O pożytkach z długiego deszczu
W takie deszczowe dni dobrze się czyta. Ale o tym już była mowa. Można też pisać. Lecz także nie bez przerwy. I oto okazuje się, że najlepszym lekarstwem na stres spowodowany zimnem i wilgocią jest lepienie pierogów. Trzeba oczywiście wymyślić dobry powód. W naszym przypadku to proste: niedawno dojrzały łasuch siedzi w chałupie i czyta jakieś hiszpańskie dzieła. Za kilka godzin przyjedzie mama z jego siostrą. Być może, że nie będą same. Więc zadanie lepienia pierogów rośnie ambitnie.
Taka pogoda ułatwia tę robotę, bo wilgoć w powietrzu spowalnia wysychanie ciasta. Można rozwałkowane placki długo trzymać bez przykrycia i do końca są elastyczne, dające się łatwo skleić.
Teraz należy wymyślić gatunek farszu. Najlepiej zrobić parę rodzajów. Wówczas zadowoli się wszystkich pierogolubów. Będą więc pierogi z mięsnym farszem (mięso rosołowe ugotowane w warzywach a doprawione dwoma rodzajami pieprzu, solą i podsmażoną cebulą), będą oczywiście ruskie (czyli z farszem ziemniaczano-serowym i także cebulką podsmażaną na maśle, nie szczędząc pieprzu rzecz jasna) i – na deser – z czarnymi jagodami, których wysyp jest znaczny i to pomimo chłodu oraz deszczu.
Dzięki pierogomanii odnaleźliśmy ważną pamiątkę po Babci Eufrozynie. Na najwyższej półce w kuchni leżała w kompletnym zapomnieniu babcina stolnica. Przejechała ona wraz z nami pół Polski. Jakimś cudem wyciągnęła ją Babcia z płonącej powstańczej Warszawy i jako skarb największy wywiozła po wojnie do Gdańska ( a właściwie do Wrzeszcza, bo tam nas los rzucił na pięć lat) gdzie była jakże użyteczną ozdobą kuchni. Potem stolnica przewędrowała z nami do Opola, później do Gliwic, by w końcu wrócić do stolicy. I stąd trafiła wraz z właścicielką na Kurpie. Od śmierci Babci nie była używana. Dopiero dziś przypomnieliśmy sobie o niej, została więc odkurzona, solidnie wyszorowana i okazała się bezcennym przyrządem kuchennym. Lepszym niż wszystkie pokazywane tu gadżety.
Na tejże stolnicy powstało najpierw ciasto, potem placki a w końcu 200 pierogów. 80 z mięsem, 80 ruskich i 40 z jagodami. Na tyle tylko starczyło sił. A pochłonięcie tego wszystkiego było szybsze niż bieg na trzy tysiące metrów z przeszkodami.
Ruskie pierogi
Na ciasto: 1/2 kg mąki, jajko, wrząca woda
Na farsz: 8 średnich kartofli, 30 dag białego sera, 1 duża cebula, sól, pieprz, olej
1.Mąkę przesiać i połowę wsypać do miseczki. Energicznie mieszając, zalewać wrzątkiem, aby powstało gęste ciasto. Nie dopuścić, aby utworzyły się grudki. Na stolnicy połączyć zaparzone ciasto z resztą mąki. Dodać jajko. Zagnieść na twarde ciasto, ale o konsystencji pozwalającej się wałkować.
2.Z rozwałkowanego ciasta wykrawać krążki (można szklanką) i zawijać
w nie farsz.
3.Obrane kartofle ugotować i jeszcze ciepłe przepuścić przez malakser lub prasę. To samo zrobić z białym serem. Obie masy połączyć w malakserze. Drobno posiekaną cebulę podsmażyć na złoto i dodać do farszu. Doprawić solą i pieprzem do smaku. Brzegi pierogów smarować białkiem lub wodą, aby podczas gotowania się nie otwierały.
4.Pierogi gotować we wrzątku partiami by się nie zlepiały. Wyjmować łyżką cedzakową w 2 – 3 minuty od wypłynięcia. Podawać polane tłuszczem ze stopionego boczku.
Komentarze
http://kulikowski.aminus3.com/image/2011-07-06.html
Ruskie jadlem dopiero wczoraj. Lubie je chyba najbardziej ale przyznam, ze nie zrobie. Nawet jak przepis jest podany jak na talerzu. Zeskanuje go chyba i umieszcze w zbiorze, ale nie skorzystam. Nie skorzystam, bo mam w sklepiku polskim wszystkie takie rzeczy i biore sobie, czego tylko mi potrzeba. Sklepik jest najblizej ze wszystkich mozliwych tak, ze bierzemy z tamtad wszystko co maja i inni, ale przedewszystkim czego inni nie maja, tj. polska wedline, ogorki malosolone, kiszona kapuste i niektore ciasta.
A dzisiaj jednak zagadka: Który najstarszy a który najmłodszy?
https://picasaweb.google.com/pegorek/Zag?authkey=Gv1sRgCNLyjfnB8dbN5AE#5625583382206172386
W nagrodę butelka godziwego trunku, do odebrania na V Zjeździe.
Wszystkim milego dnia jeszcze
O kamieniach można w nieskończoność. Ponoć to są kości smoka, który tworzy ziemię.
Piotr mnie wpędził w ciężkie kompleksy. Nigdy, przenigdy nie ulepiłam 200 pierogów. Raz, kiedy jeszcze byłam w pełni sił, że ho, ho, w podolsztyńskich Jarotach z pomocą dwóch młodzianów zrobiłam 140 – 80 z kurkami i 60 z jagodami. Lepienie nie stanowi problemu, wałkowanie ciasta tak i przede wszystkim dlatego przestałam produkować makaron domowy (Misio obiecał, że przyjedzie i zrobi -tu mordka.
Pepegor 🙂
najmłodszy A
najstarszy B
chyba,że C po licznych przeróbkach ?
Gospodarzu-przy następnej produkcji 200 pierogów proszę dzwonić
do sąsiadów z nad Buga.Przyjadą,pomogą….jeść oczywiście 😉
Najstarszy A, potem C, najmłodszy B 🙂
Pepegor – czy na drugim zdjęciu jest Nowy Ratusz?
Pyro, przecież nas jest dwoje! Czyli po sto na głowę. A właściwie na parę rąk.
Ach pierogi. Kreta, z orobiną mięty.
A pochłonięcie tego wszystkiego było szybsze niż bieg na trzy tysiące metrów z przeszkodami.
…Nieźle!!! — Poniżej 8 minut… albo jeszcze mniej, jeśli jest się Bronisławem Malinowskim w szczytowej formie…
➡ B pamięta szczególnie jego wicemistrzostwo olimpijskie w Montrealu — dzieckiem w kolebce będąc (no, ledwie piszącym i tnącym 😉 ), założyła właśnie wówczas swój dziennik sportowy* i tam pracowicie wykaligrafowała co trzeba**, ilustrując prasówkę reprodukcją gazetową zdjęcia montrealskiego stadionu (w mocno reklamowanej technice „rybie oko”… te czasy…)
Stolnicy „prawdziwej” B nie ma – tylko deskę sklejkową – dużą, doskonałą, łatwiej się mieszczącą za szafą…
…lecz
Nie stolnica lecz chęć szczera
do klejenia ją napiera /***/
…klasycznych, z owocami, pierożko-ciasteczek serowych, pierożków po żydowsku, etc.
Makaron też wyrabiała i suszyła (gdy w sklepach był drogi a jej czas – tani) — tnąc już „maszynowo” – po nabyciiu urządzonka do cieniutkich makaronów odpadła jedna z nejwiększych przyjemności dziecięcego, pomagiersko-biernego bycia w kuchni: obserwowanie rąk Mamy – jedna błyskawicznie szybko tnie nozem cieniutkie nitki, druga (palce) przesuwa się po pasku złożonym z ciastowych warstw, umykając ostrzemu nożysku… tuż-tuż
I o to chodzi (by robić… choćby czasem ;)) choć historyczna stolnica Mamy (dzieło Dziadzia) to jest coś — także do wyglądania.
*******
Nawiasem – o nieckach ktoś z PP słyszał? – Takie drewniane, podłużne „naczynie” na mąkę (i do początkowej fazy wyrabiania ciasta)… Mama ma i wciąż używa.
(Zawsze nas fascynowały miękkie drewna (wierzba, lipa), ich obróbka, rzeźbienie…)
_________
*całe 2 lata ❗ wcześniej, niż legendarny zeszyt z przepisami kulinarnymi — oba wciąż istnieją, kulinarny jest w ciągłym użyciu, sportowy zostanie obejrzany jutro (pewne archiwa (trzy)ma się wciąż w Domu rodzinnym… jakoś tak… bezpieczniej, nawet gdy zawieruch dziejowych szczęśliwie brak…)
**a była to olimpiada ośmiu złotych medali!!!
***por. TesTeq dziś u Owczarka
Placku, 😀
Placek – pan Gotz jeszcze lepszy niż pierogi. Nie znałam, zakonotowałam, włączam do słuchanego! Dzięki!
A Capella – czytanie Ciebie dzisiaj, to sama przyjemność.
A teraz słuchajcie, słuchajcie! Piszę latem nieustannie o swoistej loży akustycznej wschodniej strony mojego mieszkania. I oto, na dzisiejszy wieczór, nad Maltą(za 120 i 160 zł od łba, a raczej pary uszu) zapowiedziano jedyny w Polsce i jeden z dwóch kontynentalnych koncertów zespołu Portishead z Beth Gibbson , na który to przyjeżdżają grupy włoskie, kanadyjskie i japońskie już od kilku dni. Ponoć muzyka charyzmatyczna, bezdennie smutna, a zespół eksklisiv – koncertuje niezwykle rzadko, a nagrał przez 17 lat tylko 3 albumy. A Pyra dowiedziała się o ich istnieniu właśnie dzisiaj (jak i o p.Gotzu). O, wypadło się starszej pani z „tryndowych” spraw. Ewenement koncertowy poprzedzi występ zespołu Fleet Foxes , promujący chwaloną płytę”Helplessness Blues”. Nie będę udawał, że znam i doceniam – wysłucham wieczorem.
A jak Pan Piotr zrobił farsz jagodowy? Bo ja mam cały słoik jagód i chętnie bym je tak spożytkowała… 🙂
chesel – farszu z jagód się nie robi – jagody lekko przesypane cukrem i wymieszane z tartą bułką (żeby wchłaniała sok) pakuje się w ciasto „na żywca” Jagodowe pierogi robię większe – z kwadratów składanych po przekątnej.
Tak, Pyra ma rację. Do ciasta pakowałem surowe jagody (nawet bez cukru, bo cukier i śmietanę dodawał każdy sam wg. gustu juz na talerzu) i tak je wrzucałem do wrzątku.
Pyro – dla ciebie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=fzm1DY3hJL8
Asiu – dzięki. Jeżeli to jest muzyka na plenerowy koncert – na wprost jezioro , za plecami z 2 stron zalesione stoki, na widowni ok 10 tys, w plenerze jeszcze ze 20 + część mojego osiedla za lasem i 18 m wyżej – to ja jestem cesarz chinski. Owszem – 35 tys ludzi ryczało z Bregoviciem „Kałasznikow” i to było OK, ale to? Widać nie znam się już na muzyce.
W takim razie dzisiaj lepię! Mam nadzieję, że nie rozpadną się w gotowaniu… :/
I jeszcze taki utwór:
http://www.youtube.com/watch?v=Vg1jyL3cr60&feature=related
Czy ktoś widział w sklepie ser Rubin? Bursztyn pojawił się w wielu, a na ten drugi nigdzie nie mogę trafić, a chętnie bym spróbowała.
Placku, sliczne pierogowe porownanie 🙂 Odkrywam Artura Gotza i jego wspaniala dykcje.
Małgosiu – widziałam w Almie i chyba w Bomi.
Oj slabiutko z tym konkursem, slabiutko. Dwie proby niewazne. A gdzie zwykli szybkostrzelcy? Probujcie, to tylko zabawa, a szansa jest 1:6 (tego rachunku nie jestem sobie pewien).
Dzis nie bede tu juz zagladal i sprawdze jutro rano i oglosze. Zaoceaniczni tez moga, ale butelki za ocean wysylal nie bede, trzeba zglosic sie do mnie.
Do jutra!
Dzięki Asiu, sprawdzę najpierw w Bomi, bo do Almy mi nie po drodze i daleko.
Pepe – stawiam na BCA (ta słynna fabryka butów to rarytas)
Małgosiu mamy nową Almę na Wrocławskiej ..
no cały dzień leje .. 🙁
W czasie deszczu dorośli się nie nudzą,
świeżymi jagodami ręce brudzą,
lepieniem pierogów się potrudzą,
że kawy w Liwie nie ma(słusznie,z racją)pomarudzą,
pytanie o stare,nowe na blog wrzucą,
pieśni i piosnki z cicha sobie nucą.
Wieczorem zaś przed ekran wrócą
i noc blogowaniem sobie skrócą.
Jolinku, a otworzyli ją w końcu, bo niedawno to tam była ruina???
Chyba kupię przez internet
http://alma24.pl/produkt/58179187/ser-rubin
Rubin jest też w Tesco, w każdym razie w kabackim.
No to obadam też Tesco, dawno tam serów nie kupowałam. Dzięki!
Pepe, poczułam się wywołana do talicy 😉
A niech tam, stawiam tak:
B – najstarszy
A – średni
C – najmłodszy.
Pozdrawawiam,
ewa
Ja tam mam w pierścionku. Rubin. Niezjadliwy, a jeśli już to potem bardzo boli. Ponoć. Nie próbowałam.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Przed chwilą zepsułam pojemnik kremówki i musiałam ją wylać. Idiotka Pyra zamiast stwierdzić co bierze w łapy kierowała się „kolorem torebeczki” i zamiast utrwalacza fix do śmietany, hojnie sypała sodę oczyszczoną. Dobrze, że zorientowałam się na czas i teraz Młoda musi podreptać do sklepiku. Wnuczka z Igorem wpadnie tu o 6.oo, a on tort urodzinowy miał w domu, a lody z malinami i śmietaną miał zjeść z nami. Kto mógł przypuszczać, e Babcia aż tak roztargniona?
Pyro,
nie mów tak brzydko o sobie. Masz prawo być wzruszona i dumna. Od tego tylko krok do roztargnienia. Przecież to prawnuczek. A Ty jesteś Prababcią. Na taki tytuł trzeba sobie zapracować 🙂
Gratulacje dla Ciebie i uściski z powinszowaniami dla Igora 😆
Miłej zabawy dla całej Rodziny 🙂
Na niemanie pomysłu … nie tylko w deszczowe dni
http://www.youtube.com/watch?v=jJX_orowbzk
Witam.
Poszukał bym jakiegoś przepisu na ciasto ze śmietaną co, by straty obniżyć w domowym budżecie.
A ja,moi Drodzy,owijać w bawełnę nie będę! Jestem z siebie dumna!
Wprawdzie do prawnuków mi jeszcze dosyć daleko,ja jestem dumna z moich dokonań kulinarnych.Sic!
Osiągnięcia wzięły się z powodów prozaicznych:na gwałt trzeba było rozmrażać zamrażalnik.Jakoś się tak porobiło,że silnik od zamrażalnika
ledwo dychał,przyszedł fachowiec i nakazał na dwa dni wyłączyć zamrażalnik z użytkowania.Co było robić?Mięsa na pasztet,a ciasto francuskie,co to zamrożone czekało na swój dzień ,rzuciliśmy jednym rzutem na taśmę na stolnicę.To była zwykła stolnica,w sklepie kupiona,
bez przejść historyczno-pokoleniowych.
Z ciasta francuskiego wykroiliśmy zgrabne kwadraty,na każden jeden kwadrat wrzuciliśmy po plasterku uprzednio zgrilowanej cukinii.po kawałku pomidora i mozzarelli.Wszystko potraktowaliśmy kapką oliwy,
ziołami,czosnkiem i co tam nam jeszcze w duszy grało.
Kwadraty pozlepialiśmy eleganckie trójkaty i tu geometria się kłania,
popędzlowaliśmy zbełtanym jajem i do piekarnika.
Teraz zajadamy.Zaprawdę powiadam Wam,szapo basy!
I jest to przecież powód do dumy,nieprawdaż?
a mieso?
Sławek-mięso to jest rozdzial nr II- przemielone na pasztet.
Właśnie się piecze i właśnie pachnie 🙂
kamien z serca 🙂
Danuśka, zamrażalnik>garnek jak największy z gorącą wodą>lekko uchylone drzwiczki. Albo, suszarka do włosów na minimum>lekko itd. Dwa dni czekania nie dla mnie.
Echidno, witaj 🙂
Ciasto francuskie właśnie kupiłam, cukinie i pomodory mam, nic tylko kleić trójkąty, zrobię to jutro. Dzięki Danusko za sugestię.
Sławek czyta bardzo uważnie 🙂
CBA
tfu, CAB
yurek-ale to jest wysublimowany zamrażalnik.On ci ma szuflady oraz boczną,plastikową,niepozornie wyglądającą ściankę,grubości circa about 10 cm,W tej właśnie tajemniczej ściance kryją się obłożone lodem żeberka.Rozłożenie tej ścianki na części pierwsze byłoby straszną robotą i stąd konieczność wyłączenia części zamrażalnikowej na całe 2 dni,by to wewnętrzne ustrojstwo odtajało.Owa wewnętrzna ścianka oddziela zamrażalnik od tzw strefy 0oC.
Metodę z garnkiem z gorącą wodą znam,ale to chyba nie nadaje się do tego typu rozwiązania.Szronu i lodu gołym okiem,bowiem nie widać.
Alino-to naprawdę jest pyszne !
sławek-cieszę się,bo byłoby mi przykro,gdybyś tak z tym kamieniem
na sercu musiał męki Pańskie znosić 🙂
Jolinku,
a nad morze/ domyślam się, że chodzi o Bałtyk/ wybierasz się na Mierzeję Wiślaną, tak jak w ubiegłym roku, czy dla odmiany nad pełne morze ?
Podobno pogoda ma się poprawić, bo jak na razie plażowanie raczej nie wchodzi w grę.
Danusko, Panskosc mek nie jest moja specjalnoscia, glownie mecze sie po cywilu, szczgolnie jak swinina sie marnuje, z tym sercem to tez byla przenosnia paraboliczna, bo juz taka mam w sobie idiosynkrazje
🙂
Młody jubilat zjadł, wypił, torbę z prezentami wręczył Matce i poszli.
Jotka – lubię szkraba atoli dumna nie jestem jako dość daleki przodek \mordka).
Siedzę w dusznym pokoju, przy zamkniętym oknie, a tam ciężki metal leci albo inny styl o piekielnie ciemnej atmosferze. O tym, że głośne, w ogóle nie mówie. To support ponoć. Goście honorowi zaczną o 22-ej. Młoda mówi „Matka, dzisiaj nie pośpisz”. Trudno u ha ha!
Danuśka – robię dosyć podobne, tylko bez cukinii – papryka, pieczarki, pietruszka, ser i nie w trójkąty, a w kopertę. Bardzo poręczna przystawka: przygotowane na blasze, goście w próg, włączyć piecyk i zanim się wszyscy rozczmuchają, zadomowią, porozsiadają, pani domu wkracza z tacą gorących poduszeczek.
leje i leje .. aż wierzyć się nie chce, że jutro ma być lepiej …
Krystyno jadę w to samo miejsce .. ja to może bym pojechała gdzieś w spokojniejesz ale to miejsce dobre dla dzieci bo dużo różnych rozrywek ..
Danuśka pychotki robisz .. a ja też przerabiam jedzenie by nie zostało w lodówce na wyjazd ..
jutro i pojutrze druga babcia z Amelką to trochę odsapnę .. wprawdzie Amelka jest bardzo grzeczna i sama się ładnie bawi ale 3 dni w domu to i dla niej za dużo ..
Małgosiu faktycznie jeszcze nie otwarta Alma bo jakieś trudności z terenem pod tramwaj i dopiero pod koniec sierpnia będzie czynne ..
dla Igora dużo zdrówka i dla Prababci też … 🙂
Nareszcie jakiś konkurs dla pracujących!!
Wszystkie dotychczasowe były dla tych co wstali z łóżka, lub przypadkiem, akurat przebywają w miejscu pracy. 😉
Wezmę więc udział w całodobowym konkursie Pepegora.
Najstarszy według mnie jest budynek B, jakiś niemiecki pałac, no chyba że to jest jakaś kopia zbudowana w ubiegłym roku gdzieś w Chinach.
Nastepny budynek A, piękna fabryczna architektura, mocno pewnie przedwojenna. Nie wstyd byłoby i dzisiaj taki postawić.
Zostało C, jakaś współczesna paskuda, gdzieś w Polsce stojący „gargamel”, przykład architektury która krzyczy w imieniu właściciela: zobaczcie ile mam kasy!! , taka wizja, jak sobie Jasio wyobraża pańską rezydencję, zamek z pałacem i cerkwią w jednym.
Jeśli bym miał taką moc, dla siebie wybrałbym zdecydowanie A,
B zostawił gdzie stoi a C zburzył.
Porządkując, obstawiam BAC.
Jeśli jest tak, flaszkę wygrywa Ewa, ona pierwsza tak typowała.
Tak przy okazji, wspomniałeś tu Pepegorze o Bobolicach, zapamiętałem sobie ten tekst, lubię takich pozytywnych szaleńców.
Jestem za, w Warszawie też odbudowano przecież Starówkę i Zamek.
Ten zamek jest mój, a ten obok – brata
Acha,
A – fabryka butów Fagus
B – Stary Ratusz w Hanowerze
C – zameczek w Leżachowie
w internecie jest wszystko, nie myślcie że ja tak z głowy.
Teraz posłucham sobie tego od pierogów.
Kobiety jak pierogi…??? eeee….
Kobiety są jak kwiaty!!
Trzy wpisy, ależ się rozszalałem.
Czyli BAC 🙂 Ewa była pierwsza 🙂
http://images.library.pitt.edu/cgi-bin/i/image/image-idx?rgn1=hpicasc_ci;med=1;q1=AIS.1991.22;size=20;c=hpicasc;back=back1309983083;subview=detail;resnum=24;view=entry;lastview=thumbnail;cc=hpicasc;entryid=x-9122.xv40.gt;viewid=XV40GT.TIF
Ale długi link 🙂
dzień dobry ..
Pyra to już praprababcia a ja co napisałam to napisałam .. ale zdrówka jednako życzę ..
antek szalej bo czas lata i w powietrzu wisi cóś … 😉
ja dawno pierogów nie robiłam ale jak wrócę to ho .. ho .. 🙂