Kurcze z jajami to jest zajefaje?
Język jest żywym tworzywem. I często zmienia się wraz ze zmianą obyczajów. Słowa więc zmieniają sens. Wiedząc o tym trzeba też pamiętać, że niektóre zwroty pasujące i dopuszczalne w rozmowie z rówieśnikami lub w blisko zaprzyjaźnionym gronie, absolutnie niedopuszczalne są w konwersacji w starszym gronie, w eleganckim towarzystwie czy w obecności dzieci i pań. Że o przyjęciach w wytwornym gronie nie wspomnę. Ale cóż znaczy zrzędzenie nudnego ramola (myślę o sobie). Coraz częściej więc słyszę zwroty takie jak w tytule dzisiejszej noty. I wtedy wychodzę nawet z najsmaczniejszej uczty. Boję się, że się udławię.
Oto przykłady: wyrażanie emocji przy pomocy zwrotu „o kurde” czy (łagodniejsze) „kurcze” jest niestosowne. To ledwo zakamuflowany rynsztokowy zwrot „k…a”. Tylko Wielkopolsce dopuszczalne jest użycie zwrotu „opowiadasz pierdoły” ponieważ od stuleci w gwarze poznańskiej znaczy to tyle co „opowiadać bajki”. W pozostałych regionach Polski to wyrażenie uważane jest za ordynarne. Godne potępienia jest używanie w konwersacji towarzyskiej słowa „zajebiste”, które ma rodowód ordynarny czy wręcz chamski. Podobne uwagi dotyczą zwrotu „z jajami” czy „robić sobie jaja”.
Takich słów i zwrotów jest znacznie więcej i należy o tym pamiętać wybierając się na uroczyste przyjęcie w doborowym gronie.
Komentarze
Alicjo, skoro skończyłaś czytać książkę, może przeczytasz wywiad z jej autorem. Zajrzyj do archiwum ” Polityki” . W numerze 6 z tego roku Justyna Sobolewska rozmawia z Piotrem Pazińskim – ” Już nie ma kogo zapytać”.
Dziś u mnie zapowiedziana jest przerwa w dostawie prądu od 8.30 do 14.00. Musiałam więc jużrano zająć się obiadem. Udusiłam kotlety wieprzowe z cebulką i pieczarkami. Reszte zrobie potem. Mam więc kilka godzin przeznaczonych na spokojną lekturę i jakiej prace ogródkowe, bo po wczorajszym dość długim deszczu na dworze jest całkiem przyjemnie.
Pepegor, zawsze z przyjemnością ale i zazdrością oglądam Twoje kaktusy. Moje w tym roku majądużo słońca, więc liczę na to, że także zakwitną.
To prawda – wielkopolskie „pierdoły” to nie tyle . albo nie tylko, głupoty, ale i plotki,gadanie o wydźwięku pejoratywnym. Kilka przykładów :
„Gdzie Matka?” – „U Kaczmarkowej na pierdołach”
„Un to już jest staro pierdoła” (tetryk)
Co sie stalujesz, jak pierdoła z Gundek?” – opowiadać pseudo – mądrości.
W gwarze wielkopolskiej przetrwało wiele archaizmów językowych (jak te młodzie, zamiast drożdży)
Pyra też jest stara pierdoła i może sobie pozwolić – zawsze reaguję stanowczo, jeżeli grupa wyrostków i panienek posługuje się publicznie obscenami czy „:wytrychami”. Jak dotąd zezwała mnie tylko raz matka 5-latka, który beztrosko rzucał „k…mi” co dwa słowa. Pani powiedziała, że jej się to podoba, a jak starej ‚k…wie” się nie podoba, to niech k…a nie słucha.
Gordon Ramsay slynie z tego, ze bezustannie ulega wybuchom wscieklosci, ponizajac wszystkich w promieniu mili morskiej, obrzucajac ich miesem, doslownie i w przenosni. Nie wiem czy umie gotowac, nie zauwazylem.
Joe Biden i jego komentarze przy podpisywaniu ustawy o ubezpieczeniach zdrowotnych – smutne i zenujace.
Najbardziej zrzedze o nudnych ramolach ktorzy usiluja zdobyc popularnosc i serca mlodych widzow i wyborcow poprzez „mlodziencze” zachowanie.
Spoko…juz skonczylem 🙂
Ramollissons-nous.
Jesli ramolec to nie indywidualnie.
Placku – już utyskiwaliśmy tutaj o przeterminowanych pensjonarkach i młodzieńcach w stadium przetrwalnikowym. Ten modny „luz” starych ramoli mnie doprowadza do szewskiej pasji, choć publisi się pewnie podoba, bo jakoś nikt nie protestuje
Podoba mi się matka 5-latka. Dba o przyszłość dziecka, które ma szanse przejść przez życie bez kompleksów i bezstresowo. Bezstersowo oznacza, że bez stresów własnych, bo stresy innych, np Pyry, to małe piwo.
Jestem nikim i protestuje, tylko to mi pozostalo.
To i poezja Izabeli Marcinkiewicz.
Poezja i muzyka Piotra Rubika.
Protest, poezja, muzyka, te trzy.
Nie jest tak zle 🙂
Jest sposób na ramolenie. Wystarczy urodzić się starym, a potem młodnieć jak Benjamin Button. Opowiadania Scotta Fidgeralda czytac nie radze, ale film wyszedł do ogladania.
Ale temat dzisiejszy chyba trochę na siłę robiony. W tym gronie na ogół wiemy, co wypada. Mam tylko wątpliwości z alejajami. Niektórzy doszukują się źródeł w zaskakująco zdobionych jajach wielkanocnych a nie w ludzkiej anatomii. Specjaliści blogowi od języka polskiego może to wyjaśnią.
Nie wiem na ile używanie „wytrychów”{ (Wańkowicz) wynika z braku kindersztuby, a na ile z ubóstwa językowego. Tu przypomina mi się przaśny dowcip: remontowana była kaplica w kościele, w której zblakły freski, na ścianach osiadł kopeć i brud. Ksiądz Dobrodziej tłumaczy malarzowi : tam na lewo i na prawo od okna były kiedyś aniołki; a szata NPM musi mieć kolor „błękitu maryjnego”. Zrozumiał Pan?
„co nie mam rozumieć – tu się p…lnie aniołka, tam się p…lnie aniołka, tu się niebieskim po…bie i będzie, jak w niebie”
Placku, przeczytałem Twój wiersz i nie wiem, co on wyraża – szczere uczucia czy cne szyderstwo. Nie wiedząc nic o poezji IM zajrzałem do Wiki i teraz już rozumiem, że cne szyderstwo. Uspokoiło to mnie troche, bo muzyka PR rzeczywiście działa na mnie bardzo silnie. Tak silnie, że staram się jej unikać za wszelką cenę.
Stanislawie – Na tym kontynencie uzywane sa zwroty „nuts” (orzechy) lub „family jewels” (klejnoty rodzinne) co nikomu nie kojarzy sie z pisankami.
Temat ogorkowy – mamy piekne lato 🙂
Kiedyś już przytaczałem, ale do dzisiejszego tematu pasuje, jak ulał. Rzecz nie w tym, jakich słów się używa, tylko jakich w słów w jakich okolicznościach. Podobno ksiądz Tischner opowiedział w obecności JPII dowcip mniej więcej taki:
Góral, baca o imieniu Józek, miał piekną żonę, ale ją stracił. Modlił się więc coraz więcej, żeby przypodobać się Panu Bogu. Ale w czasie, gdy się modlił, wilki zeżarły owieczki. Jeszcze bardziej się modlił, a tymczasem dom się spalił. Modli się więc józek i w modlitwie pyta: „Panie, co robię nie tak, że że ciągle mnie karzesz?”. A Pan Bóg odpowiada: „Bo wiesz, Józek, coś Cię, k…a, nie lubię.”
Nie wiem, co Gospodarz by powiedział na taki dowcip, ale wbrew pozorom nie jest on głupi ani ordynarny. Przecież Pan Bóg z każdym, jeśli rozmawia, to przemawia w jego własnym języku.
W ostatnim zdaniu pokręciłem gramatycznie, ale pisząc końcówkę już nie pamiętałem początku. Cóż, wiek emerytalny ma swoje prawa.
Stanislawie – Nie zgaduj, zawsze chetnie odpowiem.
Nie mam prawa z nikogo szydzic, nasze gusty sa subiektywne.
Wyrazilem stary, zramolaly smutek.
Wiersze pisze wylacznie dla siebie 🙂
Placku – jest nas tu więcej, co to dla siebie tylko.
U nas też się mówi „klejnoty rodzinne”. Ale chyba powoli wychodzą z użycia, a szkoda. Nuts, jak mi się wydaje używa się nie tylko w odniesieniu do sytuacji, ale przede wszystkim do osób.
Hm, dlaczego nie masz prawa szydzić? Brzydko może szydzić z kogoś, kto słucha manipulowanej muzyki, ale z jej autora chyba można. Bierze za nią ciężką forsę i w zamian musi zosić szyderstwa.
Pyro – W tym wypadku wiem co robie, kieruje mna gleboka milosc do ludzkosci.
Finezja, pikantne potrawy, blask swiec – Jesli to lubisz, jestes ramolem. Zamow wizyte u lekarza.
Stanislawie – Zabronilem sobie. Szyderstwo kojarzy mi sie z lekcewazeniem i pogarda. Satyra i zarty to inna para kaloszy, sa jak zaskronce.
Placku – wyłaź z tego dołka. Natychmiast!
Stanisławie, uwielbiałem ks. Tischnera i Jego opwieści. W tym i góralskie dowcipy. Lubię też żarty, nawet ordynarne, byle były śmieszne. I opowiedziane w odpowiednim czasie oraz miejscu.
Mój dzisiejszy wpis dotyczy chamstwa panoszącego się coraz silniej i powszechniej. Opowieść Pyry dobrze to ilustruje. Powodów dla których powinniśmy na ten temat mówić i pisać jest wiele. Np. dialogi w polskich filmach, rozmowy publiczne ludzi uważających się za inteligentów, niektóre tekst w prasie popularnej, wypowiedzi wielu polityków itp., itd.
Czasem nie trzeba nawet używać ordynarnego słownictwa, by wypowiedź była ordynarna. Zwróć uwagę na (choć przyznam, że niezby częste) gwałtowne wybuchy i na naszym forum.
Wlasnie dlatego nie lubie zwrotu „pod publiczke”. To media ksztaltuja nasze doznania. Dawniej brala w nich udzial babcia, ulubiony nauczyciel, rodzice, srogi starszy brat, Krzysztof Teodor Toeplitz. Obecnie „wiadomosci” to przede wszystkim plotki na tematy ktore posluzyly mi za przyklady – z kim mieszka byly premier i jakiego koloru sa wlosy i samochod muzyka. Ukazuja sie nie tylko w tzw. brukowcach ale wszedzie. Dlatego tak trudno bylo znalezc felietony KTT.
Miedzy darem opowiadania pieprznych dowcipow ktory posiadal Holoubek a prymitywnym rozpasaniem obyczajow istnieje przepasc. Celowo pisze ramolskim jezykiem, serce mnie boli. W naszej lokalnej prasie takze tylko pare slow o ostatniej tragedii w Ugandzie. Przyczyna jest prosta – Mel Gibson poklocil sie z kochanka. Nie lubie biadolic – robie co moge, przede wszystkim staram sie nie byc najgorszym z chamow na polkuli zachodniej.
Oto czesc dialogu z mego nowego filmu „Geneza”:
– Wszystko zaczelo sie od momentu w ktorym Ksawery postanowil wypic filizanke herbaty, a pod reka mial tylko pluralistyczny fajansowy kubek z napisam „Najlepszy tatus na swiecie i mamusia tez”. Zignorowal lekcje historii i siegnal po kubek. Wybral kreta i niebiezpieczna droge do piekla. ZA oknem wstawal nowy dzien.
Ramolec, to romoleje tez z pewnoscia.
Mialem i mam jednak pewne szczegolne relacje ze znacznie mlodszymi siostrzencami i bratankami. Stale na tej samej fali. Jak sie urodzil najstarszy mialem 15 lat i tak sie ukladalo miedzy nami dosc luzno. Dochodzacy mlodsi chetnie wskakiwali na ten ton, a potem ja nawet od nich przejmowalem kalki, jak chodzili do szkol. I tak pozostalo do dzis. Wynikalo to tez z tego, ze ja bylem wyraznie mlodszy od reszty kregu rodzinnego, z ktorym mieli zwykle do czynienia. Mam wrazenie, ze oni komunikuja ze mna inaczej niz z reszta rodziny.
Pyro, Matahari, Krystyno, kaktusami przynudze i dzis wieczorem.
Milego dnia jeszcze zycze,
pepegor
rzadko udaje mi się nawiązać do myśli przewodniej Gospodarza 😉
Liwko, pifffko i bontony
dzień dobry!
rozmroziłem sobie lodówkę. doszczętnie. muszę nabyć nową 🙄
wycieczkę na północ przesuwam na północ, bo za dnia na autostradzie opony grzęzną w asfalcie i rozjeżdżają się betonowe płyty.
oops! chyba popsułem youtube 😳
przepraszam 😥
czy to tylko mi zakręcilii kurek?
Obecna, wczoraj o 20 woda w jeziorze byla wspaniala, przemknela przez krzaki Jotka z Rycerzem i giermkiem Kacperkiem,sa juz u siebie ale nie maja internetu,
tak tu gawedzicie, ze juz doczytac tego wszystkiego nie mozna, fajne przepisy na sorbety, wlaczylam druga lodowke w piwnicy na tego typu produkcjie, dzisiaj pieke pierwszy raz w zyciu kabaczysko olbrzymie i nadziewane.
Ide robic siano a potem do wody i z wody na sloneczko i do wody i na sloneczko…
Pyro, dobrze, ze zaalarmowalas, iz nie ma botwinki ide sie zabezpieczyc w buraki na wszelki wyypadek, zaopatrzenie jest beznadziejne…
Właśnie produkuję chłodnik na 2 dni, jako bazy używając „barszczyku czerwonego” Hortexu, tj. soku buraczano – jabłkowego do picia w il. 1 l w kartonie. Co z tego wyjdzie? Nie wiem, sprawozdam.
paOlOre – U mnie dziala, ale spadlem z krzesla.
Też działa, ale ja to znałam, więc wrażenie słabsze, tylko uśmiech szerszy.
Pyro, dopisz zjazdowo pana męża 🙂
Wczoraj pozwoliło mi wykonać rewolucję w szafach, dwugodzinne prasowanie i obiad (sadzone, pyrki, fasolka szparagowa), potem zabrało prąd. Doczytałam, dooglądałam, czekam na relację Nisi do kompletu 🙂
Przy tak pięknej pogodzie mroczne tematy.
Chamstwo nam przeszkadza, ale staram się nie denerwować tak bardzo z powodu zachowania bliźnich. Chociaż rzeczywiście chamstwo polityków i potężnych businessmanów działa na nerwy. Może mniej mnie rusza, ponieważ miałem z nim do czynienia praktycznie od początku lat 90-tych.
Pracowałem w tak zwanej firmie zagranicznej, gdzie połowa kapitału należała do Niemca z Niemiec, a połowa do polskiej spółdzielni pracy reprezentowanej w radzie nadzorczej przez dwóch członków zarządu. Dyrektor był uosobieniem kul;tury. Znał wszystkie zawiłości savoirvivru, ale stosował je tylko wtedy, gdy wypadało. Na co dzień w firmie – nie wypadało. Od rana alkohol, rynsztokowy język i obmacywanie panienek.
Według mnie kultura była bliższa naturze dyrektora niż chamstwo, ale nie być chamem właśnie nie wypadało w środowisku studenckich działaczy, z którego się wywodził. To też środowisko Ordynackiej, z którego wywodzi się wielu polityków.
Prowadząc prywatną firmę świadczącą usługi głównie dla banków stwierdziłem, że i w instutucjach finansowych między swoimi króluje język rynsztokowy. Miałem do czynienia przede wszystkim z komórkami zajmującymi się zabezpieczeniami, więc nie dziwota, że pracowało tam wielu byłych SB-ków. Ale okazało się, że nie brakuje ich także między dyrektorami oddziałów. A język używany w tzw. „służbach” jest też dość ubogi. W urzędzie, w którym teraz pracuję, rynsztokowego języka się nie słyszy z zasady.
Szanowny Panie Piotrze, Pyro, Placku- nie lubię chamstwa i drobnomieszczaństwa… i uwielbiam góralską muzykę.
A poważnie, walczę z tym na miarę sił.
Istnieją co prawda regionalizmy, które „pozwalały” używac czasem niektórych słów bez obrazy na innym terenie np Poznań- Kraków czy Śląsk- Kraków (uczciwszy oczy Blogowiczów nie przytoczę).
Dzisiaj już wszystkim wiadomo jak mówi się u sąsiada za miedzą i wiedza o wulgaryzmach się wyrównała. Stosowanie ich bez względu na sytuację jest naganne. Kiedyś pana poznawało się po języku i cholewach. Dzisiaj też z tą różnicą, że chamstwo ma na ogół droższe obuwie.
Dawniej klęli przestępcy i prostytutki, później mówiło się o budowlańcach a dzisiaj młodziutkie gimnazjalistki i media. Nauczyciele tolerują to w szkołach, rodzice nie zwracają uwagi w domu. Wprowadza się wulgaryzmy do potocznego języka wmawiając ludziom, ze tak trzeba bo język się zmienia.
Kiedyś dama nie pozwoliłby sobie na wypowiedzenie niestosownego w towarzystwie słowa „bielizna”- moja Babcia używała w koniecznych sytuacjach słowa „niewymowne”. Dzisiaj bielizna jest pokazywana bez żenady na ulicy – lansowana zamiast broszki na pokazach mody. Ze zmiana wchodzą też lansuje się byle jakie zachowania. Gdzie dawna kindersztuba? Elegancja? Kulturalnie zachowujący się człowiek jest wyśmiewany.
Pyro- nie o łaskę chodzi a o możliwość przyjazdu. Lubię Cię Pyro i jeśli kiedyś będę w okolicy zapowiem się na szklankę mineralnej.
Cichal- parujące chodniki- nigdy nie zwróciłam uwagi na to ile faktycznie pary wodnej kłębi się w metrze. Dzieki za adresowane „okoliczności architektury”. Kolorowe szyby często stosowane były na elewacjach w kinach.
???- łokoniu! z babom? Za to amfibia zabawna.
Chyba już wolę Abakanowicz…. a propos sznurczek jakbyś chciał być na bieżąco.
Supermarket jest przemyślany.To kompletna oferta w jednym miejscu. Dawniej ludzie zbierali się w kosciołach z powodów religijnych i ze strachu przed wrogiem (do gotyku). Dzisiaj większość (są wyjątki, które idą się pomodlić z potrzeby duszy) idzie, bo wypada lub dla podtrzymania niedzielnej tradycji. Zaprzyjaźniony ksiądz powiedział mi kiedyś, ze „woli pogrzeby bo przynajmniej wszyscy wiedzą po co przyszli”.
Afrykańska – a tu kobieta (też człowiek) musi siedzieć w pracy… ale za to blisko internetu heh..
Dzisiaj ze 3 litry wody wysokozmineralizowanej bo za gorąco na jedzenie i wieczorem botwinka z jajkiem.
http://www.krakow.pl/
Chłodnik z wynalazku – sprawozdanie
Szynka gotowana w kostkę, kiełbasa myśliwska w ćwiartki talarków, pęczek koperku, 4 jajka na twardo w 8-kach, 2 ogórki kwaszone, 2 świeże w półplasterkach, pół pęczka rzodkiewek na drobno, 1 z. czosnku usiekany z solą, 0,5 l.wywaru z okrawków od szynki z zielem i laurem (po wystudzeniu) 300 ml śmietany 18% rozbitej z 0,5 l. „Barszczyku” – efekt? Trochę za słodkie. Dałyśmy sporo białego pieprzu i dużą szczyptę soli. Dosyć przyzwoite to wyszło, choć i tak trochę za słodkie.
…a gdzie kisłe mołoko?
…a językowe różne takie są nie do końca porównywalne. Całkiem jeszcze niedawno w Katowicach zdarzało mi się słyszeć, że na banhofie ‚pizło czy’.
A taka przyszywana trochę babcia, jak do niej z kolegą zalazłem dobrotliwie nas zachęcała ‚wpierdalajcie synki, wpierdalajcie’
Melduję się po powrocie z tzw. krzaków. Było pięknie, nasłuchałam się ptasich koncertów, napatrzyłam na zielone 😀
Pyro, ja taki chłodnik udawany robię też z soku buraczanego z jabłkiem, ale mieszam go z gęstym greckim jogurtem (jest bardziej wyrazisty niż śmietana), dodaję posiekany ogórek świeży, nieco szczypiorku, też ząbek czosnku i całą furę koperku. Trochę soli i już. Oczywista, jajko na twardo też, a podaję z kartofelkami okraszonymi np. skwareczkami z boczku.
Deklaruję się jako wielka amatorka lodów, pod warunkiem, że są to lody pyszne, natomiast nigdy nie próbowałam ich robić sama, ale wszystko przede mną 🙂
Jestem zachwycona zdjęciami z kingstońsko-montrealskich zjazdów, kwiatów i innych „okoliczności przyrody”, dziękuję 🙂
Oki Grzesiu, babcia napewno na mysli nie miała nic zdrożnego użyła regionalizmu nieświadomie ale dziewczątko drugiego roku wyższej uczelni nie musi mowić ‚ja pier…” myląc ołówk z cieńkopisem i na zwrócenie patrzy jak ciele – o co chodzi? Niestety autentyk.
Placku….
być może oglądałeś w sobotnie poranki na amerykańskim PBS…
http://www.angelfire.com/ca2/twarda/home.html
to był facet, który o gotowaniu opowiadał podobnie, jak nasz Gospodarz, niekoniecznie był dokładny, odmierzał na oko szczyptę soli czy pieprzu… jego programy były znakomite i smakowite. Niestety, już odszedł na te niebiańskie polany.
Byliśmy w jednym z wielu przybytków (Heatrow) Gordona Ramseya w Londynie rok z groszem temu. Dla mnie to brytyjski odpowiednik Mc’Donalds.
Home, sweet home , czyli jesteśmy w domu 🙂
Kacper zdrowy i cały oddany rodzicom. Zwierzęta i rośliny przetrwały upały w dobrym stanie.
Internet wrócił był. Aklimatyzujemy się we własnych kątach 😆
Moja naiwność nie ma końca. Zawsze myślałam, że to o kraszankach-pisankach mowa.
Wulgaryzmy podobnie jak niechlujność wymowy, przedziwne stroje rodem z Opery za trzy grosze, opadające i odkrywające „niewymowne” spodnie, sklepy żelazne na buziach i inne ciekawostki, przez lata powoli przenikały do społeczeństw za pomocą massmediów. Bo to chyba ogóloświatowa blączka i choroba. Niestety mam wrażenie – nieuleczalna.
Wynikający z tego brak szacunku dla wszystkich i wszystkiego daje się już zauważyć, a co będzie za lat …
Strach się bać.
Savoir vivre? A co to jest? To się je? Czy to gryzie? A może skacze?
Dobrze gdy można wstać i wyjść, ale ja zwrócić uwagę głowie państwa, że podczas rozmowy nie powinien trzymać rąk w kieszeni?
Dziennikarze, sławni ludzie i bożyszcza tłumów też tak robią. A ludzie patzrą i naśladują. I oto krąg się zamyka. Zupełnie jak u Malczewskiego
http://www.zalewska.pl/790283608/00009/jacek.malczewski.bledne.kolo.jpg
Echidna
Trwa własnie plebiscyt na najpiękniejsze słowo polskie*, organizowany przez Gazetę.
W ramach reklamowania tej akcji słyszałam niedawno w radio M. Szczygła, któremu formacja „zaje…” bardzo się podoba… Kilka innych kontrowersji zresztą też…
Co do używania wulgaryzmów w moim towarzystwie – zaiste czasami doprawdy nie wiem, azaliż mam się czuć obrażona (jako dama) czy też raczej cieszyć, że taki czy inny nowo- lub staro-bogacki pokazał swą prawdziwą twarz i ubogacił mnie nieco wiedzą o naturze ludzkiej w ogólności a jego własnej w szczególności…
Oczywiście wiele zależy od kontekstu: okazji, okoliczności towarzyszących… to my mamy panować (słownikowo, dykcyjnie, intonacyjnie, stylowo i stylistycznie) nad językiem a nie on nad nami… I nie wyobrażam sobie kompetentnego użytkownika, który poprzestałby na li tylko jednej pododmianie swego „pierwszego kodu”.
Najbardziej razi bezradne „pójście w komin” – używanie mocniejszych słów jako bezwiednego wentyla dla emocji, nad którymi nie panujemy… i potem eskalowanie, eskalowanie… (mocne środki się zużywają jak siła narkotyku u ćpacza)…
– I to jest różnica pomiędzy chamem a Tischnerem – Profesor zawsze używał dosadności jako środka stylistycznego – w sposób przemyślany, dopracowany, wypróbowany, ‚na zimno’…
Tego ‚na zimno’ sobie życzmy – w więcej, niż jednym czy dwóch znaczeniach… 😉
🙂 🙂 🙂
___
*kilka razy słyszałam też rozszerzenie-uzupełnienie „Plebiscyt… im Krystyny Bochenek”…
Grzesiu witaj,
ale pozostajac w temacie, to nie moge sobie wyobrazic w tamtych czasach moich babc, aby do czegokolwiek tym slowem zachecaly. To import, jak mi sie wydaje.
A ja tez taki sobie chlodnik zajadam, bo zimna chuda kapuscianke, a przedtem zjadlem z litr porzeczek. W sam raz na ten czas.
Witaj Jotka. Siadaj i opowiadaj.
Mój Tato, Hanys rdzenny, nigdy przekleństw nie używający z wyjątkiem „pieruna” (w zależności od intonacji mogło to być oburzenie albo zachwyt) czasem doprowadzony do skrajności przez wymarzonego męskiego potomka, potrafił wygrażając kułakiem syczeć „Jak cie pizgna, bydziesz czorny”. Właściwie tylko wtedy używał gwary.
O, jest słynny Gordon. W międzyczasie nawpisywaliście – idę doczytać.
http://alicja.homelinux.com/news/RPA-Marzec.2009/16.Johannesburg/80.Kulinaria znowu – sniadanie jemy.jpg
…zaraz poprawię sznureczek…
http://alicja.homelinux.com/news/RPA-Marzec.2009/16.Johannesburg/80.Kulinaria znowu – sniadanie jemy.jpg
…zaraz mnie trafi… wychodzi na to, że wszystkie podpisy muszę powiązać…. JASNY GWINT!
http://alicja.homelinux.com/news/80.Kulinaria.jpg
Alcjio –
Wczoraj już spałam i nijak podpowiedzieć nie mogłam. Za to dzisiaj podrzucam wskazówkę.
http://5694208910425930862-a-1802744773732722657-s-sites.googlegroups.com/site/echidnaozzi/dla-alicji-1/DlaAlicji2.jpg?attachauth=ANoY7cpvxgRZltF1jUW4iCbXOLktr5y0SucIxvpwUIRbMqqc-aBmU30ELcbGaIm_fxBZUf37SyHqqirI9ZdC7hjwLjf222GS61TKVLiS9gdqDyd-wcZoCHQduAXP51DZmogpy-MdRSz74TDF87aaKzM8fNnKeKMiGrxOuauOZyndNmnxFrBkN4V2jMqgxXkS9FK8A5UqNWiSi1Th8FpbZbfD6UYHZ_QRjA%3D%3D&attredirects=0
E.
Fotografia zrobiona była na moje życzenie z myślą o Tobie. I co? Ano zapomniałam. Przy okazji Twojej rewii mody w Kingston z dzielnie sekundującą Kapitanową, przypomniałam sobie!
E.
A! To już wiem 🙂
U mnie ma być ta burza, na którą czekamy, żeby wreszcie przewiało i tak dalej – Jerzor wsiadł na rower i pojechał do pracy, czarna chmura wisi – a deszczu jak nie ma, tak nie ma 🙄
debe – i co to może znaczyć? Łotr mi wymyśla czy co?
Fakt, zrobiłam kilka literówek, ale żeby tak od razu?
No to Errata:
– … jak zwrócić …
– … ludzie patrzą …
Rozkojarzona wieczorową porą
Echidna
Czasy się zmieniają. Jeżeli wierzyć Kopernikowi, dobry język jest wypierany przez gorszy. Może to nie o języku pisał, ale pasuje równie dobrze.
A w samej rzeczy, jak krępować sie z wymawianiem słowa „bielizna” czy wręcz „majtki”, gdy nie jest już rzeczą wstydliwą ich prezentowanie. Przyzwyczaiłem sie do tego i już mnie to tak nie razi, a jak opina coś dorodnego to nawet przyjemnie popatrzeć. W XVIII wieku damy nosiły przejrzyste bluzeczki ukazując górne partie urody, bo taka była moda. Potem odmieniło się całkowicie. Myślę, że za jakiś czas golizna się przeje i znów panie zaczną chować różne fragmenty ciała i garderoby. Z męskiego punktu widzenia na ogół tym ciekawiej, im więcej zakryte. Ale w urzędzie na przykład górny paseczek stringów unoszacy się 2-3 centymetry nad spodniami czy spódniczką, do tego cały pokryty cekinami świadczącymi o zamyśle pokazywania tego szczegółu, razi mnie niepomiernie. Również u sprzedawczyń sklepowych. Powinny ubierać się schludnie, a to dla mnie schludne nie jest, nawet gdy czyste. Ale są większe problemy
Co to jest „zajefaje”? Liczba mnoga od „zajefaj” czy może miało być „zajefajne”? Nie nadążam za rozwojem polszczyzny 🙄
Cieplutko. Idę (jadę rowerem) popluskać się w turkusowym jeziorze, zanim nadejdzie kolejna burza i wichura. Przedwczoraj była tylko demolka z przewracaniem drzew, dziś ma podobno dojść gradobicie 😯
Stanisławie,
jednym z nielicznych polskich słów używanych przez Osobistego na co dzień są „majtki” zamiast „Unterhose”. Jemu to słowo bardzo się podoba 😉
Zajefaje mówi ktoś, kto wie, że „zajebiste” to poprostu słowo wulgarne. Używa więc eufemizmu. Ostatnio słyszałem tak zachęcającą do zakupów ekspedientkę w luksusowym sklepie mody. I ona udzieliła mi kompetentnych wyjaśnień językowych. O stringach nie było mowy, choć miała je na sobie, co było widać gdy nachylała się do dolnych szuflad.
Ja dotąd słyszałam „zajefajne” w sensie „zajebiście fajne” – takie wzmocnienie fajnego 🙄
20 września w Poznaniu ma wystąpić Sting. Towarzyszyć mu będzie Royal Philharmonic Concert Orkiestra pod dyrekcją Stevena Mercurio (znanego ze współpracy m.in. z Pavarottim i Bocellim). Sting zaprezentuje swoje największe przeboje w nowych orkiestrowych aranżacjach 🙂
Polecam Stinga – doskonały muzyk.
Pyro,
dzięki za powitanie i zachęte do opowieści 🙂
Niestety obowiązki czają sie po kątach i szczerzą kły 😯 muszę się z nimi jakoś uładzić 😎
Asiu,
czy wiesz jak kupić bilety na Stinga? Rozglądałam się po internecie, ale bezskutecznie 😥
dorotal,
bardzo proszę dajcie znać, jak tylko podejmiecie decyzję co do tego którędy jedziecie. Muszę sobie „ustawić sprawy na mieście”
Stanisławie,
Kopernik mówił że gorszy pieniądz wypiera lepszy. Ale zgadzam się z Tobą że ta zasada dotyczy wielu dziedzin życia…
A więc wygrał Sting. Od miesięcy trwały przepychanki, czy na otwarcie przebudowanego stadionu zagra Lech, czy Sting. Przypuszczam, że na Stingu stadion więcej zarobi.
Niestety nie wiem jak kupić bilety, na pewno będą dosyć drogie 🙁
Co do „zaje….” – nie trawię. Syn znanego polskiego reżysera, Michał, uwielbia. Co drugie słowo.
Może w ten sposób ma więcej do powiedzenia? 😯
Jotko! – znalazłam: „Ceny biletów na koncert będą wahać się od 95 do 400 zł – mówi w rozmowie z MM Poznań Bartek Grochal, rzecznik prasowy koncertu. – Sprzedaż rozpocznie się 20 lipca poprzez sieć Eventim, która jest głównym dystrybutorem biletów na to wydarzenie”
Asiu, jeżeli przyjedziesz, możesz wpaśc do blogowej ciotki na herbatę, a nawet mogę Ci uzyczyć kawałka podłogi.
Asia.
chyba już wykupione bilety 🙁
Byłam dwa razy na koncercie… raz z Claptonem – uczta po prostu, zwłaszcza dla tych, co lubią gitarę
https://tickets.sting.com/
Asiu,
dzięki, będę czuwać żeby kupić 😎
Pyro! dziękuję za zaproszenie 🙂
To nie jest jego piosenka, ale… gitary są!
http://www.youtube.com/watch?v=zNB4rvHPjPg
Alicjo – sprzedaż ma się zacząć dopiero 20 lipca. Wracam do pracy 🙁
Pepegor,
Tak głosowano w II turze w Holandii:
Amsterdam
1.Komorowski – 1260 (79%)
2.Kaczyński ? 330 (21%)
Wydano kart 1608
Ważne głosy 1590
Co do „zaje…”, zasłynął i rozpowszechnił to w polskiej tv Michał, syn znanego polskiego reżysera, a Michał jest jedym z tych, co to jest „znany”, bo jest. Doda taka, w męskim wydaniu. Doda ma jednak wiecej do pokazania 😉
Asiu,
faktycznie… 17 lipca sprzedaż biletów na koncert w Poznaniu. Ale na wszelki wypadek zaglądaj na sieć, bo być może będzie okazja kupić bilet bez stania w kolejce – na sieci właśnie.
Cichaly zadzwonili – żegnają się z Montrealem dzisiaj i do domu…
http://www.youtube.com/watch?v=Y0Y_XRiJsCI&feature=related
Dziędobry na rubiezy!
Zanabyłam klimatyzator. Już podłączony, rura za oknem, na pokój wieje i wyjada z niego ciepłe. On posiada Plasmacluster, cokolwiek by to miało znaczyć. Nie napisali. Napisali, gdzie się toto włącza i gdzie wyłącza, i co robić jak się spsuje, ale co to jest – nie napisali.
Jeszcze się nie zregenerowałam na tyle, żeby sprawozdawać.
Po felietonie Gospodarza zrobiło mi się głupio – mówię „kurczę” i to często…
Zaje-śmaje nie toleruję.A pierdoły funkcjonują również w śląskim. Kiedy moja niezrównana zagłębiańska babcia po raz pierwszy zakomunikowała mojej niezrównanej kujawskiej mamuni, że idzie do sąsiadki popierdolić, moja mamunia omal nie umarła z wrażenia. U niej w domu jak ktoś powiedział „ty głupi”, to było strrrrraszne.
Ciekawe kiedy mój nowy przyjaciel wyżre gorąc z całego mieszkania…
Jaaaaa, już wiem!
Plasmacluster to JONIZATOR.
Podobno wirusy i bakterie od niego popełniają samobójstwo.
Jest też wyrażenie: „pieprzyliśmy głupoty” 😉
Ja przy komputerze z doskoku, zajęcia z mietłą i tymi tam ścierami… co podskoczę, to się uhaham 🙂
Nisiu – joni nie joni – nie broni. Jakaś nowoczesna zaraza wyłazi z tych tam dmuchających. pilnuj regularnego odkażania.
To jest nas dwie, kurczę 😉
…ja trzecia!
Ściery i mietły zostały rzucone.
Wszystko posprzątane. Nadal chmura wisi i nic 🙄
Niech błyśnie świśnie…
coś się pokaże w samej goliźnie…
http://www.youtube.com/watch?v=BFFnfeZrS9E
Jej – Krakusi z prezydentami czczą Grunwald. Jak oni kochają (Krakusi) takie hece.
Ło… to chyba za wcześnie te ściery rzuciłam?!
Pyruniu, toto podobno nawet na dziurę ozonową nie szkodzi. Filtr ma do mycia, rurkę do spuszczania… a w ogóle coś w nim bulgocze… 🙄
… bo poodkurzałabym…
To nie jest chyba przypadłość Krakusów.
Nocą nie miałam co robić, a wiadomy chrapał, poczytałam sobie wywiad z przyległościami.
Jeszcze Pyro – zaraza wyłazi, jak właściciel jest gapa albo flejtuch i nie zwraca uwagi na zapach – zagrzybiona klima waniajet 👿
😯
„Idea i Myśli L.K”
Lenin? Stalin? Marks? Engels?
🙄
Czy pan LK miał punkty spójne z W.U.? Chyba tylko w podstawie wykształcenia prawniczegoIljicz miał najniższe kwalifikacje zawodowe – był rejentem po 3-letnich studiach i rocznej aplikacji. Aby uzyskać adwokaturę, musiałby dokształcać się dwa lata i zdać kolejny egzamin kalifikacyjny po 2 letniej aplikacji (to szkolenie rzucił dla polityki) wreszcie po 4 latach pracy adwokackiej mógłby zacząć aplikację sędziowską, zakończoną państwowym egzaminem. W drobnych sprawach mógł stawać przed sądami zarówno jako obrońca, jak i oskarżyciel. W życiu stanął przed sądem 3 razy – raz był obrońcą z urzędu jakiegoś szewca i sprawę przegrał; dwa razy stawał w sprach własnych i te obydwie wygrał (raz skarżył chłopa, który dwie krowy pasł w zbożu rodzinnego folwarku, drugi raz po latach w Paryżu skarżył o odszkodowanie rowerzystę, który w niego uderzył). Pan LK był co prawda profesorem ale tylko teoretykiem prawa pracy. Nie zaliczył aplikacji sądowych.
Powietrze +32 w cieniu, a woda tylko +18 🙁 Trzy zanurzenia i dość. Wybraliśmy Thunersee, bo bliższe, ale i tak 3-kilometrowa jazda do domu i z całej ochłody nici 🙄 Drugie jezioro było jednak cieplejsze, choć bliżej lodowców, ale prądy zimnej wody (przy wpływie +4, wypływ +15) rozkładają się inaczej i woda się mniej miesza. Nasza rzeka przepływa przez oba, ale w różnym stopniu wpływa na ich temperaturę. Oba mają po ponad 200 m głębokości, Brienzersee ma ten przepiękny turkusowy kolor i należy do najczyściejszych helweckich jezior.
Na dworze pociemniało i rosną wielkie cumulusy, coś się szykuje 😯
Piekielnie zimna woda na kąpiel po takim skwarze w powietrzu. Nemo – rozumiem, że to są jeziora lodowcowe, aktualnie przepływowe, ale dlaczego takie głębokie? Utworzone w karach, czy wytopiskowe?
Woda wydeje sie zimna jak sie wchodzi do niej w ciagu dnia, co dzisiaj uczynilym a teraz jedziemy jeszcze raz do cieplutkiej i pachnacej wody.
Mikolajek z braku myszy i checi wykazania sie przed domownikami zlapal jedynego pasikonika, ktory tu wyspiewywal tak gromkim glosem jak przynajmniej pare cykac zebranych w chorze. Dostal po a uszach pasi-cykao lezy i jeszcze dycha ale nie wiem czy go nie uszkodzil.
Jotko dam znac jutro wedle wieczora.
Kabaczek byl przepyszny, mozna go tez jesc na zimno
Odnalazla sie czesc rodziny. Syn wrócil z Mediolanu. Moze to i dobrze, ze nie kosztowal Ostatniej Wieczerzy. Byly inne pysznosci. Italiancy sa potega w zakresie budowy naszyn do obróbki drewna w tym szczególnie kopyt do wykonywania jachtów i baletek dla baletnic od zespolanek poprzez korefejki az po solistki. Teraz krótka przerwa na prace w domu i dalej w swiat.
Gorac jak sie patrzy. Cale 40 Celsjuszy w cieniu. Moze popada a tymczasem dochodzi nalewka orzechowa. Kolor bardzo ciemny i moc jak dla karmiacych piersia mamus swiezo narodzonych maluchów czyli ponad 70 %.
Rozletniony przy klejeniu kolejnych stluczek.
Pan Lulek
Pyro,
ja się nie znam na klasyfikacji jezior – fiordowe, rynnowe, typowe dla skraju Alp 🙄 Po wycofaniu lodowca Aaregletscher (jakieś 10 000 lat temu) pozostało głębokie obniżenie między Meiringen i Thun, przez które przepływała rzeka Aare i powstało wielkie jezioro tzw. Wendelsee. Ponad 1000 lat temu jezioro to zostało w połowie rozdzielone przez sedymenty niesione z południa (z masywu Jungfrau) przez rzekę Luetschine i potok Lombach z północy. Aare nadal z uporem przecinała te aluwia, a na suchym osiedlili się ludzie. Delty Lombachu i Luetschine zapewniają stały dopływ materiału budowlanego niosąc żwir, piasek i kamienie z okolicznych gór.
O, leje i pogrzmiewa. I bardzo dobrze, tylko gradu nie chcemy 😎
O, u diaska! Zostawiłam na dworze ręczniki kąpielowe 🙁 Takie mokre jak teraz, to wcale nie były 🙄
To była lokalna burza. Teraz nadciąga front z zachodu 😯
Na kolację kurki z wczorajszego zbioru. Sałata i reszta Tavela. Następny już w lodówce, gorąco ma się utrzymać do następnego tygodnia. Wreszcie klimat na rose 😉
Tak, tak…Nemo przekorna, przeklenstwa i bluznierstwa w parze chodza. Do diaska, do czorta, do jasnej ciasnej, psiakosc, do licha, pal szesc, furda, do diabla; pod zaborem rosyjskim za taka przyjemnosc mozna bylo wyladowac na ciezkich robotach (do lat 15-tu). Nie wiem czy kodeks obejmowal eufemizmy kulinarne, takie jak dochrzanic, dopierniczyc, przyfasolic. Pij i nie grzesz, siostro moja 🙂
Gdy rozmawiam z osobami wierzacymi czesto znajduje sie w paradoksalnej sytuacji obroncy tych wierzen. Testem litmusowym jest wygodne pominiecie fundamentalnej zasady milosci do blizniego, zwlaszcza zapieklego wroga, na rzecz „kary boskiej” , tej natychmiastowej, z rak wierzacego. Szczegolna awersje czuje do kamieni i wrzacego oleju. Opisy grozacych mi kar sa czesto bardzo plastyczne i kolorowe.
Mam nadzieje, ze ingerencja panstwa w sfery czystosci jezyka nie bedzie rosla. Coz, jestem niepoprawnym optymista.
Nemo – ponoć Hlwecja zrobiła kuku dwom naszym. Aresztowano ich za napad na jubilera. Przez miesiąc żadnego kontaktu z rodziną, służbą konsularną – z nikim. Wybebeszyli ich samochód do gołej blachy. Po miesiącu zwolnili, bo to nie oni. Zdarza się na całym świecie, że gliniarze się pomylą. Ryecy w tzm, e nikt ich nie pryeprosi, nie wzremontowa samochodu, nie chce yapaci ya stratz
Alicjo – Jeff smith we Frugal Gourmet; tak, ogladalem, takze Grahama Kerra w Galloping Gourmet, Julie Child, Pasquale Carpino – kucharza i spiewaka operowego ktory gotowal i od czasu do czasu aria wybuchal. Och, gdzie te czasy dziewicze, niewinne ?:)
Odpowiedz: polecam film z Meryl Streep jako Julia C.
Nisiu – Gratuluje nabytku urzadzenia Plasmacluster. Wedlug producenta, jest to wyczyn na miare swiatowa, tanie i bezbolesne rozszczepianie czasteczek wody na jony wodoru i tlenu. Zacytowalem slowo w slowo. Byc moze bedziesz mogla napedzac tym samochod. W miedzyczasie rozkoszuj sie chlodem i swiadomoscia, ze nie grozi Ci juz dzuma, cholera, Staphylococcus, Aspergitlus i wiele, wiele innych.
P.S.
Reakcja jonow z jonami prowadzi do produkcji Hydroxilu, Przyrody naturalnego Detergentu, ktory wysysa wodoe z wirusow. Nawet dziecko wie, ze bezwodorowy wirus to wirus martwy. Nie zmyslam, tak twierdza, lacznie z uzyciem duzych liter.
Zdrowie naszego cichego, skromnego bohatera, Hydroxilu.
Przepraszam, coś się pozajączkowałło. Po prostu Helweci nie chcą przeprosić, ani zapłacić.
wyjatkowo zacny naród…
Placku – wszcząsłeś mną do głębi.
Będę się teraz zastanawiać, co to wszystko znaczy.
Ave.
😎
Zanudzę znowu i doczytam.
Po wczorajszej orgii łabędzi śpiew. Wczorajszy kwiat Królowej oklapnął, ale nowy się szykuje.
http://picasaweb.google.de/pegorek/NudzeDalej?authkey=Gv1sRgCLqtuMXsy-XrPA#5493849005305557458
Po południu niestety niektóre kwiaty się zamknęły /otworzą sie rano znowu, ale nie było czego fotografować/. Zdjęcie 2 i 3 to tegoroczna echinopsis, z pąkami od wczoraj wieczorem, dalej mammilarie. Te papryczki czerwone to faktycznie owoce, a nie kwiaty. Na koniec seddum morganum, znane powszechnie, ale kto miał je już kwitnące?
Co na to wszystko Miodek ?
Nie jest za, a nawet przeciw. Nie podobno, ale z pewnoscia. W czasie spotkania z mlodzieza ziemi lubuskiej oswiadczyl, ze slowem ktorego najbardziej nie znosi jest „zajebiscie”. Podkreslil przy tym, iz abstrahuje od zrodla. Z kolei pewna byla znana tancerka , w najnowszym odcinku swej autobiografii „Tancze, walcze, nie odpuszczam” ostrzega nas przed zbytnia poprawnoscia polityczna. Opisuje pierwsza wywiadowke w szkole jej syna Kaspra. W tych czasach syna mozna bylo zostawic przy samochodzie, a samej udac sie do szkoly w mini spodnicy i na szpilkach. Po wywiadowce zastala syna tam, gdzie go zostawila, ale z rozbitym nosem i podbitym okiem. Starszy chlopiec napisal palcem na osniezonej szybie samochodu „ALE D..A!”, syn bronil jej honoru. Probowala synkowi wyjasnic, ze nie jest to az tak obrazliwe.
Nie mowie, ze tak podobno bylo, cytuje, a tancerke uwazam za jedna z najbardziej slonecznych i cudownych kobiet i matek na swiecie.
Ewentualne wyrazy zgorszenia prosze kierowac pod adresem:
Autorka „Burzliwego zycia tancerki – grafomanki”, odcinka nr 50
Paris
France
Może to wszystko bez te atomy,
że waryjota momy!
Jutro nie czytam żadnych gazet, bo muszę ustalić, czy moje ogłupienie jest pochodzenia organicznego, a więc moje własne; czy może ma wartość medioznawczą.
Pepe – nie możesz zmienić domu, ja się nie zgadzam! Co zrobisz z Kaktusami? Kaktusy mają priorytet.
Kaktusy kocham, bo można wyjechać na miesiąc czy dwa, a one sobie żyją. I dadzą radę 😉
Faktycznie, głowa mała jaki kit wciskają.
Moja LP chodzi do takiej specjalistki, co to ma przyrząd jakiś sonarnomagnetyczny i wyłapie tym wg. wtajemniczonych wszystko. Polecił jej ten adres znajomy, co chodzi tam z całą rodziną, dlatego bo to z Rosji, bo ruscy tym instrumenten swoich kosmonautów ponoć badali, a oni wiadomo. On też nie ma wątpliwości co do kulis katastrofy smoleńskiej. Wie w ten sposób moja, że np. nie może malin, za to czarne porzeczki, że nie może wieprzowiny, a wołowinę, że nie może kurzego a indyczego, albo np. seleru. Lista jest tak długa, ze wraz się zapytałem, dlaczego ten tak mądry program zaraz nie wyrzuci tych paru rzeczy które ona jeszcze może. Owszem są dyżurne jak cytrusy,wieprzowina, glutamat, laktoza. Co tych dwóch ostatnich to chyba trafiła, bo obserwujemy faktycznie reakcje alergiczne, jeżeli sobie pofolguje w tych kierunkach ale, jak powiedziełem, to są dyżurne, na to i ja bym może wpadł. W kuchni jest fatalnie, bo ta laktozowo/glutaminowa koszerność wyklucza jakiekolwiek sensowne gotowanie.
A ktoś tam dał sobie wcisnąć na jakimś drogim seminarium instrument za horrendalne pieniądze i teraz odrabia.
Wzoszę dzisiaj z mrożonym Veltinerem, wraz z mrożoną wodą. Za kogo? za ideę.
Na szczęście pada.
O mamusiu, jakie ładne kwiatuszki!
Pepegor – one Cię muszą lubić, inaczej by im się tak nie chciało.
Wiadomość z frontu chłodniczego: nie wiem czy bakterie wyzdychały, bo nie widać, ale komary do domu nie idą ani pćmy – a rura oknem uchylonym wystaje, więc mają którędy. Może je zjonizowało na amen.
😆
Wznosimy za !
Ja też wznoszę – piwem m-ki Bosman. Poprosiłam o pół szklanki
Kiedyś panie miewały globusa, wapory i omdlenia; teraz alergie, depresje i pospolitą histerię. Tamte przypadłości leczyło się laudanum albo nowym kapeluszem, współcześnie doskonale robi dieta, zasobne konto i znany terapeuta. Zamożny i wyrozumiały mąż jest przydatny w każdej epoce.
8dd8
Wznisę też jak dojade do domu!
Moje internetowe stanowisko opuszczę za chwilę i ciesząc sie z klimy przejadę jeszcze kilkaset metrów do domku. Dzień był pracowity ale miły.
Coraz więcej samolotów przelatuje nad głową tzn. że wakacje zaczęły się na dobre.
Stanisławie- nie chodzi o słowo „majtki” (bielizna mi jakoś lepiej brzmi bo Mama też nie mówiła w towarzystwie o odzieniu spodnim i tak mi zostało )ale o dowolności wyrażania się jaka dzieli nas już od pokolenia mojej Babci. Nie mowiło się też, że ktoś puścił „coś” tylko w najgorszym przypadku „mu się przydarzyło” ale chyba nie podnoszono w ogóle tego tematu itp. A w ogóle nie używało się „słów”po których należłoby umyć usta. Staroświecka jestem. Nic na to nie poradzę.
Na moim trawniczku umierają z pragnienia kwiaty a gdy śpią chyba się nie podlewa…. wstać o świcie by słońce nie spaliło?
nie kiedys Pyro, wapory to ja mam, miewam i bede miala…
Dorotol – jakie wapory? Pospolitą wścieklicę miewasz. Da się przeżyć.
teraz mam wapory, ktorych napewno nie trzeba leczyc laudanum a nowy kapelusz jezdzi ze mna w samochodzie, majtek to bym najchetniej nie nosila ale gwoli przyzwoitosci wkladam jak ide na zakupy, a tak to sie czuje na przedmurzu blogowym, dzieki tej lokalizacji przy szosie tak mi tu przejezdzaja rozni sympatyczni blogowicze, jutro druga tura
Dorotol – uściskaj wiedeńczyków ode mnie.
Apaw, możesz podlewać o świcie albo właśnie o wieczorze. Kiedy słońce mocno świeci nie powinno się lać, chyba że takim cwanym wężem w dziurki, od spodu – broń Boże po liściach, bo krople na nich mogą działać jak miniaturowe soczewki, poza tym woda błyskawicznie paruje i nici z Twojej roboty. Ew zraszacz na trawniku, wtedy od razu jest fontanna i psiaczki domowe mogą się wykąpać, a potem otrząsnąć w Twoim salonie i wytarzać na Twojej ulubionej kanapie…
O śpiące kwiatki się nie trap. Napiją się przez sen.
Jeszcze pada.
Pyro, dziękuję za wyrozumiałego męża, bo wydaje mi się, że do mojego wpisu pijesz. Jednak z tym zasobnym kontem to już przesada.
Wiem, że topi tam niemałe pieniądze, ale to z jej interesu, a do tego nigdy się nie mieszam. Faktem jest, że poprzednie wielokrotne testy alergologiczne nie wykazywały niczego, a teraz na tą wskazówkę laktozowo/glutenową jest jednak lepiej. Coś więc tam ta baba wskazała dobrze. Problem w tym, że ona zaczyna tam chodzić coraz częściej i za każdym razem przynosi nowe wieści tatarskie i nowe rygory. Nawet naszego przyjaciela tam zawiodła i ten też już ma swój reżim. Wszyscy wierzący apelują do mnie, abym wreszcie też tam poszedł. A ja na to: Nie wiedziałbym dlaczego. Uważam, że placebo może być doskonałym środkiem,w zależności od faktów, ale nie powinno być tak drogie, można sobie jakoś też inaczej ułożyć życie.
Tyle na dziś, położę sie przy otwartych drzwiach na taras, bo komarów stale jeszcze niema, a z dworu wpada chłodniejsze powietrze.
Dobranoc
Rowerzysci juz chyba dojechali do Portland, OR. To piekne miasto kojarzy mi sie z malowniczymi sklepikami z antykami. Musze zaznaczyc, ze tu antyk to wszystko, co jest starsze od samochodu sasiada.
Sally ma niezwykle oko na rozne przedmioty w tych sklepikach i zawsze wychodzi albo z mala figurka lalique albo ryba wyrzezbiona w drzewie cedrowym przez jednego z Indian. Do moich najwiekszych zdobyczy zaliczam deske cedrowa z lososiami wyrzezbionymi przez artyste z plemienie Makah na kazdym rogu deski.
Inne skojarzenie z Portland, OR to Helen. Helen ma dom w Portland i pracuje w Seattle. Oczywiscie nie dojezdza codziennie do Seattle. Helen zadokowala w zatoce w Seattle swoja lodz niedaleko budynku, w ktorym pracuje. Mieszka na tej lodzi od poniedzialku do piatku. W piatek jedzie samochodem do domu w Portland i wraca do lodzi w Seattle w niedziele po poludniu.
Dzisiaj jest swieto we Francji. Wszystkiego dobrego dla tych, ktorzy obchodza.
Pepegor,
Gratulacje – Twoje kwitnące kaktusy są naprawdę piękne, widać, że to lubisz, rośliny podobno to wyczuwają.
Apaw,
Nisia ma rację, trzeba podlewać. Można jedynie dodać, że nawet w południe lepiej podlać niż nie podlać, ale nie moczyć przy tym liści. Najlepiej w ogóle ich nie moczyć – gdy pozostają długo mokre (np. przy wieczornym podlewaniu) stwarzamy idealne warunki do rozwoju bardzo wielu chorób. Zawsze też lepiej podlać rzadziej, ale obficie, niż często, a małą ilością wody.
Ja pozostaje przy waporach i o sole trzeźwiace proszę 😉
Wszystkiego najlepszego Żabojadom!
http://www.youtube.com/watch?v=t0Q8NjtwO6w
Gozdziki, cynamon, szafran juz mam. Mam tez oliwki na zakaske. Czeka mnie tylko wycieczka do sklepu, po sherry i opium, koniecznie organiczne, bo zdrowie to skarb. Kapeluszy nie nosze,ale slyszalem ze z kupnem pierwszego mozna wpasc w nalog. Globus mnie boli.
Spijcie dobrze.
„cmentarz zapomnianych książek”…
Orko, czy ja przegapilam ( w pospiechu) kto to jest Sally?
WandaTX,
Niczego nie przegapilas. Wspomnialam Sally dlatego, ze ona nie moze obojetnie przejsc obok sklepu z antykami. Helen to tez znajoma.
Na dzisiaj mam kolejna wycieczke na tereny Indian. Kilka dni temu pokazywalam nastolatki z Quileute Nation cwiczace wioslowanie.
Zalaczony ponizej film nagralam podczas obchodow swieta Makah. Podczas tych samych obchodow Makah piekli lososie na ogniu, ktore juz widzieliscie.
Tu dzieci Makah tancza ‚Canoe Dance’.
Znowu nie jestem pewna, czy nie powtarzam tego filmu. Mam nadzieje, ze spodoba sie Wam nawet jesli juz go widzieliscie.
http://www.youtube.com/watch?v=huuCjS1T1KY
Orca,
tego filmu chyba nie pokazywałaś, ja nie pamiętam.
Mnie przyłapało dzisiaj zupełnie coś innego. Przeczytałem ostatni wpis Pani Doroty Szwarc i zacząłem swoją internetową wędrówkę po muzycznych zakątkach z antykami w sieci. Wszystko nagrane i podane w sepii, sami posłuchajcie.
http://www.youtube.com/watch?v=UKdS9zw_WAQ&feature=related
Przepraszam, pomyliło mi się. To miało być, ale już spalone.
http://www.youtube.com/watch?v=dkt_IebF0bw
Nowy,
Sssss. Mogles dac ostrzezenie…
Orca,
To po Twoim filmie obejrzałem i samo przez pomyłkę się wrzuciło. Zdarza się.
Nowy,
Biore wine na siebie.
Przyjemne to tango. Ide zapomniec o sssss. Dobranoc.
Dobranoc Orca,
ale winy nie bierz na siebie, to mnie się pozajączkowało. Nie przestawaj nadawać. Może masz jakieś zdjęcia z Portland, OR? Nigdy tam nie byłem.
Do jutra. 🙂
Śpijcie dobrze z tamtej strony kałuży. Ależ Nowy nam mocnych wrażeń dostarczył, dobrze, że ten filmik obejrzałam dopiero rano. Powiedzenie Orci, że antykiem jest wszystko starsze od samochodu sąsiada, podoba mi się niepomiernie.
Mój bank z Polski przyslal nowe zasady prowadzenia kont. Pieniedzy od tego nie przybywa ale kilkanascie stron do czytania. Moga sie wypchac z nowymi zasadami. Pomimo tego jade do mojego banku. Pomóc nie pomoze ale i zaszkodzic nie moze. Najbardziej smakowite na posniadaniu sa czarne porzeczki i agrest prosto z krzaka. Bez mycia ma sie rozumiec.
Prywatnie jednak domyty. Na wage wrzucam 65 kilogramów z tendencja w dól.
Pan Lulek
Nisiu, Nowy
Barrdzo wam dziękuję za pomoc. Jestem swieżo upieczonym- w dodatku niewiadomo na jak długo- ogrodnikiem. Mam dwie darowane z dobrego serca hotensje, które usiłuję utrzymać przy życiu. Polałam wedle wskazań i chyba mają się dobrze. Cały dzień a czasami dłużej nie ma mnie blisko i muszą sie biedaczki jakoś trzymać w tych upałach. Windguru pokazuje takie upały jeszcze na najbliższy tydzień.
Sąsiedzi prowadzą od kilku tygodni generalny remont domu. teraz są na etapie skuwania piwnic i młot obudził mnie o 6:00. Do tego piła łańcuchowa bo zcinają wielkie drzewo. Stolarz ciął deski na innej pile. Ze też im sie betoniarka jeszcze nie zatarła chodzi non stop. Turlanie taczek z gruzem jest już tylko muzyką. Wszystkiemu towarzyszą „wyrazy” latające gęsto w powietrzu. Wieczorem na szczęscie padają koło 22:00 ululani piwkiem i jest spokój chociaz kilka godzin. Prowadzę budowy od 20 lat ale na szczęście na nich nie mieszkam. Rozumiem ich, współczuję z nimi i nie marudze ale marzy mi się cisza choćby nad ranem kiedy dosypiam zarwane nocki. Ja biedna Sowa Uuuuu.
Nisiu a gdzie morskie opowiesci?
Nowy- szczepienie tego dzieciaka przyprawiło mnie o ciarki na plecach
Orca- fajne dzieciaki- i stroje piękne…. poszłam po sznurkach dalej aż do Tańczącego z Wilkami…
http://www.youtube.com/watch?v=ZZBVTmeQsyk&feature=related
lubię I część tego filmu.