Jak wybieram się na wakacje

Spełniam prośbę i dziś opowiem jak przygotowywałem się do rodzinnego urlopu we Włoszech. Może komuś te rady przydadzą się choć wydają mi się dość oczywiste.

Po pierwsze wkrótce po powrocie z ubiegłorocznych wakacji rozpoczęliśmy w domu rozmowy o tym gdzie pojedziemy w kolejnym. To, że do Italii było oczywiste. Chodziło o region, w którym jeszcze nas nie było.
Tym razem po paru latach przerwy ( bo jeżdżenie z dziadkami to obciach) znów mieliśmy jechać z jednym z wnucząt (padło na Kubę) uznałem więc, ze wygodniej będzie wynająć całe mieszkanie niż rezerwować pokoje w hotelach. Ponieważ postanowiliśmy łączyć odpoczynek i plażowanie z poznawaniem zabytków i kultury włoskiej wybraliśmy zachodnią część Toskanii. Alpy Apuańskie są tak inne od pozostałych gór półwyspu i tu też leży kilka pięknych miast, że zacząłem przymierzać się do tych okolic.

Werona – przejście pod zamkiem

W wolnych chwilach latałem dzięki Internetowi po okolicach Parmy, Carrary, Pizy, Lukki. Skorzystałem też z Interhomu. I tu właśnie trafiłem na adres w Marina di Massa. Willa Pucci leży w pięknym ogrodzie, 650 metrów od plaży i tyleż od centrum kurortu, w którym pełno trattorii, pizzerii i enotek. Wynajęcie dwupokojowego apartamentu z łazienką, kuchnią i tarasem w kwiatach (plus miejsce parkingowe) jest o połowę tańsze niż hotel. Zdecydowałem więc, że tu zamieszkamy.

Piza – Basia filmuje Baptysterium a w tle Duomo i Krzywa Wieża

Drugi etap to wytyczanie tras w obie strony tak, by za każdym razem jechać nieco inną drogą i zatrzymywać się w miejscach jeszcze nieznanych a godnych zwiedzenia. I tak nad morze jechaliśmy przez Weronę (tam nocowaliśmy w wielce sympatycznym hoteli Scalzi) a wracaliśmy przez Treviso naśladujące trochę pobliską Wenecję i pełne kanałów, wysepek i mostów.

Ortobello – miasteczko w górach nad Carrarą

W obu  tych miastach znalazłem hotele korzystając z adresu  www.alberghi.it
Gdy już zdecydowałem się na konkretny hotel to reszta była prosta. Można skorzystać z formularzy, które są w Internecie pod konkretnym hotelowym adresem (tak zrobiłem z Weroną) lub nawiązać korespondencje z recepcją hotelu, co uczyniłem w drugim przypadku. Na dodatek korespondencja po włosku dodatkowo pozwala szlifować język a i daje dodatkowe korzyści. Tym razem (gdy zaprotestowałem, że hotel odpowiada mi po angielsku gdy ja wolę język włoski) przyniosło to niewielkie dyskonto – „za piękną znajomość naszego języka” – jak zakomunikował mi szef recepcji hotelu w Treviso.

Treviso – przed kolacją nad jednym z kanałów

Na dodatek rezerwowanie hoteli i miejsca dłuższego pobytu na kilka miesięcy przed wakacjami też daje wymierne korzyści. W postaci nieco niższych cen. Widać pewność, że goście będą i niewielka zaliczka wpłacona pół roku wcześniej ma znaczenie.

Posiadacze plastikowych kart wydawanych przez NFZ upoważniających do korzystania ze służby zdrowia całej Europy zwalnia z dodatkowych ubezpieczeń.

Nic natomiast nie zwalnia z zakupienia winiet drogowych, które obowiązują w Czechach i Austrii. Te zaś trzeba dopasować do terminów przejazdu przez oba kraje. Jest to wydatek ok. 100 zł.
We Włoszech winiet nie ma, Są za to płatne autostrady, z których korzystam podczas dłuższych przejazdów np. od granicy Austrii do Werony czy też z Carrary do Treviso. Te kilkusetkilometrowe trasy kosztują w granicach dwudziestu kilku euro.

Reszta kosztów zależy wyłącznie od nas samych. Czy chcemy jadać w domu (śniadania i południowe przekąski – tak), czy też wybieramy restauracje. My wieczory spędzaliśmy zawsze w mieście. Ale i tu można znaleźć lokale, w których smacznie nakarmią za kilkanaście euro lub niewiele ponad dwadzieścia. Jedzenie i wino – jak wiadomo – nie jest we Włoszech nadmiernie drogie.

No i zakupy do domowej spiżarni. Te zależą od grubości portfela turysty. I umiejętności znalezienia producenta oliwy, wina, wędlin czy serów. U źródła bowiem wszystko jest dużo tańsze niż w sklepie. Tą drogą m.in. nabyłem i przywiozłem na Kurpie ponad 30 butelek różnych win, sporą gomółę sera i wielką bańkę oliwy.

Czego życzę i wszystkim tym, którzy zechcą pójść w nasze ślady.