Po spacerze głód doskwiera

Wędrówka po nadnarwiańskim wale

Spod naszej chałupki prowadzi piękna droga nad Narew. Najpierw przez wieś, pośród pól, na których zieleni się ozimina i żółcą uschniętą trawą nieużytki, potem obok podmokłych łąk, gdzie zawsze spotyka się zające, czasem koziołka, żurawie i można obejrzeć świeże ślady po bobrach obalających całkiem tęgie topole.
Z nadnarwiańskiego wału przeciwpowodziowego widać przeciwległy brzeg, także wyspy gęsto porośnięte krzewami i wreszcie w oddali początek Zalewu Zegrzyńskiego. Jeśli ma się szczęśliwy dzień to i na łosia można trafić. A to potężny sąsiad ale niegroźny. Sam usuwa się z drogi.
Przy przepompowni mały port rybackich łódek, wśród których cumuje i „Charon” – łódka naszego wnuka. Tu najczęściej widać też łabędzie.
Wszędzie pełno kwitnących bazi. Trawa otrząsa się po zimie ale jeszcze nie zachwyca zielenią. Kwiatków jeszcze brak.


Jajka na twardo z kawiorem

Po zatoczeniu koła liczącego około 6 kilometrów znów znajdujemy się pod lasem, gdzie wśród sosen, brzóz i paru modrzewi czerwieni się dach, pod którym czeka już posiłek. To jeszcze nie jest obiad ale zaledwie przekąska odbudowująca siły stracone na pierwszą w tym roku tak długą wędrówkę.
Wiosenny spacer wyczerpuje bardziej niż znacznie dłuższe letnie piesze wycieczki. Jeszcze nie ta kondycja. Dlatego przekąska musi być pożywna. I chyba jest!

Pomidory z twarogowym farszem