Wrocław przed wiekami

Tylu jest sympatyków Wrocławia na naszym blogu, że chyba nie będzie narzekań, iż po raz któryś zamieszczam fragmenty historii gastronomicznej tego piękniejącego bez przerwy miasta. Pisze więc Grzegorz Sobel w sympatycznej książce „Przy wrocławskim stole”:

„W latach 70. XIX w. we Wrocławiu nastała moda na otwieranie kawiarni na wzór wiedeński, tzw. Wiener Cafes. Kawiarnia taka zamiast jednego dużego miała kilka małych pomieszczeń z paroma stolikami, by zapewnić gościom nieco intymności podczas spotkań. Przynajmniej jedno pomieszczenie miało okna wychodzące na ruchliwą ulicę. Powszechnie uważano, iż czasy przytulnych, małych cukierni minęły już bezpowrotnie. Jednak tak się nie stało. Wraz z rozwojem miasta powstawały nowe cukiernie, istniejące odnawiano, a bywalcy nie porzucali ich na rzecz Wiener Cafes.
Jedną z najpopularniejszych wrocławskich kawiarni w latach 20. ubiegłego stulecia była mieszcząca się niedaleko teatru miejskiego, w kamienicy Sachsów przy Schweidnitzerstrasse 36 (ob. Świdnicka), „Cafe Fahrig”. Z zewnątrz niepozorna, jednakże w środku, jak wspominała Ilse Mohlzan, miejsce to posiadało niemalże wiedeńską atmosferę i było ulubionym punktem spotkań towarzyskich. Od rana do wieczora zbierali się tu przy dobrej muzyce znani wrocławianie, szczególnie artyści i pisarze. Do kawiarni przylgnęło nawet miano lokalu intelektualistów. Najważniejszą postacią „Cafe Fahrig” w tym czasie była żona właściciela, która stale czytając gazetę, ogarniała jednocześnie wszystkich wzrokiem i dyrygowała starym kelnerem, prawdziwym Ślązakiem. W porze obiadowej chwilę wytchnienia przy kawie znajdowali tu lekarze, prawnicy, jak i wielu ludzi innych szacownych profesji. Około 5 po południu zjawiali się znani krytycy i dziennikarze oraz szary tłum, zainteresowany tym, co ci mieli do powiedzenia. Jednak w 1930 r. wrocławska „Die Tribune” alarmowała, iż kawiarnia zatraca z wolna swój klimat, stając się lokalem aspirujących wysoko „graczy giełdowych”. Na dowód zupełnego braku kultury z ich strony przytaczano fakt, iż przesiadywali przy stołach, nie zdejmując kapeluszy, a co gorsza, zamieniali kawiarnię w miejsce prowadzenia interesów.”

A co dziś dzieje się w kawiarniach Wrocławia i innych miast?