Wakacyjna czkawka

To już naprawdę ostatni raz zamęczam blogowiczów wakacyjnymi reminiscencjami. Ale nie mogę opędzić się od wspomnień.

Ostatni dzień i ostatnią noc przed powrotem do domu spędziliśmy – jak wiecie – w uroczym austriackim miasteczku Poysdorf. Hotel Veltlin jest od lat naszą stałą bazą podczas podróży na południe i podczas powrotów. To nie tylko pięknie położony i wspaniale wyposażony hotel ale także pełen przemiłych ludzi. A pracują tu nie tylko Austriacy. Wśród załogi mnóstwo Czechów. My zaprzyjaźniliśmy się z Lucią i Ivem. Oni nas witali i żegnali za każdym razem a także karmili. To dzięki nim właśnie zamawialiśmy najlepsze dania dnia i najpyszniejsze wina.

I już się cieszymy, że za rok znowu spotkamy ich na naszej drodze. Bo załoga w Veltlinie jest stała. Kto tu znalazł pracę i został zaakceptowany, ten trzyma się hotelu krzepko i doskonale pracuje. Miło spotykać takich ludzi. Oni są zadowoleni a my  tez dzięki nim.

Oto pożegnalna kolacja przed powrotem do Polski:

 

Sarnina z knedlami i borowkami

 

Polędwica z jelenia z podsmażanymi kopytkami i brokułem

 

Ravioli z kurkami

 

Naleśniki z polewą czekoladową i bitą śmietaną

 Win nie pokazuję, bo dopiero wybieraliśmy się po ich kupno tu:

Nissan aż westchnął gdy został załadowany tutejszymi winami.