Dzisiejsze danie: film
Natasza Urbańska i Borys Szyc
Byłem na premierze najnowszego filmu Jerzego Hoffmana – „1920 Bitwa Warszawska” i mimo mało przychylnych recenzji co bardziej wyrafinowanych krytyków filmowych wcale nie żałuję.
Technika 3D zrobiła na mnie wrażenie. Nie byłem w stanie usiedzieć w fotelu gdy pędził na mnie pociąg pancerny, wymachiwali tuż przed nosem podpici goście kabaretu w Adrii a niemal do ucieczki zmusiły mnie ręce i nogi biednych żołnierzy rozerwanych przez pociski artyleryjskie, które leciały wprost na moją głowę.
Drugą zaletą filmu jest z niezwykłym pietyzmem odtworzona Warszawa tamtej epoki, z Mostem Kierbedzia, którego przecież od dawna już nie ma. Znać w tym było rękę wybitnego scenografa, a zważywszy, że Andrzej Haliński jest moim najbliższym przyjacielem od ponad 40 lat, to cieszyłem się tym w dwójnasób.
Większość ról bardzo trafnie obsadzona. Adam Ferency (na zdjęciu) jako bolszewicki komisarz wprost niezrównany. Także Daniel Olbrychski był doskonałym Marszałkiem – stonowany, bez zwykłej temu aktorowi szarży, z lekkim kresowym akcentem. Andrzej Strzelecki także wspaniale pokazał postać Witosa. Natasza Urbańska zachwyciła urodą oraz wdziękiem ale i talentu aktorskiego nie można jej odmówić.
Przez ponad dwie godziny nie nudziłem się ani przez moment. Fotel mnie nie uwierał a to oznaka, że film wciąga. I nawet fałszerstwo historyczne przedstawiające bohaterską śmierć księdza Skorupki od wrażej bolszewickiej kuli byłem w stanie reżyserowi wybaczyć.
Aby usprawiedliwić tekst o filmie w blogu kulinarnym muszę dodać, że po premierze (z udziałem Pana Prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu oraz wielu ministrów) miał miejsce wielki bankiet. Przed tym obżarstwem Jerzego Hoffmana ukoronowano na króla polskiego filmu historycznego, a jego całą ekipę nagrodzono hucznymi oklaskami.
I wszyscy, jak bolszewicka nawała, runęli do stołów. A tam: wielkie jesiotry, łososie, kawiory, szaszłyki, pieczyste i inne dania, których nawet nie byłem w stanie spamiętać a co dopiero spróbować. Żarłokom przygrywały orkiestry wojskowe w mundurach z epoki. Było smacznie, głośno i wspaniale. Dodam, że i tym razem catering był dziełem restauratorów doskonałych czyli rodziny Kręglickich.
Komentarze
Recenzje są różne – pochlebne i zgoła miażdżące; np ND znęca się nad Urbańską, zarzucając jej prostactwo i niezrozumienie finezji dawnej diwy kabaretowej. Dostaje się też Szycowi, a i samemu Hoffmanowi też. Do Poznania na premierę przyjechała p. Urbańska i prasa rozpisuje się o niej, nie o filmie. Znak czasu.
Bankiet imponujący, a jego koszt stanowi cząstkę marketingu filmu. Gospodarzu miły – jeszcze ciut i wyrośniesz nam na celebrytę.
Pyro Piotr już jest celebrytą ..
Tfu; Jolinku, wypluj to brzydkie słowo.
Mam dzisiaj w perspektywie kilka prac, których nie lubię :
– pokrojenie składników sałatki (mam siatkę do tego)
– wyrzucenie przekwitłych bukietów i umycie wazonów (4 szt)
– zmianę pościeli.
Prócz tego dosypię cukru do śliwek, bo poprzedni rozpuścił się migiem, więc może mało? Kiedy do tego dołożę bieżące zajęcia typu obiad i spacery z psem, to wieczorem padnę na tzw pysk. Nie mogę zrozumieć jak ja sobie wiele lat radziłam z dużą rodziną, ogrodem i pracą zawodową – chyba mnie było ze trzy?
Tak Pyro, może nie było 3 Pyr, ale teraz jest już 1/3. Ja mam wrażenie, że jestem 1/5 siebie co najwyżej. Wystarczy sobie przypomnieć, ile trwał dzień 30 lat temu, a ile trwa teraz. Gdy sobie przypomnę, ile można było dokonać w ciągu jednego dnia w roku np. 1961. Rozpisywałem wtedy każdy dzień na kwadranse i szczegółowo planowałem następny tydzień. Teraz kwadrans to dla mnie istna abstrakcja, ledwie człek mrugnie. Ale można na to spojrzeć z drugiej strony. Wtedy żyłem prawie bezrefleksyjnie, teraz rozważania pochłaniają prawie bez reszty.
Z tych rozważań wyszło, że na film pójść muszę. Nie jestem wielbicielem Pani Urbańskiej, ale aspekt fabularny filmu mnie pociąga. Tylko po seansie przez nas uświetnionym żadnych jesiotrów nie będzie, co najwyżej popcorn, od którego wolę trzymać się jak najdalej.
O fałszerstwie historycznym trudno mówić. Wyobrażam sobie, że w filmie pokazano, jak kapelan z krzyżem w ręku pędzi na czele ataku i bohatersko ginie. Jeżeli tak, reżyser pokazał, co wynikało z rozkazu Sztabu Generelnego, w którym tak to opisano. Nie był to fakt historyczny, ale fakt medialny, który wywarł określony skutek bojowy, o który sztabowcom chodziło. Fakt historyczny jest taki, że ks. Skorupka brał udział w ataku i zginął. Reszta jest mniejszą lub większą fantazją. Być może, jedna z relacji jest prawdziwa, tylko nie wiadomo, która. Na pewno nie ta, którą znamy z rozkazu Sztabu Generalnego.
Na pewno prawdziwa jest realacja z bankietu, a ta też rozbudza wyobraźnię.
Dzień dobry Blogu!
W recenzji zaintrygowało mnie najbardziej obżarstwo Jerzego Hoffmana 😉 Ale przy tak zastawionych stołach to i nie dziwota 🙄
Pogoda nadal jak w środku lata. O grzybach nie ma co marzyć.
Gospodarzu, naoczny świadku,
jak tam było naprawdę?
W jednym miejscu czytam:
„Epicka opowieść o losach trojga bohaterów (Oli – młodej aktorki teatralnej, jej brata Jana ? poety o lewicowych poglądach oraz narzeczonego Andrzeja ? ułana Wojska Polskiego) na tle krwawych wydarzeń 1920 roku.”
W innym:
„Jan (Borys Szyc), poeta i kawalerzysta, po otrzymaniu rozkazu wyjazdu na front polsko-bolszewicki, oświadcza się swojej narzeczonej Oli…”
😯
Nemo, nie widzę sprzeczności. Teraz wszystko jest możliwe. Narzeczonego można zmieniać, a i brat w tym charakterze już parę razy występował 🙂
Nieco mnie tylko zastanowiły oświadczyny składane narzeczonej. Jednak wyjeżdżając na front może i dobrze oświadczyc się narzeczonej.
Recenzja Pietrasika całkiem pochlebna. Osobiście nie wierzę, że Hoffman może zrobić film o jakichkolwiek wartościach artystycznych. Ale nie o to w tym filmie chodzi. Recenzenci, którzy wytykają ręczne sterowanie uczuciami widza przez cały film, chyba nie rozumiueją, że o taki właśnie film chodziło. Film, który czytelnikom Naszego Dziennika wyda się filmem nieprześcignionym. Wiem, że nie o przychylność NDz Hoffmanowi chodziło, ale ja też taki film z przyjemnością obejrzę. Trzeba tylko z góry przyjąć konwencję.
W 1960 r w „komunistycznej” Polsce, Włodek Grajewski pisał magisterium z wojny polsko – bolszewickiej na UAM, a w 1976 bronił dysertacji doktorskiej o bitwie warszawskiej. Zrobił pracę rzetelną z pełnym dostępem do materiałów archiwalnych zgromadzonych w Polsce. Z pracy mu wyszło niedwuznacznie, że „cudu nad Wisłą” nie było, nie było zwycięzcy, bo bolszewikom wydłużyły się ponad miarę drogi dostaw i byli kompletnie wyczerpani, a nasi byli też u kresu sił i tylko zdolni jeszcze do rozpaczliwego oporu. Właściwie przewrotnie można by powiedzieć, że wygrał Stalin blokując Tuhaczewskiego. Było dawno i nieprawda. W każdym bądź razie nie poniesiono rewolucji na Zachód „Po trupie pańskiej Polski” i tylko to się liczy..
Od dwóch dni szukam dla Żaby materiałów z ostatnich dni wileńskiej grupy AK. Nie ma, diabli nadali. Wszystkie dostępne mi książki kończą się na operacji „Jasna Brama” i potem tylko martyrologia pod komunistycznym batem. Lena też nie ma, a przecież wiemy, że takie pozycje istnieją, kiedyś czytałyśmy – i Lena i Żaba i ja.
Bolszewika goń goń goń
errata – oczywiście „Ostra Brama” – pokićkało mi się z Jasną Górą widać.
To widzę, że sporo z nas wybiera się na film Hoffmana.
Rzecz jasna,że po filmie wolałabym zajadać jesiotry i kawiory,
zamiast popcorny w czasie seansu.Ale od prażonej kukurydzy wcale się
nie odżegnuję.Zdarza mi się podgryzać,również w domu przed telewizorem.
To zapewne zgubny wpływ mojej latorośli,która kupuje i stawia pod nos.
Teraz zresztą prażenie kukurydzy jest niezwykle proste- sprasowaną
torebkę z ziarnami podgrzewa się po prostu w mikrofalówce.
Kto nie jadł,niech spróbuje-świetnie działa pracę jelit 🙂
Cud nad Wisłą jednak był. W oczach obserwatorów Polski już właściwie nie było. Nasze wojska cofające się bezustannie zaczęły dochodzić do ściany czyli Wisły. Atak na rosyjskie skrzydła mógł się wydawać szaleństwem, jednak spełnił swoje zadanie przy równoczesnym rozpaczliwym oporze wojsk rozciągniętych wzdłuż Wisły. Dwa nadzwyczaj szczęśliwe przypadki – brak łączności pomiędzy sowieckimi armiami i ambicje Stalina, który zbojkotował rozkaz ruszenia przez Budionnego pod Warszawę, to elementy, które pozwoliły osiągnąć cel ataku na skrzydła w stopniu przewyższającym chyba oczekiwania. W potocznym rozumieniu można to nazwać cudem.
A odpowiedź na pytanie, czy to Opatrzność sprawiła, że Stalin został komisarzem u Budionnego, a nasi ułani z 27 pułku przypadkiem przejęli jedyną radiostację sztabu 4 armii, czy też był to czysty kaprys historii, będzie znajdowało odpowiedź uzależnioną od światopoglądu.
Podstawiony pod nos popcorn też podgryzam, dlatego wolę trzymać się z daleka.
Stanisławie,
moim zdaniem – wszystkim rządzi przypadek.
Doszukiwanie się logiki w zrządzeniach Opatrzności może doprowadzić do obłędu 🙄
Witam super słonecznie. 😯 😀 Mam nadzieję, że i u Was jest letnia aura.
Nemo, Stanisław ma rację. Kawalerzyści mogli się oświadczać każdej pannie ale na ślub musiało wydać zgodę dowództwo a o to było wyjątkowo trudno.
Wiem to od swojej Mamy, która mieszkała nieopodal koszar kawalerii a nawet miała tam swojego osobistego wielbiciela. 😉
W operacji Ostra Brama uczestniczyło dwóch moich kuzynów, zwanych w moim dzieciństwie braćmi ciotecznymi. Mieli po 17 lat i po wyzwoleniu Wilna wznowili naukę w klasie maturalnej. Obaj zostali wyciągnięci ze szkoły przez NKWD. Jeden budował kopalnie w Workucie, drugi uciekł z transportu i niespełna rok później pod fałszywym nazwiskiem został starostą koszalińskim. Obaj mieli sentyment do Rosji i Rosjan, który i mnie zdołali zaszczepić.
Cudem bywają właściwe decyzje podjęte przez właściwych ludzi będących we właściwym momencie we właściwym miejscu. Ale i to właściwie jest tylko zbiegiem okoliczności, w takim przypadku – szczęśliwym.
Historia (i nasze życie) pełna jest też sytuacji wprost przeciwnych 🙁 Bo i prawdopodobieństwo ich zaistnienia jest znacznie większe 🙄
Jestem skłonna zgodzić się z Nemo; rola przypadku jest napędową siłą historii
Zgago,
ja w żadnym momencie nie podważałam tego, co pisał Stanisław na temat oświadczyn. Chodziło mi tylko o to, że w jednej recenzji Jan jest bratem tej artystki, a w drugiej – oświadcza się jej przed wyjazdem na front 😯
Nemo, choć jestem wierzący, nawet nie próbuję pojąć logiki Opatrzności. I nie jest mi jej zrozumienie potrzebne do szczęścia. Równie dobrze rozumiem punkt widzenia zaprzeczający istnienia Opatrzności. I nie usiłuję kiedykolwiek kogokolwiek przekonywać, bo przecież na dobrą sprawę nie ma żadnych niepodważalnych argumentów ani w jedną ani w druga stronę.
Zgago, Nemo chodziło raczej o to, że w jednaej relacji narzeczonym jest Andrzej, w drugiej Jan. Do tego Andrzej jest bratem, a taki ślub żadne dowództwo nie wydałoby zgody 🙂
zdanie Wieniawy (za Cydzikiem) „Oficer kawalerii winien kochać się jak najwięcej, a żenić się jak najrzadziej, przede wszystkim – jak najpóźniej”.
Witam Szampaństwo przed moim bladym świtem
Film to jak książka – wystarczy, żeby jako jakaś historia był dobrze opowiedziany/pokazany. Zawsze będzie osobisty, spojrzenie indywidualne i niekoniecznie podobające się widzom, którzy oczywiście wiedzą lepiej 😉
Nie wszystkim rządzi przypadek. Wiele zależy od naszych wyborów – cokolwiek nam przypadek podstawi, ciągle jeszcze mamy wybór, pójść górą, albo doliną, no chyba, że znaleźliśmy się w tak zwanym rogu, sytuacji z jednym wyjściem, albo i bez.
– jako
Nemo, Stanisławie, dzięki za wyjaśnienie. 😀 Coś ostatnio zbyt często czytam to, co nie było napisane. 😳
Pyro, to zdanie jest Wieniawy, jest usprawiedliwione, z tego co pamiętam, to każdy kawalerzysta musiał utrzymywać siebie, konia z całym „oprzyrządowaniem”. Mogło już nie starczyć na utrzymanie żony. 😉
Na ten film się nie wybieram, bo już dawno przekroczyłam limit obejrzanych filmów wojennych, przypadających na jednego „ludzia”.
Idę sobie teraz połazić po słońcu – szkoda, że bez Radzia.
Już w momencie naszego poczęcia rządzi przypadek 😉 Matka ma może wybór co do partnera, ale jajeczko… 🙄
O życiu, historii i Opatrzności
dywagują i wielcy i prości.
Lubię te dysputy,proszę Jegomości.
Czasem toczą się przy stole pełnym gości,
ale broń Boże nie przy jesiotrze,
bo on pełen ości !
Nie o taki przypadek *mi się szło*. Na to akurat nie mamy wpływu. Na świadomą już resztę – owszem, trochę mamy.
Zgago – najbardziej poszkodowany jest pies. Ja z kolei nie oglądam kacetów, gułagów, Holocaustu – mam dosyć. Aha – jeszcze rzezi Indian i Ormian.
Danuśka – łżesz, że hej – jesiotry ościste nie są.
Jeszcze niebezpieczniej przy karaskach. Na blogu też nie za bardzo. Tylko ten dzisiejszy temat – Cud nad Wisłą. Tak na mój skromny rozum to jednoznaczne cudy skończyły około 2 tys. lat temu. Od tego czasu chyba nie są wierzącym potrzebne, a niewierzących i tak nie przekonają. Ale Cud nad Wisłą to inna sprawa, z ingerencją Opatrzności czy bez niej. Cud w moim rozumieniu to coś co nie mogło się zdarzyć, a jednak się zdarzyło. To, że późniejsze badania wykazały, iż sowieci byli już na ostatnich nogach, nie zmienia odbioru bitwy w momencie jej trwania i zaraz po.
Czytałem, co na temat tej bitwy pisali Tuchaczewski i Piłsudski. Wątpię, czy Tuchaczewski miał świadomość zbyt rozciągniętych dróg zaopatrzenia. Jego teoria taranów sprawiała, że nawet głodni kawalrzyści z szabelkami w dostatecznej liczbie mogli sforsować każdy opór na swej drodze. Najzjadliwszym krytykiem Tuchaczewskiego jest Suworow, który więcej krytycznych uwag poświęcił tylko Żukowowi. Wiele argumentów powtarzał za Piłsudskim, ale dodał do tego wiele własnych odnoszących się do lat 30-tych, gdy Tuchaczewski kreślił wizje rozwoju armii radzieckiej. Mimo, że Tuchaczewski był absolwentem Aleksandrowskiej Szkoły Oficerskiej w Moskwie i Piłsudski i Suworow zarzucają mu niedouczenie w sprawach strategicznych. Przypuszczam, że pan Grajewski w swojej rozprawie ujął jego błędy systematyczniej.
Mitów wobec BW jest wiele. Pomimo wielu prac, w których wyjaśniono brak udziały Weyganda w opracowaniu planu bitwy, pokutuje on jako autor sukcesu w wielu tekstach pisanych dzisiaj. Ale te wszystkie spory o szczegóły są w gruncie rzeczy bez znaczenia. Znaczenia ma to, że pogoniliśmy bolszewika. Również to, że pomimo pogonienia nie udało się zrealizować planów Piłsudskiego dążącego do zaistnienia niepodległej Ukrainy i niepodległej Białorusi oddzielających nas od Wielkiego Brata. Ale to częściowo i nasza wina, bo chcieliśmy mieć te państwa w naszej strefie wpływów. Nie wiem, czy inaczej mogłyby one powstać, ale prawdopodobieństwo byłoby większe. Pod polskim protektoratem zapał do tego pomysły był w tych państwach mniejszy.
Nikt nie przeczy, że „trochę mamy”, ale nasze wybory podejmowane pod wpływem emocji, impulsów, hormonów, w obliczu niekompletnych lub fałszywych informacji noszą zawsze znamiona przypadkowości. I to całe nasze szczęście, bo inaczej człowiek by zwariował od robienia sobie wyrzutów za fałszywe wybory 😉
Pyro-licentia poetica 😉
Leszczy na tym bankiecie nie podawali,to nie mogłam wrzucić do mojego
wiersza 🙂
Bitwa wygrana, jeńcy w obozach, a tam – cholera, czerwonka i tyfus. Oraz głód 🙁
Teraz kolej na rosyjski film o „polskich obozach koncentracyjnych” np. w Tucholi.
Nemo – ponoć już kręcą i o tej wymordowanej misji Czerwonego Krzyża też.
Dziś na podwieczorek placek z jagodami. Zamiesiłam ciasto drożdżowe z kardamonem jak na szwedzkie bułeczki, które tu kiedyś prezentowałam. Tak mi się przypomniały przy okazji szperania w archiwum blogowym. A szukałam czegoś zupełnie innego 🙄
Ja mam dzisiaj deser gotowca – kupiłam 4 eklery miniaturki z bitą śmietaną, a od niedzieli stoi foremka z jakimś ciastem gotowym przyniesiona przez gościa. Co w niej jest, to nie wiem. Skosztuję i przekonam się
Sałatkę zrobiłam – smaczna i sporo jej. Uzupełniłam alkohol w „wódce damskiej” (malinowa, dodatkowy nalew samej 40%) i cukier w śliwkach. Byłam dwa razy z psem. Zrobiłam porządek z wazonami. I tyle ze mnie pożytku – nie wypucowałam podłóg, nie zmieniłam pościeli. Mam dosyć. Kiedy sobie pomyślę o uwijaniu się Haneczki, Zgagi czy Jolinka, o mnie żałość ogarnia. O Żabie nie wspominam, bo to inny rodzaj stworzenia.
Pyro-jaka żałość? Nie masz siły na podłogi,czy pościele,to odpuszczasz i tyle.
Masz za to czas i ochotę na blogowanie.Podrzucasz mnóstwo ciekawych tematów i mamy radość czytając Twoje wpisy 🙂
A Haneczka uwija się,jak w ukropie,a na blog to już czasu zupełnie
Jej nie starcza 🙁
Dzisiaj po południu idę robić duże zakupy.W niedzielę zaplanowane przyjątko(cytat z Nisi).
Danuśka – o imieninach sobotnich pamiętamy
Pyro jesteś w mylnym błędzie .. ja niestety to mniej się uwijam niż np. moja teściowa jak miała 70 lat .. pewnie bym się zmobilizowała jak bym musiała np. na wycieczkach zawsze wpadam w podziw skąd mam tyle sił .. ale na co dzień wyznaczam sobie nie więcej pracy niż Ty .. i drzemka po obiadku mile jest widziany … 🙂
to będą imienino-urodziny … Danuśka potem zapoda jakie meny .. 🙂
Pyro 🙂
Czy na film się wybiorę, jeszcze nie wiem. Ale jeśli, to na pewno nie będę jadła popcornu. Kiedyś spróbowałam, ale drapało mnie w gardle, a zapachu bardzo nie lubię. Nie lubię też, kiedy jakiś chrupacz siedzi w pobliżu. Co do filmu, to chyba niczym nie mógłby mnie zaskoczyć, choć to nigdy nic nie wiadomo. Z całym szcunkiem do starych mistrzów- nie pokazują raczej niczego odkrywczego i oryginalnego.
A o wojnie z 1920 . wspaniale pisał Stanisław Rembek w książce ” W polu”. Rembekowi miano za złe, że tak brutalnie i prawdziwie pokazał tamtą wojnę. Zaś po II wojnie został skazany na zapomnienie tylko dlatego, że w ogóle opisał wojnę polsko-bolszewicką. A szkoda, bo pióro miał świetne. Sama sobie się dziwiłam, że tak mnie zainteresowała ta powieść, bo batalistyka nie pasjonuje mnie. Ale tam chodziło nie tylko o samą batalistykę. Ksiażkę na pewno można znaleźć w bibliotekach.
Dzień dobry Blogowi (test)
Najnowszy europejski dowcip:
Obecnie jest możliwość adoptowania Greka za jedyne 500 Euro .
Grek będzie robić za Ciebie wszystko na co nie masz czasu.
Spać za Ciebie do jedenastej.
Chodzić za Ciebie na kawę.
Odbywać poobiednia sjestę.
Wieczorem siedzieć za Ciebie w knajpie.
Ja juz adoptowałem i mam luz – mogę pracować od rana do wieczora
Pzdr,
JC
Dobre, Cichalu 😀
Ja tylko gdzieś wyczytałam:
„Wchodzi Kaczyński do monopolowego, a tam… wina Tuska” 🙄
Jolinku-zapodam 🙂
Imieniny nawet podwójne,bo Alain się spolonizował i też obchodzi 😉
Cichal-dowcip zaraz podaję dalej 😀
Rembeka nie czytałam ale wzorem dla mnie jest autentyczny, bohaterski legum Kaden-Bandrowski. Żaden komunista nie odważył się tak „pojechać” po tamtej armii, jak Kaden w arcydziełach „Łuk” i „Generał Barcz” Trzeba tylko przeżyć to młodopolskie wielosłowie i te „żądz porywy”.
Nemo, brata na ekranie nie zauważyłem. Jan zaczynał jako narzeczony ale wkrótce (przed wymarszem z Warszawy) został mężem. Inni mężczyźni kręcący się wokół Oli (Natasza Urbańska) to kpt. żandarmerii (wstrętny typ i źle skończył) a gra go Jerzy Bończak oraz mjr Bolesław Wieniawa grany przez Bogusława Lindę.
Niektorzy recenzenci piszą teksty znając film ze słyszenia. Dlatego mogłaś czytać o bracie poecie dwojga imion.
hm…
Chciałam wrzucić z youtuby ten wiersz w wykonaniu Łucji Prus, ale łoter się zawziął i nie wpuścił 😯
Nic dwa razy
Wisława Szymborska
Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.
Choćbyśmy uczniami byli
najtępszymi w szkole świata,
nie będziemy repetować
żadnej zimy ani lata.
Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
Wczoraj, kiedy twoje imię
ktoś wymówił przy mnie głośno,
tak mi było, jakby róża
przez otwarte wpadła okno.
Dziś, kiedy jesteśmy razem,
odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?
Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś – a więc musisz minąć.
Miniesz – a więc to jest piękne.
Uśmiechnięci, współobjęci
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody.
Heh, nikt nie czyta tego, co inni naprawdę piszą 🙄
Wieniawa?
O Wieniawie przypomniała mi się opowieść jednego kelnera:
„Pamiętam, jak w ?Adrii?, proszę szanownych panów, Wieniawa z nami brudzia wypił, ja byłem wtedy pikolakiem, braterstwo krwi, powiada generał, palec sobie skaleczył i do każdego kieliszka krwi trochę puścił, ja nie wypiłem, bo jestem obrzydliwy, ale koledzy owszem, a Wieniawa dopiero w śmiech, mam syfa, powiada, to teraz razem mamy… „
Czytając dzisiejszy wpis Gospodarza, przypomniałam sobie ten opis:
Uczestnik pierwszego pokazu kinematografii we Lwowie we wrześniu 1896 r., Juliusz Kaden ? Bandrowski, pisał:
(?) gdy pułk francuskich kirasjerów w hełmach i pancerzach pędzący galopem z daleka jął zbliżać się na publiczność i wreszcie prawie że już wyskakiwał na z teatru, cały teatr począł krzyczeć. Muzyki nikt wówczas nie ośmieliłby się wprowadzić do obrazu, aby nie przeszkodzić wrażeniom publiczności. Otóż cały teatr od galerii do parteru krzyczał entuzjastycznie, a niekiedy widzowie zasłaniali się rękoma na widok wyskakujących z białego ekranu koni (?)
Dla zainteresowanych żródło:
M. Hendrykowska Technika ? Ruch ? Informacja [w:] M. Hopfinger Nowe media w komunikacji społecznej w XX wieku; s. 34
W papierowej Polityce z ubiegłego tygodnia recenzja Zdzisława Pietrasika, ciagle jeszcze niedostepna w sieci, zatytułowana Kmicic w mundurze ułana
Tutaj fragmenty:
http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1519752,1,1920-bitwa-warszawska-pierwsza-recenzja.read
O podobnym wrażeniu pisze i Helena Dulębianka. Ojciec zabrał swoją rodzinę : Żonę, 14 letniego syna i 5 letnią Helutkę na jeden z pierwszych seansów filmowych w kRAKOWIE (PRZY POWAŻNYM OPORZE ŻONY na ciąganie dzieci na cyrkowe rozrywki. Obraz lokomotywy pędzącej na widzów pozostał jednym z najsilniejszych wrażeń jakie Helena wyniosła z dzieciństwa.
„Nikt nie czyta tego, co inni naprawdę piszą”? Wszyscy coś piszą. Tylko niektórzy „naprawdę”?
Recenzja uczestniczki premiery (nic nie pisze o bankiecie 🙁 )
„Wczoraj byłam na premierze.
Przed projekcją krótkie zagajenie reżysera oraz jednego z producentów w asyście (przedstawionych wcześniej publiczności) kilkunastu Bardzo Ważnych Dla Zrealizowania Filmu Osób.(Wyłącznie mężczyźni).
Film bardzo długi. Uciążliwy fizycznie przez dręczące wzrok efekty 3D. (Nota bene owe sztuczki 3D bywa, że rozbawiają nieporadnością bądź skromnością uzyskanych efektów – tak jak bawią „kolorowe” foto-pocztówki z 1. dekady XX wieku.
Z punktu widzenia – czymkolwiek to jest – estetyki, głębi przekazu intelektualnego, etycznego i historycznego, kultury narracji oraz wypowiedzi religijnej – poziom filmu daleko poniżej średniego. W dłuższych akapitach epatujący krwawą jatką, i obscenicznym zamiłowaniem do starannej egzemplifikacji wyczynów – „komunistów” w odróżnieniu od (lepszego? bogobojnego?) motłochu?! Dlaczego i kiedy narracja swobodna a kiedy i dlaczego bliższa historii – trudno dociec.
Powyższe dotyczy również scen kabaretowych.
Aktorsko – nic szczególnego – bo i role zarysowane ubogo i sztampowo.
Pani Urbańska – wspanialej urody a rola, szkoda gadać. 3 aktorskie perełki w niemal epizodycznych rólkach:pani Ewa Wiśniewska – jako „mścicielka”, pan Bogusław Linda – Wieniawa i Pana Strzelecki – Witos…”
Ktoś inny jest ciekaw (mnie to też interesuje):
„jak wytłumaczono działania naszych sił zbrojnych na wschodzie.
Skąd „Ruskie” nas gnali aż pod Warszawę? „
Jednym słowem konwencja westernowa – nasi są dobrzy, łagodni i bogobojni, a wróg to dzicz, okrucieństwo i bezbożność. Na szczęście jest mądry szeryf i równie odwaŻNY kapelan; a – i piękne kobiety, które po trzech tygodniach spania na wozie albo zgoła przy ognisku, nadal mają wyprasowane , białe muślinowe suknie z falbankami i ciasno splecione warkocze. Zawsze rozdziawiałam gębę w podziwie.
Pyra,
mnie też to w westernach zadziwiało 🙂
W polskich westernach takoż!
Wygłąda na to, że dzień dzisiejszy nie przejdzie do historii blogu jako Dzień Cudów, co nie znaczy, że tracę wiarę, wręcz przeciwnie 🙂
Alicjo – każdy widzi to co chce widzieć, często w 3-D. We wpisie Nemo widzę chorobę weneryczną, ale może nie o to Jej chodziło 🙂
Omawiane dzieło nie jest filmem dokumentalnym, a nawet gdyby nim był, to i tak nikt tutaj obecny nie da się faktom historycznym zwieść, bo zawsze stały na przeszkodzie dobrej opowieści.
Ja tam nic nie widzę…
Placku święte słowa. Nie wiem, czy pamiętacie (i czy w ogóle się do takich lektur przyznajecie) w I t. „przeminęło z wiatrem”, kiedy to młodzi panowie „zwarci, gotowi i entuzjastyczni wybierają się utrzeć nosa Jankesom, dziadek mamroce pod nosem „nogi bolą, głód, dyzenteria i wszy”. I nikt go nie słucha, a dziadek wojnę widział z bliska – amerykańsko – hiszpańską.
Placku, ;D
Bo też w moim wpisie coś zobaczyć, to trzeba… chcieć 😉
„Zapalczywość się nie opłaca. Najprzód nieprzyjaciela bijemy i pędzimy przed sobą dniem i nocą, a potem trzeba wielkich sił, żeby jak najszybciej uciekać.”
Kto to powiedział?
Do wygrania – ptasie mleczko 🙂
Napoleon ? Marszałek Piłsudski ?
O kurcak, Szwejk !!!!!
Pyro – To prawda, nikt mnie nie słucha, dlatego przyznaję się, czytałem, pamiętam nawet ostatnie słiowa – „Jutro nadejdzie inny dzień”> Bardzo koślawe tłumaczenie, ale wiara w lepsze jutro, wszędzie i dla wszystkich, bez rozlewu krwi, to idea piękna jako cud.
Nemo, Ty to masz pamięć – w nagrodę zjedz sobie, moje wygrane ptasie mleczko. 😉
Nie wiem ale ja i tak wolę marcepanki.
Placku, „wiara w lepsze jutro, wszędzie i dla wszystkich, bez rozlewu krwi, to idea piękna jako cud”, to też moje odwieczne marzenie.
Jedno moje odwieczne marzenie się spełniło – zlikwidowanie granic – nie szkodzi, że tylko w UE, to daje nadzieję, że cała „ludzkość” pójdzie za tym przykładem. 🙂
Placku, powiem Ci na uszko, że ja też. 😉
Apropoś filmów. Informacja dla tubylców, jeśli jej jeszcze „nie posiedli” 😉
Dzisiaj w TVP 2 o 21 : 40, w cyklu „Kocham kino” Lśnienie Stanleya Kubricka z 1980 roku z Jackiem Nicholsonem w roli głównej. Horror.
Trudne, ale znakomite. Warto 😎
Jeżeli chodzi o spór: determinizm vs wolna wola, to w niektórych odłamach buddyzmu uważa się, że rodziców wybieramy sobie sami, w taki sposób, żeby spłacić „dług karmiczny”. Oczywiście nijak się to ma do, rozumianych na sposób Zachodni, „świadomych wyborów”.
Placku,
śmiem wątpić, żeby w tym Zacnym Towarzystwie (nienagannie czyste i wyprasowane bluzki po …) ktokolwiek „posiadał wiedzę” na temat brzydkich chorób na „w” 😳
Cichalu, ogłoszenie o adopcji już przekazałam 2 bliskim mi mrówkom-robotnicom. 😀
Zgago,
ja tego ptasiego mleczka jeszcze nie mam, jest u Jotki 😉 Wygrałaś, bo nikt inny Ciebie nie wyprzedził, a konkurs trwa do pierwszej trafnej odpowiedzi 😎
Co zrobisz z wygraną, Twoja sprawa. Możesz ogłosić następny konkurs, a nagroda będzie przechodnia 😉 To ptasie mleczko (niebieskie) na razie jest wirtualne. Może Jotka zgodzi się przekształcić w coś innego np. marcepanki 🙂
A z niwy „bankietowej”. Raczyliśmy się dzisiaj białym Bordeaux Kressmann. Znakomite 😆
„Stoję otworem” 😆
Jotko,
gwoli jasności:
przekształcić w marcepanki możesz ptasie mleczko, nie „się”, oczywiście jeśli się zgodzisz, a Zgaga tego zapragnie 😀
„Rozumniem” i nadal „stojem otworem”
http://www.youtube.com/watch?v=g2lzM2vfbw0&feature=related
Nemo, ja i zagadka ??? 😯 Jestem za mały pikuś, żeby się porywać z motyką na Słońce. Ja się tylko przy Blogowisku grzeję. A na nagrodę, to właściwie zasłużył (o?) Google. 🙁
Jotko, 😆 😆
The shining
jeden z pierwszych filmów oglądanych w kinie w ramach prezentu ślubnego od jednego z przyjaciół. Chodziliśmy w trójkę 10 razy do kina, każdy wybierał po 3 filmy, ja – 4 😎 Ten czwarty na moje życzenie to było „Przeminęło z wiatrem” 🙂
Inny dobry – „Syberiada”. No i ten Nicholson 😯 Jak dziś pamiętam…
Shining.
Here is Johny!
http://www.youtube.com/watch?v=5Cb3ik6zP2I
Pierwszym filmem którym sobie zrobiłem krzywdę po wyjeździe z Wenecji Dolnego Śląska był Formana „Lot nad kukułczym gniazdem”, dzięki temu nic na tym blogu nie jest mi straszne. Na wszelki wypadek podkreślam, że nie żartuję. Interpretację tych słów pozostawiam przyszłym historykom.
Co do wojny polsko-rosyjskiej, Pyra posiada na jej temat tyle wiedzy, że w starciu pieszym czy konnym nie masz szans, Młodzieży Polska, chyba że zaczniesz czytać, a nie pętać się po winiarniach i stadionach. Na szczęście nie jestem młody i wyznaję, że wierzę w istnienie rosyjskiego blogu na którym to jednak Polakom Cud się przydarzył. Sam Lenin był tego zdania 🙂
W Wenecji DS ten „Lot…” był wyświetlany już w styczniu 1976. Było poczekać 😎
„
Bohater „lotu nad…” sam się o to prosił, bo albo kibelek (więzienie) albo próbować grać durnia. No to zagrał, nie on pierwszy – i się przyjrzał, na czym to polega. Weźmy pod uwagę, że to jest fikcja, Placku, fikcja, a wszyscy to kupią w kinie.
Życie jest podobno nudne i trzeba je uzupełniać fikcją. Filmy, książki…
A jak ktoś widzi na jedno oko, to czy może pójść na film 3d ?
Zdaje się ,że nie…
Dyskryminacja.
Do tego trzeba zapłacić za bilet żeby się przekonać.
Jakby w kasie napisali:
” Dla obywateli z jednym okiem 50 % zniżki ”
– może bym poszedł.
Pyra „nie posiada wiedzy”. Pyra „posiada” ogólną orientację, bo Pyra zawsze była ciekawa „jak”, „dlaczego”, „z czyjej przyczyny” i „co z tego dzisiaj kopie nas po kostkach” ale zawsze brakowało jej cierpliwości do rzetelnych, drobiazgowych studiów. Człowiek ciekawy może sobie szperać po bibliotekach i rozmawiać z tymi, którzy wiedzą, zbierać archiwalne plotki, a nawet podpierać się beletrystyką (byle uprawianą przez uczestników, jak Kaden, Hen, Przymanowski, Simonow, Okudżawa). Może sobie zbaczać na manowce, skakać z dygresji w dygresję, weryfikować własną prawdę wielu niepoważnych źródeł. Taka amatorska wiedza jest naukowo mało przydatna ale dziwnie pozytywnie rzutuje na rozumienie świata obok, na wyciągnięcie ręki.
Pyro,
moja Babcia Michalina (rocznik 1889) tak ciekawie opowiadała o tamtych czasach, a mnie się nie chciało słuchać 🙄
Teraz bym posłuchała subiektywnych opowieści z pierwszej ręki…
Na kolację wołowina rosołowa w winegrecie z czerwoną cebulą i korniszonem, sałata, odsmażone wczorajsze ziemniaki.
A teraz wracam do trzęsienia ziemi, jakie wczoraj przeżyła Młodsza i inni geografowie, na szkoleniu dot. nowej podstawy programowej nauki w gimnazjum i liceum. Tu trzeba powiedzieć, że prelegent był równie wstrząśnięty, jak słuchacze. On nawet bardziej, bo w jednej ze szkół prowadzi zajęcia pilotażowe.
My wszyscy, którzy maturę zdawaliśmy do 1996r wiemy mniej więcej to samo i tak samo. Aktualni licealiści wiedzą m/w 30% tego, co my. To jednak jest akademia w stosunku do tego, co będą umieć następcy. Już pisałam, że wszystkie przedmioty ogólnokształcące kończą się po 1 klasie liceum, a dalej delikwent wybiera sobie blok : humanistyczny albo przyrodniczy, przy czym to dyrektor szkoły decyduje jakie przedmioty znajdą się w bloku i w jakim wymiarze. Na przykład jeżeli będzie miał ambicje przygotować przyszłych medyków, to postawi na biologię, z małym dodatkiem chemii; kiedy uczeń opanuje fizykę wymaganą na AM? – nie wiadomo. Geografia będzie wtedy zupełnie nieprzydatna. Nie będzie jej. Practraci docelowo ok 150 tys „specjalistów”. Wyjście z tej sytuacji są dwa : albo nauczyciele prywatnie powołają zkoły uzupełniające (odpłatne) albo uczelnie wprowadzą rok „O” aby nadroić braki.
cdn
Alicjo,
dla jednych „fikcja”, dla innych „prawda typu emet”. Tak czy siak, sprawa wiary/pogladów, etc., ….
http://www.osrodekintra.pl/uploads/artyku%C5%82y%20Krzysztof%20Jedli%C5%84ski%20/Czy%20dusza%20od%20cia%C5%82a%20jest%20niezale%C5%BCna.pdf
Ladnych 15 lat temu bylam z wizyta u znajomych oj, oj kawal drogi z mojej wsi. Przyznalam sie, ze nigdy nie bylam w kinie gdzie sie filmy oglada z samochodu, a panie rosnosza picie i jedzonko no i jeden mlody wyskoczyl mowiac: kobieto w takim razie jedziemy. Bylo super, ogladalismy film „Sztorm” zajadajac frytki pijac cole bylo inaczej niz w kinie.
Buziaki,
cd
Moja Młodsza posługuje się raczej prostym językiem, a tu okazuje się, że ok połowy uczniów nie rozumie jej. I nie chodzi o terminologię naukową (chociaż maturzyści powinni ją znać). Nie, chodzi o język wykładu. Trudność rozumienia przy terminach „migracje powojenne ze wsi do miasta i na nowe tereny nadodrzańskie”, „anomalie klimatyczne”, „złoża mineralne” i wiele innych. Słyszą, notują, czasem wykują i – nie rozumieją!!! Nieprzekraczalną barierą rozumienia tworzy konieczność zamiany jednostek (cm-km itd) z mapy do zadań. Jak dotąd potrafią po wielu staraniach zapamiętać, że jądro Ziemi – to NiFe – nikiel i żelazo, a skorupa to SiAl – krzem i glin. Ci za 2-3 lata niczego nie zrozumieją, bo nie będą znali okresowego układu pierwiastków – im już skrót niczego nie powie.
I powiedzcie – po co nam to było?
Pyro, ciekawa jestem, czy ta gigantyczna równia pochyła, była uzgadniana z ministrem MNSW prof. dr hab. Barbarą Kudrycką. Może się okazać, jednak większą siłę w rządzie ma nauczyciel mianowany od prof. dr hab. – co jakby nie było, leży w naszej, polskiej tradycji.
Zgago – tego minister nie robi – to profesorowie zaangażowani przez MEN do zreformowania oświaty.
Co po nagle, to po diable. 😳 Znowu skopałam zdanie, mam nadzieję, że wybaczycie, postaram się aby to był przedostatni raz, tak się wnerwiłam, że nie zapanowałam nad porządkiem w zdaniu. 🙁
Przepraszam a za co p.minister dostaje pensje, nie za podpis ? Nie czyta tego co zatwierdza ?
Witam.
Czasy się zmieniają, wpływu na to nie mamy…
http://studio.wp.pl/mid,877852,wideo.html
Jeszcze a propos „prawdy” i „fikcji”:
W książce „Konsiliencja” wielki socjobiolog z Harvardu E. O. Wilson podkreślił, że istnieją dwa podstawowe sposoby patrzenia na rzeczywistość: empiryzm, wiara tylko w to, co pokazują dowody, i transcendentalizm, wiara w istnienie boskiego czy kosmicznego porządku moralnego, niezależnego od ludzkości. Jeśli znajdzie się jakikolwiek dowód na to drugie, powiedział, „byłoby to najbardziej doniosłe odkrycie w historii ludzkości”.
Jakikolwiek punkt widzenia przyjmiemy, ostatecznie i tak będzie to zdeterminowane rodzajem „wiary”.
Pyro,
dla mnie pytaniem zasadniczym nie jest po co?, ale dlaczego i jak? zmajstrowaliśmy to sobie …
Zgago,
to są tak zwane megatrendy i pani minister nie może nic, niezależnie od wielkości pobieranej pensji, potencjału intelektualnego, poglądów, orientacji i innych etceterów 👿
Czytam sobie powyższe i myślę,że chyba dobrze,iż moje dziecko już zakończyło naukę w gimnazjum i w liceum.
Dzisiaj z inauguracji zmyła się w połowie,bo było za dużo przemówień
i za dużo publiczności-tłok w Auli Kryształowej podobno niemożebny.
Spotkała wiele znajomych osób,które zaczynają studia na różnych wydziałach tej uczelni.
A poza tym moja kochana studentka zrobiła dzisiaj na obiad swoje pierwsze knedle ze śliwkami.Pyszne były 🙂
Na jutro przewidziała rybę na sposób orientalny.Sprawozdam.
Niestety od przyszłego tygodnia zapewne już nie bardzo będzie miała czas na gotowanie.Doprawdy ubolewam 🙁
Nas tez dzisiaj chcieli pobic i zwalczyc, bylam ci ja na spotkaniu zorganizowanym przez partie SPD w naszej dzielnicy z przedstawicielem SLD Ryszardem Kaliszem, mialo byc niby o styuacji Polakow w Berlinie i o tzw. stosunkach… Pan Kalisz prowadzil dlugi monolog na temat walorow swojej partii i przedstawial polska scene polityczna, ale juz po jego pierwszych slowach jacyc bardzo ordynarni i agresywni faceci marki kibol ogolnoeropejski (Polacy) zaczelo wyc, podskakiwac, wymachiwac i grozic rozwaleniem calego spotkania no i wymyslac Kaliszowi od komunistow i zbrodniarzy SLD razem z komunistami miala dokonac sto milonow mordow, wstyt straszny, sily porzadkowe spojzaly przez szybe i zostawily nas samym sobie. Niemieccy SPD-owcy byli bledsi od bladych a nam wychodzily galy, jak to daleko jeszcze niektorym ludziom z Polski do demokracji. W koncu udalo nam sie wykrzyczec spokoj i monolog o wyzszosci SLD nad PiS trwal i trwal, jakby to nie bylo jasne. Potem znowu byly proby tych bandytow dania Kaliszowi po fisis, sila rzezczy zaczelismy bronic niekoniecznie naszego ulubionego kandydata. Sluzby porzadkowe spojzaly przez okno i daly sobie spokoj. Bandyci obrzucili nas dokumantacjami na temat komunistycznych mordow, fotografii samochodu kalisza i jakim schematem komunisci=SLD i wyaszli… Pogadalismy sobie krotko na temat sytuacji Polonii i dowiedzielismy sie, ze wszystko jest jak najlepiej, jako swietlisty przyklad byla podana szkola niemiecko polska Dagny i Kalisz sie rozwodzil na chwalebnym przykladem lekcji etyki, ktore prowadza do „podtrzymywania i ksztaltowania tozsamosci dzieci”. Szkpul w tym, ze akurat w tej szkole i na tych lekcjach etyki (i z tym tam poszlam) pani nauczycielka wrzeszczy na dzieci zabierajac im ta tozsamosc: „jestescie nudni, w innych klasach sa Turcy, Wietnamczycy, Arabowie” a wy jestescie tylko Polakami”, pare dni pozniej jak dzieci chcialy cos przetlumaczyc dziewczynce, ktora jest nowa zaczela wrzeszczec „wynoscie sie spowrotem do Polski”. Dzieci potem na przerwie, przeciez z 26 w klasie 21 jest tutaj urodzonych, do szkoly tej chodzimy aby sobie podreperowac polski jezyk i moze miec prace w tych dwu jezykach. Paradoks polega na tym ze ta pani jest osoba bardzo nastawiona „multikulturalnie”, europejsko. Panu Kaliszowi tego nie przetlumaczono tylko minister Naumann wygladal na omdlewajacego i niby ma sie zajac sprawa.
Jotko, megatrend ? Żeby mieć społeczeństwo nieuków (czyt. wyrobników) ? Już teraz sporo zdolnych naukowców pracuje w zagranicznych ośrodkach naukowo-badawczych. Do tej pory była nadzieja, że kiedyś wrócą, jeszcze kilka lat będą się dzielić swym doświadczeniem i wiedzą – a za 8-10 lat nie będą już mieli z kim się dzielić. Czarno widzę i to od około 1990 roku.
Wróciłam z krzaków z jednym grzybem i obolałą odwrotnością przodka (rower). Przez parę dni nie miałam dostępu do niczego, prócz tego co najważniejsze. Odzyskawszy dostęp mam ochotę zaszyć się w chaszczach na dłużej, ale tego nie zrobię, bo Danuśka mnie zburczy 😉
Na film się nie wybieram. D w dowolnej ilości jakoś mnie nie rusza, za to czarno-białe schematy bardzo i ujemnie.
Alicjo, w Locie, podobnie jak w innych znakomitych filmach, nic nie jest fikcją 🙂
O! Jest Haneczka 😀
Tym razem uwijała się tylko w kwestii grzybów 😉
Eeetam,pewnie nie tylko….
Yurku,
eh… ay ay ay ay 😀
Leno,
kilka ładnych lat temu, kiedy amerykańskim firmom jeszcze się jakoś wiodło, importer Chryslera (a w tym Jeepa we wszystkich odmianach) zaprosił nas i wielu innych użytkowników tej marki na piknik z barbecue, testowaniem dostępnych modeli, muzyką itp. Uwieńczeniem festynu było „Autokino”. Dla mnie pierwszy raz w życiu.
Wieczorem, jak już się dobrze ściemniło, zasiedli wszyscy w swoich jeepach, włączyli radio na odpowiednią frekwencję i zaczął się spektakl. Na ekranie pojawił się John Travolta w Saturday Night Fever
W połowie projekcji zaczęło się dziać coś dziwnego. Wielki ekran powoli zaczął więdnąć i niebezpiecznie przechylać się do przodu 😯 Okazało się, że ktoś niechcący lub rozmyślnie wyłączył prąd od pompy utrzymującej ten dmuchany ekran (taki wielki ponton) w pozycji pionowej 🙄
Doprowadzenie go znowu do użytku trwało prawie godzinę, a my, choć mieliśmy dość, nie mogliśmy wyjechać przed końcem… 🙄
Więcej już w takim kinie nie byłam.
Danuśka, uwijałam się rowerowo, piechotnie i książkowo. Pysznie jadłam i piłam (mleko prosto od kozy), a pan mąż cierpliwie mi towarzyszył, a nawet wyprzedzał 🙄
A był to rocznik, ten rocznik 1889! Miałem wujka z tego rocznika.
Nie, nie co może kto zaraz pomyśli, nie na A, a na I, jak Ignac.
Tenże wujek Ignac dostał się już 1915 do ruskiej niewoli i musiał tam pozostać do 1927 i wszystko to widział na miejscu. Może nie to pod Warszawą ale tam dalej, pod Bajkałem i Turkiestanie i w Bucharze.
Słuchałem go z rozdziawioną gębą.
A na film nie pójdę, bo mi za daleko.
Dobrego wieczoru jeszcze dzisiaj.
Haneczko – grzyby aktualnie są w okolicach Żaby; tak twierdzi Ryba.
Przyznaję, że wolałbym posłuchać opowieści babci posła Kalisza, a to tylko dlatego, że widziałem go na Kongresie Kobiet, z łapami na ramionach dwóch kobiet, a one zostawiły jego ramiona w spokoju. Tak właśnie rodzą się sympatie i antypatie. Profesora Środa patrzyła na mnie tak, jakbym to ja był wszystkiemu winien, reżyser Hoffman pewnie przewiduje, że i ja wytłumaczę mu, że mój Cud byłby cudowny, a ja myślę tylko o jednym – dlaczego 3-D a nie 3-W ?
Pyro – Posiadasz wiedzę i tyle, a co z nią robisz wie tylko ta, która także ją posiada. Znam naukowców którzy niczego ciekawego, poza biciem na alarm, nie wnoszą. Napisałem „ta” bo mężczyźni o niczym pojęcia nie mają tylko się biją i biją, z wyjątkiem Andrzeja Halińskiego którego podziwiam nie tylko za to, że z Olbrychskiego Marszałka wykrzesał, ale za każdy kadr tego filmu.
Marzę o tym by upić Pyrę winem Gospodarza i ujrzeć zakamarki Jej jestestwa, a nie tylko dezabil i filozofię tego z wąsami i brodą 🙂
Alicjo – Wbrew pozorom kukułcze gniazdo było mniej fikcyjne niż dziennik telewizyjny, MKULTURA fikcją nie była. Ciekawe to, ale i nudne, zależnie od okoliczności. Jutro i na naszej ulicy słońce zaświeci. Zdrowie rękom Twym 🙂
Pepe – 12 lat ruskiej niewoli? W czasie rewolucji? Twardego miałeś wujka.
Placku za kadry tego filmu odpowiedzialny jest Slawomir Idziak i chocby z tego wzgledu dobrze ten film obejzec.
Pan Kalisz leczy kompleksy, jak umie.
p.Środa to b. ciekawa i zabawna osoba prywatnie, a wiele głupot robi w samoobronie (niepotrzebnie). Z wszystkich specjalności medycznych dwie są i zawsze były poza moim zasięgiem : onkologia pediatryczna i psychiatria. Nie dałabym rady w żaden sposób.
A mnie glowa boli nie wspomne o nadwyrezonym lokciu, a to wszystko przez Pyre, gdyz mi nagadala, ze powinnam czesciej wychodzic z domu.
Placku, jesli masz na imie Slawomir, tym bardziej,
ze o Idziez nie chodzilo supsonuje 🙂
Dorotolu – To prawda, bo gdyby kadrował ścianę, a nie Most Halińskiego, byłbym niepocieszony. Poza tym nie wiem czy ma dostęp do wina 🙂
Do drive-in można pojechać po to by filmy podziwiać, ale niekoniecznie.
Dorotol – a co? Waliłaś łokciem w tych łysych?
Sławku – Domeyko mi na drugie, z trzech kolorów Niebieski 🙂
Pyra Dorotolowi na łokciach każe chodzić – jak żyć ?
Oglądam mecz Hannoveru 96 z Połtawą.
Usłyszałe w tej chwili, że dolecieli liniowym do Charkowa, a z tamtąd do Połtawy* i – jak z przekąsem zauważył komentator – z dodatkowym pilotem pokładowym, bo lądowali na małym wojskowym lotnisku, gdzie nikt nie mówi po angielsku. Nie powiedział, czy to wojskowe tak na codzień otwarte, czy też normalnie zamknięte i pracowało na warunkach wyjątkowych. To tyle o polityce na dziś.
Zresztą, cały wpis i cała dyskusja jakaś polityczno-historyczna.
*) zakładam, że wszyscy tu z roczników takich i po takiej edukacji podstawowej, że nie muszę tłumaczyć gdzie szukać Połtawy.
Pepegor,
ile dział mają Twoi? Szwedzi mieli tylko 4 🙁
A jeszcze jak pod koniec przybędzie 3000 Kałmuków… 🙄
Między Q i R ? Tyle lat, tyle alfabetów, że wcale nie jestem pewien gdzie szukać 🙂
Aktualnie jak to sie tutaj mowi „chodze na sutkach”.
Pyro przepychanki byli, bronilismy nie Kalisza ale ludzia.
A moglam pojsc do kina.
między? 😯
Stąd kuper?
W bramce – Mazepa.
Przepraszam, udziela mi się niepoważne i nieodpowiedzialne zachowanie Nemo. W 1709 młodzież miała szacunek do starszych.
Za wszystko winię lokalnego posła który obudził mnie waleniem do drzwi. Tutaj także wybory tuż tuż 🙂
W 1990 roku decyzją ówczesnego wiceministra ON, dzisiejszego prezydenta, rozpoczęto poszukiwania i badania dokumentów dotyczących wojny 1920 roku. Badania prowadzono w Centralnym Archiwum Wojskowym i dostępnych nam archiwach zagranicznych.
O części wyników, przyznam że dla mnie bardzo ciekawych, nawet sensacyjnych, pisał w Polityce jeden z badaczy.
http://archiwum.polityka.pl/art/szyfrolamacze,399934.html
Zaczęło się Lśnienie, już się boję…..
@pyra:
polskie sufragees sa w berlinie bardzo „in”
(n.p. maslowska i kozyre nosza tutaj na rekach)
a kalisze i zomowcy raczej „out”;
ale cale szczescie nikt tym razem nie dostal ataku serca,
ani sie nie podpalil…
p.s.
cytuje za vittorio de sicca:
„w jeden cud wierze…
w mediolanie.”
Placku,
to nieludzkie 😯 Walenie przecież są pod ochroną 🙁
Oh, Dorotolu – w kinie nie miałabyś i połowy tej adrenaliny co z obrony Kalisza. Ja go lubię.
Byku – polskie gusta personalne raczej nie korelują z berlińskimi. Kalisz wbrew pozorom to twardy zawodnik.
@pyra:
zomo tez.
Bitwa pod Kaliszem, potem Połtawa i koniec wojny… domowej w Polszcze 😯
zomo pierze lepiej!
Nemo, z ostatniej chwili, dwie armaty, ale celne (do przerywy), z drugiej strony jeszcze nic.
nowa gwiazda berlinskiej sceny kucharskiej
(tak,tak, jest tam juz taka):
„moja zasada zyciowa jest prostota, czystosc i pokora.”
Zeby docenić Kalisza trzeba śledzić jak prowadzi sprawy w Trybunale Konstytucyjnym. Niemal każda sprawa przygotowana perfekcyjnie przez Kalisza i doskonale udokumentowana , bywa wygrana. Ten misiowaty bon vivant, ma niezły pazur. Ludzie – nie patrzcie tylko na to, co rzuca się w oczy!
Z drugiej strony Kuryłow
w 50. minucie
@pyra:
rownie dobrze moglabys wolac:
ludzie, nie sluchajcie britney spears!!!
Chyba też wybiorę się pod Połtawę. Ostatecznie przez 600 lat co i rusz jacyś zagraniczni goście chcieli do Połtawy. To ja też.
Stara Żaba tonie w malinach, produkcji twarogu (dzisiaj z 30 l mleka). Malinami zajęła się, bo tanie, jak barszcz po 3 zł/kg (u mnie 6,50 za 250 g)Przesypuje cukrem w stosunku 1:1 i 2 x zagotowuje w słoiku. Co z nich zrobić zadecyduje w zimie. Jakby tego było mało kupiła worek ślicznych ogórków i tak się jej spodobały, że jutro dokupi. Będzie kisiła. Żaba hurtowniczka jest i już
yurek 🙂
Chłopiec z gitarą byłby dla mnie parą 🙂
ostatni dzien wrzesnia
jeden po drugim zapalaja sie klony
to wszystkie odcienie czerwieni maszeruja na skraju lasu przed zmrokiem
po raz ostatni biegnie chlopiec z latawcem
budzi
gwiazdy
Jutro rano kandydat na posła z Partii Zielonych zapuka do mych wrót posłem konserwatywnym, pojutrze liberał zostanie faszystą, a w niedzielę wszystkie narkotyki będą dodawane do szkolnych sałatek. Nic nowego pod słońcem, a póki niebo bezpartyjne i bezpłciowe jest, napawam się jego widokiem, z przerwami samolotowo-helikopterowymi.
Nemo – Zgubiłem się bez reszty, jaki kuper ? 🙂
Jak kuper, to pewnie kaczy.
Co to za głosowanie u nas, ani liberałowie, ani konserwatyści się nie bardzo różnią od siebie. I bardzo dobrze!. Głosuję na zielonych, ci przynajmniej różnią się zdecydowanym kolorem 🙂
Nemo, z ostatniej chwili, dwie armaty, ale celne (do przerywy), z drugiej strony jeszcze nic.
Pyro, inne czasy były.
Wg. niego, leżał z raną postrzałową brzucha długo, aż wycieńczony dodatkowo szkorbutem obudził sie w kostnicy, na Półwyspie Kola, zimą. Przypadkowo ktoś tam wszedł i on zawołał o pomoc. Jakoś wrócił do sił i wieźli go potem po Syberii i Azji Środkowej.
Zapewniał jednak zawsze, że i carscy, i sowieccy ich,niemieckich jeńców wojennych traktowali bardzo przyzwoicie. Byli w czasie trwania wojny co prawa w zamkniętym obozie, ale z luzem, handlowali np przez płot różnymi rzeczami które mieli, np sól za jajka. Potem był po prostu przydzielany do robót, pływał np. barką po Amu Darii. Wszystko to bez jakichkolwiek represji i zagrożeń, jak to np. mieli przymusowi robotnicy w Niemczech później. Był np. sługą i faceten do wszystkiego po kolei u jakichś lekarzy Profesorów Kamińskiego i Rotenbergera i tam żył jak wolny człowiek. Z tej fazy pamietam historię, jak profesor kazał murarzowi podłączyc piec (tzw. kaczkę) do ściany, a ten przebił dziurę w ścianie i włożył rurę do pomieszczenia naprzeciwko i zatynkował. Jak się dymiło beznadziejnie zawołano jego i opowiadał, że ani kamionczykowi, ani profesorowi nie potrafił wytłumaczyć, że ten dym sie nie?rozpuszcza?, że komin w takim przypadku konieczny.
Nie nudzę dłużej.
Nemo, 2:1 , a juz dogrywka.
Pyro,
zajrzyj do poczty
Ładnie, Byku.
To ja pod Połtawę, a może do Putywla? („Jarosławna płacze rozpaczliwie/ na Putywla murach przed świtaniem”)*
* Słowo o pułku Igora
Placku
QPR (wg proponowanego przez Ciebie alfabetu), w który dostają teraz w Połtawie miejscowi 🙁
Mimo 54 armat 🙄
Nabyłem piecyk halogenowy. Ładnie wygląda. Już coś
uwarzyłem. Nie trzeba było wyrzucac. Zjedliśmy. czy ktoś ma doswiadczenie z takim ustrojstwemNabyłem piecyk halogenowy. Ładnie wygląda. Już coś
uwarzyłem. Nie trzeba było wyrzucac. Zjedliśmy. czy ktoś ma doswiadczenie z takim ustrojstwem? Jest książeczka ale skąpa.
https://picasaweb.google.com/115740250755148488813/Halogen?authkey=Gv1sRgCPWP9KHhp7X40gE#slideshow/5657881053172579746?
Alicjo – odpisałam
przeczytałam opowieść Pepegora i pomyślałam, że gdyby spisać tylko opowieści rodzinne nas, blogowiczów, to wyszłaby niesłychanie barwna opowieść o historii XX wieku.
Ja tam się nie znam, ale za moich czasów szkoła ogólnokształcąca kształciła mniej więcej ogólnie i coś tam się na człowieku przykleiło, niekoniecznie wszystko, Boże broń, taka fizyka czy matematyka, a już chemia 🙄
Ale człowiek posiadł wiedzę ogólną w rozumieniu – wiesz, gdzie w trawie piszczy, znajdziesz w encyklopedii (teraz prościej – NA SIECI!!!)
Idę z postępem 😉
Nemo – Piękna Poltava, dlatego wyczułem, że powinienem posłużyć się alphabetem anghelskym 🙂
Marzy mi się czerwone łajno z bifem.
Żaba hurtowniczka?
Ja nie gorszy …
Przetarłem w niedzielę na przecier 55 kilo pomidorów. Trzy skrzynki. Na stole czeka na transport do piwnicy 20 litrów przecieru ( lekko zagęszczonego ). Drugie tyle u sąsiadki.
Wszystko dzięki maszynce do przecierów od Pana Lulka.
Nieprzyzwoitą wojskową fraszkę o nadgorliwcach, cytowałam już na blogu (w dwóch wersjach).
Tak, to tak, Marku.
@placek23:12:
toz to matejko i najsztub w jednym.
Byku – Dziękuję za latawiec.
moja tuba:
bielszy odcien bieli
procol harum
dla brandenburow i helwetow:
septembers letzter tag
einer nach dem anderen fangen die ahorne zu glühen an
alle farbtöne der röte marschieren am rande des waldes vor der dämmerung
ein letztes mal läuft ein junge mit dem drachen
er weckt
die sterne
🙂
Se wspominam…
https://picasaweb.google.com/115054190595906771868/GrotNaDMLipiec2011#5633897100785277522
Marek,
jak Ty nie jesteś hurtownikiem, to nie wiem, kto jest. Przecież wszystko robisz w ILOŚCIACH!
Dzień dobry Wszystkim,
Tylko przebiegłem wzrokiem dzisiejsze wpisy – ale tu wojennie i politycznie się dzisiaj zrobiło!
A ja jak zwykle późno i jak zwykle z innej beczki, ale bardziej pokojowej.
W tradycji żydowskiej dzisiaj bardzo ważny dzień – o zmroku zaczął się Nowy Rok – 5772.
Od trzech lat tradycji tych niemal dotykam, jestem tak blisko, jak nigdy przedtem, chociaż bezpośrednio oczywiście nie uczestniczę.
Wiem, że dotyczą one też naszych najbliższych, zaglądających tu często Sąsiadów – dlatego, w nadchodzącym, według Ich kalendarza, Nowym Roku, życzę im samych obfitości z owoców granatu płynących i żeby każdy dzień smakował jak noworoczny cymes. 🙂
…. a teraz przepycham coś po bardzo bliskiej znajomości 😉
Mam nadzieję, że Gospodarz się nie obrazi, bo wydaje mi się ciekawe.
http://www.e-ogrody.pl/Ogrody/56,113379,10369094,Zobacz_koniecznie_Park_Natolin___co_sie_kryje_za_murami_.html?fb_xd_fragment#?=&cb=f2f4d7600444ff4&relation=parent.parent&transport=fragment&type=resize&height=22&ackData%5Bid%5D=1
Dłużej nie zanudzam.
Dobranoc 🙂
http://www.e-ogrody.pl/Ogrody/56,113386,10324863,Zegarek_dla_ogrodniczki,,10.html
Nowy, nisko sie klaniam. Shana tova!
Obserwuje z bliska po raz pierwszy w zyciu i ciesze sie, ze mi dano taka okazje.