Poznać pana po cholewach a kucharza…?
Oczywiście po mistrzostwie czyli smaku dań. I całkowicie przyznaję rację Ramsayowi, że im lepszy kucharz tym lepsze danie zrobi nawet z byle czego. Nie bawi mnie więc porada z francuskiej książki kucharskiej, która pociesza zaskoczoną przez niespodziewanych gości gospodynię i radzi: nie denerwuj się lecz weź z lodówki świeżego homara… i dalej wszystko proste. Lepsza rada to jak przyrządzić wspaniały posiłek gdy w lodówce pustki a mamy tylko makaron i kawałek kurczaka lub tłustą karkówkę.
„W restauracjach sięgam zazwyczaj po najlepsze i najdroższe mięso, w domu nie kieruję się tą zasadą. Znacznie większym i ekscytującym wyzwaniem jest przyrządzenie pysznego dania z obiecującego niewiele, niedrogiego kawałka mięsa lub zwykłych udek kurczaka, wywołującego u wszystkich zachwyt większy niż grillowany wspaniały stek. Tańsze rodzaje mięs wymagają zazwyczaj powolnego gotowania i duszenia, dzięki czemu stają się miękkie. Długi, powolny proces gotowania pozwala nadać mięsu dodatkowe smaki i aromat.
Po zapoznaniu się z treścią rozdziału zauważysz, że lubię nadawać daniom z mięs i drobiu słodyczy, aby wydobyć bogactwo smaków.
Gotowany królik z gremolatą
Stroganow wieprzowy
Domowe kiełbaski wieprzowe
Klasyczna mieszanka grillowanych mięs
Zrazy wołowe
Udka kurczaka z duszonym groszkiem i cebulkami
Curry z mięsa koziego
Pieczony schab wieprzowy z sosem jabłkowym
Rösti ze słodkich ziemniaków z kaczką i sadzonymi kaczymi jajami
Szynka pieczona w miodzie
Udziec jagnięcy z cydrem, jabłkami i miodem
Cassoulet z jagnięciny
Pieczone żeberka wołowe z karmelizowaną szalotką i sosem z czerwonego wina
Gulasz jagnięcy z boczkiem, słodką cebulą i suszonymi śliwkami
Duszone udka kurczaka z miodem i przyprawą pięć smaków
Piersi kaczki z sosem z wiśni i porto”
Tu moje upodobania są bardzo bliskie zwyczajom Gordona. Już dawno usiłowałem spopularyzować na blogu moją kaczkę luzowaną duszoną z rodzynkami, papryczką, grzybkami mun i wielką ilością cukru. Spróbujcie tego przepisu. Warto!
Komentarze
nie prowokuj Alicjo, nie prowokuj z pokazywaniem kotów 😉
naturalnie, wszyscy o tym wiedzą, ze kot jest takim samym zwierzem jak każde inne. a to, ze jest znacznie większy i silniejszy od myszy i ptaka prezentowałem wczoraj. mało tego, ten zwierz jest wielokrotnie potężniejszy od swojej ofiary. wykorzystuje to w nadmiarze jeśli idzie o zaspokojenie głodu.
on ma siłę
mysz i ptak tylko z tego powodu cierpi 😥
😉
http://www.youtube.com/watch?v=JZAOftZ5tAE&feature=related
Arcadiusu,
ten kotek jest wyłącznie domowy, z jego powodu żadna mysz czy ptaszek nie ucierpi na 47-mym piętrze wieżowca w Toronto, a zarełko dostanie z supermarketu, no cóż, koty też ucywilizowano skutecznie 🙄
Minęły czasy bezpańskich kotów czy takich kici jak u mnie na wsi, które wystawały przy wejściu do chlewika całkiem nie świńskiego i czekały, kiedy się im naleje mleka z najświeższego udoju – i niech mi nikt nie mówi, że tak nie było i że koty nie piją mleka, sama musiałam nalewać Kicy (Kica jej było)! Nałogi jedne…
A poza tym w Naturze obowiazuje jedno prawo: zjesz, albo bedziesz zjedzony 😯
Dzięki za podsyłki muzyczne spod poprzedniego wpisu, Nowy 😉
Idę dospać…
Zanim co… to jeszcze to 😉
http://www.youtube.com/watch?v=TehFZ38kt6o
Ja się tak nie bawię : kiedy mnie nie ma, to Oni się świetnie bawią, Prońko słuchają i w ogóle… Nad Poznaniem mrok pełnego zachmurzenia, ciepło. Psiak na antybiotykach jakoś senny, ale omal mnie rano nie przewrócił, kiedy się znienacka rzucił za kotem na parkingu. Jeszcze mu mało? Ktoś mnie pytał wczoraj o tłuszcz w placku: nie, nie topiony, utarty z jajami i cukrem. Mówiłam, że ciasto tak gęste, że aż trudne do rozsmarowania, ale po upieczeniu puszyste i delikatne.
Żeby juz całkiem uspokoić Arkadiusa… – to jest myszka, na która czyha pokazywany przeze mnie kotek 😉
http://img.skitch.com/20090713-kmecgu1r37h97ikjb721b5hdbq.png
Hej, nie zapomnijcie – dzisiaj pijemy za tych, którzy burzyli Bastylię, a przy okazji zdrowie naszych Francuzów!
Nowy,
ale jednak wykonanie Prońko (w cieniu dobrego drzewa) bezkonkurencyjne, mam to na dysku gdzieś.
Dzien dobry,
Na szczescie kuchnia francuska nie ogranicza sie do homara. Duzo w niej dan z tanimi miesami. Dusi sie je czy gotuje a smaku dodaja przyprawy i dodatki. Takie dania mozna przygotowac w przeddzien i odgrzewac, czesto zyskuja nawet na smaku. W naszej polskiej kuchni duzo takich przepisow. Smacznego!
Alicjo, a wiec jeszcze ( czy juz ) nie spisz? A myslalam, ze sluchasz Whiskey in the jar na dobranoc. Nie znalam Thin Lizzy, dzieki Tobie uzupelniam troche te „muzyczna wiedze”.
O, a za mna od paru dni „chodzą” watróbki kurczacze (mój kolega Bogdan powiedziałby – k..ewskie )
Pamiętacie Amber, pokazywałam jej zdjęcia pół roku temu? Teraz to już dorosła psica. Parę dni temu wycięła niezły numer swojej pani.
Amber pożarła dużą tabliczkę (bardzo dobrej), którą pod nieobecność właścicieli w domu ściągnęła ze stołu. A czekolada jest dla psów trująca. Weterynarz, po przeliczeniu wagi psa i czekolady oznajmił, że to dawka czterokrotnie wyższa niż minimalna bezpieczna i że powinna jak najszybciej trafić do przychodni i otrzymać lek na wymioty , a potem duże dawki węgla. Na szczęście wszystko jest w porządku i pies jak nowy, ale siostra miała nieprzespaną noc, żeby łakomemu pieskowi strzykawką dawać ten węgiel w papce. No i jej portfel też się zrobił cieńszy.
Ja już nie śpię, Alino.
A Thin Lizzy jest doskonały, tę piosenke pamiętam z czasów młodości durnej i chmurnej 😉
Alicjo, slucham tej Whiskey teraz na okraglo, jak sie do mnie przyczepi jakis tytul, to tak jest, ale to mile.
MalgosiuW, dobrze, ze nam czekolada nie szkodzi, tzn nie az tak jak temu biednemu Amber.
Pyra, ja pytalam o tluszcz i ja dzisiaj swietuje. Moja druga polowa ogladala parade wojskowa a teraz czeka jak Carla bedzie oprowadzac po Palacu Elizejskim. Bardziej go interesuje Carla niz wnetrze Palacu. Czy Marysia Kaczynska tez kiedys oprowadzala po swoim Palacu ?
A co to jest ‚gremolata’? Wie ktoś, bo nie chce mi się szukać w słowniku?
Gremolata – włoska mieszanka świeżych ziół na bazie zielonej pietruszki (gładkiej) posiekanej z czosnkiem, skórką cytrynową i różnymi dodatkami, w zależności do czego ma być podana (ryba, ossobuco itp) Móżna dodawać peperoncino, orzeszki piniowe, parmezan, tymianek, migdały, rozmaryn
Prezydenta widzialem , pomachal lapka . Tlumy szalaly .Gorki hinduskie jak malowane. Samoloty czolgi i piechota. Vive la France+helikopter !!!
Dziękuję, Nemo! 🙂
Facetow z siekierami w fartuchach tez widzialem. Wygladali jak dowodca Franka Dolasa.
Świętującym – smakowitego świętowania! 🙂
Marku, a foto? A Panią Prezydentową też widziałeś?
Franek Dolas wzruszeniem mnie w tem momencie natchnął nie mniejszem niż Think Lizzy, co mi przypomniało żem zapomniała odezwać się do Glenna Hughsa, który koncertowac w Polsce jesienią będzie gdzies na Opolszczyźnie.
W Warszawie też odbędzie się bal z okazji 14 lipca :
http://francuski.fr/2009/07/bal-du-14-juillet-venez-feter-la-cocarde-a-varsovie/
Carla Bruni – No Promises
http://www.youtube.com/watch?v=eNPKYDDk5kw&feature=PlayList&p=C1EAAC4AEC52DF30&playnext=1&playnext_from=PL&index=52
Przepraszam, nie udalo sie, chcialam podac wam mala video z Carla.
…ooooops… wrzuciłam tę piosenkę bez oglądania wideo, tam ktos woje teksty napisał.
U mnie burza nie wiem juz, która, i chowam głowę pod kołdrę. Czegos sie trzeba bać chyba… (nie ma sie czego bać… nie ma się czego bać…)
http://www.youtube.com/watch?v=szCEjS5zQ6g
„…nie ma się czego bać, nie ma się czego bać ….. to tylko księżyc idzie srebrne chusty prać…”
Witam z deszczowego Calgary. Dziki zachod sie skonczyl w niedziele,, miasto odpoczywa a ci co brali udzial pojechali na kolejne rodeo i tak cale lato i jesien. Nagrody rozdane cale 2 miliony. Glowne w finalach po 100 tys. Szczesliwcy teraz opijaja i lecza guzy. Ja poszedlem sie bratac z Czerwonymi Twarzami i z wodzem Czarnych Stop, Sokolim Okiem, wypalilem fajke pokoju poczem w spokoju najedlismy sie pemikanu omawiajac problemy swiata.
Przepis na pemikan: Zlapac bizona, spreparowac skore i sprzeda bladym twarza, z pecherza zrobic pojemnik na wode. Mieso pokroic ostrym kamieniem na cienkie plastry i ususzyc w sloncu badz uwedzic w dymie. Nazbierac jagodek najlepiej tzw. saskatoon berries i ususzyc. Mieso ususzone owinac w skorzana szmatke i walic kamieniem az sie zrobi proszek (jak na zdjeciu) To samo powtorzyc z jagodami ale nie na taki maly proszek. Wszystko zmierszac tzn mieso z jagodami nic nie dodajac. Uformowac w dloni male placuszki. Gotowe do jedzenia. Przepis od starej indianki co nam – Sokolemy Oku i mnie YYC – wody ognistej podawala. Smacznego. (przepis oryginalny, skladniki dwa tylko nieco cierpliwosci trzeba)
http://picasaweb.google.com/Slawek.yyc/Indianie#slideshow/5358055374032423490
Indianie na zdjeciach prawdziwi nie z Cepelii. Reprezentowali szczepy, ktore zjechaly do Calgary a to Blakfoot Nation, T’su Tina Nation, Lakota Nation i Stony Nation reszta sie spozniala wiec zaczeli tance bez nich. Oni tak tu podreslaja te „Nation”, kiedys to byly szczepy czyli bands, teraz bands okresla tylko mala grupe w ramach „Nation”. W tych namiotach to oni mieszkaja w czasie Stampede wiec to nie tylko dekoracja. Wioske indianska zamykaja o 18.00 mimo, ze reszta tereneow funkcjonuje do jakiejs 1.00 w nocy. I to tyle reportazu pt. „I ty zostaniesz Indianinem”
Australijczycy dojeżdżają do Poznania. Zadzwonią, kiedy zameldują się w hotelu. Są ciasta i lody, na kolację mogą najwyżej dostać kanapki, bo niczego nie przygotowywałam konkretnego, a teraz już nie rozmrożę abi ryby, ani żeberek, ani szynki. Ściskać będę od wsiech i może to przeżyję.
@Pan Piotr Adamczewski
W kilku ostatnich wpisach pojawia sie na Pana blogu nazwisko Gordona Ramseya, ktorego nazywa Pan „wybitnym kucharzem” i „fajnym facetem”(!).
Nie wiem czy kiedykolwiek ogladal Pan ktorys z popularnych (niestety) w wielu krajach programow telewizyjnych z udzialem tego „fajnego faceta”. Zareczam Panu, ze gdyby mial Pan okazje popatrzec i posluchac jak ten „fajny facet” traktuje zwoich pracownikow, Pana entuzjazm dla tego indywiduum zostalby wystawiony na ciezka probe. Ten „fajny facet” zbudowal swoja popularnosc na programach telewizyjnych w ktorych systematycznie doprowadza swoich podwladnych do placzu – doslownie. Takiego chama i gbura jak Gordon Ramsey naprawde rzadko spotyka sie w zyciu a tylu przeklenstw na minute nie da sie chyba uslyszec w zadnym innym „reality show” (pod przyslowiowa budka z piwem, tez bylyby z tym trudnosci). Oczywiscie – to wszystko pod pretekstem pogoni za doskonalowcia i w trosce o klienta.
Gordon Ramsey jest wlascicielem kilku „ekskluzywnych” restauracji dla snobow, ale osobiscie nie wyobrazam sobie, ze moglbym cos w takim przybytku przelknac – nawet gdyby mi doplacali. Krew, pot ani lzy nie powinny byc stosowane jako przyprawy potraw. Kocham jedzenie, ale nie wyobrazam sobie, zebym mogl ugotowac cokolwiek wedlug przepisu Gordona Ramseya.
Przyznam, ze od czasu do czasu zerkam na programy z udzialem tego „fajnego faceta”. Powoduje mna nadzieja, ze ktoregos dnia jakis zdesperowany i sponiewierany kuchcik chwyci za tasak i zdzieli pryncypala w leb – ide o zaklad, ze kiedys do tego dojdzie. Byc moze, bedzie to ogromna strata dla sztuki kulinarnej, ale poziom chamstwa w swiatowej telewizji natychmiast zauwazalnie sie obnizy.
Lacze wyrazy szacunku.
http://www.youtube.com/watch?v=0Z24efRAL0Q
Już więcej tekstów nie napisze.
Alez ten G.Ramsey klnie,rownie dobrze,jak gotuje 😆
Lubie bardzo slodka kuchnie.Gdzie sie da, podsypuje potrawy albo cukrem,albo dodaje moidu.Nie moge sobie wyobrazic grilowanego miesa,bez uprzedniego marynowania w zalewie z dodatkiem miodu.W mojej kuchni mus!
Nie mam jeszcze zadnej ksiazki Ramseya,ale nabralam na nia apetytu,po przeczytaniu wpisu Gospodarza 🙂
Pozdrawiam,hej.
A ja za nim nie przepadam. Wulgarniejszy jest bardziej niz jest kucharzem. Zdaje sobie sprawe, ze taka konwencje programow TV sobie ktos wymysli ale tez trzeba bylo znalezc odpowiedniego faceta i Ramsey sie trafil. Jakby w TV pokzali kogos tak sie wydzierajacego na psy to juz bylaby wielka afera, nawiedzeni juz by stali z pikietami i zadano by glow (to ta tolerancja) no ale to nie psy.
Slodka kuchnia powinna byc znana w Polsce zwlaszcza wsrod starszego pokolenia. Jedna czwarta spolecznosci przedwojennej to Zydzi a kuchnia zydowska jest slodka przeciez i dobra a teraz wraca na stoly.
Kuchnia polska i żydowska to pożenione mniej wiecej… przerabiałam ten temat z Helenką po raz kolejny ostatniego weekendu, a jej zięć z łezką w oku wspominał, jak jego tata z ochota zapraszał nas bez specjalnej okazji, byle tylko Alicja przyniosła rolmopsy, takie zrobione od podstawy śledzia solonego (wiedziona instynktem, zawsze przynosiłam, zreszta uwielbiam). Podobno nikt takich wspaniałych rolmopsów nie robił jak ja, według Normana 😯
Robiłam „wytrawne”, bo mnie kupne ze sklepu, słodko-kwaśne, nie podchodziły.
yyc….
no właśnie… ja tez nie przepadam. Mało -przeciwna jestem wręcz, ale ludzie lubią się do takich modlić. Wykreować takich jest łatwo, wystarczy tylko zapotrzebowanie.
Dla mnie Jeff Smith (w soboty na PBS) to ostatni prawdziwy człowiek kuchni, który gotując przed kamerą, opowiadał rózne *ciekawostki przyrodnicze*, popijał wino, i chciało się w sobote rano o dziesiatej wstać i ogladać jego programy. Kuchnia i kucharzenie jako takie to był tylko pretekst do spotkania towarzyskiego, nieważne, że nie było to spotkanie w tak zwanym realu. Ale takich nie sieją, niestety…
@mg
Dopiero teraz wkleił sie Twój wpis 🙂
Dobrze podsumowałeś G.R… ale niekoniecznie musiałes zaatakować naszego Gospodarza, który wcale nie pretenduje do miana wyroczni, kto jest Panem Bogiem Kuchni, wręcz przeciwnie, tu zajrzy, tam zajrzy i donosi nam, gdzie i co słychać oraz co podają.
Jeżeli jest sieć, to wiadomo, ze szef kuchni nie w kuchni, tylko w banku odbiera pieniądze… 😉
Do tego te jego programy a mowie tutaj oczywiscie o tym jednym ktory widuje w TV (pewnie ma rozne) to wlasciwie najmniej jest o gotowaniu a najwiecej o meczeniu pracownikow. W realnym swiecie to on juz by dawno nie pracowal bo nie mialby z kim. Ja przez 3 lata, 15 lat temu, bylem szefem od cateringu w dobrym hotelu (Canadian Pacific) i w kuchni przebywalem polowe czasu. Moja dzialka to bylo tzw. outside catering wiec trzeba bylo deliberowac duzo z kuchnia, etc. Nigdy takiej atmosfery jak w programach Ramseya. Kucharzem byl u nas swietny facet, Hiszpan, Dario Oteruello, swietny kucharz i chodz przy wyjazdowych imprezach wiele sie moze zdarzyc nigdy nie wybuchnal przy ludziach a i potem sie kontrolowal. Mnie najwiecej cieszylo jak Dario pracowal sobie nad czyms nowym albo ktos mu cos podeslal do sprobowania i zawsze wysylal kogos po mnie zebym z nim probowal. Lata mijaja i stracilem z nim kontakt. Szkoda.
Kontakty zawsze mozna odnowić, to nie problem w dobie internetu.
Co do gotowania, moje dziecko tez potrafi niezle gotować…pracował jako student w cateringowym biznesie 😉
A resztę podpatrzył w kuchni u mamy, oczywista oczywistość… 🙂
Zmarl Zapasiewicz
morągu… właśnie jerzor powiedział… zajrzał na onet… to mój ulubiony aktor, aż miłzy poleciały same…
Trzeba przyznać, że mieliśmy paru świetnych aktorów…na dzisiejszych nie bardzo się znam. Zapasiewicz to był z tych, co to mógłby zagrać rolę słupa telefonicznego. I byłby genialny.
Mnie tez jest bardzo bardzo smutno. Odszedl jeszcze jeden z tych doskonalych. Pokoj jego duszy.
Rozlaliśmy „Żubra” z Jerzorem, żeby uczcić… mam chyba wszystkie najważniejsze filmy z Zapasiewiczem. Trudno powiedzieć, gdzie był najlepszy – on wszędzie był doskonały.
Ostatni film, jaki widziałam z Zapasiewiczem, to ” Życie jako smiertelna choroba przenoszona drogą płciową”. Kochałam się w nim bardzo w czasach, kiedy smarkate podkochiwały się w aktorach. „Barwy ochronne”, niezapomniana „Ziemia obiecana” i wiele, wiele innych. Wielka szkoda, ale nic i nikt nie trwa wiecznie.
A co napisałam wyzej o świetnych aktorach… przypomniał mi się w tamtym momencie Tadeusz Fijewski, fantastyczny aktor. Moim zdaniem nie tak doceniony, jak powinien być. Też sie w nim po cichutku kochałam za stosownych czasów…;)
Kiedy się dziwić przestanę
gdy w mym sercu wygaśnie czerwień
swe ostatnie, niemądre pytanie
nie zadane, w połowie przerwę…
Będę znała na wszystko odpowiedź
ubożuchna rozsądkiem maleńkim…
czasem tylko popłaczę sobie
łzami tkliwej i głupiej piosenki
by za chwilę wszystko zapomnieć
kiedy się dziwić przestanę
Kiedy się dziwić przestanę –
będzie po mnie
Kiedy się dziwić przestanę
zgubię śpiewy podziemnych strumieni
umrze we mnie, co nienazwane
co mi oczy jak róże płomieni
Dni jednakim rytmem pobiegną…
znieczulone, rozsądne, żałosne
tylko życia straszliwe piękno
mnie ominie nieśmiałą wiosną
Za daleko jej będzie do mnie
kiedy się dziwić przestanę…
Kiedy się dziwić przestanę
Będzie po mnie….
(J.K.)
Teraz cos dla odmiany…
w poszukiwaniu straconego czasu trafiłam na takie:
http://alicja.homelinux.com/news/Wisnie%20z%20nalewki.jpg
Wojtek z Przytoka, po porannym spacerku ze mną nad wiadomym jeziorem (zamkniętym na kłódkę!!!, a tak chciało nam sie na molo pójść i posiedzieć…), ja pakuję do butelki wiśnie z nalewki…mniam mniam… 😉
… nie jest to najlepsze jakościowo zdjęcie i chyba nigdy go nie zamieszczałam tutaj, ale co mi tam 😉
Jak bedę jeszcze grzebac w archiwach, to znowu cos znajdę. I zapodam bez względu na jakość obiektywną, ze tak powiem.
…a tutaj ilustracja, jak wyglada stół na słynnych Zjazdach Łasuchów 😉
Pan Lulek robi za Borysa Polewoja, brudna robota, ale ktos musi….
A to czerwonawe w butelce na lewo to najprawdziwszy 76% absynt, przywieziony przeze mnie z Pragi (Czeskiej), którym rozpiłam brudzia ze Sławkiem Paryskim. I pomysleć, że trzeci Zjazd za pasem, przeciez dopiero co był pierwszy 😯
http://alicja.homelinux.com/news/img_2445.jpg
Wiśniówka jest roboty Marka, herbatę też zaparzył (Wojtkowi chyba kawę), nie wiem po co, bo przecież polał nam wiśniówkę z rana (jak się dobrze przyjrzeć, to widać godzinę na moim zegarku…).
Fajnie się wspomina, oglądając zdjęcia. Nieoceniony „pomocnik” pamieci, fotoaparato… natychmiast przenosi w tamtą chwilę, przynajmniej ja tak mam. Nawet czuję zapach papierosowego dymu… Wojtek skończył palić, nie, nie w pokoju – na zwenątrz.
@Alicja 21:44
Ani mi w glowe bylo atakowac Gospodarza.
Uklony.
(mg) ,
tak mi się to odczytało, jakbys ganił za wspominanie G.R.
Nigdy jego programów nie oglądałam – powiadasz, ze taki cham? Noooo… to mu sie należy przynajmniej wałkiem w łeb 😉