Zgadnij co gotujemy? (1 B)
Do wakacji bawiliśmy się w zgadywanki 140 razy. Teraz – zgodnie z obietnicą i przypomnieniami przyszłych wygrywających – wznawiam drugą serię zagadek. Zasady są oczywiście takie same. Trzy pytania i trzy prawidłowe odpowiedzi nagradzane są książką z dedykacją. O prawidłowości odpowiedzi decyduje dyktator czyli ten, który dyktuje pytania. Odwołań i reklamacji nie uwzględnia się jak w przyzwoitym sklepie w dawnych czasach.
No to zaczynamy.
W quizie nr 1 B nagrodą jest opisany tu album pt. „Pułtusk”, autorem zdjęć i tekstów jest Grzegorz Hubert Gerek czyli szef pułtuskiej „Gazety Powiatowej”.
A teraz pytania:
1 – Co to jest świeżynka?
2 – Z czego zrobiony jest rejbak?
3 – Moje ulubione grzyby to zielonki a jaką nazwę noszą one w okolicach Pułtuska?
Teraz zaczyna się wyścig komputerowy. Kto pierwszy przyśle prawidłowe odpowiedzi na adres: internet@polityka.com.pl ten otrzyma książkę z pięknymi zdjęciami pięknego miasteczka.
Komentarze
Od świtu czekam na konkurs tylko po to, żśeby przekonać się, że nie mam pokęcia jak pod Pułtuskiem mówią na zielonki vel gąskę zieloną. Poduczyć się trzeba. Tu chcę nieśmiało przypomnieć, że jedną z najsmaczniejszych zup woielkopolskich jest kartoflanka z zielonkami, czyli „ślepe ryby z zielonkami”.
Piotrze drogi, wiem, ale nie odpowiem, bo mnie nie wypada. a pomysł konkursu bardzo, jak mowią mlodzi, fajny. i podziwam Cię, że potrafisz zmobolizować sie do coedziennego pisania. pozdrowienia. le.ch
O gąskach zielonkach pod Pułtuskiem też nie mam
z i e l o n e g o pojęcia 🙁
Pyro – wczoraj wieczorem czytałam ciekawy artykuł
o poznańskim Sołaczu,o jego historii,dawnych i obecnych
mieszkańcach,o dzisiejszych cenach domów.
Podobno jeden z lepszych adresów na pyszne tarty
i francuskie pasztety to bistro „Francuski Łącznik” ?
I jeszcze do Pyry – dzięki na uratowanie mojej nieszcżęsnej
nalewki.Twój sposób z karmelem i kardamonem okazał się
bardzo skuteczny. Mam teraz nalewkę,jak nową wieloowocowo-
kardamonową !
Lechu, mam nadzieję, że widziałeś w mojej „Polityce i obyczaje” (ub.nr)piękny cytat z Twojego felietonu o sporcie i patriotyzmie. Pozdrawiam (niestety) już z Warszawy.
Koniec świata. Zaspałem konkurs. Właśnie koleżanka przyniosła karton soku pomidorowego, który ma mnie poratować po wczorajszych urodzinach ciężko obecnie przeżywanych. W przeciwieństwie do Pana Piotra upijam się do tego stopnia, że na drugi dzień czuję. Tak naprawdę, to chyba trochę przesadziłem z jedzeniem, nie z piciem, a organy już nie takie jak kiedyś. Obżarstwo to grzech główny jakby nie było.
Żeby dostać rozgrzeszenie, napiszę, co było. Na początek piramidka na patyczku złożona z pomidorka koktajlowego, kawałeczka czerwonej papryki i koziego sera. Śliwki suszone pieczone w opakowaniu ze specjalnego bekonu. Naleśniki z pieczarkami pod beszamelem serowym. Fondue czekoladowe z owocami, których już nie będę wymieniał, bo zbyt wiele ich było. Do tego bardzo godziwe pinot noir z Południowej Afryki (Bouchard Finlayson) i równie godziwy St Estephe.
Stanisławie- ale czyje były te urodziny ?
TWOJE ???
To żyj nam 100 lat,
w konkursach zgaduj,
ale zostaw nam czasem
tych kilka nagród !
Chociaż lubię zgadywać, co Gospodarz pyta,
to do odpowiedzi nie ruszam z kopyta.
Zatem może Danuśka, mogą także inni
wygrać liczne nagrody, gdy odpiszą pilnie
i uprzedzą najlepszych zgadywaczy stołu
czyli Nemo i jeszcze ze dwoje pospołu
1111 taki kod. Danuśce dziękuję za życzenia.
Stanisławie,
wszystkiego najlepszego, zwłaszcza po tylu ciężkostrawnych smakołykach 😉
Szkoda, że zagadki nie było o 3 w nocy, bo wtedy byłam na nogach 🙄
Do tej pory na pewno już ktoś rozwiązał, bo tylko jedno pytanie było trudne (zieleniatka, gąska żółta?), więc idę sobie zrobić herbatkę.
Nemo, dziękuję. Podejrzewałem, że zieleniatka i gąska żółta to poniżej inwencji gospodarza. Tricholoma equestre chyba nie w stylu. Postawiłem na coś bardziej wymyślnego sprośnie się kojarzącego. Nie żebym Gospodarza o sprośności podejrzewał, od tego jestem najdalszy. Jednak rzadsze nazwy lepiej chyba do Gospodarza pasują. A w tym przypadku tak się kojarzy tylko ze względu na zbieżność paru kolejnych liter.
Prośnianka 😎
Oh, napisałam, zanim przeczytałam, co napisał Stanisław 😯
Idę się obudzić do końca 🙄
Zagadka nr 61. Wygrała wtedy puchala 😉
Zagadka.
Kto pisał wówczas te słowa:
„… Gdybyś wiedział jak zazdroszczę gęsiom gęgawym tej wolności nocnych lotów! Jak się z nimi identyfikuję leżąc w ciemnościach. Chyba dlatego ostatnio dobrze sypiam bo myślę przed zaśnięciem o drodze na południe i odpycham od siebie niepokojące, natrętnie powracające myśli o tym co mnie otacza przez całe dnie. Klucze gęsi jak nasennik działają. A czy wyruszę ich śladem? Na pewno. Wyruszę kiedy przyjdzie na to pora…”
Stanisławie, ja te szliwki z bekonem uwielbiam
Właśnie chciałam zapytać, gdzie jest pluszak? 😯
Na pewno już rozwiązał ten dzisiejszy quiz.
Stanisławie dużo zdrowia … 🙂
a mnie się dzisiaj nic robić nie chce …
Najpierw życzenia dla Stanisława – sto następnych przyjęć urodzinowych ale bez syndromu dnia następnego!
A teraz rozwiązanie quizu:
1 – Świeżynka to wieprzowina ze świeżo ubitej sztuki, podsmażana i potem duszona z cebulą oraz piwem;
2 – Rejbak to oczywiście babka ziemniaczana z surowych ziemniaków z boczkiem;
3 – A o zielonkach w moich wiejskich okolicach mówi się prośnianki.
Pierwszy quiz z serii B wygrał … Pluszak. Gratulacje! Album pułtuski już wysłany.
I zapraszam na kolejne wydanie zagadek za tydzień.
dziękuję bardzo, miałem ochotę na tego Pułtuska 😉
Po nocnych deszczach wychynęło słoneczko, jakby nigdy nic, a tymczasem na popołudnie następny front zapowiadają 🙄 Wczorajsza inspekcja jagodowa odbyła się wśród gromów i błyskawic, ale deszcz był na tyle powściągliwy, że zdążyliśmy nazbierać po litrowym wiaderku suchych i pięknych jagódek. Miejsce jest bajkowe, takie trochę skandynawskie, torfowiska z pagórkami porośniętymi mchem przeróżnym, jagodami czarnymi i czerwonymi borówkami wokół pojedynczych świerków i sosen alpejskich. Łagodne zbocze z widokiem na Alpy, a za plecami Prealpy z naszym ulubionym Gemmenalphornem. Pewnie wybierzemy się tam w weekend z tą znajomą, bo okolica w sam raz dla słabych kości 😉 Nawet jak się kto przewróci, to na mech i trawę…
Pluszak, wiedziałam 😎 Gratulacje!
Dziękuję Jolinek i Gospodarzowi za życzenia. Ale dałem plamę w konkursie. Pomieszało mi się kompletnie. Na Kurpiach oprócz babki ziemniaczanej zwanej tak rejbakiem jest jeszcze specjał regionalny zwany piwem kozicowym – miodowym, prawie bez alkoholu. A ja sobie napisałem, że rejbak to piwo kozicowe 😳
Stanisławie, po wczorajszym pewnie wszystko kojarzy Ci się procentowo 😆
Wielu udanych kolejnych rocznic 🙂
Stanisławie, wszystkiego najlepszego, sto lat! Stosowny choć spóźniony toast wieczorem.
Stanislawowi – wszelkich dobroci na stole i w zyciu;
Pluszakowi – gratulacje;
a ja wracam do „swoich baranow” czyli potyrac nieco. Opowiesci z dlugiego urolpu musza jeszcze poczekac.
Kilka fotek podeslalam wczesniej – chyba gdzies przelecialy. Oto zatem powtorka:
http://picasaweb.google.com/echidna77/ParyskieWspominkiKulinarne#
Pozdrowiatka od zwierzatka
Echidna
Gratuluję Pluszakowi
ńezciwć hcyt od ęiC łinołks inofmyS V kedązrop ynocórwdo ot eż ,meimuzor ,eineeZ
Zwierzątku dziękuję. Te francuskie drożdżówki i podobne wyroby w cieście francuskim doskonałe, Też chyba będziemy je jadać za półtora tygodnia.
Jednak jestem wczorajszy. Pod gratulacjami dla Pluszaka coś zupełnie nie na miejscu. Nie ma tego po prostu
Stanisławie, a ja juz włączyłem deszyfrator 😛
Spodziewałem się tego znając szybkość Pluszaka w rozwiązywaniu. Ten deszyfrator bardzo prosty, ale wynik bez kontekstu niestety bezsensowny
To z prosniankami to nawet bym jeszcze wiedziala – dzieki Babci i Mamie, bo Mama na wszytskich grzybach sie zna!
piszta o swieżynce – u mnie to babcia robiła i nazywała szperką; brała tylko mięso z boczku, soliła i dodawała pieprzu pod koniec smażenia i podlewała woda, dla sosu (sos nie był zagęszczany)
Witam wszystkich,
Stanisławie, najlepsze życzenia urodzinowe. Żyj nam długo i w najlepszym zdrowiu.
Pluszaku,gratuluję wiedzy,szybkości i wspaniałej nagrody. Stanisławowi i Nemo przybył grożny konkurent.
Stanisławowi może nie stu, ale wspaniałych lat; podróży, konkursów i apetytu na życie.
Pluszaku – gratulacje.
Echidna – kończ robotę i wracaj na blog.
A Sławek paryski zrolbił do mnie „a kuku”, całkiem serio. A jaki dekoracyjny…. w viałej piratce….
Moim skromnym zdaniem najlepsze w smaku sa kaszubskie po pierwszym sniegu. Jak sie znajdzie miejsce, mozna kosic.Sa dwie odmiany o podobnym smaku. Szare i zólte. Po wyjeciu z bagaznika, natychmiast do wanny. zmieniac dwa razy wode, potem zostawic na kilka godzin. Otwieraja sie blaszki i wylatuje piasek. Dalej jak to z grzybami. Na dziesiatki sposobów.
Nawet mozna suszyc.
Tymczasem smacznego
Pan Lulek
Stanisławie a propos 11.36
Za półtora tygodnia to mamy niedzielę
13 września i zjazd,na który masz wpaść prawie
w ostatniej chwili.
Rozumiem,że te francuskie droźdżówki planujesz
zjeść na podwieczorek u Żaby ?
🙂
Panie Lulku -święte słowa o zielonkach. Też to przez lata uskuteczniałam, kiedy jeździliśmy motorem na grzby ze Ślubnym maółżonkiem. Nie będę zmora i po raz drugi podam przepis na „ślepe ryby z zielonkami” Jest to zupa – obiad, smaczna i syta; typu „Chłopu, co za kosą chodzi” Żeby ją ugotować potrzeba :
chudy, świeży boczek albo mięsne żeberka,
pół pęczka włoszczyzny (nie za dużo marchwi, bo słodkawa”
ziemniaki pokrojone w kostkę
kilka garści zielonek im mniejsze, tym lepiej, duże trzeba kroić,
co najmniej 100 ml gęstej , kwaśnej śmietany,
płaska łyżka mąki
przyprawy – 4 ziarna ziela angielskiego, sól, pieprz, kawalątko liścia laurowego, jak paznokieć.
Mięso z przyprawami gotujemy z włoszczyzną pokrojoną w kostkę. Kiedy mięso prawie miękkie, wrzucamy ziemniaki i odparzone grzyby – małe w całości. Po 125- 20 min. wyciągamy mięso, opłukujemy gorącą wodą i osuszamy w ręczniku papierowym. Kroimy w plastry – porcje; leciutko solimy i pieprzymy, opruszamy majerankiem i opiekamy na patelni na chrupko. Zupę podprawiamy śmietaną z mąką, mięso podajemy osobno na talerzykach z pajdą chleba albo i z chlebem i z kwaszoną, zasmażaną kapustą. Zupę dojadamy do tego. Obiad prosty i bardzo mało roboty przy nim.
ps – mięso gotujemy jeszcze 15 minut, nie 125, jak „mi się” nastukało.
Dzień dobry,
Wszystkiego najlepszego dla Stanisława, mam nadzieję, że do tej pory syndrom „the day after” już minął.
Też przegapiłem dzisiejszy quiz, chociaż pamiętałem, że wakacje się skończyły 😉 Spróbuję się za tydzień.
najlepszosci dla awalsinatS, gratulacje Pluszakowi, lece dalej, zregenerowal sie picasa, wiec Wszystkim oko puszcze:
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/TaakaRyba#
Prawda. Jestem już za bardzo do przodu i odliczam czas do startu, a tu falstart wychodzi. Rzeczywiście to może skleroza taka. Wiem, że 12-go gdzieś jadę, a Paryż to czy Żabie Błota, prawie bez znaczenia. Do Paryża 18-go.
Wszystkim serdecznie dziekuję za życzenia.
O zielonkach przeczytałem, że są trujące i nie wolno ich jeść dużo, a przede wszystkim dużo i często, bo do rozpadu mięśni się przyczyniają. Robili jakies badania na myszach i wyniki były niepokojące. A jak tu znieść jesień bez zielonkowej kartoflanki? Chyba nadal będziemy się truli. Artykuł ponoć ukazał się w brytyjskiej prasie naukowej na podstawie badań francuskich, ale to wszystko trafiło do naszego internetu na podstawie Izwiestii.
http://www.kki.pl/zenit/grzyby_spyt/gaska_zielonka_trujaca.htm
Jeszcze dziękuję serdecznie za ostanich kilka życzeń. Syndrom przeszedł. Żegnam do jutra
Widzę ,że Pan Sławek z urlopu nadmorskiego wrócił. Ja w tym roku morza nie powąchałem , ani stóp spracowanych w słonej wodzie nie wymoczyłem . Pozostaje mi tylko sól z torebki. Warzona z jodem. Dobre i to.
Dziś na pobliskim targu kupiłem kawałek schabu z kością oraz duże niedojrzałe śliwki .
Obiad trzeba było zrobić . Schab tradycyjnie na kotlety. Co się będę wysilał.
Stłukłem, posypałem pieprzem i solą,
Trochę curry kupione u araba na straganie podczas zeszłorocznej wycieczki.
Jajko roztrzepane z dodatkiem jogurtu. Potem w tartą bułkę. Jogurt sam robiłem bo mam maszynkę do dojrzewania. Sklepowe u nas z cukrem i czymś jeszcze. Niezbyt dobre. Mój wytrawny w smaku, można powiedzieć. Jak się kotlety usmażyły. To na tej samej wyczyszczonej z tłuszczu patelni usmażyłem przekrojone na pół niedojrzałe śliwki. Smażyłem na maśle lekko posypane grubym cukrem. Śliwka ma się przypiec na złocisty kolor. Wtedy już dobra. Z braku czasu i braku obirki do warzyw takiej jak u Sławka ( patrz zdjęcie na picasie) ryż z torebki.
Co ja się będę chwalił. Palce lizać. Proste chłopskie jedzenie . Na koniec lampka koniaku.
W momencie jak śliwki dochodzą to można polać koniakiem i podpalić, co też uczyniłem. Pozostąłą część wypiłem.
Do widzenia bardzo 🙂
Idę do pracy. Druga zmiana . Ojczyzna czeka na podatki.
Jakoś ten artykuł o gąskach mnie nie przekonuje. Przypadek dotyczy tylko 12 osób, nie ma innych potwierdzonych przypadków. Sądzę, że wątpię 😉
a tu jest informacja ze strony grzybowej. Istotne jest zalecenie umiaru w spożyciu, co dotyczy zresztą również innych potraw 😉
http://www.grzyby.pl/Tricholoma_equestre-poisoning.htm
Dzien dobry Szampanstwu z Toronto.
Zyczenia i usciski dla Stanislawa, trzeba bylo sie przyznac wczesniej, bysmy obchodzili, a bylo czym, mielismy francuskie, kanadyjskie i chilijskie do wyboru.
Switem bladym porobilam zdjecia wschodu. Przyzwyczailam sie do wysokosci, ale sny mialam nieszczegolne, lazilam po dachu tego wysokosciowca (55 pieter) i nie bylo tam zadnej barierki 😯
Sniadanko za chwile, chlopaki wybieraja sie na rower, a ja bede sobie malowac paznokcie (moze), i sprawdzac, czy nie mam czegos zakazanego w torebce, na przyklad pilnika do paznokci albo innych nozyczek. Wolaja do stolu.
Stanislawie !
Wiele zdrowia i radosci zycia!
Pan Lulek
Zielonki jedzone bez umiaru mogą się zemścić 😎
U mnie w domu były to ostatnie grzyby w sezonie i nigdy nie było ich tyle, by każdy mógł zjeść po pół kilo 🙄 Jadane były tylko i wyłącznie w marynacie octowej. Do dziś pamiętam ich smak i wygląd, choć nie jadłam ich chyba ze 30 lat. Tutaj nie rosną, bo gdzie tu piasek 🙄
Wygrałam kolejny wyścig z burzą, rowerem 😉 Było tak pięknie i cesarsko, aż nagle nadszedł zapowiadany front i lunęło. Teraz wszystko zasnute na szaro i mży…
Ciekawe, czy Aszysz już się przeprowadził? I czy w jego Bullerbyn też straszy jak u Żaby?
Pawel, pieciolatka pasli przez dziewiec dni zielonkami, ale czuby, potem sie mowi, ze grzybek szkodzi, toz to i staremu po dziewieciu dniach tego samego, co by nie bylo, zaszkodzic musi, oczywiscie poza piwem,
Panie Lonzio, tak trzymac, tylko kurde ta druga zmiana, mam nadzieje, ze nie musi Pan po tym koniaczku prowadzic jakiej maszyny
Slawek Pan Lonzio to pilot to koniaczek jest OK.
A swoja droga to te sliwki to byly z ryzem czy same z siebie?
Szczerze mówiąc nie umiem odpowiedzieć na żadne z tych pytań 🙁
Tez mam zagadke: jak sie nazywa mezczyzna, ktory stracil 90% swojej inteligencji?
Torlin, ja rzucilem monete, wyszlo, ze sliwki same z siebie 🙂
wdowiec?
no wiesz co slawek, tak od raza zgadnac
nawet sie szowinistycznie powyzywac nie mozna
Witam.
Stanisławie, życzę Ci złowienia złotej rybki.
przez ostatnie dwa tygodnie lapalem ryby i refleks mi zostal, bo przeciez nie inteligencja
poza tym zes nie wdowiec
Rude jest twarde, latwo sie nie da
Na deser zwany w przedszkolu podwieczorkiem zjadłem ręcznie robione Belgian Truffles firmy Starbroock Airlines . Popiłem włoską kawą z ekspresu. Teraz mogę odlecieć.
Przez trzy popoludnia i wieczory c z e k a m na kota! Jeden kot wojazowal ze mna, kroliczka i morswinem (morswin zginal w chaszach i nawet nie powiedzial adieu) a drugi wizytowal/tuje trzy zaprzyjaznione koty u faceta, ktory „ma zla faze snu” i wstaje od 14 – 15 po poludniu, niestety ma w tym czasie tez i faze nieodbierania telefonow, wiec sie do niego nie mozna dodzwonic, potem jezdzi po miescie i czasami wieczorem odbiera telefony ale nie ma czasu na nic bo wlasnie nagrywa audycje tv jak leca, a poza tym to pogardza swiatem zewnetrznym i ma ponadczasowa i nieograniczona faze nieotwierania drzwi, nie wpuszcza nikogo. W niedziele dorwalam go przez telefon i mial mi w poniedzialek po 15 przywiezc Pikusinskiego, chala bogu juz sroda i kota nie widac ani nic nie slychac od faceta.
My z bratem i brat ze szwagrem to kotom gonimy kota. Brat chowa gołębie to i kotów nie lubi, żaden Pikusiński się nie uchowa. Zazwyczaj znikają w niewyjaśnionych okolicznościach. Archiwum X nawet nie znajdzie gdzie kot trafił za płot. Do rzeki też blisko.
Pikusinski specjalizuje sie tylko w srokach i zaskroncach przynoszonych nam na sniadanie jak jestesmy na wsi
Gołębie, zwłaszcza miejskie, to latające szczury 🙄 Hodowane przez gołębiarzy – akceptowalne, ale najwyżej na rosół albo pieczone 😎 Sąsiad hodujący też nie wiedział, gdzie jego ptaszki się podziewają… Te, którym zamarzyło się zagnieździć na naszym strychu 🙄
oczekuje dalej popierajac sie pernodem
Dziś w sklepie zastanawiałam się nad kupnem czegoś, co było oznakowane tabliczką: Alaskapollakrueckenstueck 😯 W rezultacie kupiłam połeć zwykłego łososia z Norwegii podpisanego Lachsfilet ohne Haut 😉
oj czyzby ktos przerobil yyc na schab?
bo to jest tak, ze filetowi jest potrzebny leb, jak rybie rower, wiec jest ohne, ale zeby Alaske w Norwegii zainstalowali, tu mnie zaskoczyli
Sławku,
ten łosoś leżał obok rzeczonego alaskańskiego specjału i dał się łatwiej wymówić 😉 To tak jak z tym trotuarem i milicjantami…
slawek, nemo zdecydowala sie na norweskiego lososia a tu pachnie handlem ludzkimi czesciami zamiennymi alaska pollak i czesc ledzwiowa, gdzie zaginal yyc???!!!
Panie Lonzio niech Pan tak sobie nie dogadza bo przytyjesz Pan …. 😆
wypiłam 3 kawę … zjadłam kawał ciasta orkiszowego na poprawę nastroju i teraz bedę buszować do północy …. 😉
mial dziwne wizje straszne ostatnio i co slowo sie stalo cialem?
a z czego sie bierze ciasto orkiszowe?
z mąki orkiszowej … 🙂
a ta maka to z czego, co to jest orkisz?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Pszenica_orkisz
smaczny chlebek z tego jest … 🙂
Dinkel
a i owszem sama pieke taki chlebek, ale nie czytam kto zacz, znowu dzwonilam do kota na prozno
Sławku,
Haut = skóra 😉 Ten łosoś był o(b)darty…
… łba też nie miał 🙁
http://karolina229.wrzuta.pl/audio/9MEp8IlrT3b/calkiem_spokojnie_wypije_trzecia_kawe
ot tak, po kolacji
Pan Lonzio, konstatuje, raczej siersciuchom nieprzychylny, byli tu juz tacy i jaki los ich spotkal?
juz ich nie ma 🙂
niektorzy przychylni tez sie cofli,
wnioski jakies?
ja tam postanowilem nie przychylac i nie cofac
slawku ale swinka to z rozpaczy, ze Ci sie nie podobala i nie przedstawiala wartosci zywnosciowych, udala sie na wygnanie
no widzisz Nemo, te dziury w jezyku, wzialem skore za kapelusz, myslac glowa, na swoja obrone mam tylko, ze i glowy pewnie tez nie mial, jak zwal, tak zwal i tak mial przerabane wzdluz
dobrze, że nasz kotek u wnuczki … nic mu nie grozi a ja sobie go odwiedzam … 🙂 … sobie stoję (w miejscu) i nikogo się nie boję … 🙂
do USA? tam juz nawet wiekszym egzemplarza sie powiodlo, nawet plec nie ma specjalnego znaczenia, to nie wygnanie, to premedytacja
Zlota Rybke to chyba ja mam jako senior najwieksze szanse zlowic.
Teraz od nowa czytam 13 przykazan. Te ostatnie dotycze pedzenia pejsachówki.
Poza mna przepis niedostepny. Chyba, ze od Zlotej Rybki.
Drobna próbka pojechala juz Poczta Butelkowa na Zjazd.
Pan Lulek
morswin raczej popelni mezalians z jakas myszka szara, nie byl ambitny, cierpial na taki atawistyczny odruch i ciagle molestowal krolika, wiec chyba skonczy sie na mysiej norze
Morag, od poczatku twierdzilem, ze cienias, gdzie mu tam do wizy do USA, pewnie nawet w kolejce do przyjaznej juz teraz ambasady by nie wystal losowania,
no i prosze Pan Lulek sie doliczyl do pechowki
Ja nie zaginalem moragu ja pracuje, czasem starajac sie zajrzec. Ta swinka jakby tutaj sobie tak poszla to nastepnego dnia juz by nie widziala. Kojoty by ja na kolacje mialy. Koledze juz dwa koty zwinely. Na wiewiorki padl strach. Sam widzialem dwa kroki ode mnie kojota na ulicy z wiewiora w pysku.
Nemo,nikt nie odgadł Twojej zagadki z godz.10.22 – piękny cytat o dzikich gęsiach. Musisz sama podać odpowiedż,bo jestem ciekawa autora.
W Bullerbyn straszy!
Internetu nie mam a na blogu piszem. Bezogonowo
Najlepiej przeprowadzac sie czlowiekiem albo ludzmi – bron Boze wlasnymi silami.
Ni zgadnem co gotujemy i dlaczego…
niestety moje stanie na balkonie i wpatrywanie się w Księżyc spełzło na niczym … chmurowato nad Warszawą …
Panie Lulku, grzyby na kilka godzin w wodzie?
Cały smak w wodzie zostawią. 🙁
Nad Zatoką Gdańską też niebo zachmurzone, więc ani Księżyca ani Jowisza nie widać,a szkoda takiej okazji astronomicznej. A wczoraj było bezchmurnie.Pogoda jest zośliwa.
Pogoda jest złośliwa.
Panie Sławku
Ja tam futerko lubię, nawet bardzo.
Komentarz Pana Lonzio ma numer 100, toast za futerka!
Krystyno,
mnie się wydaje, że ta moja zagadka przeszła niezauważona, nikt nawet nie próbował zgadnąć 🙁 Szkoda, bo to był Wojtek z Przytoka, który w październiku 2007 tymi słowy zwrócił się do Torlina, a teraz przysyła kartki z podróży…
Panie Lonzio, z pozycji fali, to latwo, poza tym toast tez
Nemo, ja widzialem, ale bylem pewien, ze wszyscy wiedza, wiec nie chcialem sie wyglupic, jak ten osiol z ostatniej lawki, co reke podnosi, a potem reszta sie smieje
Przez chwile chmury się zlitowały i widziałam Księżyc a pod nim Jowisza!
Sławku,
więc jednak 🙂 Takie właściwie było moje założenie, ale miałam nadzieję, że ktoś napomknie, że też pamięta naszego literata na bezdrożach…
U mnie żadnych księżyców nie widać, jeno czarne chmury 🙁
Na pociechę zjadłam banana przysmażonego na masełku i posypanego świeżymi jagodami. Pycha!
lece dalej odpoczywac po wakacjach, wiec tylko:
http://picasaweb.google.fr/slawek1412/Dobranocka#
Sto lat dla Stanislawa!
Dobry wieczor wszystkim.
pepegor
Slawek,
to Ty w centrali rybnej lowiles?
Dobranboc!
pepegor
Też Wojtka rozpoznałam, tylko wpisać nie mialam okazji.Szukając czegoś w starym notesie z telefonami, natknęłam się na kartkę z dawnego terminarza, użytą jako zakładka. Ze zdumieniem przeczytałam notki :
– kawiarnia 17.11.77
– kierownictwo kursu 2+1
– 40 biletów Zarzad Polityczny
– Chodakowski – nic o Skandynawii,
-Olszański – do dyspozycji.
– płk Skiba – zespół.
Ni cholery nie wiem o co chodziło. Wie ktoś może?
Widzę obu. Bezchmurnie. Malutki Jowisz równiutko pod 🙂
Dla chcących spać na sianie (taka atrakcja agroturystyczna, hi, hi) mogę rozwinąć rolkę siana pod dachem. Wymagany porządny śpiwór, albo coś podobnego.
U nas za duzo światła i z Jowisza nici. Latają za to „jastrzębie” – hałas potężny.
Manam kiedyś śpiewał o fali. Skrócona wersja dla Sławka:
Z gory na dol
Z ciemnosci w slonce
Z ciszy w krzyk
Falowanie i spadanie…
Miraz tworzenia
Zluda istnienia
Im wyzej skaczesz
Tym blizej dna
Falowanie i spadanie…
W koncu zmeczony
Bez sily i ochoty
Bez domu i imienia
W kanale zapomnienia
Falowanie i spadanie…
Z pozycji fali łatwiej? W wojsku?
Tak naprawdę to przeciw futerkowym nic nie mam. Nawet lubię pogłaskać. Nawet starego konia zgrzebłem.
U mnie chmury równiutko po całym niebie, miejscami grubiej, ale Księżyc tylko je podwietla, dziury żadnej.
buah, zasypiam przed komputerem.. nie pierwszy raz. dobranoc
Za to w Calgary od 3 tygodni slonce wali jak w lipcu nie dawalo. Rowerek i kajaczek zakonczylem bo juz mi sie nie chce przed wyjazdem a teraz zaluje bo jakos malo ruchu.
Zabcia widze poslanko na sianie szykuje. Noc Walkirii w planie. Trzymajcie sie zjazdowicze. Dziadow czesc pierwsza. Rusalki juz hymny spiewaja, na wrzosowych bagnach woda bulgocze a w Wilczych Jarach wilki sie zbieraja i do ksiezyca swa smutna piesn zawodza. Zbliza sie dzien Apokalipsy. Ciekawe co Stanislaw zastania jak tam w niedziele zajedzie?
Welcome to Zabie Blota.
„On a dark desert highway, cool wind in my hair
Warm smell of mirabelki, rising up through the air
Up ahead in the distance, I saw a shimmering light
Zabie Blota welcomes to
I had to stop for the night….”
Pyro, Moj adres e-mailowy: slawomir@telusplanet.net. Daj znac to podesle info na temat wystawy w Poznaniu w ramach triennale grafiki wspolczesnej w galerii „U Jezuitow” organizowanej przez Akadamie Sztuk Pieknych. Otwarcie w piatek 18 wrzesnia. Zapraszam w imieniu organizatorow. Pojdziemy pozniej na jakiegos drinka i ja osobiscie zapraszam Ciebie i Mloda Pyre. Nie wiem ile osob i kto bedzie i gdzie pojdziemy ale mysle bedzie wesolo. Ja Ciebie rozpoznam i moze Ty mnie tez; gdybysmy sie jednak mijali to spytaj ktoregos z organizatorow o mnie albo o Jacka Malca ktory przywiozl ekspozycje z Zach. Kanaday i sie na pewno spotkamy. Pisze teraz bo za dwa dni wylot i gdybym sie nie dorwal do internetu to jestesmy umowieni. Gdybys z jakichs powodow nie mogla to postaram sie odezwac na blogu i moze uda sie spotkac inaczej.
A propos wystawy wszyscy mile widziani i serdecznie zapraszam w imieniu organizatorow. Kto w Poznaniu badz blisko to w piatek 18 wrzesnia spotkanie w galerii „U Jezuitow” na Dminikanskiej. Godzina 18:00. Pyra wie lepiej gdzie to dokladnie jest. Poznan znam slabo.
Nemo!
To były piękne czasy. Ale to se ne vrati.