Zgadnij co gotujemy? (31 B)
Tym razem nagroda będzie dla znających język angielski. To książka – podręcznik herbaciany. Wydała go firma Dilmah a autorami są krytycy kulinarni, kiperzy herbaty, znawcy herbacianych obyczajów z wielu krajów. Są tam zarówno ciekawe refleksje miłośników herbaty jaki fachowców w dziedzinie uprawy, parzenia i podawania tego wspaniałego napoju. A więc miłośnicy herbaty na start.
1 – Jak najczęściej reagują włoscy kelnerzy słysząc prośbę gości o podanie herbaty?
2 – Znane są powszechnie herbaty czarne, zielone, białe; które są najdroższe?
3 – Wśród legend o odkryciu herbaty jest jedna, w której główną role gra człowiek – twórca wielkiej religii; jak on się nazywa ?
I teraz pędem do komputera. Oto adres: internet@polityka.com.pl
Kto pierwszy przyśle prawidłowo przetłumaczone wyspiarskie menu ten otrzyma zapowiadana nagrodę.
Zbiór herbaty na Cejlonie Fot. P.Ad.
Komentarze
1. Bleeeeeee
2. Najdrozsza jest biala
3. Laozi
Widzę, że po herbacie. Pierwsza odpowiedź może nie całkiem dokładna, ale pewnie będzie uznana. Moi informatycy, jak zwykle zadbali, żebym mógł dostac się do konkursu po 9. Uzupełnię Bareję w p. 3, że herbata jest pianą płynnego jadeitu.
Gratulacje i życzenia nieustającego delektowania isę najwykwintniejszymi powabami życia składam z okazji niedawnej Rocznicy Ślubu Państwu Barbarze i Piotrowi Adamczewskim!
🙂 🙂 🙂
Poświątecznie – choć wciąż wielkanocnie i wiosennie – życzę Gospodarzowi, jego Bliskim i Gościom Blogu nieustannego odnawiania się radości, optymizmu, energii i apetytów na wszystkie odcienie i tonacje, jakie niesie chwila – w tym, oczywiście, smakowe!
Basia
🙂 🙂 🙂
Lao Zi w samej rzeczy wyrażał się pieknie o herbacie, ale żył ponad 2000 lat po cesarzu, któremu odkrycie herbaty się przypisuje. Konfucjusz żył w tym samym czasie co Lao Zi, którego niektórzy uważają za ojca Buddy, więc żaden z tych trzech twórców wielkich religii nie mógł byc podejrzewany o odkrycie herbaty.
Dobrze wychowany (innych nie ma) włoski kelner najpierw uniesie lekko brew, a potem zapyta zatroskany, czy nam coś dolega 🙄
Pogoda jak drut, robię pranie.
Nemo, inni też bywają. Poznałem osobiście dwa tygodnie temu…
ale może zarazili się od polaków, którzy w Livigno stanowią większość turystów.
Gospodarz o herbacie, a ja z innej beczki. Dosłownie. Oto linka:
http://www.vigneron-independant.com/auxsalons/recherche.php?changesalon=139&salon=Paris
Nie sprawdzałem, ilu było niezależnych winiarzy wystawiających swoje arcydzieła i arcydziełka. Degustujących i kupujących było równocześnie kilka tysięcy. Wstęp za 6 EUR obejmował kieliszek do degustacji, z którym wędrowało się od stoiska do stoiska. Moja małżonka spodobała się, widać, pewnemu Panu, który odstąpił jej dwuosobowe zaproszenie umożliwiające zaoszczędzenie 12 EUR. Moja córeczka, która w tym samym czasie zwiedzała targi z koleżanką, też miała zaproszenie zawdzięczane zakupom poczynionym na poprzednich targach, które odbywają się 2 razy do roku.
Nie wchodząc w nadmierne szczegóły powiem tylko, że targi te warte są odwiedzenia, a to za sprawą bardzo dobrego poziomu większości oferowanych napojów przy względnie umiarkowanej cenie. Pozory mogą byc inne, bo np. butelka bordeaux marki bordeaux kosztowała, przy zakupie mniej niż 6, 9,4 EUR. Ale trzeba było spróbowac tego wina, a potem narzekać na cenę. Chateau Haut Mongeat, wino Isabelle było winem, które najlepiej nam smakowało z wszystkich wypróbowanych win.
Prawda, że nie próbowaliśmy win drogich, a tylko takie, jakie bylibyśmy zdecydowani kupić, gdyby nam smakowało.
Rzecz w tym, że smakowało prawie każde. Kupiliśmy karton Bordeaux Superiere, dwie butelki Isabelle, dwa zwykłe burgundy Hautes Côtes de Beaune, jedno Moulin ? Vent, jedno Côtes du Rhône Villages, 1 Cahors i 1 St Emillion.
Jak widać, same czerwone. Z kolei córeczka wróciła z zakupami samych białych, w tym w większości słodkich, jak jej ulubione Monbazillac pite do równie ulubionego foie gras.
Były wystawiane i wina wysokiej klasy, burgundy 1-er cru i grand cru, również sporo win alzackich cieszących się wielkim powodzeniem ze względu na cenę znacznie niższą od sklepowych.
Trafić na targi nie było trudno. Wysiadłszy z metra wystarczyło podążać za procesją osób ciągnących nesesery i małe wozidełka towarowe. Mało zapobiegliwi mogli nabyć takie dwukołowe wózeczki na samych targach za ok. 30 EUR. Większość zwiedzających opuszczała targi ciągnąc na wózeczkach po 3-4 kartony. Mniejszość wychodziła z bogatymi zestawami różnych pojedyńczych butelek. Myślę, że też z takimi zakupami wychodziła znaczna część neseserowców, których zakupy pozostawały niewidoczne.
W metrze, którym wracaliśmy, był tez pan, który opuścił targi tylko z pustym kieliszkiem, ale za to w wyśmienitym humorze.
Ma szczęście Ewelina. Herbaciany podręcznik poleciał do Chrzanowa. Gratulacje!
A odpowiedzi były takie:
1 Włoscy kelnerzy słysząc prosbe o herbate pytaja gościa o zdrowie, bo herbata to lekarstwo;
2 Z wymienionych herbat najdroższa jest biała;
3 Wśród wielu legend o odkryciu herbaty jest hinduska mówiąca o świątobliwym Bodhidharmie oraz inna wskazujaca wprost na Buddę.
Gratulacje dla Eweliny! 🙂
Jestem wielka gapa. Również składam najserdeczniejsze życzenia – w dalszym wspólnym długim życiu udanych wojaży i sprawiania radości czytelnikom, w tym osobom zebranym przy tym stole.
paOlOre –
Dzięki za odpowiedź w sprawie dręczącej mnie od czasu niejakiego.
Coby sprawę zamknąć – chciałam uniknąć dodatkowego komputera w studio. Wychodzi na to, że nie da rady.
Znalazłam jeszcze coś takiego
The USB XpressSCSI is a USB to SCSI Converter for new iMac
dosłownie przed chwilą, muszę sprawdzić.
Pozdrowiątka od zwierzątka
Echidna
O jej! Dziękuję 😀
Teraz przyznam że sama miałam wątpliwości: Bodhidharma czy Laozi.
Ależ ja mam zaległosci!!!
SZANOWNI JUBILACI PRZYJMIJCIE ŻYCZENIA POMYŚLNOSCI , A WASZA MIŁOŚĆ POPARTA SZCZERĄ PRZYJAŻNIĄ NIECH WCIĄŻ NABIERA
INNYCH BARW I SMAKÓW .
Jak zwykle się czepiam. Świątobliwy mnich Bodhidharm, indyjski książę, był twórcą buddyjskiej ścieżki Zen, ale jest 28 patrarchą buddyzmu Chan. Jako pierwszy patriarcha Zen może być uważany umownie za twórcę nurtu religijnego ale chyba nie wielkiej religii. Zherbatą jest szkopuł taki, że Bodhidharm żył w V wieku naszej ery, gdy herbata była już dobrze znana. Jednak legenda herbaciana Bodhidharma jest faktem, więc tego nie będę się czepiał.
Dziękujemy. Postaramy się żyć według Waszych życzeń i podpowiedzi!
Co tu za wrzaski o tej porze?! Spać nie dają… herbaty i wina…no wiecie co?!
O tej porze rumianek!!!
Idę dospać… 🙄
Wcale nie poszłam spać. Wrzucam fotki… i jeszcze nie jestem w połowie 🙁
http://picasaweb.google.com/alicja.adwent/Marzec2010FloridaRejs#5457332668095489282
Alicjo, pisze się o rzeczach przyjemnych. A przecież od dwóch dni nawet herbaty nie piję tylko mietę. Ale już dzisiaj będzie inaczej. Powoli żołądek dochodzi do siebie. A naprawdę nie było szczególnych ekscesów.
Stanisławie!
Wprost naprzeciw, pisze się o czym się chce 😉
Coś Ty z tym żołądkiem nawyrabiał Stanisławie, swoja drogą? Bez ekscesów – i od dwóch dni mięta?! 😯
Się wytłumacz i porządnie wyspowiadaj!
A serio, to w komplikacjach żołądkowych u mnie rumianek sprawdza się lepiej od mięty, tak solidnie naparzony, grubaśnie, nie z żadnej torebki.
Ja również przyłaczam się do gratulacji dla Państwa Adamczewskich i życzę pięknych, wspólnych lat życia w zdrowiu i pomyślności. 🙂
Serdeczne pozdrowienia!
Pani Barbarze i Panu Piotrowi- nieustające życzenia pomyślności !
To dzisiaj mamy duży rozrzut w napitkach od herbaty białej,
zielonej czy też czarnej do mięty albo rumianku poprzez wina z
targów paryskch ! W zasadzie wszystko nawet można popijać
z przyjemnością w zależności od okoliczności.
Dzisiaj Gospodarz do kumysu nie namawia 🙂
Ja natomiast od rana na napojach rozgrzewających- lipa,imbir,
sok cytrynowy i malinowy itp,bo katar mnie paskudny dopadł 🙁
Małgosiu- czy byłaś przed Świętami w Blue City i próbowałaś
owcze sery z Mazur ?
Czy to prawda, że w Warszawie forsycje są już w pełni rozkwitu, a nawet przekwitają ? Takie informacje podała mi dziś sąsiadka,kiedy oglądałyśmy jej krzak forsycji, na którym pączki były całkiem małe i uśpione. Za kilka dni tkże u nas przed domem posadzimy tę roślinę.
Dziś ugotowałam bardzo smaczny rosół, na kawałku kurczaka i wołowiny z dodatkiem dużej ilości warzyw. Po świętach chce się zjeść coś zupełnie lekkiego.
Co kraj to obyczaj.Polacy piją dużo herbaty, ale zauważyłam, że w ostatnich latach w kawiarniach coraz mniej osób zamawia herbatę ,wybierając kawę. Myślę, że to dlatego, że jakość i sposób podawania kawy bardzo się poprawiły.
U nas forsycja ma malutkie pączki. Ale nad Narwią zawsze jest nieco później niż w Warszawie. Choć prawdę mówiąc jeszcze tej rozbuchanej żółci w parkach nie widać.
W mojej okolicy wszystkie forsycje już żółte, magnolie w połowie rozwinięte, a trawniki pełne są pierwiosnków, fiołków i innego drobnego kwiecia.
Jedna porcja prania już wyschła na dworze, druga łopocze na ciepłym wietrze. W cieniu jest +18.
Aszysz się coś nie odzywa 🙁 Czyżby przymarzł do gruntu? 😯
Na warszawskim Ursynowie forsycje kwitną od kliku dni !
Może jeszcze nie szaleńczo,ale już z większą dozą nieśmiałości 🙂
Każdego roku o tej porze ogarnia mnie pewna nieodparta potrzeba, folguję jej i przesadzam, jak zwykle 🙄 tak długo, aż zabraknie ziemi lub doniczek…
U nas – dziwy, dziwy – hibiskus kwitnie cały czas. Jedne kwiaty (bardzo nietrwałe) spadają, inne natychmiast wybuchają pomarańczowym płomieniem.
Z pamiętnika szalonej ogrodniczki
Trochę popracowałam w ogrodzie. Głównie szerząc spustoszenie pomiędzy jaśminem i krzakami bourgenvilla. Rozrosło się towarzystwo zbytnio i już na dom i rynnę rozpoczęło wspinaczkę.
Skutek – podrapane ręce, niejaki porządek i pełen kosz. To ostatnie zastopowało me poczynania. Po zielone śmieci przyjadą dopiero za dwa tygodnie. Do tego czasu zadrapania się zagoją. Nowe gałązki odrosną i kółko się zamknie.
E.
Drodzy komputerowi guru. Dziękuję za rady, ale komp padł definitywnie. Zamówiłem nowy twardy dysk i będę formatował. Nie wiem jak odzyskac dokumenty i zdjecia. Częśc mam „zbakapowane” ale nie wszstko Szczęśliwie mam jeszcze takiego staruszka Toschibę.Jeszcze pracuje!
Old is beautiful!
cichal –
współczuję. Jeśli nie masz nikogo pod ręką co to zna się na rzeczy, skorzystaj z firm jakie trudnią się odzyskaniem danych.
E.
Okazało się,że z Warszawy do Mikołajek (ok.200 km) można podróżować
przez 12 godzin !
Wszystko dlatego,że mamy w Polsce Mikołajki Pomorskie oraz
te wszystkim znane Mikołajki na Mazurach.
Moje dziecko w towarzystwie Ukchanego spędziło wczoraj cały dzień
w pociągach i na dworach przemieszczając się jak następuje:
Warszawa-Iława- Mikołajki Pomorskie-Iława-Mikołajki
z przymusowynym postojem nieprzewidzianym w programie
w Mikołajkach Pomorskich. Oczekiwanie na powrotny pociąg
do Iławy trwało 3 godziny !
Jutro droga powrotna do Warszawy bezpośrednim autobusem
z Mikolajek ( tych na Mazurach !).
Krystyno forsycje już kwitną od 3 dni … 🙂 … to we Wrocławiu przekwitają ..
Danuśka Małgosia pisała o swoich odwiedzinach chyba w sobotę …
Na podwieczorek naleśniki z truskawkami, polane syropem klonowym. Truskawki podsmażone na karmelu z masła i cukru.
Bardzo spoznione ale jak najserdeczniejsze zyczenia urodzinowe dla Panstwa Adamczewskich. Barbaro, zdrowia i powodzenia, z kilkudniowym opoznieniem.
Dopiero teraz skonczylam czytanie wpisow. Od powrotu meza do domu, trudno mi wygospodarowac troche czasu dla siebie. Zdaje tez sobie sprawe z tego, ze nie powinnam za bardzo go wyreczac, bo powinien cwiczyc i cwiczyc, przelamywac zmeczenie bo tylko w ten sposob odzyska autonomie. Na nowo pisze na maszynie (strony albumow znaczkow, jest zapalaonym filatelista), co jest doskonalym cwiczeniem na prawa reke, porazona udarem.
Nemo, dziekuje za mile slowa pod naszym adresem. Pisalas o torcie orzechowym z bialkami. Czy mozesz podac przepis?
Upieklam babke z przepisu Pyry, biorac polowe skladnikow, jak Nemo. Wyszla smaczna ale nie wystarczajaco wyrosnieta bo zabraklo mi cierpliwosci i wlozylam do piekarnika zanim wyrosla jak trzeba. Bylo juz pozno i chcialo mi sie spac. Ale sprobuje ponownie.
U mnie w ogrodzie zakwitla czeresnia. A lipy tez juz puszczaja paki. Wiosna 😉
Alino,
za ten przepis nie przyjmuję odpowiedzialności, bo to był eksperyment i „biszkopt” osiadł, ale bez zakalca i dał się zjeść 😉
Ubiłam 4 białka na sztywno, dodałam 120 g cukru, łyżkę soku z cytryny, pół cukru waniliowego i ubijałam dalej przez chwilę, potem dodałam 120 g zmielonych drobno orzechów włoskich i dla pewności łyżkę Maizeny (skrobi kukurydzianej), wymieszałam delikatnie i piekłam w 180 st. chyba z pół godziny w tortownicy posmarowanej masłem.
Jedliśmy bez dodatków, ale myślę, że można też upiec cienki placek i ozdobić bitą śmietaną.
Smakuje lubiącym orzechy włoskie, w mojej rodzinie rzadkość 🙄
Danusiu, pisałam o serach w zeszłą środę:
http://adamczewski.blog.polityka.pl/?p=1624#comment-208672
Nemo,
Dziekuje za przepis, sprobuje. Zawsze mam rezerwe bialek w zamrazalniku. A orzechy bardzo lubie. Mam przepis na ciasto z bialek, ale z dodatkiem masla, maki i oczywiscie cukru. Czy podac?
Alino,
może ten Twój przepis jest lepszy? Poproszę.
Mój wymyśliłam sama, bo nie znalazłam nic podobnego 🙄 Mam dużo orzechów, a wszystkie znalezione przepisy przewidywały dodatek najwyżej 50 g.
Danuśka (16:00)
…myślisz, ze zakochanym to przeszkadzało, które Mikołajki i ile ich musieli szukać? Jak przeszkadzało, to nie są zakochani!
Dobry sprawdzian 😉
Dokonalem wynalazku. Jak kogos lupie w nogach nawet dwu, nalezy wziac pod pierzyne sloik goracej wody. Popic srodkiem nasennym i pod pierzyne. Rano sloik jest zimny. Woda podlewac kwiatki a sloik czysciutki. Fachowcy twierdza, ze taniej i gwarancja, ze nie chrapie.
Pan Lulek
Panie Lulku 😯
Mniejsza o nogi, nawet te dwie,
ale gwarancja na niechrapanie podoba mi sie 🙂
p.s. (cichutkie)
Pan Lulek też pochrapuje 😉
Słyszałam przez ścianę, onego razu na Kurpiach!
No dobra… plotkuję… no i co?! Bez plotek nie byłoby pożycia 😉
Takie zamglone u mnie dzisiaj okoliczności… ale widać, że zielone wyłazi? Widać!
http://alicja.homelinux.com/news/img_2319.jpg
Moja forsycja sprzed chwili… tu ostra, tam nie, nieważne – taka jest w tym momencie
http://alicja.homelinux.com/news/img_2327.jpg
w mojej części Ursynowa forsycja też już zaczęła kwitnąć, trochę nieśmiało, pewnie z powodu znacznego ochłodzenia. Dużo jest też fiołków, stokrotek, a i innych, radujących oczy kwiatków. Jak już pisałam, któregoś wieczoru spotkałam jeża drepczącego pod krzaczkami 🙂
Alino, dziękuję 🙂
Jeszcze o herbacie, będąc pierwszy raz w Meksyku, w restauracji poprosiłam o herbatę, przyniesiono mi rumiankową. Na moje zdziwienie kelner powiedział, nie zaznaczyła pani, że ma być czarna. Za to kawę espresso robili wyborną, no chyba, że ktoś wolał amerykańską, czyli w dużej filiżance i dość „cienką” 🙂
Z Waszych relacji na temat forsycji wynika, że u mnie jest najchłodniej, niestety.Dziś w nocy były przymrozki, a w ciągu dnia, mimo słońca, bardzo chłodno. Na szczęście w domu jest ciepło i nie trzeba na noc zabierać do łóżka słoika z gorącą wodą. Pamiętam te metody z dzieciństwa .Słoik rozgrzewał pościel. A na chrapanie raczej nie ma dobrych sposobów. Na szczęście u nas w domu nie ma z tym problemów.
…u nas nie ma jeży… Można kupić w sklepie zoolo (to nie dla mnie!), ale jako takie nie występują akurat w mojej okolicy, w naturze.
Barbaro…
w Meksyku się pije tequilę, nie herbatę 🙄
Kawę wszędzie, tylko nie w Ameryce!!! Herbatnik jestem, ale potwierdzam.
Chyba, że w zaprzyjaźnionym domu, gdzie wiedzą, jak parzyć. Albo w knajpie gwiazdkowej i tak jak Barbara mówi, należy odpowiednio zażyczyć sobie.
Expresso każdy głupi potrafi zrobić, stosując się do zaleceń maszyny. W końcu po to ona jest, ta maszyna….
O herbacie po tej stronie globu nie wspomnę 🙄
W całym Kingston (120 000 mieszkańców) tylko u mnie w domu można się napić porządnie naparzonej herbaty, wierzcie mi!
(zostało mi do sprawdzenia około 90 tys. domostw, ale i tak wiem, co mówię…)
… ja oczywiście stosując metodę – dobra, dobra, robota nie zając , niech czeka…se popiszę trochę, tym bardziej, że grzmi i idzie burza, a burzy to ja… wiadomo
Krystyno,
butelki nie pamietam, ale pamietam doskonale termofor – i nawet zakupiłam sobie tutaj ileś tam lat temu, bo nie mogę zasnąć, mając zimne nogi. A miewam 😯
No co… na starość tak bywa! Nawet skarpetki nie pomagają czasami.
Co do chrapania, nie wiem, z czym to kojarzyć. Moja wściekła obserwacja nocą podsuwa mi takie cuś, że parę kilogramów więcej – chrapiemy.
To znaczy – chrapie, bo przecież ja nie mogę spać, obserwuję zatem. Parę kilogramów mniej (około 5kg na oko), chrapie tylko wtedy, jak się uwali na wznak, ręce do góry. No to ja kopa wtedy, żeby na bok, i rączki pod kordełkę.
Najgorsze jest to, że chrapiący obok niechrapiącego nie zrozumie i sie dziwi, ze tamten (tamta) ma pretensje 🙁
O, ale pieron strzelił obok 😯
jeszcze jedno śmieszne zdarzenie z herbatą w Meksyku. Zaprzyjaźniona Meksykanka zakupiła zestaw rozmaitych herbat w pięknym, drewnianym pudełku i zaproponowała żebym sobie wybrała na jaką mam chęć. Zaparzyła i podała w filiżance gorcą, parującą. Nie czekając długo postanowiłam spróbować, na co moja przyjaciółka z przerażeniem: nie pij tego, to gorące, poczekaj, wrzucę ci parę kostek lodu…
Alicjo, masz rację, w Meksyku najlepiej pić tequilę 🙂
Dobrze, że burze są krótkie… wlazłam pod biurko dla bezpieczeństwa, pieron tu, pieron tam, ja wiem naukowo, że akurat w mój kurnik nie ma prawa walnąć, ale zawsze to strach (ma wielkie oczy..)
Barbaro…
z tymi kostkami lodu to Jerzor – bo spieszy mu się do pracy, a bez porannej herbaty nie odpuści, więc dla oziębienia kostkę… Ja na to patrzę ze zgrozą, ale i ze zrozumieniem. Pośpiech.
Wraca po pracy, ja zaparzam… i spokojnie pijemy nie wrzątek, ale taką, jaką kto lubi. Ja lubię gorącą, parujacą. Powolutku…
Alicjo 🙂 Taki sen z rękoma do góry świadczy chyba o dobrym zdrowiu i spokojnym śnie.
Tequili już dawno nie piłam. Czy w Meksyku pije się ją z dodatkiem limonki i soli , czy to tylko taki polski sposób picia tego trunku?
Tak się pije w Meksyku na pierwszy pij (to jest cały rytuał) Krystyno, a potem jak komu pasuje i co sobie do tej tequilli doda. Dla mnie zimna i bez niczego wystarczy – ewentualnie plasterek cytryny, albo kapkę soku.
A Meksyk, taki prawdziwy i nie dla turystów, bo nikt tam nie jezdzi, wygląda mniej wiecej tak. I ludzie owszem, chetnie tequilą poczęstuja, tylko bez tych tam… po prostu, z butelki.
http://alicja.homelinux.com/news/M-00.jpg
Mnie uczono pic Tequile w nastepujacy sposób. Na lewy nadgarstek nasypuje sie odpowiednia ilosc morskiej soli. Potem dobry kielich do dna i sól zlizuje sie z prawdziwym smakiem. Mozna powtórzyc ale z umiarem. Nie wiecej jak trzy rundy. Kieliszek winien byc miarowy. Nie dla malych dzieci.
Dobrej nocy blogowisko
Pan Lulek
..to jest między kciukiem a palcem wskazujacym lewej ręki, Panie Lulku, na tym łuku… sól, limonka, chluś.
Nie ze mną takie numerym Brunner… 😉
…niech ja sie udawam do roboty 🙄
Burza przeszła.
Nemo, troche pozno sie zglaszam ale moze jeszcze zajrzysz.
To ciasto nazywa sie „trappiste” i potrzeba:
5 lub 6 bialek, 120g cukru (w tym 1 opak. cukru waniliowego), 125g masla, 125g maki, 6g drozdzy (pol opak.), mozna dodac starta skorke z pomaranczy lub cytryny. Ubic bialka dodajac stopniowo cukier, ubijac przez kilka minut. Dodac delikatnie stopnione i schlodzone maslo, make z drozdzami. Piec ok. pol godziny w temp. 120-150°. Wyjac z formy i po ostudzeniu posypac cukrem pudrem. Mozna pokroic w male kwadraty albo podac w calosci.
Dla Alicji, zeby poczula sie lepiej po burzy 😉
http://www.youtube.com/watch?v=q8tRTZIx298
Marek przypomnial go dzisiaj. Dodaje jeszcze jedna i zycze wam dobrej nocy.
http://www.youtube.com/watch?v=OrLdKYRBOEE&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=7WzUZ7aXWOU
Czuję się. Kocham faceta i już! Od początku do końca.
…Alina 22:14…
znam, znam, zadnego koncertu w okolicy nie opuszczę, jak sie zdarzy… 😉
U nas forsycje jeszcze nawet nie drgną. Tyma bardziej nie ma czego wypatrywać na magnolii czy hibiscusie, który w ogóle zaczął kwitnąć dopiero po dziesięciu latach od posadzenia.
Ale 2 tygodnie temu w Paryżu i w jego aglomeracji bogactwo kwiatów zachwyciło niepomiernie. Forsycje, magnolie, migdalki i wszelkie możliwe drzewa owocowe. Feearia barw. Na podwórku u córeczki kilka wielkich drzew kwitnących różowo. Na skwerach i w parkach bratki, pelargonie, begonie w pełnym rozkwicie. Żal, że stały kontakt z tym miastem się skończył.