Po spacerze głód doskwiera
Wędrówka po nadnarwiańskim wale
Spod naszej chałupki prowadzi piękna droga nad Narew. Najpierw przez wieś, pośród pól, na których zieleni się ozimina i żółcą uschniętą trawą nieużytki, potem obok podmokłych łąk, gdzie zawsze spotyka się zające, czasem koziołka, żurawie i można obejrzeć świeże ślady po bobrach obalających całkiem tęgie topole.
Z nadnarwiańskiego wału przeciwpowodziowego widać przeciwległy brzeg, także wyspy gęsto porośnięte krzewami i wreszcie w oddali początek Zalewu Zegrzyńskiego. Jeśli ma się szczęśliwy dzień to i na łosia można trafić. A to potężny sąsiad ale niegroźny. Sam usuwa się z drogi.
Przy przepompowni mały port rybackich łódek, wśród których cumuje i „Charon” – łódka naszego wnuka. Tu najczęściej widać też łabędzie.
Wszędzie pełno kwitnących bazi. Trawa otrząsa się po zimie ale jeszcze nie zachwyca zielenią. Kwiatków jeszcze brak.
Po zatoczeniu koła liczącego około 6 kilometrów znów znajdujemy się pod lasem, gdzie wśród sosen, brzóz i paru modrzewi czerwieni się dach, pod którym czeka już posiłek. To jeszcze nie jest obiad ale zaledwie przekąska odbudowująca siły stracone na pierwszą w tym roku tak długą wędrówkę.
Wiosenny spacer wyczerpuje bardziej niż znacznie dłuższe letnie piesze wycieczki. Jeszcze nie ta kondycja. Dlatego przekąska musi być pożywna. I chyba jest!
Pomidory z twarogowym farszem
Komentarze
Smakowicie wyglądają jajka i pomidory z twarogiem; kolorowo i zachęcająco.
Nie wiem co się dzieje z Lotrem ale wczorajszego wieczora wyrzucił mi 3 zupełnie poprawne teksty, mimo poprawnego kodu. Pisał „błąd” i pożerał. Ja się tak nie bawię. Dzisiaj cały dzień nie ma Młodszej,a mnie został na głowie pies, upieczenie ciasta dla klasy Anki i cała masa innej roboty. Za chwilę ubiorę się i pójdę z wychowankiem na przebieżkę (raz już był z Anią) a przy okazji kupimy codzienne psie skrzydełka i różne inne potrzebne produkty. Ja dzisiaj jem flaki, a Młoda wieczorem dostanie omlet z groszkiem i szynką.
Ewo,
szapobasy 😆
Cichalu,
dzięki za zdjęcia i zaproszenie na Karaiby 😆
Na bratki u nas też jeszcze zbyt zimno, ale wiosna sie rozkręca.
Robota goni 😯
Miłego dnia 🙂
Przekąski na bazie jajek ? Ho,ho trochę już zapachniało Wielkanocą 😉
W sklepach już pierwsze cukrowe i czekoladowe baranki.
U kwiaciarek bazie,żonkile i tulipany.Posiałam wczoraj na talerzu rzeżuchę,pierwszy zbiór przewidziany jeszcze przed Świętami 🙂
Przejrzałem wczorajsze po moim odejściu od stołu. Dziękuję za wszystkie miłe słowa. Ewie dodatkowo za zdjęcia. Naprawdę zachęcają do odwiedzenia Irlandii. Nigdy jeszcze tam nie byliśmy. Ponieważ za 2,5 miesiąca jedziemy do Glagow, Irlandia znowu się oddala. Albo i odwrotnie, po powrocie ze Szkocji zaczniemy planować Irlandię. Tylko wyjazd do Szkocji to taki wyskok na tydzień. Zjechaliśmy Szkocję tam i z powrotem, więc tydzień teraz wystarczy. Ale na Skype nie byliśmy i teraz nie będziemy. Na Szetlandach też, a.e to musi być osobny wyjazd. Zdjęcia córeczki też bardzo zachęcają.
Ewa powinna dostać jakąś gratyfikację z Irish Tourist Board, jeżeli istnieje takie ciało, a powinno.
Bratki niepytane poszly korzeniami do ziemi i zobaczymy co bedzie dalej.
Musialem cos zrobic w ogrodku, bo marazm jakis mnie ogarnia i mam wraznie, ze wszyscy dookola cos robia i patrza przy tym na moja nieposprzatana ziemie.
A pani z radia dzis rano o pogodzie mowila mniej wiecej:
Pozostanie jak jest, tylko slonca juz nie bedzie tyle, a tak cieplo jak dotychczas to tez juz nie.
Byle by wiec zostalo jak jest! A jest w sumie niezle bo slonecznie i zaluzje zaraz bede opuszczal.
Wszystkim Wam tego zycze.
pepegor
Ostatni wpis Żaby radosny, ale jako okrzyk do Cichala to odebrałem, a nie radosną wiadomość na temat źrebaka.
Jajeczka z kawiorem i pomidorki bardzo wiosenie cieszą oko.
Tez chciałbym mieć potrzebę spuszczania żaluzji, ale na razie byłoby to całkiem zbędne.
W domu awaria bramy garażowej. Spóźniłem się do pracy i mam rozharatany palec. Mam nadzieję, że uda mi się naprawić we własnym zakresie. Ale to zależuy od tego, czy dobrze rozumiem, co skutkiem, a co przyczyną. Jeżeli odwrotnie, niż myślę, bez fachowców się nie obejdzie.
Kochani,
Raz jeszcze dziękuję.
A propos pogody – była bardzo aktywna. Co rano wyjeżdżaliśmy z pochmurnego Mallow a gdy dojeżdżaliśmy do celu zdarzały się dłuższe słoneczne momenty. I to staraliśmy się wykorzystać. Za to w ostatni dzień pogoda dała dała nam w kość.
Poza tym, na zdjęciach tego nie widać ale ten irlandzki poranny chłodek przeszywa do szpiku kości. Tym bardziej podziwiam wyspiarzy ganiających w tym czasie z krótkim rękawkiem i w sandałkach.
O, widać, że Wielkanoc za progiem i przekąski przypominają już świąteczne dania.
Ja też zgłodniałem . Na spacerze byłem by sprawdzić to i owo. Takie tam, co nieprzyzwoicie się nazywa na ch . Mówią , że są dwa rodzaje . Jeden dobry, drugi zły. Ciekawe którego więcej. Wieczorem się dowiem.
Po spacerze i upuszczeniu krwi to sobie pozwoliłem na niezłe jaja . Zupełnie jak gospodarz, czyli trzy jaja prosto od gospodarza . Na szmalcu ze skwarkami i kiełbasą. I bułeczki z masłem były, co ich nie jadłem od Wszystkich Świętych. Życie jest piękne!!! I kura szczęśliwa bo wolno biegająca , o kogucie i grzebaniu gdzie popadnie nie wspomnę.
Marek te jaja na ten ch … Ci mniej szkodzą niż skwarki i kiełbasa ..ale to Twoj ch … 🙂
dziś zaczynamy sezon na rolkach z wnuczką .. tzn. ja te rolki przyniosę do przedszkola a wnuczka będzie pędziła radośnie ..
Jolinku-uważajcie z tymi rolkami.
Dzisiaj duje mocny,nieprzyjemny wiatr i przeszywa na wylot.Nie jest to wiatr z nad Sahary.
Dzień dobry,
Jeszcze nie przeczytałam wpisów z ostatnich trzech dni, odrobię 🙂
Pojechałam na krótko do Strasburga a po drodze, na parkingu, taki oto obrazek:
https://picasaweb.google.com/lh/photo/d_47SF9Ocp6E5l8fEx_dB_FyErzSjHzSeqUSQq-ZDrc?feat=directlink
W centrum Strasburga
https://picasaweb.google.com/lh/photo/15MSl3oFt-cLcOT2uAg13sNZS5VYPTkv3HyUkMUupO4?feat=directlink
Wiosna na Placu Kléber 🙂
https://picasaweb.google.com/lh/photo/Sm2PQVbh13EQRqmeLS9b6sNZS5VYPTkv3HyUkMUupO4?feat=directlink
Alino,
jakie piękne boćki, czy to aby nie nasze, polskie? 🙄
Czy Ty mieszkasz blisko Strasburga?
Tez zgłodniałam. Czas na drugie śniadania. Może rozglądnę się za jakimś twarozkiem i pomidorem 😉
Doczytałam i dooglądałam 🙂
Ewo, oddam zamek za wilczarza i szirtek z krowami 😀
Stanisławie, widzę Cię w kilcie. O którym, oczywiście, wiedziałbyś wszystko, aż do najmniejszej niteczki 😉 Podziwiam i gratuluję 😀
A u nas bocianów jak nie było, tak nie ma 🙁
Jeszcze jedno zdjęcie z Placu Kléber. Jak widzicie, pogoda była bajkowa 🙂
https://picasaweb.google.com/lh/photo/OIYZ2r7vooq2LPML93Xnp8NZS5VYPTkv3HyUkMUupO4?feat=directlink
Jotko, mieszkam w Burgundii. Przez 15 lat mieszkałam blisko Strasburga. Jeżdżę tam od czasu do czasu, zawsze z wielką przyjemnością.
Jolinku, przy rolkach uwaga na upadki i głowę, kask wskazany, widziałam przypadek dziewczynki.
biale szalenstwo:
funt tlustego twarogu
mala cebula, zabek czosnku,dobrze kminku
(kminek najlepiej posiekac z czosnkiem i cebula
– nie „skacze” wtedy tak po desce,he,he…),
pieprz czarny,koperek, pietruszka,sol,cukier -do smaku
zmieszac dobrze
odstawic w zimne miejsce, aby sie”przegryzlo”
(polecam do tego chleb razowy i maslo)
smacznego!
marzeno mamy kask i ochraniacze .. Amelka jest bardzo wysportowana i uważa .. jeździmy po asfalcie w parku ..
Danuśka widzę przez okno, że wieje .. pewnie tylko kilka chwil będzie uciechy bo zimnawo ..
Alino mnie też się w Strasburgu bardzo podobało .. 🙂
byku pyszne i proste jedzonko … i zdrowe .. 🙂
Dziędobry na rubieży.
Stanisławie, coś dla Ciebie (bo rozumiem, że Skype miało literówkę i oznaczało Skye?):
http://www.youtube.com/watch?v=DuugoISmrmY
Latem płynę w te strony,będę w Greenock, więc i pewnie o Glasgow zawadzę, bo stoimy tam trzy dni, a potem właśnie na Szetlandy przez Minch, też w pieśniach sławny.
A ja też jajczarsko, właśnie smażę boczek.
Sylwia biła sie z myślami, czy wypuszczac maluchy na dwór, bo pogoda wietrzno-chłodno-mżawkowa (nie na darmo księżyc był przedwczoraj w lisiej czapie), ale z drugiej strony one już mają ponad miesiąc. Teraz widzę, że je wypuściła, bo ganiają się wokoło kółka (tego do lążowania koni).
Ta kasztanowata źrebiczka, które urodziła się zaraz po Zjeździe (Cichal dokumentował, bo jeszcze był), nazywa się Natja (taniec hinduski), jest własnością Sylwii osobistą i po odsadzeniu od matki całą swoją córczyną miłość przelała na nią. Ostatnio weszła do kancelari i przeglądała się w dużym lustrze. Sylwia zrobiła jej zdjęcie, poproszę ją o nie, bo śmieszne.
Tam, gdzie czas biegnie w odwrotnym kierunku
Twarożek z pomidorkami koktajlowymi, zielonymi oliwkami, ogórkiem konserwowym i przyprawami zjedzony w czasie obchodu ogrodu w towarzystwie Suni i Sokratesa. Nowe kwiaty przywitane 🙄
Koniec przerwy, zanurzać się 😉
To ja już nie wiem,gdzie najpierw mam jechać ???
Do Irlandii,do Alzacji,do Szkocji,na Karaiby czy na Szetlandy ???
Grunt,żeby w miłym towarzystwie 🙂
Żabo-KONIECZNIE podrzuć to zdjęcie z lustrem !
Wiosna w Strasbourgu dostępna każdemu. Wystarczy skutecznie zakandydować do Europarlamentu. Do tego jeszcze niezłą kuchnię tam mają. Słynne pasztety i te różne foie-gras.
Kilt to sprawa skomplikowana. Córeczka posiada po tańcach w szkockim zespole (w Gdyni). Szyła ze szkockiego materiału u krawca, który sie podjął. Popatrzył na wykroje (córeczka dysponowała, tata kupił w Szkocji przez internet) i wycenił na 600 złotych łącznie z materiałem który sam sprowadzał. Materiał 15 uncji na m2 (wojsko używa bardziej gęstego, ale do tańca to bez sensu).
Potem krawiec zaczął mierzyć na wykroju i wyszło, że musi zamówić 6 metrów. Zapoznał się z wykrojem bliżej i oświadczył, że ceny to już nie zmieni, bo ceni swoje słowo, ale terminu nie dotrzyma w żaden sposób, bo jest to szycie niesamowicie pracochłonne. Szybciej by uszył smoking. Ale rezultat był bezbłędny. Teraz tańcząca córeczka wisi u krawca obok Lecha Wałęsy.
Krawca tego mogę śmiało polecać, bo jeszcze szył smoking dla synka i uszył doskonale. Leży idealnie i nie kosztował tak wiele. Jedyny mankament, że krawiec kandydował do Sejmu z PiS w 2007. Ale to nie ma nic do rzeczy. Nazywa się Jarosław Konaszewski.
Walczyłem z łotrem długo, tymczasem nowe rzeczy. Mamy taki fajny dynks, który sam nam poprawia czasami. Jak pamiętam, to wyłączam, bo można. A tak to ze Skye musiało zrobić Skype.
Te strony najlepiej zwiedzać jachtem. Z Tuby nie skorzystam, bo mam zablokowaną.
Z uciechą (zazwyczaj) podczytuję komentarze na tym blogu. Różnorodnośc tematów niesamowita 🙂 A do śledzenia wpisów niektórych blogowych „istności” zdążyłam się mocno przyzwyczaić. Dziękuję i pozdrawiam.
Załoga na jacht do skompletowania bez problemu 🙂
A Kapitana już mamy !
A i krawiec,co uszyje szykowne bluzy marynarskie też już jest na horyzoncie.W promocji może dorzuci marynarskie worki… 😉
na razie to ja jadę do Białegostoku, drogą lądową oczywiście 😀
Nisiu – nie wiem czy przejdzie – wczoraj nie przeszło mimo kilku prób. Dawno temu, nie pamiętam czy w Hemarowskich audycjach BBC, czy w RWE słuchałam wojskowych piosenek z frontu zachodniego, zupełnie wtedy nie znanych w kraju. Słuchałam „marsza nocników” (nocnych bombowców” , „Okrętu wojennego RP”, „Kolędy żółnierskiej” i tanga marynarskiego. I właśnie to „Marynarskie tango” z melodyjką prostą jak drut, przylepiło się do mnie od pierwszej chwili. Wiem, że na tubce jest tekst, czy jest też wykonanie – nie wiem. Tam jest taki fajny refren :
„To marynarskie tango nie ma być przebojem,
to prosta piosnka gdzieś słyszana raz.
To marynarskie tango idzie wraz z konwojem
i Bóg wie gdzie prowadzi nas.
To marynarskie tango było już w Murmańsku,
W Narwiku było i w Londynie i gdzie chcesz.
A jeszcze będzie z nami w starym, polskim Gdańsku,
na Helu i w Jastarni zaśpiewamy też”.
Spróbuj Nisiu, może znajdziesz. Jak nie znajdziesz to na Zjeździe Ci osobiście zaśpiewam (wychrypię).
Pyro, nie znam tego, ale poszukam.
Danuśko, z tym pływaniem masz sto procent racji. Andrzej Korycki w jednej piosence swojej śpiewa, że nieważne, dokąd płyniesz, najważniejsze w odpowiedniej być załodze.
http://www.youtube.com/watch?v=BFv0MhI6r2A
Pyro, zobacz:
http://www.youtube.com/watch?v=BFv0MhI6r2A
Alino,
dobrze, ze zabierasz w podróż aparat fotograficzny. Bociany, żerują na zielonej łące, u nas nie ma jeszcze młodej trawy. W mojej okolicy jest sporo bocianich gniazd, większość przy drodze, więc łatwo je obserwować. Niestety, tutejszych bocianów jeszcze nie ma.
Sporo bocianów żyje właśnie we wschodniej Francji i w Niemczech, ale nie wiem, czy tam też są tak uwielbiane jak w Polsce.
Czy na bratki rzeczywście jest jeszcze za wcześnie? Czy wytrzymałyby przymrozki, które na pewno jeszcze bedą? Myślałam o posadzeniu ich w skrzynkach na parapecie, bo tak szaro jeszcze wokół, a krokusy zaczynają dopiero rozkwitać.
Pyro,
u mnie też dziś flaczki, ale tylko dla męża, bo ja jestem poza domem i wracam dopiero wieczorem.
U nas dzisiaj resztkowe wyskrobki, za to jutro golonka 😀
Haneczko,
ponieważ ostatnio także była u mnie golonka, stwierdzilismy zgodnie z mężem, że odgrzewana na drugi dzień jest znacznie lepsza, mimo że i pierwszego jest bardzo dobra. Postanowiłam na przyszłość przygotowywać ją z wyprzedzeniem do odgrzania.
Pyro, może to?
http://www.youtube.com/watch?v=mKuVtqAdsBU
Ba, nie ma to jak goloneczka! Zwłaszcza w wielkopostny piątek. Niam, niam! Seta wódki też się zapewne znajdzie. Ciekawi jesteśmy relacji z konsumpcji w/w (i golonki, i wódki). Może zdjęcia będą? Nawet samej autorki pomysłu? Odwagi Haneczko!
Krystyno 🙂 i tak właśnie będzie 🙂 Dzisiaj robię, jutro odgrzewam 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=uzmZMP49OK0
Wiosna: http://www.keukenhof.nl/en/
Tow. Haneczko, Wy to macie takie niekonwencjonalne pomysły. Graniczące z „artystyczną” prowokacją – oczywiście.
Kiedyś Wigilię proponowaliście urządzić któregoś tam grudnia, a może i listopada, a może i pierwszego maja…
Pora spotkanie Wielkanocne, nazwijmy – wielkopiątkowe, zorganizować w jakiś poniedziałek? Szewski?
errata: wielkanocnego
Barbaro – to, tylko w ciut innej wersji. Ja to słyszałam tylko 2 razy, a utkwiło we mnie na dobre. I jakby inne fragmenty „Marynarz głośno mówi – Niech cholera bierze!- A nieco ciszej -„Boże, Ty mnie strzeż!” I tamto wykonanie nie było takie słodkie, było zuchowate.
Krystyno,
u nas na bociany sie chucha i dmucha, byle sie tylko chcialy pojawic.
A bratki? Musza, bo innego wyjscia im nie dalem!
Tango marynarskie
To marynarskie tango nie ma być przebojem
To bardzo prosta piosnka gdzieś słyszana raz
To marynarskie tango idzie wraz z konwojem
I nie wiadomo dokąd zaprowadzi nas
To marynarskie tango na akordeonie
Graj bracie niech się nam przypomni lwowski park
A jeśli trzeba zagraj nam na herlikonie
Kiedy nam szwabskie bomby lecą gdzieś na kark
O marynarzu mówią – nie da przejść dziewczynie
Czemu nie mówią, kto tak stoi przy maszynie
Kto wypatruje oczy dzień i noc
O marynarzu twierdzą – trwoni grosz obficie
Gadają ludzie – całą gębą pan
Ale nie mówią jak on tęskni skrycie
Ile ma w sercu utajonych ran
To marynarskie tango było już w Murmańsku
Na Malcie było i w Afryce, i gdzie chcesz
A jeszcze będzie z nami w starym, polskim Gdańsku
Na Helu i w Jastarni, i zaśpiewamy też
To marynarskie tango zagraj nam z fasonem
Kiedy do portu wchodzi okręt tu czy tam
Banderą polską wiatr kołysze w różne strony
I daje znak, że czas do Gdyni wracać nam.
Wiktor Budzyński
http://www.zrodlo.krakow.pl/Archiwum/2003/22/31.html
Moja wiosenna salatka to: salata zieloniasta + ogorek + pomidor + jajko na twardo + koperek i smietana. Rodzina to lubi, ale moze cos nowego????
Buziaki,
Przerwa obiadowa. Obiad raczej dziwaczny, ale tak wyszło w wyniku remanentów lodówkowych. Kaszanka na ciepło i mieszane warzywa (pieczarki, papryka, bakłażan, cukinia, cebula) z grila 🙄
Krystyno (13:12), bocian jest jednym z symboli Alzacji. Bardzo się tam o nie dba. Poniżej jest wzmianka na ten temat. Zobaczyć je spacerujące spokojnie między samochodami i ludźmi było zaskakujące. Chodziły dumne i wcale nie spłoszone.
http://alain.lorange.pagesperso-orange.fr/als/LCRA/civ/symboles.htm
Alino- z przyjemnością poczytałam o alzackich bocianach,ale trzeba
powiedzieć głośno i wyaźnie ( i tu klekot w tle) :
nasze bociany gniazdujące na wsiach mazursko-pomorskich górą !
http://miasteria.pl/miejsce/Bociania-Wies-Zywkowo.html
http://www.youtube.com/watch?v=fhepn_Ozdb4&feature=player_embedded
Poszłam z psem. Ciągnie, jak średni zetorek, mam kłopot żeby go jakoś poskromić, bo on ma 3 lata, a ja o 70 więcej. Jeżeli nie ma innych psów, to go odpinam i tylko patrze, jak mu uszy w biegu wiewają. Nikogo nie atakuje, nie ucieka, urządza tylko szalone biegi wzdłuż dwóch bloków. Byłoby pięknie, gdyby wracał na wołanie, ale skąd. Nie podejdzie do mnie bliżej, niż 5 m. Co mi pozostaje? Poprosić jakąś obcą osobę, żeby go przypięła albo zatrzymała za uprząż. Tak – mój pies ma mnie w poważaniu ale podejdzie na wołanie do każdej obcej osoby przywitać się. Jestem ciekawa kiedy wreszcie zrozumie, że nie tylko ja, ale i każdy inny człowiek oznacza koniec zabawy?
kto bykowi wystawil pozwolenie na trzymanie krowy w piwnicy?
Dzisiejszy toast wznosimy za zdrowie yyc, który dzisiaj (ptaszki coś świergolą na ten temat) ma urodziny.
To ile Szanownemu Jubilatowi życzymy…STO? 😉
Alicja – sto to trochę dużo; chyba, że Calgarczyk zachowa świetną formę. Wtedy niech żyje i 150.
Półtorej godziny do toastu.
Dziekuje za zyczenia. Akurat zajety mocno tydzien. Po pracy jednak na piwko i steka do innego niz ostatnio pubu (Rose & Crown). Wczoraj bylismy z duza iloscia Polonii na filmie Skolimowskiego „essential killing”. Konsul miejscowy mial 50 miejscowek i podzwonil kto chce sie wybrac. Film chala jakiej dawno nie widzialem. Pogoda pod psem. Snieg, chlodno i wiatrowo wiec jakos nikomu sie nie chcialo na herbatke po filmie i w domku o 21 bylismy. Pada od paru dni choc dzisiaj zmrozony deszcz i slizgawica, ze hej. No to do nastepnego, lece popracowac 🙂
Pyro, żebyś wiedziała jak doskonale Cię rozumiem. Moje dwa psy tylko czekają na taką okazję jak odpięcie ze smyczy. Natychmiast robią się głuche i wyglądają jakby zapomniały jak się wabią. Identycznie jak Radzio witają sie z każdym chętnym do wymiany serdeczności. Po osiedlu chodzą zawsze na smyczy, szaleją na działce i okolicznych łąkach, ale i tam przywołanie ich graniczy z cudem. W domu mam pokaźną literaturę na temat wychowania takich stworków, oglądam programy tv, w których psy zmieniają się jak za dotknięciem czarodziejskiej różczki. Ale nie moje! Z Fredką chodziliśmy na profesjonalne szkolenia. Próbujemy rozmaitych sposobów, nosimy w kieszeniach smakołyki, którymi nagradzamy dobre zachowanie, ale co z tego. Z zazdrością spoglądam na właścicieli spacerujących z zupełnie obojętnymi psiakami, które mimo, że bez smyczy, nie odważą się oddalić nawet na krok. Niestety, nie moje…
yyc – urodzinowe serdeczności, zachowania tej świetnej formy i duuużo radości!
yyc – niech się spełnią wszystkie Twoje życzenia !
Na film Skolimowskiego ” Essential killing” nie wybrałam się, bo sporo o nim czytałam i uznałam, że nawet jeśli jest dobry, to raczej nie spodoba mi się i tematyka, i forma. A film dostał nagrodę Polskiej Akademii Filmowej oraz specjalną na festiwalu w Wenecji, więc w branży filmowej znalazł uznanie, ale frekwencja w kinach nie była raczej wysoka. Niemniej szkoda, że spotkało Cię rozczarowanie. Widziałam poprzedni film Skolimowskiego ” 4 noce z Anną” i ten akurat bardzo mi się podobał.
Dzieki za zyczenia.
Filmow Skolimowskiego wlasciwie nie znam. Pamietam jakis dawno temu chyba w Anglii krecony… i wlasciwie tylko tyle pamietam (jakies zdjecia w pustym basenie) ale to bylo ze 25 lat temu.
Krystyno powiem Ci ze tak jak Tobie ani tematyka ani sama realizacja nie dla mnie. Dla mnie to cliche. Zli Amerykanie i terrorysci zabijajacy bo wlasciwie tak wyszlo ale naprawde to tylko mysla o swoim domu i rodzinie. Do znudzenia odgrywane i widac jeszcze zbierajace nagrody. Zdjecia niektore ladne ale zasluga to bardziej miejsc w ktorych krecono. Dzwiek (muzyka i efekty) tez jakies dla mnie meczace. Troche brutalnosci bo wiadomo, ze bez niej obecnie sie nie obejdzie. Chcielismy wyjsc wczesniej ale myslelismy, ze moze po filmie sie gdzies wyskoczy ze znajomymi bo niektorych juz jakis czas nie widzialem ale i z tego nic nie wyszlo 🙂
Czasem mam wrazenie, ze im nudniejszy film tym wieksze szanse na nagrody 🙂
Jedyna zaleta to jezyk polski bo zawsze z dala od Kraju milo brzmi 🙂
Wszystko jest kwestią indywidualnego smaku, czyli gustu 😉
O.K. Tymczasem ja powoli zmierzam do zakończenia roboty. Może być?
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_5765.JPG
To był film ” Na samym dnie” z 1970 r. Też pamiętam ten pusty basen i jakieś perypetie damsko – męskie… I nic więcej.
Alicjo,
jak najbardziej może być, zwłaszcza że w modzie wracają do łask tkaniny wzorzyste. Zazdroszczę Ci tego zaangażowania . Dziergać na drutach nie potrafię. Lubiłam bardzo haftować, ale hafty nie sa teraz modne i nie ma na nie żadnego zapotrzebowania ani w domu ani wśród znajomych.
Nie ma nadal żadnych wieści z Żabich Błot…
Witam wszystkich.
Wróciłam z Puszczy i stwierdzam, że wiosna proszę Państwa. Klucze ptactwa wszelakiego, koziołek biegający na polance, no wiosna i już.
yyc – 100 lat radości z życia !!!
Alicjo – jestem pod wrażeniem. To gobelin, arras, no po prostu piękne. Mam prośbę, pokaż lewą stronę tak równo rozłożoną.
yyc, wszystkiego najlepszego uriodzinowo, samych radości i wciąż tego samego entuzjazmu, do kuchni i całej reszty 🙂
Owszem, też oglądałam w tamtych latach „Na szamym dnie” i był to film średnio-denny, guzik z tego wyniosłam, poza uczuciem przygnębienia.
Kojarzy mi się „Moonlightning”, który oglądałam tuż po premierze, bo już byłam po tej stronie MURU. Jak na Skolimowskiego, całkiem zwyczajny film.
No to spadam…teraz do kuchni. Czekam na raporty z Żabich…oraz z Belize!
Alicjo, piękne dzieło.
Krysiude,
ależ proszęż Cię bardzo! Tu jeszcze nie ufryzowałam wszystkiego (trzeba zrobić porządek z końcówkami i tymi tam, co się zwisają). Ale już cały „korpus” jest, jak sie przyjrzeć, to kieszenie też już są zrobione, tylko przyszyć do ciała.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_5762.JPG
Dzięki Alicjo, po lewej też bardzo interesujące. Byłam ciekawa jak radzisz sobie z nitkami (myślałam, że żakardowo,) a Ty po prostu tniesz. Super!
Alicjo!!!!!!!!!!
To jest PIEKNE.
Buziaki,
Nitki wplatam, splatam i zahaczam, zależy, czy przechodzę z jednego koloru na drugi, czy się bawię odcieniami. Zawsze zostają jakieś tam końce i cos z tym trzeba zrobić, ja zaszydełkowuję je po lewej stronie roboty w taki dość cwany sposób, ale i tak nie mogę końca uciąć do końca 🙄
Bo końce mają to do siebie, że koniec końców…lubią się pokazywać, gdzie nie powinny 👿
Alicjo – dziękuje za wyjaśnienia. Może teraz sama odważę na eksperymenty z kolorami.
Sławku yyc,
wszystkiego najlepszego,
stu lat w szczęściu i zdrowiu!
Alicjo,
tak trzymaj!
Jeszcze raz dziekuje wszystkim za zyczenia 🙂
Krystyno masz racje mesko damskie problemy w pustym basenie (pewnie dlatego pamietam 🙂 ) Dziewczyna na koncu ginie. Przyznam, ze chyba nic innego Skolimowskiego nie ogladalem.
Alino obiecuje nie gubic entuzjazmu. Tego poza kuchennego postaram sie okazywac jak najmniej 🙂
Ladny jest Strasburg na Twoich zdjeciach. U mnie sniegu jakies 20 cm napadalo, maly minusik tu i tam ale juz niedlugo sie rozpogodzi…tak mowia najmlodsi indianie (starzy kiwaja glowami nie dbajac o czerwone nosy 🙂
Tak sobie czytam BBC World Service i tam wiadomosc o 86 madagaskarkach ktore wrocily do domu z Libanu gdzie pracowaly jako pomoc domowa. I dalej o tym, ze 200 tys pomocy domowych jest zatrudnionych w Libanie. Glownie z poludniowo wschodniej Azji i Afryki. W ciagu ostatnich 2 miesiecy zamordowano tam 17 madagaskarek (stad ten powrot). W roku ginie srednio 50-55 pomocy domowych. W innych krajach regionu podobnie. Przeciez to rzes niewiniatek i nic. Gdzie sa te wszystkie organizacje od praw czlowieka? Mozna pomoc domowa zamordowac i spokojnie zatrudnic nastepna. Nikt nie pociagnie do odpowiedzialnosci (wypadek-sama sobie wbila noz w plecy). Wiele nie dostaje zaplaty. Maja tez ograniczone prawa wstepu np. na plarze publiczne i prywatne, do klubow etc. bo miejscowi tego nie lubia wiec zabraniaja. W Europie to sie nazywa rasizm (apartheid) a w Libanie jak? Ciekawe kiedy Zachod przejrzy na oczy?
Straszne rzeczy wypisuja w tym BBC. Jak wejsc i poczytac to swiat jakis inny sie wydaje. Ale podziwiam ich, ze to publikuja (choc trzeba poszukac) kiedy inni udaja, ze nie widza. Psulo by to tworzony obrazek kto jest zly i rasista a kto ofiara.
Takie sobie spostrzezenia 🙂
Krystyno,
hafty, szydełkowania, koronkarstwo, dziewiarstwo – to są rzeczy unikalne, bo komu się to chce teraz robić. „Na topie” są szmaty określonej marki i ta marka musi być widoczna dla wszystkich.
Nic prostszego, jak pójść do sklepu i zakupić.
ALE…jaka to satysfakcja, kiedy się samemu coś, temi własnemi recami i pomyślunkiem 😉
To wcale nie musi być dzieło sztuki, to może być prosty różowy sweterek (dla „naprzykładu”), bo jak raz się coś udało, to chce się nam iść dalej i zobaczyć, na co nas jeszcze stać.
I nie ma się czego bać! W sprawach dziewiarstwa bardzo chętnie służę pomocą techniczną, jakby co 🙂
plaze moze 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=NYiMyoFtzRw
YYC – dołączam się serdecznie do wszystkich życzeń! Rośnij duży i wesoły!
😆
Alicjo, cudne. A lewa strona leci Witkacym, hehe.
No…taka moja wiosna dzisiaj…i jutro ma być -8 z rana (dzisiaj było -6, ale ten torturujący się pojechał do pracy rowerem…15 km w jedna stronę, jakby ktoś nie wiedział…)
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_5771.JPG
Nie takie my ze szwagrem…pomagamy sobie wiosną na parapecie 😉
Przybyła zółta mini-róża.
http://alicja.homelinux.com/news/IMG_5775.JPG
??a ten świat jest to dywanik na wywrot widziany, gdzie różne nitki wyłażą i giną znowu, niby bez celu, bez potrzeby?z tamtej strony są kwiaty i rysunek??
Te znaki zapytania to miał być cudzy, że tak powiem, słów 🙄
O, i biorę sobie przerwę od roboty na chwilę, bo teraz to już tylko pozbierać do kupy i tak dalej.
Goni się króliczka do momentu, kiedy się wyłania przed oczami to, co miało się w wyobraźni i jedno zgadza się z drugim. Ręce zrobiły, co pomyślała głowa 🙂
Nisia,
Ty masz łeb! Lewa strona! Tera nam trza specjalistów od marketingu, lewa strona i to jest „ekskluzywne” 🙂
Może czas stanąć na głowie i zacząć być artystą, albo co? 😯
..swoją drogą, Nisiu…trochę leci Witkacym, ale Witkacy mógł sobie dziabać na kanwie czym tam, zamalować, przemalować itd.
A ja, jakbym zażywała tego i owego, to oczka (moje i te na drutach) by się wzięły i rozlazły na wszystkie strony, bo one, cholery, wymagają jednak trzymania twardą łapą. Kolory natomiast mogą wariowć na wszystkie strony, jak im nasze ręce na to pozwolą.
Alicjo, no właśnie – i jak Tobie te nitki po lewej stronie łażą, to Witkac się w niebie uśmiecha.
Chyba jest w niebie, jak myślicie? Artystów posyłałabym do nieba bez innej weryfikacji.
http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Witkacy/Images/Nena_Stachurska_3.jpg
http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Witkacy/Images/Rabanie_lasu.jpgCS3U
A zwłaszcza TO:
http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Witkacy/Images/Nova_Aurigae.jpg
Ciekawam, jak Witkacy by się odryzł do kodów!
Witkacy jest tak różny, że.
Być może tak jak w Pragmatystach – „Odczep się, kwaśna marmeladko”. Nie wiem.
Najważniejsze są bociany.
YYC – Wszystkiego najlepszego 🙂
Bociany swoją ścieżką, ale co na to żaby? 🙄
YYC, a na synów Kadafiego maltretujących służących nawet Szwajcaria nie dała rady.
A, najlepsze życzenia!!! Duży rośnij!
Troche jestem niedokładna, ale właśnie wrociłam ze stajni. Jest źrebię. Ogierek. Na łbie ma gwiazdę. Star of Froggy Mudlands, ani chybi.
Idę spać, jutro (dzisiaj?) mam trudny dzień.
Alicjo, muszę spruć, własciwie to już sprułam i udziergałam większą, bo mi tej włóczki na dwie pary nie starczy.
Poczytałam nieco do tyłu. Ładne to to, Alicjo 😀
ale teraz to już naprawdę idę sobie
Dwudziesta druga. Powrot z pubu, bylo milo a nawet lepiej. Teraz lulac bo noc. Dziekuje za zyczenia wszystkim. Pozdrowionka z Gor Skalistych. yyc