Smak na opuszkach palców

Uczestniczyłem w konferencji zorganizowanej w Bibliotece Narodowej dla niewidomych i niedowidzących. Jej uczestnicy zjechali do Warszawy ze wszystkich stron Polski. Byli ludzie wiekowi, w tzw. wieku średnim i bardzo młodzi,  a nawet dzieci. Konferencja trwała wiele godzin a jej tematem były sprawy dotyczące całego środowiska. Dużą część poświęcono nowym wynalazkom ułatwiającym im życie. Prezentowano więc podręczniki dla niewidzących studentów czy czujniki do nalewania płynów, były mapy (oczywiście wypukłe) i plany miast, były też urządzenia umożliwiające niewidomym korzystanie z najnowszych technik komputerowych, takie jak specjalna klawiatura czy syntezatory mowy, odczytujące głosem teksty z komputerowego monitora, w tym np. listy mailowe.
Zaproszono mnie na konferencję bym opowiedział o gotowaniu. I zachęcił do tego uczestników. Starałem się więc opowiedzieć  o tym, jak sam zachowuję się w kuchni korzystając z innych zmysłów niż wzrok. Zdarza się bowiem (i to dość często), że trzymając brytfannę z pieczystym w piecu siedzę w pokoju sąsiadującym z kuchnią i piszę. Często zapominam o mięsie  w  i dopiero silny zapach pieczeni wzywa mnie do kuchni. Bywa czasem, że jest już zapóźno ale na ogół aromat jest tak silnym bodźcem, że zdążam w samą porę. Węchem kieruję się też często podczas gotowania. Rosół w ostatnim stadium też inaczej (znacznie bardziej intensywnie) pachnie niż na początku.
Również słuch przydaje się w procesie kucharzenia. Słychać wodę wrzącą w garnku, słychać skwierczenie patelni pełnej kotletów czy smażonych warzyw.
Okazało się, że moi słuchacze sami doszli do podobnych doświadczeń i potrafią je wykorzystać.
Bardzo ważnym czynnikiem ułatwiającym poruszanie się w kuchni jest porządek. Umieszczenie wszystkich naczyń i przyrządów w stałym miejscu czy zgromadzenie przypraw na przeznaczonej tylko dla nich półce.
Bardzo ważną umiejętnością jest posługiwanie się ostrymi narzędziami jak np. tarka czy nóż. Ale i to jest do opanowania. Tu korzystałem już nie ze swoich doświadczeń, bo nie eksperymentowałem patrosząc ryby czy drób z zawiązanymi oczyma lecz przeczytałem opis tych czynności sporządzony przez niewidomego. Wykorzystywał on przede wszystkim dotyk i czucie delikatnych opuszków palców. I dzięki temu, bez katastrofy oraz skaleczeń potrafi zrobić niemal wszystko.
Marek Kalbarczyk – prezes Fundacji Szansa dla Niewidomych – nie tylko doskonale funkcjonuje w kuchni ale i w innych dziedzinach życia. Jest on producentem wielu sprzętów dla niewidomych, które testuje najpierw na sobie, organizatorem wielu imprez i wydarzeń, w których uczestniczą ludzie z ograniczonym widzeniem lub całkowicie niewidzący. Jest człowiekiem korzystającym z pełni życia mimo braku tak ważnego zmysłu jak wzrok.
Bardzo często wzrok zastępowany jest przez słuch. Marek Kalbarczyk, miłośnik kuchni i wielki łasuch, jest słuchaczem moich audycji radiowych. Ma też na półce z książkami niemal wszystko co w dziedzinie kulinariów napisałem. W tym przypadku korzysta z lektora – jest nim zwykle jego żona Joanna lub – rzadziej – któryś z synów. Pewnego dnia Marek zatelefonował do mnie, przedstawił się i zaproponował byśmy we dwóch napisali książkę kucharską dla niewidomych. Oniemiałem z wrażenia ale błyskawicznie wyraziłem zgodę. Uznałem, że to ambitne zadanie i spodziewałem się, że społecznie pożyteczne.
Książka jest już w druku. Wyjdzie wydanie brajlowskie i dla widzących także. Książka zawiera wiele przepisów, instrukcje technik kucharskich polecanych niewidomym, recenzje z restauracji. Książka mogła ukazać się dzięki dotacji z mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego, jest więc swoistym przewodnikiem po Mazowszu. I przepisy, i restauracje są typowo mazowieckie. A prawdę mówiąc album ten nie ogranicza się tylko do tematów kulinarnych. Może on także służyć jako przewodnik po historii mazowieckich miast i miasteczek a także po miejscowych muzeach. Marek jest bowiem miłośnikiem historii i z równą pasją  zwiedza gospody, karczmy, zajazdy jak i muzea, kościoły czy zabytkowe ruiny. Podczas wycieczek korzysta z możliwości dotykania eksponatów i ich opisów sporządzanych piśmie brajlowskim.
Ta współpraca była dla mnie wielce pouczającym doświadczeniem. Wkrótce zaś będę zdawał wielki egzamin. Myślę o recenzjach pierwszych posiadaczy książki, którzy ruszą z nią do swoich kuchni. Na konferencji bowiem przyjmowano zapisy na książkę, która będzie bezpłatnie dostarczana chętnym do gotowania.