grac na sentymentach i niby być gwarancją doskonałej kuchni, wypieków itp… Z moich doświadczeń jest to nabieranie klientów. W Połczynie jest cukiernia „Lwowska”, która ma ciasta i pieczywo dosyłane ze Szczecina, druga taka jest obok w Świdwinie i do obu nie ma właściwie po co wchodzić.
Tu ci on jest, sprzed kilku lat:
http://alicja.dyns.cx/news/HPIM0304.JPG
Może byłam bardzo głodna wtedy w Lwowskiej, bo nie narzekałam.
Żabo, co to jest makgajwerka???
Jak zawsze zalezy co sie wezmie, z kim sie jest i jaki ma sie humor 🙂
We Lwowskiej chyba bralem jeszcze kolduny ale tez jakies takie jakby nie wlasne. Moze pelny obiad, gril etc. sprawilyby lepsze wrazenie.
W Kaliszu w jednej restauracji pogadalismy z wlascicielem i jakos tak wyszlo o koldunach. Spytalem czy moze maja czasem. Powiedzial, ze nie, ale zamowi. Sami nie zrobia ale maja dobre zrodlo i kolduny mi posmakuja. I posmakowaly bo poszedlem jak sie umowilismy za pare dni i zjadlem dwie porcje 🙂 Potem jeszcze raz. W ogole bylismy tam pare razy i wlasciwie zawsze zadowoleni. Staraja sie. Sredniwieczne mury dodaja uroku, prezentacja znakomita, wystroj rowniez a jedzenie dobre. Z naszymi goscmi z Calgary przesiedzielismy pol dnia zamiast zwiedzac Kalisz 🙂
ROMek,
Armine Ci polecam, bo chociaż byłam tam tylko raz, jedzenie było bardzo dobre, nas było 9 osób, więc każdy zamówił coś innego i próbowaliśmy, to znaczy ja próbowałam z każdego talerza 😉
Poza tym jest to fajne miejsce, bardzo malutkie – przytulne, znajdzie sie kiejsce dla 10 osób, znajdzie się dla dwóch
Na tę knajpę namówili nas nasi znajomi z Wrocławia, z którymi mieliśmy się spotkać – że jak już, to tylko tam, bo znają knajpę i kuchnia dobra. Mam nadzieje, że od 4 lat nic się tam nie zmieniło na gorsze!
W razie czego zacznij od…że tyle dobrego słyszałeś o tej knajpie od znajomych, a bedąc przejazdem…no i co dobrego by szef kuchni zaproponował 😎
Arminy nie mam, może być Armida? Dispietata???
Dobranoc w nastroju handlowym.
O, zapomniałam dokleić rzeczoną Armidę…
http://www.youtube.com/watch?v=GgBMCg97R_Y
A może takie luli-luli?
http://www.youtube.com/watch?v=zf1X7ppZiIQ&feature=related
Cudni są ci starsi panowie dwaj…
dzień dobry ….
ROMek w Warszawie Danuśka bywa i Piotr to pewnie dzisiaj coś polecą gdzie warto być i zjeść …
miło, że podczytywacze wygrywają … Bogda … 🙂 ..
Gruba Kresko dbaj o siebie bo wiosna tuż tuż i świat czeka …
dzisiaj na śniadanie mała egzotyczna rozpusta a taka swojska …
http://grumko.blox.pl/2012/03/2144-Sniadanie-z-Zimbabwe.html
Dzień dobry…
http://www.youtube.com/watch?v=RjNKaUtlobY&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=ERD4CbBDNI0&feature=related
Najwyraźniej wszyscy zapomnieli, że mamy własny, blogowy ranking restauracji. Z prawej strony (tej pustawej) jest link Ranking restauracji a po kliknięciu recenzje, adresy, telefony i opisy ponad stu różnych lokali (nie tylko warszawskich).