Tam też byłem i wino piłem

 

W sklepie winiarskim pod moim mieszkaniem (mam to szczęście czy jak twierdzi rodzina nieszczęście, mieszkać nad jednym z lepszych w mieście magazynów winiarskich) pojawiło się wino, które mi przypomniało pobyt pod Bordeaux. W Chateaux Magnol spędziłem wspaniałe dwa tygodnie słuchając wykładów najlepszych tamtejszych enologów i winemakerów. Codziennie też odbywaliśmy wycieczki po okolicznych chateaux by uczestniczyć w degustacjach i – czasem – przyjeciach organizowanych przez właścicieli winnic. Między innymi odwiedziłem i Chateaux Peyreau. Wówczas jeszcze tutejsze wina nie mialy aż takiej renomy jak dziś. Minęło bowiem ponad dziesięć lat od momentu gdy piłem tę subtelną mieszankę merlota z cabernet franc. Wino zanim trafiło do butelek leżakowało w dębowych beczkach od 12 do 18 miesięcy. Było bardzo dobre. Nie byłem jednak na tyle przewidujący, by kupić większy jego zapas gdy było jeszcze w zasięgu mego portfela.
Teraz gdy zobaczyłem je w pięknej skrzynce w „moim” sklepie też nie wytrzymałem i kupiłem. Ale rozsądnie – jedną butelkę, by wypić ją przy specjalnej okazji. Za tę sumę bowiem mogę nabyć aż sześć sztuk lubianego nadzwyczaj w moim domu primitivo z Puglii. Raz na jakiś czas kusi mnie taka rozrzutność. Zwłaszcza, że wino z Saint Emilion przypomina piękne okolice Bordeaux. Tak pisze o tych terenach dziennikarka RFI  Agnieszka Kumor:
„35 km na północny-wschód od Bordeaux, między Libourne a Castillon-la-Bataille, przepiękne miasteczko Saint-Emilion góruje na północnym wzniesieniu doliny rzeki Dordogne. Już z daleka widać jego charakterystyczną wieżę dzwonniczą, górującą nad wydrążonym w skale wapiennej kościołem.
Ta prawdziwa perła regionu Akwitanii zaliczona została przed dziesięciu laty wraz z otaczającymi ją winnicami do Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Naturalnego UNESCO.
Saint-Emilion ze swymi apelacjami satelickimi zajmuje prawy brzeg Dordogne, a klimat jest tu ostrzejszy niż w reszcie departamentu. Wapienne, gliniasto-wapienne i piaszczysto-wapienne podłoże pokrywające dno doliny lub jej wzniesienia sprzyja uprawie szczepów merlot i cabernet franc. Niektórzy winiarze, dysponujący żwirowato-piaszczystym podłożem (charakterystycznym raczej dla okręgu Médoc) uprawiają cabernet sauvignon, ale jest on tu raczej rzadkością.
Ziemia jest tu na wagę złota, a niewielkie, liczące poniżej trzydziestu hektarów winnice przestrzegają ostrych zasad apelacji. Wina z Saint-Emilion dzielą się na dwie grupy: AOC Saint-Emilion i AOC Saint-Emilion Grand Cru (szlachetne szczepy). W łonie tej drugiej grupy, w roku 1954 postanowiono stworzyć prestiżową klasyfikację, dzieląc je na: premiers grands crus classés, grands crus classés i grands crus. Te z posiadłości, które znalazły się poza tym podziałem, walczą oczywiście o dołączenie do klubu, co w dużej mierze kształtuje ceny.
Co dziesięć lat wina poddawane są nowej weryfikacji, fluktuacja między grupami jest dość częsta.
Tutejsze wina mają piękną barwę owocu granatu lub rubinu, są bogate w aromaty, aksamitne, krągłe, o długim posmaku i lekkich taninach.
Mięsisty merlot daje im materię, finezyjny cabernet franc elegancję. Ich dozowanie (assemblage) podlega niemal alchemicznym zasadom. To wina o dużym potencjale leżakowania. Zmiany księżyca, nawożenie kompostem i płodozmian pozwalający na utrzymanie wysokiej jakości gleby, ręczne zbiory, selekcja gron, częściowe dojrzewanie w nowych beczkach dębowych, a częściowe w kadziach z inoxu dają wina eleganckie, pełne owocu, o długim finale, ciekawe już w młodości, o dobrych perspektywach leżakowania.”

Dziś o wina z Chateaux Peyreau starają się miłośnicy tego trunku nie tylko w dalekiej Polsce ale nawet we Francji trudno pojedynczą butelkę dostać po nie rujnującej cenie. Mnie się udało i czekam teraz na właściwy moment, by ją otworzyć.