Był tu niegdyś Kochanowski, wpadł też później Napoleon
A gdzie?! No przecież to jasne – mowa o Pułtusku. A te jakże ważkie (zwłaszcza dla Pułtuszczaków, do których też już się zaliczam) wiadomości zaczerpnąłem z albumu „Pułtusk” wydanego niedawno przez Aga Press. Autorem przepięknych zdjęć i większości tekstów jest pułtuski dziennikarz Grzegorz Hubert Gerek. I już na pierwszy rzut oka widać, że fotografik jest zakochany w obiekcie, który prezentuje.
Pułtusk jest – moim zdaniem – jednym z piękniejszych mazowieckich miasteczek. Na zdjęciach Gerka jeszcze zyskuje na urodzie. Zna autor bowiem swoje miasto jak własną kieszeń. Wie, z których miejsc dachy domów, rynek czy zrujnowane nawet zakątki wyglądają najefektowniej. I tak je pokazuje.
Są w albumie także zdjęcia robione z powietrza. I tylko ciekaw jestem czy Gerek wynajął helikopter czy też fruwał na lotni. Miasto i jego okolice z lotu ptaka zadziwiają swą urodą.
Gerek jako rasowy dziennikarz pokazuje Pułtusk i jego historię w różnych aspektach. Są więc tu prezentowane uroczystości państwowe, kościelne i doroczne wydarzenia ważne dla miasteczka. Autor przedstawia też najważniejsze gmachy a także instytucje publiczne: Dom Polonii, Akademię Humanistyczną, Ratusz, Bazylikę. Są też utrwalone dla potomnych i zwykłe dni miasta: wędkarz chwalący się gigantycznym sumem, dzieci kąpiące się w fontannie na rynku, tęcza nad podmiejskim rżyskiem. Słowem Pułtusk i okolice (są piękne zdjęcia przyrodnicze, o które nie trudno nad Narwią i w pobliskiej Puszczy Białej) w pełnej krasie i we wszystkie pory roku.
Moim uzupełnieniem czyli aneksem do tego wydawnictwa będzie kilka kolejnych rblogowych relacji z nowych restauracji otwartych w tym roku wokół miasta. Kuchnia mazowiecka, w tym co oczywiste także pułtuska, ma swoje przysmaki, którym warto poświęcić nieco uwagi. Ot choćby taka ziemniaczana kiszka…
Komentarze
Urokliwe są miasteczka „nawiedzane” – gorzej z mieszkaniem tam. Już o tym rozmawialiśmy.
A teraz muszę zabrać się za upieczeniem czegoś przed przyjściem gości. Owoców „plackowych” nie mam, chyba jakiś keks albo co?
Ten rynek jest za duży, powinni go podzielić na dwie części.
pare Pułtusków
http://www.ofertywypoczynkowe.pl/oferty/pic_425_1.jpg
http://www.diecezja.plock.pl/pliki/parafie/pultusk_krzyz.jpg
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/1/1b/Bazylika_Zwiastowania_Pultusk_Poland.jpg
i tu dokładnie odwrotna rynkowość 😉
http://www.napoleoncities.eu/files/i-1_vue_sur_la_place_du_marche.jpg
Byłem kiedys w Pułtusku przejazdem, ale niewiele zostało w pamięci. Lepiej pamiętam reklamowane w TV „komputery z Pułtuska”. Czy ktoś coś wie o nich o ich losie?
Z góry bardzo pięknie
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/51,100326,5522379.html?i=5
Kiedy pierwszy raz trafiłam do Pułtuska w latach dziewięćdziesiątych – proszę o wybaczenie mej ignorancji, żem wcześniej nie znała tego wspaniałego miasta – byłam szczerze zadziwiona i zachwycona. Był listopad i pamiętam jak dziś, że mimo wszystko uroda miasta i wielkość rynku przyprawiały o opad szczęki.
Pozdrawiam,
Stanisławie, co ze Zjazdem? Masz przydział służbowy zabrać z sobą (i z Połowicą, oczywiście) Krystynę. Ona nie samochodowa, boi się jeździć, a Ślubny nie pali się do wyjazdu.
Pyra, podaj plis raz jeszcze namiary zjazdu…
Źródełko – wejdź na stronkę Starej Żaby, jak będziesz miała kłopoty, to na Twój e-maile wyślę opis drogi od stacji benzynowej (Rafinerii Gdn) w Połczynie, do Żaby
to ja poprosze na kontakt@scholar-online.eu
dziekuje 🙂 🙂
PS. ostatnio czesto sie wypisze, a potem meldunek: niepoprawny kod i wszystko na marne 🙁
Anno,
Żeby nie było na marne: Ctrl-C, Ctrl-V
kuchnia moja, w tym co oczywiste także Przyjaciela, ma swoje przysmaki, którym warto poświęcić nieco uwagi. ot choćby i to:
http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/ProduktyNaDzisiejszeMenu#slideshow/5371612082502545826
przystępuje do działania 😆
Zjazdowicze! Mogę zamieścić dokładną mapkę dojazdu, lub opis krok za krokiem. Tak czy inaczej trzeba dotrzeć do Połczyna Zdroju. Osobom jadącym od zachodniej strony dla ułatwienia też radzę dojechać do Połczyna. To może być 10 km dalej ale za to prościej. Jak ktoś się na miejscu rozezna w kierunkach to potem może szaleć na skróty, wedle przysłowia: „kto drogi prostuje w domu nie nocuje”, lub „kto drogę skraca do domu nie wraca”.
Jeszcze raz podaję możliwości bazy noclegowej:
1. Strych nad stajnią – ca 100 m kw. na rozłożenie materacy. 10 materacy już tam jest.
2. Duży pokój w domu – 56 kw. dwa „normalne” łóżka i jedno na piętrze ( znaczy nad parterowym w Kociej Samotni) = w sumie trzy. Możliwość rozłożenia jeszcze kilku materacy.
3. Jadalnia, znaczy tam stoi stół – dwa miejsca możliwe do spania jak już wszyscy zjedzą i sobie pójdą
4. miejsca pod namioty i przyczepy – w dowolnej ilości
Do dyspozycji trzy łazienki – w domu dwie, jedna z wanna, jedna z prysznicem, w stajni jedna z prysznicem
to by było w ramach bazy noclegowej w samych Żabich Błotach, można w okolicznej agroturystyce, np. Dolina Trzech Stawów (ryby do łowienia), lub Bukowy Jar, albo w samym Połczynie
niewątpliwie do powyższego z godz. 12:1o należy dodać i poniższe
http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/ProduktyNaDzisiejszeMenu#slideshow/5371630137608404738
teraz już się razem garuje z poprzednimi produktami 😆
😆
pierwsza próba organoleptyczna wypadła pomyślnie
otworzona została flaszka. skosztowałem i doszedłem do wniosku, ze będzie wyśmienitym dodatkiem do powyższej kompozycji. wprawnym ruchem przechyliłem nad patelnia. zagulgotało wielokrotnie.
oh!
co za cudowny zapach uniósł się w powietrze
😆
Arkadius,
Podejrzewam, że na taką kompozycję to ani Kochanowski ani nawet Napoleon by nie wpadł (też później).
A mi burczy w brzuchu…
Napoleon ponoć jadał tak:
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=18933
jest już gotowe!!!
całość ułożyła się w poniższą kompozycje:
http://picasaweb.google.de/arkadiusalbum/ProduktyNaDzisiejszeMenu#slideshow/5371650909259521346
spróbowałem całą zupną łyżkę. pycha. że ja na coś takiego sam wpadłem?
jeszcze chwila cierpliwości. mam nadzieje ze zniosę ją dzielnie i nie zacznę pałaszować zanim Przyjaciel przekroczy progi kuchnicy.
jeszcze chwile, chwileczkę i będzie można rzec, ze życie w odległości 270km od morza tez jest piękne
tez mi burczy w brzuchu A_Szyszu. ale będę starał się być dzielny 😎
jeszcze chwilka …
Ja jako stary koń zostanę zakwaterowany w stajni. Stanowisko z obrokiem.
Arcadiusie – wczoraj wyczytałam,że wkrótce w Międzyzdrojach
odbędzie się :
Sea & Sun -Ogólnopolski Festiwal Kitesurfingu Kite Cup
Międzyzdroje 2009.
Czy się może wybierasz ?
A Twoje danie wygląda doprawdy smakowicie !
Ja przez tego malego pasozyta zwariuje. Jest sezon na ananasy, swiezutkie, pachnace… a gowno nie pachnace, tzn. moze innym pachna, a mi smierdzi. Mam nadzieje, ze jak juz sie to male wykluje, to mi to smierdzenie przejdzie…
Jak juz sie z odrzutem od ananasa w miare pogodzilam, to sie okazalo, ze chinina tez be i nie powinnam pic bitter lemon ani tonicu.
Jak ludzkosc przetrwala tyle wiekow, to ja za Boga nie wiem…
Andrzeju,
bede musiala sobie z tym ctrl nawyk wyrobic.
Pyro,
dzieki!
na razie nie obiecuje, bo zalezy co z Anglia wyjdzie.
Mi tez burczy w brzuchu, ze wzgledu na najnowsze artykuly (jeden gotowy, drugi w przygotowaniu) i formularzy mase do wypelnienia jeszcze nie zjadlam obiadu, a sniadania nie bylo 🙁 ide jesc.
Nirrodku, to tylko parę miesięcy, a później to już całe życie szczęście. 😀
Powodzenia! I gratulacje!
byłam 12 lat temu w letnią niedzielę w Pułtusku i pamiętam, że mi się podobało ….
przypomniałam sobie, że jak wracaliśmy Czech to się zatrzymaliśmy w takim zajeździe/karczmie pod Częstochową „U Karola” …. bardzo dobre jedzenie i tanio np. 15 pierogów 9,5 PLN a piwo 4,5 PLN … na golonkę trzeba poczekać … 🙂 … pyszne ciasto własnej roboty za 3 PLN ciastko takie duże jak 2 w cukierni … można zjeść w klimatyzowanej sali lub w ogrodzie … Ciekawe czy Pan Piotr tam jadł??
nemo jeszcze wracając do wątku z poprzedniego wpisu … Czechom może pasuje, że mało sklepów ale nie myślą o turystach … ile my byśmy kupili jak by te sklepiki było w tej naszej wsi … 😀 … a tak ogólnie to mało było turystów tam gdzie my byliśmy ….
mt7 dziekuje 🙂
Wlasnie doczytalam, ze chinina to jeden z nielicznych srodkow stasowanych do leczenia malarii u ciezarnych kobiet. Skoro 3xdziennie 600mg nie jest szkodliwe, to moj bitter lemon jest raczej niegrozny. Juz mi lepiej.
Dzisiaj na obiad makaron z sosem grzybowym…
Dzień dobry Szampaństwu.
Do poprzedniego wpisu – pisaliście o pieczeniu chleba – w /Przepisach jest kilka przepisów, ja przerobiłam przepis Piotra i chleb mi smakował (dodałam słonecznika, dyni i jeszcze czegoś, można kombinować z ziołami) i nie narzekałam, chleb mi się udał i smakował, a nie miałam żadnego doświadczenia w tym względzie.
Zrobiłam kilka razy, a potem cwanie zapomniałam, bo łatwiej kupić w Baltic deli 🙄
Pułtusk zeszłoroczny bardzo mi się podobał, a Rynku w żadnym wypadku nie dzielić na pół, Torlin, co Ty wymyślasz! Bylismy tam w sobotę, był targ – i nie było ciasno, co rzadkość przy targach na rynku. Ładne są też okolice Zamku i piękna Bazylika.
U Starej Żaby będziemy jezdzić na koniach – chyba z powodzeniem starczy dla wszystkich 😉
Witam wszystkich,
Sladem mt7 gratuluje nirrod. Odrzuca cie od niektorych potraw, ale to przejdzie a potem tyle radosci ( choc i zmartwien tez ) ale to samo zycie.
Przewidziane na kiedy?
A jakie sa inne srodki do leczenia malarii? Zdawalo mi sie ze wszyskie albo wiekszosc jest oparte o chinine, czy nie?
W banku mowia mi jak dzwonie idz do sieci bo bedzie szybciej (gra muzyczka i co chwilka idz do sieci). No to poszedlem i co. Jest napisane, ze im przykro ale maja zwiekszony ruch mailowy wiec moge szybciej dostac odpowiedz jak zadzwonie. Kolko sie zamknelo. Wyslalem e-mail do miejscowej gazety, gazeta podala angdote a z banku dostalem telefon mily i serdeczny juz myslalem, ze mnie w oba policzki wycaluja i z milion na konto wloza ale nie, tylko zapewnili, ze wszystko jest OK, service cacy i tylko tak wyszlo ale juz sa dla mnie cali i oddani i jakie mam pytanie bo maja paru ekspertow na linii. Ucieszylem sie tylko akurat nie mialem zadnych pytan. Zapewnilem jednak ze pomysle o jakims i zadzwonie…albo maila wysle.
W Calgary slonce pelne i ma byc za chwile +25C. Moze dzisiaj deszcz sie nie zjawi popoludniem i kajaczek spuszcze na wode.
Nirrod jedz duzo ostrej papryki. Niech dziecko ma bujny temperament i ostre spojrzenie na swiat.
Zrobiłam tu zdjęcia specjalnie dla Nemo, żeby rozstrzygnęła mirabelki to, azaliż inne śliwkopodobne: 🙂
http://picasaweb.google.pl/maria.tajchman/PolaIInneMojeOkolice#slideshow/5371711636732864402
mieszkalismy w jednym hotelu. tym sposobem spotykalismy sie wieczorem przy barze by uzupelnic plyny w organizmie. z lekcewazeniem wypowiadala sie o lykaniu antymalarycznych tabletek przed wyprawami. pozniej stracilem ja z oczu. we frankfurcie na lotnisku jak wyladowalismy byla nie do poznania. tylko dzieki charakterystycznemu tatuazowi wiedzialem kto to jest. jako pierwsza opuszczala samolot. nogami do przodu. na noszach. niesiona przez sanitariuszy
Danuśka 😆
oczywiscie ze tam bede. takich imprez sie nie opuszcza. nieobecnosc na takich imprezach grozi suchotami 😆
przygotowywalem sie na ta impreze od dluzszego czasu. plany sie pokrzyzowaly. ale nie poddaje sie 😆
po wykonczeniu obiadowej flaszki podjalem odwazna decyzje o porzuceniu lasek, ktore od jakiegos czasu sciskalem dloniami.
zacisnalem zeby i jakos dalo sie przejsc pare metrow. pare garsci tabletek znieczulajacych czeka do polkniecia. i jak tylko okaze ze toto pomoglo wystepuje na festiwalu 😆 a jakze!!!
a jak nie wystartuje 🙁 to jest i tak na co popatrzec. dziewczyny tez startuja 😆
jesli tam bedziesz, to moge podac Ci koncowke mojej smyczy na pl
Alicja jest taka pewna, że wszyscy będą jeździć. No nie wiem. Nie wszyscy mają Twoją posturę, Alicjo. 😉
Do yyc
Zastanawiałam się, czemu tak mnie wczoraj niespodziewanie rozzłościły te kanadyjskie dolary. 😯
I już wiem! To jest spóźniona o parę lat reakcja na pewne wydarzenia związane z tą walutą.
Moja – w podeszłym wieku – Mama dostawała od znajomej z Kanady przesyłki 20. CAD w prezencie z okazji świąt. Całe korowody były z tymi przesyłkami i kilku pośredników po drodze.
Mojej Mamie wydawało się, że majątek jakiś dostaje, co mnie nieźle złościło, bo w podzięce słała tony wydawnictw religijnych, płacąc wielokrotność wartości.
Kiedyś przyciśnięta potrzebą, poprosiła mnie o wymianę tych banknotów i była zdumiona, co też ja Jej tu przyniosłam.
Myślę, że zmyliła ją nazwa ‚dolary’ i pamięć o wartości tychże w PRL-u.
Więc przepraszam, że na Ciebie napadłam w odwecie.
Ale już wcześniej zauważyłam z przekąsem, że powiedziałam, co wiedziałam i miałam nadzieję, że już nie będziesz podnosił tematu.
To tyle wyjaśnień.
Czy ja na starość w złe babsko jakieś się zamieniam? 🙁
mt7,
nie jestem pewna, tylko zauważyłam, że jakby ochota, to dla wszystkich starczy, chyba nie myślisz, że ja będę wierzchem?! Na dużym na pewno nie, a kucyk mnie wyśmieje i ewentualnie kopytem potraktuje, gdybym chciała dosiąść – to chyba nie mój sport i na starość nie zamierzam się uczyć, ja jestem dość bojowa* 😉
Co do dolara kanadyjskiego, nie ma się co śmiać, bywało, że „stał wyżej” od amerykańskiego, a bywało, że śmiesznie nisko. Dzisiaj stoi wcale nienajgorzej w stosunku do jankesowskiego, taka zdrowa średnia, powiedziałabym. 20$ amerykańskich na pewno było nieznacznie wiecej, niz 20$ Cnd.
Nirrod…
czy ja gdzieś czegos nie doczytałam we wpisach, czy yyc jest na tropie? Bo jakby co, to według mnie jedz to, czego organizm woła, unikaj, od czego Cię odrzuca, stara sprawdzona teoria 🙂
*bojowa – od „bać się”
o małym Nirrodku to już wiem od jakiś 2 miesięcy … niedługo zacznie mamusię podkopywać 😉
mt7 nie zła kobieta tylko zasadnicza się robisz 🙂
Nirrod – gatunek przetrwał ca. 200 tys lat, bo cieszyło ludków, jak było coś do jedzenia, a nikt o „zdrowym odżywianiu” bzdur nie plótł. I bardzo cię proszę – nie wyzywaj mojego omc prawnuka od wrednych żyjątek. On Ci i tak da w kość w ludzkiej postaci/
Juz w czwartorzedzie pito pina colade (w trzeciarzedzie tylko piwo). A grilowal mieso Neandertalczyk i Homo Erektus tylko jemu sie nie chcialo schylac do ogniska to wynalazl grilla na nozkach i tak sie tym zasapal, ze zaczeto go nazywac Homo Sapiens. Zrozumial, ze rozumie i to byl poczatek tych od zdrowej zywnosci. Klocili sie grilowac czy nie. Co polana to inna szkola. Tylko czlowiek z Cro-Magnon juz w paleolicie wedzil i uwedzil wszystkie jaskinie we Francji. W Japoni tez problem surowa czy gotowana ryba. Nikogo nie dopuszczali, sami raili i tak powstal samuraj. W Chinach Sinantropus zlamal dwie galazki bo chial podlubac w nosie ale akurat Sinantropowa obiad podala to zaczal wcinac patykami i tak zostalo do dzisiaj. Na Polinezji natomiast Polizantropus mial zycie kokosowe o czym swiadcza rysunki naskalne w Narodowym Parku Kakadu. Lucy z Afryki, brakujace ogniwo sprzed miliona lat tyle gadala, ze tylko szczeke znalezli a na zebach typowe slady powstajace przy jedzeniu hot-dogow w tym wypadku hot-hienow. I tak Homo Sapiens zyje dzieki lasuchom co lapali sobie obiad na sawannie czy w morzu, Neandertalczy natomiast zaczal sie odzywiac zdrowo i kazdy wie jaki go los spotkal.
Pozostaly 3 dni diety. Halucynacje pomalu ustaja. Teraz widze w wodzie capuccino. Ale to nic. Wczoraj w salacie widzialem zraziki po Nelsonsku i samego Admirala jak nimi dowodzil. Istny Trafalgar. To tyle..
yyc…. 🙂 🙂 🙂
Tylko 3 dni… to nic naprzeciw wieczności 😉
mt7… 😉
a po namysle, co postura ma do jazdy konnej? Przypomnijmy sobie sierżanta Garcię z „Zorro”, czy choćby pana Zagłobę, niechby i filmowego. Koń uniesie, oj uniesie!
Mimo wszystko wolę podziwiać z odległosci! A Stara Żaba ma tez tego wielkiego takiego… znowu zapomniałam nazwę rasy, niemiecki jakiś tam olbrzym.
No prawie nic. Tak mysle co zjem w niedziele bo chce sobie jakis specjalny obiadek fundnac w nagrode, smaczny, inny, no tak w sam raz bez obiadania. Bo od poniedzialku nie dieta ale trzeba jesc tak zeby nie nawrocily sie te kilogramy zanim na zjazd i wesele trafie bo potem to juz wsio rawno. Jak wyjde z garniturku to bedzie czekal do nastepnego pogrzebu albo wesela albo zjazdu.
mamy srebro a tak blisko było złoto …
Pan Lulek ma zwariowany komputer i dlatego nie pisze … 😉
yyc chyba powinieneś być dalej na głodzie bo Ci się dowcip zaostrzył 😆
MT7, czy Ty przypadkiem nie mieszkasz na Lazurowej, czyli rzut beretem ode mnie i jeszcze bliżej od Jolinka? Tak coś znajomo te zdjęcia dla mnie wyglądają 🙄
Pan Zagłoba furami jeździł, nie konno. On tylko o tym gadał.
A na filmach różne głupoty pokazują.
Zabroniono znęcać się nad zwierzętami.
Ten góral, co mu koń padł, też uważał, że uniesie.
Jak odbywałam nocną jazdę na wielbłądzie górską drogą na Synaju, a ważyłam 25 kg mniej, to mi na końcu właściciel kazał uiścić dopłatę z tytułu nadbagażu. To teraz chyba musiałby dwa wielbłądy związać. 😆
Zresztą cyganka przepowiedziała mojej mamie kiedyś, że jej córka zginie kopnięta przez konia, to ja staram się, żeby gusła nie odniosły triumfu. 🙂
Przeca najstarsi górale wiedzą, że ja na Lazurowej mieszkam.
Można zapytać trochę młodszego z górala z Kurpsiów niejakiego Misia Drugiego. On wie o tym od zawsze. 😆
A Jolinek wydaje mi się bardzo znajomy, tylko nie mogę uprzytomnić sobie skąd.
Jolinek znajomy bo już kiedyś ustaliłyśmy, że mieszkamy przy tych samych polach a Miś mieszkał kiedyś obok mnie … jego stary dom widzę z okna … Ty mieszkasz na osiedlu Lazurowa a my z Małgosią na osiedlu Górczewska … 🙂
Co wypisują, to wypisują, ale Marysiu… nie powiesz chyba, że Mieczysław Pawlikowski nie był słusznych, „zagłobowskich” kabarytów? Także każdy nastepny Zagłoba filmowy, z Krzysztofem Kowalewskim włącznie.
Koń nie takie uniesie… 😉
No masz…
zebrały się baby na Lazurowej Ulicy (szkoda, że nie na Wybrzeżu!) 😯
*gabartyów, miało być…
Ale ja mówię o Twoim wyglądzie, Jolinku.
Wcześniej nie wiedziałam, jak wyglądasz. 🙂
aaaaaaaaa o to chodzi … może w jakimś autobusie lub sklepie się widziałyśmy 🙂 … lub na poczcie bo mamy wspólną …. 😆
Oglądam sobie opisy dziesiątki najlepszych aparatów na ten rok.
http://nt.interia.pl/foto/news/eisa-najlepsze-aparaty-20092010,1353904,3609
Wiem, że jakość zdjęć zależy od robiącego zdjęcia, ale ja robię prawie reportażowe i często w trudnych warunkach oświetleniowych.
Poza tym te obiektywy teraz.
A za chwilę jeszcze bardziej. Ech!
Nie, musiałam Cię gdzieś spotykać.
Nie przychodziłaś może na spotkania przy parafii?
A ja bez osiedla sie ostalem ale ma za to sznur. Za PRL-u sprzedal mi go kapitalista na ktorym mialem go wieszac. PRL sie jednak skoczyl, kapitalista umarl (z przejedzenia) a sznur do wiesznia prania sluzyl. Teraz kajak na nim ciagne. A propos kajaka to pogoda caly czas ladna i mysle nieskromnie ze pewnie sie dzisiaj uda poplywac. Ptaszki jeszcze sa, ryby chyba tez. Pstragi teczowe i jakies inne ale ja nie lowie zeby mnie tu obroncy nie ukrzyzowali. Ide za to do smazalini i rybka gotowa. Chyba pojade nad Baltyk zeby sie smazalniami najesc.
Alicjo ta rasa to pewnie nordycka i stad konie wielkie, albo Stara Zaba karmi dobrze. Tertium non datur. Tylko bron Boze nie wysmiewaj sie z kucykow one tez maja swoje prawa.
nie, na takie spotkania nie chodziłam …
a gdzie morag?
Pewnie na wakacjach.
Popatrzyłam sobie dzisiaj przez obiektyw mojego starego analogowego aparata. Można oglądać szczegóły ubioru ludzi na odległej stacji benzynowej, lub czytać plakaty na Połczyńskiej.
Są tacy, którzy uważają, że tylko zdjęcia na kliszy są warte zachodu.
Może i tak.
Nagadałam się, to znikam.
Hej! 🙂
yyc,
juz podawałam te zdjęcia, to był średni pazdziernik, wiec nie patrzcie na pogodę, miała prawo…
I nie wyśmiewam się z kucykow, to one by się wyśmiały ze mnie, gdybym chciała dosiadać. Służą dobrej sprawie, o czym Żaba opowiadała niejeden raz na forumie. A na koniach nikt tak się dobrze nie zna, jak Stara Żaba.
http://alicja.homelinux.com/news/Zabie_Blota/
To nie zwiazane z powyższym, ale przypomniał mi sie znowu kawał, który juz przytaczałam, a ponieważ mam śliwki i zaraz idę sobie pojeść… :
Wdrapuje się krowa na wierzbę. Zając z dołu spoglądając pyta:
-krowo, a po co ty wdrapujesz się na wierzbę?! 😯
-idę pojeść śliwek!
-ależ krowo, to nie śliwka, to wierzba!!! 🙄
-nie szkodzi – odpowiada krowa – mam śliwki w torbie! 😎
A może by tak mały Zjazd Warszawski. Rowerowy lub pieszy.
Sztandaru wyprowadzać nie będziemy.
W piątek autobus w wiadomym tylko dla mnie kierunku mam o 23.00.
Wino mam , wiśniówkę mam. wziątka też mam …
Zacieśnimy, skonfrontujemy ale nie bedziemy memłać jak tow. Majewski
http://w441.wrzuta.pl/audio/0WsE0Ae3AGo/28_na_przyklad_majewski
Witam Państwo
YYC Jeśli w Polsce chciałbyś zjeść dobrego pstrąga, to proszę nie na wybrzeże, lecz np w Bieszczady. Gdybyś miał takie szczęście http://www.funportal.pl/WEDKARSTWO_TV_Sprawdzamy_miejscowki_Bieszczady_Bukowiec_San_Solina_Lesko_pstrag_klen/c8843390/podglad.html, to mała podpowiedź jak sobie radzić
http://selim.pinger.pl/m/1708102. Na koniec na otarcie łez pozostają ciekawe miejsca
http://www.hoczew.pl/wedkarstwo.htm
matahari37
Marku, popieram, co prawda ja w nalewkach nie jestem mocna ( przy Twojej nie mam nawet szans), ale bardzo by mi było się spotkać.
Moj brat, Jurek, wlasnie mowil, ze ktos mnie probowal zlapac telefonicznie.. Pogadam z nim jutro, bo wieczor wlasnie spedzony zostal z H. i bylo bardzo milo i lzawo, bosmy ogladaly final serialu, ktory zawsze nas rusza (Grey’s Anatomy) i gadalysmy potem o zyciu i smierci, milosci i wszechswiecie…
Zjadlysmy tez nalesniki zrobione przeze mnie dla odmiany na jogurcie, a nie na mleku.
Teraz zarabiam zaleglosci.
Dostalam ochrzan za „bardzo nieladne zachowanie” jakim jest zwrocenie uwagi na to, ze pan przewodniczacy Buzek nie przeczytal nawet naszego Listu Otwartego, a wykasowal. Az mnie znow zatrzeslo. Mamy probowac dalej. Juz probowalismy, wiele razy. Doswiadczenia z politykami na razie tylko rozczarowuja (wyjatki sa, np. prof. Bartoszewski).
Nic, nie mialo byc o polityce, ale o nalesnikach. Smaczne byly.
Teraz ide odpowiadac na mejle.
Ja się skaleczę! Poprosiłam sąsiada, tego co czasem u mnie popracowuje, żeby mi zebrał kolejne dwa wiadra mirabelek lub innych mirabelkopodobnych. Znaczy miał je przynieść w poniedziałek wieczorem. Czy dzisiaj, znaczy już wczoraj, był poniedziałek, bo właśnie wieczorem przytargał dwa wiadra. Już je wypłukałam i zaczełam sokowarzyć. Znowu będę miała zabawę do rana. Przy okazji zrobiłam dzisiaj inspekcję sadku, który ze śliwkowego przerobił się na dziczkomirabelkowoałyczowy. Póki widać co na drzewkach rośnie trzeba by większość powycinać, bo strasznie dużo się drobnicy namnożyło.
Od południa a nawet od przedpołudnia zaczeli się zjeżdżać nowi chętni na rajd. Ponieważ pojawili się kilka godzin wcześniej przed oficjalną zbiórką musiałam chcąc niechcąc pełnić honory domu a raczej stajni. Chyba mi się jakaś dopłata za prowadzenie recepcji należy?
Po południu, jak już prawie wszyscy zjechali (razem będzie ich 9 sztuk, w tym dwie męskie) zaczęło się sprawdzanie ich umiejętności jeździeckich i dopasowywanie koni. Działo się to na czworoboku za wiatą, postawiliśmy sobie z Pawłem od Oli krzesełka i mieliśmy radochę. Paweł jeździł z poprzednią grupą i ocenił, że tamta była bardziej zaawansowana.
Jak już mniej węcej się podobierali w pary – znaczy koń i jeździec – to pojechali na spacer. Jutro jeszcze tu będą a pojutrze wyjeżdżają na szlak.
Cicho i pusto będzie, bo dzisiaj wyjechała mała Ala z tatem i braciszkiem.
Wygląda, że to już koniec lata.
a u nas ma byc jutro najgoretszy dzien w roku… ciekawe… lato w pelni..
No, lekutko temperatura odpuszcza, w nocy ma być TYLKO 16C. Przydałoby się, nie chce się nam na te 10 dni przed wyjazdem instalować klimatyzacji, bo to się wkłada w okno, uszczelnia boki, a i należałoby przed wyjazdem wyinstalować… Odwilżacz w samej tylko sypialni (4x4m) wyciągnął dzisiaj 4 litry wody, reszta domu niech jest jak jest, ale w sypialni nie znoszę wilgotnej poscieli, do tego upał. W każdym razie wreszcie wiaterek się ruszył i coś jakby przewiew.
Na ogródku zauważyłam sporo opadłych suchych liści na trawie, tak wcześnie?! Najgorsze, że nie zdążę się najeść moich pomidorów 🙁
5 krzaków, ale jakie piękne! Cholera by wzięła…i nie znam nikogo, kto by docenił, przyszedł i sobie wziął. Nawet Józefina niechby przyszła, tylko nie sądzę, że sarny są łase na pomidory, zwłaszcza kiedy mają las pełen sarnich przysmaków.
Hej, Alicjo! a ja sokowarzę. Przy okazji piorę i suszę, żeby nie zaspać. Nie mogę tych ałyczomirabelek zostawić na później, bo jadę do Szczecina do doktora od kolana i pewnie wrócę jak klapnięty balonik.
mt7, mam wrażenie, że to albo ałycza, albo mirabelka. Jeżeli chodzi o produkt z tego otrzymany to już pisałam, że wszelkie żółte, niezależnie od wielkości i przyczepu miąższu do pestki, które przed ugotowaniem są słodkawe, po ugotowaniu zamieniają się w zajzajer. Natomiast wszelkie czerwone, również niezależnie od wielkości i stosunku pestki do miąższu, po ugotowaniu są zdecydowanie mniej kwaśne, natomiast wydajność soku jako takiego jest większa (co nie znaczy, ze jest lepszy).
Dojrzewa mi za wiatą jedna taka czerwona z bardzo dużymi owocami, postaram się dopilnować i zebrać z niej osobno owoce, przerobić, ocenić i porównać.
Stara Żabo,
ważna rzecz! Czy mogłabym liczyc na jeden z tych Twoich materacy na strychu dla mnie i Jerza? Bo nie będziemy targać przez Ocean, a nie wiem, czy moja szwagierka ulubiona, Tereska Pomorska *zaposiadowywuje*, nie mogę się z nią chwilowo skomunikować w tej sprawie, bo nieszczęsna też ma cos z nogami i lezy w szpitalu w Szczecinie. Mam nadzieje, że dojdzie do się, zanim my tam się zwalimy.
Dziecka się zainstalowały w nowej dziupli na 47 pietrze, właśnie podesłały parę zdjęć… CN Tower jest tuż obok po prawej, niewidoczna na zdjęciu, jezioro Ontario z tyłu, a co widać – to panorama nocna na Toronto.
http://dl.getdropbox.com/u/1149620/downtown_core_nighttime_3_aug2009.jpg
…ops… toz wszystko widać, coś tam Maciek pokombinował ze zdjeciem, ja nie zajrzałam na prawo, a tam cała panorama jak trza!
No to pogoda dzisiaj krolewska. Slonce +26C. Na kajaczku 2 godziny na jeziorku a potem znajomi kusili obiadkiem wychodzacym wlasnie z piekarnika i ciasto z drugiego. Zapachy jaszcze zanim dojechalem. Wino na stole. No ale diety juz koniec wiec niestety odmowilem podziekowalem i zaprosilem sie w przyszlym tygodniu. Kolezanka powiedziala ze nie wie czy w pszyszlym bedzie gotowala. Na wszelki wypadek wrzuce buteleczke bialego do samochodu. Pogody maja byc do konca miesiaca. Niedziela i pozniej 30C. Kajak sie bedzie moczyl.
Matahari ja raczej jakiegos wedzonego wegorzyka czy fladry w smazalni. Pstragow mam trche u siebie bo blisko gor mieszkam no i nie bede w Bieszczadach do ktorych chetnie bym sie kiedys wybral bo nigdy nie bylem.
… najadłam sie śliwek węgierek takich nieco kalifornia mon amour, ale blizej, bo stąd, no i jak tu spać?! Ale jaki łasuch może się oprzeć śliwkom? No to ja, póki są zajadam , siedzę na wierzbie (już się wspięłam), ale śliwki mam w torbie 😉
..jeszcze tylko krótka uwaga do rzadko bywających, jak matahari37 , otóz jak sie wrzuca w jedny wpisie wiecej, niż jeden sznureczek, to bedzie to troche stało w poczekalni, dlatego lepiej wrzucać jeden za drugim w osobnych wpisach. No, Word -jak-mu-tam tak ma …
Branoc i bry 😉
a, teraz to dzień dobry! Już ostatnia (piąta) sokowarka leci. Przecier od razu pakuję do wygrzanych słoików, na razie nic nie pękło.
Małgosiu i Marku mini zjazd warszawski to fajny pomysł ale nie w tym tygodniu … są Mistrzostwa Świata w LA … 🙂
dzień dobry pracowita Żabko 😀
Witam z rana,
Wybieramy się z Obecnym na 2 tygodnie na jachty na Jeziorak. Po drodze zamierzamy zahaczyć o Łowicz i Płock, a w drodze powrotnej o Toruń, Grudziądz i przez Wielkopolskę dotrzeć do domu. Można prosić o namiary na sprawdzone dobre knajpy (niekoniecznie najdroższe).
Dzięki z góry za pomoc.
Ewa
Ja nie wiem, kiedy będę się nadawać na spotkania.
Mam poważne problemy zdrowotne i rodzinne, więc trudno wykrzesać mi z siebie entuzjazm i siły.
Piotrze drogi, przekazuję pozdrowienia od Grzegorza za miłe słowa o jego albumie oraz wykorzystanie zdjęcia z naszej strony do takstu o Milordzie. le.ch