Krótkie rozstanie

Właśnie mój samolot odrywa się od pasa startowego na Okęciu i wzlatuje w obłoki, kierując się na północny zachód. Lecimy z Basią w kierunku paskudnego wulkanu ale mamy nadzieję, że się nas wystraszy i zamilknie na kolejne sto lat.
Podróż tę oczywiście opiszę. Ale dopiero po powrocie, choć znam reporterów przysyłających wstrząsające relacje z podróży, choć nie ruszali się na krok zza domowego biurka. My takiej reporterki nie uznajemy. Zwłaszcza gdy wędrujemy w poszukiwaniu nowych smaków.
Zostawiam blog pod kontrolą. A czyją to oczywiście wiecie. Wracam za tydzień. Nie mógłbym zaniedbać swoich obowiązków. Zapełniłem więc komputer  tekścikami ( w tym jest i zgadywanka), które same będą wyskakiwać z puszki. Nie liczcie więc na moje riposty bądź tłumaczenia. Mnie po prostu tu nie ma. A gdzie jestem? Sami sobie wymyślajcie trasę naszych lotów, wędrówek i rejsów.
Na osłodę więc parę fotek i do zobaczenia.

Zimne nóżki w galarecie

Zupa z patatów z imbirem i kropla śmietany

 

Żeberka jagnięce z grilla

Tort marcello kończy ten obiad