Gościliśmy gości gościnnie

Staraliśmy się w przedwyborcza sobotę podjąć naszych przyjaciół najlepiej jak potrafimy. Rozmowy o polityce i niedzieli wyborczej ograniczaliśmy do minimum, choć to nie było łatwe. Wszyscy bowiem myśleliśmy przede wszystkim o tym.

Na szczęście jednak udało się nam podać dania, które – choć na pewien czas – zajęły i gości, i nas samych na tyle, że polityka poszła w zapomnienie.

Sami zresztą popatrzcie czy to co na talerzach i w brytfannie nie było warte poważnych debat. I czy nie jest to ważniejsze niż los panów Leppera, Korwina-Mikke czy Ziętka.

Zanim więc poszliśmy do naszego wiejskiego lokalu wyborczego i dostaliśmy do rąk kartę wyborczą trzymaliśmy w dłoniach noże i widelce a na nich:

Zimne nóżki z lubczykiem

Sałatka morska

Żabnica faszerowana anchois z pomidorkami i rozmarynem

Już wyjęta z piekarnika

A w kielichach było na zmianę vernaccia, barbaresco, dolcetto d?alba.
Wydaje się, że tytuł jest adekwatny do treści.

 Na deser ciasto ze Stawiska