W Myrfjord mieszkałem obok dorszy
Do Myrfjord dotarliśmy w środę późnym popołudniem. Rozlokowano nas w typowych dla Norwegii drewnianych domach stojących nad samym fiordem. Pod moimi oknami widać było w wodzie wielkie pływające koła sadzyków. Tam właśnie mieszkają dorsze karmione przez dwadzieścia tygoni malutkimi śledziami, by mogły przybrac na wadze. Wrzucono np. 100 kg ryb, by wyciągnąć w odpowiednim momencie niemal dwa razy tyle.
Słońce było w zenicie. Jak przez cały czas naszego pobytu w północnej Norwegii czyli Finnmark. Wcześniej musieliśmy pokonać trasę z Kirkenes (tuż obok Murmańska) lądując po drodze w Vadso, potem w Vardo, następnie w Batsfjord, Berlevag by zakończyć ten lot w Hammerfest. Warto zajrzeć do atlasu by uzmysłowić sobie meandry tej podróży.
Po przenocowaniu w miejscowym hotelu (słońce nadal w zenicie) zamustrowaliśmy na pokład statku firmy Hurtigruten (co znaczy ?szybki rejs?) o pięknej nazwie „Kung Harald”, gdzie zjedliśmy świetne śniadanie czyli rewelacyjne norweskie chleby, do których dobieraliśmy do woli sery (bardzo oryginalne brązowe kozie o niespotykanym smaku), wędliny z reniferów oraz śledzie (na słodko), łososie (na ostro), dorsze (na surowo). A wszystko popijane zimnym mlekiem (pyszne) lub doskonałą wodą. Lubiący ekstremalne wyzwania pili kawę.
Morze w fiordzie było gładkie jak pupa niemowlęcia. Obyło się więc bez sensacji. Po trzech godzinach dotarliśmy do Havoysund.
Pani Jola pakuje czarniaka, który trafi aż do Afryki
Teraz czekały nas dwie wizyty w zakładach przetwórstwa rybnego i rejs kutrem na połów krabów.
W zakładzie Hermann Baccalao (oprowadzał nas współwłaściciel Vigo Hermann) obserwowaliśmy suszenie i pakowanie czarniaka przygotowywanego do wysłania do Afryki. Przy taśmie wśród pakowaczek kilka Polek. Wśród załogi Polaków było więcej.. Z rozmów wynika, że zadowolonych z wysokich zarobków i nieco mniej z tego permanentnego dnia, zamieniającego się po kilku miesiącach w ciągłą noc.
Właściciel Tobo Fisk prezentuje filet dorsza
Drugi zakład to Tobo Fisk (także spotkanie z właścicielem), w którym najpierw obserwowaliśmy linie filetowania dorsza a potem odbieranie z kutra wielkich krabów królewskich. Tu też pracują nasi rodacy. Jest ich dwanaścioro.
Gdy mieliśmy zamustrować się na kutrach morze pokazało kły. Wiatr wywołał takie fale, że nasi gospodarze kategorycznie odmówili wpuszczenia nas na pokład. Basia ucieszyła się (dyskretnie), bo mimo obfitego zaopatrzenia w odpowiednie leki bała się tego rejsu. Ja udawałem, iż bardzo żałuję pozostawienia nas na lądzie.
Te kraby zasługują na nazwę „królewskie”
Zamiast na morze udaliśmy się do restauracji na małe co nieco. Oczywiście z łososia. I tu spotkaliśmy Polkę, która w Havoysund „zamustrowała” przed sześciu laty i nie ma zamiaru stąd wyjeżdżać.
Wieczór, a właściwie noc, bo kolacja skończyła się grubo po północy (słońce oczywiście w zenicie) spędziliśmy w lokalu o pięknej nazwie „Arctic View”. Ale to wydarzenie godne jest osobnego potraktowania. Tu specjalnie dla nas gotował najwybitniejszy kucharz norweski laureat Bocus d’Or czyli złotego medalu mistrzostw świata w gotowaniu,. A teraz będzie znany skrót c.d.n.
Komentarze
dzień dobry .. 🙂
z opowieści przebija i zadowolenie z pobytu i zadowolenie, że wróciliście do domu …
Prawda, Jolinku. Wymowa dzisiejszego felietonu zbliża się do konkluzji „fajnie było, pięknie było, pouczająco było i dobrze, że było”. Jak widać sporo naszych rodaków uparło się dodać nieco słowiańskiego temperamentu do norweskiego chłodu.
Pelen zazdrosci ale i ucieszony z udanej podrózy
Pan Lulek
Tam wszystko jest blisko. Z Kirkenes do Murmańska (ca 300 km) można było kiedyś popłynąć na wycieczkę katamaranem Varangerfjord, 4.5 h w jedną stronę. Bez wizy. Na jeden dzień.
Z tym zenitem to bym nie przesadzała 🙄 Chyba że to marka aparatu fotograficznego 😉
Nemo – czep się tramwaju! (poznańskie). Jasno było i już.
Pyro: precyzja!
Czy Ty aktualnie przebywasz w domu, nad moją przyjaciółką? Wpadłabym w sobotę, podrzucić głośniczki.
Dziędobry na rubieży!
Kiedyś muszę zobaczyć fiordy.
Gdzieś tam w Norwegii łososie karmi mój kolega z klasy, Maciek. Jeździł też do Francji, uczyć Francuzów, czym karmić łososia. Niestety, dzikusy i tak smaczniejsze niż te wykarmione przez Maciusia…
Nisia – przebywam na gruzowisku, ale nawet kawy Ci nie oferuję. Pozwolę Ci jednak zerknąć na moją piękną posadzkę w kuchni – wielkie karo brązowo – ecru. Staś położył w progu „mietłę”, co by Radek nie właził, ale widok jest.
Pyruniu, będę w przelocie i z dziećmi, więc tylko wpadnę, rzucę paczkę na stół i ucieknę. Sobota albo ok. 15.00, albo 16.00, zależy od tego, na jaki pociąg wstanę. Posadzkę chętnie zobaczę. U mnie w domu jest psoodporna, tzn. już w kolorze lekko brudnym…
Dzien dobry.
Czytam, oczom nie wierze. Panstwo Adamczewcy ryzykuja zdrowiem i zyciem, sa naszym rekonesansem do krainy agresywnie Bokusejacych Wikingow, a po powrocie, zamiast dworku na wsi i kopca, niesnaski. Kazde dziecko wie ze aparat marki Lublitiel bije Zenita na glowe. Musze opanowac oburzenie (zaparzyc kawe) i przygotowac propozycje Planu Ocalenia Polskiej Kuchni. Wiem juz jedno – Nemo, pakuj obiektywy, musisz byc w Genewie w poniedzialek. Tak, wczesnie rano. Po przeczytaniu planu, zjesc.
Swoja droga, przerywanie opowiesci tuz przed opisem uczty, powinno byc zabronione.
Dla niecierpliwych – Arctic View do polizania przez szybkę.
Placku,
Poniedziałek? W poniedziałek ja nie mogę, bo mam w domu pranie. A we wtorek? Ty nie możesz, bo pomagasz mamie…
http://kulikowski.aminus3.com/image/2010-06-04.html
mmmmm….Rigaud
święta Hiacynta, fotograf czy szato? 😉
To trzecie dobre do kaczki…
Na obiad chaczapuri ze szpinakiem i bryndzą.
Na dworze słonecznie i ciepło. Słońce w zenicie.
Nemo – ja Hiacynt, on Jean…w niedziele bedzie za pozno, ale przewidzialem, ze sie z poniedzialku wykrecisz 🙂
„Nasi Chlopcy” startuja we wtorek rano.
Mam nadzieje, ze wszyscy posiadacze kciukow zarezerwuja z nich uzytek na wtorek, na niecale 6 godzin, by trzymac je za nasza ekipe.
Rodacy, Obywatele, Towarzysze, Pastorzy, Czlonkowie Kolek Brydzowych, Mlodziezo, Dziatwo, Kieszonkowcy:
Nie, latwo nie bedzie. Latwo to sie do wojska idzie lub na zla droge. Droga przed nami jest szeroka, mimo tego ze klod na niej bez liku. Halibut jest norweski, cielecy comber, kto to wie czyj, ale stawka jest wysoka; zaistnienie na mapie kulinarnej Europy, a kto wie, moze i swiata. Niech sie rozkolysza dzwony, niech lew spocznie obok owieczki – Rosjanie zrezygnowali z udzialu w Bocouse d’Or Europe, przeszlismy z poczekalni.
Reprezentuje nas doskonaly zespol, swietny trener, a gdyby byl z nami Feliks Stamm – boks lub Tomasz Stanko – trabka, mielibysmy zloto w kieszeni. Festina lente – wystarczy, ze jesli zmiescimy sie w pierwszej dwunastce, to przejdziemy do finalow w 2011-tym roku, w Lyonie, nawet bez nowych autostrad.
Ekipie radze trzymac ambicje na wodzy. Zadnych tam modeli Wawelu w skali 1:1. Zerkac na boki i talentem w nich. Cieleca glowa i kopyta moga, ale nie musza byc zuzyte. Zachwycmy Szwajcarow i sympatyczna Pania Jole.
Festina będzie mierzyć czas 😎
Z mojego domu do Hotel Parku skąd 2 kolesi w reprezentacji , jest 6-7 min spacerkiem, bo on tuż za laskiem nad Maltą. Dotąd ich kuchnia nie powalała. Młodsza tam kilka raz jadła i mówiła, że owszem, dobre. Ponieważ Młodsza zna się na kuchni, jak wilk na gwiazdach, za to doskonale wie, co jej smakuje, można jej wierzyć
Pocieszam sie tym, ze jurorzy popatrza, powachaja i rzuca sie na wina.
Tak naprawde martwie sie tym, ze panowie wiertnicy plame dali , i ze juz nie bedzie lososi, dzikich czy oswojonych. Przerazajace.
Centrum plamy w mojej wsi?! 😯 🙁 👿
„Latwo to sie do wojska idzie”
– chyba – „szło się”…
/kuzyn się właśnie dostał: po prawie na renomowanym uniwersytecie, wielu załącznikach do cv (w tym językowych) i testach sprawnościowych będących pewnym wyzwaniem nawet dla permanentnego łazika, harcerza i hartownika ciała 😉 / –
…tempus fugit… 🙂
Nie, to automatyczne, zalezne od tego skad nadajesz, po to zeby wlasnie taka reakcje wywolac. Zeby sie za wiejska glowe zlapac. Koszula blizsza cialu
To prawda, o fugit zapomnialem, uwierzylem w to co wczoraj przeczytalem. Nisia twierdzila, ze w Anglii wylapuja ludzi na ulicach i sila na zaglowce wleka, sila.
Gdyby kuzyn byl tylko po przedszkolu i z wada serca, byloby inaczej. „Posiada pan zbyt wysokie kwalifikacje, chce strozem nocnym byc czy nie ? Nastepny!”
Pogratuluje kuzynowi po wyjsciu 🙂
Pyro –
Czary-mary, czary-mary i Twoje kiedyś …
Pozwoliłam sobie również bez Twojej zgody na prezentację unikatowej odzieży. Zgadnij kto robi za modelkę.
http://picasaweb.google.com/echidna77/RecentlyUpdated#slideshow/5478890508541795842
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Piotrze,
smak brązowego, koziego sera urzekł mnie. A w ogóle co tu dużo mówić, kocham Norwegię.
Nowy,
nie dostałam żadnej poczty od Ciebie. Spróbuj jeszcze raz nota7@o2.pl
może tym razem się uda.
Elap,
jak Ty mieszkasz w Bretanii, to może dołączysz do mocnej grupy piwno-żeglarskiej 10 lipca w Antwerpii?
Ktoś z blogowiczów mieszka chyba w Holandii, też niedaleko.
Nisiu,
może wstaniesz wcześniej jutro i zdążysz, razem z młodzieżą wpaść do nas na małe co nieco przed wyruszeniem do Chodzieży? Przemyśl sprawe. Zapraszamy.
Dorotol,
macham do Ciebie bardzo serdecznie. Oczywiście zauważyłam Twoją nieobecność na blogu, ale myslałam, że siedzisz w karzakach i się nie odzywasz. Trzymam kciuki. Jak możesz, to napisz parę słów na priv.
Wczoraj napełnilismy ziemią 15 skrzynek balkonowych, zwanych przez Poznaniaków korytkami. Dzisiaj kupiłyśmy i posadziły kwiaty.
Robiłyśmy to, razem z Panią Dochodzącą, bite pięć godzin.
Zmęczyłam się, ale efekt jest.
Teraz oddalam się w stronę kuchni. Nie mam zadnego pomysłu na obiad. Zagladnę do lodówki i nie tylko i może się pomysł pojawi.
Jolinek,
skąd ten koszmarny spot wyborczy? Toż to tylko wrogowie mogli coś podobnego Bronkowi robić. Chyba, że targetem ma być wiadome radio. Ale radio i tak wie swoje.
Echidno,
to się nazywa mieć wyobraźnię i talent 🙄
Marku,
dziękuję za kolejne piękne zdjęcie 😆
Idę do kuchni, nie chce mi się, jestem zmęczona, ale głodna chyba bardziej 😯
Echidno – nogi to jakby moje były (najładniejsze co miałam, to nogi i ramiona) buźka też podobna tylko nieco pełniejsza, za to uśmiech ogólnowojskowy nr 1 (głupi i serdeczny) jak w pysk strzelił – mój. Wielka jesteś artystka
Mówią w radiu i telewizji, że w Warszawie wiele miejsc jest podtopionych po wczorajszych burzach. Mam nadzieję, że Bemowo jest niezagrożone.
Po tych perturbacjach pogodowych zakazałam sobie jakichkolwiek narzekań na pogodę. Tu na północy nie mamy żadnych problemów.Nie ma burz, a jeśli pada deszcz, to spokojnie i niczego nie zalewa. A na dodatek od wczoraj jest piękna pogoda, świeci słońce i tak ma być przez kilka dni.
Jutro na cały dzień wybieramy się na Kaszuby. I też będą ryby. Koleżanka zamówiła dla nas świeżo wędzone pstrągi. To dość rzadka okazja . Doskonale pamiętam wędzonego węgorza przywiezionego przez Nisię do Danuśki. A dziś na obiad leczo.
Pyra świetnie wypada w roli modelki. I w strojach ludowych, i w ekscentrycznych. 🙂
zorki polarne niech swieca nad ekipa w Genewie
ciagniesz Dorotol?
Placku,
myślałam już, że to jakaś aluzja, bo ten BP ma tu gdzieś swoje macki albo siedzibę 🙄
W telewizorze zniknęły mi wszystkie polskie programy, więc ambitnie zaczęłam grzebać przy moim satelicie i odzyskałam TV Polonia, a tam… cuda 😯 Popiełuszko przywraca zerwane wiązadła w kolanach, leczy serca zagrożone transplantacją… ale na powódź chyba za słaby 🙁
Zorka polarna tylko zimą, latem – zenit 😉
Kiedyś tu, przy naszym stole, wyraziłam swoją niechęć do nowego świętego (byłam na 2 kazaniach) a nawet użyłam łajdackiego określenia, że nie dziwię się tym, co go utłukli, dziwię się tylko partackiej robocie i że utłukli go tak późno. Natomiast opozycja zawdzięcza jego śmierci szalene dużo – to ta polityczna prowokacja ze śmiercią Popiełuszki spowodowała, że aktorka ogłosiła koniec komunizmu. Z tego punktu widzenia wyniesienie na ołtarze jest słuszne. Tylko to nie była śmierć za wiarę, tylko za politykę. KK winien z wdzięczności co najmniej 0,5% profitów wyszarpywanych corocznie od RP przeznaczać na szerzenie kultu świętego. Zarobił na to po wielekroć. Tylko niech nikt się nie spodziewa, że Pyra będzie wznosić pacierze do wesołego propagandzisty. Lepszych znałam.
zorka i zenit
Nemo – taka jest kara za grzebanie, zepsuj satelite i druchem sie pobaw – slonce moze sie nam jeszcze przydac
Marian – genialny ginekologu, telewizorem o sciane i won z Kazanowa, bloto bedzie na 100% – wrozka mnie sie zwierzyla
Mój druh aktualnie poza domem 🙁
Hallelujah, i do przodu!
O ginekologu i babie opowiedziała mi coś wczoraj moja przyjaciółka, ale to nie na ten blog 🙄
Pyro-
nie stresuj się różańcowo.
Czytałam właśnie artykuł o warszawskim ZOO. Zwiedzający zachowują się gorzej niż pensjonarjusze. Ponoć podrzucają jedzenie z gwoździami i żyletkami, a osiołkowi wbito śrubokręt. Na szczęście przeżył,
Kradną co się da – dziwnym trafem największym powodzeniem cieszą się szczotki, tzw jeżyki, do czyszczenia kibelków.
Niepojęte!
E.
Spróbuję odzyskać Kulturę. TV.
Jotka, mieszkam w Bretanii, ale zeglarka nie jestem i piwa nie pije. Wole wino. Na zaglowce bardzo szybko oddaje hold Neptunowi i jestem do niczego. Jak juz jestescie na zaglowce do doplyncie do Perros – Guirec lub Trébeurden. Uprzedzam, ze wybrzeze jest wredne. Pelno skal, ale jakie widoki ! Tu jest rozowy granit. Pogoda u mnie dzisiaj jest cudowna; slonce i prawie 28 C. Ma tak byc do niedzieli. Przyplywajcie !
Pyra z warkoczami jestes super !
Elap – wszystko pokręciłaś. Oni wcale (z wyjątkiem Nisi) nie przypływają do Antwerpii, zjeżdżają się samochodami – Pepegor z Hanoweru, Takitam z Paryża, Nisia z Pasztetnikiem i wnusiem z Polski, a jak raz i Nisia przypłynie na Darze. Po prostu umówili się na spotkanie i na piwo. Jesteś dość blisko, więc mogłabyś dołączyć.
Jotka,
Odważyłem się wysłać kopię.
To chyba przez dzisiejszy upal wszystko pokrecilam. Rzuce okiem na mape jak to wyglada. Tak blisko to nie jestem.
Placek, Ty jestes normalnie, ze Cichal,
w nawiazaniu do Twojej przedostatniej daty urodzin proponuje start 66,
a Pyra dalej, gdzie ZOMO 🙂
Sławek – wcale nie tam gdzie ZOMO, tylko tam, gdzie się political-fiction czytało (a czasem wdrażało)
jak zwal, tak zwal i tak wrog, a ja lubie takich wrogow
Kozanow!
Przyjechal Pawel i usiluje uruchomic samochód którym bedzie usilowal dojechac do Warszawy. Daj mu Panie Boze zdrowie bo na rozum za pózno
Pan Lulek
ladny Burgen, Krul mechanik 🙂
Krystyno nas nie zalało … miłego kaszubowania .. 🙂
echidna zdolniacha z Ciebie .. 🙂
jotka to był żart .. 😉
wiecie co po tym jak wczoraj w sposób zaczarowany odnalazłam skarby wnuczki zaczęłam myśleć, że jak się postaram to ho ho mogę … 🙂 .. teraz tylko musi mi się chcieć starać … 🙂 ….
takitam – dobrze, ze jestes. Cholernie smutno mi sie zrobilo. Nawet osiolka bym nie utlukl, papierosy mi sie koncza, i to ma byc mezczyzna ? Swiety tez nie jestem. W 1956-tym ukradlem oranzade w proszku, ojciec sie wsciekl, przyrzekal, ze zatlucze, ale zyje. Komu tu wierzyc ? Jestem zmeczony, chce sobie spokojnie posiedziec przy stole i ewentualnie stracic date waznosci pijac wino. Nie chce zeby zadnemu z Was stala sie krzywda. Srubokretow nie zabraniam, prosze tylko.
W przysiułku Żabie Błota pogoda piękna, słońce, wysokie pogodowe cumulusy i ciepło. Wracam do ciesielki
Żabo – pokaż osiągnięcia.
ja tam postawilem na wielblada, tego nic nie wykonczy, mam jeszcze z UNRY, Ojciec tez mnie kiedys zlal, ale juz nie pamietam za co?
kto by pamietal przed chrztem
pewnie stanalem krabem
Panie Lulku –
Może lepiej by Paweł rozejrzał się za amfibią? W Warszawie niektóre dzielnice całkiem fajnie zalane. Ponoć gdzieś na Ursynowie woda podeszła sobie aż do pierwszego piętra. Współczuję serdecznie mieszkańcom zalanych terenów. Nie tylko w Warszawie.
Echidna
U nas wielblady wyszly. Mleko w proszku lub szczepionka. Cytujac znajomego rolnika-droznika : siadaj pan, napijemy sie, wszedzie bajzel, goraczka panie, lepik na dach trzeba by dac, co pan taki nerwowy ?
Bedac na Alasce caly czas ma sie poczucie bycia na koncu swiata. Kiedy uslyszalam przed sklepem rozmowe przez telefon w jezyku polskim, poczekalam do konca rozmowy, wertujac ksiazke telefoniczna Anchorage, w ktorej znalazlo sie kilku ‚Kowalskich’.
Osoba mowiaca przez telefon byl student z Poznania, ktory przyjechal w czasie wakacji zarobic kilka dolarow podczas polowow ryb.
Na Alasce mieszka duzo Rosjan. Pamietam, ze na targu sprzedawali pamiatki z epoki komunistycznej – czerwone gwiazdy, czapki, plaszcze.
Zorza polarna nazywa sie tu aurora borealis. Piekne zjawisko, ktore przespalam w hotelu z czarnymi firanami w jasna noc sierpniowa na AK. U mnie tez czasami mozna to zaobserwowac, ale gra swiatel nie jest tak intensywna, jak troche bardziej na polnoc.
echidna pisze:
2010-06-04 o godz. 15:26
Zostawie to bez komentarza.
W moim telewizorze przemawia Tony Blair na Swiss Economic Forum w mojej wsi 😯 Teraz wiem, dlaczego tyle tam panów w pomarańczowych kamizelkach wokół nowego centrum kongresowego 🙄 Przejechałam rowerem pod drzwiami, na zapleczu wóz transmisyjny naszej TV, żadnych zasieków, żadnych protestantów, faceci z czerwonymi smyczami na szyjach kręcą się przy wystawach z zegarkami… Nudy 🙄
Idę do ogrodnika po sadzonki kapusty.
Wybywam.
Życzę miłego weekendu. Nie objadajcie się zbytnio – potem brzuszek boli.
Właśnie płacę cenę za zbytnie obżarstwo. Uff …
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
widzisz Nemo, a chcialas odzyskac kulture,
a tu szczepionki z kapusta, no i ten srubokret, z ktorym juz zupelnie nie wiadomo, co zrobic, a czas cyka
Na wystawach cykaja, na anarchistow.
Nemo – chcesz sie rozerwac, przyjezdzaj tutaj. Blair juz w cywilu, a do nas przyjedzie Dwudziestu Wspanialych. Temat szczytu: „Kryzys finansowy”. Koszt ochrony to glupie 1.2 miliarda. Na obiad zupa z wody i suchego chleba. Tak sie domyslam, bo tanio i smacznie. Menu tajne. Piec nowiutkich armatek dzwiekowych zatrzymamy juz na zawsze. Celujesz, naciskasz guzik i ludziom uszy odpadaja. To, albo Tomasz Stanko Quartet, pod koniec miesiaca, w uroczym kosciolku Holy Trinity, za jedyne trzy dychy. Wybieraj.
ja poprosze o trzy dychy, jesli mozna, ze tak sie wtrace na szczyty, tez juz w cywilu, swietemu termitowi stanowcze NIE
Prosze bardzo…
30.00 CAD = 23.7661 EUR
Zapakowalem w gazete bo plastyk zabroniony.
ladny kurs 🙁 przyslij tylko gazete
Za co? Za kogo? O 20.00 toast – do wyboru:
– za Karola (jeżeli ktoś zna)
– za 21 rocznicę zwycięstwa opozycji demokratycznej,
– za kondycję b.samochodu p. Lulka, którym do Wawy będzie parł Paolore
Krul, jest po to, ze da rade,
propozycja siedzi na pufach styropianem wypchanych,
oz Ty Karol,
wypije za Wasze i moje,
na gazecie, bo obrus komornikowi sie spodobal
Takitam – dopuść do stołu; u mnie obrus przed gruzem schowany.
Za Wasze, moje i sympatycznej pani Marioli Pucio-Pucio, z drugiego turnusu w Darlowku…do dna
Pyro, siadaj, juz kroje, ostrzegalem, ze bez obrusu,
Placek, wprowadzasz element Pucia bez atestu, lykam tylko z lykajacymi, wiec chce miec pewnosc, ze Pucio tez, http://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0406101911?pli=1&gsessionid=BazIqAB8VInBD-RdAx1eBg#
Nowy
sprawdź pocztę, napisz czy dotarła
Biorę białe wino i idę na mój cudnie ukwiecony balkon – naprawdę jestem dumna – toast za całokształt 🙄
Nastwię sobie płyte od Nisi, ułożę wygodnie na łózku plażowym i trwaj chwilo … czego i Wam życzę 😆
ASzysz, gdzie Ty się podziewasz, smutno mi bez Ciebie 😥
Aszysz sie schowal za Szczypior, tez mi Go brak,
a z tym krabem kingiem, to niby fajnie, ale nie do konca, trzeba go jesc, bo dobry jest i sie go bac, bo bez jakiegokolwiek wroga, oprocz widelca, tylko ciepla woda moze powstrzymac jego postep, Elap, jesli dotrze pod twoj dom, to Bretania ma w plecy, statki na zyletki, i przyspieszony kurs czegokolwiek dla bylych rybakow, widzialas kiedys morskiego pajaka, ktory ma 7 kg i sie nie boi?
znalazlem slady 15 kilogramowego, podobno rekordhttp://www.varanger.com/index.php?lang=fra&id=115
majonez trzeba ukrecic z 12 jaj, na robaka, Norweg cwany, bo ma disla, ale juz taki latajacy, np Holender? kura w depresji nie wydoli,
Europa, psia mac, a gdzie solidarnosc?
http://www.varanger.com/index.php?lang=fra&id=115
moze terra?
Takitam – czemu mnie straszysz przed nocą? Majonez mogę kręcić, ale robala sam sobie zjedz!
Pyra, spoko, robia w puszce, pod nazwiskiem kamczatka, wez droga i sprobuj, zapewniam, prawie kosmos, lepsze tylko swieze, kure wycisnij na zapleczu, majonez widelczykiem, te Freudy, co Ci na wyobraznie, to Ty se oszczedz, kaszanke przeciez jesz, a ta swinia, slyszalas, jak kwiczy? no i calkiel ladna, to tez nie bardzo 🙂
a capella,a nie szkoda go do wojska jak taki wyedukowany?
ja tam swoim skromnym zdaniem uważam,że jak ktoś chce i marzy to po to są szkoły oficerskie,uczymy się od podstaw i teoria i poligony,a tak to lat trzeba na wdrożenie się…
mówię jako praktyk:)
Sławuś – na trzeźwo się nie odważe, a trzeźwa jestem od lat na okrągło. Prawdę mówiąc raz w życiu zdarzyło mi się nadużycie i nie było to miłe doświadczenie.
Jadłam, właśnie wróciłam z Karaibów, z Zatoki Trujących Jabłuszek – właśnie takie podawali.
Wsadziłam kordłę do pralki – nie kordełkę, tylko dużą kordłę i zastanawiałam się, co to będzie, kiedy przyjdzie do odwirowywania – u mnie w pralce to nie działa jak koło młyńskie, tylko na tej drugiej zasadzie, pal sześć, jak się zwie.
W każdym razie pożerając te kraby podsłuchiwałam, co tam w pralni i czy siła odśrodkowa przy wirowaniu nie spowoduje, że mi pralka umknie w przestrzeń.
Cud się stał, kordła wyprana i nic się nie stało 😯
Piękny dzień, 27C – a meteo mówili, że do poniedziałku mamy przechlapane. Tyle wiedzą, co zjedzą 🙄
Kochani, dzisiaj imieniny mojego synka Karolka, wypijcie jego zdrowie.
Zdrowie Karolka!
Gosia,
zaglądnęłam tu z powodu zmiany płyty i już wznoszę zdrowie Karolka 😆
Alicja,
Ty całay dzień prałaś? 👿 czy mam na wrzesień te jedwabne szykować dla Ciebie 🙄
A słowiki spać nie dają … zaby też … kocham cię życie
O rany, ale tu dzisiaj enigma 🙄 😯
Ja, prosty rolnik kapuściany, wracam z frontu walki z hiszpańskim inwazorem. Srubokrętem go, na pół, biologicznie-dynamicznie, co mi tu będzie zżerał 🙄 Zasadziłam 10 brukselek, 6 włoskich i królową (Neckaru). Królowej da się tyczkę w odpowiedniej porze.
Za godzinę przybędą Młodzi, w niedzielę o świcie babcia, bo przełęcze otwarte, a ona ma jeszcze jedno życzenie – Paso della Novena (2480 mnpm).
Czy Placek mieszka w Toroncie?
Och! Karol! Twoje zdrowie i nie wdawaj się z plackiem i takimtam, bo Ci zrobią placka tamitam…
Nie żal Ci Toronta?:))
Jotko,
oczywiście nie cały dzień, toż to tylko jedno pranie 🙄
A poza tym leżałam na dowolnie wybranym boku i pływałam po Karaibach 🙂
Oczywiście jedwabne szykuj, bo ja ze sobą kordły nie zabieram, jadę z jednym sakwojażem i torbą, jakżem Torba jedna… 😳
Komu ma być żal Toronta? Góralom tamtejszym?
Enigma goni enigmę 🙄
Zdrowie Karola!
…o Ty Karol 😉
Czy Karolek dostał tort?
Byłam raz na przyjęciu. Tort tak nasiąkł spirytusem, że trzeba go było ogórkami przegryzać 🙄
Alicjo,
jebwabie czekają 😆 na Ciebie i Cichali 😆 oczywiście wszyscy mile widziani, aczkolwiek słodkich pierniczków dla wszystkich nie starczy i tak znaczy się bez jedwabi 🙁
Biedny Karolek, towarzystwo wyglada na letko przypite, trzymaj się mały 😀
ASzysz, ASzysz, Aszysz … 😥
Witam,
oto tort który zrobiłam dla mojej Kasiuni. Tylko proszę się nie śmiać, bo pierwszy raz miałam do czynienia z masą cukrową
Gapa jestem 😆
oto link
http://picasaweb.google.pl/haliczek5/TortDlaKasi#5479011517358351058
Haliczku,
prześliczny 😀
Nigdy jeszcze nie próbowałam robić czegoś z takiej masy 🙁
A ręce jak bolą od wyrabiania masy 😆 Wyrabiałam ją około półtorej godziny
Pan Lulek
Proste chłopskie życie na wyspie:
http://picasaweb.google.pl/Marek.Kulikowski/NowyFolder4#slideshow/5479006676880447106
Och jak dobrze, że jestem po kolacji 🙄
Rybna Konopielka 😯 😆 Komentarze – superb 😎
Marku, świetna dokumentacja!
I wypuść tu chłopa na tydzień, a on się kulinarnie rozbisurmani. Widzę tu demoralizujący wpływ Takiegotam i całej Legii Cudzoziemskiej! Marek, Ty się lepiej trzymaj z Warszawką!
Ja w tej Legi Cudzoziemskiej byłem najwyższy rangą , w stopniu a raczej czapce porucznika.
Oryginał z 1917. Chyba mi coś z tej czapki przeszło bo młoda kobieta powiedziała mi dzisiaj dzień dobry. Strach się bać. Sąsiad powiedział ,że będzie gorzej czyli tragedia, jak zaczną mi ustępować miejsca w autobusie.
Słów brak 🙄
ASzysz, ASzysz, ASzysz … 😥
Dobrej nocy, kolorowych snów 😆
Niedobrze. Kod mi stopniał do Mickiewiczowskiego 44 i dwu liter.
Pora iść spać, bo znowu „coś” mnie obudzi po 5.00 i z kim ja sobie pogadam na blogu? Nawet Nowy o tej porze raczej spać chodzi, niż w dysputy się wdaje.
Do juta, zatem…
Jotko! Stukrotnie dziękuję Pani Doktor!
Nemo! Proszę o przepis na taki tort. Czy spirytus można zastąpić innym tanim winem? Nie lękaj się! Trolizm enigmatyczny mija z wiekiem. Jak trądzik.
Pyro! O Twojej 5-tej, jam jak skowronrk i służę!
Jotko,
dotarło, bardzo dziękuję, napiszę z domu, jeszcze jestem w pracy.
odniosłam narzędzia do kancelarii, psy zostawiłam na dworze, bo znalazły jakiś śmierdzący ochłap i idę spać. Narobiłam się dzisiaj: zmieniłam klamkę w drzwiach, te nowe pomysły ze skracanymi śrubkami są do kitu, zwłaszcza, ze otwory na nie trzeba wiercic, bo stare nie pasują, a potem śrubka nie trafia na nakrętkę, a jak już trafi to się kręci, bo nie ma żadnej blokady. Wrrrr….
Po południu zwolniła się drabina (wcześniej Sylwia zmiatała pajęczyny w stajni) i mogłam się zająć zmianą wyglądu okna, na razie jedno kuchenne. Na drabinę, wiertarka, wkrętarka, z drabiny, na drabinę, wiertarka, wkrętarka, z drabiny…. Po oknie nieco padłam, ale pod wieczór, prawie do teraz, przyczepiałam deski do sufitu w przedpokoju, czyli obudowywałam tregier. Tregier co prawda był otynkowany, ale wyłaziły z niego druty prądowe, takie puszki niezabezpieczone z poskręcanymi przewodami. Przy okazji wiercenia dziury w belce wmurowanej w ścianę, która miała pono być gruba i solidna (mój były miał zwyczaj robienia remontów w domu jak mnie nie było. Skutkiem tego nie wiem gdzie są różne rzeczy ukryte pod tynkiem). Wygląda na to, ze nie jest gruba, bo niezbyt długim wiertłem trafiłam na przewód elektryczny, izolacja się stopiła i przywarła do wiertła. Dość się tym zdenerwowałam, nie mogłam dojść co to za przewód i skąd się tam wziął. Na logikę wygląda, że nie służy on do niczego. Dziury wywierciłam gdzie indziej, ale już w murze. Sylwia mi pomogła podtrzymując deski, puszki zaizolowałam od desek, w razie draki trzy wkręty i boczna deska spada.
Jutro mycie generalne podłóg i sprzątanie – moja Mama przyjeżdża.
Chyba w końcu te psy wpuszczę a sama pójdę na górę i zamkne za soba drzwi.
Dobranoc!
ASzysz szkoli klacz na pokaz, zajmie mu to jeszcze ze trzy tygodnie…
Pyro, na specjalne życzenie 🙂 , ale teraz juz naprawdę idę spać!
http://picasaweb.google.com/zabieblota/DrzwiWchodoweOdStronyWewnetrznej#
Ja na posterunku, Nowy chyba nadejdzie i podtrzyma ogienek w lampce? Bo ja lekutko zmęczonam i się udam z książką.
Sianokosy były!
To znaczy, siano musi wyschnąć, ale zapowiadają znowu deszcz na jutro, a my tu mamy trzy kopki do wyschnięcia, jakby nie było 🙄
Ilustracje zapodam, jak przestanę się chichrać i chichotać. Angielskie trawniki… dobrze, że mamy pod lasem i „opłotowane” 🙂
Nerka z wątróbką, udaję się do łóżkowej czytelni.
p.s.
Żaba, śwarne drzwi! No ale jeśli chodzi o te rzeczy, ja już niczemu się nie dziwię…
Obejrzalem reportaz o prostym chlopskim chlopskim zyciu na wyspie, zachwycilem sie, poczulem gleboka sympatie do Legii. Stefan, masz wasy i male, rozbiegane oczka ale daj szczypce…Twoje zdrowie!
Zal mi organy sciska. Kazde zdjece godne Jana z Delft, a tu, w kazda sobote, dwie makolagwy w telewizji, niby to cos gotuja, ale tak naprawde mizdrza sie do kamery i bezustannie poprawiaja wlosy, w stylu topielica. W przerwach reklamy kolka pan numer osiem, komputerow z bursztynu, blady chlopczyk zneca sie nad pianinem, prezentacja okien do piwnicy, wywiad z oburzonym partyzantem…mowie Ci Stefan, dobrze ze kierpce sa miekkie – nie stac mnie na nowe telewizory. Bezustanne zbiorki na wszystko, czulosc i milosc, a jak na ulice wyjdziesz bez zbroi, klapa.
Marku – dziekuje za Zywe Obrazy, warte publikacji. Stefan, daj buzi.
Papierosy tak podrozaly, ze do kazdej zakupionej paczki dostajemy rewolwer obronny, gratis. Cos mnie pod mostkiem zaklulo, moze koza. Dobrze sobie tak zreasumowac, wsrod nocnej ciszy. Ratunku.
Jakieś wieszcze kody mnie dopadają ostatnio – teraz 3bbb
Słońce, psze Państwa! Słońce i pogoda. Przyznam się od razu – ja też torty alkoholizuję (i krem i poncz do nasączania) unikając mdłej słodkości. Można co prawa jak zawodowcy, stosować tylko sok cytrynowy i zapachy, ale kto by to jadł?
Haliczek uroczy ten tort .. 🙂
Marek to kucharzy tam było sporo .. pewnie teraz biegasz co rano by spalić te kalorie nabyte … 😉
jadę nad Liwiec z rodzinką .. ciekawe czy grzyby już są ..
życzę pogody wszystkim… 😀
Tak, grzyby już są. Sąsiedzi mojego Brata już przynieśli 2 razy – a więc w lasach sosnowych międy Głogowem, a Sławą Śl. z pewnością są. To i gdzie indziej mogą być.
Haliczku – jak się robi taką masę cukrową?
Biegam od rana i sprzątam, koszę trawę, piorę, układam, prasuję…
Zkupy zrobiłem wczoraj to mogę zacząć gotować. Potem ramki będę wcinał …
A wieczorem?
Więcej grzechów nie pamiętam 🙂
Pyro, masę robi się prosto, tylko to bardzo czasochłonna praca
80 dag cukru pudru
10 dag glukozy ( w płynie lub w proszku)
4 łyżeczki żelatyny
70 ml wody
Żelatynę rozpuszczamy w ciepłej wodzie i po rozpuszczeniu dodajemy glukozę.
Dodajemy cukier puder (trochę) i mieszamy. Masę przenosimy na blat, dosypujemy stopniowo resztę cukru i wyrabiamy rękami. W trakcie dodajemy barwniki spożywcze. Przed nałożeniem na tort ? wałkujemy.
Przepis oczywiście z internetu. Robiłam ją pierwszy raz dlatego ta biała pokrywa na torcie trochę mi nie wyszła 🙁 Następnym razem będzie lepiej 🙂
Świetny efekt, Haliczku. Żaba robi lukier, który też można ugniatać, ale chyba nie tak (a może, bo ona obrazki na tortach robi) – bierze kg cukru pudru, 4 białka, sok z 2 cytryn i ubija mikserem – długo ubija, ale mazurki miała piękne. Jeszcze pytanie – skąd masz barwiniki, bo Żaba ma ze Stanów i jedno opakowanie starcza jej na lata. Teraz prosiłyśmy Alicję, Żeby nam kupiła, ale nie miała czasu.
Barwiki sprzedaje jedna z cukierni w moim mieście. Są produkcji niemieckiej. Czytałam też na forach internetowych, że w Krakowie niedaleko „tandety” jest sklep z takimi akcesoriami ciastowymi. Można też kupić barwniki w internecie. Te są takie mało wydajne; żeby uzyskać mocne zdecydowane kolory trzeba by zużyć całą buteleczkę 20 ml, dlatego moja masa była taka raczej w kolorach pastelowych ponieważ barwniki dodawałam do gotowej już masy białej, którą obłożyłam tort. Barwniki bardzo rozrzedzały masę i trzeba było sporo cukru jeszcze dodawać, żeby uzyskać odpowiednią konsystencję.
Te amerykańskie dodaje się po parę kropli. Naprzód są pastelowe a jak wyschną to są dość mocne, patrz mazurki
Żabo – dobrze napisałam 4 białka? Bo mam wątpliwości
Pogoda cesarska, idę odwiedzić świstaki.
za mną!!! za mną…
pierwszy etap
wyprawy do Warszawy
panalulkowym Nazareti 🙂
na ośmiu kołach… a może nawet dziewięciu, nie sprawdziłem…
kiej by miał skrzydła, to by pofrunął, jak ta gąska za Jaśkiem.
Drugi etap w wyprawie do Warszawy, to… Warszawa, w poniedziałek,
trzeci: Ostrołęka, we wtorek, a potem pekaes do stolycy.
Placek, skąd nadajesz i gdzie czekasz na utratę daty przydatności? Bo tam, gdzie Cię o donosicielstwo podejrzewałem, makolągwy nie występują, sprawdziłem w wikipedii.
Dzień dobry!
cdn (ciąg dalszy nieznany)
Marku, rewelacja 😀 coś pięknego 😀
Haliczkowi konkurencji nie zrobię. Może bym i ugniotła, chociaż wątpię (półtorej godziny 😯 😯 😯 ), ale zdobienia odpadają. Prawdę powiedziawszy, nie wiem po co stałam w kolejce, gdy rozdawano talenty 🙁
USA zawsze w czołówce…
tym razem winszowali angielskiej królowej z racji urodzin.
O tydzień za wcześnie.
Swoją drogą to sprytnie sobie wyspiarze wymyślili. W metryce stoi niby 21 kwietnia, ale oficjalną datę urodzin ustala się (negocjuje?) co roku na nowo.
Tym razem padło na 12 czerwca.
I tak od Edwarda VII, który za nic nie chciał imprezy w zimnym listopadzie i wydał sobie przywilej dowolności w ustalaniu daty urodzin. O tej pory rodził się już tylko letnią porą.
d
Haneczko – o moich „talentach” to ja już pisałam, ale dobrze wiedzieć, jak się to robi, a wykonawcy sobie w rodzinie poszukać. Ostatecznie nie wszyscy mają dwie lewe ręce. Moje zastrzeżenie budzić może jedynie smak – to jest chyb obrzydliwie słodkie, ale wygląda prześlicznie.
Marku, ramki to ty lepiej rżnij, ale ich nie wcinaj.
Mało strawne zapewne…
Pyro, słodkie to owszem jest, ale znalazł się delikwent, który się tym pożywił i mówił że jest pyszne 😆 Uprzedzałam o słodkości i zasugerowałam możliwość pozostawienia masy na talerzyku.
Haliczku – jak znam naszą Haneczkę, to też by pożarła w ekstazie. Mikra kobita, a słodka… Ona piecze świetny placek owocowy, a potem zalewa go lukrem na 0,5 cm. Mnie na złość chyba, bo muszę go oddłubywać!
Pyra, paskudo 😆 Niedoczekanie, więcej Ci już nie zaleję 😆 Pewnie, że bym pożarła, wyspę Marka też i Stefana na dodatek 😉
Pan mąż upodobał sobie zielone szparagi z bułeczką, stawia wyżej niż białe. Tutaj 5 zł pęczek. Moja ukochana fasolka szparagowa 14. Truskawki 9.
Jedlem przepyszy wegierski gulasz. Teraz ide spalac kalorie w horyzontalnej pozycji
Czego i Wam wszystkim zycze
Pan Lulek
Wieszczę koniec cywilizacji euroatlantyckiej. Na jakiej podstawie? Na podstawie typowych dla wszelkiej schyłkowości szerzeniu się irracjonalizmom.
1. We Włoszech, w majestacie prawa, postawiono przed sądem 2 prof.geologii (światowej sławy) jednego prof fizyki ciała stałego, 2 geologów mniej utytułowanych i 1 mineraloga. Wszyscy ci jajogłowi oskarżeni są o nierozpoznanie objawów bliskiego trzęsienia ziemi. W dwa dni po wydaniu oświadczenia, że okoliczny teren jest nieaktywny sejsmicznie, nastąpiło trzęsienie ziemi w A’quilli. Czcigodna komisja ma odpowiadać za brak kompetencji współczesnej nauki;
2. rzecznik prasowy oo paulinów jasnogórskich ogłosił na swojej stronie internetowej, że ulewy w Polsce wywołują nieznane samoloty, które zamiast smugi kondensayjnej ciągną za sobą smugi nieznanych substancji. Zatroskany ojciec T. pyta czyje to samoloty, kto za tym stoi, dlaczego ludzie nie są ostrzegani.
O auto da fe nie słyszałam ostatnio.
Errata – gramatyka mi się połamała z wrażenia „irracjonalizmów”
Porzuć nadzieję, Pyro. Paulini nie spalą się ze wstydu.
Autor a FEEE
Samoloty są albo Żydów, albo Masonów, albo Cyklistów…
Co leci za samolotami? Piwo w aerozolu?
Alocjo
Będziemy Was uszczęśliwiali kolejno. Terminy Nowego nie są kompatybilne (a co!) z naszymin niestety.
nawracajac do Misia, gdyby Wam sie zdawalo, ze to taka idylla byla, to zobaczcie, jak nie rzygal, jak Go ptacy nie zzarli i jaj cierpial w tlumie, ze o urwskach nie wspomne
http://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0506101303?pli=1&gsessionid=jtOoV1OHbN_LbIux3gmgxQ#
a potem krypa sie popsula i trzeba bylo pomoc drogowa prosic
http://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0506101304?pli=1#
Choroby morskiej nie miałem. Jestem więc Miś morski , albo cuś , tak koło tego.
Samolotem też się nie bałem, no może z wyjątkiem nagłego a niespodziewanego nurkowania w przestworzach.
Z nieba do ziemi.
Misia masa + przyśpieszenie = bezładność
Takitam
Wniosek: silniki zostawić samochodom. Na wodzie żagle! Nie śmierdzi, nie warczy nie trzeba nalewać, a jeśli, to tylko pyfffko!
Takitam
Przyleć do mnie. Pożeglujemy, pofotografujemy, podworujemy, ponalewamy…
paOlOre – Dzien Dobry!
Nadaje z Toronto, a donosze tutaj. Makolagwy sa przylotne, ale pewnie sie myle. Wyfioczone pindy. Nawiasem mowiac, to mniej wazne od Twojego bezpiecznego doplyniecia do celu. Dobrze, ze jedziesz Nazareti, wody sie przed nim rozstapnia. Kmicic nadal ukrywa sie przed Olenka na J.G.
Nie wjezdzaj do autobusu 135, slyszalem, ze tam kradna. Tlumaczac slowo w slowo „trzymaj oko na drodze”.
Ledwo się domyłem. ufff!
Nazareti dostał właśnie kółka z oponkami stosownymi do pory roku.
Gdy podniosłem lewoprzód, stwierdziłem kapanie czegoś w miejscu, gdzie mógłby się znajdować korek miski olejowej (kap, kap, płyną łzy…) i odpowiednią małą plamę tego czegoś na glebie w rzucie pionowym z tegoż miejsca. Już zdążyłem sobie nieładnie pomyśleć o Pani Struś, po mężu Przetak (może Cedzak, albo Sito, albo jakoś tak podobnie). Gdy Nazareti stanął znowu na wszystkich czterech, sprawdziłem poziom oleju – górna kreska. Dałem dwa metry nazad i sprawdziłem organoleptycznie, że olej to nie jest, raczej hadwao. Uspokoiło mnie to i przywróciło właściwy wizerunek Pani Struś. Na wszelki wypadek dokupiłem jednak pół litra oleju. Jak nie trzeba będzie dolewać po drodze, to Miś będzie miał do sałaty.
Zaraz pojadę na stację napoić wszystkie konie (jest ich kilkadziesiąt, ale dokładnie kto by tam zliczył), nadmuchać kopyta wedle normy i doprowadzić interior do porządku, żeby Miś mnie nie pogonił razem z wozidełkiem, gdzie Stefany zimują.
Cichal mi wyłuszczył o 14:34, dlaczego nie posiadam samolotu.
Ale dlaczego samolotu nie posiada Jerzor? Albo mój sąsiad z naprzeciwka?
Placku, dzięki na typ, ale gwoli ścisłości to chyba autobus linii 175, ten z Okęcia na Nowy Świat. Na wsiakij sluczaj ominę jeden i drugi. Kmicica też objadę pod J.G., choć będzie o rzut mokrym beretem…
Nie zboczę się też na Wawel, ino sruuu, prosto na Kurpie.
Jakoś to przeżyję. Na codzień jeżdżę średnim Vanem. Teraz czuję się, jakbym siedział dupą na asfalcie. Nazareti ma Ford Ka na drugie… 😉
No, patrzcie ludzie, Blogowisko się myje 🙄
Dzisiaj wielki bal w operze,
wszelka dziwka majtki pierze
i na kredyt suknie bierze
Ja też się umyłam od stóp do głów po tych robotach ogrodniczych. Fryzura zrobiona, lakier na paznokciach u stóp i rąk świeżo położony. Dokładnie wyprane, wysuszone na słońcu w ogrodzie i wyprasowane szmatki, jako tako przypominające morskie klimaty. Wystarczy wrzucić urodę na twarz i kierunek Chodzież na koncert szantowy i spotkanie z Nisią. 😆
Jedź bezpiecznie PaOlO 🙂
Właśnie była Nisia – Pyra dostała głośniczki, Nisia pognała do Chodzieży. Obejrzała sobie bajzel, Synusia i moją posadzkę w kuchni. Radka sobie nie obejrzała, bo jak raz z Młodszą za potrzebą wyszedł.
Tylko nie cykliści, tylko nie cykliści! Ja wam powiem, kto oprócz Żydów i masonów… otóż tak zwani ścigacze! Ścigacze to taka nowa rasa motocyklistów.
Zwalmy na nich, zostawmy poczciwych cyklistów w spokoju 😎
Cichal, mogą być dwa rzuty.
„Makoląwa” – określenie mojego Taty na osobę płci żeńskiej, wytapirowane i wytapetowane i wypazurzone pindy, jak to Placek określił, w obejściu niemiłe, bo zazwyczaj siedziały z lepszej strony biurka po różnych urzędach.
PaOlOre
175 z Okęcia na Nowy Świat kursuje co 10 minut i jest szybki, bo gna pasmem autobusowym. Podobno kradną, ale jak mnie nie ukradli, to ja nie dowierzam. Na walizce siedziałam, a torbę tuliłam do pierwsi.
Tak a propos, dlaczego jedziesz Nazaretem, a nie jakimś sposobniejszym do Twojej długiej postaci? Pozdrów Mamę i powiedz, że niektórzy do tych pór wspominają Jej pierogi 🙂
„Myjcie sie dziewczyny, nie znacie dnia ani godziny”
Gdyby co, nikt mnie nie bedzie po sadach ciagnal. Ostrzeglem.
Żabo,
na miły Bóg! Mało zawału nie dostałam po opisie Twoich przygód z elektrycznością. Mnie w stan nerwowy wpędza włączenie wtyczki do kontaktu 😯 a Włodek jest elektryk wysokonapięciowy 🙄
Elap,
z tą wyprawą do Antwerpii to cała historia. 1.12.09 Gospodarz zamieścił tekst „Co się komu kiwa od … piwa?” Był to tekst o piwie belkijskim. Zaczęły się na blogu pogaduchy o piwie i o Belgii. Niezobowiązująco jeszcze zaczęliśmy sie namawiać na wspólne piwkowanie w Belgii.
Niedawno Nisia ujawniła, że 10 lipca przypłynie na „Darze Młodzieży” do Antwerpii. Ja byłam na etapie ustalania trasy naszej corocznej europejskiej wyprawy z wnukiem. A że koleżanka już od dawna domagała się naszej rewizyty w Antwerpii, to na tej Antwerpii stanęło.
Resztę wiesz od Pyry. Ja mianowałam się samozwańczą koordynatorką kolejnego miedzynarodowego zjazdu Łasuchów w Antwerpii. Może zdołasz do nas dołączyć. Piwo nie jest obowiązkowe.
Kontakt do mnie: nota7@o2.pl
Pyro,
Nisia już pognała do Chodzieży? Koncert o 19-tej. To ja zabiorę sie za urodę i inne takie.
Wszystkiego dobrego wędrowcom na szlaku.
Ty o tym Paulinie to serio?
Sławek,
wyście wystawili naszego Misia ptakom na pożarcie?! Jak można 😯
Placek,
nie masz apetytu na czereśnie? Niedługo sezon, a połazić sobie po sadach ach, jak przyjemnie 🙂
Umyłam się, ale stanowczo odmawiam pindrzenia się – poza ogródkiem nigdzie dzisiaj nie wychodzę, mogę spokojnie szpaki straszyć (porzeczki zaczną niedługo dojrzewać).
Miało lać, jest blade słońce.
Alicjo – tak, tak, kabsztyl:)
Nie wiem jeszcze jak, ale dlug wdziecznosci splace.
Ty, Cichal, Ty kusisz? masz wedke?
Motur byl volvo, taki porzadny, od ASzysza, ale cos slone mu w rure wpadlo i nie polubil, na ryby na zaglach, toby sie chlopaki nie wyrobili, za Niemca nie mieli wyjscia i jeszcze na tunczyka plywali pod szmata, wycieczki typu 5 tygodni, a teraz, to im sie q spieszy, a raczej juz przestalo, bo ostatnie trzy piecioletnie tunczykowce na wyspie wlasnie poszly na zyletki z racji, ze przelapali, tyle, ze nie oni, ale Hiszpanie, Europa usrednila, kozy pod mostkiem doic im przyjdzie
jotka, chcesz to masz. Oto źródło, czyli krynica http://www.jasnagora.com/wydarzenie.php?ID=5660
Alicjo, tylko w ten sposób mogę przyczynić się do zbliżenia Nazareti z Ostrołęką. Mamę pozdrowię i pochwalę.
Dzięki Wszystkim za dobre słowo. Reszta w rę… kołach Nazareti.
Podobno będziemy gnać równo z nową falą kulminacyjną na Wiśle. Jakoś się przeprawimy, chociaż Nazareti niskopienny jest. Za to mamy dużo nadmuchanych kółek. Damy radę!
Wszyscy boją się rzek, a podwarszawskie Piaseczno zatopił właśnie rów melioracyjny! 😯
Jotko – jak 100% – podaje Rzeczypospolita.pl. i Dziennik.pl, a nawet chyba w Gazecie też widziałam. Ojczulek pewnie nie wiediał, że co w sieci, to powszechnie znane i wyśmiane.
Mam. Wisnie uwielbiam, czeresnie bardzo lubie. Zywie tez szczera nadzieje, ze naukowcy i duchowni wszelkiej masci tez sobie pojedza. Z zamknietymi buziami. Na apopleksje nie mam ochoty. Auto de fe – niet, eppur si muove – da.
baaa <–skąd łotr wie, że ja Baran 😯
W Antwerpii mam kumpla Belga (to on mnie wpuścił w piwa belgijskie), czas byłoby go odwiedzić. Jerzor zrobił tak 🙄 i zapytał, gdzie jeszcze w tym roku zamierzam lecieć, bo chyba nam przyjdzie zbankrutować.
To ja chyba zagram w totolotka albo wzorem Pana Lulka, pójdę zarabiać ciałem 😎
Placek,
a grałeś we wczorajsze Super7 czy jak to się tam teraz zwie ?
Ja zapomniałam 🙁
A było 50 melonów do wzięcia 😯
Z tymi Paulinami to prawda, tylko pytam się- po cholerę prasa przytacza takie bzdury? Tym samym owe bzdury rozpowszechnia, a Paulin się cieszy – oto jego rewelacje wypłynęły na szerokie wody. I na pewno niejeden czytelnik zacznie się zastanawiać… a nóż-widelec ….
p.s.Stanowczo nuż-widelec powinniśmy przerobić na całkiem kulinarny zwrot 🙂
A może on myślał, że jak mszalne to na mózg nie pada 😈
Mógł mnie zapytać. Raz kumple ministranci podebrali mszalne proboszczowi. 6 klasa 😯 Oj dało nam to popalić ❗
Alicjo,
koniecznie zarób tym ciałem i przyleć do Antwerpii 😆
Placek,
znasz jakieś sady, gdzie są wiśnie? Ja znalazłam w mojej okolicy jedną farmę, gdzie wszystkiego od groma, maliny, porzeczki, agresty i co tylko, a wiśnia jedna, pod domem właścicieli, i owoc nie na sprzedaż 🙁
Też uwielbiam wiśnie, tylko trudno je znaleźć, a do rejonu Niagary ode mnie daleko, pewnie tamtejsi sadownicy mają…
a jakby temu Paulinowi podszepnąć, że te kataklizmy to kara boska za profanację Wawelu? Może też chlapnąłby z ambony bez zastanowienia? 😉
Az mie pro Panstwa dreszcze przeszly; po raz 1783-ci z rzedu zgadzam sie z Alicja:)
Bzdety pisza, a najgorsze jest to, ze w stylu plotkarzy w kolejce. Niedopieczone gnioty.
Alicjo – nie, w Lotto Max nie gralem, z winy Was wszystkich. Grzecznie poprosilem o 7 numerow, nada, niente. Tym razem nie pognam do Sztrasburga ze skarga. Nota bene – nikt nie wygral. 50 milionow i 20 po jednym, w przyszly piatek. Stop. Wyplujcie numery, ukaza sie na blogu jako dowod, ze nasze. Stop. Podzielimy sie. Nie zartuje, ale na kolanach tez nie bede blagal – boje sie, ze Pyra sie pomyli i mnie utlucze.
No, to spadam. bawcie się dobrze 😆
A moze bysmy tak Kochani przestali sie religia i polityka podniecac, moze wtedy i ksiadz sie pomodli, polityk nie wcisnie kitu, zlodziej nie….no nie, zlodziej moglby robic co innego 🙂
Alicja – znam tylko jeden sklepik z osobistym, co prawda nie Antona Pawlowicza ani Trzech Siostr, ale z wisniami-szklankami. Tych ciemnych, soczystych, sloncem rozgrzanych, pylem wiejskiej drogi zakurzonych…tych nie jadlem od czasow Abla.
Jotka chyba mnie nie bedzie. Troche daleko i piwa nie pije. Nastepnym razem jak bedziesz organizowac europejska trase to zahacz o Bretanie.
Troche daleko ale warto. Mam w domu od wczoraj dwie Wloszki i dzisiaj zaliczylam ponownie trase nad Atlantykiem. Tydzien temu ze szwagierka dzisiaj z Wloszkami i chyba dam sobie spokoj przez tydzien z wedrowkami.
Bardzo mnie chwalily za moja kuchnie. Nie wiem czy z grzecznosci czy naprawde im smakowala. Wierze w to drugie !
Placek – mnie na schody trudno, a będę takie wysiłki czynić, żeby Ciebie utłuc? A ludzi do tego skąd wezmę? Pisał Boy sto lat temu „Nasi okupanci”, a komunistów nie znał. On z Krakowa, a paulinów wtedy nikt poważnie tam nie traktował. Akurat tak jakoś tylko 3 ich tam zostało i się pomordowali o sprowadzoną dziwkę. Trzeba było restytuować dom zakonny. Każde środowisko jeśli egzystuje długo ma swoje mroczne lata (a potem tajemnice stanu).
Wiśnie szklanki … pomarzyć!
Elap,
przecież piwo to tylko hasło wywoławcze, możesz zamówić setę albo wino 😉
Chwaliły kuchnię? To na pewno szczerze, kobiety na temat kuchni nie są obłudne 🙂
To szparagi zieleniaki, położyłam specjalnie na półmisku, bo wielkość półmiska jest porównywalna z półmiskiem, na jakim szparagi białe serwował Gospodarz – tam się mieściło tylko kilka, a tu proszę, ile 😯
I ja mam odwrotnie, te białe wydaja mi się delikatniejsze i bardziej smakowite, ale to kwestia gustu. Od tych odcinam końcówki (ze 4 cm.) i to idzie na zupę, a reszta różnymi sposobami.
http://alicja.homelinux.com/news/img_2932.jpg
Jak bedziecie gdzies blizej to dolacze. Teraz znikam, bo musze sie zajac moimi chorzystkami. Do jutra.
Tak wyglądał ogródek wczoraj. PLacek wie, że takie rzeczy w sąsiedztwie nie przechodzą, takie bordello widząc, sąsiedzi natychmiast by się zjednoczyli, wysłali delegację i wysunęli stosowne żądanie. A Jerzor się stokrotkami i kwitnącą koniczyną zachwycał i powiada – nareszcie wiemy, co w naszej trawie siedzi! Ano wiemy 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/img_2935.jpg
Mówiłam, że regularne sianokosy? Ja się tylko przyglądałam i zaśmiewałam, bo wolałabym nie wiedzieć, co w naszej trawie siedzi, niż tak się męczyć. Jerzor robił dobrą minę i zapewniał, że wcale nie jest ciężko, idzie normalnie i tak dalej. Łgał jak z nut!
http://alicja.homelinux.com/news/img_2940.jpg
Jutro już można będzie wejść do kuchni. Co prawda jeszcze nie wymalowane, więc nie ma co w szafkach sprzątać, ale podłoga już jest i to urodziwa. Mimo, że to płytki glazurowane, nie jest zbyt głośno, bo pod spodem został lenteks, który tam leżał.
Pyro – podpisuje sie pod Twym ostatnim zdaniem rekami i nogami. Nie znamy sie, ale czuje do Ciebie gleboki szacunek i wiem, ze sluchajac Cie, wiele sie naucze. Martwie sie tylko, ze cytujac mego Ojca „szlag”cie trafi, tym bardziej, ze jak sama wskazujesz, nie ma w tym bezsensie nic nowego. Nie warto. Policz do dziesieciu, gleboko odetchnij. Jesli nie, bedzie jednego madrego czlowieka mniej.
Gdy czytam Twe slowa, zal d… sciska…tak bardzo bym chcial se z Toba popolemizowac, przy malym co nieco, z kieliszkiem wina. O Boyu i Hlondzie tez 🙂
Przygnebiaja mnie polprawdy; lubie w nich grzebac i pestki wyluskiwac.
Alicjo – najbardziej lubie dzikie ogrody, w ktorych nawet Twoja trawa wyglada jak facet we fraku…osty, pokrzywy, Rzeczpospolita Tysiecy Zapachow i Ksztaltow.
Ja już mam umówione dwa mini-zjazdy u siebie, o!
Z Nowym w lipcu i drugi z Cichalami – data do ustalenia.
Może Placek by dołączył? Ponieważ ma rzut beretem, mógłby do obydwu!
Zapraszam.
Placku jak trza to podwiozę moim bojerem. Kompletuje merloty. Alicja (poprzednio skomasowałem Alicję i Locję – Freud się kłania) akceptujesz?
brojlery na podswiadomosc?
cool, byle bralo, Cichal nie boisz sie,
merlot mi wyszedl, lece na dopalaczu, daruj
Akceptuję, jasne!
Antwerpia odpada – po pierwsze primo, Jerzor zabronił mi zarabiać ciałem, a sam gotówy nie wyłuszczy i kartę skasuje 😯
Po drugie primo, mam w tym czasie zjazd u mnie (Nowy, i liczymy na Placka!), więc to będzie taka symultanka międzykontynentalna 😎
Czas jakieś filie zjazdowe i na tym kontynencie stworzyć – właściwie pierwszy odbył się u Cichala na Florydzie, znaczy, już jakieś osiągi mamy 🙂
Trochę mało nas do pieczenia chleba, Orca daleko, Kucharka i Lena przestały się odzywać…
Muszę i ja zrobić jakąś listę obecności wzorem Pyry – jak filia, to filia!
Alicjo. Ewa zapytowywuje o komary. jest na nie obrzydliwa.
TZN Ona jest obrzydliwa tylko na komary. Ja wyrabiam.. Padła propozycja 28 czerwca tj poniedziałek. Co ty na to?
Ależ miły dzień dziś miałam. Rankiem pojechaliśmy w okolice Kartuz, nad ładne jezioro. Razem z naszą koleżanką zrobiliśmy sobie piknik na łódce. Było dobre wino chilijskie, sery, winogrona i inne różności. Już trochę lat żyję na tym świecie, a nigdy jeszcze nie piłam wina na środku jeziora. Nasz wioślarz,czyli mój mąż prawie nie pił, bo łódka to też pojazd i kierujący musi być trzeżwy, więc piłyśmy tylko my dwie i tak po trochu, po trochu wypiłyśmy całą butelkę. Potem pojechaliśmy do podbliskiej wsi Węsiory znanej z tego, że nad tamtejszym jeziorem znajdują się tzw.kamienne kręgi – pozostałość po cmentarzysku Gotów. Byłam tam już wcześniej i teraz już nie robią na mnie takiego wrażenia jak pierwszy raz. Przypływu szczególnej energii niestety nie odczułam, jakaś taka niewrażliwa jestem. Ale jest to rzeczywiście bardzo ciekawe miejsce, podobne, ale większe grobowce w kształcie kurhanów i kamienne kręgi występują także na południu województwa pomorskiego w Odrach.Na parkingu w Wesiorach wypiliśmy prawdziwe zsiadłe mleko, to też dzisiaj rzadkość. Dotleniłam się porządnie.
Pora na toast, ale ja już dziś przekroczyłam normę. Przy okazji badałam, jak smakuje wino ,kiedy boli gardło. No więc smakuje całkiem dobrze.
Do Alicji-córka o książki nie spytała,bo na „wychodnym” z trasy zboczyła ale ma na uwadze…Boże,co ja się mam…ona się martwi i zamartwia,licencjat i dwie sesje(bo dwa kierunki studiowania)doły jakieś łapie i tłumaczenia nie rozumie,tzn.niby przytakuje a ja słyszę,że dalej dół,
marzę,żeby wreszcie te studia pokończyła i nie dręczyła przedsesyjnie biednej matki czyli mnie…zaraz,kto to mówił,że małe dzieci itd.
nic nie poradzę,że jestem matką zamrtwiającą się,jest na to jakaś rada?
co do 175 autobusu to powiem Wam,że zdażyło mi sie wracać nim i wysiadłam z córką w centrumie ale nie na Nowym ale wcześniej,nasze ciężkie walizki i my przeżyłyśmy chichot sytuacyjny kiedy w przejściu podziemnym stanęłyśmy przed wyzwanie jakim są schody(nie ruchome)
nie ma podjazdu ani windy,ale są jeszcze uczynni młodzieńcy:)
po wycieczce objazdowej,locie,wtaszczenie tej walizki było wyzwaniem:)
Marzeno – nie ma na to rady. Mamy tu kilka matek studentek i każda twierdzi, że jej pociecha twierdzi, że nic nie umie, nie rozumie, przerżnie na amen itp. Są to wszystko dobre studentki i m/w na 2-3 roku udręczone matki machaja ręką, pod hasłem, a oblej sobie co chcesz tylko daj mi święty spokój. Około dyplomu pociecha nie pyta już z czego egzamin, tylko gdzie i o której.
Krysiu – wielce sympatycznie ta Twoja wycieczka wyglądała. W okolicy Żaby też Goci swoich chowali.
Krycha, taki maz, pomarzyc, wynajmiesz?
zar z nieba normalnie poglupieli, jeszcze 30°C trzyma, jutro, jak trafie innego buraka w wieku, co sie nada, zrobie chlodnik na zimno, no wiecie taki z jajem, co Rude nie lubia, ale wlasnie wyjezdzaja, wiec…
i tu mam pytanie, bo tak: mowia kefir, a ja pytam skad?
inni o jogurcie, a w lodowce waniliowy, kwasne mleko i owszem w wersji orienalnej, wydaje sie ok, jak Ircia robila, tom byl nieciekaw, a teraz zaluje, wiec jak? sypac to mleko, pomozecie?
Takitam – mleko się nada ale ty lepiej utrzep je z kwaśną śmietaną (macie cream coś tam). Pyra w ogóle robi chłodnik na kwaśnej śmietanie, a ostatni i obowiązkowy szlif to cały pęczek najdrobniej posiekanego koperku – samych piórek.
Serce Ty Moje, utrzepie, jak mowisz,
ps
A Ark Adiusz, cos dawno nie trzepal, ktos, cos?
To ja mam dziwnego syna studenta. On jest oazą spokoju. Wie co umie i na ogół jego przewidywania co do ocen sprawdzają się.
Małgosiu – sama powiedziałaś : masz Syna!
Cichal,
wpisałam do kalendarza. Jasne, że pasuje. W sprawie komarów – niestety…
Mam jeszcze trochę olejku do kąpieli (!) z serii „Skin so soft” (Avon), jest to jedyna rzecz, która odstrasza skutecznie te paskudy – a przy tym pachnie ładnie. Kosmetyki tej firmy mają ten sam zapach, ja mam akurat tylko olejek do kapieli, więc go używam. W domu komarów nie ma, są siatki.
Takitam –
nie macie kefiru czy maślanki? 😯
Poza tym można też kupić enzym w proszku i dodać…mam takie (mogę podesłać opakowanie), ale nie używam, bo nie ma potrzeby, skoro jest gotowy kefir czy maślanka w Baltic Deli 😎
Marzena – nie szkodzi z tymi książkami. Doły przed sesją – kto ich nie ma, no ale żeby na biednej matce wieszać? Niech wiesza na współtowarzyszach przedsesyjnej niedoli, podpowiedz córce – oni znajdą więcej zrozumienia 🙂
Krystyna – zazdraszczam niezawistnie 😉
Inkryminowany A. podpadł był we wszystkich wcieleniach : od Arcadiusa, poprzez Rycha-Zdzicha do Byka włącznie. I teraz przywarował.
kto sie kryje, ten dluzej zyje, ze przytocze Malo ( tego od rzeki )
Pan Lulek osobiscie bo wazystko inne polknelo.
Pozostal tylko
Pan Lulek
z lodowki?
nareszcie
Remanent blogowy tygodniowy :
– Danuśka moczy nogi w morzu jońskim,
-Jolinek szuka grzybów,
– PaoLOre – przeciera polskie szlaki Nazarettim,
– Żaba ma najazd rodzinny (przy okazji Eska dalej czeka na operację)
– Antek ma powódź na głowie i barkach
– Nemo pomoże 80-letniej Teściowej zdobywać szczyty,
-Nisia wraca do Szczecina z 2 dniowej trasy koncertowej i wycieczki charytatywnej,
– Dorotol tkwi w dołku wielkim, jak zagłębie Kuznieckie (też bym tkwiła, gdybym z żołądkowych przyczyn dietę musiała trzymać). Od kilku dni nie odzywa się Wanda TX, dawno nie było tej Dziewczyny, która gazu szukała, z ogromną przykrością chyba trzeba wykreślić Andrzeja Jerzego i Brzucha – ponad rok już nieobecności, zamilkła Nirrod przy Zosieńce i Tambylka
No i co ja mam z Wami zrobić?
zwiazac?
wiezami niedeklarowanymi
Prać, Pyra, prać!
Nie w pralce, tylko przez kolano i… wiadomo.
a tu mam, ze Misiu sie umyl itp
i juz nie nudze
http://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum0506102155?pli=1&gsessionid=evYVwctR-LBymGjzKcSQ0A#
Alicjo – bardzo dziekuje za zaproszenie, Cichalu, za oferte. Jesli uda mi sie przezwyciezyc wrodzona dzikosc i pare innych przeszkod, z przyjemnoscia skorzystam.
Nie wiem gdzie Malo sie ukrywa, ale Stefan wlasnie do nas przybyl, bedzie tu do lipca, Newton nadal nie zyje, ale to juz nie moja wina.
Malo i dluzej tez juz ma za soba, wszak dluzej nie musi byc wieczne, Stefan tez jeszcze nie calkiem czerwony i dobrze, to tak, jakby Newton jeszcze ciagnal, lubieje Goscia, jablko zjadam na czesc codziennie z piwem
kefir za frajer daja, zgrzybiala herbate kombucza tez. Odurzone tymi darami ofiary sa wprowadzane w stan Zen. Boje sie myslec co potem.
100 litrow kefiru na dwoch i trza na meline leciec, ladna darmocha
Marzena
Ty się nie obcyndalaj, tylko podsuń córce artykuł, na który właśnie trafiłam. Niech się nauczy walczyć z przedsesyjnym stresem! A swoją drogą…nic, tylko się uczyć i uczyć.
Hm…panienka wali w tym artykule takie komunały, że hej. Toż to porady dla tak zwanego wzorowego ucznia, żaden stresiasty nie będzie wypełniał punkt po punkcie, stres mają ci, którzy czują, że są niedouczeni i coś pewnie przegapili, tylko obkute „geniusze” lecą na egzamin bezstresowo 🙄
No to może nie podsuwaj córce tego artykułu, po co ma się stresować jeszcze bardziej? Poradź jej, żeby wyluzowała, na pewno zda! Będziemy trzymać kciuki 🙂
http://www.edulandia.pl/Edulandia/1,98385,7973437,Nadchodzi_sesja__a_wiec_student_walczy_ze_stresem_.html
Nic nie można tremiarzom pomóc, Alicja. To taka kondycja. Jak pomagasz, to sama wpadasz w wirówkę. Z tego się wyrasta po prostu, a w ogóle dowodzi to wielce emocjonalnej osobowości. Dziewczyny często tak mają.
Do jutra, załogo, do jutra.
Alicjo, jaki dokładnie jest ten Avon, czy bug guard? Ewa kupi parę hektolitrów…
Sama należałam, zwłaszcza, jak wiedziałam, że mam braki, a miałam 🙄
Inni szli na egzamin z kamienna twarzą, też mieli braki, ale zawsze wychodzili na tym dobrze, bo pewniacha na wszystkim wychodzi na tzw. swoje.
Maciek szedł na egzamin jak zimny ogórek (cool cucumber po tutejszemu), ale informatyka to jego pasja.
Skubane smarkate w tym temacie wiedzieli czasem więcej, niż profesorstwo, bo cały czas siedzieli na komputerach i w internecie.
Placek,
Ty nie bądź dziki, wyłaź z tej swojej torontońskiej dżungli i odwiedź prowincję!
Namiary znasz? Jak nie znasz, to poznasz.
Hm. Nowy to ekspert od ogrodów… mam nadzieję, że nie dostanie u mnie zawału 🙄
Nie stresuj sie, zacznij projekt „Summer in Ontario”, przykryjesz nim ogrod , zachwyt murowany 🙂
Ja i stres?! Nie ma takiej możliwości! U mnie dziko i tak ma zostać, żeby przejście z lasu na trawnik było stopniowe i bezstresowe. Byle Jerzor ścinał tę trawę 👿
Wymanikurowanego ogródka tu nie widzę, a zresztą, to nie ja, nie pasuje do mnie.
Tu i ówdzie trzeba wyrwać chwaścik pomiędzy porzeczkami, przyciąć to i owo.
I jeszcze Nowego będę mogła wypytać o sugestie, o!
A projektu „Summer in Ontario” nie bardzo mogę – ręce już nie te i dobrych parę lat temu przeszły na emeryturę (carpal tunnel do potęgi, bo ignorowałam niemiłe złego początki). To już lepiej powyrywam te chwasty 😉
Odczytałam, nastawię jeszcze chleb (drożdżowe już upieczone) i spadam spać. Rano dam bratu do przeczytania jasnogórskie enuncjacje. Chyba go skręci z radości.
Ale chałupę wysprzątałam, uffffff………
http://www.youtube.com/watch?v=qLkmbLoaORU
Zapomniałam o obowiązkach tej dyskotekowej tam… nadrabiam!
http://www.youtube.com/watch?v=rf-Mtd2A1DI
Wzięło mnie na takie…
http://www.youtube.com/watch?v=4LBZ2vUwDqw
O, właśnie na pogodę-niepogodę… „niebo płacze”…
Byłam dwa razy na koncercie B.B. Kinga, sama sobie zazdroszczę. I w teksasie, kiedy samolot z grupą Ray Vaughna się rozwalił 🙁
http://www.youtube.com/watch?v=-EhYl5uOAhk&feature=related
77aa <– 😯
A to kołysanka na dobranoc 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=F4OXrmxDp44&feature=related
Wrócilśmy z koncertu i imprez towarzyszącycch. Ale jazda! Lecę na twarz. Opiszę, jak się wyśpię.
Ło matko, Jotka 😯
O jakiej porze Ty się szlajasz z Włodkiem?!
Nad ranem wraca 🙄
Hospody pomyłuj… ja dzisiaj robie za przyzwoitke, bo u mnie 6 godzin do tyłu, to co mi zależy 😉
Sprawozdawczości oczekujemy, a jakże. I rzetelnej spowiedzi!
Alicjo,
Juz się cieszę na samą mysl o wypadzie do Kanady.
Co do ogrodniczego eksperta możesz sie rozczarować, a już napewno nie dostanę zawału, bo np. moja własna definicja chwastu brzmi – jest to piękna roślina, często tworząca kwiaty o niepowtarzalnym uroku, którą człowiek dla swojego widzimisię uznał za brzydką i niepotrzebną i tępi z sobie tylko wrodzoną, niespotykaną wśród innych żywych organizmów, zaciętością.
Moje doświadczenie ogrodnicze też jest podzielone na różne wąskie, bardzo specjalistyczne kawałki, ale nie chcę tutaj nikogo zanudzać.
Wypijemy, pogadamy, zobaczymy. Kolejność dowolna. 😉
Apel do Blogowiska !!!!!!
Niedawno dostałem maila tej treści:
Hi!
How is it going? I am writing to ask you a favor! Me and my girlfriend Weronika entered a movie contest and we need your vote. If you like our promotional video about Korea, please vote for it (Entry #22) at http://10magazine.asia/5054/vote/ You first have to select the entry and then scroll down and click „vote”.
Hey, if you can ask your friend to do that maybe we can win this contest! Thank you so much
I really appreciate it!
All the best,
Maciej Grzybowski
Maćka i Weronikę znam od kilku lat. Wspaniali młodzi ludzie. Entuzjaści. Entuzjaści życia i wszystkiego co z tym związane.
Mieszkają w Korei, znają koreański (Weronika jest po koreanistyce), Maciek uczy angielskiego w tamtejszych szkołach.
Wrzućcie sobie podany link
http://10magazine.asia/5054/vote/
i dalej trzeba kliknąć na #22, a po obejrzeniu kliknąć „vote” (jeśli oczywiście filmik się podoba.
Niech będą „górą nasi”.
Apel do Blogowiska !!!!!!
Niedawno dostałem maila tej treści:
Hi!
How is it going? I am writing to ask you a favor! Me and my girlfriend Weronika entered a movie contest and we need your vote. If you like our promotional video about Korea, please vote for it (Entry #22) at http://10magazine.asia/5054/vote/ You first have to select the entry and then scroll down and click ?vote?.
Hey, if you can ask your friend to do that maybe we can win this contest! Thank you so much
I really appreciate it!
All the best,
Maciej Grzybowski
Maćka i Weronikę znam od kilku lat, obydwoje pochodzą z Poznania. Wspaniali młodzi ludzie. Entuzjaści. Entuzjaści życia i wszystkiego co z tym związane.
Mieszkają w Korei, znają koreański (Weronika jest po koreanistyce), Maciek uczy angielskiego w tamtejszych szkołach.
Wrzućcie sobie podany link i dalej trzeba kliknąć na #22, a po obejrzeniu kliknąć „vote”, jeśli oczywiście filmik się podoba.
Górą Nasi !!!!
Dziękuję w ich imieniu.
Bardzo podobny, właściwie ten sam wpis ukaże się póżniej.
Proszę się nie zdziwić – wstawiłem tam dwa razy link, więc czeka teraz na akceptację.
Dzień dobry.
Chyba pójdę dospać, czy co?
Kawa, hetbata, cy co ?
Pyra dospała, teraz czeka aż zagotuje się woda a kawę, pogoda cesarska. Jak zacznie funkcjonować Młodsza, to zajmiemy się apelem Nowego.
Obejrzałam wszystkie filmiki. Doszłam do jednego wniosku – jaki nota bene już lata temu wyciągnełam na własny użytek.
Film reklamowy to trudna sztuka. Niewielu potrafi jej sprostać.
Nowy –
nad Twoją formą protekcji zastanowię się jeszcze.
E.
Marku –
jajco, coby do rymu było
E.
na śniadanie jak znalazł
Kawa w kubkach; powolutku zaczynam myśleć. Myśleć pozytywnie. Woda na kawę gotowała się już na kuchennym piecyku. Posadzka w kuchni lśni, chociaż jeszcze nie domyta, korytarzyk wejściowy dostał wczoraj pierwszą warstwę farby i też jaśnieje. Dzisiaj przerwa w robotach remontowych. Podobno Staś wywiezie mi jutro już część pojemników, wiaderek itp. Zostanie tylko część malarska. W moim pokoiku zrobi się jednak dopiero wtedy luźniej, kiedy korytarz będzie skończony i ode mnie zabrane zostaną wielkie foliowe worki z pościelami, ręcznikami, garderobą, sprzętem obozowym itp. Kiedy będzie malowany mój pokój znowu mnie rodziną wyrzuci – tym razem spadnę na łeb Matrosowi i rodzonej Rybie. Z różnych względów odmówiłam zamieszkania u Synusia na kilka dni. Nadczynny 5-latek, młoda rodzina, starsza rodzina to już pełnia szczęścia; Babcia w tym układzie to nieszczęście.
Pyro –
głośniki zainstalowane? Próba generalna przeprowadzona?
E.
Jeszcze nie, Echidno. Dzisiaj będą. A jak już będzie ok, to Zwierzaczek australijski kropka po kropce wyjaśni Pyrze co zrobić, żeby mieć skyp’a na głośniki (mikrofon mam) ale na słuchawki się nie piszę.
Słuchawki niekonieczne. Głośniki jak wiesz sama – tak.
Reszta prosta jak drut. Służę uprzejmie.
Idę odkurzać. Chałupkę.
E.
Nowy – obejrzalem, skubnalem troche kimchi. Wzialem udzial w tajnym glosowaniu, ale to na stronie z reklama sie nie liczy, trzeba nacisnac na zolty przycisk „Vote” lub wrocic do pierwszej strony. Rezultaty pod odsylaczami z obu stron nie zgadzaja sie ze soba, byc moze czas na miedzynarodowa komisje, ewentualnie oddzialy harcerzy.
Nowy – Juz 134 osoby glosowaly ze strony z filmikami, przez nacisniecie malego, szarego guzika „vote”. Glosy te nie licza sie w konkursie, ktos dowcipny widocznie sie nudzil. Pod wlasciwym odsylaczem 126 glosow, bez zmian. Tyle o wyborach i koreanskiej technologii. Nie ma to jak chemiczny olowek.
ALICJO-dzięki za materiał do poczytania:)wysłałam do córce:)
muszę powiedzieć,że ona mnie nie zamęcza osobiście,raczej stara się mnie odciążac bo w domu niepełnosprawny brat,ostatnio psycholog powiedziała mi,że rodzeństwo niepełnosprawnych dorasta szybciej:( w tym sęk, że jak się ma dziecko koło siebie to zawsze człowiek widzi i wie jak można do młodzieży dotrzeć i pocieszyć
a tak?przyjedzie do domu raz na dwa miesiące a kontakt telefoniczny to uważam,że nie to samo
i te jej kierunki:hebraistyka i iberystyka…mieszanka…
szkoda mi pieknej pogody i lecę z autystycznym na rower
Prześliczna pogoda. Pewnie wszyscy w plenerze z wyjątkiem warującej w muzeum Haneczki, Pyry remontowej i innych takich beznadziejnych przypadków. Wiadomości nie daje się dzisiaj słuchać. Idę zobaczyć co słychać na balkonie, potem po raz pierwszy od kilku dni zrobię obiad – ziemniaki, surówka, kotlety mielone, dla piesa kawałek kurczaka (skrzydełek nie było i będzie wtranżalał pierś, której nie lubi). To oczywiście ciężki grzech karmić w ten sposób jamnika, ale on b.schudł w czasie remontu, żebra mu sterczą.
No to odkryłaś nową dietę-cud. Zamknąć wejście do kuchni. Szkoda, że u nas drzwi do kuchni nie ma!
E.
Echidna – niczego nie odkryłam – od dawna najlepszą dietą jest żp. Na dodatek nie tylko żryj polowę, ale i to, czego nie lubisz. Będziesz jako ta sylfida. Ponieważ jednak Pyrze z przyjemności żywota został tylko stół i papierosy, to ja sobie pozwalam. Bez wyrzutów sumienia nijakich.
Se pozwalam też. Ale chyba muszę nieco przykrócić zachcianki.
Przeżyję! Przetrwam!
http://www.youtube.com/watch?v=POXSKhpvd90&feature=related
E.
A z papierosami jest tak : z Żabą prowadzi się dysputy „Już nie pyskuj; wyjadę i wywietrzysz. To duży dom”. Przy Jotce i Nisi się nie pali, bo to astmatyczki ale zawsze można wyjść na papierosa. Alicja już nie pali, ale nie tępi. Z resztą da się wyżyć. Acha – jeszcze Lulek pyskuje, ale dawno go nie widziałam.
Alicjo, ciesz się!
Przed chwilą zadzwonił do mnie pan z Teatru Ateneum. Zapytał czy znam pewną roztargnioną damę z Kanady. I zaprosił na jutro do Teatru, gdzie wręczy mi torbę pełną książek Nisi z dedykacjami bardzo osobistymi dla Alicji. Jest w tej torbie także notatnik, w którym tkwiła – na szczęście – moja wizytówka, dzięki czemu mógł mnie odnaleźć. Żałuje tylko, że w zamian nie mogę mu oddać numerka do szatni, który zapewne zabrałaś do Kingstone.
Książki przetrzymam do Zjazdu.
Zgadza się, Pyro. Waruję i w duszy wyję 😉
Maki zrobiły mi głupi numer. Rosną przy krzewuszkach i zawsze kwitły przed nimi. W tym roku długo spały i teraz mam makową czerwień na tle weigelowej różowości ❗ Oczy bolą, a ominąć wzrokiem nie sposób 🙁
Alicjo, masz rozliczne talenty 😆
Haneczko – jak nie da się omiąć, to trzeba polubić. Zawsze wszystkim można powiedzieć, że przepadasz za ciekawymi efektami kolorystycznymi.
Echidno,
bierz Dziada w obroty 😉
Przekręć mu zwoje. Może przetrwa…
Dzień dobry!
😕
Zawsze lubiłem Teatr Ateneum 🙂
Piotrze, jesteście jutro/pojutrze na wsi?
Może w drodze do Ostrołęki podrzucić chlebek z wiedeńskiej piekarni?
Jestem umyta i gotowa do sprawozdawczości.
Było tak. Dojechalismy do Chodzieży kiedy kończyło sie losowanie nagród – to był jakis festiwal przedsiebiorczości. Obok sceny plakaty Bronka. Minęliśmy się. Towarzystwo nagradzajace zeszło a na scenę weszły ryczące dwudziestki wliczbie pięciu przystojnych mężczyzn. Rozstawili klamoty, zaczęli próbowoć a Nisi niet. Włodek zaczął ja scigać telefonicznie. Przecież od Pyry wyjechała grubo przed nami. Wreszcie dojechali: Nisia, jej przyjaciółka Dusia, syn i dziewczyna syna.
Panowie powitali publiczność, ze szczególnym uwzględnieniem „rodziny, która specjalnie przyjechała ze Szczecina: Moniko, Dusiu …”. Siedząc w jednym rzędzie z „rodziną”, też sie do nie zapisałam i nie ma mocnych na wypisanie mnie z niej.
Koncert był taki, jaki powinien być dobry koncert. Faceci są prawdziwi w tym co robią, potrafią spiewać, kochają to co robią. Przekaz z serc do serc. Trzeba posłuchać.
Po koncercie wyściskaliśmy się kolektywnie, pieczętując rodzinne więzi. Pani organizatorka zaprosiła nas wszystkich na przystań, gdzie w najlepsze trwała zamknięta impreza dla regatowców. Trzech chłopaków grało w najlepsze muzyke szantową, hojnie i bezpłatnie serwowano piwo, kiełbaski i mięsko z własnego świniobicia. Zgodnie bawiły się cztery pokolenia. Zabawa nad sama wodą i nikt do niej niewpadł.
Po jakimś czasie towarzystwo poczuło się zmęczone hałasem oraz panowie spragnieni zjedzenia dla odmiany czegoś innego niż grilowane mięso.
Udaliśmy się dwoma autami do Straszenego Dworu, gdzie Nisia & Co mieli zarezerwowane pokoje. Wygooglajcie sobie ten Straszny Dwór w Chodzieży. Tak zwany full wypas. Tymczasem restauracja po godzinie 22-giej okazała sie być zamknięta. Żadnych gości poza Nisią & Co. Z obsługi był tylko pan ochroniarz. Otoczenie piękne, ogródek restauracyjny zapraszał do posiedzenia.
Ale panowie byli głodni a Dusia miała urodziny i trzeba było otworzyć dużą butlę wina.
Nisia zadzwoniła do krewnego w Chodzieży po numer telefonu pizzy na telefon. Zlecenie zostało przyjete jako ostatnie tego dnia. Czy ktoś z Was, siedząc w ogródku eleganckiej restauracji, zamawiał kiedykolwiek pizze na telefon. Ja nie! Włodek znalazł w samochodzie korkociąg. Pan ochroniaż przyniósł z baru kieliszki a Wawrzyniec, syn Nisi, przekonał go do otwarcia kranu z piwem. Panowie artysci wyjęli gitarę, zaśpiewaliśmy sto lat i zaczął się prywatny koncert. Czekalismy na te pizzę a do Nisi zadzwonił kolejny krewny zapraszając całe towarzystwo do nieodległego Margonina, gdzie właśnie trwała impreza z góra jedzenia.
Długo trwały negocjacje, kto do kogo powinien pojechać. Przywieziono pizzę, smaczna była. Potem dojechał krewny Nisi i zażądał w sposób nie pozostawiajacy wyboru nasz wyjazd na imprezę do Margonina.
Odwieźlismy jedną dwudziestkę do ich hotelu – dzisiaj robi za kierowcę do Katowic. Pozostali udali sie na nocną imprezę. Wyobraźcie sobie cudowną noc. Las sosnowy, wygwieżdzone niebo,ognisko, towarzystwo żeglarsko – artystyczno – … jedzenia i alkoholi nie do przerobienia.
Po kolejnym prywatnym koncercie, w scenerii ogniska, nocy z wygwieżdzonym niebem, posród sosen zarządziliśmy odwrót. Oczywiście odprowadzanie i pożegnania oraz zapewnienia o dozgonnej przyjaźni i miłości musiały potrwać.
Odwieźliśmy towarzystwo do Strasznego Dworu. Nisia wcześniej zaordynowała sniadanie na godzinę 11 -tą. Nie ulegliśmy namowom i pokusie zostania na noc w tymże dworze. A to z obawy przed Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami. Sokrates nie mógł wejść do domu,na swoje łóżko. Sunia nie mogła wyjść z domu w celach fizjologicznych.
Wsiedliśmy do samochodu i bladym świtem bylismy w domu, przed którym czekał na nas Sokrates. Nie obraził się. Spał ze mną.
I to na tyle opowieści o koncercie, który wyskoczylismy na chwilę 😆
A teraz konkurs z nagrodą niespodziwajką dla zwycięzcy. Gdzie wtej chwili jest mój mąż? 🙄
Jotko – na koncercie chóralnym. Proszę o nagrodę.
Pyro,
jesteś blisko, doprecyzuj: on spiewa czy słucha?
Pawełku, wyjeżdżamy o 10 rano, bo mamy obowiązki w Warszawie. Ale wtorek jest całkiem wolny i mamy nadzieję, że nas zaszczycisz.
Mogę Cię odebrac i odwieźć w dowolne miejsce, bo przecież będziesz piechurem!?
Piotrze, w kierunku Ostrołęki przemieszczam się panalulkowym Nazareti. Z Ostrołęki do Warszawy jeszcze nie wiem, pewnie pekaesem.
Ten wolny wtorek, to on jest wolny na wsi czy w Warszawie?
Śpiewa Jotko, na chwałę Najwyższego
W Warszawie. Na wieś wracamy dopiero w piątek. Mogę Cię odebrać we wtorek z dworca autobusowego o dowolnej godzinie.
Piotrze, może w takim razie spotkalibyśmy się we wtorek rano, przed dalszą drogą do Ostrołęki? Będę zmotoryzowany, więc mogę się stawić, gdzie zechcesz.
Pyro,
słucha, ale zgadza się, że w kościele 😆
W przepięknym kosciółku nad jeziorem Lusowskim odbywają sie od wielu lat Lusowskie Poranki Muzyczne. Od wiosny do późnej jesieni, w każdą pierwszą niedzielę miesiąca. Opłaca to Gminny Ośrodek Kultury. Koncerty są na naprawdę wysokim poziomie.
Nagrodę otrzymujesz 😀
Haneczko,
czy mam załatwić zburzenie tego twojego muzeum
Twojego, sorry 😳
Jotko, jest dobrze 🙂 To tylko ciężko siedząca praca 😆
Witam o swicie! Lepki upał od rana. Fuuuj.
Co się dzieje z Apaw? Cy jom kajśi nie podmyła wielga woda? Skoda by beło. Śwarna dzioucha…
Cos sie dzieje.
Człek jest istotą przewrotną. Obiad zjadłam (klopsy udane bardzo, soczyste i z dobrego mięsa), półgodzinną drzemkę ucięłam, wstałam i wzrok mój padł na tytuł bieżącego felietonu PA i wiecie co pomyślałam? Otóż zamarzył mi się filet z wielkiego dorsza, taki, który parę godzin odleżał w słodkim mleku, potem ziołami i solą potraktowany jeszcze z godzinkę w lodówce odleżał, a potem w folii aluminiowej z godną porcją masła posiedział 0,5 godz w piekarniku. Przydał by się na kolację.
Pawełku, jestem do 12 w południe w domu. Adres i telefon znasz. Potem muszę na chwilę wpaść do redakcji. I o 13.30 znowu jestem w domu. Cieszymy się, że Cię zobaczymy w realu i czekamy na sygnał. Może zechcesz zjeść z nami skromny lunch?
no i koperku, widzialem dzisiaj psa, ktory sie slinil podobnie, jak ja teraz,
buraki nie wyrosly, zostalo chodne piwo
Takitam – dzisiaj to już za późno, ale masz chyba gdzieś w okolicy polski, ruski albo żydowski handelek? Latem obowiązkowo trzeba w lodówce mieć koncentrat buraczany w butelce albo barsz czerwony w kartonie do picia (jedno i drugie polskiej produkcji ale są i ruskie ponoć). I wtedy smietana, barszcz, ogórki takie inne, rzodkiewki, kiełbsa i jajo, koperek i lodówka. Kto by buraków szukał.
ja, bo lubie mlodsze od siebie
LUDZIE!
Co ja mogę powiedzieć – głupia ma zawsze szczęście 🙄
Mam numerek od szatni, odeślę go do Teatru z wielkimi podziękowaniami, a jakże. Z drugiej strony – jak już gubić, to gubić w porządnym miejscu, o!
Nisia, masz epizod do jakiejś książki, co będziesz wymyślać, nie ma to, jak historie z życia 😉
No, ta wyglada na nieprawdziwą, a jednak się zdarzyła.
Jak dobrze, że w torbie był notes, Torbo jedna (to do siebie)!
Z wiadomości dnia – dzisiaj u mnie na odwyrtkę. Leje, w porywach ulewnie, temperatura 16C, co jak na Kanadę z moich stron o tej porze roku jest rzeczą niebywałą, powinna być o jakieś 10 stopni wyższa.
Idę poczytać do góry, bo tak mnie zatchło przy wpisie Gospodarza, że musiałam natychmiast dać wyraz.
PaOlOre –
Wzięłam Dziada w obroty stosując się do wskazówek. Zwoje mu przekręciłam. Przy okazji swoje chyba wyprostowałam.
Nic już nie kumam. Idę zapalić. Ot co.
E.
Alicjo –
wyszło na to, że przetrzymałaś stuff (czytaj klamoty) w szatni.
Jakieś poczciwe ludzie w tym Ateneum. Nie tylko zadali sobie trud w odszukaniu, to i oddają w zamian nie żądając opłaty za przetrzymanie.
E.
Echidno, szybko zamień Dziadowi te zwoje na desce matce, tzn. ten od twardziela wetknij mu tam, gdzie teraz zipi, a ten od zipania tam, gdzie w tej chwili ma twardo. Zreanimuj i relacjonuj 😉
Piotrze, to raczej piszę się na krótki wpad rano, bo potem muszę jeszcze do tej Ostrołęki dojechać i jakoś wrócić, a może trzeba też będzie zająć się jakąś konkretną nie cierpiącą zwłoki pracą. Zadzwonię jutro pod wieczór, jak już mi się harmonogram wyklaruje.
Nisia chyba padnie, jak przeczyta to o książkach 🙂
Powtarzam… jak gubić, to w porządnych miejscach i zostawiać ślady typu wizytówka Piotra Adamczewskiego w notesie 😉
Drugi notes (wersja stara, rozszerzona) mam w domu, ale w niebieskim przybyło mi trochę adresów i miałabym kłopot, ale drobiazg w sumie, w końcu żyjemy w czasach internetu!
Cichal
Avon produkuje kosmetyki o jednej nucie zapachowej i coś w tym zapachu jest, że komarzycom (bo to one tną, komary są za leniwe) nie pasi, dlatego omijają. Bzykają (żadnych skojarzeń, proszę!) koło ucha albo nosa, ale odlatują, zniesmaczone tym smrodem (zapach jest przyjemny).
Nic nie wiem na temat, czy Avon produkuje środki przeciwkomarowe, być może, bo wiele ludzi zwróciło publicznie uwagę na to, że coś w tym „skin so soft” jest. U mnie sprawdza się olejek do kąpieli. Rozsmarować tu i tam – i działa.
Takitam, weź-żesz wróć-żesz do starego nicka!
paOlOre –
Relacjonuję
poprzetykałam Dziadowi co trza. A on mi na to
Boot from ATAPI CD-ROM: Failure …
Remove disks or other media
Press any key to restart
Po kliknięciu na klawisz nic się nie dzieje.
Spróbowałam po manualnym wyłączeniu-włączeniu zastartować z oryginalnego dysku. Efekt taki sam w ostatnim pdf. Czyli nadal mnie olewa. Choć wygląda na to, że mu humor nieco poprawił się.
E.
Alicjo cieszymy sie Tobą a propos książek. Natomiiast a propos bzykania (bez skojarzeń) to kupię Ewie parę flakoników. Może pomoże na ból głowy…
Moi pojechali do młodych, za las. Chwila dechu, ciasto w piecu, pstrąg oczekuje. Górę (przy niedzieli) odkurzyłam, tylko podlogę, bo resztę zdążyłam wczoraj a nawet przedwczoraj. Do pstrąga (a la Alain) białe Chablis, kartofelki z mikrofali, sałata (ta zwykła) z sosem francuskim, czyli roztarte żółtka (gotowane) z cukrem, solą, sokiem z cytryny, rozprowadzone śmietanka i śmietaną, posiekane białko.
Żabo – i co, ucieszył się kolejny prof.fizyki z enuncjacji pobożnego braciszka?
Echidno, Ty nie śpisz? To zajrzyj do poczty. W przeciwnym razie zainteresuje się nami kontrwywiad albo doktor od czubków 😉
paOlOre –
wziąwszy pod uwagę że doktorzy od czubków jak i kontrwywiad nie przypadają mi do gustu, wpadnę na pocztę.
E.
Aaaaa, mamy Szantę II. Imię z powodu kolorystycznego podobieństwa do Szanty-źrebaka. Wczoraj w Biedronce zobaczyłysmy z Sylwią ogłoszenie: oddam w dobre ręce… i zdjęcie trzymiesięcznego kudłatego owczarka (alzacko-lotaryńskiego wg Tuwima). Sylwia stanęła jak wryta, jęknęła, ze to jej marzenie od dziecka mieć psa i do tego owczarka. – No, to dzwoń – mówię do niej, – może jeszcze jest.
Była, bo to suczka. Miała trzech braci, którzy w mig znaleźli domy a suczki nikt nie chciał. Sylwia zaklepała suczke, pojechałyśmy po szparagi (Nisiu, są dla Ciebie), wziełyśmy jeszcze trochę więcej dla pani od pieska, wróciłyśmy po zwierzątko. Sylwia jest zakochana w Szancie, suki się z nią bawią do upadłego, moja siostra, która też kocha owczarki (ale teraz ma sznaucera miniaturę, cóż starość), też ogłupiała.
Pyro, on to już słyszał wcześniej, ale mu dałam do przeczytania w oryginale. Za to nam opowiedział jak nad Seatle pokazał się na niebie obłok w kształcie aureoli i utrzymywał się przez 7 godzin. Okazało się, że to Boening wykonywał próbny lot na małej wysokości (odrzutowiec, rzecz jasna) i zawrócił. Obłok kondensacyjny najpierw miał kształt litery U, ale wiatr jakoś go zamknął a potem zwiał nad miasto i tam sobie wisiał. Wyobrażacie sobie co by było np. w Krakowie z takim obłokiem?
Stara Żabo,
nie strasz 😯
Tak Żabo, wyobrażam sobie. Niechętnie, ale wyobrażam 🙄
Też bym ogłupiała 😆
Cud nad Wisłą!
Jakiem dziecięciem była, na dachu Kościoła przy Placu Narutowicza objawiła się Matka B. Tłumy przychodziły późnym wieczorem i nocą.
Potem okazało się, że w promieniach księżyca czy też lamp (nie pamiętam już) świeciło to coś co na każdym dachu jest. Szczególnie tam gdzie dużo ptactwa.
Zmywam się. Dobranoc z mojej połówki.
E.
Gospodarzu,
proszę zapewnić Pana z Teatru, że jutro skoro świt ekspediuję pocztą skrzydlatą ten numerek (50 zresztą). Taki to Torba wykręciła numer 😯
Ale co by to było za życie bez komedii pomyłek i takich tam potknięć 😉
Wracam do Zapisków stanu poważnego – w sam raz na dzisiejszy rozchlapany i zimny dzień.
A mówiłam, że żaden normalny pies nie skrzywdzi szczeniaka – wręcz przeciwnie: cierpliwość okazują nadzwyczajną. Widziałam to, kiedy wyprowadzałam szczeniaka, a on chciał się tylko bawić z każdym psem. Wielkie bydle poczciwie się kładło, żeby malec mógł go tarmosić. Nawet się zastanawiałam, skąd one wiedzą, że to szczeniak, a nie np mały pies.
Placku,
Dzięki za nocne badania koreańskich liczydeł. Coś tam się zacięło.
Myslałem dotychczas, że to ja jestem blogowym nocnym markiem. Wyprzedziłeś mnie, nie wiem kiedy sypiasz.
Jotce tylko pozazdrościć krótkiego wypadu z Nisią na koncert.
Alicji numer z numerkiem też świetny.
Cichalu ,
zajadę może za dwa tygodnie – będę i tak w City na wyborach.
Potrzebuję bardzo dobrej pogody, dzisiejsza mgiełka na niebie i możliwość deszczu przekreśliła plany.
Niekończących się przyjemności niedzielnych dla wszystkich. 🙂
Bo owczarki mają to w naturze, że opiekują się dziećmi i chorymi.
Gosiu – rzecz w tym, że to owczarka jest dzieckiem jeszcze, a w domu jest jeszcze wielka dożyca i ok 2 letnia rotweilerka
Kochani, serdeczne pozdrowienia dla blogowiska przesyłaja
Danuśka z Alainem, i dołączają kilka okoliczności przyrody oraz kulinaria 🙂
Zapewniają, że pogoda świetna, a białe wino znakomite!
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/KorfuDanuskiIAlaina#
Danuśka wyglada jak nastolatka na zamorskich wagarach 🙂
Alicja – bo nic kobiecie tak nie działa na urodę, jak ciepłe morze, słońce i wino
Pyro,
i Osobisty przy boku 🙂
Danuśka nie może zamieszczać komentarzy na blogu z jakichś przyczyn, ale nas podczytuje.
Jak tam nasi Blogowicze z południa? Zgaga (w krzakach) Ewelina i Apaw? Chyba bezpieczne, co?
Zaraz… przypomnijcie mi, kto tu pisywał z Korei? Bo mam pytanie do…
Alex, Alicjo. Dawno się nie odzywał.
Jest nadzieja, że Alex podczytuje, może się odezwie. Dzięki, Pyro.
Wstyd powiedzieć, czerwiec, a ja pod kocem wełnianym na kanapce czytam książkę, przecież tradycyjnie powinnam na leżaku pod klonem!
Lać przestało, ale jest pochmurno i zimno! Napiszę zażalenie tam Do Góry…To the Man upstairs, jak mawiają nasi.
Pyro, to teraz wiem dlaczego Alicja tak ślicznie wyglądała na rejsie!
Nowy, szkoda, że Cie nie było. Na lunchu było parę osób, niemniej czekało na Ciebie krzesło, serweta i wszystko co na stole. Sery (Gouda, Danish Blue, francuskie Brie itp) pogryzadełka i orzechy. Truskawki były też obecne ze względu na jakiś sparkling, ale Brut. Potem biusty dziobiących w sosie migdałowym w jarzynkach i sałata grecka. Do tego Pinot Grigio Delle Venezie. Potem szarlotka Ewina i mój arbuz nasycony czyściochą! Chętnym podawano Szaleństwo Kapitana Trutnia, kawę, wody, cygara…
Rozstaliśmy się za obopólną zgodą współczując Nowemu, że się absentował!
Thank you from the mountain, jak mawiają nasi.
Pada, wieje, trzeszczy, dzwoni, spada – mimo tych atrakcji tornado nas ominelo, opsknelo sie troche na zachod. 13,000 rowerzystow wyleglo na mokre jeszcze ulice, by uczestniczyc w dorocznym wyscigu Fundacji Serce-Udar. Beda musieli dodac do nazwy 26,000 startych kolan. Pijany osobnik pomylil sie i zadzwonil do mnie o 4:37 rano.
– Heniu, jak ja Ciebie kocham (I love you man, I L O V E YOU).
Bardzo sie ucieszylem, ale ze spania N I C I.
Pan tu Panie Pogorzelski wino popijać będziesz, a ja gorę!
Przyjemnego dnia, bez srodkow masowego razenia. Telefon tez wylaczylem.
Pozdrawia caloksztat na piekny noc
Pan Lulek
trzy banany, moglo byc gorzej
Gdzie te banany, Miłości moja?
(w imieniu Milosci)
Na szafce
Placek – 5 pkt na Oscara
Bo to, widzisz, jest tak: kiedy Rude wyjeżdża, nasz Kolega pozbawiony jest busoli życiowej i krąży od chłodnika, do bananów, a po drodze było zimne piwo. Więc może posiał gdzieś te banany? Uwaga młodzieży – nigdy, przenigdy nie zaczyna się zdania od „więc”
Pyro – na cale szczescie Ty jestes, by nas wszystkich busolic 🙂
Wiec zanim, ze sie tak wyraze, pojde, przypominam pierwsze przemowienie Przywodcy, po swiezo wybranych wyborach, Gdziestam.
Z chorem Banana Trio w tle, czekal by masy przestaly skandowac jego slodkie imie, dyskretnie zakaszlal i powiedzial – Od dzisiaj oficjalnym jezykiem bedzie szwedzki. Nawet banany zamilkly. Grobowa cisza.
– Hmmm, po drugie, mezczyzni maja zmieniac bielizne co pol godziny i nosic ja na wierzchu, zeby bylo nam latwiej sprawdzac. Rozejsc sie.
Przestalo padac.
wiec, to nie szafka, a lodowka, co jej prad zabrali chyba
Wynik Badan Specjalnych – byc moze nasz Kolega bezbusolny, ale nadal ostry jak brzytwa. Chlodnik w lodowce.
Dadaizm juz w czasie zaprzeszłym (plusquam perfectum) ale hunbejwini nie popuszczą…
Dadaizm był przeminął. Co ma dandys do humbejwina?
Że ma lewą nóżkę, a zwłaszcza!
„A gdy w przód chcesz iść pamiętaj, że
masz lewej strony trzymać się” /bis/ Okudżawa Bułat mu dali w papierach
stanalem przy Boschu, o so chodzi?
papiery?
Dobry wieczór na rubieży!
Wróciłam i otrzepałam się. Jestem średnio żywa, więc pewnie po prostu zalegnę.
Pyro, mam nadzieję, że głośniczki zadziałają.
Alicjo. Jesteś jedyna taka na całą Polskę i Kanadę…
Jotko, Włodku – dzięki za wspólny wieczór… dziwnie długi jak na wieczór… Pozdrowienia od Waszych nowych przyjaciół.
Żabo, jutro nie dam rady, czy możesz przechować moje bezcenne szpargałki do czwartku lub piątku? Bo we wtorek jadę na dwa dni do Łodzi w sprawach rodzinnych oraz nie cierpiących zewłoka.
A to dla miłośników bananów…
http://www.youtube.com/watch?v=0iBPTDCnP5Y&feature=related
Nisiu – wszystko pierwszorzędnie. Może byś jednak jakieś skrzydełka do wdzięcznych ramion? Kobieto – puhu polatujący nad umenczonom łojczyznom!
oj, widze, jak hun sie poplusqua, to zwlaszcza, ide w burlaki
Przepraszam – puch odchudziłam niepotrzebnie.
Posmędzę…ledwie w czwartek pożegnaliśmy naszą znajomą z Kingston, dzisiaj otrzymaliśmy wiadomość, że zmarł nasz dobry znajomy z Ottawy. Serce. Lat 57 (będzie w dniu pogrzebu). A znajoma jeszcze młodsza, skorupiak….
http://www.digitalschool.net/aa-art/collage.htm
Puhu, puhu! Wołała Horpyna do swego karła okrutnie biegłego w strzelaniu z guldynki..
Alicjo – piękny ślad po sobie Tosiek zostawił.
Tu na samym końcu jest troszkę o Antku i Jego nader kolorowa postać. Jego żona, Anna Łuczak, też jest artystą, maluje przepiękne miniaturowe akwarelki w kilka minut, siedząc przy stole i rozmawiając z towarzystwem…rzeżba, metaloplastyka, portrety (robiła portrety wszystkich byłych premierów Kanady na zamówienie rządu) – w ogóle wielostronnie utalentowana osoba.
Pytałam o Alexa, bo przypomniało mi się, że Wojtek, syn Anki i Wojtka, pojechał lat temu kilka do Korei, uczyć języka angielskiego. A potem zaparł się i został. Być może Alex gdzieś się z nim zetknął, świat jest mały.
https://mail.google.com/mail/?shva=1#inbox/1290f03f55dd11d3
Północ nadchodzi czas na osoby, które zapomniały, że przysięgały wyspać się na emeryturze, a teraz wstają o zgoła nieprzyzwoitej godzinie.
Pyra nie przewidziała, ze z wiekiem zapotrzebowanie na sen maleje 😉
mnie tam chyba wzrasta, śpiąca jestem, rodzeństwo spać poszło. Nie bardzo możemy sobie przypomnieć kiedy byliśmy razem w trójkę, a kiedy tak mogliśmy posiedzieć na spokojnie, pogadać, powspominać, to juz naprawdę od wielu lat sie nie zdarzyło
Nisiu, szparaga leży w lodówce i czeka. W razie czego zjemy i zakupimy nową 🙂
Jutro degustujemy pierogi z kaszą hreczaną, ze szpinakiem i z kartoflami. Te hreczane to nowy wyrób. Nisia, jak chcesz jeszcze pierogów, to mogę na piątek załatwić.
Ja też kiedyś zrobiłam hreczkowe (u mnie gryczane) i to był przebój: kasza + podsmażona cebulka + pieczarki i kilka prawdziwków suszonych dla wzmocnienia grzybowego smaku+ dyżurne, ze sporą ilością pieprzu. Pycha!
Dowód! Tylko nie uwieczniłam całego procesu 🙁
Ja robie bardzo cienkie ciasto, bo nie lubię, żeby mi przesłaniało smak nadzienia.
Moja siostra – odwrotnie, ciasto grube 🙄
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Food-strona-Alicji/Pierogies/Pierogi_z_kasza_gryczana.jpg
Żabo, to dobry pomysł z tymi pierogami, może tak po pół kilo mięsnych, ruskich i hreczanych? Kapuchę i szpinak bym sobie darowała. To przyjadę w piątek wedle połednia (goście nadciągną dopiero pod wieczór, z Lublina, napcham ich pierogamy).
Wielkie dzięki.
No i chyba dobrej nocy, kto tam przy lampce, to niech zapala, a my spać… Mnie tam jak Żabie: zapotrzebowanie na sen wcale nie spada, raczej odwrotnie. 🙄
Nisiu, oki, załatwione, będą na piątek do południa 🙂
Cichalu,
Sam żałuję, ale gdybyśmy byli umówieni na 100%, to ja byłbym o wyznaczonej godzinie, ale gadaliśmy może, może… jak będzie dobra pogoda, zdzwonimy się itd. i do tego żadnej godziny nie ustalaliśmy. Nauczeni na własnych błędach sprecyzujemy termin w najbliższej przyszłości, ja mogę i w przyszły weekend.
Witam,
życzę miłego nowego dnia i całego nowego tygodnia 🙂
Po wczorajszych upałach trochę się ochłodziło.
Z przerażeniem myślę o kolejnych burzach na południu Polski 🙁
Dla miłośników bananów :
http://www.dailymotion.pl/video/xui3t_sandra-lou-banana-split-original-so_shortfilms
cdn