Nie omijaj Wielkiej Lipy
My nie ominęliśmy i nie żałujemy. Stoi sobie owa Karczma Kurpiowska właśnie we wsi Lipa. A że jest wielka, to widać już z daleka. Przed karczmą stoją stoły pod daszkami, można więc jeść na dworze podziwiając kozy i konika w zagrodzie. Wokół kwiaty i sprzęt gospodarski. Jak to na wsi.
Karczma kurpiowska przy szosie do Różana
Wewnątrz karczmy kilka izb dobrze umeblowanych i przyozdobionych na ludowo ale bez przesady. Zapachy nie ulatują z kuchni, co jest wielką zaletą Lipy. Również toalety pachną czystością więc nie odstraszają.
Karta spora: są więc śledzie, pierogi, pieczyste na przekąskę. Barszcze, chłodniki, rosoły, grzybowe dla miłośników zup. Placki i rejbak w sosie grzybowym dla kartoflarzy. Filet z jelenia dla miłośników dziczyzny (Kurpie zawsze pięknie kłusowali). A dla smakoszy z okolic nadnarwiańskich: sandacze, sumy, okonie – słowem wszystko co pływa w naszej rzece. Nawet krewetki i sola jakoś się tu przeszwarcowały, choć do wszelkich mórz stąd daleko.
Jako, że trafiliśmy do Wielkiej Lipy w porze wczesnego popołudnia, to zjedliśmy tym razem niewiele: śledzia w winie (czerwonym) i drugiego w śmietanie, do tego przed chwilą wyjęty z pieca razowiec z ziarenkami. Po nich dalej utrzymaliśmy się w daniach rybnych: sandacz w sosie grzybowym i sola smażona a do tego bukiet surówek.
Wszystko było wyśmienite. A zwłaszcza śledź w winie oraz sandacz w sosie grzybowym. Porcje oczywiście kurpiowskie, więc nie było już mowy tego dnia o żadnym jedzeniu.
Zajrzeliśmy także do dokumentacji karczmy. Okazało się, że ten kurpiowski lokal ma światowe ambicje. Odbywają się tu bowiem nie tylko liczne wesela i przyjęcia ale i międzynarodowe imprezy. I choć nie jestem miłośnikiem tego francuskiego „sikacza”, to świętowanie w listopadzie dnia Beaujolais Nouveau przy szosie z Ostrołęki do Pułtuska wywarło na mnie wrażenie. Zwłaszcza, że przekąski były tutejsze, a wśród nich pyszne i aromatyczne karkówki w ziołach, na które wybierzemy się przy następnej okazji.
Komentarze
Witam,
menu wyglada rzeczywiście bardzo światowo,
Ja po takim „tym razem niewiele” nie jadłbym już niczego do wieczora
Ja tez podziwiam apetyt Gospodarza co jest niewatpliwie oznaka doskonalego zdrowia. Gratulacje i tak trzymac!
Widzę,że Gospodarz szykuje trasę rajdu kulinarnego
po Mazowszu,Kurpiach i pobliskich okolicach.
Pomysł świetny,ale rajd musi być pieszy,rowerowy
albo rolkowy.
Bo w przeciwnym przypadku trzeba będzie kupować
jeansy o parę numrów większe.
Ja w już w tej chwili, w przeciwieństwie do Alicji nie
wbijam się w spodnie sprzed paru lat.
Żabo- dzięki za rezerwację miejscówki na strychu
oraz odbiór z Połczyna.
Jeśli przewidziane są też : białe damy,zegar z kurantem
oraz jeźdźcy apokalipsy to….przyjeżdżam tym bardziej.
W kupie się nie damy ! I będzie co wspominać !
yyc
Może nie taszcz do Polski syropu klonowego.
W wielu przyzwoitych sklepach spożywczych oraz
supermarketach można go kupić.
Alino,
CURCUMA po polsku OSTRYŻ, szafranica, kurkuma, żółcień – bylina z imbirowatych.
Lubi lekki półcień, ciepło i wilgoć, ale nie mokro, znosi lekki przymrozek, możesz trzymać w donicy na dworze, na zimę zasuszyć, bo i tak jest sezonowa i się „cofa” do kłączy. Od lutego zacząć na nowo podlewać, to zakwitnie, może nawet zanim wypuści liście. Bardzo ładna roślina. Jaki ma kolor ta Twoja, bo jest sporo odmian?
Dziś pochmurno, w nocy była ulewa, nareszcie… Jest nadzieja, że wreszcie popada trochę więcej.
Pamiętacie, jak opowiadałam o przyjeździe siostry naszej rumuńskiej przyjaciółki? Tej ze 100 kg bagażu i małym dzieckiem? Otóż ta siostra ciągle jeszcze tu jest z wizytą, a wyjazd odkłada w nieskończoność. Kilka dni temu przybył z pracy w Anglii również tatuś tego dziecka, na tydzień. Tatuś ma lekko gangsterski wygląd, ogolony na łyso, patrzy spod na wpół przymkniętych powiek, słowa cedzi powoli… ale świetną angielszczyzną, prawie się nie uśmiecha 😯 Tenże tatuś miał w niedzielę pomysł, by pojechać z dzieckiem nad niedalekie jezioro, rowerem. Posadził więc córeczkę przed sobą na kocyku przywiązanym do ramy, przodem do kierunku jazdy 😯 Już po kilku metrach dziecko wsadziło nóżkę w szprychy 🙁 Wrzask, płacz, szpital, rentgen… Na szczęście nic się nie połamało, dziecko ma na nodze opatrunek usztywniający, siedzi w domu i marudzi, ale przestało biegać samopas po ulicy i do obory, gdzie przyprawiało naszego skrzywionego chłopa o palpitacje 😯 Chłop w niedzielę wieczorem także wylądował w szpitalu zagrożony sepsą od spuchniętego ramienia, ale nikt nie wie, co mu się w to ramię stało, jakaś infekcja w każdym razie 🙄 Podobno lekarze na razie panują nad sytuacją…
Dzień dobry Szampaństwu…
U mnie jeszcze chwila do bladego świtu, ale cos tam się w lesie rozdarło i mnie obudziło. Możliwe, że mi się sniło, ale chyba nie, ptaki drą dzioby dopiero wtedy, kiedy wiadomo, że świta. Pobili się ciupagami czy co?
Zapomniałam wczoraj zapodać Nowemu, że jak wrzuca więcej niż jeden sznureczek do wpisu, to nasz ulubiony ŁotrPress ustawi go w poczekalni, taka jego łotrowska uroda.
Nemo,
ten ogolony przypadkiem w dresik nie odziany?
W dresik nie, ale w podkoszulek bez rękawków, biceps wyeksponowany 😎
mt7,
dziecek przysłał namiary na obiektyw, całkiem zwyczajny, powiada:
50mm prime f/1.8 mk-II
…a zdjęcie to jest mniej więcej 20 różnych zdjęć, „zeszytych” ze sobą za pomocą programu:
Photoshop CS3.
Nie powiem, zgrabnie wyszło, nitki nie widać 😉
…a! bicepsy! Już to widzę oczyma duszy mojej…
Czy na całym świecie osiłki tak mają? Często jeszcze jakiś tatuaż.
Pisałam, że pochmurno? Zaraz wylazło słońce i dogrzewa…
…podkoszulek,biceps,tatuaż i złoty łańcuch.
Restauracja na górce, ale nie mojej. I jeszcze sie obraca… Musiałabym wypić nalewki Panalulkowej, żeby tam windą do nieba… a i przynapić się nieco wiecej, żeby zjechać w dół 😯
Zdjęcie dziecka, chyba mnie wreszcie usłyszał, że aparat noś i przy niepogodzie.
http://dl.getdropbox.com/u/1149620/hot_pink_CN_Tower_at_night.jpg
Eeee tam, wszystko to Wielka Lipa!
Bożole Nuwo z karkówką – niezłe. Kiedyś Jerzy Ofierski w monologu o nowootwartej w Chlapkowicach klubo-kawiarni mówił mniej więcej tak:
„No to wypiliśmy po tej kawie, zagryźli kiełbasą dla smaku i Józek (czy kto tam często występował w jego monologach) mówi:
Dobre było twoje – dobre i moje, poczem zamówił nową kolejkę..”
O tej kiełbasie naszej pisał wczoraj bardzo ładnie paOlOre. Coś mu wczoraj chyba nostalgią odbiło. Tu dodam (nie chwalący się), że mój syn zdając do szkoły muzycznej wybrał był właśnie ten motyw, co często za paOlOre chodzi na egzamin wstępny. Przyjęli go jako jedynego z trzydziestu chętnych – poOlOre stary gitarzysta to doceni…
Złapaliśmy i zapudłowali Lodę Halamę. Rusza się jak pierwowzór, napatrzeć się nie można. Kita w górę i tańczy
A Paweł od Oli uczy gry na gitarze w szkole muzycznej i nam na złość nie zabrał gitary ;((
Żabo,
Jak wam udało się ją złapać i zapudłować?
Melduje powrot z Sipi. Oto wyniki wyprawy:
http://s20.photobucket.com/albums/b238/Nirrod/?action=view¤t=e0740e5d.pbw
W okolocach Mount Elgon, wiekszosc rolnikow uprawia kawe. Obejrzalam sobie proces powstawania od krzaczka, do kubka z goraca kawa. Na zdjeciach szczegolnie prosze zwrocic uwage na proces palenia kawy. Zadne tam specjalne temperatury i maszyny, aluminiowy garnek, ognisko i jechane.
Dodam, ze Europejscy importerzy kupuja surowe ziero i pala sami. Fanaberje takie 😉
Zostalismy rowniez poczestowani kubkiem „kawy na sposob afrykanski”, czytaj nie za mocne latte. Po spozyciu zrozumielismy, dlaczego w wiekszosci krajow Afrykanskich pija kawe rozpuszczalna. Przy tej ilosci cukru i mleka roznicy sie nie czuje 🙂
http://s20.photobucket.com/albums/b238/Nirrod/?action=view¤t=0d418940.pbw
Nirrod,
cioteczna babka mojego Osobistego przez całe życie kupowała surową kawę (chyba już łuskaną) i paliła w domu w specjalnym urządzeniu. Rodzina (moja teściowa) wolała jednak paloną fabrycznie 🙄 a teraz preferuje nespresso 😉
Od lat mam taki drewniany moździerz z Afryki i nie wiedziałam, do czego 😯
Uganda sympatycznie wygląda, z tym wodospadem.
Mam dla was mój blady swit… dopiero co zrobiłam, przeszłam w szlafroku (:shock: , ale co tam) przez ulicę i od Franka zrobiłam zdjęcia pod tytułem 😉
Tylko szkoda, że ta Bath Road jest taka ruchliwa, bo gdyby nie co jakis czas przejeżdżajace samochody, byłoby pieknie, loonies co chwila darły dzioby i nawet sie pokłóciły, samolot wzbił sie w niebo… no, tak to wyglada o moim bladym:
http://picasaweb.google.ca/alicja.adwent/DawnCollinsBayAugust25Th#
I po obiedzie. Podano pieczeń z łopatki wołowej duszonej z warzywami, ziemniaki puree, mizeria. W piecu karmelizują się gruszki na tartę.
W tej Ugandzie to nic, ino się sipi 😯
Nemo ten mozdziez, to do wszystkiego. po upaleniu w tym samym mozdzierzu kawe „zmielono”. Uzywja go rowniez do proszkowania kukurydzy itp.
Na tym moździerzu można również grać.
Kawę niepaloną ziarnistą kupowaliśmy parokrotnie. Mój młodszy syn eksperymentował kiedyś, palił ją na żeliwnej patelni, mlił (mełł?, mielił?, zmielał?) oraz parzył. Było znakomite – takiego kofeinowego kopa w najczystszej postaci dostawało się, piękny aromat i smak.
Tu w sklepach z ziarnem kawowym różnych odmian można wciąż dostać to niepalone.
nemo, dziekuje za curcume, wiedzialam, ze moje pytanie nie pozostanie bez odpowiedzi… Kwiat jest bardzo jasnofioletowy z zielonymi koncowkami, rzeczywiscie bardzo ladny.
Gospodarz to troche jak Pyra na polskich drogach 🙂
A co wy co?! Z narażeniem życia i zdrowia przechodziłam tę ulicę w szlafroku 😯 , i nikt mojego bladego świtu nie podziwia?!
Noooooo…. wiecie co?!
Eeee tam,
Jakiś blady ten twój świt Alicjo…
Alicja, fajny, aczkolwiek mało blady on w istocie swej. 😉
AlicjO oczywiście.
Blady to na końcu, ale już mi się nie chciało czekać, bo ileż można, to by trwało trochę, a tu rosa, jakieś robaczki się budzą i tak dalej.
…i bieży baranek… 😉 e, łosiek?
http://farm1.static.flickr.com/63/155013303_8a9840009b.jpg to to Collins Bay?
i o badylku proszę nie zapominać…
Alicjo-właśnie zacwyciłam się Twoim wcale nie bladym świtem.
A taka zatoka,po drugiej stronie ulicy albo jako widok
z okna to byłoby super !
Póki co mam widok z okna na pola SGGW,gdzie co roku
uprawiają dynię makaronową !!!
Obśmiałam się jak norka, polecam 😉
http://wyborcza.pl/1,75480,6946751,Ta_plaza_nas_obraza.html
Łosiek to z łopatami by bieżył 🙂 Badylek musowo z motylkiem 🙂
Pluszaku,
oczywista, że Collins Bay, ale tak zwany Disneyland, czyli letkie więzienie 😉
Prawdziwa zatoka jest u mnie naprzeciwko!
Ufff – dorwałam się do Dobrego Towarzystwa.. Obiad zjedzony (faaolka szparagowa z ziemniakami0 Pyra zdążyła uciąć sobie drzemkę, teraz pora na podwieczorek – nektarynki wielkie, jak mutanty, jakaś porcja lodów też się znajdzie. Nirrod to świata zobaczy, chociaż ja jestem na takim etapie życia, że oglądanie obrazków mui wystarczy.
Wieczorkiem wypiję zdrowie Marialki (dzisiaj Luizy przecież) Moja ukochana Pani Do0ktor orze jak zwykle, więc nie wiem, kiedy złożę jej życzenia osobiście
Marialko – najlepszego!
Witam, slonce wstaje od godziny a ja z nim powoli ale pewnie. Po oczach daje jak to w gorach tzn. na wysokosciach (Calgary-1,048mnp). Wczoraj otworzylem te „Bosa stope” czyli pinot grigio z Kalifornie (Bottled in China-tak mysle) i bylo calkiem dobre ale jako ocet. Chyba, ze ktos lubi kwasne wina. Jak mowia masz to ile zaplaciles. Czerwone bym rozlal do pieczenia etc, ale co z bialym zrobic. Moze na jakiegos szprycera na goracy dzien czy cassis?
Tak sobie teraz mysle, ze ja mieszkam wyzej niz Zakopane. Czy to robi ze mnie gorala. Moze zmienie nick na Curus-yyc?
Alicjo, zdjecia zatoki z sasiedztwa urocze, nic dziwnego, ze majac to pod bokiem budzisz sie wczesnym rankiem.
A propos kawy to w Sudanie tez pija z duza iloscia mleka wielbladziego i to takiego pelnotlustego i cukru zwlaszcza dla gosci nie zaluja dziwiac sie, ze bogaci Europejczycy tak malo cukru uzywaja. W Etiopii jednak kawa mocniejsza i mniej mleka jakby. Podejrzewam, ze w krajach Maghrebu raczej tak jak wszedzie w swiecie arbaskim niz w czarnej Afryce.
Nemo, intryguje mnie Twoja tarta tatin, o ktorej wspomnialas kilkakrotnie.
Karamelizujesz w piekarniku a nie na patelni i uzywasz ciasta francuskiego a nie kruchego? Czy to wybor po wyprobowaniu tradycyjnego przepisu?
Ho, ho! Inne okrzyki też mile widziane! Właśnie się doczytałam, że dzisiaj nie tylko Luizy ale i Radka też. Okazuje się, że oprócz dostojnego Radosława kalendarz przewiduje też imię „Radek”. To jak? Kupić psu kość w prezencie?
Najlepsze życzenia dla Marialki!
Radkowi koniecznie coś do ogryzania 🙂
Alino,
preferuję ciasto francuskie, a sposób karmelizowania jabłek (gruszek) podpatrzyłam kiedyś u jednej kucharki i bardzo mi przypadł do gustu, po prostu 😉
Wróciłam ze sklepu i bardzo dobrze, bo właśnie lunęło 😯
Nabyłam nową wirówkę do sałaty, bo stara już bardzo mało reprezentacyjna 🙄 Odsłużyła swoich 25 lat i chwatit. Nowa ma 30 lat gwarancji 😯
„…Anglik przychodzi do recepcji hotelowej w Polsce i mówi do recepcjonistki: „Two teas to room two two”. A recepcjonistka na to: „Pam param pam pam”…”
Zmyślone te skargi turystów, ale miejscami zabawne 😉
25-go sierpnia. O cholera! Trzeba się zabrać do roboty 😯
Marialki zdrowie!
Za dwie godziny godziwą szklanicą czegoś procentowego, żeby było z wami wszystkimi. Moze by i jakąś kostkę ogryżć, żeby Radyjka zdrowie…
W lodówce pusto, ale mogę wyskoczyć po jakieś schabowe z kostką 🙂
To jest myśl…
Dla Luizy… trochę smutne, ale imię jest stosowne i Nahorny gra:)
http://www.youtube.com/watch?v=yr2oDL4ybdQ
Jest też inna Luiza, ale ja wolę naszą. Ale nigdy za wiele, więc posłuchajcie:
http://www.youtube.com/watch?v=5mjdErokZnE
Jak bym mial taki kod 1945 to bylbym prawie powojenny a tak, niby material przedwojenny ale sbedzwy zaczynaja p strazzuszczac. Chodza plotki, ze jeden 98 letni pan zdecydowal sie na wstapienie w zwiazek malzenski z panienka, ( nie mlówic nieco dojrzala pania ) w wkieieku lat 59. Dla obydwu bedzie to pierwszy. zwiazek malzenski. Srednia okolo ponad 80 lat. Obydwoje zaluja, ze nie beda w stanie zaprosi w druzby zadnego przyjaciela Pana Mlodego. Mój komentarz byl. Beda im spiewac chóry anielskie a Panne Mloda moze jeszcze i djabel podkusi.
Wesele ma byc w remizy strazackiej. Wyprowadzone wlasne i z sasiedztwa beda staly w
Tu kilka moich reminiscencji znad polskiego morza. Na jednym z obrazków przypuszczam rezydencję Arcadiusa
http://picasaweb.google.com/nemo.galeria/Polska2009#
ciag dalszy nastapi
w sikawkowym pogotowiu.
Liczba gosci znaczna. Urna na zbiórki dosteczna, pilnowana przez strazacka warte honorowa.
Doszly mnie sluchy, ze Jolinek51 ma zamiar powiekszyc rodzine. Pytanie tylko o wlasne, czy zwiekszy liczbe wnuków.
Na wszelki wypadek rozpoczalem nalewki dla dzieci ( 60 % ) i cos mocniejszego na sen dla mamy. Identyczny sklad dla kazdej piersi zeby nie bylo bijatyk od malego. Tatusia bedzie obowiazywala rok absgtynencja.
Pan Lulek
Panie Lulku jakieś słuchy niewidy Pana doszły … ja już świętą nie będę co to górę by miała … a wnuki mile widziane tylko młodzi jacyś nie skorzy … ale nalewka się przyda by babcie lepiej zakonserwować …. 🙂 … całuski Panie Lulku 🙂 …
Marialka żyj nam zdrowo i kolorowo … i pokaż się tu czasami … 😀
Marek zaczął od sprzątania a teraz kończy remont domu … tak go wcięło przy robocie, że nosa nie widać … ale zdrowy i zadowolony bo teraz chałupa będzie jak malowanie … 🙂
dla Radka podrzucam piłeczkę … 🙂
Morze, nasze morze!
Nigdy nie pływałam, ale w tym roku jak nic mi się kroi!
I owszem, nemo. Ta całkiem pod lasem by pasowała, więcej szczegółów nie zdradzam, bo jeszcze na mnie nakrzyczysz i po co mi to 🙄
Ja juz nie mogę te pół godziny z toastem, trochę popracowałam, poszłam na ogródek, tam upał, przewiewny na szczęście, ale upał, no i hop, szklanke piwa, zdrowie Marii Luizy!
…oczywiście LECHEM, więc całkiem regionalnie 😉
wszystkie zdjęcia obejrzałam … 🙂 …
Eee, Alicjo, nie udawaj, że się mnie boisz 😉
Na kolację pomidor bawole serce, mozarella bawola i bazylia ba… no, zwyczajna, z doniczki 🙄 oliwa, balsamico…
Zdrowie Marialki!
Marialki zdrowie!
Dolaczam sie do zyczen.
Styrana jestem, bo Galerie Projektow rozbudowalam i bylo mnostwo roboty. W miedzyczasie przygryzalam marcheweczki surowe, wiec teraz mnie glod skreca. Ide do kuchni.
Zdrowie Marialki!
Uścisk łapy dla Radka!
Zdrowie Marialki! (tym razem lampką czerwonego)
Już się zabierałam za mycie lodówki, ale w porę sobie przypomniałam, że przecież wyrzucam grata na smietnik po powrocie – u nas jak się kupuje nową (przywożą), to starą zabierają, żeby byle gdzie nie wyrzucać, bo to nieekologiczne. Bardzo mi to odpowiada!
Mam troche fajnych przypraw i takich tam past curry i tak dalej, chyba wyniosę do piwnicy, tam na tyle chłodno, że powinny przetrwać.
Klony w okolicy chorują i niedługo dojdzie do moich 🙁 Gdzieś tak kilometr ode mnie juz maja te ciemne plamy na lisciach i liscie biegiem usychają. Ale ponoc w Europie jakos odbiły i zwalczyły choróbsko, to u nas tez powinny dać radę.
Nemo,
ja się bać?! Choćby niedzwiedz… byle tylko nie wąż, bo nie lubię!
A więc jednak! Według chińskiego horoskopu jestem wężem 😎 Wodnym. Są jeszcze ogniste, metalowe, drewniane i ziemne 😎
Ciekawe, co ja jestem według tego tam horoskopu … synowa chwilowo niedostępna na sieci, znaczy, pracuje, a pewnie by wiedziała.
Wodnych wyjątkowo nie lubię, przez to znielubiłam pływanie w tutejszych jeziorach. Płynie sobie człowiek srodkiem jeziora, do brzegu ze dwa kilometry jeszcze, a w sąsiedztwie główka wystaje tego tam…Towarzyski taki, cholera by to! Wiem, że nie zeżre, nie ugryzie i nawet się nie zbliży za bardzo, ale niech mi się nie objawia na środku jeziora!!!
Lat temu kilka odwiedziła nas przyjaciółka z Niemiec. Wybraliśmy się popływać canoe po naszym Frontenac Park, pisałam chyba…jeziora połączone pod drogami takimi rurami prążkowanymi. Matko jedyna! Ile tam było wodnych!!! Przyczepionych do tych prążków. I to takie po dwa metry z czymś, nie żartuję, one są spore, wtedy nie miałam jeszcze aparatu ze sobą, tak jak teraz 😉
No to po mnie by już było, i po canoe, i przyjaciółce 🙁
Marialko 😀
Haneczko…
ja wiosłowałam z przodu, Jerzor z tyłu, jak zobaczyłam, co jest, to darłam do przodu jak ta durna, nic nikomu nie mówiąc! Ale …nigdy więcej!
http://www.youtube.com/watch?v=CqPjvbnMn7U
To przecież zwykłe zaskrońce, żadne żmije 🙄 Chociaż przyznam, że nie byłam zachwycona, jak mi na jednym z lubuskich jezior taki wąż odciął drogę do brzegu 🙄 O wiele bardziej jednak boję się wodorostów owijających o nogi 🙁
Nad tutejszym jeziorem też żyją sobie zaskrońce, niektóre dość pokaźne, ale ostatnio trudno je spotkać, chyba im powodzie nie posłużyły…
No… na Bartnikach też były zaskrońce, ale żeby takie?! Tutaj zaskrońce takie niby nasze, europejskie, występują jako garter snake, a water snake to inna para kaloszy i one są wielkie jak nie wiadomo co, a ponieważ strach ma wielkie oczy, to dla mnie są 4 razy większe 😯
O ile pamietam, w Polsce żmije jadowitki są pod ochrona, bo niewiele ich… widziałam raz w życiu, w ZOO, chociaz niby buszowały w malinowym chrusniaku na wzgórzach Kotliny Kłodzkiej. Też buszowałam, a nie spotkałam.
p.s.O, a nie dodałam, że u nas nie ma żadnych jadowitych poza rejonem Niagary, gdzie występuje grzechotnik „missisauga rattlesnake”? Jadowity ponoć i ponoc występuje, nikt od dawien dawna go tam nie widział 😯
A z wodorostami precz! Jednemu takiemu kazałam kiedyś powyrywać, bo nie przeszkadzają mi te na dnie, tylko nie tuż pod powierzchnią i zwłaszcza, jak się wchodzi w wodę (ja nie z tych skakających).
Powyrywał, do dzisiejszego dnia mi wypomina, jak się napracował i nie wiadomo, za jakie grzechy, ja tam się nie znam, ale aż mną trząchało, jak miałam wejść w takie coś. Umawiamy się z tym wyrywającym w tym roku na pływanie w tym samym miejscu, wychodzi na to, że będziemy tam akurat wtedy, kiedy i on będzie. Mam nadzieje, że uprzątnie, zanim dojedziemy!
Tak jest, precz z wodorostami 👿
Alicjo,
w Twojej okolicy występuje piękny wąż dusiciel tzw. smugowy (black rat snake), największe miewają po 2,5m. Lubi błotniste okolice i chipmunki do jedzenia 😎
Zaczaja się na drzewach 😎
Ty mnie nemo nie strasz.
U mnie nie błota, tylko skały i jeziora. Ale ten wodny w tych tam co opisałam, to bardzo możliwe, że nie był wodny, tylko duszny, bo naprawdę był wielki i wyglądał dusicielsko 😯
Jak wspomniałam, ja przeciwko nim nic, ale niech mi się nie nasuwają pod oczy…Gdzieś mam zdjecie tego naszego water snake, ale musiałabym zeskanować – a po pierwsze znalezć. To był właśnie taki wielgi egzemplarz, mozna sie wystraszyć.
W poludniowej Albercie (Badlands) wystepuje tzw. Prairie Rattlesnake i skorpiony. Grzechotniki wystepuja tez w poludniowej Kolumbii Brytyjskiej.
yyc…
kluczowe słowo – *występują* 😉
Alicjo sa. Jak sie pisze, ze w Amazonii wystepuja anakondy to jak to odbierasz? 🙂
Dla mnie *występują* znaczy, że powinny być, a zazwyczaj nie ma.
W Amazonii nie byłam, ale kto wie, tam też mam przyjaciół i się wproszę, jak to ja 🙄
Z taką anakondą to ja z daleka. Najlepiej na filmie przyrodniczym Davida Atenborough….