Tylko dla mięsożerców!
Ostrzegam, że nie jest to restauracja tania a więc nie wszystkich łakomczuchów tam wysyłam. To zastrzeżenie jest dla tych krytyków, którzy podnoszą krzyk, gdy opisuję drogie dania lub takież lokale. Nie mogę jednak ograniczać się wyłącznie do barów mlecznych bądź sałatkowych wiedząc, iż w naszym gronie są także posiadacze dość grubych portfeli. Im też się należy coś od życia. Oprócz obelg i zawistnych spojrzeń bliźnich. No to ogłaszam: mięsożercy – wpuszczam was do raju. Nowy lokal w Warszawie przy ul. Żurawiej jest niewątpliwie tym miejscem, w którym przygotowują mięsa aniołowie. I to poczynając od przekąsek.
Pieczony szpik kostny z sałatką z pietruszki i grillowanego chleba musi zadowolić najwybredniejszego smakosza. To samo dotyczy grasicy na grzance. A fakt, że grasicę można zjeść w Warszawie zaledwie w dwóch (czasem trzech) miejscach niewątpliwie spowoduje, że jej miłośnicy będą na Żurawią wracać, wracać i wracać. My – na pewno!
Te powroty dotyczą także miłośników hiszpańskiej suszonej szynki pata negra. Tu zaś można zjeść jej najbardziej wyrafinowany rodzaj czyli joselito. Kosztuje to wprawdzie niemało ale jeśli ktoś dysponuje odpowiednim portfelem (lub ma sponsora) i smakiem, to naprawdę warto się wykosztować.
Teraz zrobimy mały ukłon w stronę gości bezmięsnych. Jest dla nich w karcie dań głównych tuńczyk z sałatą nicejską. Mogą, nie jedząc mięsa, towarzyszyć przyjaciołom mięsożernym w uczcie i nie przeżywać mąk widząc ich rozanielone twarze.
Z dziesięciu czy nawet dwunastu rodzajów befsztyków i steków wypróbowaliśmy trzy: New York, Rib eye Wagyu (z hiszpańskiego mięsa marmurkowego) i stek Bavette z szalotkami confi i frytkami. Nie doszliśmy do porozumienia, który stek był najlepszy. A próbowaliśmy sobie z talerzy (a właściwie grubaśnych desek, na których mięso jest podawane) i kłóciliśmy czyj jest the best!
Z trudem starczyło nam sił na deser: baba rumowa i suflet z gorzkiej czekolady. A na koniec espresso. Desery były świetne. A espresso – naszym wspólnym zdaniem – niewątpliwie najlepsze w całej Warszawie. A może nawet i tej części naszego kontynentu.
Nie mogło być inaczej gdy szefowi lokalu przyświeca taka idea: – Jedzenie jest naszą pasją – mówi Daniel Pawełek. – Gotowanie nas inspiruje. Najważniejsze są składniki. Wiemy skąd pochodzi każdy nasz produkt, warzywa, nabiał, ryby czy mięso. Znamy i ufamy naszym dostawcom. Chcemy by goście otrzymywali to, czego sami oczekujemy od jedzenia – prostoty i pełnego smaku.
W Butchery and Wine nie tylko można ale wręcz należy rozmawiać z kelnerami. Są sympatyczni, życzliwi i niebywale fachowi. Doradzają i zachęcają niezdecydowanych bez zbędnego natręctwa.
Świetna jest tu także karta win.
Warto czasem trochę pooszczędzać, by móc zjeść na Żurawiej. Warto wiedzieć, że lokal jest nieduży (12 -14 stolików dwuosobowych) więc lepiej rezerwować miejsce. Restauracja urządzona prosto i z dobrym gustem. Zapowiadany jest także sklep (Butchery) z mięsem najwyższej jakości.
PS.
Od czasu do czasu z tutejszą kuchnią współpracuje zaprzyjaźniony szef kuchni młodego pokolenia – Jacek Grochowina. Naszym zdaniem wkrótce będzie on najbardziej znanym kucharzem w stolicy. I nie tylko!
www.butcheryandwine.pl
Komentarze
Dla każdego coś miłego 😉
http://teksty.org/krzysztof-daukszewicz,obok-hotelu-grand,tekst-piosenki
Sorry Piotrze, ryba to też „mięso” 🙄
Przeczytałam tekst, zajrzałam pod podany link, obejrzałam ceny. Nie mam nic przeciwko – jeżeli ktoś ma 500 zł na kolację, to lepiej, że wyda na wino i dobre mięsiwo, niż na dziwki i pokera (chociaż z uciechą może być na odwrót).
Ja też dzisiaj propaguję rozrywkę nie tanią (S.Pietras; „Opera nie może być tania”) i chociaż osobiście z pewnością nie skorzystam, inicjatywa może zainteresować kilka osób.
Ostatni nr Angory „Operowe biuro matrymonialne – czyli rozmowa ze S.Pietrasem” Łódzka Agencja Grand Tour i Koło Przyjaciół Opery organizują wyjazdy – wyloty – podróże na najbardziej znaczące przedstawienia operowe – od Moskwy, przez Barcelonę po N.Y. W programie przedstawienie, dobry hotel, dobra kolacja, nocne rozmowy przy winie. Koszt od 3 – 9 tys zł za wycieczkę. Chętnych mają ok 200 osób
Pomysł jest sympatyczny, jeżeli kogoś stać. Odsyłam do artykułu, bo warto.
Pyry na dzisiejszy obiad zjedzą pyzy (gotowce) z pieczarkami w sosie pietruszkowo-śmietanowym, co popija kompotem z truskawek i agrestu.
Suwalszczyzna ma tego roku powodzenie blogowe – po 10 lipca wybierają się tam na włóczęgę moje dzieciaki. Planują teżą kilkudniowy pobyt na Litwie. Zabierają psa – starsza Pyra będzie miała urlop.
Ja tam juz oszczedzam na takie lokale. W ciagu ostatnich 3 dni zjadlem 4 litry chudej kapuscianki i 4 banany do tego. Wypilem ok. 5 litrow wody, a z uzywek: ze 12 kaw. Innym nalogom chwlowo nie ulegam.
500 zetel, przy takim trybie zycia da sie chyba w 14 dni odlozyc?
Pochmurno dzis, pozdrawiam
pepegor
Dzień dobry 🙂
W Galerii brakuje mi zdjęć potraw. Kameralnością przypomina nieco knajpkę w Soho, którą bardzo chwali córasek http://www.polpetto.co.uk/#gallery
a ja odgrzeje sobie na obiad przedwczorajsza zupe co ja mam w lodowce. jezeli nie skwasniala.5bvu
To cud wlasciwie, ze moge pozdrowic, bo w domu w ktorym sie znalazlem i w ktorym bede do poniedzialku internetu mialo nie byc. A tak to milo, ze nie strace kontaktu do Was.
Pepe, w który kąt Reichu Cię zaniosło? Jeżeli nowy teren, to opisuj, proszę.
A my do Ciebie, Pepegorze 🙂
Mam kuchenny urlop, gotuje córasek. Wczoraj był ryż smażony z jajkiem, groszkiem, cebulą i dużymi krewetkami. Dzisiaj ryba z kaszą. Jaka ryba i jaka kasza córasek nie zdradza. Mała gotuje dobrze i znacznie ciekawiej niż ja. To wielka frajda, gdy dzieci przerastają rodziców 😀
kurcze ale się zimno zrobiło .. tylko +12 ..
ja nie odkładam bo aż tak bardzo mnie nie ciągnie do drogich knajpek .. a i na sukienkę, buty, torebkę , fryzjera, kosmetyczkę itd. bym musiała odłożyć by mi smakowało .. 😉 .. ale dieta pepegora by mi się przydała tylko mi silnej woli brak ..
haneczko ale masz doooooooooobrze … 🙂
Przestudiowałem obie propozycje. Nie skorzystam z żadnej, choć miałbym ochotę na obie. Poker i dziwki mnie nie pociagają. Picie mocnego alkoholu w znacznej ilości również. Wszystko to kończy się mocnym kacem. Moim zdaniem ceny w restauracji nie sa specjalnie wygórowane. Za takie produkty trzeba zapłacić. Wina też do wytrzymania biorąc pod uwagę jakość. Interesują mnie jednak szczegóły. Mam nadzieję, że konfitura z czerwonej cebuli do foie gras jest własnej roboty. Wbrew pozorom wcale nie łatwo ją zrobić tak, aby powalała smakiem a jednoczesnie nie dominowała nad tym, do czego jest dodatkiem. Ukochana robi znakomitą i jeszcze nie spotkałem w restauracji równie dobrej. Próby nabycia w słoiku kończyły się żałośnie.
Opera owszem. Czy kolacja w dobrej restauracji jest potem niezbędna? Zależy od towarzystwa. Po spektaklu miło pobyć w dobrym towarzystwie i porozmawiać o tym, na czym się było. Ale dla mnie nie musi to być lokal renomowany i drogi. Wolę lokale małe i zaciszne. Są tańsze, a często nawet smaczniejsze. Dla osób zamożnych połączenie dobrej opery z dobrym hotelem i dobrą restauracją wydaje sie oczywiste. My należymy do osób, które starają się uzyskać jak najwięcej w ramach skromnych środków. Nawet w czasach, gdy zarabiałem bardzo godziwie, na hotele i restauracje wydawaliśmy niewiele uważając trwonienie pieniędzy za niemoralne. Ale w momencie, gdy wycieczka obejmuje operę i zbytkowne dodatki, może kiedyś byśmy się dali namówić.
Z drugiej strony smakować jedzenie najbardziej lubię w gronie najbliższych.
Jeszcze do wczorajszego. Alicjo, trendsetter to mniej więcej tyle co wyrocznia w sprawie mody lub promotor marki. Nie bardzo pasuje to Warhola, który był raczej źródłem dla tego zawodu. Dał warsztat. Chyba był jednak artystą. Na pewno miał plastyczny warsztat i wyczucie artystyczne. Inaczej nie wywarłby takiego wpływu. Osobiście buntuję się przeciwko jego „dziełom”.
Są chyba dwa rozumienia pojęcia „trendsetter”. Jedno to osoba, która świetnie wyczuwa różne trendy w kilku dziedzinach składających się na modę w zakresie „noszenia się”, jedzenia, picia i odwiedzania różnych miejsc. Połączenie wszystkiego w całość stwarza wzór do naśladowania czyli wyrocznię. Drugie to właśnie promotor marki, który udaje osobę z pierwszego rozumienia kierując się nie tyle własnym wyczuciem co zaleceniami zleceniodawcy. Często trendsetter w rozumieniu pierwszym, gdy już jest czymś w rodzaju wyroczni, sprzedaje się i zostaje tym drugim.
Ciekawe, że termin „wyrocznia” w odniesieniu do mody, był rozpowszechniony w moim dziedziństwie, a teraz zupełnie poszedł w zapomnienie. W sprawach mody męskiej był niegdyś taką wyrocznią minister Anthony Eden. Był uznany za najmodniej ubierającego się polityka i za najmniej efektywnego premiera Wielkiej Brytanii w historii.
Jolinku, jeszcze jak 🙂
kupiłam makaron razowy i zrobię go ze szpinakiem, wędzonym łososiem i dużą ilością świeżego kopru .. będzie mniam … 🙂 … i czosnek do do tego też musi być ..
Marek jest bez internetu bo sąsiada piorun trzasnął .. ale chudnie dalej .. 🙂
Z polityków, za najgorzej ubranych uchodzili radzieccy przywódcy. Jeżeli nie mieli szczęścia i nie zahaczyli o epokę mundurową, to wzbudzali powszechną wesołość (np Chruszczow). Co ciekawe dyplomaci z Azji i Afryki w strojach etnicznych, uchodzili za dobrze ubranych (Nehru, N’Krumach). Ludzie poważni wzorowali się na Brytyjczykach; nowocześni – na Amerykanach (Kennedy z łapą w kieszeni spodni!!!) swawolni – na Francuzach. Arbitrzy elegancji tro do dzisiaj brzmi ładnie.
Witam wszystkich radośnie ! 😆 😆 😆
Sąsiedzki „doktor” wyleczył mi komputerek i mogę się nareszcie zameldować. 😀
Dzisiaj są wg kalendarza blogowego imieniny Emi, chociaż nie znam ale życzę smakowitego życia. 😀
Przesyłam też zaległe gratulacje dla wszystkich środowych wybrańców losu. 😀
Jotko, Tobie i Pasztetnikowi przesyłam super gratulacje i życzenia abyście w dobrym zdrowiu doczekali diamentowej rocznicy. 😀
Zgago, witaj 🙂
Jolinku, na pewno będzie smaczne. A u mnie uproszczona tarta z czereśniami, bo używam gotowego ciasta francuskiego.
Czy wspomniana przez Gospodarza restauracja nie mogłaby mieć polskiej nazwy? Angielski wszechobecny aż szkoda.
Skleroza. Oczywiście, że to arbiter elegancji. Dla mnie brzmi to nieporównywali lepiej niż trendsetter
Alinko, zgadzam się z Tobą, też mam czasami wrażenie, że nie mieszkam w Polsce. Może to jest jakaś zachęta dla młodzieży aby się uczyła obcych języków ? 😯
o Zgaga jest .. już się martwiliśmy o Ciebie .. dobrze, że jesteś .. 😀
Alinko z czereśniami bardzo lubię wszystko .. może wreszcie w tym roku zrobię w occie .. na drzewach jest dużo owoców i moze nie będą takie drogie ..
Alino oglądałaś film „Nic do oclenia”? .. podobno genialna komedia … śmieszna i mądra …. i francuska .. (opinia z netu)
mól książkowy .. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=MH6pidkfjxU
kupiłam dzisiaj truskawki pod marketem Wola Park bo mi się nie chciało iść na bazarek i okazało się, że pan ma wagę ustawioną o 10 dek mniej … już tam nie będę kupować .. młody człowiek a kombinuje jak PRL ..
O,Jolinku ! Też czytałam wczoraj omówienie tego filmu i mam zamiar
się wybrać.Na francuskie filmy chodzę wręcz z obowiązku 😉
Krystyna zapewne niedługo zrelacjonuje swoje wrażenia z festiwalu fimowego
w Gdyni.
filmowego w Gdyni
Jolinku 🙂
Nie widziałam „Nic do oclenia”. Poprzedni film Dany Boon’a „Bienvenue chez les Ch’ti” był świetną komedią i wielkim sukcesem. Ten ostatni nie miał zbyt dobrych recenzji. Podobno humor w nim jest nieco „odgrzewany”.
Nasi panowie Pepegor i Marek dzielnie się odchudzają i odnoszą w tej dziedzinie sukcesy.Brawo !
No cóż,ja wszelkie diety odkładam do poniedziałku,nie pierwszy i nie
ostatni raz 😉
Podczas weekendu znowu czekają na nas dwie imprezy-urodziny naszej koleżanki oraz oblewanie nowej kuchni oraz tarasu u przyjaciół szcześliwych,że nareszcie remonty zakończone.
A w menu restauracji polecanej przez Gospodarza najbardziej mnie pociągają
przystawki i desery 🙂
Befsztyki zostawiam rasowym mięsożercom.
Widzialam ” nic do oclenia ” Posmiac sie mozna ale……. zadne dzielo.
Swietny ten mol Jolinku.Troche wiecej optymizmu, troche ofensywniej z ta gadka i juz mielibysmy polityka naszklo!
Zgago, no wiesz! Juz powaznie sie martwilismy, ze z Toba, to cos powaznego!
Pyro, na wschodnim krancu Westfalii jestem, raptem 140 km na zachod od mojego domu. Pilnuje tu matki pod nieobecnosc brata, bo oni tez sie udali rocznicowo, blizej swoich dzieci.
Miasteczko nazywa sie Gütersloh i wszyscy co do Paryza, przejezdzaja obok. Stawialem tu pierwsze kroki 40 lat temu, a dzisiaj nie poznaje. Wydaje sie, ze wszystko sie zmienilo i jezdze po niby znanych mi kiedys ulicach, a nie poznaje.
Trzeba powiedziec, ze bywam tutaj regularnie, ale tylko rodzinnie, a wtedy niema na nic innego czasu. Wczoraj wieczorem i dzis probowalem cos odnalezc starego i dlatego ten szok. To byla wtedy prowincjia i jest nia bez watpienia i dzisiaj, ale – na innym poziomie wlasnie. Jesli pomyslec, ile tu kiedy tu kiedys bylo wytworni i fabryczek (wlokiennictwo, ale i przetworstwo metalowe), dzis z tego zostala swiatowa marka „Miele” (AGD), „Bertelsmann” (najwiekszy podobno koncern medialny na swiecie) i tez taki regionalny trendseter „Gary Weber” od ciuchow, co to chwycil resztki po tradycji tekstylnej. Dwie pierwsze marki jakos przezyly te gigantyczne procesy struktualne tylko dlatego, ze udalo im „zagrac” w lidze swiatowej, a reszta padla tak po prostu, albo weszla w jakies wieksze struktury, w najlepszym wypadku.
Tu warto bylo by przywiesc na wycieczke tych wszystkich, ktorzy wiecznie oplakuja okradanie narodu z majatku po PRL. Tu nikt zlodziei nie widzial i ich tez nie szuka, to sie to przyjmowalo i przyjmuje jako naturalna kolej rzeczy.
A i tak, ten region tu zaliczany jest do tych o najwiekszym potencjale, do tych z najwieksza dynamika na skale calego kraju w ostatnim dwudzuestoleciu.
No, ale teraz do garow!
Dzień dobry Szampaństwu,
wczoraj sauna, dzisiaj przyjemny chłodek, można oddychać.
Dzisiaj na obiad coś lekkiego, są szparagi…steka jutro lub w niedzielę.
Rzadko robię, bo tylko w takiej porze roku, kiedy można grillować.
Idę do zajęć, życzę dobrego dnia!
Pepegorze, gdyby mój sąsiad nie lubił pracy, to pewnikiem miałabym dużo wcześniej komputer naprawiony. 😉 Na cale szczęście – mimo młodego wieku – jest bardzo pracowity, to grzecznie czekałam aż znajdzie czas. 😀 😆
Ty bywasz w Gutersloh rzadko, ja bywam w centrum kilka razy w tygodniu a też patrzę z podziwem na „nasz” plac budowy – z wyjątkiem budowy nowego dworca a raczej ogromnego supermarketu, który wchłonie dworzec. 🙁
Alicjo, Cichalu, Nowy, mieliście piękny zjazd. 😆
Cichalu, „tsimam” za zdrowie p.Ewy.
Gospodarz z rozrzewnieniem wspomina dzisiaj grasicę na grzance.
Ja miałam okazję poznać wyśmienity smak grasicy już naprawdę wiele lat temu u naszej utalentowanej kulinarnie koleżanki.To był przebój Jej kuchni.
Najpierw trzeba było zachodu był ją zdobyć,zamawiając specjalnie u ?baby cielęcinowej?,potem odpowiednio usmażyć,a cała poezja polegała na sosie holenderskim,który jej towarzyszył na wydaniu.Ech?.
Zgago- a Ty się szykuj na ten wrześniowy u Żaby 🙂
Danuśko, oczywiście szykuję się. 😆
Znaczy sie Holender, prawda Danusiu?
a u nas byla kiedys lasica na grzadce
Pieczarki uduszone w maśle czekają na pojemnik śmietany i posiekany pęczek pietruszki. Kompot stygnie w kąpieli wodnej. Za późno się za niego zabrałam i już przed obiadem w lodówce nie wyląduje. Na razie po raz piąty wymieniłam wodę w zlewie. Może uda się schłodzić gdzieś do 18 stopni. Potem to,co pozostanie po południu wleję w dzbanek i wstawię do lodówki. Obiad będę kończyła dopiero, kiedy Młodsza wróci. Ta potrawa nie może czekać ani być odgrzewana.
…a u mnie parę dni temu szop prac, łasujący w porzeczkach 👿
Zgago,
Ewa ma się dobrze, tylko była na rozległych dość badaniach. Dzisiaj Cichala kolej, więc chyba się nie pojawi na blogu, albo dopiero później.
Najchętniej bym zjadła na obiad ziemniaki tłuczone i śledzia w śmietanie z dużą ilością cebuli popiórkowanej, ale nie mam śledzi 🙁
Przyszła mi do głowy wątróbka kurczacza i pomysł, żeby na boku przynajmniej trochę tej tradcyjnej kurczaczej z cebulą potraktować plasterkiem ananasa.
A nuż coś ciekawego by wyszło? Nie całość, żebym nie musiała zwierzu do lasu wynosić, ale troszkę, na spróbowanie. Jak zrobię, to sprawozdam, dopiero poranek, może mi się odmienić.
Jeszcze chwilka a „pęcnę”, 🙄 wtrząchnęłam 2 całe pęczki szparagów z kartofelkami i sosem holenderskim, mniam, mniam. 😆
dla zaganianych .. pamiętajcie, że w niedzielę sklepy zamknięte bo Zielone Świątki ..
Co ja kombinuję z wątróbkami, kiedy mam 2 pęki szparagów w lodówce, wczoraj zakupione?!
Zgago,
dziękujemy 😆
Alino, to samo sobie pomyslalem. Nawet logo zrobili po angielsku i takie cliche, ze as smutno. Zdjecia raczej nie zachecajace. Stoliczki dosc tandetne sie wydaja, krzeselka cieniutkie jak plastykowe dostawki 🙂 Zdjecie dziadziusia rzeznika przedwojenne (ze taka tradycja dluga?) a wnuczek pomieszal angielski z polskim bo to swiatowo?
W menu maja „rib eye” (angielski) ale stek juz po polsku. Rzeznik (butcher-rzeznik) zna chyba polski odpowiednik „rib eye”. Ciekawe jaki jest rib eye normalny w porownaiu do tego za 90zl za 100gr ($300.oo za kilogram!!). No ale ma 3-cia skale marmurkowosci tylko nie podano ile numerkow na tej skali? Ten „rib eye” za 55 zl (caly stek nie 100gr musi miec zerowa skale i ciekawe jak smakuje? albo ile daja, 50gr? 🙂
Dla porownania w mojej prowincji ktora slynie z wolowiny i stekow w najlepszych restauracjach najlepsze steki kosztuje ok $30-40 a stek to co najmniej 300gr (10-16 uncji). W Warszawie musialby kosztowac 270zl czyli ok $100.oo. Niezle 🙂
To z wygladu i jadlospisu. Jak samkuje trzeba by sie wybrac i sprobowac. Moze najlepsze steki w Polsce. Takie pierwsze spostrzezenia. Moze maja dobry warsztat i gleboka palete i zostana trendsetterami, wau 🙂
Z uwagami Aliny i yyc względem angielskiego – pełna zgoda. Jak ma być nawiązanie do historii przybytku, to powinien być rzeźnik.
Wydaje mi się, że Polacy za granicą bardziej dbają o czystość języka polskiego, niż rodacy w kraju. Od dawna obserwuję to zjawisko.
Przy okazji, przypomniało mi się, jak parę lat temu na Świdnickiej we Wrocławiu wstąpiłam do McDonaldsa, żeby zobaczyć, jak to wygląda.
Bardzo mi się spodobało w menu „McWieprz”, cudna nazwa dla wieprzowego hamburgera, chciałam zrobić zdjęcie, ale wówczas manager mnie wyrzucił z krzykiem, że nie wolno fotografować, nie dał mi się nawet wytłumaczyć 🙄
Za to sam wytłumaczył, że skąd on wie, czy ja nie z konkurencji? 😯
Rzeczywiście, na przeszpiegi przyszłam…
We wszystkich knajpach, lepszych czy gorszych, robię zdjęcia i nikt nie ma mi za złe.
Apropos wnetrza to wydaje mi sie tandetne bo jak by zdjac te kieliszki i sztucce i zostawic same stoliki to wlasnie przypomina mi McDonaldsa. Nawet ta solniczka i pieprzniczka (?) wygladaja jak z Biedronki za zlotych 1.99. Moze na zywo wyglada lepiej. Pewnie wystroj ekologiczny 🙂
Chyba Alicja ma racje, ze mieszkajac zagranica bardziej sie zwraca uwage na jezyk. Mnie, tak jak wielu z was, pierwsze co uderzylo to to wsadzanie angielszczyzny do nazw i menu. Ciekawe, ze Turcja tak pelna turystow nie sili sie na angielszczyzne, ale ma glownie swoje restauracje. Co prawda Turcja i Liban slyna ze swietnej kuchni. Dzis bylem w restauracji Asitana (jesli dobrze pamietam nazwe), ktora uzywa receptur ottomanskich. Mialem wiec zupe jogurtowa (przepis z 14 wieku) oraz kurczka „Mahmudiya” z szafranowym ryzem (przepis z 1539 r.). Szczerze mowiac, smaczne, ale nienadzwyczajne. Syna wzial kurpoatwe w baklazanie i to bylo najlepsze, ale nie podali daty receptury wiec moze dlatego takie dobre. Jutro jade na azjatycka strone i przez kilka dni bede bez dostepu do internetu. Milego wieczoru i smacznego zyczy wesoly ROMek.
Czy w tej jogurtowej zupie były jagnięce flaczki? jeśli tak to mam przepis
Alicjo jestem po! Diagnoza za 10 dni. Coś znaleźli w przeciwieństwie do Ewy. No cóż w Stanach mężczyźni też wcześniej umierają…
Cichal,
Ty się jeszcze nigdzie nie wybieraj, siedź spokojnie i czekaj te 10 dni! Histopatologia prawdę Ci powie. Tymczasem trzymamy kciuki.
Cichal – niech Ci się Kotku, tak nie spieszy. Znaleźli, to wyrzucą. Gorzej, kiedy nie znajdują, a jest.
Kapitanie Cichalu, bardzo, bardzo Cię proszę, tylko się nie zamartwiaj na zapas, bo może się okazać, że to jakiś bzdet. Oczywiście będę za to trzymać bardzo mocno, wszystkie kciuki.
Hej, ilu mamy Wrocławian? (chyba z małej litery)
– Alicja, Sławek, Jurek, jeszcze ktoś? Na portalu polskatimes.pl jest opis miejsc „miłosnych” pod chmurką. Możecie porównać z czasem swojej zakochanej mlodości.
Witam,
Męczący miałam ten tydzień, bo starałam się połączyć obowiązki z przyjemnościami, czyli sprawy domowe i rodzinne z Festiwalem Filmów Fabularnych w Gdyni. W końcu okazało się, że to co miało być przyjemnością, czyli filmy, tak naprawdę wcale nią nie było. Dokładne recenzje filmów zamieszczał na bieżąco red. Pietrasik, a ja powiem tylko, że owszem, wszystkie filmy były bardzo dobre, aktorzy doskonali, ale… wszystkie bez wyjątku były bardzo ciężkie: brutalność,krew, śmierć,gwałty i rabunki, choroba psychiczna albo przynajmniej manipulacja i trudne relacje międzyludzkie wypełniały treść tych dzieł. A ponieważ dobra polska komedia to jak rodzynek w cieście skąpej gospodyni, to wsród konkursowej dwunastki nie było ani jednej komedii, a przynajmniej filmu w miarę pogodnego. Takiej dawki przygnębienia dawno nie otrzymałam.
No ale miałam wybór i nie musiałam ich oglądać.
Haneczce i osobom zainteresowanym sztuką mogę polecić film Lecha Majewskiego ” Młyn i krzyż”, gdzie reżyser/ także malarz/ przenosi na ekran obraz Petera Breugla pod tym samym tytułem. Tylko obawiam się, że to film zbyt artystyczny, aby trafił do szerokiej dystrybucji. Ale może się pomylę.
Ale każdy z tych prezentowanych filmów warto obejrzeć, ale w bardzo długich odstępach czasu.
Tak, wrocławian piszemy z małej litery, tam samo jak gdynian i poznanianki. Ale gdybyśmy mieli na myśli mieszkańców regionu to wtedy piszemy w dużej litery. Ortografia nie pozwala nam się nudzić.
Haneczko,
Twoja córka rzeczywiście gotuje ciekawie. Zawsze mi się wydawało, że kasza i ryba nie bardzo do siebie pasują. W praktyce nie sprawdzałam tego, bo w kuchni jestem mało innowacyjna, ale może takie zestawienie jest smaczne.
A co do diet, to podobno panowie w tej sprawie są zdecydowanie bardziej konsekwentni od kobiet. Miś i Pepegor są tego przykładem.
Krystyno – w tv oglądałam film o realizacji filmu Majewskiego. Był bardzo ciekawy, a nawet piękny chwilami
Nie wiem dlaczego współczesna literatura i film lubią grzebać w ludzkim śmietniku. Tak, jakby to, co mroczne, groźne i złe, było wszystkim, co o człowieku da się powiedzieć. Dziękuję. Wolę umrzeć jako ostatnia naiwna (na pierwszą się nie nadaję).
Ponoc kino oddaje rzeczywistosc. Z tego wniosek, ze w Polsce brutalbnosc, krew, smierc i gwalty i jedna wielka choroba psychiczna. Moze nasi rezyserzy tak zyja? Mysle, ze po seansie obiad w restauracji „Krwawa Jatka i Wino” (ang. „Butchery and Wine”) jak znalazl 🙂
Chyba w wielkich odstepach czasu nie obejrze tych filmow, wole Pozegnanie z Afryka i Wielkie Zarcie.
pozegnania z Bronia i skrzydelko z nozka, bez koniecznosci wybierania tez bywaja fajne, Bronia nie miala zadatkow na aniola,
nie karmic, nie karmic, ale przeciez takiej lisicy na grzalce nie przepuszcze, zwlaszcza, ze sredniowietrzna, lacze tramwaj
Ludzie lubią się straszyć, jak dzieci…
To nie jest tendencja kina polskiego, tylko światowego. Przestałam oglądać, bo już czytając recenzje wiadomo, czego się spodziewać 🙄
Zamiast Wielkiego żarcia wybrałabym raczej Ucztę Babette 😉
Po obiedzie – wracam do zajęć.
lubisz zolwie?
ps spadam na fugu
taką piosenkę dzisiaj usłyszałam
http://www.youtube.com/watch?v=Fp7OC76jGdo
Tutaj Majewskiego nie zobaczę z pewnością. Repertuar naszego Heliosa jest rozpaczliwie infantylny 👿
Na obiad były pstrągi z kaszą jaglaną perłową (lepszy pęczak, ale nie było 😯 ). Zeszklić na maśle sporo cebuli w kostkę, dorzucić czosnek, posiekaną natkę pietruszki, chlupnąć białego wina, dyżurne. Trochę zostawić, na zaś. nadziać pstrągi, ofoliować i do piekarnika. Do tego co zostało dodać gęstej śmietany i wymieszać z ugotowana kaszą. Było naprawdę dobre 🙂 Nie sądziłam, że kasza będzie leżała do ryby, a jednak 🙂
yyc – do kraju też raczej nie przyjeżdżaj, to może być niebezpieczne…
Barbaro myslisz, ze juz na lotnisku dostane w leb i mnie zgwalca, poleje sie krew. reke odtna pila elektryczna drwale z Bieszczad, poprosza o okup po czem wysla do wariatkowa? Jedyna pociecha, ze moze ktos film nakreci 🙂
Kanada jednak bardziej cywilizowana u nas na lotnisku pradem traktuja.
W miedzyczasie moze ktos nakreci normalny film… ech pomarzyc mozna.
Lubię poker i niedżwiedzie w tunelu.
Ta knajpka w Soho nie ma nic wspólnego z jatką. Stolik zamawiany z wyprzedzeniem, bo to malizna. Ciasno i tłoczno. Prowadzą Włosi. Córasek mówi, że kuchnia robi wrażenie domowej na wysokim poziomie. Jedli królika i morskie.
Najdroższy stek jadła tutaj http://www.blackhouse.uk.com/pdf/main_menu_chester_jan_2011.pdf Krowy dostają piwo i masażystów w pakiecie 🙄
Barbaro 😆
Ja zawsze przyjeżdżałam z moim army scyzorykiem, ale odebrali mi bronię w Islandii na lotnisku 🙁
Nic to, na dniach kupię sobie nowy, przed wyjazdem 😉
Albo pozyczę od Nowego Winchestera 😎
Ależ, yyc, tam przynajmniej byłby gwałt i inne przyjemności, a w Kanadzie tylko prąd 🙄
Czyli nudno… lece do domu. Pogoda dla odmiany sliczna. Po niecodziennych deszczach slonce i cale 22C
yyc – 23.03 – to nie ja, to Ty tak myślisz (21.57), więc po co się narażać?
Ja się ochoczo narażam na wszystko 🙂
Lecim na Szczecin 22-go, porozrabiam tam trochę i w okolicach u Szwagra, co to nie takie my ze…, a potem z Nisią wypłyniemy na szerokie wody Bałtyku na pokładzie Daru Młodzieży.
Ćwiczę szanty, słowo!
Dzień dobry Wszystkim,
Zalatany, nie było mnie dwa dni. Podczytałem dzisiejsze.
Cichal, o czym Ty mówisz? Trzymam mocno, żeby było dobrze, aż dasz znać, że mogę już rozluźnić.
Przeczytałem też oczywiście dzisiejszy wpis Gospodarza i popieram Alinkę odnośnie nazwy – już sama angielska nazwa działa na mnie na tyle skutecznie, by lokal ten omijać z daleka.
Dla pewności przejrzałem również ceny, zwłaszczza ceny win. Mogę się nie znać na winach i zachwalana przez Gospodarza lista w tym lokalu może wydać się niezwykle bogata.
Ja pijam wino niemal codziennie, czerwone, wytrawne, rzecz jasna. Uwielbiam Malbec (to moje ulubione wino), a będący na liście Malbec Terrazas de los Andes, Reserva, 2008 mam w swoim skromnym barku i pijam je dość często. Kupuję je w sklepie w Hamptons, czyli jednym z najdroższych miejsc świata i płacę około $15 dolarów za butelkę, a w polecanej wyżej restauracji to samo wino kosztuje 180 zł za butelkę.
https://picasaweb.google.com/takrzy/Malbec#slideshow/5616798417341819602
To jeszcze bardziej przemawia do mnie, że klientem tej restauracji raczej nie będę.
Dobranoc 🙂
Perelka: „160 zł / Rib eye z kością (dla 2 lub 3 osób) / sezonowana wołowina ‚Czerwony Angus’ minimum 2 tygodnie”
Czy po polsku na przyprawiona teraz sie mowi „sezonowana”?
„Seasoned” znaczy przyprawiona. Tutaj z tego zrobiono „sezonowana”. Calkowity bezsens.
Minimum 2 tygodnie. Chodzi chyba o dojrzewanie. Rzecz w tym, ze najlepsze wolowiny dojrzewaja 3-4 tygodnie. Dwu-tygodniowe, tutaj przynajmniej, sprzedaja w kazdym sklepie i jest to najtansza wolowina. Innej nie ma.
Barbaro ja zartuje, nie wiem czy Ty tez? 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=sWFWLD4RfhI
dobranoc Nowy i dzień dobry … 🙂
to prawda u nas straszne marże na alkohole w knajpach .. się tłumaczą, że muszą na czymś zarobić by utrzymać lokal bo na jedzeniu się nie da ..
Basiu a jak się czujesz po tym dniu trzymania kciuków? …
Cichal bądź dobrej myśli jako i my jesteśmy …
yyc,
Dopełniłeś, co ja pominąłem.
Jolinku,
Dzień dobry,
Się minęliśmy. 🙂
Marża powinna być uczciwa, to wszystko.
Hej Nowy, pozdrowionka 🙂
yyc,
Ukłoniki 🙂
Nasz piesek urządził nam dzisiaj pobudkę przed 5.00 – koniecznie musiał wyjść. Poświęciła się Młodsza, a teraz śpi – ja już nie zasnęłam. Pewnie przed południem się jeszcze zdrzemnę.Teraz gotuję skrzydełka na najbliższe trzy dni dla psiaka i zamarynowałam żeberka na obiad – upiekę je w piekarniku, a w połowie pieczenia wrzucę tam kilka pokrojonych na ćwiartki ziemniaków – upieką się w tłuszczu pieczeniowym. Podam do tego małosolne i będzie świetny obiad. Wczorajszego kompotu i na dzisiaj wystarczy, a ponadto jest w lodówce kawał arbuza. Lubimy pokrojony w kostkę, pokropiony dość hojnie cytryną i leciutko posypny cukrem. Można jeszcze skropić alkoholem, ale to niekonieczne.
a tu jeszcze jedna opinia o książce, którą opisywał Piotr ..
http://odwazsie.gazeta.pl/odwagi/1,97221,9757527,Dieta_dr_Michelle_May.html?fb_xd_fragment#?=&cb=f325e26a93c73a8&relation=parent.parent&transport=fragment&type=resize&height=20&ackData%5Bid%5D=1&width=120
zgodnie wytycznymi idę na bazarek i zobaczę co mi wskoczy do koszyka ..
dziś trochę cieplej i bardziej słonecznie .. optymistka się we mnie odradza ..
miłej soboty .. 🙂
dzień dobry w słoneczną sobotę 😀
Za sprawą Haneczki śniło mi się, że spaceruję po Chester i to był bardzo miły sen 🙂
yyc – 😀
Jolinku, kciuki okazały się pomocne, już donosiłam o powodzeniu akcji i dziękowałam za, to naprawdę pomaga 😀 A teraz to już z górki…
pewnie, ze mozna skropic i posypac – tylko po co? alkohol zawsze jest lepiej wypic a melon ma byc slodki sam z siebie
Pyro, Twoją metodę cytryny stosuję przy melonie 🙂 arbuz – bez dodatków, ale obydwa schłodzone 🙂
Cichalu, zal mi Ciebie. Nie, zebym sie zaraz martwil o Twoja przyszlosc, ale tych dni niepewnosci, co je masz przed soba, to nie zazdroszcze. Glowa do gory, to juz bedzie tam jakos!
A uczciwe marze? W 80 latach mialem tu knajpe i pamietam co wbijano mi do glowy: 300 procent narzutu na cene zakupu srednio, bo sie nie wyrobisz. I tak sie nie wyrobilem i po roku dalem sobie z tym spokoj. Ale to inna historia i nie chodzilo o to, czy knajpa „szla” czy nie.
Tu po nocnym deszczu i wcale nie goraco.
Dobrej soboty jeszcze
pepegor
Dzień dobry,
Barbaro (22:52), przyjemnie się słucha i marzy mi się kawa z Wami, warszawiankami, może już wrótce 🙂
yyc (06:00), dzięki, Gajos jest wielki 🙂
Cichalu, bądź dobrej myśli.
Nowy, przyjemnego końca tygodnia i dobrego wina 🙂
Alino, tę piosenkę śpiewał Sojka wczoraj na koncercie w Opolu 🙂 sympatyczna, prawda? Twoje „wkrótce” zabrzmiało bardzo obiecująco, baaardzo jestem za 😀
Cichalu, dołączam i ja – bądź dobrej myśli!
Barbaro, będę wiedziała za kilka dni 🙂
Trzy wątki połączyły mi się w jedną całość. Dwa z nich były poruszane wprost. Trzeci był obecny podskórnie.
Dyskutowano tu wczoraj o skłonności do nadużywania angielskich nazw. Nie jest to problem nowy. Walczono kiedyś z tak zwanymi makaronizmami.
Drugi wątek to książka dr Michelle May, amerykanki. Otóż w Polsce „metoda dr May” jest już dawno znana i stosowana. Dla przykładu. GWP wydało w roku 2005 książeczkę Elżbiety Zubrzyckiej zatytułowaną „Schudnąć bez diety. Mity na temat nadwagi”. Oczywiście specjalista będzie kręcił nosem na pewne uproszczenia ? jak to w książeczce o charakterze popularyzatorskim ? niemniej ogólna zasada została wyłożona. Co więcej czytelnik dostaje do rąk narzędzie przy pomocy, którego może sobie poradzić sam. Dowiaduje się też dlaczego spotkania grupowe mogą być bardziej skuteczne.
Ta książeczka liczy sobie 108 stron, napisana jest w sposób niezwykle przystępny, kosztowała 15 zł. Książka pani May liczy sobie 408 stron i kosztuje około 35 zł.
Niestety na temat książki Zubrzyckiej cisza. Nie ma imprimatur juesej, nie wypowiadały się na jej temat tamtejsze celebrytki. Tak to działa.”?Cudze chwalicie, swego nie znacie…”. Mechanizm podobny do używania makaronizmów czy anglicyzmów.
I trzeci wątek, to stosunek do wiedzy i zawodu psychologa. Pani May najpierw ukończyła studia psychologiczne, a dopiero potem medyczne. Wiedza psychologiczna może być i jest przydatna począwszy od edukacji, poprzez medycynę, bussines, na wojsku kończąc. Albo zaczynając. (Cała współczesna wiedza na temat manipulacji ma swoje źródła w badaniach na użytek armii amerykańskiej w czasach II WŚ.)
Niestety w Polsce nie tylko brakuje elementarnej edukacji psychologicznej. Ludzie są sami dla siebie nieznanym lądem. Co więcej rozpowszechniane są bardzo szkodliwe stereotypy, które mogą wzmacniać opór przed korzystaniem z pomocy psychologa.
Czytelnictwo znajduje się na tragicznym poziomie. Tym bardziej szkoda, że w tych pozycjach, które są czytane aż roi się od uprzedzeń i stereotypów.
Szkoda, że w popularnej serii każdy występujący tam psycholog to skrzyżowanie matoła z popaprańcem aż do przestępcy włącznie. Na uznanie zasługuje jedynie psychiatra. Tyle, że przy pomocy „małych kolorowych pigułek” nie rozwiązuje się problemów psychologicznych. Polscy psychiatrzy nie dysponują takimi kompetencjami, jakimi dysponują psycholodzy.
Oczywiście licentia poetica . Każdemu wolno pisać co mu w duszy gra. Ale może jednak czasem warto zastanowić się nad konsekwencjami. Może zniechęcanie do skorzystania z dostępnej pomocy będzie miało dramatyczne a nawet tragiczne konsekwencje w czyimś konkretnym życiu. Konsekwencje porównywalne do nie skorzystania z mammografii czy cytologii. Przede wszystkim nie szkodzić .
Cichalu, trzymam mocno. Denerwuj się głośno. Wydmuchuj. Duszenie w sobie szkodzi.
o Alina daje nam nadzieję … 🙂
a ja sobie kupiłam śliczny kapelusik do letnich sukienek i wyglądam przepięknie … hi ..hi ..hi ..
dziś na stole młode ziemniaki, kalafior z jajkiem sadzonym i zsiadłe mleko .. i do tego dużo koperku pachnącego polem …
Jestem w wyjątkowo zgodnym nastroju, więc nie będę się wykłócała z Jotką i pokazywała palcem kto jest winien uproszczeń, mitów i stereotypów nt psychologii, krążących w przestrzeni medialnej. Już kiedyś brałyśmy się za kudły na ten temat. Burzliwy rozwój niektórych nauk humanistycznych wcale nie działa na ich korzyść w odbiotze społecznym.
Nie tak dawno dowiedziałam się, że nauki prawne od wieków dzielące się na cywilistykę, karnistykę i prawoznawstwo (ze spacjalnościami np w prawie gospodarczym, konstytucjonalizmie itp) zgubiło w ostatnich latach prawoznawstwo. Nie ma takiej dziedziny; tak się rozwinęła i wyspecjalizowała, że nikt nie jest w stanie ogarnąć całości. Zamiast prawoznawstwa jest iuresprudencja, a żeby było ciekawiej, ta część, która wiąże naukę prawa z człowiekiem i jego środowiskiem społecznym, przyjęła nazwę socjoiudesprudencji, natomiast część wiążąca się z bytem biologicznym człowieka nazwana została bioiuresprudencją. Obydwie dziedziny są inter aktywne i korzystają z grona psychologów, filozofów, socjologów itp. Podziwiam i mam ochotę walić głową w mur.
Niech żyje humanistyka najnowszego trendu. Za kilka lat będziemy pewnie angażowali tłumaczy między specjalizacjami.
, przyjęła nazwę
W sprawie języka:
„A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają”.
Zawsze coś się tam skądś zapożycza i zapożyczało na przestrzeni wieków. Ale teraz śmieci się niepotrzebnie, zastępując słowa polskie angielszczyzną.
A szkoda…
Witam słonecznie. 😀
Chyba się dzisiaj „zabobuję”. 😯 Nareszcie się pokazał bób w przyzwoitej cenie. 😉
Jolinku, to znaczy, że też miałaś radosny zakup. 😀
Zgago!
Ja też chcę bobu!!! Chwilowo idę dospać, może mi się przyśni micha bobu u Alsy na patio i pogaduchy…
Alicjo, moglabym ci dac bobu , obys tylko nie zalowala potem
Ach, bób!!! Zgago, po ile u Ciebie ten rarytas? Tu jeszcze za drogi, czekam…
Barbórko, 12,- zł. za 1 kg a wczoraj był jeszcze po 18,-zł.
Jako, że jestem dziwaczką, to lubię tylko młodziutki bób, dlatego nie kupuję go już, gdy jest taniutki. Nie lubię go w postaci „mącznej”, uwielbiam, gdy mi sam wyskakuje z łupinki. 😎 😆
Zgago, rozumiem doskonale, choć sama pochłonę każdy 🙂 Tu dzisiaj po 15, ale jakby dobrze poszukać to i tańszy by się znalazł. Przepadam, a najbardziej za takim świeżo ugotowanym, bez żadnych dodatków. Podziwiam, jak niektórzy potrafią zrobić z bobu dodatek do sałatki, to nie u mnie, zjadłabym wszysto po drodze, mania jakaś 🙂
Barbórko, mam to samo. 😆 Właśnie przed chwilką mi zniknął ostatni bób. 😉
Mnie właśnie zniknęło drugie śniadanie 😕 Bobu w nim nie było 🙁
Haneczko, u mnie nawet na obiad nie było, za to botwina z jajkiem, młode kartofelki i duuużo koperku 🙂
Po obiedzie, a przed drzemką. Dooobre było.
Idę kupić bób!
Ale daliście bobu 🙂
Wróciłem z zaświatów …
cd. bobianego tematu 🙂
http://www.kwestiasmaku.com/zielony_srodek/bob/przepisy.html
Marku 😀
Marek odpiorunowany? Witaj.
Wżdy w raju był raj, a zatem pod jabłonką nagi Adam kusił nagą Ewę mixem sałat z dresingiem, portfele nie istniały, a z głośników sączył się Drogi Rozsądek.
Tylko spokój może nas uratować – Droga Prudencjo, nigdy nie musiałaś się tłumaczyć bo prosto do serca trafiasz. Ty możesz nawet sanskrytem. Amen.
Młody bób należy zjadać wraz z łupinką, ponieważ łupinka ma w sobie jakieś tam enzymy czy inne cholerstwo, które pomaga trawić całość bez wzdymania żołądka i tym podobnych przyjemności. Tak gdzieś wyczytałam (nie pamiętam, gdzie) i tak ćwiczę, działało!
W moim Bałtyku bywał młody bób mrożony (z Polski), ale już nie bywa 🙁
Wykupywałam wszystko – i co to komu przeszkadzało?! 😯
Jotka,
tak zwyczajnie, po polsku (wpis z 2011-06-11 o godz. 11:13), to osochzi? 😯
http://www.youtube.com/watch?v=Q3Kvu6Kgp88&feature=related
przeczytaj Alicjo powoli jeszcze raz albo dwa. moze zrozumiesz – a jak nie, to trudno
tak Zgago miałam chwile uśmiechniętą .. 🙂 .. i jeszcze mi zakwitł stary storczyk na żółto …
Krystyno czytałam wypowiedź jednego reżysera od komedii, który wypowiadał się sceptycznie o festiwalu bo podobno zastosowano od kilku lat tzw. selekcję i na pokazach tylko ambitne dramaty są a dla komedii nie ma miejsca … chociaż taki film jak”Karol2″ dostał nagrodę – chyba bursztynową za frekwencję ..
albo wez do pomocy troche linuxa, podobno pomaga na wszystko
o Marek odzyskany … 🙂
do fanek bobu należy moja córcia .. ja zjem jak jest i jeszcze jak mi ktoś poda … 😉
Internet ledwo dycha – na zmianę „siła sygnału niska” i „bardzo niska”
Swego czasu Jolanta Kwaśniewska uczyła Polaków jedzenia bezów. Nawet przes owymi lekcjami nigdy nie miałam kłopotów z bezami. Mam kłopoty ze zjadaniem ciastek francuskich, szczególnie dużych, w ten sposób, żeby wokół mnie nie zostawała pasza dla stadka wygłodniałych kur. Może mnie ktoś nauczyć? Przyszło mi to do głowy dzisiaj, w czasie podwieczorku, na którą Młodsza zakupiła po dwa b.dobre ciasta francuskie. Zjadłam z przyjemnością – a potem zgarniałam garście okruszków, płatków i strzępków – ze siebie, ze stołu i z podłogi.
Ka,
lepiej mnie nie zaczepiaj o linuxie, bo zostanie Ci tylko a, albo i niekoniecznie.
Jolinku,
selekcja fimów, które mają być zakwalifikowane na festiwal była chyba zawsze . Z tym, że do tej pory pokazywano w konkursie głównym dwadzieścia kilka filmów, a w tym roku tylko 12. Moim zdaniem, to trochę za mało. W tym roku rzeczywiście nie było żadnej komedii, ale chyba dlatego, że nie wyprodukowano w ciągu ostatniego roku filmu tego gatunku na odpowiednio wysokim poziomie.
A u mnie zakwitł niedawno biały storczyk i cieszy oczy.
Kupiłam dziś kolendrę w doniczce w hipermarkecie. Tydzień temu nie było, a dziś owszem. Powąchałam, pożułam listki i zaskoczenie, bo spodziewałam się jakiegoś nieprzyjemnego zapachu i smaku, a tu zapachu prawie nie ma, a smak jest bardzo delikatny. Może to jakaś łagodniejsza odmiana tej rośliny, a może zapach i smak uwydatnią się po posiekaniu. Niektórzy porównywali zapach kolendry do zapachu pluskwy, ale moja roślinka ma zapach raczej nijaki. Skąd tu zresztą wziąć pluskwę dla badań porównawczych.
Pyro, na ciastka francuskie chyba nie ma siły, muszą się kruszyć. 😉 W zamierzchłej przeszłości (dzieciństwie) lubiłam krem z napoleonek ale zawsze zostawiałam rodzicom do zjedzenia ciasto. 😀
Alicjo, chciałam Ci rzucić trochę bobu ale mam w oknach siatki i niestety nic z tego nie wyszło. 😉
Zaczął się sezon letnich imprez nad Maltą. Jakimś przedziwnym zdarzeniem akustyki i odbicia fal głosowych, ja mam darmowe koncerty o zupełnie niezłej słyszalności. Nawet teksty konferansjerów dochodzą całkiem wyraźnie. O tej porze dnia jest jeszcze znośnie; późnym wieczorem zdarza mi się słyszeć Kajah w okrzyku „Jak się bawicie?” (co doprowadza mnie do szewskiej pasji) albo melorecytacje raperów. Nie ma zmiłuj – można tylko zamknąć okno.
bob z linuxem, Boris idzie w szarosc:
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum1106111856?pli=1
Misiu hejki
Krystyno, 😆 😆
Pyro jedz nad talerzem .. lub miską … 😉
Krystyno ja tylko przytoczyłam opinię tego reżysera .. twierdzi on, że grono jakieś zamknięte się zrobiło i wielu jego kolegów nie jeździ na ten festiwal …
Sławku, jesteś niemożliwy, 😉 najpierw Borysa wieszasz na tarczy strzelniczej, nadziewasz na kotwicę, stawiasz go na głowie a teraz jeszcze upijasz. 😯 Doczekasz się jeszcze bęcków od TOZ. 🙂 Chociaż, może wezmą pod uwagę ile fajnych miejsc, dzięki Tobie zobaczył, hmmm ?
a jak ja sobie kupię takiego misia to będę taka fajna jak Sławek? … czy to trzeba dostać od kogoś specjalnego? … 😉
ciastka francuskie skropic porzadnie alkoholem, nie beda sie tak bardzo kruszyc
chcialas Alicjo bobu, to ja ci daje. ja tez mam gdzies butelke linuxu, mozemy sie popryskac – zobaczymy co komu zostanie.
A niektórzy uważają, że
http://film.wp.pl/id,119122,title,Najlepsza-Gdynia-od-lat,wiadomosc.html?ticaid=1c77b&_ticrsn=3
😉
TOZ?
toz on zombi?
na nic nie liczy, zyje, ten Boris, znaczy,
poza tym, nie stac Go na lekcje angielskiego za piecset, za to polubil truskawki w Poznaniu,
ps Boris pije, bo lubi, nie zawsze nad talerzem, ale, jak Mu skapnie, to i tak cznia, bo nie On sprzata, a co widzial, to jego 🙂
Sławku, Towarzystwo Obrony Zwierząt (TOZ). 😉 A Boris wie, że nazwałeś go zombi ? Jeśli wie, to pewnikiem mi się wszystkie dzwoneczki poplątały. 🙂
Jolinku, przecież Ty i bez misia jesteś fajna. 😀
errata: to pewnikiem MU się …..
Jolinku, dupa, Misia sie nie kupuje, Jego sie kocha, mozna dostac, ale to przypadek,
Misia ma sie w Sobie i sie Nan wyzywa, cos jak auto fe,
pamietam, mialem kiedys golfa, czerwony byl,
calkiem do mnie podobny po dachowaniu, zupelnie niefajny, kup se bob, ludz lubi,
prostata nie boli, biadoli
o bolach prostaty niestety nie wiem nic. gdyby byla Nemo to by wiedziala.
Ja tam się nastawiam na Szczecin 😉
Stara święta prawda reżyserów : dziecko do lat pięciu, zwierzaczki w wieku dziedzięcym, wierny pies, pluszowy miś – to samograje w każdym przedstawieniu. Sławek jest mądrym facetem.
errata – wiek dziecięcy.
moze Yurek cos wie o prostacie, ofiarowal pomoc pare dni temu – moze opowie.
masz rację Pyro .. z Amelką jestem fajniejsza … 🙂
Zgago .. bywam czasami a ja bym chciała cały czas .. 😉
Sławek czyli nici z pomysłu ..
„Dziennik łódzki” ogłosił, że w Łodzi młodzi ludzie naklejają na karoserie albo szyby źle zaparkowanych samochodów, piekielnie trudne do usunięcia ulotki (w internecie po 20 zł za 300 szt). Na naklejce zarys męskich genitaliów i napis : „Masz karnego k….a za ch….e parkowanie”. Popłoch padł na kierowców.
Wątek czwarty – jak odróżnić fizyka lub psychologa który manipuluje z korzyścią dla mnie, a nie dla „nich”?
Watek piąty – Kto wygrał kłótnię o to czyj stek był the best i dlaczego? 🙂
Wątek szósty – Wpis Gospodarza to majstersztyk, w końcu naczelnym celem jest to by się gotowało 🙂
Jotko – Ze zgrają niepoważnych ludzi chcesz dyskutować? Jestem za, ale (na litość boską) jak? Misie, prosiaczki, alkohol, obrażanie kobiet (np. dziwek, a dziwek to przecież klient piękności nocy ciemnej, a nie dumnych cór Koryntu). Także tego pragnę, ale radości życia jeszcze bardziej 🙂
Elżbieta Zubrzycka to mądra kobieta, ale pisze mądrze i szczerze, a zatem bogactwo Jej nie grozi. Nie krzyczę, nie obelguję, tak sobie do ściany mówię.
W tym momencie wdycham zapach najlepszego espresso na świecie. Nie wiem kto to sprawdzi, ale jestem pewien, że to trochę potrwa 🙂
Jolinku, wrecz na odwrot, to jest caly klebek pomyslow, wystaczy nie stopniowac kruszonki i nie wartosciowac szneka,
ulga wyraznie nie wspolpracuje ze sloncem, Remrque, na wschodzie dalej nie wisi
dozylny?
Ja tam się nie znam 🙄
Ja mówię, co chcę. Tyle, i dla niektórych może za dużo, ale przecież można nie czytać, omijać wpisy?
Można!
Errata – Mój nowy rekord – więcej błędów niż słów.
Proponuję byśmy się wszyscy rzucili na język szwedzki, raz czy dwa razy 🙂
Ingmara (Daniela Pawełeka) jest mi żal, z wielu względów. Bardzo chętnie bym mu pomógł, ale czy On tego pragnie? Założę się, że nie 🙂
Placek,
nie kombinuj 😉
znam tylko synden, nie pogadamy, ale i tak moze byc fajnie
Synden to ja też znam, chociaż nie używam.
Diakrtyki polskie i owszem, to nic nie kosztuje.
nawet przy konfesjonale?
krtki to raczej czeskie 🙂
diakrytki bez linuxu – niemozliwe
chyba zeby skropic obficie alkohole, ale tu trzeba by dla pewnosci zapytac Nemo
krtek, Sławek 🙂
Czyli krecik.
Używając zwykłej, międzynarodowej klawiatury, wystarczy nacisnąć literę i prawy Alt jednocześnie.
Żadna filozofia.
Co jest możliwe, to możliwe…, a co się zdaje, to się zdaje 😉
http://www.youtube.com/watch?v=QCU33C6RHPk
Alicjo – Skoro pytasz, odpowiadam. Nie można. Próbowałem, oczywiście tylko z ciekawości czy mam refleksy żbika. Nie mam 🙂
Wpisy to nie dziury w jezdni, a nawet te można wypełnić żwirem i jechać prosto do celu. Cel – Nirwana 🙂
Każdy komentarz jest kopalnią informacji, także o autorze. Czytam jak najęty. Uwagi Jotki są ciekawe, Twoje także, ale z zupełnie innych przyczyn. Szkoda, że nie mamy tutaj kozetki, ale chętnie Ci to wyjaśnię na stojąco 🙂
Możemy zacząć od palącej kwestii diakrytykowania. Możemy, ale nie musimy. To znaczy Ty musisz, a ja nie, a Sławkowi to…
Tematów jak psów, a to chyba dobrze.
A poza tym pewność….
http://www.youtube.com/watch?v=cgjf1Rx5HzI
Placek, zaczynasz sie znac na wisielcach?
cela widocznie jeszcze nie calkiem porwana,
refleks traszki w kontekscie kopalni, pod warunkiem, ze odkrywkowa jest stanowczo zadawalajacy, marze o tym zeby stanac na kozetce i wyglosic tansze prawdy, na slowniki mnie nie stac, pale dalej niz widze
podjuchy na wala?
ktorym tramwajem sie tam dojezdza? 🙂
juz wiem, Dean
to taka norma,
wszyscy nia jezdza
Ja już dawno mówiłam, że JUŻ NIC NIE MUSZĘ (tytuł wspaniałej książki Grodzieńskiej, wspomnienia), ale także samo zarówno nikt nic nie musi, tylko niech się nie czepia, jak rzep tego tam…
Jak mnie się ktoś czepia, to niechcący chciałabym odszczeknąć.
Ciągle koło piesków 😉
Można, (możno, tylko ostrożno!) podobno należy coś tam powydziwiać z mozillą czy tam kto co używa.
Mnie też zwisa i powiewa.
jezeli nie ta, to moze kolka?
Chrobry mowisz? mam pod reka
lagodzi wszystko, nawet jesli to byla Ona
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum1106112130?pli=1
Alicjo, a może …
http://www.youtube.com/watch?v=2DZK_udkhsI&feature=related
Kolka Rimski Korsakow na przyklad.
Alicjo, ty sama sie prosisz, zeby ci dolozyc. zadne wyzwanie – jakby dziecku tornister odebrac w drodze do szkoly.
moze byc po szwedzku?
http://www.youtube.com/watch?v=KMKTaLaYBB8
niestety bez tornistra
Sławku,
dla innych …
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/6/65/Svejk_sanok_beentree.jpg
tez super Chrobry, dzieki 🙂
na szpiega zawsze mozna liczyc
Z rok nie byłem w Biedronce.
Masło mają, sery prawdziwe mają, wino mają jak dla mnie bardzo dobre. Za takie samo w innym sklepie musiałbym zapłacić ze trzy razy tyle. Warzywa i owoce takie , że na straganie u pani Krysi trudno znaleźć. Chyba zacznę zaglądać częściej.
A tak w ogóle to stary i głupi ten Miś: ser kupił i wino i zaczął uważać , że mu się polepszyło.
Placek nie lubi mojego Prosiaczka. Zupełnie niepoważny ten prosiaczek. I Borysek Plackowego szacunku nie wzbudza. Ale na wystawie w domu kultury wiszą .
http://www.eostroleka.pl/wernisaz-wystawy-fotograficznej-bohaterowie-dnia-codziennego-w-ock-zdjecia,art24972.html
Zdjęcia z relacji foto nie widać, ale te to
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum2205110106#5609310521483412610
Dziękuję Kochani za słowa otuchy. Raz maty rodyła! Nic to. Żyje długi i intensywnie. Nawet tak intensywnie, że spieprzyłem ooo przepraszam, przepieprzyłem chleb. Drożdżowe za to wyrosło jak Borys Sławkowi
https://picasaweb.google.com/cichal05/Babka#
Bez względu na wynik w lipcu płynę na 6-8 tyg. w rejs z Florydy do Kanady
albo tance poniemieckie Borodina
ka…
Ja się nie proszę, ja jestem, opowiadam, co u mnie, ja się Ciebie nie czepiam. Czep się tramwaju, jak masz taką potrzebę. Czep się czegokolwiek. Ja jestem, ale można mnie omijać jak kałużę.
Ty natomiast wskakujesz i czepiasz się wszystkich. Taki hm…bo ja wiem? KGB jakby?
Ujęcie inne zdjęcie moje:
http://kulikowski.aminus3.com/image/2011-06-11.html
Ka i ogonek a wy się poza tym dobrze czujecie?…
ka vel ogonek…czep się swego ogonka. Tyle.
Muszę dla Was sfotografować mojego Lupo. Lupo jest tygrysem i policjantem, jeździ ze mną w samochodzie, ma czapeczkę z napisem LUPO i koszulkę z napisem POLICJA.
W jednej książce napisałam jak to jedna pani przekroczyła prędkość, potem dogadała się z patrolem, a potem policjanci jej powiedzieli, żeby uważała, bo dalej to już będzie gorzowska drogówka, a oni szczeciniakowi nie popuszczą.
Jakiś czas potem miałam spotkanie w Gorzowie i przed Empikiem stał radiowóz, a przez telefon dostaliśmy cynk, że policja o mnie pytała. Chciałam wiać, ale nie było wyjścia. W Empiku był pan zastępca komendanta gorzowskiej drogówki z Lupem, kwiatkami i prośbą, żebym więcej nie pisała nieżyczliwie o gorzowskiej drogówce.
Lubię policję.
Lupo czasem służy jako poduszka tym, co jeżdżą z tyłu.
Cichalu, piękne ciasto, aż do pozazdroszczenia. 😀
Kapitanie, „tak trzymaj i do przodu – Alleluja”, ja (na wszelki wypadek) będę i tak”tsimała”.
Nisiu, to już tylko Krzysia brakuje do kompletu. 😀
Alicjo,
nie daj się prowokować i nie pozwól na
http://www.youtube.com/watch?v=vjncohP1a7U&NR=1
do kupletu, to jeszcze paru na A, jeden I jedno H, ze o paru P nie wspomne, a czy Krzys Lyka?
Cichal , Boris jest dumny, ze tak Ci wyroslo na podobienstwo jego, ladny Placek
u mnie w poniedzialek wolne
stad na luzie, te swawolne
troche brednie, nieco wzdec
omijajcie jesli chec
ps a Krzys lyka?
Krzys nie Lyka, Krzys skrapia obficie alkoholem
o jacyś ponuracy się wyżywają .. ale dziadostwo ..
Nie łapię o co chodzi
Marek ale Ty masz farta .. nawet na wakacjach trafiasz na wystaw .. 🙂 ..
wyższy poziom abstrakcji, czas spać……..
Krycha, zajrzyj do skrzynki.
Nisiu, w Poznaniu w latach 80 był opozycjonista – całą gębą; były, młody dziennikarz p.D. (nazwisko przemilczymy, bo od tego czasu naraził się połowie Polski).Został zatrzymany i aresztowany na 21 dni, bo – kochał Milicję Obywatelską! Serio – niezły ubaw był. O drugiej w nocy p.D. I 4 kumpli z transparentem „Kochamy MO” StANĘLI NA WPROST KOMENDY mIEJSKIEJ I PRZEZ TUBĘ MIŁOŚĆ TĘ GROMKO OZNAJMIALI. Nie dawali się uspokoić i całe otoczenia pl.Wolności miało cyrk -okna pootwierane, ludzie ryczący ze śmiechu i Michał z tubą. Tak kochał, że go zamknęli. Niestety – opozycja go doszczętnie wypaczyła – nigdy z niej nie wyrósł. Wszędzie gdzie pojechał „ROBIŁ PORZĄDEK” – pisał do władz, do prasy, do prokuratury : obojętnie – schronisko , szpital, szkoła, sklep, czy pensjonat – Michał kraj porządkował. Nie ma wstępu do większości schronisk tatrzańskich, nie może spotkać GOPR-owców, ani przewodników, ani lekarzy – bo może zarobić po gębie. I ma okropne przekonanie, że same szuje chodzą w chwale, a on, sprawiedliwy, jest gnębiony. Młodsza go spotkała jakiś rok temu, ale nie chciał z nią rozmawiać. Smutne.
Sławku – A ja nadal marzę o tunelu pod peronami. Mieszkałem za dworcem, a szkoły po tej bogatej stronie. Nigdy tam Borisa nie spotkałem, ale tuż obok pawilonu Turysty urzędował fotograf z białym niedźwiedziem. Obaj byli często lekko zawiani i zawsze, ale to zawsze bardzo wylewni. Nie ma to jak widok spragnionych przyjaciół raczących się wodą z saturatora. Ten polarny wolał czystą, a fotograf tę z sokiem.
(chwila starczego wzruszenia, muzyka lekka)
Boris……BORIS. Proszę to sobie zapamiętać. Ostrzegam. Lubię, pan Kulikowski mnie posądza, a ja lubię. Lubię też Ka i Ogonka, ale ich wrednych i chamskich wycieczek osobistych pod adresem osób postronnych nie lubię. Jestem zazdrosny, poza tym ich ataki wpędzają Alicję w grechuty. Końcowy rezultat – Sławek lątuje z Alt.
Ja to Ka i Ogionka wręcz kocham. Nie muszę przesadzać, ale na diecie nie jestem. Przesadzam bo mogę.
Borys Godunow – lubię, ale Iwana Groźnego nie lubię. Instynktownie.
Tego drugiego A.Milne uwielbiam. Sławek się wyraził, może Nisia zadzwoni na policję. Moja jest nieco inna. Nie lubią kwiatów.
Cichalu – Pozdrawiam. Pijanym życiem wybacz 🙂
Ogonku, piszesz, jakbys mial w plecy, co mnie nastraja wspolczulnie z racji nieopisywalnosci, to nie kpina, ja mam tylko taki krzywy zgryz, ze nie umiem inaczej, odpusc panierke, skup sie na miesie ( to paralotnia, czy inny kilt, mowilem, ze nie mam slownika )
poza tym z kapusty bierz serce, na cieplo lepsze
daz bur
Placek, Ty jestes podpuchmistrz i poeciarz,
tez nie lubie zbytnio cietych, czy to,powod zeby dzwonic?
przecinki, to moja slabosc 🙂
Ogonku, jedno jest pewne, ktos z Was jest nawiedzony
Pyra, Dziennikarz, lub Ty,
mnie i tak pikutek
lubie wszystkich,
Sami mogą zadzwonić. Są dorośli. Kropka. Poza tym to dobry trening przed wyjściem na ulicę. Może to już początek końca. Na wszelki wypadek się spakuję.
W Opolu skończył się koncert poświęcony E.Demarczyk. Było kilka pięknych wykonań i 2 takie, których wolałabym nie słyszeć. To niezła średnia.
tyle chcialoby sie napisac, fotograf z sokiem, misie w tunelu, Nisia i poker, policja z Grechuta ( pilem z Jego zona, ktora Go odpuscila, bo pil ), no i ten Grozny Puszkin, zycia nie starcza, a jak chrapiesz, to nie pospisz, bo cie budza,
zostalo mi jeszcze kawalek fugu
Nie słuchałam, wolę Ją Samą.
Dzisiaj byliśmy na kebabie z frytkami i surówkami u zaprzyjaźnionego Turka. Proste, chłopskie żarełko za mikry pieniądz. Lubimy tam wpadać, nie żeby delicyje, ale my go lubimy, a on nas i to się liczy 🙂
Stek za ciężką forsę można zjeść z ciekawości, ale prawdziwą przyjemność sprawiają małe, ukryte knajpki z bezcenną atmosferą.
Reszta jest snobizmem 😉
Pójdę już spać. Z piękną muzyką w pamięci, z pięknymi tekstami. Może się coś pięknego przyśni? Może kogoś z Was spotkam? Dobrej nocy.
Sławku – Chrap ciszej i pisz nawet we śnie. Po co sobie od ust odmawiać? Love what you dream, dream what you love (wejście od podwórza).
Haneczka to także mądra kobieta 🙂
Proponuję wysłanie naszych uwag na ulicę Żórawią. Klient ma zawsze rację.
Moje uwagi przechowuję w sejfie, podzielę się nimi za cenę obiadu, z butelką wina do każdego rodzaju mięsa.
Próbka bezcennych uwag – jeśli już japońskie, to z Japonii 🙂
Uwaga – uwaga końcowa – posiadacze grubych portfeli coś już od życia otrzymali. Na przykład grube portfele. Nie czyńmy z grzanki z grasicą walki klasowej, chyba że jest to naszą pasją, a wtedy możemy zacząć spekulować ile wynosi pensja zmywacza naczyń 🙂
Wszystkich bez wyjątku zachęcam do jedzenia ciastek w towarzystwie wiernego zwierzęcia. Smacznie, czysto i przyjemnie 🙂
Gdy Turcja przystąpi do UE, wszystkie menu będą po polsku. Wszystko ma swą cenę. Global czy nie global? Dobrej nocy.
Ja w pokera grać nie mogę, koledzy mi zabronili ze dwadzieścia lat temu, bo powiedzieli, że strasznie merdam.
Wiecie, dlaczego nie można grać w pokera z psem – bo jak dostanie dobrą kartę, to merda ogonem.
No.
Z policją wiele razy współpracowałam telewizyjnie, najbardziej przy finałach Owsiakowych – bardzo nam pomagali i byli sympatyczni.
Kiedyś – a kilka miesięcy wcześniej nasi chłopcy z policji dostali wystrzałowe motocykle Ducati – wymyśliłam sobie taki greps, ze pod kamery podjeżdżają na dwóch policyjnych motorach dwie piękne dziewczyny o tym samym nazwisku – jedna weteranka Orkiestry i druga, aktualna Miss Polonia – panowie hamują z wizgiem pod samym obiektywem, a one jak te lale zsiadają i opowiadają ile forsy zebrały na Prawobrzeżu – na tle ryczących maszyn i mundurowych przystojniaków.
Zadzwoniłam do komendanta miejskiego z pytaniem, czy by nie chcieli wypożyczyć na godzinkę dwóch zmotoryzowanych. Pan komendant na to, że oni bardzo chętnie, tylko te Ducati, rozkręcone na zimę co do śrubki, leżą aktualnie w magazynach – więc pani redaktor rozumie. Pani redaktor z żalem zrozumiała i pożegnała się z efektownym pomysłem.
I co? Za dwa dni pan komendant dzwoni i mówi: pani redaktor, poskręcaliśmy dla was te Ducati.
No i było cudnie.
Hitem Owsiakowych spotkań były policyjne stoiska z różnymi ciekawostkami, a hitem hitów taki chytry robot do rozbrajania bomb. Łaził między ludźmi, fundował grabę, nosił skarbonkę…
Śmigłowców nam nie odmawiano, pojazdów rozmaitych, policjanci eskortowali dzieciaki z pieniędzmi itd. Zawsze, ale to zawsze byli mili.
A prywatnie – jak mnie łapią na przekraczaniu prędkości, to też zawsze rozmowa jest sympatyczna. Nawet kiedyś w Kaliszu Pomorskim, gdzie panowie z najgłębszym żalem i zawstydzeniem skasowali mnie na cztery stówy i dziesięć punktów, prawie żeśmy się zaprzyjaźnili.
Przypuszczam, że są wśród nich niefajni ludzie – statystycznie muszą być. Ja ich nie trafiłam.
No, lubię policję i już.
Sobota minęła. Nie zrobiłem nic pożytecznego, ale to mi się już trafiało wielokrotnie 😉
Kupiłem pudełko biedronek i wypuściłem na wolność. Zapłaciłem 9 dolarów. To już drugie, przedwczoraj kupiłem też jedno. Przed wypuszczeniem zrobiłem sesję zdjęciową.
https://picasaweb.google.com/takrzy/Biedronki#slideshow/5616988194281100690
Biedronki wypuściłem, żeby jadły robaczki, których ja nie lubię, a one lubią, zwłaszcza ich larwy są żarłoczne. Kiedyś zajmowałem się ekologicznym ogrodnictwem, teraz to powraca. Bardzo się cieszę, bo to prawie jedyne, co w ogrodnictwie naprawdę lubię.
Niedługo idę spać.
Na wszelki wypadek – dobranoc 🙂
dzień dobry …
Nisiu to tak jak Chmielewska .. ona też lubi .. 🙂
o Nowy .. 🙂 .. ratujesz biedronki .. miłych snów … 🙂
serniczek dla łasuchów co to lubią a boją się o wagę ..
http://smaknawage.blox.pl/2011/06/Sernik-truskawkowy-100g86-kcal.html
Dzień dobry 🙂
Nowy, biedronkami zdumiałeś mnie potężnie. Nie miałam pojęcia, że towar mi łazi po ogrodzie 😯 Skoro tak, to zapytam z nadzieją: może ktoś kupi mrówki, w ilościach hurtowych?
Ja od rana. 6
Nagotowałem rosołu, będzie z 11 litrów. Nagniotłem placków sztuk 6 z dwóch kilo mąki , takich okrągłych fi 55 cm , na makaron. Zaraz będę kroił w paski.
Wszystko dla 20 osób. Jak ludzie wrócą z kościoła będzie jak znalazł. Głodomory jedne.
Czy ja muszę ?
Ja chcę 🙂
fascynujacy opis produkcji paskow makaronu przy uzyciu fi. czy moge prosic o wiecej szczegolow? chcialabym sama sprobowac.
Nisiu – gdybym nie lubiła (i nie umiała) współpracować z mundurowymi, to bym dwudziestu kilku lat wśród nich nie wytrzymała. To trochę tak, jak mawiała nasza b.blogerka, Marialka, o współpracy z chirurgami w szpitalu : „Te chłopaki są naprawdę proste w obsłudze; byle trzymać standardy”.
Na obiad będą sznycelki z polędwiczki, szparagi pieczone z orzechami, sałatka owocowa z arbuza. Ciasta żadnego nie piekę dzisiaj, w razie potrzeby otworzę paczkę ciasteczek i dam do tej sałatki z jajecznym kremem. Gości jednak się nie spodziewam, więc i deser wymyślny nie będzie pewnie potrzebny.
Na obiad będą Ryczące Dwudziestki.
Dam im kiełbaski z grilla, upiekę muffinki, jakoś przeżyją…
Wódka za wódką w bufecie…
nocami po sali drewnianej,
i serce ci wali…
Marek,
co do tego makaronu?
Wpuszczanie mnie w Grechutki jak najbardziej doceniam, bardzo lubię, on, podobnie jak Demarczyk kojarzy mi się z festiwalem opolskim, być może się mylę, ale wypłynęli na szerokie wody publiki właśnie w Opolu.
A propos steków, to chyba Japończycy wyprzedzili świat stekami z Kobe, cuda wyprawiają z tymi wołowinami przeznaczonymi na steki, podobno nawet piwem poją, masują i tak dalej (szczegółów nie znam, ale o masowaniu i piwie słyszałam) 🙄
U mnie świta, rozdarła się dziatwa leśna. Tuwim mi się w takim momencie przypomina i „Ptasie radio”
Haneczko,
biedronki tuczą się mszycami, poza tym są w kropeczki 😉
http://www.youtube.com/watch?v=sWdLnWaAhNA
Owszem, o milicji też tam jest!
Halo, halo! Tutaj ptasie radio w brzozowym gaju,
Nadajemy audycję z ptasiego kraju.
Proszę, niech każdy nastawi aparat,
Bo sfrunęły się ptaszki dla odbycia narad:
Po pierwsze – w sprawie,
Co świtem piszczy w trawie?
Po drugie – gdzie się
Ukrywa echo w lesie?
Po trzecie – kto się
Ma pierwszy kąpać w rosie?
Po czwarte – jak
Poznać, kto ptak,
A kto nie ptak?
A po piąte przez dziesiąte
Będą ćwierkać, świstać, kwilić,
Pitpilitać i pimpilić
Ptaszki następujące:
Słowik, wróbel, kos, jaskółka,
Kogut, dzięcioł, gil, kukułka,
Szczygieł, sowa, kruk, czubatka,
Drozd, sikora i dzierlatka,
Kaczka, gąska, jemiołuszka,
Dudek, trznadel, pośmieciuszka,
Wilga, zięba, bocian, szpak
Oraz każdy inny ptak.
Pierwszy – słowik
Zaczął tak:
„Halo! O, halo lo lo lo lo!
Tu tu tu tu tu tu tu
Radio, radijo, dijo, ijo, ijo,
Tijo, trijo, tru lu lu lu lu
Pio pio pijo lo lo lo lo lo
Plo plo plo plo plo halo!”
Na to wróbel zaterlikał:
„Cóż to znowu za muzyka?
Muszę zajrzeć do słownika,
By zrozumieć śpiew słowika.
Ćwir ćwir świrk!
Świr świr ćwirk!
Tu nie teatr
Ani cyrk!
Patrzcie go! Nastroszył piórka!
I wydziera się jak kurka!
Dość tych arii, dość tych liryk!
Ćwir ćwir czyrik,
Czyr czyr ćwirik!”
I tak zaczął ćwirzyć, ćwikać,
Ćwierkać, czyrkać, czykczyrikać,
Że aż kogut na patyku
Zapiał gniewnie: „Kukuryku!”
Jak usłyszy to kukułka,
Wrzaśnie: „A to co za spółka?
Kuku-ryku? Kuku-ryku?
Nie pozwalam, rozbójniku!
Bierz, co chcesz, bo ja nie skąpię,
Ale kuku nie ustąpię.
Ryku – choć do jutra skrzecz!
Ale kuku – moja rzecz!”
Zakukała: kuku! kuku!
Na to dzięcioł: stuku! puku!
Czajka woła: czyjaś ty, czyjaś?
Byłaś gdzie? Piłaś co? Piłaś, to wyłaź!
Przepióreczka: chodź tu! Pójdź tu!
Masz co? daj mi! rzuć tu! rzuć tu!
I od razu wszystkie ptaki
W szczebiot, w świegot, w zgiełk – o taki:
„Daj tu! Rzuć tu! Co masz? Wiórek?
Piórko? Ziarnko? Korek? Sznurek?
Pójdź tu, rzuć tu! Ja ćwierć i ty ćwierć!
Lepię gniazdko, przylep to, przytwierdź!
Widzisz go! Nie dam ci! Moje! Czyje?
Gniazdko ci wiję, wiję, wiję!
Nie dasz mi? Takiś ty? Wstydź się, wstydź się!”
I wszystkie ptaki zaczęły bić się.
Przyfrunęła ptasia milicja
I tak się skończyła ta leśna audycja.
No to nasze biedronki są wyjątkowo utyte 😉
A właśnie, mszyce mogę dodać w bonusie 🙄
Dzień dobry,
Nowy kupuje biedronki… U mnie ich sporo, wchodzą nawet do kuchni 🙂
Wczoraj w Laclerc’u kupiłam polskie truskawki, mrożone. Może skorzystam z przepisu Jolinka.
Miłej niedzieli.
w Leclerc’u
Mrożone owoce jem zamiast lodów – posypuję cukrem, nie czekam, aż się odmrożą – pyszne! Truskawki zwłaszcza.
Nisiu, tak je właśnie zjadłam na sniadanie, dodane do czegoś w rodzaju owsianki.
Przyjemnego obiadu z Dwudziestką 🙂
Dwa razy połknęło mi mini – recenzję wczorajszego koncertu i nie rozumiem dlaczego (kopie też) ani razu 2 s Przecież nie przez nazwiska wykonawów?
Nowy,
Kilka lat temu mialam caly dom wprost „oblepiony” biedronkami. Byly troszke inne bo pomaranczowe, wlazily do domu i mozma bylo ch…ry dostac. Nie wiem co sie stalo bo po kilku dniach odlecialy sobie.
Buziaki,
Witam.
Pyro, zapisany tekst zaznaczasz myszką z przyciśniętym lewym klawiszem, robi się w tedy na niebiesko. Przyciskasz prawy klawisz pokazuje się okienko, zaznaczasz kopiuj. Dodaj komentarz poniżej gdzie jest kod przyciśnij kółeczko zmieniające kod. Przepisz tekst z obrazka * przepisujesz,wysyłasz. Jeżeli zjadło wracasz, w pustym polu zjedzonym przyciskasz prawo klikiem wklej i walczysz aż do skutku. Zjada teks dlatego że jest to blog kulinarny a pora obiadowa.
Pyro Jedyna Ty Nasza!
Dziękuję za notkę o koncercie poświęconym Ewie Demarczyk. Mieliśmy ucztę. Bez twojej informacji nie oglądalibyśmy Opola, bo od pewnego czasu jego estetyka nie leży w naszym „koszyku muzycznym”. Świetny poziom, tylko „Groszki” i „Na moście w Awignon” zostały skopane…
Młody Kydryński poprawny. Grasejuje jak Ojciec, ale już bez Lucjanowej charyzmy.
Yurek. Widzę żeś kumaty w komputerach. Poradż. Po jakimś czasie od otwarcia laptopa (30min do 2 godz) zanika mozliwość pisania i to w każdej bez wyjątku aplikacji. Szukałem pomocy u mojego guru (nie tylko informatycznego) ale jest nieuchwytny, widocznie okrutnie zajęty. Masz jakiś pomysł?
Nowy, a czy w trakcie wypuszczania ich na wolność inwokowałeś:
Biedronko, biedronko
leć do nieba
przynieś mi
kawałek chleba!
Lena,
Odleciały, bo pewnie u Ciebie nie miały co jeść, a to bardzo żarłoczne stworzenia.
Haneczko,
z mrówkami trudna sprawa, ale poczytaj tutaj, może Ci się coś przyda.
http://www.e-ogrody.pl/Ogrody/1,113393,4317713.html?fb_xd_fragment#?=&cb=f245f958ff2553e&relation=parent.parent&transport=fragment&type=resize&height=20&ackData%5Bid%5D=1&width=120
Ojej, jaki dłuuuuugi link 😯
Cichal,
może nie tymi słowami, ale wypuszczałem je „dla chleba”. W tym roku mam pierwszego klienta na ogródek całkowicie bez chemii, więc mam nadzieję, że biedronki mi ten chleb przyniosą. Oby tak dalej. 🙂
Cihal napisz jaki to komp.
Nowy, nasze mrówki kochają zioła. Podtruwam 😕
Yurek. To jest Dell Studio 1735
Cihal jaki system?
windows7
Windows7 Ultimate 32
Sprawdż wszystkie sterowniki, te modele miały małą wadę którą Dell i dał jakąś poprawkę.
http://support.euro.dell.com/support/downloads/driverslist.aspx?c=pl&l=pl&s=gen&ServiceTag=&SystemID=STUDIO1737&os=WLH&osl=po&catid=&impid=
Haneczko,
To może osiedliła się tam wścieklica zwyczajna – na taką to już chyba nic nie działa 😉
Można zacząć od tego:
Wyłączyć komputer.
Wypiąć zasilanie A/C.
Wyciągnąć baterię.
Włożyć baterię.
Podłączyć A/C.
Włączyć komputer
Nowy, jedna wścieklica na pewno 😆 ale nie wchodzimy sobie w drogę, nie pchają się do domu 😎
Znam ten sposób. Jeszcze dodają, żeby po wyjęciu baterii nacisnąć start na 10 sek. U mnie ten problem z zanikiem możliwosci pisania ustepuje po ponownym włączeniu. Po pewnym czasie znowu to samo.
Ta strona Della jest dla 1737. Dla 1735 nie ma Windows7 tylko Vista 32 i 64
Trafiła więc kosa na kamień 🙂 zwycięzcy nie będzie 😉
Wybywam na trochę.
Cihal wszystko jest, zacznij od rejestracji na tej stronie, po zarejestrowaniu masz dostęp do pomocy technicznej swojego modelu. Krok po kroczku i będziesz….nie wiem co napisać. 1735 jest na W7.
Dziękuje. No to do dzieła!
Skąd masz W7 jak oryginalnie była Vista? Jak sam zmieniłeś system to te komp. tak mają. Zanim zaczniesz coś robić sprawdż alarm pp. albo wyłącz kuchenkę!!!
Lena,
te pomarańczowe biedronki to była jakaś inwazja biedronek chińskich, ktoś je przywlókł, ale na szczęście chwilowo narozrabiały i nie zaadoptowawszy się, szczezły. Pamiętasz inwazję „zebra mussels”? Też przyplątały się na kadłubie jakiegoś statku i skutecznie „czyściły” Wielkie Jeziora, ale od paru lat podobno nie ma problema. Przynajmniej o nim nie słychać.
Czy te Azjatki też przynoszą szczęście?
ja bym poradzila cos cichalowi na komputer ale wstydze sie przy wszystkich
Pojęcia nie mam, yurek… 🙄
A nóż z widelcem?
Jaś znalazł chińską biedronkę i mówi:
– Biedronecko, biedronecko, ile mas latek?
– Jutro skończę cztery – mówi biedronka.
– Nie skońcys, nie skońcys.
Przed chwilą to samo. Widać łotr doszedł do wniosku, że pt Blogowisko nie musi wiedzieć, co Pyra myśli o p. Czartoryskiej, a co o p. Groniec i dlaczego żałuje p. Steczkowskiej.
Yurek – kopiuję – najpierw błędny jest wpis podstawowy, a za chwileczkę kopia,.
Pyro,
ja najpierw piszę tekst, potem kółeczko obok kodu naciskam, zmienia się kod, wpisuję i wysyłam.
Nie zawodzi. Nawet nie kopiuję.
Może jaśniej Pyro jestem na Skype będzie szybciej.
yrek – skypa niet – zdeptałam mikrofon niechcący. Muszę kupić, Młoda nie ma czasu. To tylko kilka groszy, ale trzeba w kaxi i pojechać.
Pyro, wyślij mi ten tekst na mail, może mnie się uda
Alicjo – w czasie naciskania kółeczka już mi tekst ginie. Jak się znajdzie Paweł, to mi wszystko wyprostuje – zginął Pawełek gdzieś w przestrzeni.
Małgosiu – dziękuję ale rezygnuję; obrzydło mi tłumaczenie, że Steczkowską w refrenach kładła dykcja.
Pyro odbierz Skype nawet bez mikrofonu, masz głośniki?
Yurek, daj spokój. Odłączyłam głośniki, bo nie korzystałam. Jakieś 2 tygodnie i sprawa wróci do pionu.
I niech tak zostanie.
Przeczytałam, że wyszedł album „Najpiękniejsze zakątki Europy” w tej edycji charakterystyczne dla Europy stare miasteczka. W albumie 21 miast, w tym dwa polskie – Kazimierz Dolny i Sandomierz. Naprawdę nie wiem, czy dla mnie właśnie te są najpiękniejsze. Może i tak, ale znam wiele równie uroczych (Brzeg, Bolków, stary Łowicz, Kórnik – Bnin, Pszczyna i ze 100 innych).
A gdzie polskie Carcas sonne, czyli Paczków?!
No, ponawypisywałam się, że hej, a zapomniałam, że łoter reaguje na niektóre słowa, dlatego rozdzieliłam teraz nazwę miasta 🙄
Przyzwoitka się znalazła, łoter jeden!
Mam sentyment do Paczkowa, bo od zawsze był rzut beretem, parę kilometrów od Bartnik, od dziecka pamietam to miasteczko, na piechotę można było dojść. Byłam tam w ubiegłym roku (zawsze bywam jak jestem w Polsce, bo zawsze jest mi po drodze), zatrzymałam się na dłuższą chwilę i żal mi, że tak zmarniało to miasteczko. Pewnie gmina nie ma pieniędzy na renowację. Wystarczyłoby na początek odmalować nieco kamieniczki na Rynku.
Kliknęłam teraz w google. Poszukajcie (kto ciekawy) miejscowości Szydłów.
Sznureczka nie podaję, bo łoter jak to łoter, żywemu nie przepuści.
Okazuje się, że tych carcas…. jest w Polsce więcej, niż myślałam 🙄
Alinko,
odpisałem.
Alicjo,
właśnie chciałam napisać o Szydłowie, bo to także polskie Carcas sone, w woj. świętokrzyskim. Mnie się bardzo podobało; miasteczko otoczone jest bardzo dobrze zachowanymi murami, jest też synagoga z muzealna ekspopzycją. Warto tam zajrzeć przejazdem. Ale zjedzenie tam czegoś lub wypicie kawy nie jest możliwe/ tak było przynajmniej dwa lata temu/. Najwyżej można sobie kupić lody czy coś do picia w sklepiku przy rynku.
A przy okazji, dziś widziałam Dar Młodzieży. Stoi sobie na nabrzeżu i czeka na Wasze towarzystwo, tylko najpierw musi przepłynąć do Szczecina. Prezentuje się bardzo dobrze.
Niedawno usłyszałam w jakimś programie ogrodniczym, że na mszyce skuteczna jest niezawodna coca – cola. Nie próbowałam jeszcze , choć mszyce i inne szkodniki też się u mnie pojawiły. Biedronek u mnie nie ma, więc na razie wybieram chemię.
Nisiu jak bedziesz na Darze przepytaj Drugiego i Trzeciego z Sail Operation 2000 w Bostonie. Jeśli się nie zmienili to pozdrów. Byli u mnie na łódce. Wizyta trwała gdzieś około dwuch galonów rumu. Było szantowo i śpiewno…
Nowy, ja też 🙂
Bardzo możliwe, coca/pepsi jest dobra na wiele rzeczy (odrdzewiacz znakomity podobno), tylko nie na nasz żołądek.
Zawartość cukru w cukrze ogromna, moze dobry srodek na mszyce, ale kto wie, jakiej żywiny by ten cukier nie zwabił. Pewnie osy i pszczoły, mrówki itp.
Zanotowałam Szydłów, bo być moze kiedyś mi będzie po drodze, ciekawa jestem porównania z Paczkowem.
Patrzę na datę, jeszcze 10 dni do mojego wylotu. Chyba będę wcześniej w Szczecinie, niż Dar 😉
Alicja, jak Nisia zapomni to Ty przepytaj jw. Dali mi dostojną czapkę (z „kapustą” a jakże) kapitańską z białym deklem. Ktoś mi ją po paru latach podprowadził. Dziewczyny bardzo lubiły robić sobie w niej zdjęcia…
„tRANSATLANTYKI NA OCEANIE,
A PANCERNIKI W REJSACH ĆWICZEBNYCH –
KAŻDY Z NICH MUSI MIEĆ KAPITANA –
NASZ KAPITAN TEŻ JEST POTRZEBNY”
No i kto zgadnie z czego ten refren?
Z piosenki Waligóry, czyli Waligórskiego 😉
Pogodne popołudnie kapitana Białej Floty
Transatlantyki na oceanach
A krążowniki w rejsach ćwiczebnych
Każdy z nich musi mieć kapitana
Nasz kapitan też jest potrzebny
W Gdańsku mewy, wiatr i gotyk
Słońce świeci złotą smugą
Pan kapitan białej floty
Idzie przez ulicę Długą
Idzie z marynarską fają
W oczach ma szelmowskie błyski
Przekupki się w nim kochają
Podziwiają go turystki
Transatlantyki na oceanach…
Odskoczyły drzwi tawerny
Szmer uznania przebiegł salon
Wdzięk niezmierny, szyk cholerny
Na rękawie złoty galon
Duże piwko panno Helu
Jutro w rejs wyjdziemy może
To przywiozę Heli z Helu
I bursztyny i węgorze
Transatlantyki na oceanach…
Piwo w pianie, Bałtyk w pianie
Gdańsk za oknem kolorowym
Pańskie zdrowie kapitanie
Stary wilku zatokowy
W Gdańsku mewy, wiatr i gotyk
Neptun siusia w swoją studnię
Pan kapitan białej floty
Ma dziś wolne popołudnie
Transatlantyki na oceanach…
Transatlantyki na oceanach…
Brawo Alicjo – jedna z moich ulubionych piochnek o kapitanie białej floty.
Pardon – zmieniłam klasę okrętom wojennym; awansowałam je do pancerników; nie szkodzi – jedne i drugie już w muzeach
Żegnam się na dzisiaj – idę produkować papierosy, a potem już spać, bo mnie dzisiaj sen morzy, a tu w Krzesinach uparli się dziś na nocne loty.
Pyro,
przyznam się bez bicia – pogooglałam 😉
Cichalu, na pewno nie ci sami, ostatnio trzecia była pani Asia, a oboje z drugim odeszli w tym roku.
Cichal, znalazlem czapke
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum1206112256?pli=1#5617440053945250706
z pozdrowieniami od Rudego
przez Was dzisiaj bob nabylem na targu za cale 1,80 spory woreczek, ponad godzine wyciagalem ze strakow, ugotowalem i poltorej godziny wydlubywalem to male, zielone z tego twardego, co go otacza ( wiem, Alicja pisala, ze trzeba to jesc, ale nie polubilem ) wyszlo ze cztery stolowe lyzki, gdyby to przeliczyc na godziny pracy hydraulika, wyszloby, ze to najdrozszy bob swiata, prawie tak drogi jak Misia makaron z fi,
zjem jutro,
truskawki tez byly, z Belgii, szedlem, nioslem, a za mna pachnialo, ze sie ludzie odwracali, nie zdazylem szampana przestudzic, a juz je znikli ( § 22 )
i tym czerwonym akcentem nocy spokojnej Wam zycze
Łeeee… to się kupuje wystrąkowane, zamrożone, a łupiny to błonnik pożyteczny bardzo 😉
Ja lubię całość, ale nie wszyscy muszą.
to sie kupuje raz do roku, zywe i sie docenia, a blonnik, to ja mam w piwie, jak zjem skrzynke 🙂
leci wlasnie w tv film „Droga” wg powiesci Cormac’a McCarthy ( The Road )
juz dawno ksiazka mna tak nie ruszyla, bob mnie rozproszyl i film ogladne innym razem, niemniej polecam
Bóg zapłać dobry człowieku. Wszystko się zgadza tak jak w tym opowiadania, że w Moskwie na Pl Czerwonym rozdają Moskwicze. Tak, ale nie…polska i nie kapitańska…:))
Pyro, jak to dobrze, że nie jestem kapitanem białej floty i nie muszę szpanować!
Cichal, czerwone, to byly truskawki, czapka taka polska, ze o bardziej koroniastego orla trudno, a kapitan spod niej ( ten prawdziwy ) wozi tlumy po Odrze
tez bylem kiedys zamieszany w kradziez roweru 🙂
https://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum1206112355?pli=1#5617455358522932818
Cześć Ci oddaję czerwony rowerze! Nigdy nie miałem do czynienia z kierowniczkami autobusów po Odrze to i expiriensu brakło! Przegrana butelka w depozycie! Się kajam!
Oczywiście doceniam Ich pracę, trud i odpowiedzialność!
Poważnie. Butelka tyż!
Cichalu, trzymaj się.
Za takie skopanie groszków to bym panienkę udusiła.
Hm…dlaczego wszystkie pociągi z Hamburga do Szczecina odchodzą tylko wcześnie rano? Ja laduję o tej porze 🙁
Idę poszperać w autobusach.
dzień dobry …
Sławek śliczna ta Twoja kobieta … 🙂
zapowiada się tydzień spotkań i dobrego jedzonka czego i Wam życzę … 🙂