Zagadnij co gotujemy?
Tym razem nagroda to niebywale ciekawa książka napisana przez wybitnego kucharza i telewizyjnego showmana jednocześnie. Oczywiście chodzi o Anthony’ego Bourdaina. Jego książkę „Kuchnie świata” wydaną przez Carta Blanca, już przeczytałem i recenzowałem, gorąco polecając. Warto po nią sięgnąć, mimo że przepisów w niej nie ma. Ale dla smakoszy (i nie tylko) lektura to przednia. Trzeba tylko troszkę się wysilić i przysłać prawidłowe odpowiedzi.
1 – Co to za danie i jakiego jest kraju – dobrada?
2 – Pintxos to … podawane w … ?
3 – Co to jest mole poblano?
I to już wszystko. Proszę pisać na adres internet@polityka.com.pl Czekam na prawidłowe odpowiedzi i wysyłam nagrodę!
Komentarze
Dzień dobry po raz drugi. Z pewnością będzie wiele odpowiedzi, bo nagroda ciekawa. Grającym życzę powodzenia.
I po Klimakterium. Odśmiałam się zdrowo. Na sali praktycznie same panie. Bilety trzeba „zdobywać” niemal z półrocznym wyprzedzeniem. Dopiero wczoraj dowiedziałam się jak były kupowane nasze. W październiku mąż koleżanki koleżanki stał w kolejce od 6 rano. Ona przyszła przed 9 -tą, kiedy zaczynali sprzedaż i kupiła hurtowo dla całej eki. W maju będzie sprzedarz na przedstawienie październikowe.
Danuśka,
Krystyny Sienkiewicz nie było.
Jotko-wiedziałam,że się będziesz dobrze bawić.Nawet bez Krystyny
Sienkiewicz.Jakoś miałam zdecydowanie więcej szczęścia z biletami-
po prostu kupiłam przez internet !
Słonecznej wiosny za oknem i w duszy 🙂
oj, to dwuznaczne sprzedawanie 😳
nie zamierzam startować w wyborach prezydenckich 😎
Jotka – a dlaczegoż to? Uważasz, że nie zasługujemy? Swoją drogą na ten urząd trzeba kogoś w zbroi pancernej, a co najmniej w skórze nosorożca.
Pyro,
chciałam uspokoić Zebrane Towarzystwo, że mimo posiadania pewnych kompetencji 😉 kandydowac nie będę.
Nie wiem czy zasługujemy czy nie. Mnie się nie chce bawić w żadne wojenki. Nawet te dyplomatyczne 👿
A tak przy okazji. jakie masz plany na sobotę?
Gratulacje dla pani Anny 🙂
http://wiadomosci.onet.pl/wideo/anna-dymna-kobieta-dekady-onet-pl,8967749,1,klip.html#
Czym się interesują kobiety:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/kobiety-oblegaja-szkoly-czuje-ze-sie-rozwijam,1,4219327,wiadomosc.html
witam w słoneczny dzionek i proponuję taką muzyczną ilustrację do dzisiejszej zagadki, a konkretnie do jej trzeciego pytania 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=GdqXBFi0oBA
Miłego dnia życzę 🙂
Rano w sobotę będę kończyła ważną robotę, a popołudniu zawiozą mnie na spotkanie rodzinne.
Brao p. Anna, brawo inne panie (i panowie też; ja tam seksistka nie jestem).
Mam już jedną książkę tego autora. Chetnie bym zdobył drugą, ale znowu nie miałem czasu o 8, a pytania zbyt łatwe, żeby z opóźnieniem była szansa. Poza tym zawsze może się okazać, że odpowiedź jest inna niż się można było spodziewać. Jeżeli różnica jest nieistotna, Gospodarz na ogół akceptuje.
Prezydentem być przyjemnie. Skóra nosorożca niezbędna, ale wiele osób jest w nią wyposażonych. Są osobniki, którzy jej nie mają, wówczas lepiej nie kandydować.
Są też osobniki, które cenią swobodę i decydowanie o tym, co chcą robić. Wówczas też nici z kandydowania. Chyba, że chcą się przemęczyć 4 lata w braku swobody, a potem już z górki.
Sczerze mówiąc, to nie trzeba urzędu aż prezydenckiego, żeby być podporządkowanym kalendarzowi, na który nie mamy wpływu. Wystarczy być marszałkiem albo wicemarszałkiem województwa. Praktycznie nie ma życia. Trzeba to bardzo lubić, żeby wytrzymać parę kadencji. Plusy to poczucie wpływu na to, co się dzieje w regionie, w tym poczucie robienia czegoś dobrego dla regionu albo tylko dla siebie oraz swoich krewnych i znajomych. To już zależy od cech osobniczych. Są jeszcze warianty pośrednie. Niektórym wystarcza poczucie władzy, którym można się cieszyć. Ale poczucie władzy lepiej się odczuwa jako prezydent miasta, tam władza jest większa, bardziej nieograniczona.
Reasumując, Jotko, nie jest ważne, czy masz kompetencje, tylko czy lubisz władzę albo czy chcesz działać ku pożytkowi ojczyzny (ewentualnie krewnych i znajomych). Prezydent kraju ma lepiej od marszałka czy prezydenta miasta. Nie musi bowiem narażać na szwank najbliższej rodziny, z którą głowa państwa pozostaje w prawie stałym kontakcie, gdy marszałkowie i prezydenci miast prawie najbliższej rodziny nie widują. Nawet w niedzielę mogą się cieszyć najbliższą rodziną na uroczystej sumie, a potem tylko pod warunkiem, że rodzina gustuje w meczach piłki nożnej i koszykówki. Ewentualnie rugby, jak w Gdyni.
errata: osobniki, które jej nie mają
Nic.
W ubiegłym roku Swinga musiałam wyciągać, stąd mój niepokój spotęgowany.
Żaba – zobaczysz, że zrobi Ci niespodziankę; popatrzysz, a tam źrebak, jak malownie przy kobyłce.
Moczę cynadry wieprzowe w mleku. Nie robię dzisiaj duszonych w czerwonym winie, bo nie mam wina. Wymoczę w mleku, odparzę, pokroję, a potem już tylko tłuszcz, cebula, przyprawy i ok 2 godziny na malutkim ogniu.
Żabo,trzymam kciuki za pomyślny finał !
Pozwolę sobie różnić się z Ogonkiem. W Londynie wydawało mi się, że ładne kobiety tam prawie nie występują. Było to dawno, mogło się zmienić. W Paryżu, Rzymie, nie powiem. Ale piękne kobiety występujące stadnie przestają przyciagac uwagę. Za to na wsi piękna kobieta, jeśli się ukaże, powszechne przyciąga spojrzenia obojga płci. Jednej z podziwem, drugiej z niechęcią konkurencyjną. Choć zdarza się, że i niewiasty czujące się konkurantkami wyrażają szczery podziw.
eh,@ogoniok, co sie komu podoba…
ja tam wole spracowane rece wyciagajace piec z chleba
od wypindrzonych paznokietkow i kilograma szminki,
ale to oczywiscie kwestia gustu…
Względem odpowiedzi:
1 – Polemizowałabym z zaliczeniem dobrady do dań. Niewątpliwie słówko pochodzi od dobrej rady. W dobie językowej nonszalancji wymawiamy: „dobrada” zamiast „dobra rada”.
2 – Pintox podawane jest gdzieś pomiędzy Anglią a np Grecją – pint of ox coby się na nasze tłumaczyło 473.176473 millilitra wołu.
3 – Z odpowiedzią na ostatnie pytanie mam niewielki problem. Czy mowa jest o polanych molach czy może dużo czegoś polano (molto= dużo plus lano.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Żabo,
trzymam kciuki
Stanisławie,
polityka interesuję się „od zawsze”. Do uprawiania zawodu polityka absolutnie się nie nadaję. Nie ten temperament, nie ta hierarchia wartości, nie ten styl życia 😉
Dzisiejsza nagroda spowodowała, że do wyścigu stanęło wielu zawodników. Ale wygrał – jak zwykle ostatnio – Stanisław. I on będzie mógł poczytać przechwałki Bourdaina. Gratulacje! Książka już na poczcie. Odpowiedzi zaś są takie:
1 Flaki po portugalsku robione z kiełbasą chorizo;
2 Drobne przekąski podawane w baskijskich barach;
3 Meksykański sos z około 20 składników m.in. czekolady, migdałów, czarnego pieprzu, chili.
Jotko, tak podejrzewałem.
Echidno, prawie masz rację. W kwestii dobrady – od dawna toczono spory, czy eintopf to danie czy też może cały ich zestaw, choć w jednym. Dobra rada – podzielić danie na trzy i spożyć w trech etapach.
Pintox prawie trafiony. Jednak pinta nie odnosi się do objętości części byka, a wskazuje jedynie, że odpowiednia część byka powinna nadawać się na naczynie do picia. Taką częścią jest róg, który może służyć także jako szpilka, na którą można nadziewać składniki przekąski.
Polanie z kolei całkiem na miejscu. Trzeba tylko dodać, czym polać, a mianowicie sosem. O tej porze spokojnie można wyjaśnić, że to sos czekoladowy mocno popapryczony. Być może, Echidno, tymi odpowiedziami wygrałabyś konkurs, gdybyś wysłała te odpowiedzi pod wskazany adres odpowiednio wczesnie.
Stanisławie – gratulacje! 🙂
Stanisławie oklaski .. 🙂
Stanisławie – jesteś wielki (i szybki).
Nigdzie w świecie nie widziałam takiego nagromadzenia pięknych kobiet, jak w Chełmie Lubelskim i w okolicach. To nic, że nie były ubrane wg najnowszej mody, umalowane dość tandetnie i fryzury też nie paryskie. Kiedyś się już nawet nad tym fenomenem zastanawiałam: co tam jest w tym skrawku ziemi, co pozwala urodzić się takim pięknościom?
Dziękuję, tym razem naprawdę się nie spodziewałem. Dodam tylko, że nazwa pintxos pochodzi od baskijskiego pintxo, po hiszpańsku pincher czy pinchar, co oznacza dziurawić, przekłuwać, kłuć. Typowe pintxos są bowiem nadziane na szpile, wykałaczki, szpadki i przyszpilone do dolnego składnika. Niektórzy kojarzą to z „pincho”, czyli małą porcją, ale to nie od tego pochodzi. W pozostałej części Hiszpanii mówi się na to „tapas”, ale tapas różne formy przybierają, na ogół bez szpilek. Ale można i baskijskie pintxos spotkać bez szpilek. Uchodzą za najlepsze tapas. Ciekawe, że w kraju o najlepszych przekąskach zdarzają się tak wybuchowe nastroje.
Dziekuję za miłe słowa. Zanim Nemo mnie poprawi, uściślę, że pintxo to rzeczownik i oznacza to, czym się przekłuwa.
Pintxos 🙂 http://www.kuchnianadatlantykiem.com/search/label/Hiszpania
ładne zdjęcia i smakowite przekąski
Stanisławie – miłych chwil spędzonych przy lekturze wygranej „Kuchni”. I oczywiście gartulacje z powodu wygranej.
Odnośnie racji – tak naprawdę to wcale jej nie chciałam mieć. Ot krotochwila zamiast muzyki.
PS
Rogi uważam za rzecz niebezpieczną. Szczególnie w Hiszpanii, czy nie daj P.B. we Włoszech.
Krotochwilna przy środzie
Echidna
dziś w Biedronce kupiłam sobie wreszcie spryskiwacze do oliwy i octu .. ładny design ze tali nierdzewnej i tylko 14,99 zł .. 🙂 .. Pan Premier kupuje w Biedronce to ja też … 😉
stali .. nie tali .. „obiat” trza zjeść bo połykam litery … 😉
Echidno, ja też nie trktowałem powaznie byczego rogu jako wykałaczki. Z bykiem w Hiszpanii mieliśmy spotkanie w Pirenejach – wysoko. Szczęśliwie okazał się przyjaźnie usposobiony.
Przeczytałem to, co podrzuciła Asia. Mam trochę inne wrażenia z barów tapas. Przede wszystkim nastawienie na miejscowych jest ich największą zaletą, gdy są takimi w istocie. Znaleźliśmy taki nawet w samym centrum Madrytu, około kilometra od placu Del Sol. Dostaliśmy tam tapasy w kilku zupełnie różnych rodzajach, przy czym największa porcja to były wędliny. Pieczywo osobno. Z wędlin szynki były oczywiście najważniejsze, ale podziw budziła sprawność, z jaką barman wielkim nożem odcinał tiulowej cienkości płatki od szynki wiszacej pod sufitem. Poza wędlinami jakieś krewetki, małże itp, w tym także drobne rybki, ale nie sardynki. Fantastycznie marynowane oliwki, jakich potem ani przedtem nigdzie nie spotkałem – takich aromatycznych i smacznych. Zalewa była bez octu, ale co w niej było, nie mogliśmy rozpoznać. Wino było tam prawie miejscowe, to znaczy Mondejar, bardzo dobre. Jeszcze miogdały luzem do przegryzania.
Bywaliśmy potem w wielu barach tapas w kilku regionach Hiszpanii, ale takiego nie spotkaliśmy już. To znaczy takiego, gdzie kupowało się przekąski blokowo, a nie na maleńkie porcyjki, każda w osobnej cenie. Wtedy najedliśmy się jak mopsy, do tego 2 butelki wina i wszystko za 20 EUR łącznie z napiwkiem. Ciekaw jestem, czy będzie tam tak samo, jeśli jeszcze tam zajdziemy kiedyś.
Dzisiaj, podobno, mam na obiad też pewien rodzaj pintxos – szaszłyki drobiowe z pieczarkami, cebulką i nie wiem dokładnie z czym jeszcze 🙂 . W domu będę dopiero wieczorem i okaże się…
Witam słonecznie i serdecznie. 😀
Stanisławie, gratuluję wygranej. 😆
Antku, od rana wprawiłeś mnie w wesoły nastrój, wczorajszym zestawem. 😆 😆
Żabo, dziś wypiję za zdrowie klaczy i maleństwa.
Pyro, lata temu i u nas w bloku robili przegląd ciągów wentylacyjnych i ci sąsiedzi, którzy mieli zamontowane pochłaniacze, też musieli je demontować, ponoć projektanci w PRL-u nie przewidzieli takich „fanaberii”, przy projektowaniu ciągów wentylacyjnych. 🙁
Jotko, gdy zmienisz zdanie (w spr. kandydowania), to koniecznie daj cynk, choć raz będę mogła głosować z pełnym przekonaniem „za”. 😉
Korzystam z pięknej pogody i zaczynam wiosenne porządki. Dlatego rzadko się udzielam, pomijając fakt, że nie mam nic ciekawego do napisania. 😉
Nowy, a gdzie Ty się schowałeś ? Mam nadzieję, że zdrowie Ci dopisuje.
Czy maleństwo już się ukazało?
Za gratulacje pieknie dziekuję. Rozmarzyły trochę wspomnienia Hiszpanii. Pieknie tam było i miło. Najmniej mi pasuje najbardziej popularna Andaluzja. Najsilniejsze pozostałości mauretańskie, wśród których czuję się obco. Doceniam piękno architektury, ale nie mogę go jakoś absorbować. Ale piękne białe miasteczka pozbawione tych wpływów, piękne góry i wąwozy. Też wiele do cieszenia się naturą. I piekne miasto Ronda. W Sevilli też to i owo się znajdzie. Ale Alhambra do mnie nie przemawia.
Stanisławie,
gratulacje!
Jak różne są jednak ludzkie gusty. Ja w Alhambrze jestem zakochana 🙄
Zgago,
😆 😯 😉
Przemawiała do mnie uroda Elizabeth Taylor. Zmarła dzisiaj. Szkoda wielka.
Miała niesamowity kolor oczu – fiołkowy
Dzisiaj bardzo chcialam cos wygrac, nawet uscisk dloni prezesa bylby dla mnie wielka nagtoda.
Nie moglam spac w nocy i bardzo chcialam sie wykazac moja znajomoscia tematu, a nad ranem moja elokwencja siega zenitu. Dobrada – znalazlam, mole polebano – wiem bo mi nie smakuje, a pintxos (kanapeczki) bardzo dobrze znam, uwielbiam i nad ranem wymyslilam, ze nasz guru sie pomylil i pytanie powinno byc zadane:
2 – Pintxos to ? podawane NA ? ?
Chcialam odpisac „na talerzu”, ale poszlam nynu.
U mnie pada piekny snieg!
Buziaki,
Elizabeth Taylor to oczywiście wiele,wspaniałych ról,ale jej Kleopatra chyba utkwiła mi w pamięci najbardziej.
http://www.youtube.com/watch?v=qBonKdy7t4o
Leno- prezes to wczoraj ściskał tę i ową dłoń robiąc zakupy na Okęciu 😉
Patrz wczorajszo-wieczorne wpisy 🙂
Danuska,
Ja pisalam o uscisku dloni Naszego Prezesa, nie o tamtym od cukru, kurczaka, jablek i jeszcze cos tam.
Buziaki,
Pyro, pochłaniacz w wielkiej płycie można mieć, ale niestety „ślepy”, bez tej rury do kratki. Trochę to pomaga, bo powietrze przechodzi przez filtry, ale to nie to samo co wyciąg. U nas też była taka akcja, ale jak się ktoś zaparł, to kazali demontować tylko te rury. Kiedyś nikt nie myślał o takich fanaberiach.
Krycha – powiem ci coś na ucho (żeby człowiekowi nie zaszkodzić). Dzwonię do działu technicznego mojego osiedla i klaruję, że rury u mnie zajmują tylko połowę kratki, a druga część ciągnie jak smok. Była 3 x kontrolowana i nikt nie miał pretensji. Mam też czujnik gazu. Kierownik na takie dictum, że to nie od gazu tylko od tlenku węgla i tam, gdzie jest możliwość wystąpienia tego gazu, nie może byc nic elektrycznego.Takie jest prawo, taki dostali prikaz, bo mogę podtruć sąsiadów i on takie pisma wysłał. Odbiór pokwitowałam własnoręcznym podpisem. Kiedy będzie następna kontrola, mogę mieć kłopoty. Dobra; pytam kiedy ta kontrola? W listopadzie. I co wtedy? Wtedy najlepiej, żeby w ustrojstwie nie było zasilania – wtyczka musi być wyłączona. Bystra dziewczynka jestem; pojęłam aluzję.
Czyli, albo rura bez elektryki, albo elektryka bez rury.
nie ma prozni w przyrodzie
nie ma miejsca dla sasiadow wokol Pyry
Leno-wiem dobrze,o którym Prezesie pisałaś 🙂
Z mojej strony to był tylko żart (pewnie funta kłaków wart).
Nemo-wczoraj wieczorem oglądałyśmy w telewizorze ten sam program
o Veolii !Ja jednak tylko z doskoku.Osobisty zna Veolię bardzo dobrze,
przez wiele lat z nimi współpracował,
Jakoś pusto dzisiaj na blogu, to ja wracam do swojej roboty. Zajrzę za 2 godziny.
fajne .. 🙂 .. sie uśmiałam …
W piątek Jarosław K. wybiera się do bankomatu. Scenariusz przewiduje, że wypłaci 300 zł i powie: „za moich rządów wypłaciłbym 500!” /z FB/
Jolinku – zabawne, ale ja tam mam koszmary, jak myślę nie tyle o J.K., co o jego zapleczu (Macierewicz, Fotyga, Kursk, Ziobro) i wyborcach. Bo ten elektorat jest, nie ma się co łudzić.
Pyro też czasem mam .. ale co zrobisz .. dobrze, że człowiek nie traci poczucia humoru bo by nam jedzenie gorzej smakowało ..
Witajcie.
Spóźnione gratulacje dla Stanisława 🙂 .
Posłusznie melduję że zdjęcia z Irlandii są już dostępne. Poważnie się zastanawiałam czy by nie zostać tam na dłużej, ale temperatura skutecznie mnie wyhamowała.
https://picasaweb.google.com/EryniaG/Irlandia2011#
ewa super wycieczka .. 🙂
Stanisławie, 🙂
Źrebięcia nie widać wciąż a kobyła nie chciała dzisiaj nawet wyjść z boksu i tkwi nieruchomo. Tyle, ze ma apetyt.
Zgago, wstrzymaj się z piciem za zdrowie. Może na razie za szczęśliwe rozwiązanie?
Teraz podrzemię a potem spruję to co udziergałam. Za ciasne wyszło. dzisiaj dostałam druty w nieco większych rozmiarach, znaczy grubościach. Spróbuję.
A kysz! Kaczki z blogu!
Żabo – już przegnałyśmy z Jolą za siódmą górę.
Ewa – podziwiam Twoje reportaże. Są przemyślane, starannie dobrane fotografie. Dzięki Tobie była w tej Irlandii.
Tfu – Ewo przepraszam – ja byłam. Zjadłam literkę i wyszła głupota
Oj, ładnie w tej Irlandii!
Ewo,
piękna wycieczka i piękny kraj. Mimo zimna jest tyle kwitnących roślin. Bardzo mi się podobały Twoje zdjęcia.
Żabo,
mam nadzieję, że to już długo nie potrwa. Kolejna noc nieprzespana i pełna niepokoju. Podziwiam Twoje opanowanie .Ale przecież nie masz innego wyjścia. Myślę ciepło o Żabich Błotach.
Ewo – dołączam i ja do zachwyconych wspaniałą wycieczką 🙂
Za Żabie Błota kciuki trzymam i myślami wspieram!
Dziewczyny, dzięki za uznanie 🙂 .
Jedyna rzecz o którą mam do siebie żal, to to że spóźniliśmy się na paradę i nie zajęliśmy lepszego miejsca. Zdjęcia robione na wyciągniętych rękach, zza głów obserwatorów to nie to. Ale co zobaczyliśmy to nasze!
Ewo, jestem pełna podziwu dla Twojego fotoreportażu. Piękną miałam wycieczkę, dziękuję. 😀
Żabo, oczywiście piję za szczęśliwe rozwiązanie i trzymam b. mocno kciuki. 😀
Przyznam się, że upiekłam dzisiaj chleb – uparłam się na przepis Nemo. 😉
Jako, że nie lubię ponosić tak częstych klęsk, kupiłam sobie największą, jaka była w sklepie, keksówkę i mam pyszny chleb, którego kromki mają (nareszcie) przyzwoite wymiary. Cieszę się jak dziecko. 😆 😆
Faktem jest, że o 5 gramów zwiększyłam ilość drożdży. Widocznie „nasza” mąką pszenna tego potrzebowała, bo mam śliczny i smaczny chlebek. 😆
Jutro piekę dwa murzynki w wersji „ambasador”, które Młodsza zabiera w piątek do szkoły (?), a w piątkowy wieczór przyjeżdża Ryba – ma się obkupić wiosennie w sobotę, a w niedzielę wrócić do mężusia. W sobotę z tej okazji jakiś b.dobry chociaż niezbyt obfity obiad (dieta…. dieta) Fajnie kiedy dzieci przyjeżdżają.
Dobry wieczór,
doczytałem i gratuluję najpierw Stanisławowi za trzy celne strzały z biodra. Kogo to jeszcze dziwi. Jak go znam to zakładam, że nawet nie użył wyszukiwarki.
Ewo, przedni album! ZobaczyLem nie wiele więcej niż tuzin zdjęć i powiem: to tygrysy lubią. Nie starczy mi na to dziś czasu, bo wróciłem dopiero ze sportu in nie mam wiele czasu do obskoczenia moich miejsc w sieci.
Dziś miałem zjazd roboczy i już pierwszy referat tak mnie wykończył, że przetrzymałem tylko przy zastosowaniu różnych socjotechnik, bo nie chciałem robić referentowi przykrości i zamykać oczu dłużej, niż by to wynikało z normalnego zachowania. W ten sposób próbowałem poczynić tłumaczenia tytułu tego referatu. Wychodziło mi różnie i miałem wiele prób. Przypominam sobie fragment tych prób, mw. tak: „Podzielić się historią, jako sposób menagementu wiedzy przy odnawianiu…”. Referent zapowiadał, że to poniekąd premiera, bo pierwsza próba musiała pozostać okrojona, bo minister, dla którego to było przeznaczone się znacznie spóźnił, ale dzisiaj będzie pełna wersja. Powiem tylko: minister miał nosa. Potem była jeszcze jedna pani i miałem ostatecznie dosyć – i w przerwie obiadowej oddaliłem się od grupy. Z pewnością nie ja jeden.
Potem zajechałem do handlarza, zakupiłem 50 bratków i posadziłem przed domem.
Dobranoc.
U mnie jeszcze zbyt zimno na bratki 🙁
50 bratków! Bosko!
Też doczytałam.
Ogonek ma dość oczywiste kryteria oceny kobiet i nie tylko.
Co do mnie wisi mi Buenos Aires, a do Murmańska chętnie bym się wybrała. Myślę, że duchy atlantyckich „konwojerów” wciąż tam się snują i opowiadają swoje historie. Piękną pieśń „Atlantic conveyor” napisał jeden śpiewający Anglik, niejaki Ken Stephens, mam ją w uszach. Szkoda, że na tubce jej nie ma, a inaczej nie umiem Wam podesłać.
Żabo, czymam kciuki za kobyłkę i jej malucha.
Było pranie, gotowanie, myślenie, planowanie, pisanie, a teraz idę spać. Dobranoc.
Pyro, masz wiadomość – grzecznie odpowiedziałam. 😀
Też już idę spać, życzę wszystkim spokojnej nocy.
Żabo, Twojej kobyłce życzę szczęśliwego rozwiązania a Tobie, żeby to nastąpiło tej nocy.
Mili Ziemianie (bo na lądzie) Wypływamy za chwilę w ocean. Płyniemy we dwuch, bo reszta załogi musiała polecieć do domu. Andrzej Kucharczyk (świetnie gotuje, nomen -omen) własnie mi opowiedział jak na morzu Śródziemnym, młody Kuroń z niczego zrobił schabowe z dodatkami!
A może ktoś ma ochotę na rejs po Karaibach? Jutro będziemy mieli łączność internetową.
Ostatnie zdjęcia z Belize
https://picasaweb.google.com/cichal05/Belize2?authkey=Gv1sRgCOXXuJaIybbg0QE#
No tak… napisałam nazwę wiatru i łotr natychmiast zeżarł.
To teraz inaczej:
Cichalu, pozdrów te karaibskie wiaterki! Niech se będą anonimowe, bo Łotra gorszą.
Cudnie byłoby teraz z Wami, tylko ten dojazd – niech go kaczki podepczą.
Zatem oburęczne machanko i AHOJ Kapitanowi i Załodze.
Kolorowych snów, Blogu.
Znowu ja markuję?
Równo północ, zakończyłam zajęcia na dzisiaj. Jeszcze nie doczytałam wszystkiego i nie obejrzałam zdjęć Ewy, za chwilę, wramach relaksu i przy lampce wina, chociaż piwo bardziej pasuje do Irlandii.
Kapitan skajpował, akurat Jerzor ustawiał mi moją kamerę, więc sobie pogadali. Ja trochę nie miałam czasu, ale podsłuchałam ze stanowiska pracy i zajrzałam przez ramię Jerzoru, Kapitan wygląda doskonale.
Idę pooglądać Irlandię, Blogowisku mówię dobranoc – i tym zza Wielkiej Kałuży dzień dobry 🙂
dzień dobry!
iiiiiiiiiiIIIIIII NIC!!
Łotr zjada od rana, niech mu kody lekkimi będą, ale niech już da spokój, do stu par beczek!
Hej, tam na Cygnecie! 😀
Obejrzałam fotoreportaż Ewy, albo bratanica Jerzora (córka Szwagram, co to nie takie my…i Tereski Pomorskiej) łgała jak z nut o tej pogodzie, albo Ewie i W. się trafiło 😉
Zamustrowałby się człowiek na Cygneta, ale 11-go operacja pod nazwą Islandia, rozerwać się nie da 🙁
Żeby tylko Islandia nie powitała nas niepogodą. To znaczy, żeby nie padały horyzontalne śniegi i deszcze. Nasz wysłannik na placówce, mając 12 lat za sobą na wyspie mówi, że tego się nie da przewidzieć. Zobaczymy, najwyżej spędzimy tydzień w pubach Reykiaviku, zagryzając harklem 😉
Stara Żabo,
za ciasne, ale zależy dla kogo te skarpetki – po co pruć, było dokończyć i trzymać na prezent dla chudziny albo wnuków 😉
Oj, spadam już, spadam.
Hej,hej Alicjo ! Jestes tam jeszcze ? Zaba pewnie tez czuwa.
Poogladalam fotoreportaze naszych wyslannikow.JA TEZ CHCE DO IRLANDII ! Ewo,gratuluje pomyslu !
Czlowiek szuka slonca w cieplych krajach,a polnoc przeciez warta grzechu.
Czekamy na Islandie….
Za oknem polnocna temperatura +3oC,ale swieci slonce.
W okolicznych ogrodkach niesmiale paczki na magnoliach i forsycjach.
Milego dnia 😀
Nowy-a gdzie Ty nam przepadles ?
Witam słonecznie wszystkie poranne i późniejsze „ptaszki”. 😀
Żabo, szkoda, że jeszcze jedną niespokojną noc masz przed sobą. Ja dalej trzymam.
Kapitanie Cichalu, dzięki za ciekawą „podróż”, choć czuję niedosyt. 😉 Życzę dobrych wiatrów i stopy wody pod kilem (tak się życzy ?). 😀
Miłego i pogodnego dnia życzę Blogowisku. 😀