Już słychać cichutko dźwięczące dzwoneczki sań

Barbórka minęła. Wkrótce zapomnimy o imieninowych kolacjach. Ale mamy w perspektywie nadchodzące święta. Nawet chyba już słychać cichutko dźwięczące dzwonki sań świętego Mikołaja. Renifery wprawdzie nie rżą jak konie zaprzężone (zwłaszcza gdy są w trojce) do ozdobnych sanek ciągnących kulig ale za to piękniej wyglądają.

Pojawiły się już choinki, bombki, lampki i inne atrybuty świąteczne. Najwyższa więc pora, by zaplanować świąteczny stół i tegoroczne menu. To nie prawda, że tradycja wszystko ułatwia. U nas np. mimo trzymania się domowej tradycji świątecznej zaszczepionej przez nasze babcie i podtrzymywanej przez mamy, stół co roku wygląda nieco inaczej. Choćby dzięki temu, że dań wigilijnych i świątecznych w polskiej kuchni jest tak wiele, iż nigdy wszystkie naraz na stole się nie znajdują.

Są oczywiście elementy stałe, bez których nie wyobrażamy sobie świąt, np. takie jak kutia. Oczywiście, że będzie kutia i w tym roku. A jeśli tak, to pora na wycieczkę na Bazar Szembeka po łuskaną pszenicę. Kupimy jak zwykle kilogram, by starczyło tego słodkiego przysmaku dla przyjaciół oraz koleżanek i kolegów w redakcji. Wszyscy bowiem przyzwyczaili się, że częstuję kutią składając świąteczne życzenia. W ten sposób, nawiasem mówiąc, rozpowszechniam danie, którego zasięg nie przekracza zachodniej granicy dawnego zaboru rosyjskiego.

Kulebiaczki z grzybami

W tym roku myślimy też by barszcz z uszkami grzybowymi zastąpić równie tradycyjną zupą wigilijną jaką jest przepyszna zupa migdałowa. Grzyby zaś będą w kulebiaczkach i w drugiej zupie czyli w borowikowej z łazankami.

Śledzie pod kołderką

Myślimy też o zmianie potraw ze śledzi. Najczęściej zjawiały się na naszym stole śledzie w śmietanie i – równie pyszne – śledzie w cytrynie. Ostatnio wszyscy zachwycaliśmy się śledziami pod kołderką ze śmietany, buraków, jabłek, ziemniaków i siekanych jajek na twardo. Ale w tym roku będą chyba śledzie Mościckiego (przepis ze Spały), bo stęskniliśmy się za nimi.

Gęś biała owsiana rodem z Kołudy Wielkiej z pysznym farszem

W pierwszy dzień świąt zaś zamiast tradycyjnie u nas obecnego indyka będzie gęś. I to gęś z Kołudy Wielkiej czyli polska biała gęś owsiana. Znawcy kuchni twierdzą, że to najlepsza gęś na świecie. I my się z tą opinią zgadzamy. Zwłaszcza, że w ostatnim czasie parę razy mieliśmy okazję pałaszować różne dania przyrządzane bądź z podrobów, bądź z szyjki tego ptaka. A przed tygodniem – w celach kształceniowych –  przyrządziłem kołudzką gęś faszerowaną jabłkami, grzankami i rodzynkami, co wzbudziło entuzjazm biesiadników. Będzie więc repeta!

I tyle planów  snutych w dzień po wizycie starszego pana z siwą brodą, w wielkiej czapie i z worem prezentów. Szkoda tylko, że prezenty przywiózł tylko dla młodzieży. O swoje przyjemności musimy więc pomyśleć sami. No to jedziemy na Pragę. Od nas na Szembeka tylko przez most Siekierkowski i już!