A figę!
Bardzo lubię figi. I te suszone, słodkie dodawane do sałatek owocowych lub do sosów mięsnych, i te świeże, surowe owinięte np. płatem prosciuto di Parma lub San Daniele. W tej formie (czyli figa plus suszona szynka) jadałem je często podczas urlopów we Włoszech, gdy mogłem owoce zrywać z drzewa sięgając z balkonu, nawet nie wychylając się specjalnie. Ostatnio świeże figi bywają i w moim ulubionym sklepie czyli w SuperSamie. Znacznie obniża to koszty lunchu gdy wystarczy przejść się parę kroków zamiast jechać autem dwa tysiące km na południe.
Po jednym z takich figowych posiłków coś mnie pchnęło do sięgnięcia po źródła pisane. Dowiedziałem się tam m.in. że moje ulubione owoce uprawiane są w Gruzji, Armenii, Kalifornii i krajach śródziemnomorskich.. Roślina była znana już ludziom neolitu. Pierwsze udokumentowane uprawy w Sumerze, a następnie w Egipcie (zachowały się płaskorzeźby przedstawiające zbiory fig z ok. 2500 r p.n.e.), gdzie figowiec należał do jednej z ważniejszych upraw. W IX w. p.n.e. Grecy rozpoczęli uprawę figowca początkowo na wyspach Morza Egejskiego, a potem rozpowszechnili w całym basenie Morza Śródziemnego.
Świeże figi zawierają od 12 do 25% glukozy i fruktozy, do 4% pektyny, do 7% celulozy, witaminy C i z grupy B oraz karoten. Są bardzo bogate w sole mineralne, zawierają przeciętnie: potas, wapń, magnez, fosfor.
Figi ciemnofioletowe są spożywane na surowo, a jasnozielone suszone, (nabierają przy tym charakterystycznej, bursztynowej barwy) i sprasowywane, w której to postaci są najczęściej spotykane w handlu. Charakteryzują się one dużą wartością energetyczną, gdyż zawierają 50 – 75% cukrów. Wykazano, że suszone figi posiadają silne właściwości antyoksydacyjne, które są związane z dużym stężeniem polifenoli. Dzięki temu mają właściwości przeciwnowotworowe. Figowce często są sadzone w krajach, gdzie rosną jako rośliny wiatrochronne na skrajach plantacji winorośli.
Ale najciekawsze, że figi jadalne rodzą tylko drzewa żeńskie. Na męskich rosną tzw. figi kozie, których zjeść się nie da. A nawet nie wolno ich próbować. Toż to jawna dyskryminacja męskiej części naszego świata!
Komentarze
Dzień dobry cny JUBILACIE i reszta pt Blogowiska.
Lubię figi w każdej postaci, chociaż uważam, że smak świeżych fig jest w literaturze przeceniany. Dobre, bo dobre, ale nie nadzwyczajne. Nie zasmakowałam w jedzeniu świeżych fig „po włosku” – czyli na rozerwaną figę wpuścić kroplę miodu – patoki i tak jeść. Dla mnie trochę mdłe. Natomiast smakuje mi bardzo jako przegryzka do serów, składnik sałatek, przystawek i jako takie, owocowo traktowane. Natomiast figi suszone, to u mnie potęga – nie tylko jako składnik bakalii, ale i nieodzowny dodatek kompotu wigilijnego z suszonych śliwek (każdy potem dostaje 2 szt) keksów, paschy i makowców. Kiedyś zrobiłam też mazurek figowy – więcej nie zrobię : był obrzydliwie słodki Bardzo dobrze robi jedna suszona i drobno pokrojona figa w sosach do dziczyzny, do królika i do baraniny. Stanowi fajny kontrapunkt do wytrawnego, a nawet pikatnego smaku sosu.
Panie Piotrze życzę dużo zdrowia, wspaniałych podróży i wiele, wiele radości!
Piotrze zdrowia .. zdrowia .. bo zdrowie najważniejsze … 😀
Dzięki serdeczne!
A jako jubilat i solenizant jednocześnie stoję przy kuchni i duszę kaczkę (a nawet dwie) luzowaną słodko-ostrą z grzybkami mun i rodzynkami, bo pewnie zleci cała rodzina licząc na swoje ulubione danie. Przyjemność gotowania wzmagają sonaty Beetovena.
W południe – do redakcji a od powrotu już pełny luuuz.
Witam.
Jubilatowi wszystkiego dobrego i marzeń spełnienia.
Przeczytałem resztę wczorajszego trochę nieuważnie, ale korci mnie, żeby się odnieść. Najpierw wszak serdeczne życzenia dla Jubilata.
Temat dzisiejszy wywołała chyba Alicja. Jej niebieskie figi rozpuszczalne w wodzie i przesadzalne wydają się bardzo interesujące. Do tego sądząc z dzisiejszego wpisu nie nadają się do suszenia. Suszy się tylko figi żółte. Nie do końca zgadzam się z tą tezą. Czasami rozwieszam i zbieram pranie i zauważyłem, że figi w innych kolorach też suszyć się dają. Moze jednak nie są takie smaczne.
Sam jestem zdecydowanym miłośnikiem fig w gorące dni. Świeża figa w goracy dzień, kiedy pot ścieka z biednego człeka, soczysty owoc pełen soli mineralnych smakuje dużo lepiej niż z realnych wartości smakowych wynika. To autentyczny dar nieba dla odwodnionych i odmineralizowanych.
Na gorącej plaży świeże figi mogą być dla odwodnionego osobnika obiektem bardziej pożądanym niż figi tekstylne rozpuszczalne w wodzie (była kiedyś afera z takimi). Dla koneserów tego, co pod, może wystarczyć wyobraźnia mniej lub bardziej wybujała. Wyobrażanie magnezu czy potasu wydaje się dość trudne, choć niewatpliwie pożyteczniejsze.
Dzisiaj figi mogą być przydatne. O 7 mieliśmy 18 stopni Celsjusza. W Polsce jednak fig nie jadam poza suszonymi. Po pierwsze świeże są trochę drogie, po drugie nawet miękie i sprawiające wrażenie dojrzałych są pozbawione słodyczy i aromatu właściwych dla krajów, w których rosną w sposób względnie naturalny.
Udało mi sie uniknąć kaca po urodzinach Córeńki, która sama swoim zdaniem z alkoholem przesadziła wypijając całą lampkę wina (2 dcl). Był to zwykły burgund z 2003 bez gminnej apelacji nie wspominając o cru jakimś. Ale nabyty na paryskich targach niezależnych producentów okazał się winem jeszcze lepszym niż przy degustacji na targach, od której minęło półtora roku. Takie targi są wyjątkowa okazją do dobrych zakupów. Kupowaliśmy tylko wina tanie, ponieważ drogich nie degustowaliśmy, aby nie mieć problemu z rezygnacją z zakupu w przypadku niskiej satysfakcji z próby organoleptycznej.
Jubilatowi składam najserdeczniejsze życzenia STU LAT w pełni zdrowia i radości ducha.
Zazdroszczę słuchania sonat. Najwięksi koneserzy uporządkowanych dźwięków czasem marudzą, że „Becio zanadto pompatyczny bywa”, ale mnie to nigdy nie przeszkadzało. Teraz zaczynam dostrzegać, że coś jest na rzeczy, ale wolałbym tego nie wiedzieć i nie psuć sobie słuchania wyszukiwaniem pompatycznych momentów. Kilka razy słuchałem wielu sonet Beethovena na Mezzo w wykonaniu Barenboima, który, mając uznanie powszechne jako świetny dyrygent, bywa krytykowany jako pianista. Będąc dyletantem muzycznym słucham jego pianistyki z wielką przyjemnością. Cieszą mnie nie tylko dźwięki ale i wyraz jego twarzy w czasie grania. To tak trochę jakby grając swoją twarzą opowiadał, co czuje w danym momencie. Równocześnie nie jest to robienie min, jakie przytrafia się wielu pianistom bardzo wysoko cenionym.
Jublilatką dzisiejsza jest także Ukochana. Zdążyłem złożyć życzenia przed wyjściem.
Ciekawe, ile sonat może monąć zanim kaczka będzie już całkiem wyluzowana i gotowa do podania.
A propos dań. Wczoraj jedliśmy polędwiczki wieprzowe w sosie kurkowym i był to najlepszy sos kurkowy, jaki kiedykolwiek jadłem. Ilość kurek była tak duża, że mięso – wyjątkowo kruche i soczyste – prawdziwie przeszło smakiem i zapachem tych grzybków. Kurki zbierane przez nas własnoręcznie ostatniej jesieni. Przedtem było foie gras z kaczki z konfiturą z czerwonej cebuli własnej roboty. Na deser tort pralinowy od Sowy z herbatą i kawą wyjątkowej jakości. Kawa mielona bezpośrednio przed parzeniem, co powinno być obowiązującą zasadą. Wiemy jednak, że ta zasada często bywa łamana z wielką szkodą dla naparu.
Już odpowiadam Stanisławie:
Patetyczna, Księżycowa, Waldstein, Les Adieux. I kaczka zdjęta z kuchni. Przed podaniem wystarczy odgrzanie w takt Appasionaty. I tak właśnie będzie.
A obiadowi ( czy raczej kolacji) towarzyszyć będzie dla odmiany nowa płyta Cecili Bartoli pt. Mozart portraits, a na niej m.in. arie z Figara i Don Giovanniego.
Też chyba zaakceptujesz ten wybór?!
Piotrze to na imieniny też dużo zdrowia .. imieniny i urodziny w jednym dniu to zdrowe dla kieszeni i ciała … 🙂
Stanisławie Twoim Jubilatkom też zdrowia życzę .. 🙂
figi świeże w Polsce nie smakują tak jak w naturalnym środowisku .. dzieciństwo mi się kojarzy z łażeniem po drzewach wiśniowych i nigdy potem już mi tak wiśnie nie smakowały jak na tych drzewach w upalne lato..
dzisiaj zakupiłam leżak na balkon (bo mi synek usiadł i się wiercił to stary się złamał) i kapary w Biedronce po przystępnej cenie .. 😉
już gorąco a ja muszę podróżować dzisiaj po Warszawie …
Stanisławie to dobroci jedliście ..
wygląda pysznie …
http://lepszysmak.wordpress.com/
Stanisławie – przecież prosiłam o przekazanie życzeń Krysi, a Ty byłeś łaskaw mnie do imieninowego terminu odesłać. Urodzinowo jej życzyłam.
Możecie mieć rację, że świeże figi trzeba jeść tam, gdzie rosną; u nas są z pewnością mniej słońcem napełnione.
Z muzyką przy posiłku bym trochę dyskutowała – tzn z jej doborem. Instrumentalna tak, jak najbardziej, natomiast arie, pieśni wymagają zupełnie innego skupienia i brzęk szkła czy sztućców bywa irytujący. Szkoda płyty. I nie wiem dlaczego, posiłek kojarzy mi się z Mozartem, z muzyką barokową, z Schubertem, Bethoven może nie tyle patetyczny, co monumentalny. Nie jestem wielkim znawcą ale też Czajkowski i Wieniawski pasowali by mi do kolaxji (tu mordka) bo Franck czy Wagner raczej nie.
Nie widomo, co lepsze. Jedzenie czy muzyka. Appasionata jest mi bliska na zasadzie osłuchania. W dzieciństwie, gdy dużo słuchałem radia, Appasionatę nadawano często. W programie można było przczytać np. 10:00 Ulubiony utwór muzyczny Lenina – Appasionata. Piękno tej muzyki było na tyle wielkie, że towarzyszące mu imię nie potrafiło zniechęcić. Arie Mozarta w wykonaniu Bartoli też smakowite.
Co do naszego smakowitego jedzenia, czasami mam Ukochanej nawet trochę za złe, że tak się stara kulinarnie. Czasem ponad siły fizyczne. Ma niewątpliwy dar Boży w dziedzinie doprawiania i łączenia smaków. Te same potrawy wychodzą jej zdecydowanie lepiej niż znajomym. Czasami to nie tylko sprawa dobrania smaku ale i cierpliwości, gdy o jakości decyduje ucieranie, mieszanie, kręcenie. Ja tyle cierpliwości nie mam. Córeńka te umiejętności odziedziczyła, a do tego praktykowała we Francji, co swoje piętno odcisnęło. Poznała też co nieco z tajników kuchni hiszpańskiej i jako ciekawostka – szkockiej. Twierdzi, że Szkoci, jak się postarają, potrafia przygotować bardzo smaczne potrawy, tylko zazwyczaj dość ciężkie.
Dziękuję za życzenia dla moich jubilatek. Pyro, to nie ze złej woli tak wyszło. Wczoraj byłem tak zaabsorbowany imienianami Córeńki, że urodziny Ukochanej były mi nie w głowie, choć wszystko, co trzeba na dzisiaj, miałem przygotowane. Byłem za to dziś od rana pewnien, że gdy tylko o dzisiejszym wspomnę, Twoje życzenia będę mógł z przyjemnością przeczytać. Znam przeciez Twoją sympatię dla Krystyny.
Co do muzyki, trudno dyskutować o tym, co komu pasuje do okreslonej potrawy. Ja osobiście nie muszę się koncentrować przy bardzo znanych ariach Mozarta. Jeżeli jednak są bardzo pięknie śpiewane, koncentracja przychodzi sama poprzez odrzucenie w tym momencie wszelkich innych zajęć. W trakcie imieninowej kolacji może to być kłopotliwe. Alternatywa to przejście najpiękniejszych arii niezauważone. Coś jednak z tego zawsze zostanie.
Gospodarzowi życzę zdrowia i niespożytych zapasów energii oraz nieustającej ciekawości świata 🙂
Wszystkim dziś świętującym – radosnego dnia i świetlanej przyszłości 🙂
Kupującym figi radzę sprawdzać ich rodzaj i pochodzenie. Figi smyrneńskie z Grecji (grubsza skórka) i Turcji (cieńsza) mają w środku ziarenka nasion i są zdecydowanie lepsze w smaku. Figi dalmatyńskie, owocujące bez zapylania, są pozbawione nasionek, ale i smaku – wodniste i mdłe.
Drogi nasz Jubilacie !
Lubimy jak piszesz o herbacie,
chętnie czytamy o winach,sosach,
figach,a nawet o włoskiej ciabacie !
Niech natchnienie spływa na Cię !
Kaczki udanie duś,
sonaty piękne puść,
gości za próg wpuść,
A deser Basi-
wiadomo to dopiero będzie gwódź !
Stanisławie- dla Twoich Pań mnóstwo serdeczności i wyrazy uznania
dla ich kunsztu kulinarnego !
Ze świeżymi figami,jak z niektórymi winami – najlepiej pod słońcem Toskanii,Prowansji czy też innej mniej lub bardziej egzotyczno-wakacyjnej
krainy 😀
To prawda, że niektóre wina, wspaniałe na miejscu, po przywiezieniu do Polski jakoś tracą. Dobry nastrój, słońce i olśniewający krajobraz potrafią dodać mnóstwo smaku. Można je traktować jako przyprawy.
Za wszystkie serdeczności dla moich Pań serdecznie dziękuje.
Gospodarzowi – wszystkiego najlepszego, zdrówka wybornego i jak najwięcej radości 🙂
Stanisławie – serdeczności dla Pań 🙂
Wszystkiego najlepszego dla Pań Stanisława! 🙂
Potrzebowałam lek kupić w aptece, małemu się spacer należał, a tuż przy aptece jest osiedlowy sam, więc i pieczywo i nabiał i co tam potrzebne,mogłam kupić i totka wysłać. Wzięłam Radzia na smycz i powolutku, do celu. Ten, co projektował dwupiętrowe klatki z blachy bez klimatyzacji i bez okien, powinien za karę każdego lata tam pracować. Wróciłam skąpana we własnym pocie – piesek wychłeptał miseczkę wody, a pani rozebrała się do rosołu i całe ciało przetarła zimnym naparem mięty; domowy chałat założyłam na wilgotną skórę. Tu chcisła bym podpowiedzieć pt Koleżeństwu, że nawilżanie ciała miętą w czasie upału chłodzi, oczysza i nawilża skórę. Można dodawać melisę i rumianek; ja wolę samą miętę.
Witam Szampańsko,
tym bardziej, że dzisiaj naszego Gospodarza Urodziny. Uściski i ucałowania ode mnie oraz życzenia wszystkiego NAJLEPSZEGO, do życzeń dołącza się Jerzor, uściski i ucałowania za niego podwoję ja 😉
U Pyr dzisiaj niezbyt letni obiad – barowy schabowy z colesłavem z mlodej kapusty z grzanką albo zwykłą kromką. To wszystko dlatego, że Młodsza zaczyna już maraton rozliczeniowy z matur : dziś i w piątek szkolenie, w sobotę i niedzielę poprawianie arkuszy. Nie wiadomo kiedy przyjdzie, a wrzucić na patelnię kawałek mięsa i postawić michę sałatki, jest najwygodniej. Chłodnik dopiero co był, owoców jagodowych na chłodniki owocowe praktycznie nie ma, gzik był wczoraj, niech już będzie ten schabowy.
U mnie ciągle pada (yyc, ja Ciebie bardzo proszę, weź sobie ten deszcz!), ale jest w miarę ciepło.
Pyra o figach – ja ciekawa jestem, co wyjdzie u mnie, te krzaczki podarował mi hodowca fig z Montrealu, one już owocowały w poprzednich latach.
Z moich wczorajszych ogródkowych obserwacji wynika, że będę miała w tym roku dużo porzeczek. Czerwonych, i po raz pierwszy czarnych więcej, ale to ciągle młode krzaczki. I problem, jak je ochronić przed złodziejami – jednego roku okradły mnie co do jednego gronka. Używam dyskietek oraz folii przezroczystej już pod koniec, kiedy dojrzewają.
Gospodarzowi i dziewczynom Stanislawa – zdrowia i nowych smakow!
Alicjo – nie wiem, jak u was z cenami – tutaj sa siatki ogrodnicze na drzewa, wychodzi gdzieś ok 30 zł na 1 czereśnię. Haneczka pomyślała, poszła do lumpeksu i kupiła stare firanki tiulowe za kilka zetów. Spisały się (te firanki) znakomicie i szpaki musiały się obejść smakiem Kup coś takiego i rozwieś na kilku kołkach, związując u dołu żeby czipmunki nie wyniosły
Już wróciłem z redakcji i ponownie staję przy kuchni. Zdążyłem jednak przeczytać kolejną porcję życzeń (w tym i rymowane) z które bardzo dziękuję.
Dopiero teraz zorietntowałem się, że święto rodzinne jest też i u Stanisława więc serdeczności i ukłony dla obu Pań zarówno od Basi jak i ode mnie.
Dziś dzień tosastów oraz zabaw od morza do…
Czereśnie w tiulowych firankach,to prawie,jak panna młoda w welonie 😉
Pyro-bardzo lubię surówkę z młodej kapusty,przyrządzam ją teraz upodobaniem 🙂
A ten pomysł z dorzuceniem suszonej figi do królika czy dziczyzny bardzo mi się podoba.Wypróbuję przy kolejnym króliku.Dziczyzna przebiega czasem nasze leśne ścieżki,ale na domowe talerze trafia bardzo rzadko 🙁
Te zbóje czipmanki już się pojawiły, ale one tyle nie zjedzą, one się godziwie częstują, więc niech im tam. Kiedyś były u nas sklepy ogrodnicze, teraz gdzieś się wyniosły i nie mam gdzie takiej siatki kupić 🙄
O firankach pomyślę, nawet pewnie gdzieś tam w zakamarkach mam jakieś stare. Dopóki owoce są zielone – jest spokój, najważniejsze te parę dni, jak zaczną dojrzewać.
Czy wy też się szykujecie na koniec świata? Ponoć ma być za parę dni, w telewizorni (podsłuchuję poranne wiadomości) trąbią na wszystkich stacjach tylko o tym, albo o ostatnich skandalach seksualnych (Schwarzenegger i Strauss-Kahn).
I z ostatnich wiadomości – Pyro, Poznaniowi wczoraj przybył nowy obywatel imieniem Jan, nie byle co, całe 4 kg. wagi 😉
Widocznie w głębokim poważaniu ma zapowiadany koniec świata 🙂
Panie Gospodarzu serdeczne zyczenia dla Pana i rownie serdeczne dla Pan Stanislawa
Alicjo – mojej Janeczce swego czasu udało się urodzić troje dzieciaczków z których Pyra (równe 4 kg) była najmniejsza, bo pierwsza. Brat – najmłodszy z 46r 4,5 kg , a Janeczka miała 156 w kapeluszu. Nikt specjalnie nie wydziwiał, bo Matka rodziła bez problemu, a tego wielkoluda nawet bez asysty – 2 godziny. Wielkolud jest najniższy z nas i ma tylko 161 cm.
Kilka lat temu dostalam takie puelko granatowych fig, no i… toz to mi nie smakowalo a moze nie mialam dobrych przepisow. Widze je w sklepach, ale boje sie eksperymentowac na sobie 2 kilogramami tychze.
U mnie tulipany „wyszly”, jakies zwierze wykopalo i zjadlo cebulki!
Buziaki,
Alicjo- póki co nie szykuję się na koniec świata,ale na wesele 😀
Jeśli ma nastąpić,to byłabym wdzięczna,gdyby po tej imprezie,
bo zainwestowałam w kreację oraz stosowne do niej pantofle.
Będę zatem w czasie weekendu w Trójmieście (chyba że ten koniec
świata następi już za chwilę).Od razu też uprzedzę zaproszenie Stanisława
na degustację kuchni Małżonki 😉 i przyznam,że nie da rady 🙁
Jedziemy w sobotę rano,wracamy w niedzielę wieczorem,a to z racji
nadal trwających egzaminów maturalnych.
Patetyczna do pieczenia kaczki bardzo stosowna! A do jubileuszowej kolacji na początek proponuję to:
http://www.youtube.com/watch?v=c7kVOqwIGMw&feature=related
W sam raz na dzisiejszą uroczystość, a i z kaczką się nie pokłóci.
Jak wiadomo, pan Lully był królewskim kapelmajstrem i przygrywał suity do królewskiego kotleta – analogia jest!
Pewien Piotr z Politycznej Redakcji
lubił Bacha słuchać do kolacji.
Spojrzał z nieba raz Bach
i powiedział mu: Ach!
Otóż Kaczka warta adoracji!!!
Piotrze drogi, najlepsze życzenia wielu świetnych kaczek, szparagów, ciasteczek, fuagrasów, amaronów i innych wspaniałości – zarówno pod niebem Italii, jak i pod resztą kulinarnych nieb!
Oj, Alicjo – ja dopiero „zajarzyłam” = Tereska Pomorska i ten jej przystojniak zostali Dziadkami Jasia! Wiwat – złóż najlepsze życzenia Rodzicom i Dziadkom dziecięcia.
Tereska Pomorska Babcią ??? Cóż za młodo wyglądająca Babcia !
Gratulacje 🙂
Pewnej poetce pod Szczecinem
obmierzło siedzenie za kominem
dosiadła więc Pegaza
utalentowana zaraza
i uciekła do Indii z braminem
Dziękuję po raz trzeci, choć pewnie nie ostatni.
Pan Stołeczny Redaktor nie wierzy,
że dzielnica moja w mieście leży!
Niech no wytęży słuchy:
moje piękne Podjuchy
są W OBRĘBIE, chociaż NA RUBIEŻY!!!
O matko, zacierki mi się przegotują!
Zamiast kłócić się o Podjuchy
lepiej przyłóż twarz do poduchy
wypoczęta i żwawa
elementarna sprawa
będziesz wzorcem radosnej dziewuchy!
Zacierki mogą być miękawe. To nie spaghetti!
Panie Piotrze,
Wszystkiego mniamusnego!
Buziaki,
No i były… hehe, te zacierki.
Staroświecka kartoflanka z zacierkami i skwareczkami z boczku.
Teraz jestem dziewuchą radosną acz wypchaną.
Poducha. Yes, yes…
W Podjuchach dzisiaj zacierki ?
Bo plan taki:
W poniedziałki post i przepierki,
we wtorki wątróbki i nerki.
We środy w mojej smażalni mam chody.
We czwartki ?
We czwartki przecież zacierki
i łapotowy boczek,gdzieś z zamrożonej,
poniewierki,
W piątki ? No przecież !
Resztki i kawalątki.
W soboty huk jest roboty,
bo robię me rybne papiloty.
W niedzielę obrus ścielę,
choć trufli mam niewiele.
Najlepsze życzenia dla Gospodarza –
zdrowia i energii do pdróżowania, pisania, gotowania, blogowania i wszystkiego co sprawia przyjemność i radość!!!!
for Piotr .. 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=T9XfPvA-Dec&feature=fvwrel
Polecam wam bardzo prosty i elegancko wygladajacy deser figowy. Swieza fige nalezy rozciac (ale nie do konca) na cwiartki i rozlozyc jak platki kwiatu; w centrum umiescic nieco bitej smietany, a na to polozyc jedna maline. Dla dekoracji mozna dodac listek miety. Calosc wyglada pieknie i jest bardzo smaczne.
W zeszlym tygodniu w pracy na tacy z cukierkami zostawilem „krowki” z Milanowka kupione w jednym z polonijnych sklepow. Staly sie przebojem i mam zamowienie na wiecej.
Nisiu moja wnuczka i córcia uwielbiają zacierkową i tylko jeden dziadek ją robi wg ich smaku .. babcie odpadają ..
Tu podczaszyna na posterunku – do toastów pozostała jeszcze godzina, ale uprzejmie proszę o naszykowanie naczyń o większej niż zwykle pojemności, gdyż tematów toastowych dzisiaj jest 5 (pięć) O 19.55 Pyra „wygłosi” orację, potem pozostanie tylko wznoszenie kolejnych toastów – z czego dwa pierwsze są najgłówniejsze i odpowiedniej rangi i oprawy wymagające; trzy zaś pozostałe są po prostu serdeczne
ROMku, zdrowka, pieniazkow i smacznych podrozy 🙂
Panie i Panowie, Przyjaciele : powstańcie i wznieśmy kielichy.
Oto czcimy dzisiaj podwójnie naszego Gospodarza, Piotra, któremu urodziny i imieniny wypadają jednego dnia – 19 Maja. Kto to nasz PIOTR Wielki, Wspaniały i Wspaniałomyślny, dowcipny, krotochwilny i zmyślny (proza rymnięta) każdy z nas wie Lubimy, szanujemy i kochamy naszego Piotra – z serca płynące „Szczęścia i zdrowia, sukcesów bez ekscesów, przyjemności z małych radości, cierpliwości do naszych grzeszków i doskonałego apetytu. WIWAT PIOTR!
Urodziny ma także rzadszy z gości blogowych ROMek. Najlepszego dołokopie, najlepszego! Panie, Panowie – toast za ROMka – Niech żyje
Święto dzisiaj w rodzinie Alicji – siostra jej dołącza dzisiaj do grona ludzi dojrzałych, a Jerzor został dziadkiem stryjecznym. Więc i w tamtą stronę kierujemy dobre myśli – Zdrowia i wszystkiego dobrego, a dla malutkiego Jasia – pięknego dzieciństwa.
Świętuje też nasz kochany Stanisław imieniny Córy i urodziny Ukochanej. My się dołączamy. Yoast!
Różne złośliwe osoby tu się natrząsają, że Pyra nie umie zliczyć do pięciu… Jak to nie umie?
Za Piotra 2 toasty (urodzinowy i imieninowy) za pozostałe po jednym, a szczerym i przyjaznym 2+3 = 5
Nie będą mi tu smartacze podskakiwać.
To ja gotuję się na toast i wysyłam kwiatki własnoogródkowe dzisiejsze dla Gospodarza (cd. nastąpi za moment):
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_6619.JPG
p.s.
ROMek też podlega pod tę datę?! No to czemu my nie wiemy?!
O, teraz wiemy, zapiszemy!
Za chwilę zapiszemy, bo na razie wlewamy w szklanicę, Pyro, nie popędzaj, a mnie jeszcze roboty trochę czeka…ale zaryzykuję szklanicę, a co mi tam 😉
Jestem w pracy, ale u siebie!
ROMku, najlepszego!
Stanisławowym Damom – także samo!
Do moich nie mogę się dodzwonić – w skajpie wysiadła fonia w moja stronę, a telefony też zajęte 🙄
Piotrze,
w podwójne Twoje święto wielokrotność tego czego pragniesz! Nadal wielkiej ciekawości świata i niewyczerpanej fantazji. Zdrowia i szęścia!
Stanisławie,
przekaż Krystynie proszę moje najserdeczniejsze życzenia zdrowia i pogody ducha. Złóż proszę w jej ręce wyrazy podziwu jaki stale do niej żywię, co nie nakoniec jest zasługą Twoich, sugestywnych opisów Waszego życia. Pogody ducha i nieustającego powodzenia życzę ponadto Waszej córce, co to złota być musi, jeśli ma choć trochę z Was obojga.
Na wszystko to, co przypada na dzisiaj, albo dopiero co było wzniosę o odpowiedniej 20.00 koniakiem.
za Piotra podwójnie, za Romka i dziewczynyStanisławaa .. 🙂
Za Zdrowie!
ZDROWIE WSZYSTKICH!
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_6618.JPG
Gospodarzowi i Wszystkim Obchodzącym życzę błogich chwil za stołem domowym i każdym innym 😀
Smacznego życia 😀
A…
ROMek’u – Kopidole!
Jasna rzecz, że należysz do palestry. Zdrowiaszczęścia i najwyżej pięciu palców ziemi nad dukatami, cekinami i talarami, za którymi grzebiesz.
Raz jeszcze – za Wszystkich!
Romek, pod kim te dołki kopiesz???
NISIU – POD FARAONEM JESZCZE MU SIĘ NIE UDAŁO, ALE PARU DAWNYCH VIP-ÓW ZALICZYŁ
ROMek,
żesz sobie wpisz w http adres Twojej fabryki i promuj ją, promuj!
ROM=Royal Canadian Museum, a ROMek zawiaduje tymi tam od Egiptu.
I szlaja się tam często z tego powodu. Nie wiem, czy mają stronę na internecie (jestem między kuchnią a sprawami nie cierpiącymi zwłoki), więc sprawdzanie zostawiam ciekawym.
AAAAAAA, szapo, Romku!
Zamiast „Stu lat” zatem:
http://www.youtube.com/watch?v=uvES4RWJDrw
Tutaj ROMek ostanio kopie. Meroe, Sudan. ROM to Royal Ontario…
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/1/1e/Sudan_Meroe_Pyramids_30sep2005_11.jpg
No właśnie, YYC, znalazłam to Royal Ontario i dotarło do mnie, dlaczego ROMek.
Szapo, szapo.
Jest ROMek 😉
Zapewniać, że sympatyczny? Chyba nie trzeba 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Toronto_summit/img_1221.jpg
Świeże figi zawierają od 12 do 25% glukozy i fruktozy, do 4% pektyny, do 7% celulozy… i tak dalej, i tak dalej… A jo Ponu Pietrowi, z okazji jego podwójnego święta, zyce 100 procentów zdrowia i 100 procentów scynścia! Hau! 😀
Dołączam się do tych wszystkich pięknych życzeń dla blogowych solenizantów i jubilatów. Wszystkiego najlepszego!
Wróciłam ze Lwowa/ jutro zdam małą relację/, ale pochłonęły mnie obowiązki domowe i rodzinne. Od jutra będę miała więcej czasu. Widzę, że na blogu panuje miła atmosfera, choć z drugiej strony słyszę jakieś wieści o kolejnym końcu świata. Chyba jednak jeszcze nie tym razem. :;
Danuśka,
szkoda, że przyjeżdżacie na tak krótko, bo myślałam o małym spotkaniu. No, ale trudno. Widzę, że nowożeńcy nie ulegają przesądom i nie boją się majowego ślubu. A przyjęcie weselne na Kamiennej Górze ?
Wkurzony jestem. Nadal nie jestem w stanie sprawozdać czegokolwiek zdjęciowo, bo ten program, którego nazwy tu nie użyję nie jest gotów zrobić to, co robił dotychczas, tzn podać zdjęcia do stołu, jak należy. Nie mam w tej chwili nikogo pod ręką co mógłby się nim fachowo rozprawić ( z tym programem), bo w tym wypadku może chodzić tylko o decyzje ostateczne, decyzje wyraźnie podszyte myślą zemsty. Myślę, najpierw cały program zdemontować i nagrać na nowo z nadzieją, że wtedy będzie w wersji najnowszej.
Po raz kolejny dziękuję za nową porcję miłych słów i dołączam się do życzeń składanych jubilatowi zza oceanu: zdrowia i sukcesów w odkrywaniu naszej przeszłości.
Pepegor a moze masz niechcacy wcisniete, zeby pokazywal zdjecia tylko konkretnym osobom i to po zalogowaniu sie? Sa 3 opcje jak zapewne wiesz udostepniania albumow. No ale ja tez sie na tym za bardzo nie znam 🙂
Wczesniej pytales o inne web-albums. Ja korzystam rownierz z tego:
http://www.flickr.com/
Panu Piotrowi, długiego, dobrego życia, pełnego ekscytujących wydarzeń i smakowitych dań.
Serdeczne życzenia i takież pozdrowienia, Panie Piotrze. 🙂
Picasa jest bardzo poręczna.
yyc,
on mi Sławku nie chce wciągnąć już jakiegokolwiek folderu z dysku. Zawsze miałem jakoś z tym kłopoty, ale teraz poszedł na twarde. Nie wykluczam, że coś tam jest tak jak sugerujesz, ale żeby coś takiego zauważyc, na to jestem za głupi.
Tak przynajmniej opowiem i zacznę od tego co powinno być na końcu: Byliśmy tam i jesteśmy zadowoleni. Zadowoleni, bo zobaczyliśmy niezwykłości i usatysfakcjonowani jesteśmy dodatkowo tym, że doszedł do tego dodatkowo lot balonem nad tym wszystkim. Mam to dość dobrze ujęte i czekam na okazję, aby to wstawić.
Kto się męczy i nie wie o co chodzi to wspomnę, że chodzi o Kapadocję w centralnej Turcji i o szczególne centra wczesnego chrześcijaństwa i o formy bytu w wydrążonych jaskiniach w bardzo miękkich skałach. Te okoliczności są może ważne tylko dla niektórych, ale imponujące są krajobrazy składające się albo z dolin z dziwacznymi stożkami, w których ludzie wydrążyli sobie mieszkania i wszystkie inne pomieszczenia, które uważali za potrzebne, albo ze słynnymi kolumnami, przypominającymi młode grzyby (albo i co innego).
Placek wstawił tu swego czasu sznurek na te grzyby.
Zakończę tak: Byłem i nie żałuję, ale chyba nie wrócę, jeśli nie wybudują w jakiejś realistycznej odległości jakiegoś lotniska. Widziałem co należy, ale nie mogę sobie wyobrazić jeszcze raz spędzenia dwóch dni w autobusie, aby tam dotrzeć i wrócić.
Pójdę chyba spać, bo wiele jeszcze do roboty w pracy i lepiej wcześniej mi tam być.
Jestem nieco zaklopotany tymi wszystkimi zyczeniami i wyrazami sympatii. Spedzilem wlasnie 5 godzin na zebraniu wiec juz jestem zbyt zmeczony by swietowac, no ale wiem, ze dzieci szykuja mi jakas niespodzianke na sobote to sobie wtedy odbije. Zreszta wracajac z Londynu kupilem sobie dwie butelki mojego ulubionego szampana „Laurent-Perrier” wiec mam czym wzniesc toast za swoje zdrowie.
W kazdym razie jeszcze raz dziekuje za mile slowa.
Wymiotło mnie z pościeli o 5.00 rano. Zboczenie jakieś mnie dopadło, czy co?
dzień dobry …
Pyro wstajesz jak słoneczko wcześnie .. 🙂
ciekawy i prosty przepis ..
http://licencjanagotowanie.blox.pl/2011/05/Lemon-curd.html