Festiwal filmów kulinarnych i inne rozrywki
Po raz kolejny (już trzeci) stacja Kuchniaplus (dawniej Kuchnia TV) zorganizowała festiwal filmów kulinarnych, podczas którego zaprezentuje publiczności warszawskiej i poznańskiej wiele filmów o tematyce dotyczącej produkcji żywności oraz kuchni.
Podczas festiwalu ma miejsce szereg interesujących spotkań i dyskusji, w których uczestniczą twórcy filmów oraz słynni kucharze. Odbywają się też tzw. warsztaty, w tym bardzo atrakcyjne i cieszące się powodzeniem warsztaty dla dzieci. Te ostatnie imprezy organizowane są przez warszawskie convivium Slow Food.
Slowfoodowe warsztaty kulinarne dla dzieci to wydarzenie podczas którego działacze ruchu Slow Food wprowadzą dzieci w świat smaków, zapachów i kulinariów.
Będzie to okazja do zabaw oraz wspólnego przyrządzania smacznych i zdrowych potraw. Wśród prowadzących warsztaty dziecięce są między innymi: Grzegorz Łapanowski, Piotr Petryka, Beata Lipov, Katarzyna Błażejewska a także my czyli Barbara i Piotr Adamczewscy.
W czasie gdy będziemy zajmować się dziećmi wprowadzając je w świat zapachów i smaków ich rodzice spotkają się z Agnieszką Kręglicką, restauratorką, aktywistką warszawskiego oddziału ruchu Slow Food, dziennikarką kulinarną.
Miejsce akcji kulinarnej będzie – jak i w ubiegłym roku – SKWER – filia Centrum Artystycznego Fabryka Trzciny, przy Krakowskim Przedmieściu 60A. Wszystkich chętnych do zabawy w kuchni zapraszamy. Muszą się jednak przygotować na to, że wstęp do Fabryki Trzciny kosztuje 12 zł. Płacą i dorośli, i dzieci.
A Festiwal zainagurowano w miniony czwartek, projekcją filmu angielskiego „Tost, historia chłopięcego głodu”, który nakręcono wg. autobiograficznej książki Nigela Slatera – brytyjskiej kulinarnej gwiazdy . Po filmie zaś było spotkanie z jego bohaterem.
Komentarze
Pepegorze wysylam obiecana linke:
http://www.oberkircher-winzer.de/de/index.html
Ze slodkich polecam Spätburgunder Rotwein Beerenauslese.
Natomiast u tesciow w piwnicy stoi Chardonnay barrique i Spätburgunder Rotwein tez barrique.
Byle do lipca….
dzień dobry ..
czy już głosowaliście na Cud Natury czyli nasze Mazury ? by zagłosować na Mazury wystarczy:
a) wysłać SMS-a na numer 7155
b) wpisując w treści: MAZURY (zapisane wielkimi lub małymi literami)
Koszt SMS-a wynosi 1zł netto (całkowity koszt to 1,23 zł)
a tu strona o akcji ..
http://mazurycudnatury.org/
powtarzam wpis bo może ktoś nie zauważył … 😉
Babcie płacą też? Nie szkodzi.
Dzień dobry.
Do mnie zawitały drogą pocztową smaki i zapachy z lasów nadnarwiańskich i z hacjendy Piotrowej. Dziękujemy serdecznie Basiu, Piotrze (to nie maiestatis pluralis, to ja i Haneczka. Ona też była bezgrzybowa, to się podzielimy). Jak tak sobie spokojnie podumam, to w mojej uczcie wigilijnej wkład blogowy będzie wcale niemały : zupa grzybowa z udziałem Adamczewskich, wypieki i desery z wanilią od Nemo, gorzkimi migdałami od Asi, pistacjami od Sławka. Ten ostatni ofiarował mi też butelkę godnego burgunda, który czeka na świąteczne ptaki pieczone. W kieliszku likierowym będzie orzechówka z duuużym wkładem Żaby – do pierników i tortu makowego. I co? Pół blogu na stole świątecznym.
z mojej strony otrzymujesz Pyroodrobine dobrego smaku
to sie nie moze nie podobac
Dziękuję Ogonku – ta pani pięknie synkopuje, a mnie tego bardzo brakuje we współczesnej piosence. Skonsumowałam od razu nie czekając na święta.
Ta pani pięknie synkopuje a ja skopuję, ogródek.
Drugi dzień wolnego, bo myślałem, że będę od wczoraj z Laurą w drodze gdzieś na południe. Gdzie tam, ona ma jeszcze sprawy, więc jutro od rana.
Nirrod, dzięki za sznurek, ale chyba nie będę musiał tam pojechać, bo ci tam chyba od jutra są tu, na targach. Planuję wrócić w następną sobotę, to w niedzielę tam wstąpię z skosztuję.
Miłego dnia wszystkim,
pepegor
„Wśród prowadzących warsztaty dziecięce są między innymi: Barbara i Piotr Adamczewscy, (…) a także my czyli Barbara i Piotr Adamczewscy.
(…) Festiwal zainagurowano wczoraj czyli w piątek”
Podwójni Adamczewscy (piątkowi i sobotni? 😯 ) – to jest dopiero SLOW 😎 I tylko 12 zł? 😯 Tanio jak barszcz 😀
Dzień dobry Blogu!
Na dworze słonecznie, błękitnie i kolorowo – szaruga była krótka, pobieliła góra i sobie poszła…
Po burzy słońce 🙂
W Afryce wiadomo-świeci na pewno,podobno nawet u nas ma się dzisiaj pokazać.
Natomiast my,w babskim,plotkarskim gronie zrobiłyśmy wczoraj mały wypad do Azji.Żadnych walizek,szczepień ochronnych ani kremu z porządnym fltrem,wystarczył bilet do metra.Łagodne lądowanie odbyło się w :
http://www.dzikiryz.pl/menu-zoliborz/przekaski
Towarzystwo dało namówić się,aby z jednego koszyka popróbować różnych pierożków dim sum.Delikatne pierogi zaostrzyły nam jedynie apetyt,a zatem przystąpiłyśmy do zasadniczej ofensywy:
kuchnia chińska-glazurowana kaczka
kuchnia tajska-wołowina z czerwonym curry
kuchnia indyjska-kurczak z serem Panner
Batalia była wyczerpująca(próbowałyśmy wszystkiego po trochu)ale zwycięska!
Na deser tylko owoce liczi,bo o żadnych innych rozkoszach nie było już mowy.
Smaki doskonałe,miejsce miłe i bezpretensjonalne,kelner przystojny i comme il faut 😉
W domu porządna herbata miętowa i zasnęłam snem sprawiedliwego.
Młoda poleciała do pracy i wróci późno bo to ostatni dzień przed jutrzejszym wyjazdem i zostało mnóstwo spraw do załatwienia – bank, ostatnie zakupy, sprawdzanie apteczki (karty z NFZ-tu już odebrane), potem w domu prasowanie i pakowanie. A ja jutro ok południa odetchnę z prawdziwą ulgą. Zapowiedziałam, że ostatni raz wyjeżdża w charakterze psa ogrodnika. Jak się ma 3 dorosłe, odpowiedzialne osoby w gronie współpracowników i pięćdziesiątkę dorosłej, pełnoletniej młodzieży i nie potrafi się podzielić pracy i jej wyegzekwować, tzn, ze delikwentce brakuje waznych kwalifikacji i do roli organizatora nie dorosła! Taka jestem wredna, O! Po cichutku powiem, że bardzo sprytnie podzieliła zadania na okres wycieczki – podzieliła bratwo na grupy, które po powrocie zrobią fotoreportaz w duzych formatach i urządzą z tego wystawę w holu głównym, inna grupa zrobi dwie prezentacje multimedialne, a jeszcze inna analizę finansową wycieczki i rodzaj poradnika dla następców. I pięknie – zaczynają od Mediolanu, potem Nicea, potem Monte Carlo, Marsylia i do domu.
Niech się przygotują na deszcz we wtorek.
Nemo – Ania sprawdzała prognozy – deszcz będzie im towarzyszył całe 9 dni; na to wygląda – ale jak się ma 18 – 19 lat i można przejść się po Bulwarze Angielskim i zjeść słynną zupę w Marsylii, to sama wiesz. Mają nadzieję, że nie będzie w Mediolanie tym razem takich tłumów jak ostatnio, kiedy to zrezygnowali z wejścia do Duomo.
Dzięki Nemo!
Pisanie po nocy i po powrocie z festiwalowych projekcji (plus skromny bankiet) nie sprzyja porządkowi myśli i powoduje wpadki. Ale bez tego blog byłby nudniejszy. Teraz część czytelników nie zrozumie korektorskich uwag, więc będzie dalej wesoło.
Eee, to nie będzie czworga Adamczewskich? 🙁 😀
Pyro,
co tak pesymistycznie? Tempo Italia ma lepsze prognozy W Mediolanie zachmurzy się dopiero w poniedziałek po południu, we wtorek będzie lało, w Ligurii też, ale później będzie raczej ciepło z niewielkimi opadami.
Życzę im udanej podróży i pięknych przeżyć niezależnie od pogody 🙂
Gospodarzu,
środek nocy, czwarta nad ranem, sprawdzam w kalendarzu…psiakostka, jestem do tyłu 6 godzin, kalendarz powiada, że piątek, a w Warszawie piątek się już był odbył, cokolwiek za szybko, mimo różnicy czasu 😯
Odetchnęłam z ulgą – piątek jeszcze cały do dyspozycji 🙂
Śpij spokojnie Alicjo. My tu czuwamy! Piątek przed Tobą.
dyni czas nastał .. ale lody dyniowe? …. jadł ktoś? …
http://zpamietnikapiekarnika.blox.pl/2011/10/Kremowe-lody-z-dynia-i-cynamonem.html
Tu warsztaty dla dzieci
https://picasaweb.google.com/pegorek/Marzepan?authkey=Gv1sRgCNWi8ZXb6fikWg#5665888884035709762
robią marcepan.
Jolinku – jeżeli mnie poczęstujesz, to zjem (chociaż dyni jako takiej nie lubię).
Pepegor – ta panienka skrajna, ze spuszczonymi oczkami bardzo przypomina Dagny Dorotola młodszą o kilka lat.
Placek upieczony i sprobowany. Musze znalezc inny przepis na kruche ciasto, poza tym chyba nienajgorzej:
http://i20.photobucket.com/albums/b238/Nirrod/placek.jpg
Nirrod – kruche ciasto najlepsze na świecie zarabia Stara Żaba maszyną – 1 kg mąki, 0,5 kg masła, 33 dkg cukru pudru, 6 – 7 żółtek, łyżeczka gęstej śmietany. Wychodzi podwójna porcja – 1 do użycia, drugą się mrozi „na zaś”( chyba, że trzeba robić mazurki dla połowy Połczyna i Warszawy, wtedy Żaba powtarza tę operację z 10 razy.
Danuśka fajny wieczór miałaś .. zauważyłam, że są jeszcze takie knajpki na Puławskiej i Wspólnej …
Pyro ja dyni nie kupuję i nie robię chyba, że dynię marynowaną .. ale w gościach zjem jak pisałam kiedyś …
Jolinku – ja już nawet nie marynuję – w gościach zjem, choć większość domów w których bywam nie używa dyni. Jarek lubił zupę z dyni z kulankami, czyli malutkimi kulkami z ciasta ziemniaczanego. Gotowałam.
Z dyni można robić tyle fajnych potraw… U mnie na przykład dziś na obiad była pikantna zupa dyniowa z curry i parmezanem. Niestety, skończył mi się olej z pestek dyni, muszę się rozejrzeć za nowym.
Dynia występuje w tylu odmianach wyraźnie różniących się kolorem, smakiem i konsystencją, że można sobie znaleźć najlepiej pasującą do naszego gustu. Prawie jak sery 😉
W Ugandzie bardzo smakowała mi dynia pieczona, muszę to wypróbować na którejś z moich np. butternut.
O chlebie z dynią też już wspominałam. Przedwczoraj znowu takie upiekłam i już ich prawie nie ma…
Dzień dobry,
Panie Piotrze – o której godzinie będą Państwo prowadzili warsztaty i dla dzieci w jakim wieku są one przeznaczone?
Może, może udałoby mi się kogoś namówić.
Jolinku-„Dziki Ryż” jest bardzo dobrym adresem na azjatyckie przysmaki 🙂
Pierwsza była chyba knajpka przy Puławskiej,a potem przez pączkowanie
powstały kolejne w Śródmieściu i na Żoliborzu.
Życzę Pyrze Młodszej udanej eskapady i dobrej pogody,mimo tych z lekka
niepewnych prognoz.Przy okazji upewniłam się, że na naszą wycieczkę po
Natolinie pogoda zapowiada się bardzo dobra 😀
To prawda-na dynie czas nastał !
Lody,ciasta,chleby,zupy-bardzo chętnie !
Hm… http://wyborcza.pl/1,90536,10485392,Tylko_odkrecic_gaz.html
w tym przypadku obeszlo sie bez gazu
na dzis odpuszczm jedzenie
Dzien dobry,
Probowalam znalezc w archiwum przepis na poledwiczki wieprzowe z calvadosem ale poleglam :).
Pieknie prosze o przypomnienie przepisu.
Pozdrawiam
Witam.
JR>
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/05.MIESA_ROZNE/Poledwiczki_wieprzowe_ze_sliwkami.html
@ Yurek,
Dziekuje, ze sliwkami robie – pyszne, ale mi sie przepis po glowie kolacze z calvadosem.
Calvados jest i odkrylam przy rozmrazaniu urody wielkiej dwie poledwiczki.
Za kazym razem jak zamrazarke porzadkuje to pozniej jak w tytule:
http://www.youtube.com/watch?v=9p31uHWUvEM&feature=related
😉
http://www.forkandbottle.com/cooking/recipes/pork_tenderloin_dukkah.htm
No to zadanie na jutro – kupic dukkah albo skladniki potrzebne, mozdzierz wyciagnac i do roboty.
Zamiast śliwek – calvados 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Przepisy/05.MIESA_ROZNE/Poledwiczki_wieprzowe_ze_sliwkami.html
Łajza minęli z yurkiem…
Na poprawę humoru?
http://www.pandora.com/#!/stations/play/605812640795118962
Alicja dziekuje, w przepisach na Twojej stronie tez buszowalam
Ile tego calvadosu – pol szklanki zamiast wody ;)?
Ja mam bardzo mocno nieletniego w domu :)!
Jolly Rogers – do zamarynowania mięsa ze 2-3 łyki i taką samą ilość potem do sosu
Jolly Rogers – usmaż potem na garnitur do tego mięsa jabłka winne w cząstkach – lekko pod koniec oprószone majerankiem. Bardzo smakowity dodatek.
Zagadka piątkowa:
https://picasaweb.google.com/pegorek/Zagadka?authkey=Gv1sRgCJjLh8rI4dO7ew#5665948529097652114
Co to takiego?
Nieletniemu powiedz że tego nie lubi, jak się uprze ze to nieprawda to
osobną porcję zrób z sokiem jabłkowym.
Pepe.
Sprzedaż obwoźna.
Książkomat 🙂
Pepe, Wypożyczalnia uliczna?
Nie wiem, czy wolno mi to tutaj napisać ale komu tu się zwierzyć, jak nie przyjaciołom? Jestem wstrząśnięta śmiercią Kadafiego. Taką śmiercią. Już nie będę pytała jak możliwa była rzeź galicyjska Szeli, Noc Długich Noży, itd itp. Przyjmuję do wiadomości – cywilizacja to bardzo cienka powłoka, kultura, to mgiełka zmieniająca optykę – jesteśmy gatunkiem ścierwojadów i tyle. Może za następne 70 tys lat?
Nowy trafił!
https://picasaweb.google.com/pegorek/Odpowiedz?authkey=Gv1sRgCKvt8reZrI7p4wE#5665957199033411586
Każdy może sobie wypożyczyć z prośbą o zwrot, a gdyby znalazł coś, z czym by się już naprawdę nie mógł rozstać, proszony jest o inny tytuł.
Każdy może coś dołożyć, jednak tylko, jak zwolni się miejsce.
Stoi to nie pilnowane od dobrych dwóch miesięcy i nikt jeszcze nie zdewastował. Moja wiara w bliźniego mego torchę podreperowana.
Oglądam przejazdem prawie codziennie i nie ma wolnego miejsca – a miałbym co dołożyć.
Pyro, jestem z Tobą.
Aczkolwiek słowo „ścierwojady” nie wydaje mi się adekwatne. Dzicz.
Podejrzewam, że jest wszędzie, w naszych głęboko cywilizowanych krajach też.
nie popieram samosadow w zadnym przypadku i nie chce tu rowniez usprawiedliwiac tego ktory strzeli do gadhafiego po tym jak zostal zatrzymany. tych ludzi tez nie mozna winic
gadhafi ciagle powtarzal, ze chce umrzec jako meczennik. jego zyczenie sie spelnilo
tak to bywa przy pomocy nato
Pyro,
niedawno wspominaliśmy Ceaucescu. Sąd należy się każdemu – i trudno, jak wyrok smierci jest w kodeksie, to smierć w miarę godna. Inaczej tracimy szacunek dla ludzkości. Tak mi się kołacze…
Kadafi został oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości dlatego nie mam dla niego litości tak jak on nie miał jej dla setek tyś niewinnych ludzi. Miał możliwość oddania władzy bez pociągania do odpowiedzialności nie skorzystał. Despoci tak kończą.
Pyro, dziekuje,
Mieso marynowac w calvadosie z dyzurnymi tylko czy cos dodac?
Jablka winne z majerankiem lubimy wszyscy.
Yurek – problem z Malym, ze on ma silna osobowosc i swoje wnioski wyciaga organoleptycznie. Obawiam sie ze sokiem jablkowym go nie zmamie :).
Jolly Rogers – z tym, co lubisz (chyba tylko z czosnkiem ostrożnie przy calvadosie). Mięso natrzyj, wmasuj alkohol potem skrop olejem. Możesz zresztą zrobić mieszaninę i utaplać – żadna różnica w efekcie. Młody nawet nie poczuje – a w ogóle nie przesadzajcie z alkoholem i dziećmi. Kilka łyżek w potrawie dla 3-4 osób ma upoić, uzależnić czy jak?
Od rana panowie majstrzy majstrują przy kominie. Latają raz po dachu, raz po piwnicy i robią sporo hałasu. Komin ważna rzecz – idzie zima!
Dzisiaj kupię dynię, a nawet dwie wielkie takie, bo mam ochotę zamarynować.
Ze śliwek w occie zostało mi już połowę, w przyszłym roku zrobię dwa słoje. No, posmakowały i już!
10C, ale słońce. Czas sprzątnąć z ogrodu stół itd. – w tym roku prawie nie używane, bo i mnie mało w domu było. Figi też już gotowe na spoczynek chyba, ale poczekam, aż im liście opadną. Ten ostatni owoc już chyba nie dojrzeje…
Mam jeszcze sporo jesiennych malin – no, nie na kilogramy, ale zaleję octem, będzie ocet malinowy. Mania octowa u mnie 🙄
Polecam.
Film, Dom Saddama (House Of Saddam)
Mnie nie chodzi o sam fakt śmierci MK – zasłużył po stokroć; tylko takie wykonanie przez tłum pijany zemstą i zwycięstwem odejmuje tej śmierci cały majestat sądu i kary. Jest aktem bestialstwa i niczym więcej. Że on był bestią – pewnie. I dlatego powinien być osądzony na oczach świata i ukarany w majestacie prawa.
Alkohol w gotowaniu się ulatnia, pozostaje smak – nie ma obawy o rozpijanie dzieci i młodzieży.
Ja z alkoholem gotuje, chodzilo tylko o proporcje.
Nie przesadzam z wychowaniem w trzezwosci :)!
Na przyklad dobry tort w moim domu musi byc ponczem alkoholym nasaczony.
Ostatni raz, odnależć mordercę swoich najbliższych nie wiem czym bym się kierował. Koniec tematu!!!
hm…2 godziny roboty, 1356$ w plecy 🙄
Ile Alicjo????????? Nie do wiary!
Alicja kiedyś wspominała o zepsutej klawiaturze.
Do wiary. Słownie – tysiąc trzysta piędziesiąt sześć dolców Kanadyjskich (prawie równe z amerykańskimi).
Co było do roboty? Ta końcówka komina na dachu (z cegieł on ci, stareńki) była nadgryziona zębęm czasu i trzeba było ją odnowić.
Usługi tutaj są jak wszędzie na świecie – sakramencko drogie.
Idę zobaczyć, jak to wyglada,, moze ten komin ze złota, albo przynajmniej ze srebra? 😯
Dotychczas nie śmiałam zerknąć… Poważnie – panowie przyjechali ok. 10-tej rano i wyjechali o 11:20.
Zepsutą to ja mam lewą rękę, klawiaturę można wymienić szybko i bezboleśnie, yurek 😉
a właśnie olej dyniowy, chleb z dyniowymi pestkami i pestki dyniowe to mniam mniam …
Myślałem o przecinku że nie działa.
Potwierdzam Alicjo, usługi są bardzo drogie co nie znaczy że nie ma na nie zapotrzebowania. Może prościej, właściciel z dochodem $ około setki dwóch…. chce mieć z głowy problem, to tylko dniówka albo pół. Nie przeliczać na PLN!!!!!!!
@ogonek:
ty jestes po prostu niemozliwa,
ale facet sam sobie winny,
w estonni, for exempel, wsadzili by go do spirytusu
(patrz; lem „dzienniki gwiazdowe”)
Wyszłam zrobić inspekcję – spodziewałam się, ze moze jakieś materiały wchodzą w grę albo co, tymczasem oni na nowo spoili kilka wyluzowanuch cegieł, i to starych, takich nieco wykruszonych. Do tego dołożyli coś w rodzaju takiej „obręży ” u nasady komina – i tyle. Jak mówię – nie zajęło im to nawet dwóch godzin.
Zakomunikowałam Jerzoru, że skończyli, zostawili rachunek na…i tu usłyszałam sakramentalne – a bo zachciało ci się domu 🙄
No trudno, dom trzeba utrzymywać i remontować, taka to już uroda domów.
Ugodowo proponuję – sprzedajmy, przeprowadźmy się do bloku, będziesz słyszał, jak sąsiad pokasłuje za ścianą, sąsiedzi z góry się kłócą, a sąsiadka z dołu przyjdzie do ciebie z pretensjami, ze chodzisz jak słoń i jej tuptasz nad głową. A w lecie posiedzisz sobie co najwyżej na balkonie, a nie w ogródku pod drzewkiem. I Józefina z lasu zimową porą nie odwiedzi, ani chipmunk żaden. No i dyskusja o wyższości nad…się kończy, zawsze jest coś za coś.
Wiele rzeczy da się zrobić we własnym zakresie, ale niektóre musi fachowiec, proste.
Jolinku,
sms w sprawie Mazur – cudu świata wysłany. Dobrze, że przypomniałaś, bo ja nawet mam obowiązek głosować za Mazurami – to moje rodzinne strony.
Była dziś mowa o kruchym cieście. Otóż Marta Gessler/ nie mylić z Magdą/ podała niedawno w ” Wysokich obcasach” zupełnie nowy przepis na to ciasto. Przygotowuje się je nie na zimno , tylko na gorąco. Jeszcze go nie wypróbowałam,ale brzmi ciekawie : http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/0,96946.html . Jak pisze autorka : to ” Krucha rewolucja”.
Bardzo smaczną dynię marynowaną można kupić gotową. No, chyba że ktoś ma własne z ogródka, to musi je zagospodarować.
Już myślałam, że to koniec z przetworami/ prawdę mówiąc niewiele ich zrobiłam/ a tu przyszedł sąsiad i pyta , czy chcę pigwę, konkretnie owoce pigwowca. Pewnie, że chciałam. Mimo, że to koniec października, owoce są jeszcze zielonkawe. Ale może takie właśnie mają być. Poczekają sobie do przyszłego tygodnia. Jest ich około 2,5 kg, więc jakoś sobie poradzę z obieraniem. Zastanowię się, co z nich zrobić. Nalewki nie, bo mam jeszcze inne, wiec pewnie dżem i pigwę do herbaty, czyli surową zasypaną cukrem i przechowywaną w lodówce lub zamrożoną. A tymczasem będę ją wąchała, bo pachnie bardzo ładnie.
Alicjo,
Cena wydaje się bardzo wygórowana, ale to już płacz nad rozlanym mlekiem.
Posłuchaj mojej rady – wycena wszelkich prac, również remontowych, szukanie firm i wybór najlepszych wariantów to główna część mojej pracy. Nigdy żadna propozycja nie będzie zaakceptowana, jeśli będzie tylko jedna, nawet na $500.00 musi być propozycja cenowa co najmniej trzech firm i to na piśmie z dokładnym wyszczególnieniem co za co. Wybiera się oczywiście najbardziej optymalny wariant. Spróbujcie tak zrobić przy następnych pracach, na tym się naprawdę dobrze wychodzi.
Od właściecielki staram się nauczyć jednego (jak na razie bez skutku) – oglądać kilkakrotnie każdego dolara, zanim się go wyda. Może dlatego ona ma ich tyle do oglądania. 😉
No i pojechałem.
A miało być Monachium i Włochy a teraz dowiedziałem się, ze może Berlin?
Po mojemu – niech tam. Kazałem być gotową na ósmą i ruszymy po nosie.
Zaproponuję Bremerhaven, ciekawe museum nautyki, autentyczny U-Boot, małe, ale dobre zoo ze zwierzętami morskimi, a w drodze powrotnej na chwilę Brema.
Nie oglądam dolarów, złotówki też rzadko – teraz słucham jak Kulibajew „wa” Czajkowskiego.
errata – Kulibajew „śpiewa” Czajkowskiego
Nowy,
znasz Jerzora, już on tam przeleciał się po paru firmach, zanim co. On się tym zajmuje, zawsze sie targuje, a ja jestem taka d… jeśli chodzi o te rzeczy, nie umiem sie targować. Podają cene, płace.
Z góry wiedział, ile zapłaci, a to westchnienie „zachciało ci sie domu…” to juz tak mu sie wyrywa zawsze, trzeba znaleźć winniczka. Ja też to robie, tylko w innych sprawach 😉
Poza tym u nas nie taki wielki rynek firmowy, a wszyscy zajęci – trzeba było szukać latem, a nie teraz, kiedy każdy potrzebuje dekarza, kominiarza i takich tam przed zimą.
Psiakość, lewa rączka już tak funkcjonuje, ze od razu przepraszam za to, ze mi sie wiele diakrytyków nie odbija. A operacyja za miesiąc z groszem 🙄
I tak dobrze – mogła być w grudniu po południu, bo przecież na to nie umrę, a moja wina, ze nie zajęłam sie tym pare lat wcześniej.
Alicja – może jakieś balsamy łagodzące na ten miesiąc? Bo, że cierpisz, to pewne.
Słuchajcie, wy jesteście bystra banda, mam dla was temat na weekend – otóż flawonoidy. Już obskoczyłam w tym temacie wiki i tak dalej, więc wiem, co to jest i po co. Ciekawi mnie, dlaczego teraz jakaś tam firma (węgierska bodaj) propaguje flawonoidy jako zbawienie ludzkości od chorób i różnych takich.
Przypomina mi to kampanie dr. Atkinsa i potem w Polsce Jana Kwaśniewskiego. Kurczę, ludzkość bez tej „wiedzy” żyła do tej pory i radziła sobie nieźle, a teraz okazuje sie, że flawonoidy to je to?!
Wystarczy wypić szklanke herbaty, zjeść jabłko, bułkę z czymkolwiek, wypić lampke wina…i masz flawonoidów aż nadto.
Ja tam się nie znam, ale dla mnie to kolejna ściema-wydrwigrosz od łatwowiernych. Próbuje to tłumaczyć mojemu dobremu znajomemu, ale nie da się, flawonoidy padły mu na okulary. O matko jedyna 🙄
Alicjo moje studia, to juz dawno temu, wiec w wysokosci eksperta mowic nie bede, bo mogli odkryc duzo nowego przez te 12lat.
Na moje oko i pamiec, to to pewnie taki nowy ped na witaminy, bo flawonoidy mialy wlasciwosci przeciutleniajace o ile pamietam.
Cos mi sie jeszcze czai, ze one tak nie do konca byly koszerne, znaczy w zbyt duzych ilosciach nawet niezalecane, ale dlaczego i co to juz nie pamietam.
Generalnie jak jesz owoce i warzywa, to i flawonoidy…
Rozmawiałem z Ewą, Cichal nadal dość słaby, a jeszcze do tego musi ćwiczyć.
Stara się również przejąć stery nad szpitalem i jego personelem, co ten (personel) traktuje taki pomysł z mniejszym entuzjazmem. Może nie wiedzieli, że Kapitana biorą pod opiekę, to teraz muszą to znosić, nie mają wyboru 😉
Jak dla mnie to duża część dietetyków powinna szukać zatrudnienia w dziale „moda” nie „zdrowie”. Dopiero kilka dni temu czytałam, że część witamin w większych dawkach to „be” z wykrzyknikiem. Rzecz dotyczy kwasu foliowego, B-6, jeszcze tam czegoś i ze sprawa z błonnikiem to pic i propaganda. Przez 30 lat nakłaniali do smazenia na oleju, gotowania z olejem itd, a teraz doszli do wniosku, ze bardzo zdrowy jest smalec w uzyciu kuchennym. Kiedy się przeczyta pełną etykietę składu pierwszej z brzegu kiełbasy, to zdanie, ze znacznie korzystniej zjeść pajdę chleba z paprykowaną albo podwędzaną słoniną, przestaje brzmieć, jak herezja.
Nowy,
to było do przewidzenia, te stery 😉
Pyro,
ja ogólnie chramolę tryndy. Jem, jak jadłam od zawsze. Smalec lubię sam z siebie. Skwareczki i owszem. A nawet bardzo! Kupiłam dwie dynie bardzo udatne, zapomniałam o kapuście na kiszonkę (zakupy były w ekstra-tempie, 15 minut), ale to jutro mogę.
Nirrod – w Poznaniu, 30 października obchodzić będzie 100 urodziny dr Wanda Błeńska, która w Ugandzie pracowała 40 lat i wyszkoliła setki pielęgniarek i sanitariuszy – bez szkoły, u siebie, w szpitalu misyjnym. Juz w niedzielę, czyli w przeddzień, kuria zaprasza na mszę dziękczynną w intencji Jubilatki. A to nam się krajanka trafiła.
Ja to bardzo tani jestem. Okno i drzwi tarasowe 270×210 cm sobie zafundowałem za jedyne 100$ + 50$ za montaż … Okno w pracowni 210×140 cm za jedyne 200$ ( z montażem ). Okno z szyby hartowanej 6 mm + dwie szyby klejone po 6 mm. Razem 18 mm szkła najwyższej jakości, ważące 120 kilo. Kulka nie przeleci 🙂
Dziś zamontowałem kolejne dwa okna w pracowni 145×140 cm każde.
Jutro będę obrabiał tynkiem. Za darmo . Znaczy się, przełożę z jednej pustej kieszonki do drugiej, też pustej …
https://picasaweb.google.com/100318348417210807170/WillaPrzeswitII?authkey=Gv1sRgCKyGw8jD7P_zXQ#slideshow/5666046186127355714
Nirrod,
po mojemu, wydaje mi sie, ze to tak właśnie jest – diety cud i Bóg wi co, a ktos na tym kasę zbija i z uśmiechem do banku.
Przeciwutleniaczami jest każdy owoc, a zwłaszcza cytrusowy, organizm pobiera, ile potrzebuje, a reszta idzie …wiadomo.
Marek – ale z Ciebie pracowity i skuteczny Miś! Podziwiam Cię nieustannie. Tylko się nie przemęcz, bo będziemy mieli następnego do remontu.
Strona główna podaje, że w Krakowie, w Muzeum Narodowym będzie wystawa 84 prac Turnera. Ja się nie bawię!!!
Już jest. A w MCK jest to http://www.mck.krakow.pl/news/juz-wkrotce-nowa-wystawa Jadę w listopadzie 🙂
Pyro
Coś trzeba robić…
Handel zamarł, ludzie nie przychodzą. Myślałem , że tylko u mnie , bo nie chodzę po sklepach, ale rozmawiałem ze znajomymi którzy mają hurtownię i sklep internetowy i wszędzie jest to samo. Niestety jak tak dalej będzie to większość małych sklepów wkrótce zbankrutuje . W moim mieście jest coraz więcej pustych lokali po byłych sklepach 🙁
Chyba za chwilę zwariuję, ale resztką sił proponuję byśmy nie skwitowali potencjału flawonoidów słowem „ściema”. Żadnych tam „nie znam się, ale…” – przed nami cały weekend. Nie piszę tego w imieniu żadnej bandy, to mój prywatny apel:)
Zacznijmy od ponad 200 prac naukowych i 5 książek professora Miklosa Gabora z Uniwersytetu Medycznego imienia Alberta Szent-Gyorgyiego w Szeged. Istnieje możliwośc, że nie każdy Węgier to oszust 🙂
Pamiętam jak dziś – przed wojną to było. Albert pokazuje kolegom biały proszek. Koledzy nie zdają sobie sprawy z tego, że patrzą na witaminę C. Niech żyje przyjaźń polsko-węgierska 🙂
Z festwalowych filmów polecam ten. Śnię o sushi Jiro Ono.
Odkrywcom penicyliny i insuliny także nie było lekko. Co do fenomenu zwanym „flawonoidowy przekręt” – to też żadna nowość. Teraz wystarczy tylko operacja oddzielenia ziaren od plew, ale ten weekend to filmy, filmy, filmy. Przypadkowo i w Toronto odbywa się festiwal filmów – polskich.
Co tam witaminy , co tam flawonoidy, Ciasteczka i Placki są najważniejsze .
A może by tak do łóżeczka lulu?
A w nocy słodki sen Ciasteczkowego Potwora
http://todaywallpapers.com/wallpapers/download/18665/1920/1440
Marku – sknero jedna – wcale tych ciastek nie pokazałeś.
Konkurs wygrała Koreanka (świetnie grała przedwczoraj). Mój ulubieniec Kubilajew jest czwarty.
Może w grudniu będzie lepiej ?
http://todaywallpapers.com/upload_wallpaper/1024×768/_ecember_alendar_allpaper_allpaper_302183092.jpg
Dobranoc bardzo
Dobranoc.
Flawonoidy mam w głębokim poważaniu. No, tak mam, pamiętam jak ileś lat temu ktoś „odkrył” zbawienne działanie witaminy C i ile powinniśmy pobierać dziennie.
Ściema, Placku – wystarczy ludziom rzucić temat – i wystarczajaco dużo sie załapie.
Organizm wie lepiej, pobiera, ile potrzebuje. Nie przeciążać…
Podkreślam, ze sie nie znam, ale kieruję sie potrzebami mojego organizmu i niezdrowym rozsądkiem maleńkim.
Jestem po długiej, ponad półgodzinnej rozmowie z Cichalem. Choremu siły zaczynają wracać. Przespał się kilka godzin i obudził pełen wigoru.
Opowiedział swoje szpitalno – operacyjne odczucia, ale przed nim jeszcze żmudne ćwiczenia, jutro przenosi się do innego szpitala – już tylko na rehabilitację.
Opowiedział też dzisiejsze zdarzenie, gdy przyszła do niego Hinduska niezwykłej urody – podał tyle szczegółów, że moja wyobraźnia namalowała dokładny obraz filigranowej, śniadoskórej, pięknookiej, czarnowłosej dziewczyny, która miała zająć się jego nowym kolanem. Coś źle chwyciła, Cichal zawył z bółu i zanim ludzie się zbiegli wyrzucił piękną Hinduskę z zakazem dotykania jego nogi. Musiało go naprawdę zaboleć. 😉
Pozdrawia bardzo serdecznie Blog, ciągle jest myślami z nami. Wczoraj próbował coś z wielkim wysiłkiem pisać, sklecił jedno zdanie i siły szybko opadły. Ale wrócą, jestem tego pewny.
Na koniec stwierdził tylko, że nie ma jak Ewa. 🙂
Placku, ja nie mowie, ze flawoniody, to sciema. doczytalam przy porannej kawie i mi wychodzi, ze maja potencjalnie dzialanie antyrakowe, ale w zywieniu, bo ich przyswajalnosc jest stosunkowo niska w ludzkim organizmie.
Co moznaby interpretowac: cialo wie czygo mu potrzeba i to nie sa flawonoidy.
Jako preparat leczniczy moze miec potencjal, ale raczej watpliwe, ze w wyniku diaty cokolwiek zmienialy. Co wiecej moga powodowac mutacje DNA i ostra bialaczke u dzieci. Zeby uniknac nieporozumien, od jedzenia jablek nie dostaje sie bialaczki, tylko od matek lykajacych preparaty.
Chyba w wypadku tego typu badan trzeba oddzielic diete od medycyny.
P.S. Dobry przyklad z ta penicilina. Jesz wiecej brie i camemberta, bo moze dzieli temu nie dostaniesz gruzlicy? Czy dlatego, ze jest smaczne? Bo tej peniciliny tam to tyle co kot naplakal…
Nirrod,
no więc ja mam mniej więcej takie samo podejście. Organizm wie, czego mu potrzeba i czasem sam mówi, dla mnie sygnałem jest, kiedy coś za mną „chodzi”, na przykład mam straszna ochotę na jajka albo wątróbkę albo co tam. I to nie dla obżarstwa, bo sie nie obżeram, czyli rozumiem, ze czegoś tem organizm sie domaga. Nigdy nie są to wyszukane potrawy, tylko konkretna rzecz.
Taj jak piszesz, potencjał leczniczy we flawonoidach jest i jest wykorzystywany przez farmaceutykę od dawna (wyczytałam). Nie widzę powodu, dla którego trzeba w siebie pakować codziennie łyżeczkę skoncentrowanego dżemiku (bo taką to ma formę). Jestem bardzo sceptyczna wobec takich nowinek i cudów objawionych – zazwyczaj zawsze to komus kiesę nabija, a naiwnym nie przynosi spodziewanych efektów oprócz dziury w kieszeni.
Zapytałam tak przy okazji, bo sie ostatnio niechcący otarłam o taki „trynd” i ciekawa byłam, czy ktokolwiek coś słyszał. Ja udałam się do encyklopedii po podstawową wiedzę na temat.
Nowy,
jak Cichal pognał precz cud piękności dziewczynę, to chyba mu jakąś krzywdę uczyniła 😉
A konkretnie to chodzi mi o taki produkt. I słoiczek tego to jakieś 140 zł czy coś koło tego 🙄
Nie kupiłam – dostałam, z nadzieją od darczyńcy, że się załapię. Jerzor podszedł do tego po swojemu, posmaroiwał kromuchę dżemikiem i już 😉
Tylko raz dziennie, cieniutko i z namaszczeniem, skoro to taki cud.
http://www.flavonmax.com/
Jeśli zjada się dużo owoców i warzyw „na żywca”, a zwłaszcza dużo owoców cytrusowych, to tych antyutleniaczu organizm dostaje do licha i ciut.
Wszelkie suplementy wydają mi sie zbędne, bo organizm zazwyczaj pobiera, ile mu potrzeba, a reszta to drogi sik, i tyle. Poza tymi witaminami (chyba A, D i coś jeszcze), które się kumuluja w organizmie, co też nie jest dobrze.
Nirrod,
jeszcze sprawa imienia Zosi 2. Brałaś pod uwagę Barbarę, Marię, Ewę?
To międzynarodowe imiona, bardzo klasyczne i piękne. Zosia, Basia…fajnie brzmi 🙂
O rany…skończyłam czytać książkę, może pójdę wreszcie pospać?
dzień dobry ..
a ja wierzę, że jesteś tym co jesz .. pierwiastkami jesteśmy a jedzenie również ..
Nowy uściskaj cichala i Ewę następnym razem i życz im cierpliwości bo powrót do zdrowia tego wymaga ..
Miś to kiedy parapetówa? … 🙂
Pawełku przesyłka dostarczona … 🙂
ale rześko na dworze …
Dzień dobry Blogu!
You are what you eat?
Alternatywa?
Dzionek piękny nam nastał, szron szybko znika, pora się uaktywnić czyli zabrać za ogród. Wczoraj odebraliśmy naszą świnkę i Liebherr westchnął z zadowoleniem, bo chyba nie lubi chłodzić pustych szuflad 😉 Tylko gdzie upchnąć to jagnię, co nam w przyszłym tygodniu dostarczą 🙄
Dzień dobry,
Jolinku, jak to dobrze, że wspomniałaś wczoraj (8:18) o głosowaniu na Mazury. Kilka dni temu dostalam od kuzyna z Olsztyna ulotki na ten temat. Mazurskie zdjęcia i komentarze są bardzo oryginalne i zaczęcam moich tutejszych znajomych do przyłaczenia się do głosowania.
Poczytałam trochę o Miklosie Gaborze, o którym pisał Placek (23:17). Jaka wspaniała postać. Cieszę się, że są wśród nas ciekawi wiedzy ludzie, którą się z nami dzielą.
Wybieram się na sobotni targ. Wrócę może z dynią. Jedna z koleżanek dodaje do dyni (plus cebula i ziemniak) laskę wanilii. Jest to podobno ciekawy plus. Mam ochotę spróbować. A na samym końcu, już po ugotowaniu, trochę startej gałki muszkatołowej.
nemo 🙂
Jest wyjście 😉
Ale nie ma wejścia 🙁
Basie bralismy pod uwage, ale tak ma na imie moja mama. Musiala by Zosia 2 miec na imie Barbara Inge a to wbrew zasadzie, ze drugie imie ma byc z Fryzji.
Maria nie da rady a Ew mamy za duzo w okolicy.
Nirrod – Wiem, że to nie Ty potępiłaś biedne flawonoidy. Mój wpis był reakcją na bardzo emocjonalne wystąpienie Alicji 🙂
Gdyby Alicja wspomniała, że chodzi Jej o multipoziomowy marketing firmy Flavon max Club, odpowiedź byłaby oczywista – atrakcyjna nazwa dodatków do diety. Równie dobrze mógłbym Toyotę nazwać Flavia. Ktoś chciał a znajomych zarobić. Póki to nie finansowa piramida, legalna to rzecz.
Ten „ktoś” od witaminy C to Linus Pauling, naukowiec. On nikomu żadnych dżemików nie sprzedawał, patelni z LP także nie, a zatem nie porównuję go do FmC i Jamie Olivera 🙂
Co do serów – wiem, że pyszny i niepasteryzowany ser z Meksyku może zawierać prątki gruźlicy, a organizm sam tego nie wykryje.
140 złotych za słoiczek marzeń to bezcen 🙂
Ciąg dalszy sprawozdania wakacyjnego.
Po dwóch dniach przerwy (w końcu trzeba było iść na plażę 🙁 ) pojechaliśmy do Bakczysaraju. Wybraliśmy drogę zwaną przez miejscowych (wybaczcie drogie panie) ?językami teściowej?. Droga składała się z krótkich acz stromych zakrętów, a następnie przeszła w serię regularnych agrafek. Nie mogę powiedzieć że była wredna, lecz niewątpliwie była… wymagająca 😉 .
Po dłuższym czasie wjechaliśmy na płaski teren i tam droga się rozwidlała: na Bakczysaraj ? prosto i ?nie-wiem-gdzie? – w lewo. Większość kierowców skręcała w lewo. No to my pojechaliśmy za nimi. Tak trafiliśmy na jajłę Aj-Petri. Odniosłam tam wrażenie déj? vu: płatne parkingi, mnóstwo stoisk z wyrobami miejscowego (tatarskiego) rzemiosła, dużo knajp, marszrutki zwożące ludzi do Jałty, propozycje fotografii ze zwierzyną wszelaką (wielbłądy, osły, jastrzębie, małe lwy, etc.), wycieczki konne, quadami, UAZ-ami. Wypisz, wymaluj druga trasa Transfogaraska, tylko bardziej zalesiona przy wjeździe, a z jajły widać morze. Na górę można wyjechać kolejką linową. Przyznaję, że wcześniej miałam taki zamiar. W. jakoś nie do końca był zachwycony moim pomysłem. Czyżby nie ufał radzieckiej technice? 😉
https://picasaweb.google.com/112958196308416510634/AjPetri#slideshow
Jest jeszcze Kasia i Krysia 🙂
albo Amelka .. 🙂 .. Olga też ładne .. 🙂
głosujcie kochani .. głosujcie ze wszystkich telefonów rodziny i znajomych .. warto nasze promować … 😀
Piękny kapelusz, ale głosujmy nie tylko sercem, ale i głową 🙂
ewa kupiłaś sobie jakieś ciuszki na tym bazarku? .. a te kopuły białe w oddali to co to jest? …
Te kopuły Jolinku to pewnie radary, Podobne widziałam na Cyprze 😉
Uf, pojechała!
Nirrod – jest jeszcze Irena – jezeli starsza córka, to mądrość, to młodsza moze być spokojem, a i Helena – Selene jest pięknym imieniem.
Ewo – dzięki za klify Al Petri. Wszyscy znajomi, którzy byli w Bachczysaraju byli strasznie rozczarowani, bo po Mickiewiczu i powieściach przygodowych spodziewali się niechby i podupadłej ale jednak – wielkości, a (ponoć) są chaszcze, trochę ruinek i stragany.
Jolinku,
Ciuszków sobie nie kupiłam, ale objeliśmy się słodyczami. Z wyglądu są podobne do greckich ale nie są tak wściekle słodkie. Co do kopuł, też podejrzewamy że to radary albo insze instalacje wojskowe – był zakaz wjazdu.
Pyro,
o Bakczysaraju jeszcze napiszę, obiecuję.
Hej! A dlaczego nikt nie proponuje Anny? Takie uniwersalne imię 🙄
Na obiad spaghetti carbonara, w piecu tarta Tatin z gruszkami. Podwieczorek zjemy w Bernie u Babci. Jedziemy z dostawą dyni, boćwiny, rzodkiewki, sałaty, chleba itd. Zięć przymuszany do wegetarianizmu dostanie kiełbaski z alpejskiej świnki. Taka mała dywersja 😉
Zastanawiam się, co za flawonoidy i witaminy są w puszkowym wieprzku z Krakusa. Taka puszeczka chodziła po mnie od jakiegoś czasu strasznie, chodziła, tupała, aż kupiłam i zeżarłam. Samo się pchało do gęby. Chodzi dalej. Zjem pewnie jeszcze jedną puszeczkę i da mi spokój na jakiś rok.
Na chlebku z masłem – bardzo dobra kanapka…
Witam serdecznie.
Gorąco popieram propozycję Małgosi – Krysia – to bardzo piękne i rzadko spotykane imię.
Alicjo – czy otrzymałaś mój e-mail?
@nemo:
jest error 403
Nisiu,
Też lubię TAKIE flawonidy 😉
ja też różne żarełka lubię ale rozsądek mi podpowiada by jednak się powstrzymać zwłaszcza jak już głowa zapamiętała iż potem źle się czuję .. czyli główkować trzeba przy jedzeniu … 😉
a nad Markiem dobre aniołki tu chyba czuwają bo mu robota z nieba spadła … 🙂
Witam Szampaństwo
o szarawym, jesiennym poranku.
Krysiade, już się połapałam w poczcie, przesłałaś na adres, którego rzadko używam. Odpowiem trochę później.
Ja też od czasu do czasu kupuję wieprzka z Krakusa, bardzo lubię, walę to na kromuchę ze smalcem, bo lepiej mi się kojarzy, niż wieprzek na maśle.
No tak, ale nie mam w domu ani jednego, ani drugiego 🙁
Poratowałam się kromuchą z szynką (z Baltic Deli), udekorowaną śliwkami w occie. Tyż dobre 🙂
Mam za to dwie duże dynie i będę marynować. U nas tego nie ma, więc jedyne wyjście, samemu marynować. Ja lubię dynię marynowaną i pod każdem innem względem – i też jadłam nie pamiętam już, kiedy. Tylko sprawa krojenia z chromą ręką…ale na szczęście prawa jeszcze jako tako.
Krystyna – piękne imię, obecnie w zaniku. Irena – podobnie.
O Alicji nie wspominam, teraz w Polsce królują Sandry, Dżesiki, Brajanki, Alanki i tym podobne. Tyż pikne, ale ja w tym względzie jestem tradycjonalistka.
Jeszcze jest Julia.
Emilia.
Hanna.
Laura.
Natalia.
Klara.
A babcia mojej koleżanki była Kunegunda Eufrozyna.
A moja prababcia – Scholastyka.
Ale to już nie namawiałabym…
Tfu, pomyliłam się.
Kunegunda Symforyna.
Kulinarnie…podrzucam artykuł dla tych, co latają, ja w tym roku pare razy międzykontynentalnie, na tych trasach jedzenie podaja za darmo, wliczone w cenę biletu.
Nie narzekam specjalnie, bo czego można się spodziewać po rozmrażanych w mikrofali daniach na tacce styropianowej. Chcę tylko powiedzieć, że kilka razy zdarzyło mi się lecieć LOT-em i tam jedzenie smakowało mi najbardziej. Może dlatego, że było „swojskie”, pierogi i te rzeczy, ale naprawdę mi smakowało.
http://podroze.gazeta.pl/podroze/56,114158,10514382,Jedzenie_w_samolocie__Podniebna_uczta_dla_podniebienia.html
Cecylia
Izabella
Urszula
Kunegunda – moja prababcia ze strony Taty. Była jedyną kobietą we wsi (wielkiej, podkrakowskiej), podobno na co dzień ubierała się w tradycyjny strój „od święta”, zakładała sznur korali oraz, ku zgrozie całej wsi – paliła cygarety i czytała książki 😯
Podobno poza wydawaniem poleceń nie przepracowywała się 😉
Dobra, niech ja się ogarnę i dokończę zakupów, które wczoraj miały być zrobione (kapucha i te rzeczy).
p.s.Robimy zakłady, kiedy Cichala wyrzucą ze szpitala ? 😉
Kunegunda paliła cygarety.
Boska fraza.
Placek,
żadne tam emocjonalne, to jest mój zwyczajny styl bycia/pisania, przecież czytasz mnie nie pierwszy raz. Zaciekawiło mnie zjawisko – i tyle, rzuciłam na blog, bo jakby nie było, temat kulinarny, rzecz jest do spożywania.
Ja się ogarnęłam i…czekam na marudę, który gotów był godzinę temu, a teraz akurat nie, coś sprawdza naokoło domu.
Chłodno (8C), ale słonecznie. Liści coraz mniej.
Nisiu,
ta fraza należy do mojego Taty – tak nam, dzieciom, opowiadał o przeszłości,
tak się wtedy mówiło, nie papierosy, tylko cygarety. Papierosy brzmią cokolwiek trywialnie w porównianiu z cygaretami 😉
Nowy, z pewnym opóźnieniem odpowiadam, bo byłem poza internetowy: warszaty dla dzieci od lat 5 są o godz. 11.00. Trwają (to zależy od młodzieży) około 3 godzin.
Za dwadzieścia kilka minut włączę sobie koncert galowy konkursu im Wieniawskiego.
Teraz panienka, która od dzisiaj przez tydzień będzie u mnie mieszkała, wzięła swojego epuzera i mojego psa na spacer. Na 22.00 mają zamówione stoły bilardowe i wybierają się w 7 zaprzyjaźnionych osób na sportowe rozrywki. Hmmm; wróci (odprowadzona) ciemną nocą i nie mój to kłopot, bowiem Matka dziewczęcia oświadczyła, że z Piotrem (epuzer) panna może. Dziewczę jest dla mnie nader ciekawą osobą, bo jest to pierwsza, znana mi nastolatka kończąca katolickie liceum. Z pewnym rozbawieniem słucham nader często wtrącanych zdań „na Lednicy” i „u nas, w duszpasterstwie akademickim”. Nuta zachwytu jest niemal tak wyraźna, jak przy wzmiankach o Piotrze. Obejrzałam sobie ten wzór cnót męskich (świeży absolwent prawa administracyjnego na stażu w Urzędzie Miasta) moja przejściowa wnuczka będzie w maju zdawała maturę. No cóż, widać Piotr jest jednym z tych uczniów Ojca Góry, którzy sobie w pracach duszpasterskich wybierają przyszłe żony. Nigdy nie jest za późno na naukę i ja się właśnie forsownie uczę…
Nina,
Iga,
Aniela
Albo Janina – piękne imię! (moja druga Babcia).
Pogadałam z Cichalem. Oczywiście nosi go, bo już by chciał być zdrowy i sprawny, cierpliwości ten człowiek nie ma za nic.
Ewa wysiaduje przy łóżku szpitalnym i siłą go tam trzyma.
Oczywiście rehabilitanci pojęcia nie mają, na czym polega rehabilitacja po operacji kolaniska 🙄
Kapitan po prostu nie znosi być unieruchomiony i tyle. To tylko kilka dni!!!
No ale nie przetłumaczysz…
Julia, Zuzanna, Maja, Aleksandra, Natalia, Wiktoria, Oliwia, Zofia, Maria oraz Amelia – najpopularniejsze imiona 2010
W mojej klasie były cztery Elki, trzy Jolki, dwie Baśki…
Po popularnych imionach poznaje się roczniki 😉
Zuzanna
to ja starszy rocznik nemo .. u mnie w klasie jedna była bo dopiero zaczynały .. 😉 .. a na chrzcie mi dali Cecylia po prababci bo Jolki ksiądz nie chciał .. i tak w dowodzie jedno imię a na chrzcie drugie imię .. potem ślubu mi ksiądz nie chciał dać bo dwa różne dokumenty ..
zdrowie niecierpliwków i nasze … 🙂
Alina
Otylia
Amelia
Epuzera
Alina.
Oj, ponawracaliśmy biednej głowę Nirrod z tym wybieraniem imienia 😉
Źle – powinno być: pozawracaliśmy biednej Nirrod głowę…itd.
Alicjo, ile??
1356 waszych złotówek za godzinę i dwadzieścia minut pracy?!
To ile bierze za godzinę pracy kanadyjski majster?
Zakładając że było ich trzech to wychodzi że 339 dolców!
Trzeba przyznać, dobrze płacicie za sklejenie kilku cegieł.
A może oni niechcący zostawili w piwnicy, przy kominie jakiś piec,
lub do komina wetknęli rurę z nierdzewki?
Ja bym sprawdził.
Opowieść o sahibie wyrzucającym śniadolicą z pokoju średnio śmieszna…
Choć, dobrze że tylko z pokoju a nie z roboty.
Nirrodku!! Antonina!! 😉
Ale Byk Cię wczoraj przechrzcił, nimrod napisał.
A Nimrod
to taki, niegdyś wraży, teraz kumpelski, nafaszerowany elektroniką samolot co nie tylko lata, ale też podgląda i podsłuchuje. Nam kiedyś też tak robił.
Pamiętaj Byku! Nirrod, nie nimrod. Ona nie lata, nie podsłuchuje, nie podgląda, jest kumplem.
Nirrodku, całuj Zośkę, klep po brzuchu Drugą!
Sobota, zjedliśmy po linie w śmietanie, chleb się piecze, to już drugi wypiek dzisiaj, słońce świeciło, jesienne porządki w ogródku rozpoczęte, kaloryfery grzeją, radio gra, była kawa z pianką i napoleonka, jutro niedziela, zaplanowana Północ w Paryżu, nareszcie jest leniwie.
A czy wiecie że jeśli mamy za mało słońca, a idzie taka pora, aby zaspokoić dzienne zapotrzebowanie na witaminę D trzeba zjadać codziennie pół kilo śledzi!
A co jeśli kto nie lubi śledzi a latem stosuje kremy z filtrem?
Ma depresję.
Astrid
Amanda
Antje
Matylda
Rebecka
Selda
Mojej siostrze chciano dać na drugie – Adela, po babci ze strony ojca. Urzędnik USC uparł się , że takiego imienia nie ma i wpisał – Adelajda 😯 😉
Babcie miały wówczas na imię Adela, Aniela, Aleksandra, Michalina, Leokadia, Leonia… Wszystkie jeszcze XIX-wieczne…
O, Leonia! Bardzo ładne imię, i takie afrykańskie 😉
Poza tym – Alina 😎
Mój organizm domagał się szynki i nie chciał przyjąć do wiadomości, że organizm Nisi był szybszy. Teraz domaga się słońca, plaży, szumu krystalicznych wód. Co z tego, że się z nim zgadzam, że wiem, iż Asiana Airlines także wie jak nas karmić? Nic z tego, ceny biletów jak na nimrodzie.
Lin w śmietanie mnie dobił 🙂
Ha, to ja na drugie miałam mieć Konstancja, ale Ojciec się zbuntował i stanęło na Dorocie 😉
Antku, 😀
siostra mojej babci Michaliny miała na imię Antonina.
Mój chleb (3 bochenki) z wczorajszego wieczornego wypieku trafił dziś w g(ł)odne ręce (?), mnie zostało pół z poprzedniego… Za dostawy warzyw i sałat wynagrodzono nas 10 litrami świeżutkiej oliwy, kawałem parmezanu prosto z Parmy, przygarścią zielonych cytryn ze znajomego giardino oraz trzema butelkami Etna rosso 🙂
Zawieźliśmy Młodych na bal korporacji studenckiej do hotelu z czerwonym dywanem na podjeździe Tylko zajechaliśmy, a już wybiegła panienka w uniformie, ale nie pogoniła nas w diabły, tylko uprzejmie zapytała, czy pomóc coś wnosić do hotelu 🙂
Odjeżdżając mieliśmy nadzieję, że Geolog (w korporanckim stroju wyglądał jak paź hotelowy 😉 ) przy okazji ponosi kilka walizek i coś dorobi, bo trochę grosza by mu się przydało. Co i raz coś gubi albo psuje 🙄 Ostatnio szukał swojej kamery video, co ją był kupił do Afryki…
Za przybycie w stroju korporanckim – zniżka, na ten bal.
Na balu trzy lata temu nie było uniformów.
Nemo, zlituj się. Samych zalet kochany Zięć mieć nie może, bo kto by z nim wytrzymał?
Pyro,
czy ja coś mówię? 🙄 Póki nie zgubi gdzieś żony, nie będę się czepiać 😉
Antku,
jeszcze gorzej – dwóch ich było, dwóch z fasonem…
Dopytywałam się Jerzora dzisiaj, otóż jakąś rurę jednak wpuścili (wymienili) w ten komin, ale niekoniecznie kosztowną, najkosztowniejsze są roboty, proszęż Cię. Poza tym jak juz to wzięli w objęcia, to gwarancje dają wieloletnią i w razie draki, jakby co, to będą doglądać i naprawiać.
Placku, lin nie dobija, lin pomalutku dusi.
Nemo, sprawdź czy Geolog nie wymienił kamery na paciorki.
Pomóżcie właściwie nazwać rybkę.
Wygląda jak uciekinierka z akwarium, nazywają ją w sklepie rybą papuzią, ma ponad 30 cm.
https://picasaweb.google.com/antekglina/RYBKA#5666403362043224162
Ewo – jak zwykle świetne sprawozdanie i zdjęcia :-). Edmund Chojecki w 1845 roku opisał swoją podróż na Krym. Odwiedził też pałac w Bakczysaraju i przelał na papier swoje przemyślenia dot. zwyczajów wschodnich np. istnienia haremu – pisownia oryginalna 🙂 .
„Kobiety europejskie nie mogą nigdy dosyć nażałować tych biednych ofiar przemocy, wiecznie zamkniętych dla przywidzenia jednego ich właściciela; tymczasem utyskujący na niewolę wschodnich kobiet zapominają, że w Europie jest pewien rodzaj umysłowego haremu z tą tylko różnicą, że haremem jest opinia a niewolnikami strzegącymi odalisek, plotki. Jaki z tych dwóch rodzajów haremów jest znośniejszy, zależy to najczęściej od szczegółowego położenia.”
Antku,
nie wiem, czy te ryby mają polską nazwę. To rodzina papugoryb, skarusowatych, taki tropikalny okoń. W akwarium bardzo trudna do utrzymania.
Ładna rybka, lubi zmieniać płeć
Masz rację, skarusowate.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Skarusowate
Rybka transseksualistka?!
Handel szybko działa, ledwie Palikot wszedł do sejmu…
Nemo, w podziękowaniu za rozwiązanie zagadki.
Troszkę nieostre, więc dopraw sobie wedle uznania.
Smacznego! 🙂
Huch 😯 Dziękuję! 😀
Przypomniała mi się Teresa
Miałam dwie ciotki o tym imieniu.
Lilka (Liliana), ale nie Magdalena bo się będzie wiecznie spóźniać 🙄
Nomen est omen.
Moje babcie miały na imię: jedna – Salomea Helena, a druga Zofia 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=1d5_XZlrvtw&feature=related
Jest jeszcze imie Wanda znane nie tylko w Polsce.
Moje Babki? – Waleria i Maria, potem Albertyna; babki moich dzieci: Janina i Stanisława.
Coś mi się kołacze, że papugoryby obżerają rafy koralowe.
Mam przyjemność donieść, że stara Pyra musi mieć młode serce i duszę. Skąd wiem? A, bo młodzieżowe jury konkursu typowało, jak ja i swoją nagrodę dało Kulibajewowi. Także znakomity lunik p. Dafton swoją nagrodę (roczny depozyt włoskich, XVII wiecznych skrzypiec) dał Kazachowi.
Leokadię, zwana zdrobniale Lodzią, znałam ze szkoły podstawowej.
Odświeżyliśmy sobie imiona, które bywały dość powszechne przed laty, a co namieszalismy Nirrod w głowie, to namieszaliśmy :roll:.
Piękne imię:
http://www.youtube.com/watch?v=5KQu5lt4pL0&feature=related
Tutejsi znajomi mają córkę o imieniu Salome, mam też kuzynkę Wandę. Kojarzy mi się pozytywnie 🙂 To dobre, uniwersalne imię, ale jeszcze trzeba pamiętać, by harmonizowało z nazwiskiem…
Jak idziemy śpiewającym tropem to może Jadzia?
Toś mnie Alicjo uspokoiła, jednak chłopaki coś wpuścili.
U nas metr takiej rury o fi np.150mm to jakieś 90 zł, plus to co na kominie, plus robota, to jak policzyć, też wyjdzie 1356zł!!!
Uspokoiłem się.
Antkowa zna panią o imieniu Witomiła, jej matka ma na imię Ojcumiła.
Przedwojenne pokolenie.
No…też się nie mozna oprzeć…
http://www.youtube.com/watch?v=SwjN4sYuznU
Chyba już ktoś wymieniał Ninę – krótkie i można zdrobnić – Ninka, Nineczka. Moja młodsza siostrzenica ma tak na imię 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=NJiC6cA3dUA&feature=related
I Izabela http://www.youtube.com/watch?v=vW-d8G2o80g&feature=related
Antek,
mam znajomych, którzy swoim córkom nadali imiona Dobroniega, Dobrogniewa i Dobrosława. Córki nie były tym zachwycone w latach szkoły podstawowej, bo dzieci jak to dzieci, robiły sobie tak zwane jaja z tych imion, a to piękne, baaaardzo staropolskie imiona, pewnie teraz dorosłe *Dobro to doceniają.
Ja mojemu dałam Maciej Wojciech (może być coś bardziej polskiego?) i cieszy mnie, że wszyscy zwracają się do niego per Maciek, i nikomu nie przychodzi do głowy zangielszczać to, ja też jestem Alicja, a nie Alice.
Taki zwyczaj – jak się przedstawisz, tak się do ciebie zwracają, żeby nawet miało cokolwiek język poturbować.
Po polsku :
Beata ( z Albatrosa)
Małgośka ( oj głupia ty )
Maryna ( z młyna)
Ewka ( ta co ma nie płakać)
Luciola ( z portowej dzielnicy)
Ania (co ją kocha Kazik)
Ela ( co straciła przyjaciela)
Pamela ( ta egzotyczna)
Czy są piosenki o facetach??
o tak :
Siedmiu chłopców z Albatrosa tyś jedyny
dziś pozostał mi po tobie smutek żal
miałeś wtedy siedemnaście lat chłopaku
w Augustowie pierwszy raz ujrzałam cię
a na imię miałeś właśnie Antoni
piękne imię, muszę przyznać miły mój
zabierałam cię co dzień na fregatę
byś miłością swoją upajał mnie.
Nie można tak było?
Proszę bardzo 🙂 http://www.youtube.com/watch?v=HT8wJw05OtE
Jeszcze jest Marzenka http://www.youtube.com/watch?v=V23Z124OS3I
Antek,
pozwól, że poprawię:
Siedem dziewcząt z Albatrosa,
tyś jedyyynyy
dziś pozostał nam po tobie smutek, żallll…
Miałeś wtedy siedemnaście lat, chłopczyno,
w Augustowie pierwszy raz ujrzałyśmy cię
A na imię miałeś właśnie Antoni
piękne imię, musimy przyznać, miły nasz
Zabierałyśmy ciebie co dzień na fregatę
byś miłością swoją upajał nas… 😉
Asiu, dziękuję! 🙂
Wiesz, nie znałem tego.
Nawet zgadza się brat, wewnątrzrodzinnie Felek właśnie.
A ja z tym browningiem jak żywy!!
Raaany, że ja przegapiłem tego Albatrosa!!!
Musiał szybko płynąć, ja na rowerze wtedy jechałem.
I na dodatek w przeciwną chyba stronę.
Ładne! 😉
Bardzo ładny gest na zakończenie koncertu laureatów – wszyscy jurorzy – skrzypkowie i 6 laureatów zagrała razem z orkiestrą – romans czyli II część 2-go koncertu d-moll – jedyne takie wykonanie na świecie. Sala stoi i wali w ręce, jak oszalała.
Antku, przed wojną było trochę piosenek o panach 🙂 : Jakubek, A czemu Jurku?, Nikodem, Robert i Bertrand, Stachu!, To jest Wacuś 🙂 , Gdzie idziesz Wojtuś?, Co temu winny Zygmuś, że jest taki śliczny.
Tu Nikodem: http://www.youtube.com/watch?v=z2VSR_4xFp0
A tu coś dla Jolinka, jak wstanie rano 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=JmZ_ILKIcyk
I dla Haneczki oczywiście też 🙂 (ta piosenka powyżej)
„Tomasz, ach Tomasz”, „Oh, Karol”, „Trzej przyjaciele z boiska”
Na dobranoc: http://www.youtube.com/watch?v=wRZkeAF2Dz0
Asiu, zatańczę to jutro z panem mężem 😀
🙂
Ten pożar Atlanty zabójczy – prawie jak wąsik Retta Butlera
http://www.youtube.com/watch?v=ZJW1lPhQqh8&feature=related
Dobranoc wszystkim – przed kałużą, za kałużą, pod równikiem i pod kołderką. Do jutra.
Kołysanka…
http://www.youtube.com/watch?v=ZW8vNL1hRDU&feature=related
Dla Jolinka może być tak…
http://www.youtube.com/watch?v=ZkOuBC78qV8
Alicja, a to kołysanka dla Ciebie:
http://www.youtube.com/watch?v=0lgFLkUBh5Q
To w tle to Siedow.
Nisia,
Myślibórz przychodzi na myśl natychmiast, i to było przed moim pierwszym rejsem. Czemu mi się ślozy z oczu, nie wiem (Dominika to zauważyła, pamiętasz?). Chyciło mnie za serce, czy jak to nazwać 🙄
Ile razy to słyszę, zawsze mi staje ten obraz przed oczami, z Myśliborza.
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/Lipiec2011SzczecinGreenock#5630322336601116306
Dzień dobry.
Za oknem ciemna noc, a tu już po szóstej. Jeszcze dwa miesiące do przesilenia zimowego. Mglisto. Idę zrobić sobie kawę.
Odrobina ciepła dla Ciebie. Tak, dla Ciebie.
Sprzęt przygotowany i zapakowany. Ruszamy do Fabryki Trzciny. Podobno ma być aż setka dzieci. Na szczęście nas też jest spora grupka, bo aż piętnaścioro. Zobaczymy co z tego wyniknie. Powinna być fajna zabawa. No i w końcu to nie my będziemy musieli prać plamy po czekoladzie z ubranek – tylko rodzice naszych uczniów!
To prawda – zabawa jest najważniejsza. Powodzenia 🙂
dzień dobry ..
Piotrze dobrej zabawy z Basią … 🙂
Asiu … 🙂 Alicjo … 🙂
miło posłuchać rano co Wam w duszach gra …
dzisiaj wycieczka blogowa do ogrodów Natolińskich .. pogoda szykuje się piękna ..
to i ja Wam zagram …
http://www.youtube.com/watch?v=WtxqzHSv-_I
dla czekladolubnych i nie tylko … 🙂
http://lepszysmak.wordpress.com/2011/10/22/czekoladowe-ciasto-cukiniowe-bez-tluszczu/
Donoszę, że Żaba cała i zdrowa tylko bez pudła. Zregenerowany sprzęt wraca jutro. Jest nadzieja, że Żaba, blogowo, również 🙂
Za chwilę finał rugby. Ciśnienie mi rośnie. All Blacks do boju 😀 ❗
haneczko ho ho ho .. a za kim jesteś? … za Francją? … czy Nową Zelandią? …
Żaba cała i zdrowa no to wszystko ok. …. 🙂
Matko Pańska, jak to dzieci potrafią rozsądne w zasadzie matki sprowadzić na manowce. Takie sprowadzone na manowce zaczynają rugby oglądać, a nawet kibicować ofiarnie.
Basia i Piotr powinni zasłuzyć sobie na wdzięczność koncernów mydlanych – tyle dzieciaków umazanych czekoladą? Powodzenia w zboznym dziele.
Moja panienka nie chce mięsa ale chętnie zje rosół; nic trudnego przy gotowaniu duzej partii skrzydełek dla pieska. Na deser mamy placek z jabłkami.
Nowa Zelandia, Jolinku 😀
Pyro, odrobina szaleństwa jest jak dyżurne 😉
Dorotko,
zobacz proszę do skrzynki.
Miłego dnia wszystkim!
Jolinku,
a angielską ligę krykieta też śledzisz?
Taką serenadkę nadała wczoraj Mt siódemeczka u Doroty z S.
http://youtu.be/lkaWmuG_H-0
Jestem za, tylko nie lubię Radka i bałaganu na senie.
Ma ktoś moze wykonanie Kobuszewskiego? Nie mogę znaleźć na tubce. To był dopiero Majcher!
Żaba zawsze jest bez pudła.
Z całym szacunkiem – parafrazując Prusa – w Radku tyle Majchra, co trucizny w zapałce…
Pyro – ten pan też niezły:
http://www.youtube.com/watch?v=wgYgl4OodeY&feature=results_video&playnext=1&list=PLF3B398CC9ED9A942
Pyro, a Franio, stary mafioso?
http://www.youtube.com/watch?v=QGdwQf2a0W0
I na deser doktor Strosmajer… Mackie zuby ma jak noże…
http://www.youtube.com/watch?v=8oPkna7hekU
Witam.
Pyro.
http://bilmo.net/mp3/514302/jan_kobuszewski_-_mackie_majcher.html
Jolinku-dosyć ciepło na tę naszą wycieczkę trzeba będzie się ubrać.
Rano byłam na cmentarzu i z lekka zmarzłam.A wiecie,co jadłam
na rozgrzewkę u mojej kuzynki-malarki ? Rosół z pierogami rybnymi.
Nie muszę już gnać,aż do Nowego Warpna ;-)Wprawdzie rosół oraz farsz
nie był z leszcza,ale z pstrąga,tym niemniej i rosołek i pierogi ZNAKOMITE!
Na deser pierogi z jagodami oraz tarta z jabłkami 🙂
I takie było dzisiaj moje niecodzienne śniadanie.
Po natolińskiej wycieczce zapowiada się też miłe co nieco i na dodatek
w doborowym towarzystwie 😀
Zimno, a w sercu gorączka:
DOSTAŁAM PREZENT i to jaki – bilet na koncert Chóru Aleksandrowa w Poznaniu, 26-go w Arenie. Trochę zal, e w Arenie (akustyka) ale nie ma innej sali na kilka tysięcy miejsc (aula – 960, opera 650 inne mniejsze). Dostałam bilet z pięknym listem „przewodnim” od Haneczki, Żaby i Pana Męża – przywieziony do domu, wręczony z uściskami. Jej Bohu!!!
Nisiu – trafiłaś w dziesiątkę Miklosem – nie znałam tego wykonania. Te dwa powyżej to klasyka gatunku. Tak sobie myślę, czy współczesność musi zohydzić każdy rodzaj sztuki : nieśmieszne kabarety, nie śpiewający wokaliści, parodie rewii? Porównajcie Miklosa z Radkiem – tylko u psychiatry pewnie.
Jurku – dziękuję. Bardzo lubię p. Jana w tej roli
dzisiaj w tunezji po raz pierwszy w historii
( i mam cicha nadzieje, ze nie ostatni)
wolne wybory…
kto pamieta gellale niezwykle ciekawe w smaku tunezyjskie wino,
dostepne w polowie lat siedemdziesiatych u.s. w prl-u?
Czy amatorzy też tam wystawiają swoje produkcje.?
Gellala to lata młodości. Charakterystyczna etykieta z mozaiką.
Dobrze smakowało w czasie słuchania koncertów.
Ja pamiętam gellalę, byku. Ale smaku już nie. Z lat siedemdziesiątych i wcześniej pamiętam wermuty, mój Tata pijał, a ja przy nim podpijałam. Nie zostało mi to, bo wermuty są jednak po słodszej stronie, a to nie moja półka.
Pamiętam też Gamzę, tylko nie pamiętam, czy było to węgierskie, czy bułgarskie wino, czerwone, wytrawne.
Pyro, doskonałym kabareciarzem jest Maciej Stuhr i on samotrzeć, można powiedzieć, ratuje gatunek. Przynajmniej z tego, co ja widzę. Natomiast jak widzę młodego Koterskiego, to mi ziemniaki w piwnicy gniją i myszy z tejże uciekają.
http://www.youtube.com/watch?v=lLKaNQyySY8
Toi z wątkiem kanadyjskim, Garou 😉
http://www.youtube.com/watch?v=rjhXENctDbk&feature=related
Gamza, około pół wytrawne bułgarskie. Egri bikaver węgierski też musisz pamiętać.
@yurek:
tak, etykietka byla odjazdowa.
@alicja:
gamza na pewno nie wegierskie,
chyba bulgarskie, ale nie jestem pewien.
Leci kabarecik, ale ten starodawny:
http://www.youtube.com/watch?v=H7haiWeUNYY&feature=related
p.s.
z koncertow to pamietam mistelle i lacrime,
ale rzadzila raczej czysta, albo fikolek…
no i bigosu nie brakowalo…
pamietam nawet dokladnie pierwsza pizzerie w moim miescie,
byl to rok 1975…
Byk,
egri pamiętam i do niedawna można było kupić Za Rogiem, ale to mały sklepik i jakoś zniknęły wina węgierskie z niego, wyparte przez chilijskie i argentyńskie czy południowo-afrykańskie. Ale na pewno są gdzieś jeszcze w większych sklepach.
Gamza bułgarska, pogooglałam sobie. Kilkanaście lat temu piłam coś podobnego w Polsce, „Kadarka” – zupełnie mi nie pasowało, bo faktycznie jest to półsłodkie wino (ale na podorędziu innego nie było). Lata temu wszystko, co mniej słodkie niż słodkie wydawało mi się wytrawne 🙄
Festiwal piosenki radzieckiej, w wykonaniu Michnikowskiego i Kobuszewskiego.
http://www.youtube.com/watch?v=uYwDhAgKvdQ&feature=related
Przepowiedzieli.
http://www.youtube.com/watch?v=vjlluR_DsDw&feature=player_embedded
…z wlochami to ta pizza wtedy jeszcze niewiele wspolnego miala
(poza ksztaltem,he,he),
raczej byla to zapiekanka z serem, ale smakowala niezle,
najlepiej z gellala.
@alicja:
na dobre wino wegierskie stac dzisiaj tylko elyte(nie mylic z kabaretem),
ale cale szczescie mam tam rodzine na wsi,
wina wiejskie(tu zdradze tajemnice) smakuja czasami o niebo lepiej,
ale nie da ich sie dlugo skladowac…
O, mistella to było wino zaserwowane na moich 18-tych urodzinach przez Tatę. Słodkie jak cholera! Podobnie Lacrima.
Z napojów słodkich nigdy nie zapomnę 1 maja 1973 roku (pozwolę sobie zauważyć, że byłam pełnoletnia od przeszło roku naonczas) i czegoś, co nazywało się „Ratafia”. W ramach odpoczynku przed maturą zwagarowaliśmy małą, ale silną grupą z obowiązkowego pochodu pierwszomajowego, chłopcy przynieśli trunki, dziewczyny dostarczyły ogórki konserwowe, a ja i moja koleżanka udostępniłyśmy chatę, czyli „stancję”, gdzie mieszkałyśmy we dwie.
Sąsiad, kolega szkolny Marek, przytargał zwędzoną z barku rodziców butelkę jarzębiaku na winiaku (była taka kołomyjka) i od tego zaczęliśmy. Było nas 5 osób i ktoś jeszcze wpadł na chwilę gościnnie.
Gdyby zostało wytrawnie, na winiaku i korniszonie się skończyło, ale nie, przecież jest ratafia! Dodam tylko, że to mnie raz na zawsze nastwaiło bardzo ostrożnie do słodkich trunków.
Bardzo lubię naleweczki, ale naparstkowo, do próbowania, bo większość z nich jest słodka.
Owszem, balangowo-dyskotekowa jestem od zawsze i wcale tego nie żałuję!
Jeśli komuś mam coś za złe, to tylko sobie.
jarzebiak wiozlo sie wtedy obowiazkowo do stanow,
samo czytanie etykietki budzilo u amierykanskich zawrot glowy…
@byk
O winach węgierskich niejeden raz wypowiadał się Tadeusz Olszański i od niego właśnie słyszałam opinię, że co tam wina węgierskie w sprzedaży, wina lokalne, z lokalnych winiarni to je to! Ś.p. Pan Lulek też o tym mówił.
W moich sklepach monopolowych (bo w innych się nie sprzedaje alkoholu) nie ma zbyt wielkiego wyboru, ale podejrzewam, że w Toronto czy Montrealu, w wielkich sklepach monopolowych można dostać i te z górnej półki węgierskiej.
Podejrzewam też, że cena jest adekwatna i sięgnęłabym na niższą półkę 😉
A propos pizzerii, we Wrocławiu też mniej więcej w tym czasie otwarto pierwszą pizzerię. Były przeróżne, jakieś kalabryjskie, sycylijskie i inne, mnie wszystkie smakowały, myślę, że to za sprawą ziół, przede wszystkim oregano. Tak się miały te pizze do tutejszych, jak traktor do zaprzęgu konnego. Z kolei autentyczny Włoch tłumaczył mi kiedyś, że typowa włoska pizza to ten placek, posmarowany sosem pomidorowym i posypany serem, zapieczony. A tutaj do pizzy możesz sobie wybrać co chcesz, do wypęku, i jeszcze anchois ci dołożą na żądanie – rozpusta 🙄
Napadło mnie, a wszystko pre Mt7
http://youtu.be/hRyDB4RWJdw
@alicja:
dotyczy to nie tylko wegier i nie tylko win…
u jednego francuskiego chlopa w bon bois,
to pilem z jego „prywatnej beczki” taki koniak,
ze kazdy sklep zapomnij…
@alicja:
dla dobrych anchovis gotow jestem isc do piekla
p.s.
oczywizda jestem strasznym egomanem
i uwazam n.p. ze taka pizze jak u mnie dostaniesz tylko
w neapolu, a i nie zawsze…
„chodźcie do nas w goście
bracia – urwipołcie,
a ty, wiedźmo, wino lej!”
W Polsce wina węgierskie są, nie w każdym sklepie i w bardzo różnych cenach. Tokaje dość drogie zwłaszcza, że butelki 0,5 litrowe. Od czasu do czasu kupujemy ze dwie butelki, bo „aszu” i „samorodni” należą do ulubionych win deserowych Pyry.
Moja pizza jest mnie więcej taka – też dobra 😉
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Food-strona-Alicji/Pizza_by_Alicja/
nie wiem @pyra, czy do polski jeszcze przyjade,
chociaz tyle lat tam przezylem,
bo bylem ostatnio dwa razy na stypach
i tak mnie tam potraktowano,
ze hadko mowic…
@alicja:
wierze, ze smakuja wspaniale…
Zielone to sparzony szpinak i listki bazylii świeżej oraz oregano, z serów feta, jakiś zółty ser (jaki mam pod ręką) i zmielony parmezan. Chlebek z ziołami kupuję Za Rogiem, znakomity. Walnąć warzywka, pieczarki i sery nań, sporo posiekanego czosnku (ja lubię dużo) zapiec – i gotowe 🙂
Wygodna jestem, ciasta nie chce mi się robić, a ten placek w sam raz, z rozmarynem i innymi ziołami.
Jerzor lata koło domu, sprząta sprzęty, czyści rynny, ja się obijam, bo dzisiaj proszony obiad u Bonnie i Rogera.
9C i słoneczko, przyjemnie 🙂
Byk – to tylko Twój wybór : chcesz – przyjedziesz; nie zechcesz -też Twoja sprawa. Trochę tylko głupio, jeżeli przyjeżdża się na stypy, a zapomina o żywych, porzuconych. Taka sytuacja jest u moich sąsiadów „spod podłogi” – troje dzieci, z tego dwoje „w świecie”, na jednego miejscowego spadł obowiązek opieki nad starymi krewnymi. Facet tak się zdrzaźnił, e o pogrzebie ojca wcale rodzeństwa nie zawiadomił : „Nie mieli czasu dla zywego, umarłemu na nic się nie przydadzą” zapowiedział i tyle. Więc róznie na tych stypach bywa….
Piotrze,
znakomity pomysł. Napisz, proszę, jak się impreza udała 🙂
Alicjo,
jesteś pewna, że babcia cygarety paliła a nie kurzyła? Pamiętam z Podkarpacia i z Małopolski, że tam się cygarety kurzyło 😉
Jotka – na Śląsku te się kurzi (to i jest poprawne)
Witajcie,
W zasadzie nie przepadam za angielskim humorem, ale duet Fry & Laurie mnie zauroczył:
http://www.youtube.com/watch?v=Nf0nW_vfk1Q
Pyra,
przyjemności na Aleksandrowie 🙂
Ten rewelacyjny skrzypek będzie koncertował w Poznaniu 10 marca. Warto pomyśleć o biletach
http://www.youtube.com/watch?v=baNNpzkNahc
Jotko,
ależ to była dama (wiejska, bo wiejska, ale dama!), damy paliły cygarety, to chłopy kurzyli 😉
No i po warsztatach. Była setka dzieci ( od 3 do 10 lat) i poważna grupka rodziców. Na każdy stolik przypadało 6 lub 8 studentów. Najpierw odbywała się próba smakowa czyli rozpoznawanie płynów kwaśnych, słodkich, gorzkich, słonych i … o smaku umami. Nie bełtaliśmy dzieciom w głowach więc wyjaśnialiśmy, że umami to smak wspomagający inne smaki.
Potem było zadanie dobrania ( z obrazków) produktów o podobnych smakach. Były to rysunki owoców, warzyw, mięs, napojów i ryb. Kolejny punkt programu to krótki film o czekoladzie.
Na koniec zaś było robienie szaszłyczków z warzyw i owoców oraz przystrajanie ciasteczek czekoladą czarną i białą (obie w płynie). Wszyscy uczestnicy warsztatów wychodząc dosytawali (od Wedla) sporych rozmiarów figurki z czarnej czekolady.
Myślę, że prosto z Faryki Trzciny poszli prosto do pralni. Ale nikt nie płakał i nie narzekał. Nawet mamy!
A my wróciliśmy do domu. Zrobiliśmy kolację i zabraliśmy się do … pracy!
Pomimo zbożnych życzeń kilkorga osób, nie popuściłem ziemskiego padołu (sprawdzałem) Dzięki kciukowaniu grupy potężnej, nie straciłem nogi (sprawdzałem)
Kochani! Dziękuję ślicznie za napór dobrych myśli na wiertła, piły, młotki itd lekarzy, że wszystko dobrze poszło. Dziękuję za napór na garnki, palniki i produkty kucharek, że przeżyłem pomimo, że zjadłem.
Wyginają mi nogę na wszstkie strony. Maszynowo, ręcznie, zręcznie. Na począku zgrywałem gieroja i powiedziałem, że żadnych tam środków! Po niedługiej chwili podkuliłem ogon i…. No i szpikują mnie jakimś swiństwem niebolącym, ale ogłupisjącym do imentu. Idzie pielęgniarka z nową porcją. Kończę, bo będzie gorzej.
@pyra: ja tam o „zywych „polakach nie zapomnialem, raczej odwrotnie;
a nie uwazasz, ze powinno sie miec szacunek w stosunku do zmarlych?
czy tylko czapa,do dziury i niech zyje „swietlana przyszlosc”?
ta smolenska mgla w glowach to nie przypadek,
tylko niebezpieczny symptom (niestety, nie tylko) twego narodu,
smiem mniemac.
Byku.. szacunek, szacunkiem i nie o tym był mój wpis, tylko o tym, ze zawsze pozostawiamy coś za sobą i trzeba o tym pamiętać nie tylko z okazji pogrzebów.
A mgły trujące nie są wytworem tylko mojego narodu; nie wskazując palcem kilka zaczadziałych okresowo ludów ościennych wymieni kazde z nas
Ciąg dalszy opowieści wakacyjnych.
Prosto z Aj-Petri ruszyliśmy do Czufut-Kale. Po drodze wstąpiliśmy do Monastyru Uspieńskiego ? klasztoru z VIII w. wykutego w skale przez greckich uciekinierów z Bizancjum. Jako, że klaszor jest czynny, można było zwiedzić tylko niewielką część zabudowań i obowiązywał zakaz fotografowania wnętrz 🙁 – w sumie nie wiemy po co te ograniczenia, w środku wszystko nowe, i widać, że robione na pokaz a to co stare (ściany i niektóre kolumny) nie do ukradnięcia. Z kolei, na zewnątrz trwały roboty budowlane: nowa cerkiew i kolejne zabudowania klasztorne. Czyżby tak dużo powołań? A może to dla turystów / wiernych?
Samo Czufut-Kale to skalne miasto i średniowieczne miasto-twierdza w zachodniej części Krymu na Ukrainie odległe ok. 2,5 km od Bachczysaraju. Nazwa w języku Tatarów krymskich oznaczała (nie bez powodu) „twierdzę żydowską”. Przez znaczną część swoich dziejów (od XVI wieku) miasto było zamieszkane w większości przez Karaimów. Droga wiodła przez las, korytem wyschniętego potoku wśród straganów. Po drodze przyszło nam ominąć turecki cmentarz W. oczywiście poszedł fotografować. Gdy już dotarliśmy do twierdzy ? W. (niedoszły archeolog) zachwycał się pozostałościami miasta, a ja widokami z twierdzy.
https://picasaweb.google.com/112958196308416510634/CzufutKale#slideshow
Dobry wieczór Blogu!
Ewo, w tym skalnym mieście to jak w Pompejach, te mury i koleiny… Piekny i ciekawy jest Krym, ale tak daleko… 🙄
Byłam w moich bliskich górach, na ulubionym Gemmenalphornie, a tam… Słońce, śnieg, koziorożce, endorfiny, starzy znajomi, nowi znajomi… Na koniec jeszcze pojechaliśmy na naszą grzybową halę w celu ostatniej inspekcji. Był jeden prawdziwek, większy od filiżanki, a nawet od talerzyka, ale przemarznięty i sflaczały 🙁 Poza tym garść małych kurek. I widoki. Poza tym cisza, bezludzie, spokój…
W nocy ma być -2. Sprzątamy palmy z balkonu, niech się już trochę zagrzeją 😉 Przed nocą byliśmy jeszcze w ogrodzie po koper. Wyrósł nam taki młody i piękny, szkoda, by się zmarnował. Zostanie wprawdzie zamrożony, ale porządnie 🙂 Jutro i w następne dni ma być halny.
O, i jeszcze wybory u nas. Nie znam dokładnych rezultatów, ale w radiu mówili o przesunięciu w prawo. Na nic nasze głosy oddane na zielonych, młodych socjaldemokratów i jednego komunistę 🙁
Ale fajne te kamienne m-ileś tam 😉
Cichal,
rehabilituj się i bądź grzeczny wobec pielęgniarek, bo Ci kolanka nie naprawią!
W kantonie Uri byk skazany na karę śmierci. Nadział swego gospodarza na rogi, śmiertelnie 🙁
Ewo,
na podstawie Twoich reportaży widzę, że do swoich podróży bardzo solidnie się przygotowujecie i wiecie, co chcecie zobaczyć. W ten sposób nie przegapi się tego, co ważne i ciekawe. A nasz kraj już spenetrowaliście, czy jeszcze coś zostało Wam do zobaczenia. Z fotografii, które zamieszczone są na Twojej stronie wynika, że i Polskę dość dokładnie zwiedziliście.
Mini zjazd natoliński ogłaszam za zamknięty 🙁
W programie,jak wiecie,było zwiedzanie z przewodnikiem parku i pałacu natolińskiego oraz drobna przekąska we włoskiej knajpce „Basilia”.
Natolin jest w zasadzie zamknięty dla publiczności i zwiedzanie odbywa się
w ściśle określonych terminach i po uprzednich zapisach.Udało nam się sprostać tym wszystkim formalnościom i obejrzeć przy dosyć sprzyjającej pogodzie:bardzo rozległy park,a właściwie rezerwat stanowiący część dawnej puszczy mazowieckiej oraz niewielki pałacyk należący do wielkich magnackich rodów,tych samych,które władały kolejno Wilanowem.
Jutro postaram się zamieścić fotoreportaż,a dzisiaj jeszcze tylko wspomnę,że kulinarna część naszej wyprawy też udała się znakomicie.
Jest zupełnie oczywiste,że nasze babskie plotki to nieodzowna i obowiązkowa część każdego spotkania 😉
Krystyno,
Jest jeszcze sporo miejsc i w Polsce i na świecie, które chcielibyśmy zobaczyć. To prawda, że staramy porządnie przygotować się do każdej podróży. Z jednej strony wiemy co chcemy zobaczyć, z drugiej, pozwala nam to uniknąć wielu niemiłych niespodzianek (vide: Naddniestrze).
Natolińska lista obecności-Barbara,Jolinek,Małgosia,oraz Ukochana Nowego,a także Mama Ukochanej.Jak się okazało,nasza ursynowska sąsiadka.
W naszej turystycznej grupie znalazła się,jak wywnioskowałyśmy z toczących się wokół nas rozmów,spora ekipa warszawskich przewodników.
Oni też mają utrudniony dostęp do tego pięknego miejsca.
Okazuje się, że w mnizjazdach zaczynają uczestniczyć rodziny blogowiczów, nawet gdy ci są gdzieś daleko w świecie. 🙂
Panie Piotrze – za późno dotarła do mnie wiadomość o terminie warsztatów, już nie zdążyłem zawiadomić. Następnym razem 🙂
Cichal – widać, że z Tobą coraz lepiej. Tak trzymaj, tam wszyscy chcą, żebyś jak najszybciej zaczął biegać. My również.
Natolińskie włości są zarządzane obecnie przez :
http://www.natolin.edu.pl/index.html
Nowy- i bardzo nas to cieszy 🙂
Teraz czekamy na Twój,już niedaleki,przyjazd na ojczyzny łono.
Danusia miała do domu znacznie bliżej, więc sprawozdanie już gotowe, ale zgłoszę małe sprostowanie w sprawie drobnej przekąski 😉 Porcje pierogów okazały się nie do przejedzenia, fenomenalne polędwiczki wieprzowe w sosie balsamicznym też były porcją potężną, także deserem (tiramisu) podzieliłyśmy się po połowie 🙂
o meldunki już wpisane z naszego miłego popołudnia .. 🙂 .. ja dodam, że miałyśmy przyjemność obejrzeć zdjęcia ze ślubu córci Barbary .. śliczna ta córcia a zięć jak aktor filmowy przystojny … 🙂
ewo bardzo ciekawe miejsce a ten dom chyba na 3 zdjęciu w skale to wygląda niesamowicie .. ciekawe jak tam się mieszka .. góry stołowe olbrzymie mają …
pepegor ja tylko oglądam lekkoatletykę .. tu wyraziłam mój podziw dla haneczki, która ogląda wszystkie sportowe wydarzenia … 🙂
@nemo:
nie klam;
nie w uri tylko w graubünden.
Byku,
myślisz, że się nie znam na geografii?
Może w Graubuenden też, ale o tym nic nie wiem 🙁
witam, zgłaszam się i ja po powrocie z natolińskiego spotkania. Rzeczywiście była to wspaniała uczta dla ducha i dla ciała. Trzeba by dobrego pióra żeby oddać urodę natolińskiego parku, zwłaszcza w jesiennej szacie, nie podejmuję się. Dzisiaj był ostatni dzień zwiedzania przed zimą, ale wiosną wrota parku znów się otworzą. Bardzo polecam, dwie godziny w zupełnie zaczarowanym miejscu 🙂
Łasuchowanie, jak już tu zdradzono, udało się równie wspaniale, aż szkoda, że to już po 🙂
W telewizorze powiedzieli, że tej jesieni urodzi się 7-miliardowy mieszkaniec Ziemi. W Ugandzie. Nirrod się chyba jednak nie załapie 🙄
poza tym nie byk, tylko koza,
i nie gospodarza, ale turystke..
tak jak w tym slynnym kawale
o rozdawaniu za darmo rowerow na placu czerwonym.
@nemo:
sorry, zwracam honor,
jednak na fejsbuku nie mozna jeszcze(???)polegac
Poza tym nie koza tylko kozioł. I nie turystka tylko antyfaszyści. I nie zabójstwo lecz uprowadzenie…
Jak już prostować to do końca 😎
p.s.
a u mnie nie tak dawno pies zastrzelil gajowego.
ogonem ?
p.s.p.s.
holender, gdzie ten link?
missed.
Była Wnuczka z męzem i Igorem.
Teraz doczytałam i dooglądałam blog z wyczekiwanym odcinkiem fotoreportazu z Krymu.
Skalne miasta są jakoś charakterystyczne dla pasa śródziemnomorskiego – Krym, Anatolia, Atlas berberyjski, Hiszpania (oczywiście rozszerzyłam nieco pojęcie Śródziemnego o część azjatyckiej już Anatolii i płn afrykańskiego Atlasu ale to ten sam pas klimatyczny i podobne ławice miękkich, łatwych w obróbce skał : wapieni i tufów).
Natolina trochę zazdroszczę. Pogaduszek też
@kolektyw:
idiota, nie zabezpieczyl flinty i postawil ja na tylnym siedzeniu obok
polowczyka…
nawet nie zdarzyl ruszyc…
przez trzy dni przeczesywali cala okolice,he,he…
Danuska, przylatuje 2 listopada. Juz mi sie przedwyjazdowo czas dluzy.
jak, ostatnio, w stanach uciekla z corralu antylopa,
to ewakuowali caly zoolog…
i slusznie.
acha, w ugandzie…
@nemo:
zazdroszcze strasznie geografom,
ze tak dokladnie wszystko wiedza;
astrologia blednie powoli…
dziewczynka czy chlopiec?
Byku,
tak jest przy każdym nowym miliardzie. Skądś wiedzą, bystrzaki, gdzie i kiedy… 😉 Co do płci i imienia, to jeszcze nie wiadomo, ale może nie dosłyszałam 🙄
Obejrzałam w telewizorze wywiad z byłym kanclerzem Helmutem Schmidtem lat 93, fascynującym, w świetnej formie umysłowej.
Pyro,
dobra wiadomość dla Ciebie. Schmidt zapytany o tajemnicę zachowania tak klarownego intelektu odpowiedział, że konieczne są PAPIEROSY! On pali nałogowo od 78 lat 😯
Podobno jego lekarze powiedzieli, że gdyby teraz rzucił palenie, to jego przemiana materii załamałaby się całkowicie 😯
W głowie klarowny, ale w studiu TV siedział na wózku inwalidzkim 🙁 Chyba coś za coś 🙄
Nemo – stanowczo wolę sprawną głowę, niż nogi. Miewałam do czynienia z jedną i drugą przypadłością w rodzinie i wiem co mówię. Ograniczenia ruchowe są dokuczliwe dla delikwenta ale nie rujnują rodziny, Niesprawny łeb ma fatalny wpływ na wszystko wokół. Moi lekarze o papierosach mówią podobnie od czasu, kiedy ze 3 lata temu kolejna próba rzucania palenia skończyła się dla mnie poważną zapaścią. A czy ja będę żyła 2 lata krócej czy dłużej to już w moim wieku i mojej sytuacji mała różnica.
jak to w przypadku wielu mezczyzn,
tega glowa nie wystarczy, potrzebna jest i gibka szyja…
dopoki jego krowa, tfu, przepraszam, zona zyla
(loki – o niej to trzeba cos by bylo koniecznie powiedziec)
to schmidt w wozku nie siedzial…
ja osobiscie za nim nie przepadam,
(mam mu cos za zle, ale zamilcze…)
ale formatu odmowic mu nie mozna
i zaryzykuje nawet twierdzenie,
ze gdyby nie tacy ludzie jak on,
to klepalibysmy(prawdopodobnie,nie tylko na tym blogu)
albo zdrowaski, albo walili czolem jakiemu wielkiemu nauczycielowi…
brzydcy, szesnastoletni
dla r. i m.
czasami zazdroszcze wam
samobojstwa
poprosiliscie o zwolnienie z historii
(niektorzy nazwa to dezercja)
pozostaly nieme gitary
sztambuchy ? niezapisane
nierozwiazane zadania maturalne
czasami zazdroszcze wam cholernie
ze mieszkacie juz na champs d´elysees
a nie na skrzyzowaniu
marszalkowskiej z wall street
albo walow jagiellonskich z jp II
nigdy was nie zapomne
brzydkich, szesnastoletnich…
a gdy nadejdzie moj kres
poprosze o rozgrzeszenie
ale bez spowiedzi.
o kurcze,
znowu sie rozgadalem, przepraszam…
Ważna głowa.
Jolinku, przysięgam, nie wszystko sportowe oglądam 😯
Piotrze, dziękuję za grzyby, którymi Pyra szczodrze się ze mną podzieliła 🙂 Pachną pięknie 🙂
Natolińskie dziewczyny, podejrzewam, że parkiem, pałacem i sobą upasłyście się bardziej niż przekąską 😉
MałgosiuW., nie ma czegoś takiego jak pierogi nie do przejedzenia 😆
Postałam sobie dzisiaj nad zwiędniętym prawdziwkiem Nemo i podreptałam za Ewą. Czuję się rozdarta 😉
Haneczka,
Ty się lepiej nie rozdzieraj! Jeszcze by tego brakowało 🙄
Ja dzisiaj leniwie spędziłam czas do mniej więcej. Jerzor robił porządki ogródkowe i ścinał trawę, potem ja Jerzoru ścięłam łeb, a następnie zamocowałam nowy karnisz w łazience do wieszania zasłonek. Ten ci wymagał wkręcenia w ścianę 4 śrub. Potem stworzyłam zasłonki (pergamin złożony wpół plus zasuszone kwiatki), zawiesiłam – i gotowe. Tym razem tulipanowe płatki (zółte i czerwonawe) oraz zasuszonę kwiaty ciemnoróżowego cyklamenu.
Panowie od wymiany okien wzięli mi zabrali bez pomyłkę części dawnego ustrojstwa karniszowego, dlatego montowałam nowe (koszt w granicach 2 puszek piwa, czyli minimalny).
A potem udaliśmy się na obiad do Bonnie i Rogera. Były gołąbki, których tutaj oprócz Polaków i Bonnie nikt nie robi własnoręcznie, bo można kupić w polskim sklepie albo w niektórych sklepach, ale to nie to samo.
Bonnie robi dobre, ja sobie potem dopieprzam na talerzu (ostra jestem), ale każdy może sobie potem doprawić. W gołąbkach Bonnie mięsa jest zazwyczaj więcej, niż ryżu, za to mało przypraw w porównaniu z moimi, ona nie może za dużo soli, pieprz omija, marianek nie istnieje, czosnek i cebula też, a ja do ryżu i mięsa dodaję tego sporo. Ale smakują mi jej gołąbki.
Piękny jesienny dzień był dzisiaj. Już niedługo tego 🙁
Taki był dzień – to u Bonnie i Rogera, ostatnie kolory jesieni, a sporo drzew już bez liści:
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_8239.JPG
p.s.
To jest młody klon cukrowy, zwyczajnie zielony, tylko jesienia przybiera takie barwy.
Do moich gołąbków dodaję też trochę grzybów, tak bez przesady, dla smaku.
Jak można żyć bez maryjanku?
Dobranoc.
wnuczka Maryjanny.
I bez rozmarynku?! 🙄
Na zakończenie wieczoru zrobiłam sobie kromuchę żytniego polskiego ze smalczykiem i skwareczkami. No, pyszne to jest!
Ja tu sobie w kuchni smaruje kromę, Jerzor akurat się przebudził od czytania wiadomości na swojej maszynie, wlazł do kuchni, ale nie dojrzał, co ja sobie przyrządzam. I dobrze, bo zaraz by powiedział, że to mnie zabije, chociaż w Spieglu (wyrocznia 🙄 ) niedawno był artykuł, że smalec to najzdrowszy tłuszcz!
Wielkie mi co – miałam ochotę na kromuchę ze smalcem, to sobie zrobiłam i już. Pewnie wspominałam, że na Darze w środku nocy do pentry tuż obok mojej kajuty…na chlebek upieczony na statku i smalczyk domowy, to znaczy statkowy 🙂
Mniammmmm!
Spadam na koję, dobranoc!
I tak minął weekend.
Szczypta kiczu na poniedziałkowe dzień dobry.
https://picasaweb.google.com/takrzy/ZachodNadZatokaHBays#slideshow/5666904443009013170
Poniedziałku, który da się polubić wszystkim życzę 🙂
Idę spać.