Grzybobranie w ogrodzie

Słońce wyłazi i chowa się ale jest ciepło. Wilgoci aż za dużo. Na moim trawniku i pomiędzy sosnami wychylają się brązowe piękne łebki. Na cienkich nóżkach to podgrzybki i zajączki a na grubaśnych prawdziwe grzyby czyli borowiki.

Radość z tego widoku zakłóca tylko fakt, że większość borowików jest robaczywa. Na szczęście co trzeci bywa czysty. Można go zjeść na surowo (carpaccio z borowików pokazywałem i opisywałem) lub poprostu ususzyć.

Sezon rozpoczęty i pierwszy słój z suszonymi grzybami już stoi w spiżarni. Teraz kilka z prawdziwków usmażę na maśle a z podgrzybków będzie zupa z łazankami. Cały dom pachnie grzybami.

Szkoda, że nie ma zapachów blogowych!

Warto wstawać rano i w piżamie poganiać po ogrodzie. A schylanie się to świetna gimnastyka. Trzeba tylko mieć właściwą motywację by ćwiczyć skłony.