Ja pierniczeję

Może jednak nie tak należało napisać. Chodzi mi bowiem o pierniki, ich historię, sposoby pieczenia, smak itp., itd. A wszystko w kontekście sobotniego południa spędzonego w Polskim Radio IV czyli w Euro Radio. Ta sympatyczna stacja (pozdrowienia i serdeczności dla całej załogi) poświęciła aż dwa dni na opowiedzenie wszystkiego o tym toruńskim przysmaku. Audycje nadawane były oczywiście z Torunia i tylko my (czyli Basia oraz ja) siedzieliśmy w studio warszawskim i to przez kilkanaście minut przepełnionych słodyczą.
Basia wdała się w rozważania piernikowe ale skończyła oczywiście na swoim ulubionym cieście jesiennym czyli placku ze śliwkami. Zdążyła jeszcze wspomnieć o starym przepisie na szary sos, który bez piernika po prostu nie istnieje. Ja zaś dorzuciłem – w ramach odsładzania – przepis na wątróbkę gęsią (zbliża się listopad) na pierniku.
Pogadaliśmy i tyle. Ale przy okazji odświeżyliśmy swoje informacje piernikowe. A to przecież historia  Polski.
Pierwsze zapiski o toruńskim rzemiośle piernikarskim pochodzą z 1380 roku i wymieniają piekarza o nazwisku Niclos Czan. Historycy jednak twierdzą, że  pierniki wypiekano w Toruniu już sto lat wcześniej. Zawodem tym  trudnili się piekarze, zwani ciastkarzami, a znacznie  później piernikarzami. Pierniki wypiekano także w miejscowych klasztorach żeńskich.
Pierniki były także inspiracją dla poetów.  W XIV wieku powstał wiersz anonimowego poety a napisany po łacinie. „O pieprznym chlebie czyli pierniku toruńskim”, w którym to poemacie autor  wychwala właściwości i zalety piernika.
Etymologia słowa piernik dowodzi,  że  pochodzi ono od nazwy przyprawy korzennej, zwanej pierną, którą dodawano do ciasta z mąki i miodu. Pierniki wypiekane były według wielu i różnych receptur.  Każda z nich była pilnie strzeżona przez mistrzów.  Są jednak, choć nieliczne, dowody współpracy mistrzów. Nawet międzynarodowe. W 1556 roku zawarto porozumienie między Toruniem a Norymbergą, polegające na tym, że toruńscy piernikarze mieli prawo wypiekać pierniki oparte o przepis norymberski, a piernikarze norymberscy o przepis toruński. Nie dotyczyło to już znacznie bliższego Królewca  gdzie podjęto próby odtworzenia doskonałego smaku pierników z Torunia. Skończyło to się dla królewieckich plagiatorów źle.
Dziś także o pierniki toruńskie toczą się procesy sądowe. Wytwórnia „Kopernik”, która jest kontynuatorką starego zakładu piernikarskiego mistrza Weesego, zastrzegła monopol na nazwę „piernik toruński”. Sprawa toczyła się wiele lat i przeszła przez wiele instancji sądowych. Przed dwoma laty „Kopernik” stał się jedynym prawnym właścicielem tej nazwy. Na szczęście przy okazji pierniki nie straciły swego cudownego smaku.