A w Tusinku nadal smacznie
Zrobiliśmy w miniony poniedziałek sobie wycieczkę. Pojechaliśmy z sąsiadami czyli Anią i Andrzejem H. na Mazury. Pretekstem był odbiór Zuzi z domu letniego jej koleżanki i przewiezienie do naszego ale przy okazji mieliśmy nadzieję na kupno mazurskich ryb i obiad w naszym ulubionym zajeździe w Tusinku.
Podróż nie była męcząca bo to niewiele ponad 100 km w jedna stronę a mijane okolice piękne. Stwierdziliśmy też naocznie, że znacznie przybyło nam rodzin bocianich. Mijaliśmy takie wsie, w których bocianie gniazda były na każdym słupie linii elektrycznej. I w każdym pełna rodzina.
Tuż przed dojazdem do celu czyli miejscowości Narty zatrzymaliśmy się w Jedwabnie pod znanym nam sklepem z rybami. Kupiliśmy wędzonego suma, sielawę i węgorza. Mimo podwójnego opakowania całe auto zaczęło pachnieć jak wędzarnia ale dla łasuchów taki zapach milszy niż Chanel.
Zuzię zastaliśmy kwitnącą. Podziękowaliśmy gospodarzom, uściskaliśmy serdecznie i natychmiast ruszyliśmy w dalszą drogę – do Szczytna i dalej w kierunku Ostrołęki. Tuż za Rozogami, po prawej stronie szosy leży Tusinek. Dom mieszczący restaurację porośnięty pięknie dzikim winem. Przed drzwiami pomidory i inne warzywa z tutejszych upraw oraz cennik wszystkich innych warzyw.
Wewnątrz – jak zwykle – miła woń ziół ale i wędlin oraz smakowitości, które przyrządzane są w kuchni. Na początek kupiliśmy pomidory, szynkę, miód, razowiec i kilka podpłomyków pakowanych w tekturowe pudełka jak te do pizzy.
Zasiedliśmy przy stole na powietrzu z widokiem na padok gdzie kłusowały wierzchowce. W oddali widać było zabudowania gospodarskie oraz dom dla letników.
Wybór obiadu był prosty: chłodnik (fantastyczny) i dwa rodzaje drugiego – dla pań pierogi z mięsem, dla panów koźlęcina z grilla. Deser wspólny – pierogi z jagodami.
Jakość wszystkich dań była jeszcze lepsza niż podczas poprzedniego pobytu. Tusinek jest jednym z niewielu zajazdów, który trzyma (a nawet podwyższa jak widać) poziom. Mamy przyjaciół (np. naczelny Playboya Marcin M.), którzy ilekroć są na Mazurach to potrafią nadłożyć sporo kilometrów byle tylko zjeść coś w Tusinku.
Dalsza droga była już bez przystanków. Spieszyliśmy się do domu, bo tam już na Zuzię czekała kolejna przyjaciółka – Jula, która spędzi u nas tydzień. Ale wkrótce wrócimy w te strony. Mamy ważny powód by odwiedzić Ostrołękę. Mimo, że mieszkańcy tego miasta mają obyczaj rozmyślnego irytowania przy(czy raczej prze)jezdnych. Ale co tam. Żurnaliści a zwłaszcza ci kulinarni, stale są narażeni na stresy.I odporni.
Komentarze
Kolejny raz Misia za uszy. Widocznie taki los , w Paryżu to nawet mają mnie powiesić. Za karę stałem w kącie przez cztery miesiące. Teraz będę wisiał . Nie będę wiecej pisał bo się rozmyślą i nie powieszą . Mogą też nie przyjechać. Grzeczne Misie to tylko w bajkach… Idę wcinać.
Z poważaniem Miś oprawca.
Marku, kogóż oprawiłeś?
Fajno ta koźlęcina wygląda.
Misiu, podasz łapę? Gratulacje 😀
Mój wpis nie jest aluzją do tekstu Gospodarza. Jest jakby obok, skojarzeniowy.
Mazury nam się strasznie rozrosły, kolega będący na Suwalszczyźnie był „na Mazurach”, koleżanka w Lidzbarku Welskim również. Dla większości Polaków Olsztyn jest stolicą Mazur, a dla mnie Warmii. Zupełnie zanika zrozumienie historyczności tej nazwy, że Mazury to jest południowa część Prus Książęcych z ludnością wyznania protestanckiego.
Misu a kto cie za uszy wiesza?
Aparat fotograficzny jus 4 dzien lezy sobie w samochodzie Ulubionego. Przypomina mi sie ten smutny fakt zawsze po jego odjezdzie do pracy. Z tego powodu na zdjecia ibisow i bialego kota w ogrodzie bedziecie musieli zaczekac.
Zaczelam za to zwiedzac sklepy i centra handlowe. W ten sposob odkryte zostaly: Piekarnia Vasilis ze znakomitym chlebem, belgijska le Patisserie z pysznymi kanapkami i Quality Cuts – pyszna miesa i wedliny ( dobrze, ze daleko od domu, bo inaczej obzeralabym sie boczkiem).
Problemu Slawka nie podzielam, bo co jak co ale pomidory tutaj sa wspaniale. Ok tylko jeden rodzaj, ale za to o szklarni to one nawet nie slyszaly.
O szczęście niepojęte sam Gospodarz odwiedzi mnie …
Już w drodze.
Nirrod – koniecznie białego kota w afrykańskim ogrodzie proszę. A Miś nasz wisi już w jednym miejscu, powisi w drugim, a i Burgenlandia czeka.
Torlinie – ja już nawet nie prostuję od lat Mazur, Wasrmii, Kupii i Żuław – wszystko się pomajtało i trudno. Dobrze, że Kurlandia za granicą, bo też wylądowałaby mazursko.
Co robicie na obiad, bo nie mam natchnienia?
Obejrzałam sobie homepage tego Tusinka i stwierdziłam, że właściciel przepłacił etnografom lub gościowi, który mu tę stronę robił 🙄 Niechlujna jest. Zamiast komtura Eberharda jest „kontur Ebenhard”, na dachach są „śpatogi” 😯 , a Rozogi nie nazywały się „Friedriechsdorf” lecz Friedrichshof… Ale komu to przeszkadza, chyba tylko mnie 🙄
Ciekawa gmina, te Rozogi. W skład wchodzą m.in. Kiełbasa, Występ i Gównicha 😯
Pyro,
u mnie na obiad kurczacze pod-udka, brokuły z ogrodu i ziemniaki. Na deser jeżyny.
Nabrałam ochoty na koźlęcinę z rusztu.
fajne miejsce … trzeba tam pojechać w jakąś niedzielę na obiad … 🙂
Marek ale Cię zaszczyt spotkał … 🙂
Pyro u nas dzis na obiad ryz i jagniecina. Dokladnie jak przygotowana, to nie wiem, bo Ulubiony zglosil chec gotowania. Poza tym przyszly na mnie ciezkie czasy, bo generalnie gotowania zaczal odmawiac i teraz bede musiala sama gotowac 5 dni w tygodniu….
To w Afryce taki krótki tydzień?
Jak już rozszerzamy tę Warmię z Mazurami, to: http://www.klobuk.pl/main.php?fid=223&pg=1, tylko, że to chyba Kociewie jest…
Genialny żurek tam kiedyś jadłem.
Owszem, bo w weekendy sie nie wywinie i bedzie musial gotowac.
Fajka pokoju wypalona , kawa wypita , wystawy zwiedzone. Teraz można spokojnie zabrać się do pracy . Wyjazd za dwa dni.
Obiad zjedzony, dzień zaliczony 😉 Mizeria co dzień.
Kłobuk zaoszczędził na tłumaczach już na stronie tytułowej: POLSKI, ENGLISH, DEUTSCHE (Niemcy 😯 )
Ale komu to przeszkadza oprócz mnie 🙁
Pokój 2-osobowy – 150 zł brutto (sic!), bez śniadania. To jaka jest cena netto? Minus VAT?
Mnie przeszkadza 👿
Dzisiaj wątróbka radkowa, surówka z kiszonej, małosolne i pyrki.
Nirrod, też chcę kota i dużo ogrodu 🙂
nemo, ja niemieckiego nie znam, ale takie kiksy to się często niestety zdarzają. Cena netto – no tak, minus vat; ale to pewnie potem już kombinują, jak się jaki fakturobiorca zdarzy.
Niemniej jednak żurus był topr.
haneczko, surówka z kiszaka i małosolne jednocześnie?
nemo w Polsce jest obowiązek podawać ceny brutto … można podawać netto + VAT i cenę brutto razem lub samą cenę brutto … ale nie wiem czy zrozumiałam w czym widzisz problem … 🙂
w tym Kłobuku to faktycznie dobry żurek nasi znajomi jak jadą nad morze to tam obowiązkowo się zatrzymują i wszystkim polecają … co roku to robią to zapamiętałam …:D
Haneczko a dlaczego zamknęli Twoje miejsce pracy …. nie miła sytuacja Cię spotkała …
No to Marek teraz nie będzie taki zły … szacownych gości miał i jeszcze fajkę palił … 😉
Witam,
Pluszaku, Małdyty z zajazdem „Pod Kłobukiem ” to jednak jeszcze Mazury. Ja lata szkolne spędziłam po sąsiedzku w Morągu w pełnym przekonaniu przynależności do Mazur,ale już bardzo blisko Powiśla.
Dziś byłam w Gdyni .W holu pewnego urzędu byłam świadkiem zdarzenia,które okazało się zabawne,ale mogło skończyć się … właściwie nie wiem jak. Rodzice wypełniali przy stoliku jakieś dokumenty, a ich ok. 5 letni synek włożył głowę w półkolisty otwór w solidnej metalowej balustradzie. Włożył ,ale nie mógł wyjąć. Mały w płacz, rodzice w nerwach, ale skończyło się na strachu,bo po 2 minutach głowa przedostała się z powrotem. To jest dowód,że nie zawsze dobrze jest być dzieckiem. Dorośli robią także różne głupie rzeczy,ale głowy chyba / ?/ nie wpychają między pręty.
W każdym razie na małe dzieci trzeba bardzo uważać.
Jolinku,
ja po prostu pierwszy raz spotykam się z takim sformułowaniem ceny hotelu – „brutto”. Jako gość oczekuję informacji, ile mnie będzie kosztował nocleg i czy możliwe jest śniadanie (powinno być wkalkulowane w cenę pokoju, a nie ekstra), ewentualnie rabat czy inne udogodnienia. Nie interesują mnie problemy księgowości hotelarza. Tak jak nie robi dobrego wrażenia pobieranie osobnej opłaty za porcyjkę majonezu czy musztardy, tak nie powinno się drobiazgowo wyliczać brutto i netto, skoro gość i tak musi płacić brutto. Chyba, że to zapewnienie, że oferta nie jest pułapką na zwabienie… 😉
Dzień dobry Szampaństwu.
Piękny dzień się szykuje i sporo roboty przydomowej (porządki drobne), ale jak trzeba, to trza.
Ja dzisiaj też wątróbkuję, oczywiście wątróbki kur**skie, małosolny i ziemniaki. Piwo do tego, bo będzie pracowity dzień.
Pamiętajcie, co Pyra kiedyś powiedziała:
Picie bez toastu to pospolite pijaństwo – z toastem natomiast – to kulturalne zacieśnianie więzów międzyludzkich
Dzisiaj toast – urodziny a capelli
To już wiemy, za kogo będziemy wznosić, a póki co najlepszego i sto lat dla a capelli!
nemo, to z pułapką, a ściślej z jej brakiem, to trafiłaś w sedno 🙂
A capelli życzę wspaniałego dnia dzisiaj, jutro, zawsze… 😀
A Pyry dzisiaj na pyrowych plackach z kwaśną śmietaną. Dobre to i szybkie (mam teraz w domu siłę roboczą i na hasło „placki”, reaguję : weż dziewkę jedną, tęgą…) Przed chwilą dzwoniła Ryba, roześmiana taka, że pfzez kabel słychać. Otóż była w księgarni, gdzie drogą wiadomą stała się właścicielką „Pamiętnika IV RP” p. Daukszewicza
Jeszcze tylko mały pe-esik w sprawie brutto/netto.
U nas podawane są „gołe ceny”. Ty sobie kliencie sam dolicz do gołej ceny 8%PST (podatek prowincjonalny) i 6%GST, czyli federalny odpowiednik polskiego vat-u.
Tyle lat tu mieszkam i nadal mnie to okropnie denerwuje, chciałabym wiedzieć cenę pełną, a nie kalkulować w rozumie, ile to wszystko wyniesie przy kasie. Zwłaszcza, jak jest dużo pozycji do zliczenia.
Pluszaku, razem, ale osobno 🙂
Jolinku, mają nas remontować w trybie nagłym z powodu zagrożenia katastrofą budowlaną. Tylko jeszcze nie wiadomo kiedy, no i za co. Same znaki zapytania.
nemo dlatego obowiązek podania cenny brutto by klient wiedział ile płaci .. ale jak zwykle są pułapki i na miejscu się dowiadujesz, że np. za ręcznik płacisz … ja ostatnio jak szukałam noclegu w Zakopanem wszędzie spotkałam pełną ofertę …. to w ramach opłaty za hotel a to dodatkowo płatne … natomiast Twoje uwagi są słuszne wielu naszych tzw. przedsiębiorców nie dba o dobry PR … jedni nieświadomie inni świadomie … ale mam nadzieję, że ci prawdziwi się nauczą a ci fałszywi pójdą z torbami …
A za solistkę bez akompaniamentu chętnie wzniosę!
Już wróciliśmy do domu. Relacja z wizyty w przyszłym tygodniu. Były to bowiem dwie wystawy: Marka i Marka. Jeden z Ostrołęki, drugi z Tatr. Jeden fotografik, drugi malarz i…tkacz. Obie bardzo udane.
Ale jeszcze ważniejsza była wizyta w domu i pracowni Marka-Misia. Zrobilem zdjęcia więc zobaczycie…!
A Marek-Miś właśnie wybiera się w kolejną podróż zagraniczną, która zakończy się u nas w Łęcinie. Też pewnie zrelacjonuje.
Gospodarz w domu, to może zaspokoi ciekawość na temat zdołowanego kurczaka? 😉
Ostroleka to fajne miasto! Moje rodzinne 🙂 Mnie nie irytuje 😉
Jestem, jestem ale moje kurczaki są już dorosłe, znoszą jaja i nie wpadły do żadnego dołu. Czyje są zdołowane?
PS.
Dzięki za korektę. Już jest ok
Ta uwaga nie była o mieście tylko o niektórych mieszkańcach. I też mnie już nie irytują (chyba, że chcą).
Alicjo GST to 5% obecnie. W Aklbercie nie ma podatku prowincjonalnego wiec to wszystko ale to tylko jedna prowincja w Kanadzie. Co do nie ujmowania podatku w cenie zrobiono to calkiem swiadomie. Chodzi wlasnie o to zebys wiedziala ile placisz podatku. Po pierwsze primo latwiej sie podnosi podatki ukryte po drugie primo producenci (sprzedawcy) chca zebys wiedziala ile placisz za towwar a ile haraczu sciaga panstwo. A z drugiej strony nikt ci nie wciska drozyzny tlumaczac sie, ze to podatki i rozne inne oplaty. To chyba dobrze, ze klient wie ile za co placi. Przty zakupie biletow lotniczych to widac najwiecej. A tu przyklad. Bilet do Toronto na 19 sierpnia w jedna strone West-Jetem:
Airfare / GuestSeat Sale Fare $209.00 CAD Taxes, Fees & Surcharges /
Guest (details) $61.55 CAD Taxes, Fees & Surcharges /
Nav-Ins$23.00 CAD GST-HST$12.88 CAD AIF$21.00 CAD ATSC$4.67 CAD Subtotal / Guest $270.55 CAD
yyc,
ja to wszystko wiem, ale ja chrzanię (kulinarnie), ja mniej-więcej wiem, ile podatku w sumie (GST już 5%? 😯 ), a dochodzic mogę sobie potem, tylko wygodnie chciałabym, żeby mi podano wszystko do kupy. Albo niech na wydruku to jest jakimś albo co.
Na jak długo do Toronto? 19-go to czwartek. My będziemy 1-go września, dzień przed odlotem do Hamburga. 21-go zapowiedzieli się smarkate. Nie wybierasz się na wschód od T.O. ?
A propos… 20 lat temu leciałam do Amsterdamu w dwie strony za 299$…plus tax i nic więcej 😯
p.s. Pozdrowienia od chwilowo odciętej od sieci Alsy. Na głodzie jest, a jak, tylko czym tu Ją nakarmić, jak sieci nie ma? 🙄
Najlepsze zyczenia dla a capella, dobrze, ze Alicja o wszystkich pamieta.
Sladem nemo zrobilam dzisiaj fenkuly, ktorych anyzkowy smak dobrze pasuje do ryby. Dlugo nie moglam przekonac sie do tego warzywa ale teraz lubie. Zanotowalam zajazd w Tusinku, moze w przyszlym roku. Mam odwiedzic kuzyna mieszkajacego w Olsztynie, wiec bylaby okazja.
Do Toronto nie lece, tak tylko bilety sprawdzalem i akurat byla mowa o podatkach. Poki co zabukowany jestem na swieta czyli 19 – 29.12.2009 ($778.00 w obie strony, kiedys do Polski czlowiek za to dolecial). GST 5% od stycznia zdaje sie. Tylko ze w tym czasie podniesli podatki na alkohol i papierosy no i wszedzie teraz placimy „fee” za kazda duperele zalatwiasz w rzadzie albo nawet nie w rzadzie ale rzad haracz zbiera i tak. Ze nie wspomne environmental, recycling, disposal i cholera jedna wie jakich jeszcze „fee”….. Zreszta pewnie wszyscy dokladnie o tym wiedza. Czekac az w restauracjach zaczniemy placic „fee” od mycia naczyn, zagospodarowania smieci, naostrzenia nozy i widelcow i pranie obrusow etc. i po co nam podatki.
to teraz fée naczynia myje?
sie porobilo
Otwieram puszkę Tatry, bo muszę. Straszne rzeczy nawyrabiałam na spłachetku ziemi przed domem (5×1.0m). Już widzę lamenty tego, co nigdy niczego nie przycina i nie wyrywa, poza „babką” z trawy, bo ta się szykuje do wzięcia trawnika szturmem. I tu już mu szkoda. A że inne zarasta, to nie widzi.
Na spłachetku był barwinek (vinca minor), ale poziomki dzikie postanowiły go zadusić. Wzięłam się za nie. W końcu szlag mnie trafił i na poziomki, i na barwinek.
Wychlastam wszystko do gołej ziemi, której tam niewiele, w dodatku sporo większych kamoli, wystawa południowa – idealne miejsce na skalniak,rozchodniki, kaktusy zimujace itd. I tak zrobiłam, 1/3 już pięknie oczyszczona. Tam kiedyś chyba było właśnie miejsce pomyślane na skalniak (kamole), tylko barwinek wszystko zakrył. A co ja mam się przejmować wojną barwinkowo-poziomkową?! Do czorta z nimi! Czas na Inwazję Sukulentów 😎
Tylko muszę znalezć odpowiednie na te tereny.
Skoro Tatra nalana do kielicha – zdrowie a capelli!
zdrowie !!!
po trzykroc
niech zyje nam!
Ale sie zdenerwowalam,te pierogi z jagodami,razowce,kozlina,te ryby…
Chryste i po co mnie to bylo do Glodomorow zagladac??? 😉
Humor „se „popsulam i tyle 🙁
Ja chyba na pustyni zyje, tu „niczewo”……………………………………
Ach,chyba porwe sie na pierogi z jagodami,chociaz bankructwem taka rozpusta grozi 😉
to siemię lniane wypije z Wami … 😉
Pan Lulek coś nie sprawozda nic ….
Alicjo , a jak te kaktusy inwazyjne się okażą? Pamiętasza jak Robinson K. płot obronny z kaktusów sobie zbudował, a potem drabin i lin musiał używać, żeby do swojej jaskini wejść?
Alicja drabine juz ma. Zakamuflowana ogorkami dla niepoznaki.
Zdrowie a capelli!
Jolinku, dobrze, ze przypomnialas o siemieniu, sypie czasem do salaty zamiast sezamu, czy innych, malych pestek, doskonale sie sprawdza i nie trzeba tego kisielu lykac, nie wiem wprawdzie czy pomaga jak to parzone, ale przynajmniej nie odrzuca, sprobuje sie dostac do jaskini, Rudy ma wolne, wiec przeszkod wbrod,
dzis ryba, cos trzeba wymyslec, jeszcze jej nie widzialem, bo wszystko porzadkami podobno zawalone z dostepem do lodowki wlacznie, ide kopac
Sławku ja siemię stosuje prawie codziennie … nawet placki kartoflane robiłam z mielonym siemieniem, słonecznikiem i dynią … polecam … ale teraz była awaryjna sytuacja zdrowotna to kuracja intensywniejsza i nawet mi zaczęło smakować … 🙂
cc44 <– ce-ce czteri-czteri – zdrowie a capel(l)i !
Toasty widzę już pili (ja też, ale dokończę), nieustające zdrowie!
Pyro,
a niech one są inwazyjne, na asfalcie (betonie, jak śpiewał Wojciech Korda)) kwiaty nie rosną 😉
W dodatku sukulenty i kaktusy nie zapuszczają takich korzeni, jak barwinek i poziomki, które nie dość, że walczyły z sobą, to jeszcze wyłaziły na asfalt i szukały dziury, żeby zapuścić korzenie 😯
Mam jeszcze jedną taka samą drabinę (one są antuczne!), a drugą niższą – i już mam pomysł, jak je w przyszłym roku zagospodarować 😉
A one schodzą… 😎
http://alicja.homelinux.com/news/img_0087.jpg
Wracam do nielubianych zajęć, ale skoro jestem w rozpędzie, niech będzie.
*antyczne
Nieśmiało zauważam, że a cappella jest przez dwa „p”.
Zdrówko! 😀
Rudy – sprząta, Alicja – sprząta, Pyra – bałagani i rozgląda się za ochotnikiem do sprzątania. Wróciłam dzisiaj do jednej z ulubionych lektur, vzyli „Jak zabić drozda”. No i przypomniał mi się pułkownik o tym nazwisku i to nasz szef – wszystkich „robotników kultury” w WL, któremu wredni podopieczni kładli na biurku reklamówki filmu. Zlicznych, wojskowych szefów oddziału kultury ten nie był ani zbyt mądry, ani zbyt miły, ale nierogacizną też nie był.
Dorotko, a dlaczego nieśmiało? Toż ogromnym wdziękiem Kierowniczki jest ostre pióro i wredny charakter (tak szepczą kątki)
Zyje ale jestem padniety. Jutro wpsda na cHwille mój przyjaciel w drodze ze Wschodniego Tyrolu do Wiednia Beda plotki i troche roboty.
Przygotowania na przyjecie gnosci zaplanowane. Ogród uporzadkowany.
Pan Lulek
Musialem strasznie podpasc. Mój poprzedni kpmenenrz czeka na apceptacje czyli laskawosc nowej ulicy Miodowej
Pan Lulek
Mysiej, Lulku, ulicy Mysiej.
Chciałam do rymu, a mnie ustawili 😯
A serio, jak nie walnę w klawiaturę na niechtóre litery, to im nie odbija 🙄
Robota na dzisiaj w 2/3 zakończona, nie miałam czasu pojechać na rowerze za róg po wątróbki, bo to trzeba się ogarnąć, a ja utytłana w tych tam, zawracanie głowy.
Zamówienie przyszło – w takim razie ziemniaki podsmażone i jajka posadzone na boczku, no i ten małosolny.
Zdołowałam ziemniaki ugotowane w mundurach, plasteryzator an podorędziu, zaraz będę podsmażać, a na razie duszę fenkuła, bo jeszcze nigdy tego nie robiłam 😎
O, fenkuł chyba już doszedł, lecę go przywitać.
Pyro, nie wiemy o czym pisał Pan Lulek, nie wiemy… na Miodowej jest siedziba i rezydencja Prymasa Glempa.
Komentarz Pana Lulka czeka może na imprimatur?
przewotnas Alicjo, dusisz, zeby witac, to jakims Himilsbachem, czy innym Freudem ciagnie,
ryba byla typu dorsz, na parze, w warzywach, mial byc tez ryz, ale zapomnialem wlaczyc, zledlismy z salata, ryz bedzie na jutro, wlasnie doszedl,
2 p to dla jakajlow 🙂
Lulka beda drukowac?
A cappelli, oczywiście 😳
Sorry, nie było mnie przy toastach, bo wykopki robiłam prawie do nocy. Jutro ma przylać i padać cały weekend, to lepiej te kartofle wygrzebać, łodygi im już dawno uschły… Z tej roboty tak zgłodnieliśmy i takiej ochoty na placki nabraliśmy, że na kolację musiałam zrobić z tych świeżo wygrzebanych. Lady Felicia się nazywają (ta odmiana) i są znakomite. Takich świeżych i chrupiących placuszków to w żadnej knajpie nie uświadczysz 😎
Przyjaciółka zadzwoniła z najnowszym dowcipem:
-Jak brzmiało pierwsze zdanie po polsku wygłoszone przez Benedykta XVI?
– Obrońcy Poczty Gdańskiej, poddajcie się!
slawek pisze:
2009-08-06 o godz. 18:58
to teraz fée naczynia myje?
sie porobilo
U mnie też się porobiło, młoda kobieta przyszła i pozmywała po gościach. Jutro też się zapowiedziała.
Ciekawe dlaczego?
A może jestem mało rozgarnięty ? 🙂
Aha, już wiem, zdołowany=naziołowany, tak po prostu naziołowany? eee… 🙄
Za późno, „zdołowany” wszedł już w blogowy krwiobieg 😎
Nemo, kurczak się zdołował jak usłyszał że orzeł jest przedni.
A skoro się zdołował musiał zapalić i jest teraz naziołowany.
Jasne?
Slawek, sprawa u Glempa, cekamy na decyzje
Misiu,
a może to ta coś jej winien pieniądze za kurki, tylko żeś nie poznał, stąd przyjdzie jeszcze jutro?
Antek, Ty jesteś zmyślny gość 😉
Dzieki nemo i Antkowi wiem juz teraz co to zdolowany i naziolowany, jak to ten jezyk sie wzbogaca!
Ja nic nie mówię, ale cicho też nie będę.
Niedługo trzeba będzie stworzyć *Słownik wyrazów Gotuj-się-znacznych* 😉
U mnie zdołowane weszło natychmiast w obieg, a Gospodarz przez poprawkę w poprzednim wpisie tak jakby pozbył się praw autorskich 😉
Mógł wyjaśniać tu, ale nie poprawiać tam 🙂
To… pośpiewamy? Nie znałam tego, podesłał mi niedawno przyjaciel.
http://www.youtube.com/watch?v=d11PkbPobcA
To moja ulubiona od… a wpisuje sie pięknie w wyprawę poniedziałkową na Wolfe Island.
http://www.youtube.com/watch?v=0R_XMQTOcg8
Nadaję koncerty na których byłam…
http://www.youtube.com/watch?v=EAchKt2xjsw&feature=related
…
http://www.youtube.com/watch?v=uMijMWQlnUc
Dzien dobry Wszystkim
Czuje sie taki zdolowany dzisiaj, ze musze sie naziolowac od srodka – vermouth’em.
Martini Bianco + tonik + duuuuzo lodu.
Tylko prosze mnie pozniej nie grillowac.
Witam!
Jestem zgórowany, jest na to jakiś napitek?
Masz rację Alicjo. Wracam do starej wersji. Fajnym pomysłem jest też słownik. Tworzenie neologizmów to miła zabawa. A ich zrozumienie może być rodzajem naszego wtajemniczenia!
Ach, ileż to roboty!
Niech każdy podrzuci, co sobie przypomni. Nie patrzcie tak na mnie – Łysy świeci (nawet jak za chmurą) to ja nie spię! Z Ugandą (Nirrod) pogadałam na sieci, chłodnik robi, a zeby brzmiało internacjonalnie – gazpacho.
A tu początkowe dla wtajemniczonych, podajcie więcej! Idę dospać.
http://alicja.homelinux.com/news/Gotuj_sie/Slownik.html
Wieeeelkie dzięki Wszystkim Państwu za pamięć, miłe życzenia i toasty z okazji moich urodzin!!!
Wzajemnie życzę Wszystkim pieknego lata a Państwa zdrowie wychylę (po raz kolejny) dziś wieczorem (ca 21:30).
Serdecznie pozdrawiam!
😀 😀 😀