Zgadnij co gotujemy
Rok 2012 – jaki będzie w sporym stopniu zależy od nas samych. Aby był radosny, bo ciekawy będzie bez wątpienia i naszej pomocy, powinniśmy sobie nawzajem sprawiać jak najwięcej przyjemności. Dlatego też i tę rubrykę zgadywanek zaczynam od nagrody, która na pewno zachęci wielu do uczestnictwa w zabawie. Dziś bowiem nagrodą jest „Dziennik, lata 1962 – 1969” Sławomira Mrożka. Wystarczy – jak zwykle – odpowiedzieć na trzy pytania i wysłać je na adres internet@polityka.com.pl Oto pytania:
1. Z jakiego regionu pochodzi sernik ziemniaczany czyli galosz?
2. Wiedeń miał wielki wpływ na krakowską kuchnię, nie dziwi więc, że dwa najsłynniejsze desery noszą tu nazwiska słynnych cukierników znad Dunaju; jakie?
3. Z czego robiona jest maczanka?
Teraz proszę o szybkie wysłanie odpowiedzi i grube tomisko wspomnień, urodzonego w małopolskim Borzęcinie dramaturga, zostanie wyekspediowany pod wskazany adres.
Komentarze
Pytanie dla mnie nie całkiem jednoznaczne. Znam dwie wersje maczanki bardzo od siebie się różniące. Ale myślę, że chodzi o wersję małopolską.
Powodzenia, Stanisławie. Kiedy już Mrożka przeczytasz, to pożycz do przeczytania Pyrze, dobrze?
Niebo różowieje; czyżby następny przedwiosenny dzień?
Dobrego dnia wszystkim nam.
Poczytałem, co mnie wczoraj ominęło i cieszę sie bardzo, że dobre sery można zawdzięczać także trudno zauważalnym rozkruszkom mącznym (dla Anglików serowym zwanym czasami mącznymi). W serze prawdziwi rzemieślnicy, w mące ohydne szkodniki. To między innymi od nich mąka może się ruszać. Dla Francuzów to przede wszystkim współproducenci przywoływanego wczoraj sera z Owerni. Anglikom kojarzy się z Mimolettą i serem niemieckim, który pominę, gdyż w 2010 r. wyszło na jaw, że inna odmiana roztoczy jest zań odpowiedzialna. Polakom kojarzy sie tylko z mącznym szkodnictwem, czyli znów nie potrafimy zrobić właściwego użytku z posiadanych zasobów.
Pyro, o Mrożka zwróć się raczej do Eweliny, ja dziś spoźniony.
Masz rację, Pyro, że nagroda bardzo atrakcyjna. Sam koszt przesyłki jest sory, bo tomisko ciężkie.
Errata: spory zamiast sory
Stanisławie – dawno, ze dwa lata temu wzięłam rozbrat z pocztą (koszt). Odebrałabym na Zjeździe tylko trzeba by pomyśleć nad drogą zwrotu, żeby rok nie czekać.
No właśnie. Jeszcze się konkurs dobrze nie zaczął a już wiadomo kto wygrał 😉
To gdzie tu jest miejsce na zabawę? 🙄
Może jednak z nowym rokiem warto byłoby potraktować na serio, przypomnianą tu, nie tak dawno, przez Alicję, prośbę Gospodarza, żeby osoby wygrywające dwukrotnie dały szansę innym 💡
Co o tym sądzicie? 🙄
Zdjęcia Alicji potwierdzają bez dwóch zdań,że Sylwester za Kałużą był imprezą wielce udaną,również kulinarnie 🙂
Gratulacje dla wszystkich Kucharek i Kucharzy !
Nowy-Twój przepis na wołowinę w sosie kawowym wydrukowany i przewidziany do wypróbowania podczas najbliższego,świątecznego weekendu.Z cebulą będzie można zaszaleć,bo Osobisty Wędkarz wyjeżdża na ryby,a przy stole zasiądą osoby cebulę lubiące.Ufff 😉
Jotko-czy Ty do obróbki tych circa about 25kg wołowiny również szykujesz się w najbliższy weekend ?
Też uważam,że jest przyjemnie,kiedy nagrody wygrywają różne osoby
i kiedy odpowiedź na pytanie,kto zwycięzy jest niespodzianką dla nas wszystkich.
Danuśka,
nie w ten, ale w następny 😆
W ten weekend będziemy świętować imieniny wnuka (Kacper), urodziny syna, ale to nie ja gotuję 😉
Do tego dochodzi krótkie spotkanie z Inką, w charakterze pocztyliona z Berlina i dwa niedzielne koncerty chóru. Jak na jeden weekend starczy 😯
25 kilogramów to pewnie nie będzie, ale tyle ile zmieści się do wielkiej brytfanny. Fajnie, że można to robić dzień wcześniej. Gdzie najłatwiej dostać suszoną paprykę? 🙄
Zdjęcia z Sylwestra blogowego za kałużą znakomite! Gratuluję pomysłu i wykonania 😆
Nowy, Ty już się bój, bo ze mną nigdy nic nie wiadomo! Po takim reportażu gotowa jestem zwalić Ci się na głowę na tegorocznego Sylwestra 😉
Uważam, że fotograficzny reportaż z Sylwestra berlińskiego, który jest dziełem wspólnym Dorotala, Dagny i Włodka, też zasługuje na uznanie 😆
Jedzenie nie zostało w nim wprawdzie pokazane i jest to spory minus, jak na start w konkurencji: zabawy Łasuchów. Ale akcent położony na: zabawy Sylwestrowe, pozwala mu chyba iść łeb w łeb z reportażem zzakałużowym 😆 😉
Coś mi serem zapachniało :o)
:::
dziwnym trafem mam w domu (i na stole)
dostałem od zaprzyjaźnionych smakoszy
Anny Ładyńskiej i Andreo Parolo
ładny kawałek La Fossa dell`Abbondanza „Il Pecorino”
poniżej zdjęcie
https://picasaweb.google.com/117099340663427795808/LaFossa?authkey=Gv1sRgCPHey7anrrjZ4AE#5693702206699634498
:::
co do robaków ..to już nie gustuję
tyle jest fajnych rzeczy do zjedzenia
niech je ten kto lubi
(córkę mam na Sardyni, i zanim usłyszę pytanie
..odpowiadam – nie, nie jadłem)
:::
ale zakopywać w ziemii mi się już zdarzało
robiliśmy to podług przepisu ..chyba z „Kucharki Litewskiej”
w płótno wkłada się arcygęstą śmietanę
i taki pankunek zakopuje na dwie doby
Hej Brzucho, czy dasz się kulinarnie wykorzystać? 🙄
Mam jeszcze w lodówce ćwierć kilo sera koziego, przywiezionego z Cypru. Jak to podać w niebanalny sposób, dokonujac przy tym cudu rozmnożenia, bo biesiadników wielu 😉
Brzucho kochany – wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.
Jotka – ja coś takiego zrobiłam w Ani przyjęcie (też mało sera, a wszyscy lubią): na półmiskach dwóch rozłożone pojedynczo liście sałaty (obojętnej, jeżeli rukola, to po kilka, lodowej po dużym fragmencie liścia) na liściu plasterek sera ok 1 cm grubości (robiłam z rolki) i po kilka świeżych malin – teraz można truskawki w plastrach czy ćwiartkach albo połówki ładnych winogron – posypać świeżo zmielonym pieprzem. Obok podać sos – łyżka majonezu, łyżka kwaśnej śmietany, zmiksowane owoce (te, co na liściach) sól i cukier do smaku.
Jeszcze mięsa nie ruszyli nasi goście, a po serze z owocami już śladu nie było.
Pyra,
dzięki 🙂
Okazuje się, że sera, z ziołami, mam jednak pół kilogroma. Co to znaczy „robiłam z rolki”? 🙄
Apel Jotki poskutkował. Odpowiedzi uznane za prawidłowe są takie:
1.Z Małopolski;
2.Sacher i Pischinger;
3.Ze schabu lub karkówki, bułki i sosu kminkowego.
A nagroda pojechała do Wielkopolski. Wygrała bowiem… Jotka! Gratulacje!
Za tydzień nagroda dla – licznych tu bardzo – miłośników wędrówek po Ukrainie.
Stanisławie, Jotko,
Obawiam się że dzisiaj nie wygram, gdyż nie brałam udziału w konkursie. Za to trzymam kciuki za Stanisława 🙂
Zaczęłam pisać wiadomość, a tu Gospodarz w międzyczasie opublikował wyniki.
Jotko, gratuluję!
Ale kinooo!!! Wyglada na to, że gardłowałam we własnej sprawie 😯
Piotrze, dziękuję 😆
Żeby w tej sytuacji zachować resztki zszarganego honoru i steranej życiem twarzy, ogłaszam niniejszym, że nagrodę traktować będę jako wspólne blogowe dobro, czując się jedynie jego kustoszem 💡
Zatem, po przeczytaniu, dostarczę dzieło Pyrze, jako że pierwsza się zgłosiła. Kto nastepny do czytania? Po wyczerpaniu listy chętnych przyjmę je ponownie w domowe progi, chuchając i dmuchając nań, bedę je traktowała jak blogową relikwię 😆 😉
Gratulacje dla Jotki. Podejrzewam, że moja odpowiedź długo wędrowała, bo właśnie dostałem pocztę od koleżanki z pokoju. Wysłana 2 godziny temu. Już dawno załatwiliśmy sprawę poprzez pendrive. Ale też moment wysłania nie był wczesny, bo dopiero o 8:14, a pytania nie były trudne. Poza tym napisałem Piszinger nie Pischingier, a nawet napisałem Pischinger i poprawiłem na Piszinger zgodnie z etykietami w niektórych krakowskich cukierniach. Ale ciastko andrutowe można spolszczać, nazwisko cukiernika może nie, a może tak, w zależności od jego popularności.
Pyro, nie przyszło mi do głowy rozliczać poczty. Miałem na myśli szcacowną „Politykę”. Ale Mrożka przy okazji pożyczę, bo mam akurat. Chociaż od Jotki będzie bliżej.
Teraz rozumiem, dlaczego Ewa nie wygrała.
Jotka – gratulacje konkursowe
„Robiłam z rolki”? Jest taki kozi ser w sklepach w kształcie rolki ok 12 dkg, miałam takie dwie, na 8 osób
I jak tu nie wierzyć w znaki? Nowy Rok rozpoczęłam pod … Kolumną Zwycięstwa … 😆
Dorotal, jesteś, druga w kolejce do czytania, jeżeli zechcesz 😉
Ewo, dzięki 🙂
Kochani, dziekuję 🙂
I lecę do roboty, która mi tu tupie i wykrzykuje: dość tego wałkonienia 👿
Czyż jest coś milszego od wałkonienia? Chyba tylko twórcza praca.
Jotko gratulacje, a to wszystko pewnie dzieki tym kamykom na szczescie z kosciola Luizy. W moim posiadaniu jest kamyk przeznaczony dla dobra blogu.
Dzien dobry,
Jotko, serdecznie gratuluje!
Witam świtem bladym o wpół do ósmej – tu się dopiero nieśmiało rozwidnia. -16C, ani grama śniegu.
A propos Sylwestra, podjęliśmy uchwałę, że następne Sylwestry będą odbywać się u Nowego 😉
Dzisiaj yambalaya, bo sprytnie zamroziłam kiedyś część warzywno-kiełbaskową, wystarczy ugotować ryż i połączyć.
Miłego dnia wszystkim życzę 🙂
Brawa dla Jotki! Gratuluję wygranej.
Właściwie, to chciałem rzucić zagadką. Rzucić chciałem pytanie:
Co może akurat teraz robić Jolinek?
Ja wiem. Czy mam donieść na Jolinka? Jolinku, Chłopaki: Hej, Hej!!!
Dorotal, Jolly, Pepegor, dziękuję 🙂
Stanisław, (11:16)
w pełni podzielam Twoje poglądy 😉
Skoro masz Mrożka i jesteś gotów go pożyczyć Pyrze, to może zrób to. Do mojego, który nie miał jeszcze pewnie szans opuszczenia redakcji, już jest kolejka 🙂
Zostaw Pyro, spróbuję zgadnąć:
Jolinek niczego nie napisze, bo trzyma oba kciuki z Kamila Stocha, co to w Insbrucku prowadzi po pierwszej kolejce skoków.
Szkoda, a tak dobrze się zapowiadało
Gratulacje dla Jotki.
Nowy, tez mam zamiar wyprobowac Twoj przepis. Sos kawowy wyglada intrygujaco 🙂
Troche gimnastyki po Swietach 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=_ovdm2yX4MA&ob=av2e
Droga Alicjo,
Oczywiście, że „nie szata zdobi…”, ale jednak: „jak cię widzą, tak cię piszą”.
Przyjmuję Twoje argumenty, jadnakoż z przyjemnością zauważam, że pan Nowy wygląda stosownie i na plaży, i na przyjęciu. Wydaje mi się, że ubiorem wyrażamy szacunek (lub „olewkę”) dla naszego amfitriona.
Jeżeli nie przeszkadza Tobie tańcowanie z osobnikiem w przydeptanych kapciuszkach i z wywaloną na wierzchu koszulą – Twoje zdrowie!
Nigdy nie pozwoliłabym sobie na podobne uwagi, gdyby nie przemądrzały i mentorski ton na tym blogu, w daleko błahszych sprawach , pana Cichala.
A co do pana Jerzora: „mój mężczyzna świadczy o mnie”. Stare, jak świat!
Ukłony.
Do ” Dziennika” Mrożka nie ustawiam sie w kolejce, bo już go przeczytałam, chociaż uczciwie muszę przyznać, że nie do końca. Jest to lektura dość powolna i wymagająca skupienia, a że książka była wypożyczona z biblioteki i mijał termin, musiałam ją zwrócić bez dokończenia. Co innego, jeśli książka należy do czytajacego.
Imprez sylwestrowych, tak pięknie udokumentowanych, można tylko pozazdrościć. Podobają mi się właśnie takie kameralne spotkania z ludźmi, których lubimy. Warto przemierzyć wieksze lub mniejsze odległości dla takich spotkań.
Nowy,
przebyłeś dość długą drogę kulinarną : od placków ziemniaczanych po wyrafinowaną wołowinę umieszczoną z ” Przepisach” Alicji, co stanowi pewną nobilitację kulinarną. Chociaż wydaje mi sie, że Ty już wcześniej nieźle gotowałeś, skromnie to ukrywając przed blogowym towarzystwem. 🙂
Jestem przydepnięta, jak purchawka na ścieżce. Robota leży, mnie z miejsca nie widać, jestem senna i żadna kawa na to nie pomaga. Naklejając etykiety na paczki z mięsem przed upchnięciem ich w lodówce, musiałam coś pokręcić. Już w sobotę wyciągnęłam paczkę „sztufada”, a okazało się, że to pieczeń z szynki. Dzisiaj też wyciągnęłam nie to, co zamierzałam. Miejmy nadzieję, że to już koniec pomyłek. Chciałam poczytać książki, które dostałam w prezencie i nie daję rady – zasypiam.
Pyro,
nie męcz się i utnij sobie drzemkę. Może przed telewizorem, bo o godz. 20 na kanale Historia można będzie zobaczyć ” Tatarak ” A. Wajdy na podstawie opowiadania Iwaszkiewicza. Jakoś do tej pory ten film mi umykał, a bardzo chcę go obejrzeć, bo podobno warto.
Jotko – Gratulacje. Jak widać kto rano wstaje, Mrożka dostaje 🙂
Alino – Zawsze podejrzewałem, że tak właśnie powinienem się gimnastykować. Czuję się jak nowo narodzony 🙂
Nowy to rzeczywiście ideał amfitriona, nie tylko dlatego, że mięsną kawą zachwycił. Przystojny, inteligentny, a jednak nie taki jak inni milionerzy – skromny i przyjazny. Tyle mięsiwa i wina kosztowało fortunę, nie mówiąc już o wynajęciu bosonogich statystów i samej plaży. Ma chłopak gest 🙂
masz racje Krystyno.
tak naprawde,to wciagac moze jedynie wlasny dzien, i ten kolejny i ten nastepny. innych dni, nawet z przeroznymi detalami sa zawsze gorsze. nudniejsze niz flaki w oleju.
jutro podobnie niczym dzisiaj maja byc gigantyczne fale 😆
dobry dziennik to taki co wiadomo co z nim poczac: fale + wiart + slona woda w atlantyku
zycze dobrej grupowej terapii 😆
dobry wieczór …
chłopaki byli … prezenty wymienione .. najlepsze były przytulanki noworoczne … 🙂
a tera po kolei …
jodko gratuluję .. na mnie Mrożek musi poczekać bym dojrzała …
Pyro chłopaki przybyli dopiero o 17 ale nie oglądałam skoków jak sugerował pepegor tylko podsłuchiwałam bo po Amelkę byłam w szkole . .Amelka poznała Marka, Pawła i Jasia … a z tym złym samopoczuciem to wina pogody .. wiatr i małe ciśnienie …
ludzie nie wychowujmy się ciągle nawzajem .. nie szkoda wam zdrowia ..
jotko miało być …
Jolinku – bardzo fajnie. Ja się nie bardzo daję wychowywać, jestem przywiązana do swoich wad i nawet lubię je. Odżyłam wieczorem. Drzemka była tylko 20 minutowa – widać nie był to brak snu, tylko spadek ciśnienia. A Wajdy tym razem nie mogę obejrzeć, bo w mojej kochanej kablówce kanał „historia” nie jest oferowany, nie ma także „religia” i „superstacji” też nie Całe szczęście, że jest „kultura” A tak w ogóle, to coraz rzadziej włączam pudło tv
Serenko,
jeżeli chcesz ze mną prowadzić dyskusję na temat, który poruszyłaś, napisz do mnie maila, chętnie odpiszę.
Podejrzewam, że nie napiszesz, bo przecież chodzi Ci o pyskówkę na blogu, prowokując mnie do niej. Mnie się nie chce. W życiu nie przyszłoby do głowy krytykować kogoś za styl ubierania się. To jest sprawa indywidualna, mnie nie wadzi, jak kto się nosi.
Niech Twój mężczyzna świadczy o Tobie, a mój…mój niech robi jak zawsze robił – czyli jak chce.
Oto adres, jeśli chcesz dalej dyskutować.
alicja.adwent@gmail.com
„Tatarak „oglądałam w kinie na premierze … i może rozczarować bo to mieszanka Iwaszkiewicza i osobistych przeżyć Jandy rok po śmierci męża .. pamiętam, że zrobiła na mnie wrażenie gra Jandy .. opinie są różne .. to dobrej marki hołd dla Jandy sprezentowany przez Wajdę … film bardzo osobisty i po latach ktoś niezorientowany może go ocenić gorzej niż na to zasługuje …
Pyro pomachanko… 🙂
Jolinku, Amelki nie miałem naturalnie na planie (dlaczego właściwie, pytam się?).
Myślałem, że wszystko masz pod kontrolą i prowadzenie Kamila w Insbrucku nie mogło ujść Twojej uwadze, skoro nawet oglądasz mecze rugby między Australią a Francją.
No cóż, ani Ty, ani on, nie stanęliście na wysokości zadania.
Ja ściskałem jak się tylko dało.
jak napisałam pepegorku podsłuchiwałam … Kamil miał złe warunki wiatrowe w tym drugim skoku .. ale będą z niego ludzie .. Justyna też sobie radzi chociaż ma ta dziewczyna w sobie coś co odpycha ludzi .. (się czepiam) … a Amelka goście nie goście .. sport nie sport .. jest najważniejsza … 🙂
Boziu, nigdy nie byłam taką Babcią , nie mam w sobie tej nuty babcinej. Może dlatego, że moje wnuki urodziły się, kiedy ja jeszcze bliźniaczki wychowywałam i na babcię się nie załapałam.
Pepegorku – rugby (wszystko jak leci) ogląda także Haneczka. Zresztą one obydwie z Jolinkiem są kibicki, a i Asia bodajże też.
Alicja – daj spokój. ” Kto się z plewami miesza, tego świniami spasą” głosi stare przysłowie.
A, SERenka.
Jutro mam znowu przejście typu: Jak cię…
Do sklepiku mojej LP, gdzie ona sprzedaje ciuchy damskie generacji — już … takiej, czy innej – ja, mąż wstępu właściwie nie mam. Ona uważa, że tak jak się noszę, tak odstręczam jej klientelę.
A jak ja się noszę?
Zgoda, spodnie mam zawsze takie same, chyba , że w niedzielę do kościoła, ale to dość nieczęsto. Koszulę biorę z szafy, albo T-shirt, o reszcie nie wspominam i nadmieniam najwyżej, że kiedyś o prawdziwym chłopie się mówiło, że powinien nim pachnąć.
Nie chciałem przez to powiedzieć ostatniego słowa o sobie, ani broń Boże, nawiązać do jakichkolwiek kwestii wiszących w przestrzeni przez wpis SERenki, ale powiem krótko:
Moja LP obchodzi jutro kolejną rocznicę otwarcia jej sklepiku i prosi mnie o pomoc. Jasne, że pomogę, ale warunek jest taki, abym się ubrał się „jak człowiek”
Jolinek – masz rację; ma ta dziewczyna w sobie rys odpychający. A jeszcze jak się wspomni skromność i prostotę Adama Małysza, to panna Justyna nie wypada najlepiej. I jest w niej nie tyle determinacja, co swoista zapiekłość. Nie daj Bóg mieć na wsi taką sąsiadkę, a jeszcze skłóconą – gorsze od wojny.
Jako, ze juz poznawo i pewnie sie zjawi po naszej nocy, pragne przekazac Nowemu, iz „zgotowal” Sylwestra dla swoich gosci po mistrzowsku zarowno pod wzgledem kulinarnym, towarzyskim i spacerowo-widokowym. Brawo!
Witam wieczornie, żeby nie powiedzi nocnie.
Pyro – mój poznański Tatuś, to wspaniałe przysłowie cytował tak: „nie zadawaj się z plewami, bo cię świnie zjedzą”.
To bardzo stare przysłowie Krysiade, ma ze 200 lat i w Pyrlandii było używane przy dyscyplinowaniu podchowanych dzieciaków, żeby się z nieodpowiednim towarzystwem nie prowadzali.
Dziękuję za wszystkie miłe słowa 🙂
Przyniesione z Bobikowa:
http://www.dpreview.com/challenges/Challenge.aspx?ID=5911
Dobranoc 🙂
Dorotol – Ty też jesteś świetną gospodynią „gościową” ( wiem, co mówię; korzystałam). Oceanu tuż obok nie masz, ale Berlin za Ciebie część programu rozrywkowego tym razem wykonał.
Owszem,
Nowy zgotował i ugotował 🙂
Oraz oprowadził, obwiózł (już nie pierwszy raz) po okolicy, i niech teraz nie narzeka, że będziemy go napadać co jakiś czas 😉
A z Berlińskiej gościnności niejeden raz korzystaliśmy i podpisuje się pod komentarzem Pyry (4 stycznia o godz. 22:49)
Alicja – golonka na Ciebie czeka.
http://youtu.be/78xqDDUq050
SERenko 18.52
Doskonale do zilustrowalas, ale na tym blogu, w towarzystwie wzajemnej adoracji, nie spodziewaj sie innej reakcji. Alicjii nigdy nie opuszcza dobre samopoczucie, a szkoda…
Tak wlasnie prosci ludzie zakrzykuja kompleksy….
Nowy zbiera niezasluzone gloryfikacje… wszak to zasluga Pani Magdy, ktora sie postarala bardzo i nikt tego nie zauwazyl ! Zauwazyla to natmiast Canada, proklamujac kazdy nastepny Sylwester „u Nowego”. A co do wolowiny w kawie….? caly cymes chyba zawarty jest w tym, ze to potrawa zydowska…..?
Pozdrawiam wszystkich trzezwo myslacych. W pierwszej kolejnosci Nemo, z ktorej madrosci, taktu, dobrego smaku i calej reszty korzystam bezwstydnie na biezaco.
Nemo, dziekuje, wykorzystalam Twoj przepis na salmona w koperku. U nas LAX. Palce lizac…,
Dobranoc, bez obietnicy, ze podejme dyskusje.
I chwała Bogu, Miodzio! Dotrzymaj słowa…
Wróciłem do domu o 23.30
Teraz oglądam ” Polowanie na Czerwony Październik”
Dobranoc bardzo!
Miodzio,
ja nie wchodzę na blog po to, żeby wylewać żółć, bo akurat źle się czuję. Czuję się świetnie i wcale nie czuję się jako „prościuga ze wsi” z kompleksami, ani ich nie zakrzykuję. Nie mam powodu – cieszę się, że przeżyłam na moich Bartnikach niemal 20 lat.
Nowy zbiera zasłużone gloryfikacje, SAM wszystko gotował (świadkowałam trochę), a gościnnie byliśmy u Magdy na jej wspaniałych jedzonkach. Co złego w tym, że potrawa żydowska? Ja jadam chińskie i nie wiadomo, z jakich zakątków świata, i też mi smakują.
A swoją drogą…dlaczego życzysz mi złego samopoczucia? To nieco nieładnie.
Nie podejmiesz dyskusji, bo chyba nawet nie wiesz, o co Ci chodzi. Dowalić, namieszać…
Nie takie my ze szwagrem…
To hymn zakompleksionych, tych „lepszych”.
http://www.youtube.com/watch?v=m4StLMiTbZQ
SERemko i Miodzio, toście się ponapinały, nadęły i pewnie wam ulżyło – i dobrze. Ja znałam wielu facetów, którzy na wszelkie imprezy ubierali się nienagannie i za każdym razem potrafili się uchlać na umór – nadal nienagannie ubrani. Wolę mężczyzn niedbale ubranych ale potrafiących uszczęśliwić swoje rodziny.
Miodzio a ty masz jakiś problem z kuchnią żydowską a może i z arabską, rosyjską, francuską, włoską, meksykańską, itd.?
O,ooo, Alicjo, aleśmy się minęły. 😀
Dzieci mi zostawiły wiruski, to się kuruję. 🙁 Mimo, niefajnego nastroju, życzę Blogowisku ; dobrej i spokojnej nocy. 🙂
A ja sobie zrobię to mięsko w sosie kawowym, mimo że Miodzio kwestionuje ten cymes :).
Nowy dziękuję za przepis. Nemo też dziękuję,że już prawie chciałaś tłumaczyć.
Łajza żeśmy się mineły, Zgago!
Grażyno,
polecam tę wołowinę. Z dosmaczaniem – indywidualna sprawa, mnie smakowało bardzo. Uwielbiam czosnek w mięsnych potrawach i sporo pieprzu lub ostrej papryki.
Indywidualnie na talerzu sobie dosypuję 🙂
Zgago,
herbatka z imbiru+cytryna, i kuruj się!
Dobranoc.
Zafascynowało mnie zdanie „Alicji nigdy nie opuszcza dobre samopoczucie, a szkoda”.
Miodzio, proszę Cię najuprzejmiej: wyjaśnij mi, dlaczego uważasz, że dobre samopoczucie (czyjekolwiek) jest nie w porządku?
W czym jest lepsze złe samopoczucie?
Spędziłam kilka okołosylwestrowych dni w towarzystwie faceta zajmującego się zawodowo doskonaleniem mózgu, myślenia itd., stąd moja prośba do Miodzia, wyrażona w poprzednim wpisie.
Czuję się ostatnio zobowiązana do zwiększenia starań o rozumienie świata i ludzi.
Generalnie naszymi ideałami są: trzy na dziewięć, a w efekcie końcowym: działanie przez niedziałanie.
Wyjaśniam nieuświadomionym, co znaczy trzy na dziewięć: trzy miesiące pracujemy, dziewięć wypoczywamy.
Przy okazji wizyty tegoż myśliciela, pies Rumik został oficjalnie przyjęty do Kongregacji Miłośników Kultury Picia Rumu WRAK. Złożył przysięgę, dostał certyfikat i jest Psem Kongregacyjnym.
Zdjęcia z Alicjowego-et-Consortes sylwestra każą mniemać, że całe towarzystwo należałoby natychmiast przyjąć do Kongregacji. Może jakiś zjeździk, czy coś?…
Hej wy tam…zachowajcie dla mnie kapeczkę tej dereniówki! Nakłówałam, bądź co bądź 😉
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/VZjazdLasuchow2011#slideshow/5654460030277929842
Znowu czegos innego szukałam, a trafiłam na 🙄
Wszystko co nabredziłam w poprzednim wpisie dałoby się streścić jednym zdaniem: żałuję, że mnie z Wami nie było, bo bardzo milutko wyglądał Wasz mityng na fotkach!
Nisiu,
my (Jerzory) do WRAK natychmiast! Cichaly i Nowy niech się wypowiedzą, nie wątpię, że entuzjastycznie 🙂
„Alicji nigdy nie opuszcza dobre samopoczucie, a szkoda”
Wdziewam włosienicę i idę się umartwiać. Na wszelki wypadek 🙄
A poważnie, bez sarkazmu, wszystkim życzę dobrego samopoczucia i dobrego poczucia humoru, i tak trwajmy!
http://www.youtube.com/watch?v=EqP3wT5lpa4
Dzien dobry,
Dzisiaj miałem bardzo ciężki dzień – już o 3:30 rano zbudził mnie telefon z agencji ochrony, że w pracy włączył się alarm – temperatra zbliżała się niebezpiecznie do punktu zamarzania wody. Był silny mróz i jeszcze silniejszy wiatr. Za godzinę byłem w pracy, ale dopiero wieczorem sytuacja była opanowana na tyle, że można było wszystko zostawić do jutra. Jutro mają dokończyć naprawę ogrzewania. I tak sobie myślałem – szczęście w nieszczęściu, bo gdyby to dzisiaj był Sylwester… Lepiej nie mówić.
Jotko – gratulacje!!! Bardzo podobała mi się też natychmiastowa Twoja reakcja, co się stanie z nagrodą. Brawo!
Alinko, Danuśka, Jolinku, Jotka, Dorotol, Grażyna i wszystkim, którzy lali mi dzisiaj miód na serce – dziękuję 🙂
Krystyno – Tobie szczególnie, Ty wszystko o mnie pamiętasz.
Zgago, Alicja 🙂 🙂
Placku 🙂 🙂
Miodzio,
„Nienawidzę, więc jestem” – czyżbyś czytając to krótkie, ale jakże treściwe zdanie, zaczerpnięte od pana S.M., przyjęła je za swoje życiowe kredo?
Zaczynam nabierać do Ciebie coraz większego szacunku; po pierwsze – dlatego, że czytasz, a po drugie, że czytasz ze zrozumieniem! Śpij dobrze. 🙂
Idę poczytać, ale polecam…. 😉
http://www.youtube.com/watch?v=TJBxzSPjWwk
A o naszym sylwestrowym spotkaniu mogę powiedzieć tylko tyle, przytaczając stare, polskie porzekadło – „Gość w dom, Bóg w dom”. Zawsze mi to Rodzice wpajali i to się sprawdza, tak że nie boję się żadnych nalotów – progi bardzo niskie, mieszkanko maleńkie i wygód nie zapewniam, ale drzwi zawsze gościnnie otwarte i – „czym chata bogata….”. Jotko – Ty też mnie nie przestraszyłaś, to byłby dopiero Sylwester!
A ja mam pretensje do Antka, bo to on wzywał Zombie.