Był tu niegdyś Kochanowski, wpadł też później Napoleon

A gdzie?! No przecież to jasne – mowa o Pułtusku. A te jakże ważkie (zwłaszcza dla Pułtuszczaków, do których też już się zaliczam) wiadomości zaczerpnąłem z albumu „Pułtusk” wydanego niedawno przez Aga Press. Autorem przepięknych zdjęć i większości tekstów jest pułtuski dziennikarz Grzegorz Hubert Gerek. I już na pierwszy rzut oka widać, że fotografik jest zakochany w obiekcie, który prezentuje.

Pułtusk jest – moim zdaniem – jednym z piękniejszych mazowieckich miasteczek. Na zdjęciach Gerka jeszcze zyskuje na urodzie. Zna autor bowiem swoje miasto jak własną kieszeń. Wie, z których miejsc dachy domów, rynek czy zrujnowane nawet zakątki wyglądają najefektowniej. I tak je pokazuje.

Są w albumie także zdjęcia robione z powietrza. I tylko ciekaw jestem czy Gerek wynajął helikopter czy też fruwał na lotni. Miasto i jego okolice z lotu ptaka zadziwiają swą urodą.

Gerek jako rasowy dziennikarz pokazuje Pułtusk i jego historię w różnych aspektach. Są więc tu prezentowane uroczystości państwowe, kościelne i doroczne wydarzenia ważne dla miasteczka. Autor przedstawia też najważniejsze gmachy a także instytucje publiczne: Dom Polonii, Akademię Humanistyczną, Ratusz, Bazylikę. Są też utrwalone dla potomnych i zwykłe dni miasta: wędkarz chwalący się gigantycznym sumem, dzieci kąpiące się w fontannie na rynku, tęcza nad podmiejskim rżyskiem. Słowem Pułtusk i okolice (są piękne zdjęcia przyrodnicze, o które nie trudno nad Narwią i w pobliskiej Puszczy Białej) w pełnej krasie i we wszystkie pory roku.

Moim uzupełnieniem czyli aneksem do tego wydawnictwa będzie kilka kolejnych rblogowych relacji z nowych restauracji otwartych w tym roku wokół miasta. Kuchnia mazowiecka, w tym co oczywiste także pułtuska, ma swoje przysmaki,  którym  warto poświęcić nieco uwagi. Ot choćby taka ziemniaczana kiszka…