Było, (szkoda, że) minęło

Już wtorek. Święta minęły ale bez obżarstwa. Nadmiernego. Więc żal, że już się skończył czas rodzinnych zabaw, wędrówek i wielu ciekawych rozmów. A najciekawsze zainspirował angielski filozof John Gray, z którym arcyciekawy wywiad zamieścił świąteczny tygodnik „Forum”. Radzę wszystkim tę lekturę. Zwłaszcza zastanawiających się nad tym czym jest religia, jakimi prawami rządzi się polityka, i nad tym czy polityk winien mieć wizje. (Tu zdradzę, że uczony polityków z wizja odsyła raczej do klasztoru niż do parlamentu.)

Narzekałem w Wielką Sobotę, że mży i zimno. Ale to szybko minęło i wylazło słonko. Nawet w poniedziałek, choć zapowiadano śmigusowe deszcze, ranek wstał jasny i pełen słońca. Dzięki temu codzienne marsze po nadnarwiańskich łąkach były rozkoszne. Nie będę już ględził o stadach saren, śladach bobrów, wrzeszczących żurawiach ale muszę pochwalić się spotkaniem z innymi wielkimi ptakami, które dotychczas u nas nie mieszkały. Pojawiły się (i to chyba nie przelotnie) piękne gęsi. Wędrują parami, a nawet w liczniejszych grupach, pasą się i zachowują tak jak łabędzie budujące gniazda.

Po takich spotkaniach, co łączy się z wielokilometrowym marszem, można bezkarnie pochłaniać to, co leży na półmiskach. Zniknął więc gigantyczny indyk, niemal skończyła się biała kiełbasa, schabów też już tylko śladowe ilości. Żuru trzeba było dorobić  a jaj też dogotować. I tylko dziwnym trafem ocalały słodycze. Bo też Basia napiekła mazurków jak na wiejskie wesele.

Teraz w mieście wracamy do codziennego rytmu: redakcja, radio, komputer. Na wieś wrócimy z opóźnieniem, bo w piątek jest smutna uroczystość – pożegnanie kolejnego bliskiego przyjaciela, który nas porzucił. To Krzysztof Teodor Toeplitz!  A jeszcze w poprzednie święta (myślę o grudniu) razem ucztowaliśmy. Że o kilkudziesięciu latach wspólnej pracy w „Kulturze” i „Polityce” nie wspomnę. Zostały tylko książki z jego dedykacjami stojące na mojej półce. I lektura, która stale daje cos nowego. Bo to bardzo mądre książki. Dzięki nim KTT będzie z nami stale.