Pochwała konkurencji
To nie jest wcale łatwe. Chwalić kogoś, kto stanowi bezpośrednią konkurencję dla nas. I w dodatku robi to w sposób ciekawy, atrakcyjny i bardzo sympatyczny. A jednak…
Młode małżeństwo dziennikarzy odpoczywa gotując. I lubią się tą pasją dzielić z jak najszerszą publicznością. Wszystkie przepisy przez nich publikowane są wcześniej wielokrotnie przyrządzane i testowane na rodzinie oraz przyjaciołach. Te zdania ( z wyjątkiem przymiotnika „młode”) mógłbym wpisać do noty informacyjnej na nasz własny temat.
W dodatku oni nie tylko gotują i o tym piszą ale także wszystko filmują i prezentują widzom. Twierdzą przy tym, że są w tej mierze jedyni. Muszę więc przy okazji ich rozczarować. W naszej witrynie www.adamczewscy.pl i w blogu www.adamczewski.blog.polityka.pl od lat prezentujemy 3 – 4 minutowe filmiki na ten sam temat. Im nas popularyzatorów dobrego smaku i dobrych manier przy stole więcej – tym lepiej. Więc przełamując wstrętne uczucie zazdrości polecam tę zdolną i miłą kulinarna parę. Oto co o nich wyczytałem:
Serwis Kotlet.tv prowadzony jest przez młode małżeństwo Paulinę i Michała Stępniów. Obydwoje są dziennikarzami. Zaś ich pasją jest gotowanie. I dzielenie się doświadczeniami z innymi smakoszami. Tę kulinarną pasję realizują prowadząc serwis, w którym przepisy pokazywane są w formie filmów wideo.
Coraz częściej gotowanie traktowane jest jako zabawa i sposób spędzenia wolnego czasu: gotujemy dla rodziny, dla przyjaciół i z przyjaciółmi, dlaczego nie mielibyśmy gotować z dziećmi?
Głównym celem nowego działu Kotlet.tv ma być zachęcenie rodziców do gotowania ze swoimi pociechami. Bywało – a prawdę mówiąc w większości rodzin jest tak nadal – że przygotowanie obiadu czy kolacji to czas, w którym maluchy się nudzą. Nie mogą zrozumieć dlaczego mama czy tata nie mają dla nich czasu.
Tymczasem można to zmienić w prosty sposób. Po prostu pokazać dzieciakom, że jedzenie i jego przygotowanie to zabawa dla całej rodziny, że to coś miłego, fajnego i radosnego? Ten wspólnie spędzony czas pomaga w budowie więzi a przekazane nawyki i towarzysząca rodzinnemu gotowaniu atmosfera miło zapisze się w pamięci dzieci. Przy okazji można nauczyć dzieci, że przygotowanie czegoś samemu daje satysfakcję i jest dużo lepsze niż sięganie po łatwo dostępne niezdrowe dania. Budujemy tym samym prawidłowe wzorce i zachowania żywieniowe, co jest szczególnie ważne w czasach kiedy króluje fast food, a problem z otyłością wśród dzieci narasta w zastraszającym tempie.
Przepisy proponowane dla dzieci przez Kotlet.tv są proste i nie wymagają wiele energii i czasu. Każdy z nich został zaprezentowany także w postaci filmu wideo.
Gotowanie z najmłodszymi jest coraz modniejsze, co widać na małym ekranie. Wiele stacji telewizyjnych produkuje programy kulinarne, w których rolę gotujących gospodarzy pełnią dzieci. Podkreślany jest przy tym aspekt edukacyjny i chęć krzewienia dobrych wzorców żywieniowych. Kotlet.tv stara się wkomponować w ten nurt.
Szczerze życzymy sukcesów! Smacznych sukcesów!
Komentarze
Internet dosłownie zawalony jest stronami kulinarnymi. Jedne gorsze, inne niezłe, a jeszcze inne doskonałe.
Oczywiście natychmiast odwiedziłam stronę państwa Stępniów. I muszę przyznać, że konwencja jaką prezentują nie jest nowa. Zatem nic odkrywczego w tej materii nie wymyślili.
Troszeczkę za dużo elementów – albo zdjęcia albo video. Jak to mawiają zbyt wiele grzybów w tym barszczu.
Video trwa i trwa – np ubijanie i miksowanie w czasie omalże realnym. A od czego jest montaż? Muzyka (nie adekwatna) zastępuje komentarz zaś rolę komentarza sprawuje tekst wmiksowany w obraz. Pod oknem filmowym seria zdjęć z komentarzem. Powtórka z rozrywki.
Nie przeczę iż przepisy może znakomite i wypróbowane lecz forma i prezentacja pozostawia wiele do życzenia.
NIewętpliwie wiedzą jak obsługiwać kamerę i apart fotgraficzny. Ale i w tym nie są jedyni.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
PS
Ja też umiem. Acha!
errata –
Niewątpliwie
E.
Wzruszyłam się wpisem Nowego i komentarzem Echidny. Co tu powiedzieć – żyjemy coraz dłużej, starych ludzi przybywa, a współczesne, małe rodziny nie są w stanie sprostać codziennej opiece. I po czorta to długie życie? Z drugiej strony tylko ktoś, kto nie opiekował się latami zniedołężniałym z racji choroby czy wieku członkiem rodziny, może nie zdawać sobie sprawy z nadludzkiego wprost obciążenia, jakie dźwiga opiekujący. Sprawę mogą w pewnym stopniu rozwiązać pieniądze. Duże pieniądze; wtedy rodzinę stać na opiekunów czy pielęgniarki na 3 zmiany, rehabilitanta dochodzącego itp. Ilu ludzi na to stać? Eh, nawet myśleć się na ten temat nie chce.
Rodzinne gotowanie, pieczenie prze świętami, zawsze sprawia wiele radości.
Echidno, ja mam dość ciężkie zasłony i poprzednie mocowania albo wyrwały się ze ściany, albo przykręcone mocniej, po prostu się złamały. Solidniejsze, takie jak kupowałam z 15 lat temu, już nie ma. Te z IKEA metalowe mi się nie podobają, chociaż właściwie dzięki lambrekinom i tak ich nie widać. Kiedy z siostrą kupiłyśmy materiał na zasłony i wynikł problem jak je powiesić i jakie mają być – dłuższe, czy krótsze, z lambrekinem, czy bez – dość długo nie mogłam znaleźć rozwiązania, które by mnie zadowoliło. W końcu sprawa się rozwiązała niejako samoistnie, bo dorotol po przeprowadzce została z niepasującymi do nowego mieszkania zasłonami i mi je przywiozła, i teraz mam połączone. Wyszło bardzo dobrze, z jednej strony dorotol w stanie czystym, z drugiej eklektycznie i jeszcze zostało mi kilka metrów materiału 🙂
Dla wyjaśnienia: ten pokój ma kształt litery „U”, około 56 m kw., ściany z oknami mają po 5,60 m. Do tego sufity są krzywe, bo to stary dom
Pogoda żabia, czyli popaduje i zimno
Stara Żabo –
Przykładami z IKEA chciałam jedynie przybliżyć podobne rozwiązanie. Jak nadmieniłam my posiadamy podobne lecz drzewienne. A zasłony u nas muszą być gumowane coby promienie słoneczne nieco zagłuszyć. Inaczej latem wewnątrz byłoby piekiełko niezłe. Zatem swój ciężar mają. Nie powiem.
Kształt litery U może przyprawic nieco kłopotu. A kształt rodła przyprawić o ból głowy z przyległościami. Nieźle nagimnastykowaliśmy się by znaleźdźć wykonawcę. Bo to podobnie jak u Ciebie -nietypowy kształt i musi wytrzymać ciężar zasłon. A pokój długi.
E.
I coby Ci potowarzyszyć – u nas też pada. Jest ciemno, noc prawie za oknem, chociaż jeszcze nie ma 18stej. Jak wyjdę to nawet nie będę widziała do jakiej kałuży wpadnę. No to siedzę w domu.
E.
Nieprzyjemnie, szaro, mokro i co gorsza, zimno. Korytarz mam już wzorcowo oskubany z tapet, poskrobany szpachtułkami, a dzisiaj Młodsza będzie myć te poskrobane ściany. W nowej odsłonie korytarz tapet nie dostanie, tylko jakąś ekstra farbę. Kupiona jest tylko biała i raczej koloru nie będzie, a jak już, to jaśniutki beż albo śmietanka.
Piesek jeszcze podsypia i bardzo dobrze, bo żadnej z nas nie chce się z nim wychodzić na taką paskudną pogodę.
To mamy chyba 3 blogowe remonty – u Pyr, u Stanisława oraz
u mnie w nadbużańskich włościach. ASzysz to chyba już grubszą
robotę zakończył ? No i nie zapominajmy o budowie za oknem
u Alicji !
Wrocilam do owsianki, pojadlam sobie dwa dni wzglednie normalnie i zoladek sie na nowo zbuntowal, pomimo branzch lekrastw.
nemo z Osobistym pojechali na rowerach do wód … Pan Lulek odpoczywa po wczorajszym dniu …
u nas nawet ciepło i nie pada …
dzisiaj młode ziemniaki z koperkiem, jaja sadzone i mizeria … na deser kiwi z truskawkami i jogurtem posypane orzechami i tartą czekoladę … 🙂
ja zasłon nie mam od 20 lat … miałam dość tego wieszania i parapety były mi potrzebne na stawianie różnych fajnych rzeczy … 🙂
Zapomniałem wczoraj odnieść się do szczupaka, a to zwierzę towarzyszące mojemu dzieciństwu dzięki pasji ojca, który większość niedziel poświęcał na ich łowienie. Niewątpliwie ryba, którą mozna smacznie przyrządzic na wiele sposobów. Faszerowany w galarecie pozwala na największa inwencję w zakresie przyprawiania.
Co do znanego pisarza, mam pewne obiekcje. Znany był najbardziej z działalności pedagogicznej i religijnej (chronologia odwrotna). Wśród piwowarów na pewno z dzieła wspomnianego przez Gospodarza. Natomiast co do sztuk to pisał je chyba tylko na użytek szkolny. Bardziej znane były pieśni religijne. Ale nie tylko religijne, choć w tych świeckich inwencja tytułowa nie była najmocniejszą stroną, jeśli przypomnieć 2: O Welt, ich muss dich lassen i Innsbruck, ich muss dich lassen. Skorygowałem Es-Zett na ss, ponieważ chyba łotr takie rzeczy zamienia na znaki zapytania. Być może Innsbruck był dla niego całym światem, ale, jak pisze Gospodarz, obracał się głównie w Berlinie, Erfurcie i Gdańsku. Może ten Innsbuck był na zamówienie?
Dlaczego trudno go znaleźć? Bo najczęściej występuje w formie zlatynizowanej, jak na XVI wiek przystało; Knaustinus, Knustius lub Chnustius. Sztuki pisał łacińskie, ale bywały i niemieckie. Z łacińskich podoba mi się tytuł: Comoedia latina de sacrificio Abrahae.
ni z gruszki, ni z pietruszki
(czyli Byka Blog Qulinarny,
dzisiaj ekskluzywnie u pana gospodarza adamczewskiego):
niezly miglanc ten nasz heinrich byl, nie dosc, ze po okolicy sie rozbijal, to jeszcze na ten temat ksiazki pisal…tak, malo kto wie ale przed wojna trzydziestoletnia slynely niemcy na swiecie calym z …kuchni i teologii.
dzisiaj:
zrazy zawijane a´la gutenberg (na dwie osoby)
4 zrazy ca. 250 g,
rozpostrzec na stole, posmarowac ostra musztarda, posypac grubo zmielonym pieprzem, na kazdym polozyc plaster schwardzwaldzkiej szynki,kawalek marchwi, pory, kiszonego ogorka,
zawinac, spiac i hop na patelnie na ostrym ogniu i przyrumienic
z czteroma glowkami cebuli,
50 g suszonych borowikow, zalac wrzatkiem,
wywarem tym ugasic zrazy,
gotowac na malym ogniu do miekkosci;
do tego puree z kartofli i mizeria;
czarny rizling z wirtembergii
smacznego!
,
Opieka nad zniedołężniałym starcem nie musi być aż tak bardzo uciążliwa, gdy się ma trochę poczucia humoru pozwalającego ze spokojem przyjmować obelgi za swój rzeczywiście ogromny wysiłek. Pożegnaliśmy półtora roku temu członka rodziny ponad dziewięćdziesięcioletniego bez nóg i bez wielu komórek mózgowych. Nie rozpoznawał najbliższych i podejrzewał nas o najgorsze zamiary – chęć ukradzenia czegoś na przykład. Nie rozpoznawał też własnego mieszkania i najczęściej myślał, że jest na dworcu lub jedzie pociągiem.
Korzystaliśmy z opiekunki, która przychodziła na 4 godziny dziennie. Brała niewiele i w ogóle jest to wyjątkowa kobieta. Dość prosta, choć z maturą, o nadzwyczajnym wyczuciu etycznym. Sama bardzo ciężko doświadczona – porzucona niegdyś z dwójką dzieci przez męża i żyjąca od tego momentu samotnie (nie licząc dzieci obecnie dorosłych), doświadczona rakiem płuc, szczęśliwie wyleczonym dzięki też wyjątkowej czujności lekarza rodzinnego.
W tej chwili praktycznie nie pamiętamy ciężkich momentów, szczególnie okresu, gdy specjalnie spuszczał się z łóżka lub fotela na podłogę i trzeba było dźwigać. Pamiętamy momenty milsze i odczuwamy żal, że już go nie ma. Śmierć na pewno nie była ulgą. Niektórzy znajomi dziwili się, że „nie oddajemy go gdzieś”. Przyznam, że coś takiego nie przychodziło nam do głowy. Myślę, że bez naszej opiekunki byłoby nieporównywalnie ciężej. Ale czy wtedy jakieś inne myśli przychodziłyby do głowy, tego nikt nie jest w stanie zgadnąć.
Nowy,
poruszyłeś niezwykle trudny i niezwykle ważny temat. Socjologowie amerykańscy wprowadzili pojęcie „sandwich generation” na okreslenie 50 – 60- latków. Chodzi o to, że wydłuża sie okres „opieki” nad dziećmi, które coraz później stają się samodzielne. Zanim tak na dobre dzieci wyjdą z domu, trzeba już mysleć o opiece nad starzejacycmi sie rodzicami, których czas życia również się wydłuża. Tymczasem 50 – 60 – latkowie zaczynają tracić siły.
We wrześniu zmarła 96- letnia ciocia naszej sąsiadki. Była cudowną, uroczą osobą. Ponieważ stanowimy bardzo zgraną grupę sąsiedzką, to wszyscy zwracaliśmy się do niej per „ciocia”. Niestety ostatnie trzy lata jej życia były koszmarem dla rodziny sąsiadki. Wspaniała ciocia zmieniła sie w absolutną terrorystkę. Potrafiła wyć godzinami, twierdząc, że ją wszystko boli. Kiedy przychodził lekarz, ciocia z usmiechem mówiła, że czuje się swietnie. Lekarze uwazali, że sąsiadka jest potworem, który chce się pozbyć cioci z domu. Członkowie rodziny, jeden po drugim, musieli korzystać z psychoterapii. Ostatecznie ciocia spędziła ostatnie dwa miesiące życia na oddziale psychiatrycznym. Lekarz trafił akurat na jeden z wielogodzinnych ataków wycia cioci. Wszyscy bardzo przeżywalismy ten dramat. I też zadawaliśmy sobie pytanie: po co tak długo zyć.
Obserwuję też inny dramat znajomej, mojej równolatki. Ze swoją matką mieszkała zaledwie siedem lat. Owszem matka zapewniała jej wszystko co jest potrzebne do życia, poza akceptacją i miłością. Nigdy tak naprawdę nie nauczyły się byc ze sobą. Znajoma ma poglądy liberalne a jej matka żyje sciśle według przykazań Radia Maryja. Jest wyjątkowo apodyktyczna. Ich spotkania zawsze kończą się spięciem i łzami. Znajoma z przerażeniem myśli o tym, że kiedyś być może, będzie musiała wziąć matkę do siebie. Ma ku temu wszelkie warunki materialne.
To takie dwa dramatyczne przykłady. W obu przypadkach nikt nie uchyla się od opieki, a jednak przerasta ona mozliwości psychiczne i fizyczne.
Odzielną sprawą jest przygotowanie się do własnej starości. Stąd tak wazna rola Uniwersytetów Trzeciego Wieku.
ASzyszu,
prezes UTW ze Szczecinka, którego poznałam za Twoim pośrednictwem, został właśnie zaprzysięzony, w miejsce tragicznie zmarłego posła PO, Sebastiana Karpiniuka.
Nisiu,
bardzo, bardzo zazdraszczam Ci tej Bretanii. Pobyt tam to moje marzenie. Najdalej na zachód dotarłam do Le Mont Saint Michael. Marzę o Bretanii.
Przyłączam się do pierwszego wpisu Echidny.
Nowy- witaj. Twoja opwieść przywodzi mi na myśl moje podobne odwiedziny… Starsi ludzie, którzy tam rezydują cierpią na dodatkową chorobe- samotność. Każdy uśmiech, gest jest ważny i dotyk. Jeśli podasz ręke, dotkniesz ramienia, zatrzymasz się na chwilę- zyskasz przyjaciela. Ale uważaj – „odpowiadasz za to co oswoisz”- jesli przestaniesz ich zauważać będą smutniejsi nich dotychczas.
„- Poznaje się tylko to, co się oswoi – powiedział lis. – Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!
– A jak się to robi? – spytał Mały Książę.
– Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumieć. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej…”
http://www.gmp3.yoyo.pl/oswajanie.php
cały fragment Małego Księcia.
Co do kolorów- znacznie lepiej widzimy w latach młodości barwy o niebieskiej temperaturze, później przychodzi czas na ostre barwy by po 50-tce lepiej poczuć się w kremowościach i żółciach… biały kolor nie jest biologiczny i dlatego tak razi- oczywiscie jest dobrym tłem do ekspozycji innych kolorów ale równocześnie tylko bezdusznym lustrem dla swiatła. Starsi powinni miec koło siebie naturalne materiały i kolory natury- wtedy czują się bezpiecznie. Szarości w połączeniu z białym świetnie się prezentują ale przeznaczone są dla podkreślenia uporządkowania, wzbudzenia zaufania tam gdzie są wielkie pieniądze. W tym przypadku projektant się pomylił (mówiąc delikatnie).
Stara Żabo- Twoje Błota wygladają wspaniale – konie piekne- gratuluję.
Nowy wniosl do nocnej dyskusji mocny temat.
Tez trafia mi sie odwiedzac osoby w takich domach i przyznam sie, ze idac tymi korytarzami opuszczam wzrok i przyspieszam kroku. Najgorsze wrazenie robia te osrodki z juz wylacznie obloznymi osobami. Przygnebiajace to wszystko. Nie wiem, czy mozna sie do tego przyzwyczaic.
Mimo to, dobrego dnia dla wszystkich,
pepegor
Byku, zrazy Gutenberga wydają się nieco podobne do naszych zawijanych, do których niektórzy też dodają suszone prawdziwki. A galuska, o której pisałeś wczoraj, to przeciesz kluska dobrze nam znana. Lana kluseczka. Tylko nie w formie długich pasemek, a raczej w kształcie zbliżonym do zacierek dzięki laniu ciasta przez specjalne sitko w kształcie tarki ze sporymi oczkami. Galuski w tej formie świetnie smakują odsmażone ze skwareczkami lub z twarogiem dodanym już po odsmażeniu.
Danuśko,
jest jeszcze nasz remont popożarowy 🙁
Słusznie Jotko,zapomniałam 🙁
a ja się szykuje na remont ale odkładam i odkładam …
jak byłam u Pana Lulka ostatnio to pojechaliśmy do takiego domu opieki do jego Przyjaciółka … Przyjaciółka sama wybrała takie życie chociaż ma dzieci … były tam osoby w różnym wieku od 40 lat do 80 paru .. osoby, które samodzielnie już nie mogą funkcjonować .. bardzo tam sympatycznie i nie byliśmy jedynymi odwiedzającymi … no ale dzięki temu, że mnie zobaczyli poznali jako nową osobę to mieli pewnie cały dzień wesoły bo sobie obgadali naszą wizytę .. 😉
Dzień dobry Szampaństwu.
Do bladego świtu jeszcze trochę, ale coś mnie wygnało z wyrka, stanowczo za głośno nadajecie, albo co.
Klimaty opisane wczoraj przez Nowego są mi doskonale znane, bo nasza znajoma, przez nas zwana Babcią Saritą, przez ponad 2 lata przebywała w „extensi-care”, podobnym domu. Dlaczego? Bo nie nadawała się na łóżko szpitalne, a wymagała całodobowej opieki i lekarza pod ręką, ten ośrodek jej to gwarantował. Odwiedzaliśmy ją często. Babcia Sarita, mimo, że ciało odmawiało posłuszeństwa, umysł miała jak brzytwa i porozmawiać z nią to była wielka przyjemność i uczta dla ducha. To była wspaniała kobieta, szkoda, że nie spisała pamiętników. Poznałam ją 27 lat temu u mojego pierwszego pracodawcy, Helenki (matka Helenki!), Sarita miała 65 lat i postanowiła studiować – wtedy jeszcze według prawa każdy senior (seniorem się staje każdy, kto kończy 65 lat) mógł za darmo studiować, co tam mu się zamarzyło.
Sarita swoje fakultety miała daaaaawno pokończone, ale wtedy taka fantazja ją dopadła – a co, antropologię postudiuję! Trzeba było widzieć Saritę z plecaczkiem na kampusie uniwersyteckim – bo to nie tak, że uniwersytet trzeciego wieku, ona zwyczajnie studiowała z młodzieżą, chodziła na wykłady i zajęcia, i tak dalej. A ponieważ była to osoba nadzwyczajnej wiedzy, erudytka, władająca biegle siedmioma językami, tłumaczka, a za młodu awanturnica, a jak! – to studenci i wykładowcy uwielbiali ją mieć w swoim gronie. Dowiadywali się od niej więcej, niż ustawa przewiduje i program zajęć, a Sarita umiała barwnie opowiadać.
Jak wspomniałam, pracowałam wtedy u Helenki i Sarita miała zwyczaj wpadać do sklepu w przerwach między zajęciami, z tym plecaczkiem swoim, żwawa taka, i opowiadała, co tam słychać.
O Saricie mogłabym… ale żeby skrócić, no więc właśnie, jedynym rozwiązaniem dla niej był taki dom starszych ludzi z ekstra opieką, bo nawet gdyby zamieszkała u córki, Helenka nie byłaby w stanie zapewnić jej lekarza w środku nocy, natychmiast, a bywały takie potrzeby.
I tam Sarita nie miała z kim pogadać, niestety. Ale co ona tam wyprawiała! Chodziliśmy do niej często, więc referowała nam, co nowego. Pewnego razu dzieci szkolne miały zrobić jakieś przedstawienie dla staruszków, więc staruszków zwieziono na wózkach do sali „występnej”. Czekają – spóźnia się młodzież. Pół godziny – dalej nic. Staruszkowie zniecierpliwieni. Sarita, wiele nie myśląc, wgramoliła się na scenę, fortepian był, zasiadła i „poleciała po Szopenie”, przypomniała jej się Warszawa przedwojenna, Paryż, młodośc, te klimaty, i zapamiętała się w tym graniu, aż wreszcie jej palce odmówiły posłuszeństwa, więc przerwała…I wtedy – opowiadała – nagle grad oklasków, i nawet ci, co z trudem mogli się podnieść, urządzili jej owację na stojąco.
A potem dokąd tylko mogła jako tako dojechać na tę scenę, a personel pomógł jej się wdrapać i zasiąść przy fortepianie, wszyscy oczekiwali, że Sarita ubarwi im dzień graniem, recytacją czy opowiadaniem facecji. Znalazłam fotkę… z tego domu opieki właśnie. Widzicie ten błysk w oku? To cała Babcia Sarita 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Sarita.jpg
Babcia Sarita dzięki Alicji i nas odwiedziła … 🙂
Alicjo wielkie Ci dzięki „… mój ślad ocalić od zapomninia” modlił się poeta. Dzięki Tobie ślad po Saricie trwa i nawet zdobywa nowe tereny towarzyskie
@stan.:
od kuchni do astronomii maly krok i skadinad wiadomo, ze taki na przyklad keppler mial paru kuchcikow, ale kucharzyl sam( noce moga byc dlugie i zimne, pewnie i wegrzyna nie zabraklo…);
tradycyjna kuchnia srodkowoeuropejska(dalej:tks) jest z reguly ciezka (smalec),
ale kto raz faworki na smalcu wypiekane jadl, ten tego nie zapomni..
tks to konglomerat kultur, od tatarskiego jogurtu do kaczki w buraczkach;
co jest typowo niemieckie, polskie,litewskie,czeskie itd. trudno powiedziec…hamburger to przecie mielony, a gdzie sie nie robilo zacierek?
bigos moim skromnym zdaniem czesto robia wegrzy lepie, nie mowiac o golabkach i kielbasach, ale to jest kwestia gustu, no i genow…
ide do patelni
pozdrawia byk
Na zdjęciu powyżej Sarita ma bodaj 90 lat. Zawsze elegancko ubrana, nawet jak już nie mogła siedzieć. Szyk po prostu, wrodzony. Odeszła od nas 2 lata temu. Apetyt na życie do końca, ale też dobrze wiedziała, że koniec tuż.
I pamiętam ostatnią wizytę u niej – nie wiedzieliśmy wtedy, że ostatnia – pogodnie zapowiedziała, że niedługo odejdzie, ale nie życzy sobie, żeby po niej płakano. Mamy się napić dobrego wina i zatańczyć, żadnej tam żałoby.
Bardzo ciepło ją wspominam. Moje ulubione kolczyki są od Sarity, i jedyne, które moja uczuleniowa skóra znosi.
Jej ojciec był właścicielem kopalni diamentów w Brazylii…
U mnie pogoda jak u Pyry. Dzisiaj pierwszy raz w tym roku bede jadla zapiekane szparagi a na deser tarta z rabarbaru. Jedno i drugie bardzo lubie. Ja od czasu do czasu tancze z grupa tance bretonskie w domach starcow lub w domach dla przewlekle chorych. Przyprowadza sie tez tam przedszkolakow aby spiewali czy tanczyli. Po minach ludzi widac, ze sa zadowoleni. Niektorzy gdyby mogli to sami by do nas dolaczyli i tupali nozkami. Bardzo mi sie podoba ta idea.
Wreszcie jakaś przydatna informacja praktyczna. Wystarczy zostać właścicielem kopalni diamentów w Brazylii, a bystrość umysłu u dzieci zapewniona na ich starość.
Stanisławie,
nie upraszczaj. Bystrości umysłu nie nabywa się w ten sposób. Wspomniałam o ojcu Sarity na okoliczność kolczyków, które od niej dostałam.
Kopalnia była, ale się zbyła i należało uciekać do Europy, co też właściciel zrobił w podskokach. Z Saritą oseskiem naonczas. I jakimiś ukrytymi walorami też. Pomieszkali chwilę w Warszawie, potem Paryż, znowu Warszawa… barwne życie, ale nie mam tego poukładane „po kolei”, bo Sarita opowiadała na wyrywki, co jej tam do głowy przyszło.
Zapytam Helenkę o to, jak jej dziadek został właścicielem tej kopalni diamentów w Brazylii. A spotkam się z Helenka niedługo, 12 maja ma urodziny.
Stanisławie – bo diamenty są błyskotliwe!
Dziędobry na rubieży! Pada.
Nowy, lubię Cię!
W domach podobnych do opisywanych tutaj bywałam kilkakrotnie, raz żeby odwiedzić leciwą ciocię-babcię (raz, bo daleko było bardzo), a wiele razy żeby zrobić tam jakiś program. Jeszcze kilka dni po montażu bywałam od tego ciężko chora. A przecież czasami naprawdę nie ma innego wyjścia. Życie bywa bardzo okrutne. Czasem myślę sobie, że w swojej genialności Bóg lub natura wymyślili chorobę zwaną starością po to, żeby ułatwić nam rozstawanie. Bo czasem śmierć najbliższych przynosi nam ulgę. Dla mnie to właśnie jest niewyobrażalnie okrutne.
Jezu, jaki temat na poranek!!!
Dostałam dobrą wiadomość: w tym roku też mogę popłynąć Darem Młodzieży na kilka dni w rejs. To mnie z kolei wprawia w nieustanne merdanie ogonem – jak powiedzieliby moi kolesie operatorzy.
Wiecie, dlaczego z psem nie można grać w pokera? Bo jak dostanie dobrą kartę, to merda ogonem. Ja merdam jak nie wiem co, niech mi tylko karta walnie. Właśnie walnęła.
Nisia,
Ty wredna babo! Dar Pomorza! Po Cygnecie moje apetyty wzrosły! Ja też chcę!!!!
A tematy są całkiem, całkiem. Taka życiowa poziomnica. Dobrze wiedzieć, co ważne, albo zdać sobie sprawę z tego w odpowiednim momencie, żeby nie przegapić.
Ciekawe co mnie jeszcze dzisiaj czeka. Kod szatański i kabalistyczny zarazem – 6613!!!
Apaw – piszesz: „Starsi powinni miec koło siebie naturalne materiały i kolory natury- wtedy czują się bezpiecznie”. Zgadzam się z zastrzeżeniem iż nie wszędzie. Wyobraź sobie olbrzymi dom gdzie oprócz pokoi mieszkalnych z przyległymi łazienkami cała reszta pomieszczeń posiada ten sam odcień szarości lub bieli lub w najlepszym przypadku beżu.
Korytarze, pokoje rekraacyjne, biblioteka, jadalnia itp … Brrry! Toć i przysłowiowy klown wpadłby w burą rozpacz.
Nieco żywych kolorów, nawet jaskrawych – nie na powierzchi całych ścian lecz by zaakcentować drobny występ muru, niszę okienną itp automatycznie rozświetli wnętrze.
I jeszcze jedno – starsi ludzie powinni mieć koło siebie … Według czyjej opinii? Starszych ludzi, projektantów wnętrz, psychologów, nas?
Bywałam w takich domach, rozmawiałam z pensjonariuszami.
Czuję się jak w kokonie, opleciona szarą powłoką przędzy – oświadczła jedna z pań – a ja jeszcze żyję i chcę kwiatów i gwaru. Nie muszę chyba nadmieniać, że kwiaty są kolorowe. I to bardzo.
E.
Alicja! Młodzieży! Młodzieży!!!
Dar Pomorza był drugą Kolebką Nawigatorów – po Lwowie, a od prawie 30 lat już nie pływa. Teraz jest Dar Młodzieży…
http://www.mandragore2.net/dico/lexique2/navires2/quatre-mats-2-gd.jpg
Nisia,
mnie się te oba mylą, to tak z rozpędu… no bo ja też bym chciała 🙁
Ukuwam nowe hasło – chcę, ale nie mogę 🙁
Temat rzeka, bo każdy przypadek inny a teoria i wyobrażenia często niezmiernie odległe od tego, z czym przychodzi się zmierzyć. Łatwe to nie jest, ale czy ktoś kiedyś obiecywał, że będzie łatwo?
Errata
cała reszta pomieszczeń TEŻ posiada
Echidna,
to samo (ostatnie zdanie z Twojego wpisu) mówiła Sarita. Duch wiecznie młody, a ciało protestuje, już mu się nie chce. Wspominam Saritę, ale przecież naprzeciwko mam Franka. Fizycznie względnie sprawny, mentalnie zapominalski, i nie ma nikogo, oprócz Lisy i nas, a to nie rodzina, tylko przyjaciele. Czujemy się odpowiedzialni za niego, bo on nasz przecież!
Idealny sąsiad, zawsze można było na niego liczyć w potrzebie.
Haneczko,
łatwe życie byłoby nudne. Wszyscy mamy jakieś schody do pokonania. I dobrze, inaczej nie wiedzielibyśmy, że żyjemy.
Echidna- chyba mnie żle odczytałaś- w naturze jest niewyobrażalna ilość barw, odcieni grających w świetle. Skąd pomysł by robić wszystko w beżu?
Nawet w zimie snieg nie jest biały a niebo różni się od betonu. Szarości z bielą używa się we współczesnej architekturze lub np wnętrzach i strojach korporacyjnych… owszem czasami z dobrym skutkiem….ale nigdy we wnętrzach mieszkalnych a takim jest Dom Starców.
Co do barw intensywnych to dopuszczalne są w miejscach przechodnich ale nalezy je stonować odpowiednimi meblami lub zielenią i odpowiedniej tonacji by wygladały elegancko. Nie wszyscy pensjonariusze widzą tak samo i nie wszyscy wytrzymuja intensywny kolor w tym wieku. W publiczym domu trzeba brać to pod uwagę. Wszystko można rozwiązac dobrze jeśli jest za co.
Wnętrza czy elewacje budynków publicznych na ogół odświeża się w drodze teoretycznych przetargów a farby kupuje nie pytając fachowców o zdanie ale wg ceny lub gustu budowlańca lub w najlepszym razie gustu lub portwela zarządcy nieruchomości. Jak wiadomo biała farba jest najtańsza i nie wymaga specjalnych umiejętności przy malowaniu.
i jeszcze odpowiadam: według opini Starszych, projektantów, scenografów, lekarzy, psychologów i wielu innych, od których się całe życie uczymy.
A teraz odpadam na proszone urodziny – przepis na słodkości i toast po powrocie.
Mam dobrą wiadomość . Udało się załatwić pomoc instytucjonalną dla Pana Lulka. W najbliżym tygodniu może spodziwać się wizyty miłej pani. Ludzie w Austrii mają otwarte serca. Tylko muszą wiedzieć ,że taka pomoc jest potrzeba.
Oczym donosi facet z rentgenem w oczach …
Nie myślałem, że upraszczam. Myślałem, że żartuję. Nigdy nie znałem właściciela kopalni diamentów. Kiedyś Mama przyjaźniła się trochę z właścicielką kopalni czegoś tam w Turyngii (wówczas NRD), ale na pewno nie były to diamenty, a kopalnia musiała być drobna, skoro jej nie znacjonalizowano.
Na żaglach pływa się bardzo przyjemnie, ale nie umiem sobie wyobrazić bycia pasażerem na żaglowcu nie wspominając o jachcie. Wypożycza się różne jachty na Morzy Śródziemnym i w razie potrzeby można nawet z załogą, ale wtedy mniej miejsca dla wynajmujących. I w ogóle to nie to.
Właśnie zadzwoniła Ukochana, że antykwariusz bardzo się zapalił do biurka chippendale, którego nikt nie chce z domowników. Nie umiał ukryć, jak bardzo mu się podobało. Ale to nie prawdziwy Chippendale tylko z lat 30-tych XX wieku. Kiedyś już pozbyliśmy się pięknego biurka „dyplomatycznego” Ludwik XIV – oryginał. Wtedy XIX-wieczna czy XX-wieczna kopia kosztowała drożej od oryginału, takie były czasy.
No to dobrze Marku a co ja sie tutaj nawypindrzalam….Czy ta pani bedzie przychodzila codziennie i czy nie da sie splawic….,ze dzisiaj np. nie trzeba
Wybacz, Stanisławie, ale dla mnie to było nie żartobliwe, bardziej sarkastycznie-ironicznie – no, tak Ciebie odczytałam i dlatego dopisałam, co dopisałam 🙂
Ja też nie znałam właścicieli kopalni diamentów, tylko ich córkę (Saritę), córkę córki (Helenkę) i Leolę, córkę Helenki. Leola coś po pradziadkach przejęła, jej hobby to robienie biżuterii – żadne diamenty, szkiełka i ewentualnie kamienie półszlachetne. Kupuje składniki w sklepach, w domu ma spawarkę i sama wymyśla różne takie tam. Nie na sprzedaż, robi dla siebie, rodziny i przyjaciół. Mam od niej parę ciekawych naszyjników, bransoletek i kolczyków.
Co do żeglowania, raz jedyny mi się przydarzyło pod Kapitańską ręką, i nie byłam pasażerem, tylko majtkiem i czym tam trzeba było, i to jest chyba esencja żeglowania. Coś robić!
Tzn. nie chce brac powodzenia w sprawie na siebie ale mowilam, ze sprawa jest prosta tylko trzeba zapukac do odpowiednich drzwi.
Szczegóły poznam na początku tygodnia.
Miałem kiedyś ciotkę, która zachęcała mnie bardzo do wybrania rybołóstwa w Olsztynie jako studiów, które mnie w życiu ustawią, a to dlatego, że znała kogoś, kto po ukończeniu tych studiów bardzo bogato się ożenił. Od tego czasu chętnie wyszukuję analogie, to znaczy sytuacje, gdzie pomiędzy dwiema istotnymi okolicznościami nie ma żadnego łańcucha przyczynowo-skutkowego. I tylko stąd taka moja uwaga.
A tak na marginesie, pozostawiając na boku utrate kopalni, to chyba ta bystrość umysłu w tym wieku jest dużo więcej warta od ewentualnie posiadanych diamentów.
Dzień dobry,
muszem do fabryki
Pogodnego dnia Wszystkim. 🙂
Wybywam.
Ale to też swego rodzaju przekleństwo, tak do końca zdawać sobie sprawę ze wszystkiego – mówiła Sarita. Trochę dobrze, trochę źle, ot co…
A diamenty przehulane przez ojca 🙂
Maly donosik, ze goscie pojechali w termy i chyba sie nie potopili. Peter 188 centymetrów biezacych zawsze wystawilby nos na powierzchnie. Ania krótka ale napewno nie zabrakloby eleganta który wlasnymi recami trzymalby ja na powierzchni liczac na ewentualne zadoscuczynienie. Sasiadka z naprzeciwka, ta pielegniarka która mnie dwa razy ratowala zrezygnowala z pomocypodczas brania prysznica
Kotlety z pieczarek to b. dobra rzecz; daję słowo. Odebrałam przesyłkę jaj sołtysa od Haneczki i słuszny bukiet młodego lubczyku – już się suszy. Chyba się walnę na drzemkę, nastroił mnie tak traktat o wychowaniu JJ Rousseau „Emil” . Nieco wstrząsnęła mną argumentacja autora w sprawie dawania dzieciom dużo swobody w dzieciństwie. Pan JJR pisze, że ponieważ tylko połowa żywo narodzonych ma szanse osiągnąć dorosłość ( wtedy 15 lat) nie trzeba zmuszać ich wcześniej do dużego wysiłku. Ludzie, to było zaledwie 200 lat temu! 50% smiertelność dzieci.
Jest mi niesamowicie miło, że mogę zagościć na Pana stronie, którą czytam od zawsze z wielką uwagą 🙂 to miłe.
Myślę, że faktycznie im nas więcej tym lepiej i gdybym tylko mogła, to wciągnęłabym każdego do wspólnego gotowania. Nawet jeśli nie jest to odkrywcze to lubię to ponad wszystko. Tym bardziej, że mam wrażenie, że mało osób teraz gotuje w domu – a przecież to takie miłe i przede wszystkim smaczne!
Jeszcze raz dziękuję za ciepłe słowa, smacznie pozdrawiam – Paulina Stępień
Odebrałam właśnie Mamę po miesiącu, z ?takiego domu?. Nie widzę na jej twarzy żadnej radości z powrotu do domu. Maska na twarzy. Nie widziałam też żadnej reakcji na moje wizyty, żadnego uśmiechu, gestu, nic. Obiad był bardziej wyczekiwany niż ja. Smutne to dla mnie, ale rozumiem, że to choroba.
nie no wiecie co .. Halina Frąckowiak razem z siłą przewodnią .. ma prawo kobieta jej życie ale mnie zaskoczyła …
idę po Amelkę .. trochę słonka będę miała w ten dzień .. 🙂
pewnie się na Ciebie Małgosi obraziła jak dziecko …
Stanisławie piszesz: „Na żaglach pływa się bardzo przyjemnie, ale nie umiem sobie wyobrazić bycia pasażerem na żaglowcu nie wspominając o jachcie.”Z tym żaglowcem to jeszcze rozumiem, ale czemu nie na jachcie? Od początku świata żegluję na jachtach i uważam to za radość życia!
Nie Jolinku, podejrzewam, że to niestety nie to. Nie obraziła i nie jak dziecko.
Cichalu – źle odczytałeś Stanisława; on twierdzi, że nie chciałby być pasywnym pasażerem, że pod żaglami powinni tylko załoganci pływać.
Zdrowie załogantów!
Odpływam … z Morfeuszem.
E.
Echidno – śpij dobrze z tamtej strony globusa
Artyści powinni mieć wstęp wzbroniony do polityki. Amen.
http://www.youtube.com/watch?v=O3zaNoZmMnQ
Bardzo dziś ciekawie na blogu. Niestety, przynajmniej części z nas starość nie ominie. Jej jakość także nie zawsze od nas będzie zależała, choć nie wiem, jak byśmy się starali…
U nas także ponuro na dworze, jak wszędzie. Ale deszcz bardzo się przyda.
Na obiad były śledzie w zalewie z ziemniakami- bardzo dobre , zwłaszcza że dawno tegonie jedliśmy.
Upiekłam też keks,żeby nie wyjśc z wprawy. W zasadzie keks powinno się jeść dopiero nazajutrz, ale już dziś całkiem niezły.
Alino,
znam te wszystkie zasady przechowywania oleju lnianego i stosuję się do nich. I już przyzwyczaiłam się do oryginalnego smaku,tym bardziej że spożywam olej z kawałkiem chleba. Czy to działa na organizm ? Mam nadzieję, że tak.
Pyro, po tym remoncie będziesz cieszyła się czystym , odnowionym mieszkaniem. Jasny kolor w przedpokoju powiększa go. Jestem zwolenniczką jasnych kolorów w mieszkaniu i odsłoniętych okien. Ale trudy remontu trzeba , niestety, znieść.
…ja i tak wolę Emmanuelle…
Nie Jolinku, ta maska na twarzy jest już od roku. Jak Ją tam zostawiałam, to ja byłam ‚cała w nerwach’, a Ona usiadła na łóżku, zdjęła kapcie i po prostu się położyła. Zero reakcji jak odchodziłam. żadnej jak odwiedzała ją moja siostra. To przeciwieństwo Sarity, ciało jeszcze jakoś funkcjonuje, głowa nie bardzo 🙁
Krystyno,
a propos starości, na wszelki wypadek trzeba mieć „plan B” tak zwany, bo nigdy nie wiemy, kiedy nas to zaskoczy, kiedy naprawdę już nic nam się nie będzie chciało, będziemy chorzy albo coś tam…przestaniemy słyszeć, widzieć, rozum odpłynie i tak dalej – trudno przewidzieć scenariusze, ale żivot, oprócz tego, że je cudo, niesie niespodzianki.
Sama się nad planem B zastanawiam, bo to już blisko przecież, jeszcze tryskam energią, aczkolwiek już nie taką… jeszcze tańczę, już nie tak ogniście…jeszcze mnie goni po świecie. Ale nie wiem, kiedy to się skończy i jak, oby w tańcu 🙂
Zapowiedziałam Jerzoru, że jak mnie odda do domu jakiegoś takiego, to natychmiast umrę i będę go straszyć tak, że on też umrze. I wtedy spotkamy się przy piekielnym kociołku 😉
Do nieba się nie wybieram, o nie!
Idę nagrzeszyć. Czekają roboty zlecone przeze mnie. Szycie 🙄
A było sobie nie stawiać zadań…
p.s. Zjadłam dwie kromuchy ze skwarkami (bo w smalcu przeważają one) na śniadanie. Szlag mnie nie trafił, żyję. Wobec tego jestem w rozterce, czy nie sięgnąć w odpowiedniej porze po trzecią… na razie nie jestem głodna, organizm śpi, zadowolony i najedzony 😉
…jeszcze rzuciłam okiem do tyłu, MałgosiuW, wiem, o czym mówisz. Mam przyjaciół, którzy to przeżyli, i wiem, że mnie to czeka w niedalekiej przyszłości. Na razie powoli… ale diagnoza jest nieuchronna, któregoś września przyjadę i Mama zapyta – a czego pani sobie życzy? Albo nic nie powie. Jestem *mniej-więcej* przygotowana na taką ewentualność.
Tematy poważne, ale sami powiedzcie – przy stole w kuchni rozmawia się o życiu przede wszystkim…tam kapusta pyrkocze, tu słonina się topi na smalec do chleba, ziemniaki wykipiały, o zgrozo, dobrze, że nie mleko, ale zapach paskudny…!
I tak to leci.
Zasmędziliśmy dzisiaj cały blog. Każdy z nas ma podobne doświadczenia za sobą, obok siebie… Dla mnie najgorszym doświadczeniem nie była choroba Mamy czy Męża, ale fakt, że nagle przestawali być moimi partnerami w życiu, że stawali się podopiecznymi i wszechogarniające poczucie bezradności – że nic nie można zrobić; można się miotać, tylko po co? Widać taki los nam pisany.
Mam też radosną (dla mnie) nowinę : dzisiaj wieczorem na 1,5 dnia przyjeżdża Ryba. Długo nie widziana Córcia, a tu gruz w domu. Ona zakazała Ani mówić o przyjeździe, ale Młodsza nie wytrzymała! Raniutko dokupię jeszcze jeden pęczek szparagów – Ryba lubi, a w Świnoujściu nie zawsze są.
cytat:
„Alicja pisze:
2010-05-07 o godz. 16:58
Artyści powinni mieć wstęp wzbroniony do polityki. Amen”
A wolno zapytać Alicjo, dlaczego?
Czy nie chodzi aby o to, że jak za jednymi optować wolno (p.Olbrychski i spółka), to już za tymi drugimi – nie uchodzi („nie, no wiecie co?” cyt. Jolinek) i w ogóle obciach, wstyd, ciemnogród…
Doprawdy, dziwne pojęcie tolerancji, zwłaszcza przy stole.
Złamałam igłę w maszynie 😯
Jedyne usprawiedliwienie, że to w miarę nowa maszyna i szyję z obrzydzeniem, kiedy *muszę dzielone przez powinnam*.
W starej jak szarpnęłam w lewo, to szło, a tu stanęło „dębem”.
Gdzie ja zapasowe igły – pojęcia nie mam 🙄
Pyro,
to nie jest zasmędzanie, to samo życie. Przypomniał mi sie film „Uczta Babette”. W kuchni rozprawia się o życiu, było, jest i będzie, chyba, że zabraknie gotujących, roboty jakieś tam… to juz będzie pora umierać? 😉
Pozdrowienia dla Ryby z tej strony wielkiej wody!
Przypomniało mi się, gdzie te igły ewentualnie (bo pewności nie mam) mogą być…
Na afiszu filmu Axela, dopisano kiedyś flamastrem” „Sami się uczta. Babette”.
Wzięłam się za konkretną robotę, czyli zaległe prasowanie, ale myśli o chorobach i starości wcale nie odeszły. Wręcz przeciwnie – przy prostych pracach fizycznych dobrze się rozmyśla. To ten ponury dzień tak refleksyjnie nastraja, choć przecież wszystko jest dobrze – ciepło w domu,bliscy w pobliżu i jak na razie wszyscy są jako tako zdrowi. Jutro będzie weselej.
No dobra, żeby nie było, że jakaś jadowita żmija jestem.
Przepis na „cytrynówkę”, dla niecierpliwych.
Skórkę z dwóch cytryn (dobrze umytych) zetrzeć na tarce. Sok z nich wycisnąć. Skórkę i sok podgrzać z dodatkiem ok. pół szklanki cukru. Dodać do całości 0.5 l. czystej wódki (40%). Dać się przegryźć przynajmniej 24 godz. Odcedzić, przefiltrować. Dalej już wiecie – im dłużej postoi, tym lepiej. Podobno. Ja wytrzymałem 3 dni.
Na zdrowie! Za artystów. Po jakiejkolwiek są stronie.
Prawda; jutro będzie mi całkiem wesoło. Kiedy Bliźniaki są razem, to albo się biorą za łby, albo chichicą cały czas. Lena będzie krótko, czyli pobić się nie zdążą, będą chichotki.
smerf czytaj ze zrozumieniem … wyraziłam swoje zdziwienie na temat poglądów Pani Haliny a to mi wolno zawsze … ja nic nikomu nie zabraniam i pozwól mi też mieć swoje zdziwienia …
Jolinek 51,
Sorrki, z Twojej wypowiedzi nigdzie nie wynika, że kogokolwiek i cokolwiek cytujesz.
„Artystki, artystki, artystki z variete,
nie biorą miłości zbyt poważnie…”
miejmy nadzieję, że polityki też nie traktują poważnie. Mieliśmy już przecież p. Rolską, która zasilała sztab M.Krzaklewskiego z żarliwością paniuś krakowskich drepczących na prymarię.
Osobiście wolę zbuntowanego Kazika Staszewskiego w roli artysty, ale mogę mieć niemodne już wyobrażenia o artystach.
Zazdraszczajcie – do kolacji pierwsze w sezonie „osobiste” małosolne.
Z tą ucztą – też B. skądinąd – to jakieś 50 lat temu moja mama opowiadała dowcip o chłopku małorolnym imieniem Baltazar, który poszedł do szkoły powszechnej, nauczył się czytać i pisać, wyszedł na ulicę i zobaczył afisz teatru „Uczta Baltazara”. Nadął się dumnie i powiedział: Sami się uczta, Baltazar już je wyucony.
Stanisławie, Cichalu: fajnie bardzo jest być załogą na żaglowcu lub jachcie, każdy by chciał! Ale kiedy jest się tłustą, schorowaną staruszką, która ledwie łazi po schodniach – a można płynąć w charakterze pasażera – to należy chwalić szczęśliwy los, że daje nam taką możliwość. Tak czynię i wdzięczna jestem temu losowi, że taki miły z niego facet. Na Darze dysponowałam w ub. roku kabiną armatorską (jednoosobową!) w rejsie do Pitra i czułam się, jakbym Pana Boga za nogi złapała. Rzecz w tym – tak ja to pojmuję – żeby nie być dla załogi obciążeniem, nie sadzić się na bógwico, szanować zwyczaje (codziennie rano grzecznie stawałam na pokładzie, na podniesienie bandery – ale to było piękne i poruszające) – i tak dalej. No więc jak sobie pomyślę, że niebawem znowu wejdę po tym trapie na ten cudny statek, to mi się płakać ze szczęścia chce! Chociaż będę tylko pasażerem, czytaj: balastem… A niech ta, załogą bywam gdzie indziej!
Pyro,
jakie przyprawy dałaś do tych małosolnych ? Czy może być młody koperek ?
Pani Rolska to już dawne, dawne czasy. Dużo bardziej podobają mi się, jak najbardziej aktualne, „ekspiacje” p. Olbrychskiego.
„Boy” Żeleński przewidział: „iż paraliż postępowy, najzacniejsze trafia głowy”.
A, co tam. Jeszcze jeden kieliszeczek cytrynówki1
smerf a uważasz, że jak ktoś kogoś popiera to tak bez poglądów … dalej piszę o Pani Halinie …
Olbrychski mnie nie dziwi bo wiem jakie ma poglądy …
i to by było na tyle …
Krystynko – dałam chrzan, białą gorczycę, czosnek odrobinkę liścia laurowego i zielony koperek. Ten koperek, to ja kupiłam z korzonkami i kisiłam metodą – na dno słoika pokrojone łodyżki w sporej warstwie, a potem kłębki z „piórek” między ogórki o góry. To może być tylko na szybkie użycie, bo zielony koperek szybko psuje się.
a ile kosztuja ogorki nadajace sie do kwaszenia, dyisiaj u Ruskow placilam 2,99 za kilogram a za peczek koperku 1,50 sic
dlatego u Ruskow bo oni maja rzeczy z Polsczy
Dorotol – kupowałam we wtorek – ogórki 7,-, koperek 1,50 zł. Czyli zmieściłabyś się w 2 jewro. Jest jednak zimno i ceny mogą pójść w górę
Pyro,
dziękuję. Muszę kupić tylko ogórki i koperek . Mąż bardzo by się ucieszył z małosolnych.
Zimno nie zimno ja jade
Dorotol – przywieźć ogórki? I jakie – świeże, czy zakwaszone?
3 opakowania podłużnych biszkoptów do tiramisu
1/2 kg mascarpone – oryginalne włoskie w okrągłym worku z obrazkiem tiramisu
5 jajek w temperaturze pokojowej
7 i 1/2 łyżek drobnego cukru kryształu
4 łyżeczki kawy rozpuszczalnej
2 kieliszki rumu
2 łyżki ciemnego kakao
Kawę rozpuścić w niepełnych 2 szklankach ciepłej wody, dodać rum i ostudzić.
Do żółtek wsypać 3/4 przygotowanego cukru i utrzeć mikserem na puszysty krem (ucierać przez minimum 15 minut). Dodać mascarpone i wymieszać łyżką.
Do białek dodać szczyptę soli i ubić na bardzo sztywną pianę. Stopniowo wsypywać pozostały cukier cały czas ubijając. Ubijać jeszcze przez kolejne 3 minuty, a następnie połączyć z masą mascarpone.
Połowę biszkoptów na moment zanurzać w kawie. Układać w naczyniach lub w jednym większym naczyniu szklanym lub formie żaroodpornej. Wyłożyć połowę kremu.Ułożyć na krzyż drugą warstwę powtarzając nasączanie biszkoptów i układanie kremu.Biszkopty nie powinny wystawac ponad krem.
Przygotować min 12 h przed podaniem- przechowywac w lodówce. Posypać tiramisu kakao.
smacznego ….i widzem Wos
Moi Kochani – na dzisiejszy wieczór proponuję zatem toast następujący :
Za młodość,oby była szalona i romantyczna,
za wiek dojrzały,oby pozwolił należycie smakować przyjemności życia,
i w końcu za starość,oby była pogodna,ciepła i nie obarczona cierpieniem !
Zdrowie !
Apaw zaniedbała obowiązki, więc w zastępstwie :
Za wszystkich dobrych ludzi, którzy pomagają innym. Toast
(ja czerwonym „Baron de Belmotte” z mocną, jagodową nutą)
Pyro malosolne ale z dodatkiem czosnku i zadnej gorczycy.
Apaw wszystko pieknie ale do „tera my suniem” jest lepiej dodac amaretto
Popieram Danusiu! Zdrowie!
smerf…
czyżbys urodził się przedwczoraj? Przecież wiadomo, że jak ulubiony artysta kogoś wesprze w polityce, to jego fani w ciemno, jak te ćmy, spora grupą i tak dalej.
O to mię szło. Proszę bardzo, niech taki artysta idzie i głosuje, ale *inkoguto*, a nie jako wspieracz i drogowskaz dla fanów, którym się nie chce ruszyć tymi trzema czy dwiema szarymi… Myślałam, że jestem czytelna, okazuje się, że jestem nietolerancyjna 🙄
p.s. Uszyłam co miałam , tzn. zwęziłam i skróciłam, podeszłam do maszyny i odpowiadam tylko na pierwsze, tego smerfa, co to się zna na postawach socjologicznych, zaraz poczytam resztę.
Czytając dzisiejsze wypowiedzi po raz kolejny dochodzę do wniosku,
że mamy na naszym blogu wiele pięknych charakterów.Jak to dobrze
obracać się w takim świetnym towarzystwie 🙂
Muszę powiedzieć,że też przeżyłam swego czasu sporo ciężkich
chwil związanych ze z różnymi zarówno umysłowymi,jak i fizycznymi
problemami zdrowotnymi moich Rodziców.Dzisiaj dochodzę do wniosku,
że i takie chwile jednak czemuś służą i też są w pewnym stopniu potrzebne.
Za młodość – oby była dożywotnia!
Alicja, to Twoje hasło jest do kitu. Nie żadne „chcem, ale nie mogem”, tylko CHCEM, ZNACZY MOGEM!
Zamiast toastu było coś smacznego a hasło do podniesienia szkła padło bez specjalnych wstępów- Widzem Wos!
Danuśka powinna przejąc obowiązki bo Jej to lepiej wychodzi…a Pyra wydała juz szybki sąd….
Dorotol- znam też ten wariant – to kwestia smaku…
Nie sąd Apaw, tylko stwierdzenie. My nie kumate – to , że nas widzisz, jakoś nie skłoniło starych słoni do wzniesienia trąby. To dlatego. Już będę wiedzieć, co to znaczy
a Ci co bywali w górach to powinni nawet odpowiedź podać bez specjalnego namysłu.
O matko… przegapiłam toast!!!
Podpisuję się pod Danuską, oczywiście! Zdrowie!
Smerfie,
nie zrozumiałeś mnie. Ja nie jestem za żadną opcja polityczną, nie mieszkam w Polsce, do polityki się nie mieszam, tylko obserwuję. Ani za Olbrychskim, ani za moją ulubioną z dawnych lat piosenkarką, ani za nikim – po prostu trzeźwe spojrzenie na sprawy. Polityka jest cyrkiem samym w sobie – dodaj do tego aktorów, piosenkarzy (nasuwa się – cyrkowe małpy, niekoniecznie w czerwonym), i wtedy dopiero jest cyrk na kółkach.
Po co im to, pytam… prawdziwy artysta spełnia się w tym, co robi, co jest jego pasją. Wypada powiedzieć – dziś prawdziwych artystów już nie ma…
http://www.youtube.com/watch?v=mdzClRzv1jk&feature=related
Pyra- sorry- nie nadaję się na to zaszczytne stanowisko chociaz pędziłam z urodzin na zlamanie karku by zdązyć na 20.
Apaw – nadajesz się, jak najbardziej; to ja składałam samokrytykę. I doceniam to ganianie z urodzin. Przepraszam raz jeszcze.
Apaw…
zastąpiono Cię godnie, każdemu coś wypada od czasu do czasu, na przykład przedni ząb 😉
Tera pilnuj stanowiska 👿
A do tych moich poprzednich o Saricie i tak dalej, to zapomniałam wtrynić odpowiedni sznureczek. Wtryniam, nie pierwszy raz zresztą, ale to pasuje do tematu:
http://www.youtube.com/watch?v=qHqTTSjWBvg
Apaw- Ty się tak nie sumituj.Toastów może być wiele,toż nasze
biesiady są praktycznie całonocne.Jak ktoś ma pomysł,albo ochotę
na toast to go wznosi.Uprzedzam lojalnie,że jutro i pojutrze nie siedzę
przy komputerze,a więc podczaszyną nie będę.
Na włościach robota czeka i ruszamy w drogę z Osobistym skoro świt !
Ło matko, Alicjo, ależ mnie dokładnie OTO SAMO CHODZI! I dlatego wyciągnąłem (pierwszy lepszy) przykład zupełnie „nie-inkoguto” p.Olbrychskiego. Czy Czcigodna Laureatka Nagrody Nobla zachowuje się „”inkoguto”, czy jako „wspieracz”?
Ten ostatni przykład jest z drugiej strony zabawny. Wynika bowiem – śledząc tok Twojego rozumowania – że miłośnicy twórczości Szymborskiej „nie chcą ruszyć tymi trzema, czy dwiema szarymi” i potrzeba im ZNAKU.
Wracając do p. Frąckowiak – zupełnie nie moje „klimaty’.
No to nieustające zdrowie Pyry i Wszystkich zaplątanych w ogóki małosolne, cytrynówki i inne uciechy podniebienia.
Stanisławie- żeglarstwo jest wspaniałym sposobem na życie a jeśli się ma mało czasu może też byc miłą przygodą .
Generalnie jest kawałem ciężkiej pracy i czasem trzeba oddać śniadanie przy sterze ale tylko na wodzie tak pięknie wyglądają gwiazdy i zachody słońca.
Nisia- życzę Ci pięknego rejsu!
Nisia…
moje hasło (na dzień dzisiejszy i najbliższą przyszłość): chcem i nawet jak nie mogem, to dam radę!
Po namyśle… właściwie wszystko, co chcem, to mogem…
Za mało chcem czy co?! 😯
No i dlaczego do licha nie zrobiłam jeszcze małosolnych 😯
Nisia, Daru Ci zazdroszczę. Popłynąć to nie, bo buja 😕 , ale pogłaskałabym go na stojąco. Piękny 🙂
Smerfie,
lepiej nie śledź toku mojego rozumowania, bo to prowadzi na manowce.
Jako człowiek (jam niewdzięczny) myślę sobie – po cholerę im to wszystko… Podejrzewam, że za tym się kryje jakiś pijar, każdy się WIELKIM podlizuje, a wielcy niewiele maja do powiedzenia, tylko opędzać się jak od much, albo iść na lep, a sekretarz wielkiego robi swoje. Tu akurat Szymborską mam na myśli, bo mniej więcej mam pojęcie, jak to działa u niej.
Pyro, dla Leny 😀 😀 😀
smerf, wódkę do ciepłego czy wystygniętego?
wielkie Buzki dla Ryby tyz
dzięki serdeczne. Ryba zostanie solennie wyściskana.
Jak Wam się zdaje? Kto pod smerfem siedzi?
I ode Pyro też Rybę wyściskaj !
http://www.digart.pl/galerie/358/Pod_nocnym_niebem/ W Murowańcu też ładnie wygladają gwiazdy jakby się komuś na wodzie nie podobało…
11ff <–nie przepuszczę żywemu…
Wracając, i to już moje ostatnie w temacie – prosty, socjologiczny zabieg. Mój ulubiony artysta wspiera, on się nie może mylić… ja wspieram też!
Nie ja. Artysta niech sobie artyści. Ja swoje wiem bez takich drogowskazów.
Znalazłam igłę, to zabrakło mi nici. Czarnych. Niech to….po co ja w ogóle sie w to bawię, zamiast pójść do sklepu i kupić gotowe?!
Z przykrościa muszę stwierdzić, że „tak mam” 🙁
Haneczko, jestem niecierpliwy i wódkę leję do ciepłego. Całość jeszcze trochę trzymam na gazie, uważając, by się nie zagotowało.
Podane wcześniej proporcje można oczywiście modyfikować. Sam, nie przesadzam z cukrem. Kiedyś zamiest wódki dodałem spirytus, ale rezultat mnie rozczarował.
Najważniejsze jest chyba to, by skórek cytrynowych nie macerowć za długo, a owoce muszą być b.dokładnie umyte.
Przepis pochodzi podobno z Italii. Może tak, może nie.
Pyra pisze:
2010-05-07 o godz. 21:10
Jak Wam się zdaje? Kto pod smerfem siedzi?
???
Nie interesuje mnie, kto siedzi pod smerfem i innymi nickami, denerwuje mnie, że ktoś „anonimowo” robi sobie znakomitą zabawę, „wypuszczając” ludzi w różne tematy. Ludzi, którzy nie śą anonimowi.
Swego czasu (dawno temu, ale nie ręczę, zę mu zostało) Arkadiusz przyznał, ze i owszem… ciekawa zabawa…
Proponowałabym takim ciekawskim założyć własny blog i tam się zabawiać.
Nie każdy musi tutaj z nazwiska i imienia, adresu i kontaktu, ale niechby to było szczerze i normalnie. Ci, co się kryją pod różnymi nickami – ani chybi, rozdwojenie jaźni. Ja tak nie umiem.
Pyra w totka nie wygrywa, ale nosa do „postaci” ma. Nadawałaby się na asystę do np Dzierżyńskiego (tfu, na psa urok)
… 😉 jeszcze jedno… nic tak nie plami, jak atrament.
Nawet w dobie komputerów to się zgadza, tylko nie powiem, co plami… 🙂
Toż mówię, Pyro… nic tak nie plami…
O diabli… straszliwe burze idą na nas 😯
Jerzor pomyka na rowerze, ja do kuchni, czas coś kombinować, mam pół godziny… a uwinę się w 10, bo co ważne, zrobione.
Na moją dociekliwość nie liczcie. Nos mam żaden, można mnie zmącić na perłowo 😉
Jutro Stanisław świętuje, a jego w łykendy nie ma przy maszynie. Co robimy?
Wznosimy zdrowie Stanisława!
O, to, to. Mam jeszcze pół kieliszka. Zdrowie Staszka
Kurczę, zjadło mi!
Ale teraz kodzik mam fajny: 47, 48. Taki wiek plus vat…
No więc apiać:
Alicjo, teraz to jestem z Tobą w całej rozciągłości – w sprawie haseł, oczywiście.
😆
Pyruniu kochana, strrrrrrasznie chciałabym Cię zobaczyć z podniesioną trąbą!!!
😆
Haneczko, Dar mogę nie tylko pogłaskać, ale wręcz cmoknąć w rufę…
😆
Tak nawiasem: bujanie to jedno, ale on pod żaglami idzie w stałym (tak!) przechyle…
🙄
Anonimów nie lubię, Galli jednych. Przeważnie coś paskudnego mają za koszulą.
👿
Stanisławie, zdrówko nieustające!!!
😆
Ja zrobię swoje… o waszej północy !
chwila! nie wyrywać sie przed szereg! dopiero po dziesi,,,,,,,,,atej u was, jeszcze nie północ, i jeszcze nie ósmego!
Co się z temi ludżmi robi… wyrywne takie…
Pijemy z Jerzem Lecha pod Stacha, Jerzor też nie wie „osochozi”, dopiero dojechał. Idę zapodawać obiad.
o Stanisława to i ja wypiję … rośnij duży Stasiu … 🙂 .. mogę pić przez 3 dni .. 😀
Jolinku – Staszek jest duży, nie, jest wysoki, szczupły i wytworny. Na dodatek ozdobiony żoną, że ha!
Trzydniówka za Stanisława 😀
Nisiu, na myśl o stałym przechyle zielenieję niestety 🙁 Ale i tak cmoknij 🙂
Pyro widziałam zdjęcia z Zakopanego w tamtym roku .. udana z Nich para … 🙂 ..
Apawecku! Późno, bo późno, ale łodpowim Ci na toast: Widzem Cie i kfała Najswientsej Panience co Ci patrzenia nie wziena…
Dziewczyny! Nie karmić trolla!
To też mówię, Cichalu!
tak jest Kapitanie .. 🙂
Potwierdzam ocenę Pyry, jeśli chodzi o Pania Krystynę jego, a za Pana Stanisława samego tez mogę ewentualnie trzy dni.
Smerf, obojętne kto kogo, bo to już dawniej było. John Wayne np. promował tą mi mniej lubianą stronę, a Paul Newman tych mi milszych, a filmy z jednym i drugim są mi nadal miłe. Zastrzeżenia co do cytrynówki mam takie, że czekanie przez 24 godziny uważasz za recept dla niecierpliwych?
Alicjo
Zostały czarne z Twojego szycia bimini top na Cygnecie. Wysłać?
Kfała- nojlepsego Kapitanie.
obecna, ale mało przytomna!
kod e2ee?
Prześliczny ten toast góralski. Miałam szefa górala autentycznego znad Kamienicy – jego toast był krótszy: „Do Wos pijem! i po kółeczku „Dobre Wase, dobre nase”
tys pieknie
A propos toastu. Dawno temu, śp. Tadeusz Giewont przez tydzień prowadził panią po Tatrak. Na zakończenie pani zaprosiła go do restauracji. Po pewnym czasie pani wcześniej nauczona, wznosi toast: Widzem Wos. Na to Tadeusz: ee pani, ftoście? Telo mgła…
Kiedyś już tu opisywałam płk Władusia K. Odziedzicvzył gospodarstwo po rodzicach w Skawie. Obok mieszkała rodzona siostra władusiowa, którą swego czasu wyposażono, pobudowano itp . Nie mogła jednak zdzierżyć, że łojcowizna „tymu chopokowi co i tak dutków mo zadosyć” przypadła. To, co tam się wyprawiało…. chyba tylko Tetmajer mógłby opisać. Hanusia nie popuszczała – do Jaruzelskiego ze skargami jeździła, do wojewody, jak w tym dowcipie, o uderzonym, co to nie miał prawa wstać.
…co cud!
Podobno na Kielecczyźnie stoi chałupa drewniana na pół przerżnięta. Niektóre ludki bywają nad podziw pracowite 🙄
Żabo, co Cie ogłuszyło?
haneczko
mozesz mi wierzyc badz nie, ale mnie tam nie bylo. aczkolwiek do tak wielkiego rzniecia nie przyznac sie, to wielki grzech 😆
Obsesja?
http://www.youtube.com/watch?v=Yuesz7Vzk1U&a=-wwJ8afXBzE&playnext_from=ML
moze niezbyt kołysankowo ale nie wszyscy ida spać….
Apaw
w jakims popapranym kaju mieszkasz, skoro architekt ulega w koncowym efekcie wpada w gusta pomazanca malarza 😆 chla chla jakby to Nisia naklepala 😆 tyle lat po wojnie, tyle lat po rewolucji, a oni tam opieraja sie jak nie na elektryku to to na malarzu 🙁
Architekt nie ulega bo go nikt nie zaprasza do uległości. Problem polega na tym, ze ochrona projektu kończy sie z oddaniem obiektu do użytkowania….dalej decyzje podejmuje własciciel lub panienki zza biurka, którym nie w głowie płacenie autorowi lub wyspecjalizowanej firmie za konsultacje. Nawet jeśli to zabytek (powyżej 50 lat) to najwyżej wymagane jest zasięgnięcie opinii u miejskiego „plastyka”, ktory tam siedzi bo miał układy a nie wiedzę. Lepiej nie rozwijajmy tego tematu bo poleci lawina.
dotyczy oczywiście remontów
Ja klepię inaczej, nieuważny Ryśku.
Dobranoc, Blogu.
http://www.youtube.com/watch?v=qKZlqrL45aQ
http://www.youtube.com/watch?v=nkvLq0TYiwI dobranoc
Znowu kłopot z czytaniem…
Cichalu, tu nie bedziesz mial klopotow
Dziecię w pieleszach, chichotek pełen cały dom, butelka wina (druga) wykończona, chyba już pora iść spać? Chyba już nic się nie zmieni? (Poniedzielski)
czyz nie zbyt za szybko zyjesz Pyro?
toz to dopiero popiatek 😆
Skoro tak, to ja jak ten Kaszpirowski :
Blogu, przeńdź w faze delta , jako ja przechodze.
Antek – gdzieżeś ,zgubo moja, bywał? Nie odsłucham Hey’a; nie mam głośników. Pa.
w takim razie Antku zacznij praktykowac tantra. tu mozliwosci sa nieograniczone, i docieraja do najglebszych warstw swiadomosci.
nastepuje to poprzez spowolnienie aktu, uspokojenie umyslu, a zatem prowadzi to do pomnozenia tego co niektorzy uzyskuja w ciagu paru sekund
langzum, langzum jak mawialo sloneczko gdanskiej stoczni 😆 chla, chla 😆
Rysiu, miast studiować tantry, recytować mantry – tu zabrakło mi już rymu, zatańczmy w kółeczku?
Tak chwyćmy się pod łokcie i zawirujmy aż w tym wirze w jakąś bu(d)de, orbitując po elipsie, wyrżniemy.
http://www.youtube.com/watch?v=RKHS3p6StDg&feature=related
jeśli nie masz ochoty, bo bajki Ci w głowie, zawiruję sobie z Kasią sam.
Licznym jego nowym fankom zwracam uwagę na harmonistę, rzućcie oczętami w jego stronę.
A więc odwirowywuję się, jednak zapaść w fazę delta bo rano nie będę wyglądał przesadnie ładnie.
Wiem że nie zaczyna się zdania od ”a więc”, ale taki mi pasowało.
Antku zadne bajki,
dzieci i dziadki poszly spac to moge opowiedziec story, ktore uslyszalem od powracajacego z indii znajomego. to nie jest zaden zart
podczas rozmowy dwoch facetow, zeszlo jak to zwykle bywa na tematy mniej polityczne. po czasie india rzekl, mozesz mnie i moja pania obserwowac podczas aktu i jesli chcesz mozesz dolaczyc do …
i co, zlal sie, z ciekawosci moze, zimnym potem 😆 juz przedtem, chla chla 😆 zanim ochlonal uslyszal: ona robi wszystko, jest bardzo otwarta na te intymne sprawy …. gosciu mowil w takim tonie ze koles uwierzyl jak dawniej ci miedzy odra a wisla w kaszpirowskiego 😆
umowil sie z facetem na okreslona godzine, wieczorowa pora
chcial przezyc cos nowego, innego, a i facet nie nadawal w porno tonie
mial szczescie znajomy 😆
czekal pare godzin i mu nic nie zmazlo, bo tam nie ma tak jak u Alicji -temperatury w 3/4 roku
😆
Ja z doskoku – u mnie dopiero piątkowy zmrok zapadł był, 7 maja.
Jeszcze nie Stanisława.
Kapitanie, tu szyję:
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/Marzec2010FloridaRejs#5452899967142485282
Nie było łatwo, oj nie było… kołysał nas zachodni wiatr, brzeg gdzieś za rufą został… 🙂
A tak w ogóle… muzyczny sznureczek za chwilę
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/Marzec2010FloridaRejs#5452899967142485282
Czas… jak rzeka…
http://www.youtube.com/watch?v=nvwrSdMY7dQ
To też… czas jak rzeka…
A ilustracje do „Time” z poprzedniego sznureczka, to kanadyjskie klimaty… wiele znam na pamięć…
http://www.youtube.com/watch?v=QCn5S5nGGHE
A tu perełka… nieczęsto przywoływana we wspomnieniach…
http://www.youtube.com/watch?v=WHSyh7Yxfec&feature=related
Nie gapić się tak… kocham Cześka od zawsze…
Nawet mój Tata Czesiek przyznał, że coś w tym jest, i nie tylko krzyk.
http://www.youtube.com/watch?v=gzACDJCfQvs
I na koniec… wyobraźcie sobie…
http://www.youtube.com/watch?v=okd3hLlvvLw
Dobranoc.
Mgła. Dzień dobry.
Dzień dobry Wszystkim,
Nigdy nie myślałem, że taką burzę rozpętam swoim wczorajszym wpisem, ale dyskusja potwierdziła jedno – jesteście wspaniałymi, bo wrażliwymi Ludźmi. Żałuję, że nie miałem czasu w ciągu dnia.
Stanisławie – wszystkiego najlepszego imieninowego. 🙂 🙂 🙂
TWOJE ZDROWIE!!!!!!
Toast wznoszę odkrytym niedawno Carmenere, prosto z Chile. Wśród niedrogich win to mi ostatnio najbardziej odpowiada.
Miłego dnia dla wszystkich wstających, kolorowych snów dla tych, którzy dopiero się kładą. 🙂
Dzień dobry. Mgła się rozejdzie. Miłegpo dnia życzę.
E.
Witam, dzisiaj mamy jazde rowerowa po okolicznosciach dzielnicy zorganizowana przez zielonego cos tam cos tam od spraw polityki ruchu.
A teraz z innej banki, Pyro czy masz kostium kapielowy wiem, ze dziwne pytanie w mglisty poranek o zimnej majowej porze ale istotne.
poniewaz czeka Cie to
http://www.pensjonat-afrodyta.pl/pl/Menu/Wellness-SPA/Basen
dla wyjasnienia „nie sie nabijam”, jak mowil moj znajomy Niemiec, z Pyry, tylko Pyra jedzie w krzaki a w krzakach jest basen z takim kocilkiem co sie do niego wchodzi i tam „sie cie” tu masuje tam laskocze i do tego jest potrzebne odpowiedznie wdzianko lub narzutka
Wiele serdeczności dla Stanisława. Dziś wszystkie kielichy spełniamy za Jego zdrowie, i radość, i szczęście, i…
Na rowerach już byliśmy.Przepisowo siądźka pobolewa. Chyba sobie zrobię kąpiel rozprężającą z solą zachęcona SPA z krzaków dorotola.
A kod się naśmiewa chyba ze mnie – 1d1d …
E.
Oooo … i Gospodarz na nogach. Jak tam ryby? Biorą?
Dołączam do życzeń dla Stanisława. U nas pora odpowiednia – mogę wznieść kielich.
Prosit!
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Stanisławie wszystkiego dobrego … 🙂
Witam w chmurze – jak niżej nie ma mgły a u mnie jest, to znaczy, ze ja siedzę w chmurze.
Stanisławie!!!! Wszystkiego najlepszego!!! Stanisławom skoligaconym z Blogiem również co najlepsze!
niby słonko prześwituje ale wstałam dzisiaj jakaś źle nastawiona do wszystkiego prawie …
Oj przegapilam, Stanislawie, Stanislawie wszystkiego najlepszego w dniu imienin.
Jolinku to sie „przestawia” mysli na inne i stwierdza „mam w nosie zle nastwienie zajmuje sie czym innym”…
dorotol właśnie kombinuje jak tu się”przestawić” … sąsiad wierci od rana to zaraz chyba wyjdę z domu i może to pomoże .. kupie sobie coś dla duszy i ciała … 😀
miłego dnia for all .. 😀
Stanisławie,
najlepsze życzenia imieninowe 🙂
Doroto,
a gdzie są te krzaki z tak „wypasionym” SPA?
Jolinku,
posyłam Ci trochę promieni słońca, które właśnie przebiło się przez chmury, śpiew ptaków, które wprost szaleją z radości, rozkwitający bez lekko zroszony nocnym deszczem … słowem cały czar ogrodu, przejazne mruczenie kota i machanie psiego ogona … i wreszcie swoją życzliwość.
Dobrego dnia 🙂
Stanisławie – wszystkiego najlepszego!
Jolinku, za dorotolem życzę „przestawienia” 🙂 , może jaki spacerek, uśmiechnij się…
jotko dziękuję .. to biorę w garść wszystkiego po trochu .. 🙂
Barbaro 😀 … to idę na spacerek …
Jolinku,
w trakcie spaceru możesz coś zanucić, na przykład „kocham cię życie”
Jotko w „Pcimiu Dolnym” czyli Osnie Lubuskim, moi koledzy z klasy byli przezorni i nigdy nie wyjedzali za granice „na nauki” i w tzw. miedzyczasie mogli sobie sprokurowac taki basenik, bo im sie juz nie chcialo jezdzic do kurortow. Dostac sie tam nie mozna, trzeba miesiacami czekac, ja mam karnet i uwazam, ze Pyra moze wejsc do kociolka z bombelkami. Ja stosuje taka metode siedze w krzakach na podgrodziu a potem jade do tej lepszej dzielnicy na kompiulke, laznie turecka i kociolek laskoczacy, mozna tez z doskoku chodzic na zabiegi.
Stanisławowi- wszystkiego najlepszego!
tu prosze woda, grzyby, ryby i spa
http://www.osno.com.pl/pl/index_miasto.htm
Doroto,
zazdraszczam 🙂
W przyszłą sobotę berliński chór, który miałas okazję poznać, będzie koncertował w Toruniu. Mamy zaproszenie na koncert i bankiet. Włodek bardzo chce jechać, ja się jeszcze zastanawiam. Czy są jakieś szanse żebyś dojechała do Torunia?
Jotko od 14-go mamy jakies swieta i wolne, gdyz starsze klasy maja mature, ja osobiscie mam wolne do 1-go czerwca i juz umowilysmy sie dawno z Pyra, ze udajemy sie na wspolna emigracje krzakowa
Doroto,
zatem miłego pobytu w krzakach 🙂
Najserdeczniejsze zyczenia imieninowe dla Stanislawa podkreslajac, ze parking zostcal wymieciony do ostatniej trawki. Szwajcarscy goscie po wspólnym sniadaniu ponawigowali do domu. Zobowiazalem sie udzielic im schronienia. Bylo nie bylo sa w stanie swietej wojny z Kadafim.
Oni juz nawiazali znajomosc z sasiadami z naprzeciwka. Jak dojada to napewno
sprawozdadza.
Pan Lulek
Dla Stanisława, najserdeczniejsze życzenia imieninowe!
O, wszystkich gdzieś wywiało 🙁
A ja kupiłam botwinkę i robię chłodnik, na przekór niezbyt ciepłej, a na pewno nie upalnej pogodzie, choć dziś dość słonecznej.
A bo dzionek jakiś taki… wiejny.
Dziędobry na rubieży.
Stanisławu najlepszego!!!
Witam serdecznie w słoneczną sobotę.
Stanisławowi życzę zdrowia, szczęścia i wszelakiej pomyślności. 100 lat!!!
Kod da 91. Da to da, ale co się kryje pod 91.
Pozdrawiam
mnie wwialo juz do domciu, bede sie wylegiwac tzn. parkowac
Dziś mija pięćdziesiąt trzy lata od mojego debiutu scenicznego.
8 maja 1956 roku u dziadka na imieninach, w obecności całkiem sporej, trzypokoleniowej rodziny wykonałem na skrzypcach utwór muzyczny pod tytułem „Serdeczna Matko”. Oklaskom nie było końca.
Czego i wam wszystkim serdecznie życzę…
Okazuje się ponadto, że nie potrafię liczyć.
PIĘĆDZIESIĄT CZTERY
Jak ten czas leci.
Po oklaskach był na pewno tort a do picia podpiwek.
Dzień dobry Szampaństwu,
UŚCISKI I UCAŁOWANIA DLA STANISŁAWA!
ASzyszu…Ty koncerty w 56-tym, a ja jeszcze na stojąco pod szafę wchodziłam i wtykałam paluchy do kontaktów, no, tych elektrycznych gniazdek. Cud boski, że mnie szlag nie trafił, bo jak paluchy okazały się za tłuste, to chciałam użyć drutów robótkowych Ciotki Janki 😯
Te druty zostały mi w rękach na dłuuuuuuuuugi czas 😉
ASzyszu –
A co zagrałeś by uczcić swój debiut? I czy aby na skrzypcach?
54 – no, no.
Zatem uczcijmy – najlepiej chyba …
http://www.youtube.com/watch?v=MBzdexEehbU
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
Stanisławowi, żeby nic a nic się nie zmieniał 😀
Alicjo
Ja też w 56 wsadzałem paluchy prawie między drzwi. Na zimowym obozie w Krynicy zorganizowaliśmy imprezę estradową w Domu Zdrojowym. Dochód był przeznaczony dla studentów węgierskich poszkodowanych w sowieckiej agresji. Była muzyka, piosenki, wiersze, skecze, tańce itd itp.Tak się podobało kuracjuszom, że na drugi dzień zrobiliśmy powtórkę przy pełnej sali! Mnie przypadła konferansjerka i pokaz rock’n rolla z modnymi wtedy elementami akrobatyki. Miałem powody, bo trenowałem akrobatykę w Tęczy-Kielce u trenera Rutkowskiego. Może ktoś starszy i zainteresowany sportem jeszcze Go pamięta?
Blogowemu Stanislawowi samych radosci i szczescia na co dzien.
Mamy z Nowym wspolnego kolege Stanislawa, o ktorym tez mysle teraz przyjaznie. Oby mu sie wiodlo jak najlepiej.
Nowy, zainicjowales bliski wszystkim temat. Czytalam ostatnio bardzo ciekawa ksiazke, w ktorej ten temat tez jest obecny, ale to nie jest podstawowy watek. Nie jestem pewna, czy jest juz przetlumaczona na polski. Autorka jest Katharina Hagena a tytul”Der Geschmack Von Apfelkernen”. Moze Dorotol czy inni niemiecko-jezyczni znaja. To rodzinna historia trzech pokolen kobiet, napisana z duza wrazliwoscia. Francuskie tlumaczenie wlasnie wyszlo (Le gout des pepins de pomme).
Stanisławie,
wszystkiego najlepszego w dniu Twoich imienin.
Przy tej okazji zauważyłam, że od kilku lat imię Stanisław po wielu latach zapomnienia, przeżywa renesans. Może to trochę za dużo powiedziane, ale jest już częściej spotykane, w przeciwieństwie do żeńskiej formy tego imienia. Nie słyszałam o żadnej małej Stanisławie.
Aszyszu, to musiał być naprawdę wielki sukces, skoro tak zapadł Ci w pamięci. 🙂
Cichal,
ja wiem, że nie jesteś jeszcze stary, ale tu na forumie powiem głośno i niech reszta blogowiska wywiera presję na Kapitana: napisz wspomnienia!!!
Potem napiszesz resztę, ale póki co, spisz to, co było!
(szeptem do blogowiska – Kapitan ma materiał nie tylko na morskie opowieści!)
Alino,
temat, który poruszył Nowy, jest na codzień, i dobrze o tym rozmawiać, czasem ktoś pomoże zwykłą radą, albo podeprze duchowo, to też ważne. U mnie na codzień jest sąsiad, Frank.
Trochę był zdezorientowany, kiedy żeglowaliśmy w marcu, ale miał codzienną opiekę. Wczoraj się dopytywał, czy byliśmy gdzieś za granicą, bo dawno nas nie widział, a przecież marzec dawno za nami, i widuje nas codziennie…
To jeszcze o ksiazce, tym razem szwedzkiej autorki (co nie ma nic wspolnego z koncertem Aszysza…) Katarina Mazetti pod tytulem „Facet z grobu obok” (francuskie tlumaczenie „Le mec de la tombe d’a cote”, szukalam, jak jest w oryginale, ale nie znalazlam). Ciekawa obserwacja spolecznych podzialow napisana z duza doza humoru. Zaadaptowano ja nawet do teatru, grana teraz w Paryzu.
c.d. trzydniówki Stanisława (zaczęliśmy wszak w nocy). Mój Staś jesienny, to mogę z całym zaangażowaniem świętować blogowego.
Dzieci mam prawie skompletowane w domu i mnóstwo zamieszania i radości. Teraz Ryba poszła do kina, którego jest spragniona ( w 50 tys Świnoujściu kina nie ma). Na propozycję Młodszej, żeby obejrzeć film video, moje starsze Dziecko wykrzyknęło z urazą ” A popcorn?”. Rzeczywiście brak i trzeba jednak iść do kina.
Co mnie szczerze odrzuca od kina jako takiego to smród (inaczej nie umiem tego określić) pop-cornu. Mdło mi się robi na samo wspomnienie 🙄
Są filmy, które wybitnie nadają sie do oglądania tylko na wielkim ekranie, a ja po prostu nie mogę znieść tej pop-cornowej atmosfery.
Jeśli chodzi o szwedzkie książki, bardzo polecam Majgull Axelsson – „Kwietniowa czarownica” (tł. polskie, oryginał: „Aprilhaxan”, środkowe „a” z dwiema kropeczkami nad literą)
Alicjo! Każdy stary człowiek ma duzo do opowiadania choćby dlatego, że żyje dłużej od młodszych! Ale czy to kogoś kręci? Młodzi i tak są przekonani, że ich życie jest najciekawsze…i…maja rację!
Alicjo, poniewaz piszesz bezblednie, zaczynam miec watpliwosci co do pisowni „na co dzien”. Ty piszesz „na codzien”, moze tak trzeba? Sama juz nie wiem. Czesto mam pod reka „Razem czy Osobno Ireny Arctowej, to taka mala ksiazeczka, wydana w 1970 i tam wyraznie jest „na co dzien”. Oswiec mnie, prosze.
Pyro, to dobrze Ci dzisiaj, „Krolowej-Matce”. Serdecznosci 😉
Echidno,
Nie zagrałem nic ale słucham właśnie tego . Tyle, że z płyty wydanej w ubiegłym chyba roku przez Deutsche Grammophon. Inna orkiestra, inny dyrygent ale reszta ta sama…
Przez trzydzieści pięć lat nie znosiłem tego instrumentu ale na starość jakby mi przeszło.
Alino,
piszemy ” na co dzień „. Najlepszym z rozpędu zdarzają się pomyłki.
Cichalu, nie każdy ma ciekawe życie, a już na pewno nie każdy ma dar ciekawego opowiadania . Alicja widocznie wie,co pisze, bo już Cię trochę poznała, a jest bystrą obserwatorką. A młodzi dorastają i z czasem zaczynają czytać wspomnienia, biografie. Kiedy byłam zupełnie młodą osobą, czytałam tylko beletrystykę. A teraz z przyjemnością czytam literaturę wspomnieniową, dzienniki itp. Popieram apel Alicji.
OK Krysiu. Piszę tak familiarnie, bo moja pierwsza miłość to była Krysia.
OK, powtarzam. Jak będę stary to zacznę pisać. Tylko kiedy to będzie?
Kod 9995, Wieszczy wiek, czy raczej cenę 99.95?
Na blogu są może ze cztery, może 5 osób, które kojarzą nazwiska Sztama, Mularczyka, Rutkowskiego, Łazarewicza. Możemy tylko powtórzyć za góralem z dowcipu „panocku – przeca jo nie stary ino downy”. Jasne, że z wiekiem człek sięga raczej po literaturę faktu – fikcji mamy dosyć w otaczającym świecie. Ponoć każdej biografii wystarczy na jedną powieść. Dobrze opowiedziana biografia to kawał dobrej literatury.
Stąd zbiór w notkach Alicji dawnych opowieści Pana Lulka, opowieści Kapitana są nader zajmujące, a i ja lubię sobie poopowiadać o sobie i innych.
Alino,
ja biorę „na czuja”, bo nie znam zasad gramatyki, poza tym, że -uje nie kreskuje (to nie żart – nie znam!) 😯
Jak „codziennie”, no to mi tak na oko pi razy drzwi wychodzi – na codzień, chociaż z drugiej strony – co dnia, codziennie i tak dalej, mieszanina taka. Najważniejsze, że wiadomo, „osochozi” 😉
Cichal,
jak będziesz stary, to zaczniesz pisać od momentu, na którym skończysz teraz. Będzie serial!. Więc zasiadaj i pisz, a nie wykręcaj się!!!
…a propos błędów otrograficznych, do dzisiaj pamiętam polonistce, która postawiła mi dwóję (jedyną w życiu, nawet trójki nie miałam!!!) za wypracowanie, bo napisałam „histori” bez drugiego „i”, z rozpędu mi się to drugie nie dopisało, a jak zwykle – nie przeczytałam, i nie poprawiałam. Wiedziała zaraza jedna, że to „wypadek przy pracy”, ale mnie ukarała. Co ciekawe, przepuszczała wielką ilość błędów u innych.
Krystyno,
Debiuty pamięta się nie dla tego, że były bardzo udane ale dla tego, że pierwszy raz. Przyłapuję się nieraz na tym, że pamiętam dziwne, nic nieznaczące zdarzenia.
Zupełnie nie wiadomo po co.
P.S.
Do picia Sauvignon blanc z Nowej Zelandii, Marlborough, Vicar´s Choice.
Wszystkie klejnoty świata…. te zielone dostałam wczoraj. Czyż to nie jest piękne? Usiąść i podziwiać, co ta Natura wyrabia… no, troche jej czasu zabiera, żeby takie coś wysiedzieć….
http://alicja.homelinux.com/news/img_2651.jpg
Alino dobrze Ci mówi Arctowa: na co dzień – to prawidłowa pisownia. Ale już jutro może być inaczej. Tymczasem zaś obowiązuje ta wersja. Nic na czuja. Wszystko na… słownik!
Alicjo
Kalcyt, gips i apatyty?
Pozdrowienia dla Wszystkich
Bez względu na to czy solenizant dzisiaj zagości i to, że czyniliśmy to już wczoraj na wszelki wypadek, wznosze toast za Stanisława. Niech żyje sto lat w zdrowiu i radości !!!! Wszystkiego najlepszego!
Dajmy sobie *na luz* z ortografią i takimi tam…to nie uniwersytet i wydział filologii polskiej, to blog!
Pyro,
wspomniałaś o pamiętnikach, ja pewnie już o tym klepałam tutaj – w dzieciństwie, na pewno nie miałam więcej niż 10 lat, zaczytywałam się w pamiętniku Feliksa Sztamma. Feliks był trenerem bokserów (wcześniej – chciał byc bokserem, ale mu nie wyszło), starsi pamiętają, wszak to trener-legenda. Boks mnie wcale nie interesował, bo jak mógł smarkatą dziesięciolatkę – ale „Pamiętnik Feliksa Sztamma” to literatura z górnej półki, zaczytałam to „na śmierć”. Temat chyba nie jest ważny – ważne są wspomnienia i autentyczna pasja tego, który wspomnienia spisuje.
Yota282000
gips i fluoryty (zielone i zielonkawe)
O właściwym czasie.
Stanisławie, moje najserdeczniejsze życzenia zdrowia, szęścia i wszelakiej pomyślności. Działaj dalej na Twojej niwie z jak największą skutecznością i powodzeniem!
Zdrowie Stanisława!
Zdrowie Stanisława!!!
Powtórzę w poniedziałek …
ASzyszu, dzięki Tobie mi się wspomniało!
http://www.youtube.com/watch?v=5Ls8-pk4IS4
Alicjo, żadne tam „na luz”, nie ze mną te numery! 😀
Zdrowie Stanislawa!
To bez adresu i dedykacji, przypomniało mi się…
http://www.youtube.com/watch?v=5GZLDvQC08I
O masz… Brunner się znalazł… to co, mam do kąta i na grochu za błendy i wypatrzenia?!
Żabo,
Orkiestra symfoniczna z Helsinek, Esa-Pekka Salonen i „Valse Triste” na bis na jednym z koncertów Festiwalu Bałtyckiego w Sztokholmie w sierpniu.
To jest Sibelius!
Jerzor przyniósł od Franka omszałą butelkę wina. Za chwilę otworzymy.
A póki co….
http://www.youtube.com/watch?v=0TgrHXa2kE0
ASzyszu @19:17
Starzejemy sie (bardzo powoli!) i wspominamy, proste…
Alicjo, uważaj!
Może to wino mszalne?
Miłej zabawy – wybywam na kilka dni – uprzejmie proszę o przejęcie podczaszeństwa- zwłaszczą , ze i tak mam szans być we własciwych godzinach. Do następnych ważnch dat w kalendarzu daleko.
Wychylcie nieco Teacher’sa lub Bailey’sa lub cokolwiek w moim imieniu a ja siadam za kółko.
Z krzakami dziewczyny uważajcie bo zaczął sie sezon kleszczowy….fuj…od wczoraj wyjęłam z psa kilka sztuk- nikt w domu nie chce tego robić a kleszcze są równie nieprzyjemnie jak pająki.
Kapitan niech pisze – lepiej teraz – bo widoków na starosc nie widać (chociaz pisał wcześniej o Alince a teraz Krysi więc może troszku…;-). Interesująco opawiada o ciekawych czasach, w dodatku pisze ładną polszczyzną. Popieram.
Omszałe jak omszałe, niechby i mszalne… jakiś osad ma na dnie 😯
E tam, otworzę!
Sprawozdam potem, bo przecież dożyję!
Pyro,
Podczaszynią zostałaś i koniec!
Sezon kleszczowy… dopadł mnie pierwszy raz w życiu na Pomorzu parę lat temu, i to jeszcze ten szczególny kleszcz, co to chorobę „lime” wywołuje, a to nie żarty. Sama się połapałam, ale po czasie, i okropne tortury przeszłam, łącznie z jakimiś tam antybiotykami przez miesiąc.
Do kiedy Apaw wybywasz? W krzakach trzeba przejsac 1 km do ratusza, gdyz tam stoi unijny komputer do uzytku publicznego, Pyra jako podczaszyni nie badzie maila tzw. laczy, na miejscu natomiast nie udaje nam sie wejsc przy pomocy stick´u na lacza sasiadow
Pyro – wybacz i dziękuję.
Alicjo- przypomniał mi się sylwester z czasów licealnych….. uuuu już powinnam jechać ale jeszcze wkleję to…. http://www.youtube.com/watch?v=ntm1YfehK7U&feature=related
Jade pracować („by wypoczywać mógł ktoś”- ktokolwiek)- nie wiem czy będzie zasięg – wracam we środę.
Już mnie nie ma – musze zabrać ludzi po drodze.
znaj moje dobre serce, groch może być ugotowany 😀
Czuję się podle. Zdradziłem przyjaciela! Zwabiłem podstępnie kaszą gryczaną i złapałem Gucia! Potem wsadziłem do pier…a, pardon, do pudła i UWIĘZIŁEM. Ja, przeciwnik jakiegokolwiek ograniczenia wolności osobistej! Ale cóż, zgłosił się hodowca gołębi. My wyjeżdżamy z Florydy za parę dni i zostałby jak ten palec a że ufny jest, to skończyłby w jakimś garnku. Liczę na to, że bedzie mu dobrze w stadzie. A może zdybie prześliczna palomę? Niech mu się wiedzie. Daję hodowcy woreczek ulubionej Gucia kaszy. Tutaj hreczana mało znana. Na zdjęciu Gucio spoziera pożegnalnie zza krat…Grrrrruchuuuuu
http://picasaweb.google.com/cichal05/PozegnanieGucia#
…apaw, ja na koncerty PF religijnie… i dzięki bogu (i synowej) udało mi się niejeden (nie jeden?) raz 🙂
http://alicja.homelinux.com/news/Roger_Waters-Toronto-2007/
Ostatni koncert, zapowiedział Roger
cichal wspolczuje
Dobrze. Podczaszyną mogę być do piątku włącznie. Od soboty proszę o kolejnego dyżurnego.
Ryba z kina wróciła z wielką butlą sofii pinot 2006 i jest znakomita ta sofia.
Chyba w poniedziałek Młodsza pójdzie kupić następną, bo tej wielkiej jeszcze i na jutro wystarczy na trzy kobiety.
Alino – jako, że córcia do porządnego kina chodzi 2 razy w roku, traktuje to jak szkolną wycieczkę i mówi, że bez popcornu w ogóle do kina nie wchodzi. Mówię jej, że śmierdzi, a na to dziewczę roześmiane mówi, że mama nie ma pojęcia, jak może śmierdzieć. Ona jada popcorn z masłem i ze solą, a ostatnio wymyślono popcorn z karmelem i to dopiero waniajet.
Cichalu – może i dobrze dla Gucia,. może i bezpiecznie, ale nieborak zawiódł się na człowieku.
a propos książek o trudnych chwilach z rodzicami starszymi to najwieksze warażenie na mnie zrobiła książka „Tato” Wiliama Whartona … sama takie trudne chwile przeżyłam z mamą …
jeśli chodzi o czytanie to ja chyba miałam najlepszy okres do czytania kiedy miałam 15-30 lat … teraz czytam dużo ale chyba mniej ambitne książki ..
zadziwiła mnie znowu Ewa Bem … z tych samych powodów co wczoraj …
Stanisławie,
Wiedeń życzy wszystkiego najlepszego!
Jola, jestem w niedoczasie czytelniczym… co zrobiła Ewa Bem?
Czyżby zaśpiewała? Dla Brata?
Jolinku, nie jesteś sama w tych zadziwieniach…
Szkoda mi Gucia, ale trzeba być dobrej myśli, że odnajdzie się szybko w tym nowym stadle. U mnie w domu też jest Gucio, tyle, że na czterech łapach i też się do nas przybłąkał i też go nikt nie szukał, nikt się po niego nie zgłosił, więc przystał do rodziny. Tym sposobem mamy dwa czworonogi, Gucia i Fredzię. Jest wesoło…
Ja też wybywam na dwa dzionki. Jadę jutro do Żyrardowa, posłuchać, jak genialny Włodek Pawlik ze swoimi genialnymi kolegami zagra muzykę z Rewersu. A zaś pojutrze sama tam będę robić sztuki… na jednej scenie z Andrzejkiem Koryckim i Dominiką Żukowską. Oni będą grać, a ja będę gadać. Zawsze to robimy jak się spotkamy, ale skoro ktoś nam jeszcze chce za to zapłacić – mówi się trudno. Przyjmiemy z godnością.
Przewiduję też dużo piwa w zaprzyjaźnionym pubie, będę więc trąbiła to piwko po kolei za zdrowie wszystkich na Blogu.
Ach jej, jakie miłe trzy dzionki mnie czekają: jadę samochodem specjalnie po to, żeby przejechać tę majową Polskę na durch. Uwielbiam tak sobie jechać i się gapić. Zapuszczę sobie Grand Piano Włodka, to nie będę przekraczać przepisów. A jakbym się miała zapóźnić, to się przerzucę na folk irlandzki, bardzo dynamiczny.
O, fajne znalazłam, jak się pan we fraku ładnie zreformował z „violinista” na „fiddlera”…
http://www.youtube.com/watch?v=G5H50j4DHXk&feature=related
Program rozpaczliwie rozrywkowy : panie Bem i Frąckowiak w komitecie honorowym p. Jarkacza, jeden z blogerów Salonu24 wymyślił, że Obama, Sarkozy, Berlusconi i Brown nie przylatują do Moskwy na rocznicę zwycięstwa w proteście przeciwko „popełnionemu na osobie Pary Prezydenckiej RP i świcie towarzyszącej, mordu politycznego” Takich kwiatków jest więcej.
Żeby uczcić Stanisława i ukoić żal po Guciu otwarta została wieeelka butla Merlota z Liberty Creek. Ewa jak ten ptaszek, więc odpowiedzialność za 7/8 butli spoczywa na mnie! Order is order!
Pyro, na takich blogerów to już nie piwko, tylko łyskacz!
http://www.youtube.com/watch?v=46EXY4oP1Do&feature=related
Pawełku tak …
Pan Lulek się chwali, że ma pełna lodówkę po wizycie nemo…
Nisiu. Czy na dachu? Pozdrów, proszę Koryckiego. Czy będzie z córeczką grającą na wiolonczeli?
Pyro. Jak Pan Bóg chce kogoś ukarać, to mu rozum odbiera!
Nisiu ale super masz dni przed sobą … a ja biedna prawa jazdy nie mam … itd.
Cichalu! Koryckiemu zgoła rzucę się na szyję, ale z córeczką – czy coś Ci się przypadkiem nie poguciowało?
Wiolonczela, owszem, ale z moich przyjaciół, których jutro spotkam, to Włodek Pawlik ma w rodzinie – ale syneczka grającego na wiolonczeli. Samodzielnego muzyka zresztą.
A może czegoś o Korysiu nie wiemy??? 😎
11e1 – nio.
Na dobranoc znalazłam śliczny kawałeczek irlandzki, prościutko ze Śląska – tam, jak wiadomo, jest filia Irlandii, a Carrantuohille (dla przyjaciół Karaluchy) grają już ze dwadzieścia lat – i wciąż pięknie…
http://www.youtube.com/watch?v=sv72xDSiMK0&feature=related
No i czy nie miła zasypianka?
Jolinku, super będzie na pewno, ale na pociechę powiem Ci, że uchetam się jak głupia, a nóżki to pewnie będę miała jak dwie kolumny Zygmunta, od dołu do góry równe. Kichać na to. Liczy się przyjemność!
Sprawdź. 99,9% .Była (i grała) w Baltimore na Polonia Randez-Vous. (Zlot, regaty, powszechne nadużywanie) też nadużywałem, ale bez przesady, bo zrealizowałem półgodzinny film dla nowojorskiej TV. Nawet pokpiwałem, że wiolonczela była najczęściej używanym instrumentem na herbacianych kliprach…
Te kukaracze baaaardzo ładne!
no to zszedłem… na takie klimaty:
The only thing to live for
Is today…
I don’t wanna grow up…
Dziwnie, bo wcale mi się nie chce spać po tym winie. I dobrze, bo mi się przypomniało, że mięsa z zamrażarki nie wyciągnęłam i jutro byłby klopot.
uff ale sie naogladalam „kreminalu” o zyciu ruskich mafiozow w Berlinie na arte, jest to cala seria we czwartki i soboty, zimna wojna to byl pikus
Już piąty raz próbuję przebić się z tym tekstem, ale Łotr mi zjada 🙁
Może teraz udało mi się go przechytrzyć?
Idę na całość, ale w odcinkach:
When I’m lyin’ in my bed at night
I don’t wanna grow up
Nothin’ ever seems to turn out right
I don’t wanna grow up
How do you move in a world of fog
That’s always changing things
Makes me wish that I could be a dog
When I see the price that you pay
I don’t wanna grow up
I don’t ever wanna be that way
I don’t wanna grow up
Seems like folks turn into things
That they’d never want
The only thing to live for
Is today…
I’m gonna put a hole in my TV set
I don’t wanna grow up
Open up the medicine chest
And I don’t wanna grow up
I don’t wanna have to shout it out
I don’t want my hair to fall out
I don’t wanna be filled with doubt
I don’t wanna be a good boy scout
I don’t wanna have to learn to count
I don’t wanna have the biggest amount
I don’t wanna grow up
O, dał się wykiwać 😉
No to jazda z następnym odcinkiem:
Well when I see my parents fight
I don’t wanna grow up
They all go out and drinking all night
And I don’t wanna grow up
I’d rather stay here in my room
Nothin’ out there but sad and gloom
I don’t wanna live in a big old Tomb
On Grand Street
When I see the 5 o’clock news
I don’t wanna grow up
Sprawdzam, na które słowo Łotr jest uczulony:
Comb
Cichalu, znam faceta od lat i jego żonę też, bywam u nich w domu. Może nie myślisz o Koryckim?
Swoją drogą przekażę i zobaczę, co na to Jolka powie, hehe, może załapię się na bóję!
http://www.youtube.com/watch?v=Lz58MGqZAqY&feature=related
Tu Korycki – przy okazji trochę prywaty…
Comb their
Pyra!
(00:02)
Idę się przynapić… a mówiłam… artyści do sztuki!
Dobrze, że Stanisława, ciągle po tej stronie Wielkiej Wody, wszystkiego najlepszego i niech żyje nam!
Sprawdzania ciąg dalszy:
Comb their hair
Comb their hair and shine
Poczesałam, zaczesałam… i nico 😯
Na wszelki wypadek: to co fałszuje, to nie Dominisia! To Publisia!
Aaaaaa… kulinarnie 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=ClQepFF-Sr0
Mam go!
Nie puszcza tekstów ze słowem shoe w liczbie mnogiej
w butach dodałem kreseczkę. może teraz przejdzie?
When I see the 5 o’clock news
I don’t wanna grow up
Comb their hair and shine their shoe-s
I don’t wanna grow up
Stay around in my old hometown
I don’t wanna put no money down
I don’t wanna get me a big old loan
Work them fingers to the bone
I don’t wanna float a broom
Fall in love and get married then boom
How the hell did I get here so soon
I don’t wanna grow up
(Tom Waits/K. Brennan)
Uważajcie!
Buty po angielsku na cenzurowanym. Bezpieczniej boso albo w jednym bucie 😉
Ludzie, gdzie ja mam rozsądek? Rano jadę!
Dobrej nocy WSZĘDZIE!
Odwołuję Koryckiego, odwołuję wszystkie wiolonczele, odwołuję siebie w czasie teraźniejszym!!! Nisiu!!! Córkę weiolonczelistkę ma Rysiek Muzaj!
Te 7/8 było znaczące…
Boso, ale w ostrogach 😉
…because you can never hold back spring…
Ach, Rysiek!No fakt. Do Rysia mam ostatnio jakoś dalej, za z jego dzieci lepiej kojarzę synka, bo mi zagrał w filmie o Rysiu. Dawne czasy to były.
Masz zatem ode mnie dla przypomnienia całe Dzwony – z Muzajem solowym tym razem…
http://www.youtube.com/watch?v=T4Kq1zsns34&feature=related
Nisiu! Rano jedziesz! 😉
Głos Rozsądku to Twoje drugie imię, co?
No dobrze, padam w bety! Dzięki za troskę.
Fajna szantka swoją drogą, nie? Klasyka gatunku…
😆
imię moje? czterdzieści i cztery…
ciekawe tylko, kto mi przemówi do rozsądku.
no, jeszcze tylko wyrychtuję wirtualny serwer na CentOS-ie i sprawdzę jak chodzą okienka w tej piaskownicy… tzn. jak funkcjonuje wirtualny serwer windows pod linuksem… tzn… ach, to ja może lepiej też już sobie pójdę…
Poodkurzałam maszynę 🙄
Jerzor 2 razy tego tam… kopnął, i powiada, że za mało poodkurzaliśmy. Jejku!
Rozsądek?
Ubożuchny….
http://www.youtube.com/watch?v=iJvz0OEN2d4
…a to nie jest ta drapieżna wersja Maryli, szkoda…
A to do spanka… 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=w_uUHOOLqw8&feature=related
Dzień bez mleka… 😉
http://www.youtube.com/watch?v=ClQepFF-Sr0
A to już na dobranockę…
http://www.youtube.com/watch?v=PUbvl8TIAhY
I jeszcze to! 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=9G75tH2wfvQ
Miałam iść do wyrka… ale się zatrzymałam. Typowe.
http://www.youtube.com/watch?v=RQja4M3Y1sY&feature=channel
Każdy chce rządzić światem… ja też 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=FOA4ixV-3jU&feature=related
Alicjo i to Ci się naprawdę podoba? Jakżem już stary…
Cichal,
pamiętasz zapewne hasło – muzyka *letka*, łatwa i przyjemna…? No właśnie!
Zwariowali. O trzeciej nad ranem koncertu im się zachciało. I jak tu spać? Obiadowo dzisiaj Pyry robią gulasz z mięsa mieszanego wołowo – wieprzowego z suszonymi grzybami do kaszy gryczanej i surówek. Żadnego ciasta, deseru nic, bo Dziecię dietuje (jak się ma popcorn do tej diety?). Słońce całkiem słoneczne, czy ciepło, czy zimno to jeszcze nie wiem, bo piesek śpi i nikt jeszcze nie wychodził.
Pyro,
ja od nie wiadomo kiedy udawam się na spoczynek, ciągle nos w książce, 2:20 teraz, to już się pewnie udam. Zastanawiam sie, czy nie wyrzucić Jerzora do pokoju na górce, bo chrapie. Z jednej strony potrzebny, bo przytulić się człowiek by chciał, no ale chrapiące przytulisko nie bardzo.
Zdzierżę może…
Dzień dobry, a sobie dobranoc 😉
dzień dobry … 🙂
Alicjo zdzierżysz na pewno … nie takie Ty ze szwagrem … 🙂
ja dzisiaj na obiad planuje kotlety mielone (z kaszą manną), ziemniaki młode i kapustę młodą zasmażaną … wszystko posypane świeżym koperkiem … na deser galaretka z truskawkami z moich zapasów (bo trza zamrażalnik opróżnić) z jogurtem, orzechami od Pana Lulka i tartą gorzką czekoladą …
dzień dobry, słoneczny i rozśpiewany ptakami 🙂
Za mną chodzi chłodnik, chyba to Małgosia zapoczątkowała chłodnikowy sezon. Tuż za chłodnikiem – bukiet jarzyn no i duuużo koperku, mniam! Miłego dnia 🙂
Alicjo,
po 3:00 zaserwowałaś repertuar, który pod znakiem zapytania stawia twierdzenie o zbieżności naszych gustów tudzież współduszności w recepcji 😯
z „letka, łatwa i przyjemna” zrobiło się „uatfa”.
Jęknąłbym już współcześnie z Cichalem, ale Morfeusz podstępem zmożył mnie na chwil parę.
Na hasło „lekka, łatwa i przyjemna” słyszę „uszyma duszy mojej” np.
to.
Dzieńdobrywszystkim!
Witam, ptaszki owszem spiewaja, sloneczko jeszcze sie zastanawia a my tutaj na obszarach niemieckojezycznych mamy Dzien Matki.
Dzień zwycięstwa. O nim marzył każdy z nas…
Obejrzałyśmy paradę na zmianę z TVP3 i TVN24. W TVP okropnie przeszkadzał tłumacz – samo tłumaczenie bardzo niezręczne i dopiero eksperci od sprzętu wnieśli zamiast haseł trochę wiadomości. Okropna jest też prowadząca, która każdym starannie modulowanym pytaniem okazuje wyższość cywilizacji zachodniej, nad kacapami. U Walterowców było ciut lepiej.
Komunikat z pola walki (wyborczej) p. Komorowski ma nową ksywkę u prawicowców :
Bronisław hr Komoruski herb. korczak.
Dlaczego Jan Kiepura nie lubił Rudych? 😯
Rote Haare Sommersprossen sind des Teufels Volksgenossen!
pozdrowienia z willi Kunterbunt 😀
Pyro moze lepiej byc komoruski niz Allah toja Lach w przyszlosci
Wczoraj napisała do mnie córka premiera Kanady. Po mężu Kulikowska. Mąż był Cichociemny. Znalazła moje zdjęcia…
Marku – jak miło. Rodziny rozsypane po świecie, pociotki i dalecy kuzynowie, a przecież ród zobowiązuje. Odpisz prędko.
Marku,
Którego premiera Kanady?
Aktualny premier to jest chyba troche za mlody aby miec corke po mezu….
A na dodatek żonę Cichociemnego…
Pyro, tak na szybko: wiertarka została była oddana, pewnie wczoraj
Marku przeciez Ci sie nie zwierzala z meza Cichociemnego w kontekscie zdjec??????
jaka wiertarka, jakies cichociemne kryptonimy
Pani mieszka na Florydzie, Trochę informacji o niej znalazłem na stronie kombatantów AK .
Dorotolu – kryptonimy absolutnie konieczne. Jak inaczej we dwie ze Starą Żabą zarobimy na papiery kombatanckie? A jak bez nich żyć?
Jakiś styropian sie pewnie w Żabich Błotach by znalazł (tam sie wszystko przydaje w swoim czasie) ale na kilka osób, nie wystarczy.
styropian…??? cos zaczyna mnie drazyc podejzenie, ze dzisiaj wszyscy lewa noga z lozka wstali
….mnie jest natomiast potrzebna informacja na jaka glebokosc ma byc wykopany staw do hodowli rakow?
Brakuje jeszcze tego tego, znaczy szyldzika przy klamce. Dzisiaj od rana dzień ruchliwy, prawie nas zbudził Pan Kowal, zajechał na poranną kawę, wierzchem jakby nie było. Z domu wyjechał o piątej. Nieco przed nim, już pił kawę, Lucjan od Inki (w sanatorium śniadanie nawet w niedzielę wcześnie), żeby skończyć oblicowanie drzwi, później Laurecjusz z Józiem, zeby porwać Lucjana do siebie, przy okazji pomogli przy drzwiach. Po nich zjechała druga koleżanka Sylwii i teraz wszystkie trzy idą łapać konie i wybierają się do lasu, konno, w rzeczy samej. A ja czekam na doktora.
http://picasaweb.google.com/zabieblota/DrzwiWchodowePoRewitalizacji#5406669091747941090
No, no, no talenta ta Zaba ma
Raki widziałam tutaj tylko w jeziorze. Jezioro głębokie, ale raki przy brzegu.
Pyro, stryropian można rozkruszyć i po kawałku wkładać pod prześcieradło, najlepiej w nogi, zeby nie ugniatał, wystarczy na więcej, a powiedzieć mozna, ze się śpi na styropianie.
Obserwujemy kawki, które wydłubują kawałki styropianu ze ściany stajni i gdzieś wynoszą. Bedą miały już kombatanckie pisklaki, na styropianie wychowane 😀
RAK SZLACHETNY (Astacus astacus L.), zwany również rzecznym lub szerokoszczypcowym,jest rozpowszechniony na całym obszarze Europy Środkowej z wyjątkiem wysokich partii gór. Obecnie wiele stanowisk tego raka uległo zagładzie, przede wszystkim ze względu na zanieczyszczenia wód i epidemie dżumy raczej (MASTYŃSKI i ANDRZEJEWSKI 2001). Przebywa najchętniej w wodach płynących o głębokości większej od 0,4 m i szerokości 3,0 m, występuje również w stawach i żwirowniach w pierwszej klasie czystości wody zawierającej znaczne ilości wapnia. Optymalna temperatura dla raków szlachetnych wynosi średnio rocznie od 10 do 12°C i nie powinna przekraczać 21°C. Dojrzewa płciowo w trzecim roku życia, po osiągnięciu około 8 cm długości.
Mówiłam, że się boję Żaby. Ani chybi wiedźma to musi być. Normalna baba ma też różne talenta, ale, na Boga, nie aż tak różnorodne. Hoduje konie – nie ona jedna, grzebie w maszynach – trafiają się takie zboczenia, wali rolę siana, jak Pudzianowski – no, zdarzają się baby – smoki. Ale ciesiółka? obróbka drewna? Murarka? A przy tym gotowanie, że niech się niektóre (większość) knajp schowa, szycie, pieczenie, wyrób pończoch wełnianych. I jakby tego wszystkiego było mało wiedza zbierana w kilku obcych językach , talent gawędziarski i doskonałe pióro reporterskie. To jak myślicie? Bez diabelskiej mocy byłoby to przecież niemożliwe!
Dobra, dobra, już siadam na miotłę i odlatuję……
Witam wszystkich pięknie .
Pyro – przecież wiadomo, że Żaba jest po prostu żabiobłotnym człowiekiem renesansu.
Od dawna podziwiam Jej wszechstronność. Jestem pełna podziwu dla dzielności którą obserwowałam w czasie minionej zimy. No wzór niedościgniony. Też bym tak chciała.
Kulikowskich nie sieja. Sami sie rodza i rozpelzaja po swiecie. Podobno niektórzy posiadaja magiczne rury którymi zdejmuja. Nie wstydz sie tylko pokaz te powinowata z Kanady. Czy Ona pachnie zywica, czy tylko jest taka zywotna. A na obiadek byl pyszny budyn i przez plot spotanie z tesciowa Ksiedza Proboszcza. Teraz b
cdn. Teraz bedzie poobiednia drzemka a potem sie zobaczy
Rozleniwiony do granic mozliwosci
Pan Lulek
Dzień dobry Szampaństwu!
PaOlO, nie narzekaj, wszak to rytmy pięknych lat 8-=tych!
Cholerka, zimno się zrobiło 😯
+1C rano!!! Grande scandale, no wiecie co?! (Musicale Thaiti Granda Banda).
A ja mam jechać za chwilę do Rogera na nurkowanie 😯
Ja nie będę nurkować, Boże broń! Tylko obserwować. Nurek będzie jeden, zawodowiec, i ma wyszukać w stawie most (mosteczek), który Roger postawił na strumyku. Przyszła zima, po zimie nastały roztopy, no i… most się zbył razem z lodem.
W poszukiwaniu straconego mostu, jednym słowem.
Na śniadanie – kromucha białego twarogu, bez chleba, z rzodkiewką.
PaOlO… może być? 😉
http://www.youtube.com/watch?v=Kz7j1NwXirA
no, może być, ale czym to się różni od tego, co wpuściłem o 9:44?
Teraz coś zjem, żeby było kulinarnie.
Najchętniej sadzone jajo z ziemniakami i zsiadłym mlekiem. Koperek i skwarki się znajdą. Tylko skąd wziąć takie mleko, które u Babci nożem można było kroić?
Zapewne myślisz o Tropicale Thaiti Granda Banda ze Zbyszkiem Rajem i Romkiem (nazwisko) szalonym wiolonczelistą. Pracowałem z Nimi wiele razy
Romek na imię miał Józef. Potem pracował z Silną Grupa Pod Wezwaniem. W Grandzie na początku był też Antek Mleczko póżniej znakomity (jak On montował) szef Red. Muzyki Rozrywkowej PR w Krakowie
Cichalu, ja od czterdziestu lat uważam ich za jedno z lepszych i za mało docenianych zjawisk polskiej muzyki
A Romek to był Józek 😉
byłeś szybszy 🙂
Tfu… jeszcze śpię… jasne, że Tropicale! Jerzor mi jakieś wiadomosci cytował z gazety, że koronacje i tak dalej, nie ma to jak Krakusy, „chcom” króla i już 😯
http://www.youtube.com/watch?v=TehFZ38kt6o
O, pozbierałam wszystkie muszle do kupy, te dla Krystyny, i w nich ta muszla z mojej pierwszej zjedzonej ostrygi, historyczna – rzec można 😉
Sliczności to nie jest… ale muszla, było nie było!
przepraszam za powtórkę z rozrywki, ale tej wizualizacji po prostu nie można pominąć 😉
Harper ma córkę na Florydzie, po mężu Kulikowską?! To on musiał jako dziecko się zadawać niecnie, bo jego dziatki takie w krótkich majteczkach jakby ….
A propos… „Satyra w krótkich majteczkach” – czy to nie w „Przekroju” czasem było?
Alicjo, to było w Kobiecie i Życiu
Ulubiony dowcip Antka Mleczki
– wyślij głupka po flaszkę to przyniesie jedną…
A, faktycznie (to do Satyry).
Co do drugiego – no właśnie! Nie wysyłać głupka po flaszkę!
Jak tam bez Gutka?
Smutno…Nawt Ewa nie smieje sie z dowcipu:
Kobieta w ramach równouprawnienia może robić co zechce.
– byle było smaczne
Dlatego ja wolę Czipa i Dalego na ogródku, niż zwierzynę w domu, czy na balkonie. Się człowiek przywiązuje…
Witajcie. Wróciłam z dolnośląskich wojaży. Deszcz na łeb lał, ale i tak się naoglądałam. Zaraz biorę się za zrzucanie zdjęć i nadrabianie zaległości blogowych.
Brzucho – sery łomnickie niczego sobie…
paOlOre @15:45
brrr… ta wizualizacja była robiona w styczniu 2008 r. – zwróćcie uwagę na końcówkę 😯
Witam,
ja także, póki co,zadawalam się obserwacją dzikich zwierząt. Sarny nie są już specjalną atrakcją, ale wczoraj rano zobaczyłam bardzo rzadki widok : dwa dorosłe żurawie z dwójką maluchów w kolorze rudym – spacerowały sobie po pobliskich błotach. Wrażenie niezapomniane.
Przy okazji rocznicy zakończenia II wojny światowej wspomnę, że całkiem niedawno dowiedziałam się, że kilka kilometrów od mojego domu znajduje się największy na terenie województwa pomorskiego cmentarz żołnierzy radzieckich/ 6055 poległych/. Natrafiliśmy na niego zimą, kiedy był zasypany śniegiem, w ramach poznawania okolicy. Byliśmy tam ponownie dwa tygodnie temu. Cmentarz jest w miarę zadbany, położony na skraju lasu i pewnie dlatego prawie zupełnie nieznany. Większość to groby zbiorowe i bezimienne, a część , w których pochowani są oficerowie – z napisami. Wszyscy zginęli w najbliższej okolicy. Tuż po zakończeniu działań wojennych ciała ekshumowano właśnie tu. Kilka kilometrów dalej znajduje się cmentarz wojenny w Łężycach i ten jest bardziej znany , bo leży blisko szosy.
Na Pomorzu jest chyba najwięcej tego typu cmentarzy, bo i walki trwały tu najdłużej, a opór Niemców był bardzo silny.
Wiecie co Wam powiem? II wojna zakończy się dopiero wtedy, kiedy nie będzie już parady zwycięstwa, tylko parada po zakończeniu wojny, a przez Plac Czerwony będą maszerowały oddziały koalicji antyhitlerowskiej, a paradę zamkną pododdziały państw osi.
Dziecko pojechało i od razu zrobiło się ciszej w domu, trochę bardziej pusto i co ja tam będę dużo gadać – wszyscy znamy te klimaty.
w charakterze plennych?
a kto lub co sie rozplenia?
głupota jak zwykle się rozplenia … ale to już było …
przykład:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,7860330,Jakubiak__Pianino_za_plecami_prezesa_to_symbol_szacunku.html
ale postanowiłam, ze nie będę się przejmować tym co będzie .. zrobię swoje co mi rozum podpowiada …
Eh, Żabo, Żabo nie plennych, tylko strony w konflikcie zbrojnym. Przecież to właśnie napisałam – jak już Europa będzie w stanie przyznać wszystkim żołnierzom pamięć o przelanej itd, to dopiero wtedy zamkniemy tamten rozdział. Teraz jeszcze wciąż myślimy dychotomicznie – agresor, ofiara. Nie jesteśmy jeszcze gotowi. Ja nie jestem. Ale kiedyś trzeba będzie.
Był u mnie Wnuk z Zoną i małym Aleksem. Chłopaczek w jesieni skończy dwa lata i jest dzieckiem dużym, bystrym i zupełnie nieźle mówi, chociaż zasób słów ma jeszcze ubożuchny.
Kiedys bylo „nozem w plecy” ew. „brona” a dzisiaj sie sprzety „wysubtelnily” choc nabraly na wadze
Wznosze za wszystkich szklanka bialego
Pepegor jest wyjątkowo przytomnym człowiekiem. Piję z nim razem.
Witam! Pisaliście ostatnio rybach, między innymi o śledziach. W piątek byłam na krótkiej wycieczce w Szwecji. Na obiad jedliśmy świeże śledzie przyrządzone tak jak pisał Pan Piotr – smażone w głębokim tłuszczu i dzięki temu chrupiące. Smak i nawet zapach były wspaniałe 🙂 . Do tego młode ziemniaki z masełkiem i sałata.
Dolaczam sie do Was kieliszkiem alzackiego Pinot Gris, Wasze zdrowie!
I jeszcze cytat, podobno Voltaire’a: „Postanowilem byc szczesliwym bo to dobrze wplywa na zdrowie”.
Bede to sobie powtarzac jak najczesciej. Dzisiaj tego potrzebuje szczegolnie.
Ja też za. Bodaj we Wrocławiu jest największy cmentarz żołnierzy radzieckich na ziemiach polskich – leży ich tam ponad 10 000, bezimiennych. Mieszkałam niedaleko i codziennie chodziłam tam z młodym na spacer. Zawsze było czysto i ładnie utrzymane, ktoś czasami zapalił lampkę, ale z okazji święta Zmarłych, nie pamiętam, czy z okazji dnia zwycięstwa.
Wznoszę czerwonym.
Pani Jakubiak jeszcze czymś dzisiaj błysnęła – że „to święto dyktują nam Rosjanie” – coś w tym stylu (w porannym wydaniu GW tak stało).
Przyznam, że nie nadążam intelektualnie za tą panią, bo jak mam rozumieć, że „dyktują nam”? Kto wie, niech mnie oświeci.
Alicjo – zapalanie lampek na grobach bez sczególnej okazji, jest stosunkowo nową modą. Jeszcze w czasach mojej młodości lampki zapalało się tylko w listopadzie. Także ogromna dbałość o mogiły, kwiaty, nagrobki to kwestia ostatniego półwiecza. Kiedyś obsadzane były groby zielonymi rozłogami, starannie czyszczone, leżały na nich suche bukiety i praktycznie to wszystko. Zamożniejsi stawiali kapliczki, pomniki, rze źby, grodzili łańcuchami, ale to wcale nie było powszechne
Zaległości blogowe mam chyba od środy poczynając. Nadrabiać je będę jeszcze jakiś czas. Póki co chętnie przyłączę się do toastu Pepegora. I wypiję zdrowie wczorajszego solenizanta Stanisława. Życzę wiele radości, zdrowia, dobrego humoru i spełnienia wszystkiego tego o czym Stanisław marzy.
Mam wrażenie Alicjo, że p.Jakubiak stara się jak może wypełnić pustkę po tych którzy zginęli w katastrofie. I to jej kurka, nieźle wychodzi, sprawiała kiedyś rozsądne wrażenie, teraz poszła w stronę panów….nie będę wymieniał nazwisk moich nieżyjących już faworytów. O zmarłych albo dobrze, albo wcale. Partia potrzebuje ludzi pierwszej linii, są w niej wakaty, p.Jakubiak ostro i pewnie wchodzi w rolę, będzie zbrojnym ramieniem PiSu w mediach, bedzie wyjaśniać, czepiać, interpretować, domagać… prezes postawił na czarno noszące się kobiety.
A zresztą co ja Ci będę tłumaczył, kup sobie pianino! Albo choć nuty.
Miałem dzisiaj, jak się okazało głupią i naiwną, nadzieję że nada mi się na coś będący w domu telewizor i popatrzę sobie na defiladę. Ale…TVP1 nie pokazywała, a jeśli nawet to i tak bym niewiele zobaczył, myśląc że oni o 10 naszego czasu zaczęli…
Początek dnia miałem więc marny, a to przecież niedziela!!
Chromolę.
Antek,
no co Ty! ja umiem grać tylko na nerwach, po co mi instrumenta muzyczne!
Alicjo!! To masz kwalifikacje na Prezesa!!!
On tez tylko na nerwach imi grać.
Alicja na Prezesa!!!
na Pre-ze-sa!!!
Pre-ze-sa!!!
„cichal pisze:
2010-05-07 o godz. 22:23
Dziewczyny! Nie karmić trolla!”
Kapitanie Złoty, dziękuję za nominację. „Dobra i psu mucha”.
Urzeczony wyróżnieniem, zmieniam nicka ze „Smerfa” na „Rock@Troll”. Prawdę mówiąc, nigdy mi się te smerfy nie podobały, a skrzeczący dubbing polskiej wersji jest wręcz irytujący.
By the way, Alicjo! Kupić! Zdecydowanie kupić! I pianino, i nuty.
Te ostatnie, koniecznie wydane przez spółkę Agora. Tam nie tylko właściwe tony podają ale i wskazują, jak tańczyć.
„It’s only Rock and Troll, but I like it”
Alicjo, zobacz link Jolinka o 18:55, to w sprawie pianina 😀 😀
Antek, też bym chętnie zobaczyła taką defiladę!
Uwaga, komunikat – o 23.30 w tvn24 „Inny punkt widzenia” Miecugowa z prof Zygmuntem Koniecznym. M.in. o Piwnicy pod Baranami. Kto może, niech ogląda.
Żabo – w czasie parady moskiewskiej dzisiaj jedna z republik tzw „stanów” przysłała pododdział konny. Co za konie, jakie prowadzenie, jaki szyk paradny. Uczyć się nasza reprezentacyjna, uczyć.
oni zawsze byli dobrzy w te klocki,
Kurde…
wysyłam Jerzora po stosowny zakup… też chcę, żeby był symbol szacunku… dla kultury… albo kultywatora, o!
Cholera z tymi pyłami… mam nadzieję, że zejdą, zanim ja polecę?!
Nadajcie, co tam Konieczny… ciekawa jestem, a nie mam mozliwosci oglądania
Ja Żabo to najchetniej tak na żywca, to musi robić wrażenie!
Popatrzyłem sobie tu:
http://www.youtube.com/watch?v=s9knhTXEhGw&feature=related
Co rok podobnie, co rok robi to wrażenie
Im dalej w niedzielę tym było lepiej, pojechaliśmy na piknik ekologiczny, skromny był jak się okazało, wśród namiotów z różnościami – serami, ziołami, wędlinami, chlebami, rękodziełem, kursem pierwszej pomocy, ćwiczeniami tai-chi, degustacją soków i koktaili, konkursami dla dzieci stał samochód mammograficzny! Antkowa poszła popytać, wypełniła jakis papier, wróciła i oznajmiła że idzie! Bez kolejek, zapisów, terminów, z funduszu NFZtu – ot, tak z biegu, ! A badanie nie myślcie że jakieś ekologiczne było…znaczy ręcami pana doktora!!
Nie! Prawdziwa maszyna ponoć była.
A zresztą, cholercia wie… w środku nie byłem…
Antek,
nie chciałbyś mnie na prezeskę 😉
A i nie zawsze chce mi się grać – wrodzone lenistwo! Myślisz, że Jerzor by tyle lat ze mną wytrzymał, gdybym taka instrumentalistka była?
http://www.youtube.com/watch?v=ZZO181GkGoI
Kochałam się w Zieliiiińskim (Jacku) nieprzytomnie, jakieś 2 tygodnie, może więcej.
http://www.youtube.com/watch?v=llNdlMxY6yE&feature=related
🙂
http://www.youtube.com/watch?v=zE-evfhPU4Q&feature=related
Niechlujnie szukałem w tym jutubie, patrzyłem jak na tegoroczną, a to 2009!! Nie doczytałem, dopiero jak usłyszałem…..
Tegoroczny kawałek, są tu nasi i ci na koniach co Pyra wspomniała, potomek konia Żukowa nawet jest! pierwsze 3 i poł minuty:
http://www.youtube.com/watch?v=LdbpcWENwIw&translated=1
Prezesa trzeba strzec, a Ty Alicjo, zbyt trudna byłabyś do upilnowania.
Nie zdążę już napisać, co jeszcze robiłem, ale zresztą po co?
Pa!
Obejrzałam z przyjemnością – bo szybko i ładnie podane, a nie kilometry w tv przez cały dzień.
Ja w ogóle nie jestem do upilnowania, Antek… 🙁
Z okazji takich okazji szlag mnie trafia, ze ktos pociaga za sznurki, a miliony ludzi giną. Chodząc z Młodym na spacery na ten cmentarz… mały sobie biegał, nieświadom, a ja przysiadałam na jakiejś ławce i myślałam sobie – smarkaty jakis tutaj leży, nawet nazwisko nieznane…i matka nie wie, gdzie zaginął.
http://alicja.homelinux.com/news/Dla_Macka/0694.jpg
Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaka ryba! Ale nie do zjedzenia (karp)
…szperam po starych zdjęciach i wynajduję takie…
Antek, dzięki! Patrzajcie, toż ichnie generały i pułkowniki zasuwają krokiem defiladowym tylko im medale podskakują!
Nasze wojsko ładnie szło, Francuzi to mają krok defiladowy taki mało defiladowy, ale wspomniano pułk Normandia-Niemen, była też taka pieśń.
A ten achał-tekiński siwek przepięknościowy!
Posłuchałam p. Koniecznego. Wyjątkowo przytomny artysta – tzn e sporą dawką samowiezy i dystansem do świata. Jego usiłowanie dochowania poprawności politycnej był wielce zabawne. Jak ktoś będzie chętny, to jutro opowiem.
Pa.
Widzę, że zbuntowało mi się „z” i stąd samowiezy zamiast samowiedzy itp
Nie otwiera mi się Victory day…..
Zgłaszam chęć, Pyro.
Polityczną poprawnością rzygam… już nikt nie chce wyrazić własnego zdania, bo się boi być zadeptanym przez tych poprawnych politycznie. Szkoda. Gdzie się podziała zwykła szczerość opinii?
Przyłączam się do chęci Alicji
Pyro opowiedz! Proszę! A propos w spomnień. Mój Ojciec pod Tobrukiem
http://picasaweb.google.com/cichal05/Ojciec#
Znalazłam „Normandia-Niemen” w wielu wersjach językowych, trafiłam na Bernesa i przeskakując trafiłam na „ja liublju tebia żyzń”, po prostu zrobiłam sobie wieczór pieśni rosyjskiej, a teraz już sunę spać, dobranoc!!
to właśnie Bernes
http://www.youtube.com/watch?v=X4TyjNiQLLw&feature=related
Yves Montand, o jaki romantyczny
http://www.youtube.com/watch?v=sYDcpWBTpzo&feature=related
Rety, ale on miał głos!
http://www.youtube.com/watch?v=NwdZ-Tuk75c&feature=related
i to jeszcze
http://www.youtube.com/watch?v=PbY7RewAlqo&feature=related
Klasyka
http://www.youtube.com/watch?v=yV3FHb130jM&feature=related
i jeszcze raz Magomajew
http://www.youtube.com/watch?v=8IeHA_nO4ws&feature=related
Moja koleżanka z podstawówki, obdarzona pięknym głosem, śpiewała to na różnych akademiach:
http://www.youtube.com/watch?v=xMfpiIkBacc&feature=related
Nowy! chociaż świeczkę, bo ja już naprawdę idę spać!
nieobdarzony zadnym glosem musialem tak:
http://www.youtube.com/watch?v=TVLhXMsdD1g&feature=related
swieczki nie mam pod reka, ale moge camela zapalic
a skoro juz przy starociach jestesmy, w sobote spotkalem takiego Opowiadacza:
http://picasaweb.google.com/slawek1412/NewAlbum1005100151?pli=1#
Żabo,
Ściągnęłaś mnie myślami, wysłuchałem Twojego Magomajewa.
Mnie też natura nie obdarzyła muzycznym słuchem, ale rosyjska muzyka nawet do mnie trafia.
Antek,
dzięki za link parady w Moskiwe,
Zimno od Alicji dotarło aż tutaj, w dodatku wieje, wyrywa co słabsze drzewa, Wielka Woda wzburzona, ale przy słonecznej, suchej pogodzie bardzo piękna.
Sławek, dzięki za fajowe zdjęcia. Ten rower… o właśnie, o takim marzyłam, ale tutaj takich już nie sieją 🙁
Ciżemka prawie zółta… na upartego, pewnie Ana z Krainy Wiatraków zgubiła, a te buty – faktycznie Wojtka 😉
Nic nie słucham, bo nie cierpię słuchawek, a tu noc, Jerzor pochrapuje, nie będę mu przeszkadzała muzyką.
Pojutrze cała masa moich znajomych (plus synowa!) obchodzi urodziny, z tych najbliżej pod ręką – Helenka. Zaproszę ją na lunch do knajpy – chyba, że jest zajęta już. Zadzwonię rano, żżeby mieć jasność w temacie Marioli.
Nowy, u mnie przestało wiać, ale niepogodna ta pogoda, niestety. Ziąb!
Jeszcze chwilkę posiedzę, poprzeglądam zdjęcia z nurkowania u Rogera… Ja tylko patrzyłam, a i to gęsia skórka mnie dopadła.
Dzielny nurek schodzi w głębiny Rogerowego stawu w „Poszukiwaniu utraconego mostu”. I to za darmo tam lezie! Ciekawam, ile mnie by musieli zapłacić, żebym wlazła dzisiaj do wody, niechby i w takim skafandrze…
http://alicja.homelinux.com/news/img_2656.jpg
Shadow, piesek sąsiadów, piękny border collie. Wzięty ze schroniska dla zwierząt, podobno był maltretowany, i teraz jest bardzo nieufny w stosunku do obcych ludzi. Jak można maltretować takiego pieska? W końcu podszedł do mnie, ale cały czas był czujny i gotowy do ucieczki. Jeżeli kiedykolwiek miałabym wybierać psa dla siebie, to właśnie border collie.
http://alicja.homelinux.com/news/img_2663.jpg
Co to Alicjo? Pytam jak głupi a sam nie śpię. Gorąco. Ewa nie znosi klimatyzacji. Jak się kocha, to się poci…
Teraz przeczytałem! Ale wyszło…Ona śpi a mnie gorąco!
Jeszcze raz przeczytałem. Freud kazał się kłaniać! Chciałem powiedzieć, że jeśli się kogoś kocha, to stać go na poświęcenia. Nie włączam klimatyzacji i się pocę! Uff z gorąca i wstydu…